www.nfa.pl/

:: O programie PiS dotyczącym systemu nauki …
Artykuł dodany przez: nfa (2014-02-28 23:11:49)

Mamy niby wolną Polskę, cel pokoleń wielu,

Ale rzygać chce się, rzygać chce się, tak jak w Peerelu.

Jan Pietrzak



O programie PiS dotyczącym systemu nauki …

Robert Koscielny

Program PiS w części dotyczącej szkolnictwa wyższego rozczarowuje. Sprawia wrażenie, jakby pisany był z myślą, nie o naprawie systemu, nie mówiąc już o jego wymianie, a gorliwym zapewnieniu rozpanoszonych i wysysających potencjał intelektualny świętych krów z gomułkowsko-gierkowskiego jeszcze nadania, że wszystko będzie po staremu. Może gdzieś tam, to i owo się zmieni, ale tu na pewno nic. Możecie przeżuwać, trawić i wydalać spokojnie. Wasi mianowańcy – święte ciołki - również.

Omawiany program wychodzi od krytyki „systemu Tuska”, którego przedstawiciele w nauce uznali, że „wprowadzając model amerykański wychowamy w niedługim czasie odpowiednią liczbę noblistów”, czytamy w tekście.

Każdy, kto choć trochę zna polskie realia, w jakich funkcjonuje szkolnictwo wyższe (a redaktorzy analizowanego tekstu znają go bardzo dobrze), wie iż nie system amerykański niszczy polską naukę, bo nie ma go u nas ani śladu (skąd ten pomysł, Szanowni Autorzy!), ale system radziecki. Panoszący się bez przeszkód od 1951 r. (żyją jeszcze ci, którzy go wprowadzali). I mechanizmy awansu, mimo pozornych, potiomkinowskich, zmian cały czas te same – pracowitość i zdolności nie zaszkodzą, ale tylko wówczas jeśli nie wierzgasz przeciw ościeniowi, czyli bizantyjsko-feudalnym zależnościom. W innym wypadku, niczym na sądzie ostatecznym nad grzesznikiem – nawet dobre uczynki będą przemawiać przeciwko tobie.

Sitwy ukorzenione jeszcze w Peerelu, przewały naukowe, promowanie na peerelowskiej zasadzie BMW. Zastępowanie na decydenckich stołkach jednej miernoty, pokornej wobec silnych, a butnej względem słabych, przez drugą. I ten poziom kultury osobistej i poczucia smaku, który pozwalał niejednemu z akademików reagować rechotem z wiców Palikota, na temat…, każdy wie, jaki. To nie pozwala polskiej nauce zaczerpnąć głębszego oddechu, a młodych ludzi wygania za granicę. I dobrze o tym wiecie. A skoro tak, to dlaczego piszecie byleco?

Damy więcej pieniędzy na naukę. Drugi kierunek studiów będzie bezpłatny (rozumiem, że pracujący na nim wykładowcy nie będą pobierać za to pensji), zlikwidujemy Krajowe Ramy Kwalifikacyjne oraz system boloński. No cóż rewolucji to to nie zapowiada. Ot, próba łatania, tu i ówdzie, rozsypującej się łajby.

I właściwie można by na tym skończyć omawianie programu PiS, dotyczącego nauki, dorzucając co najwyżej uwagę, że jak na owoc wysiłku intelektualnego partii antysystemowej nie wygląda to przesadnie antysystemowo, gdyby nie artykuł jaki ukazał się niedawno w niezależna pl., pióra prof. Andrzeja Waśko, jednego z ekspertów PiS. W tekście pt. Wymiana elit, Autor pisze: „W III RP panował negatywny mechanizm awansu na stanowiska w nauce i administracji. Warunkiem było uczestnictwo w stadnym myśleniu. Tak zdobyte tytuły i stanowiska zaślepiały, a upojeni nimi ludzie w ogóle nie brali pod uwagę, że w jakichkolwiek sprawach mogą się mylić”.

Zastanawiam się i nijak nie mogę zrozumieć, jak te, trafiające w sedno, słowa mają się do programu, który nawet o jotę nie zmieni systemu awansu, który nadal jest negatywny. I negatywny będzie. Zresztą nawet gdyby ktoś chciał narazić się kolektywowi [wiem, wiem że to naiwne, ale cóż: pomarzyć można] i pro publico bono, swoich pożytków zapomniawszy, wprowadzał zdrowe zasady, to i tak nic by to nie dało. Bo prolegomeną do wszelkich przyszłych emendacji winno być oczyszczenie systemu z decydentów winnych zapaści polskiego systemu akademickiego. I pociągnięcie ich do odpowiedzialności. Należy pozbyć się ze środowiska łobuzów - od autorów śmieciowych recenzji, utrącających aspiracje podpadniętych oraz członków komisji weryfikacyjnych w stanie wojennym, poczynając - a na ich jazgot, że faszyzm u bram, można wysłać do kolegów-akademików z Zachodu tłumaczenia recenzji, oraz wyroków na niepokornych w stanie wojennym, aby pokazać jak ci, wobec Niemców, Anglików, Włochów, Amerykanów uśmiechnięci i ugrzecznieni panowie, dbają u siebie o standardy europejskie, którymi tak chętnie epatują tubylców w kraju.

I na tym rola państwa winna się skończyć. Winnych grubych przewał ukarać, krzywdy naprawić. Później do głosu musi dojść społeczność akademicka oczyszczona z pasożytów, którzy za pieniądze zabrane ludziom z podatków, urządzili sobie z uniwersytetów wygodne tereny łowne i lęgowe do końca życia. Inaczej się nie da bo „Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło, rodzą się prawa robactwa”, jak pisał Antoine de Saint-Exupéry. A te z kolei zdominują każdy, nawet najlepiej pomyślany, system.

Są racjonalne podstawy do tego, by decydentom, którzy łamali ludziom kariery z przyczyn politycznych czy też osobistych fobii, tytuły skasować, a oni sami niech szukają roboty. Tylko smród by po nich pozostał. I dopiero wtedy, należałoby wietrzyć elity. O czym też wspomniał prof. Waśko w swym artykule Wymiana elit.






adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=652