www.nfa.pl/

:: Humanista czy kryptomarksista? O szefie Sekcji Nauk Humanistycznych CK
Artykuł dodany przez: nfa (2007-05-31 09:10:14)

Piotr Jaroszyński Humanista czy kryptomarksista? O szefie Sekcji Nauk Humanistycznych CK Lustracja wywołała największe oburzenie w środowiskach dziennikarskich i, o dziwo, akademickich. Reakcja dziennikarzy nie była zbyt wielkim zaskoczeniem. Ale środowiska naukowe mimo wszystko cieszyły się w naszym społeczeństwie dużym prestiżem i trudno było uwierzyć, że pracowały na system. A tu nie ma prawie dnia, abyśmy nie dowiadywali się, że taki a taki profesor, sława i autorytet, współpracował i donosił, i to przez całe lata. To otwierało drogę do kariery. Ale ujawnianie prawdy o agentach to tylko jedna strona medalu. Musimy przecież zastanowić się nad tym, co pisali i pisują uczeni mężowie, którzy obudowani tytułami wznoszą się ponad społeczeństwo, a zwłaszcza ponad własne środowisko, które w obawie o własne interesy, czyli przyznawanie różnych grantów, stopni, tytułów, lub realizowanie projektów i badań, celowo nic nie mówi, albo też umiejętnie chwali jakiegoś kierownika, dyrektora czy przewodniczącego. Dlatego – tytułem eksperymentu – sięgnąłem po tekst przewodniczącego Sekcji Nauk Humanistycznych Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, Jerzego Brzezińskiego. Doktoryzował się z filozofii, a habilitował z psychologii. Ale to mówi niewiele. Oczy otwierają się nam dopiero wtedy, gdy dowiadujemy się, że ów profesor pochodzi ze środowiska lewicy poznańskiej, jest uczniem Leszka Nowaka, którego podziwia (wraz z innymi uczniami) za „odwagę i rzetelność filozofowania”, i którego uznaje za wzór, jak uprawiać filozofię (Odwaga filozofowania. Leszkowi Nowakowi w darze, Poznań 2002, dedykacja). Aby nie było wątpliwości wyjaśnijmy, że ów „podziwiany mistrz” był przez 18 lat członkiem PZPR-u (1962-80), że włączył się do Solidarności jak wielu lewicowych intelektualistów, że był nawet internowany, ale to nie uleczyło go z miłości do Marksa i Engelsa, bo po dziś dzień broni tożsamości marksistowskiej szkoły poznańskiej wespół z innym marksistą Jerzym Kmitą. (L. Nowak, Na poły filozoficzny a na poły naukoznawczy esej o postmodernizmie, w: Psychologiczno-edukacyjne aspekty przesilenia systemowego, red. J. Brzeziński, Z. Kwieciński, Toruń 2000). Biedny ten Poznań, z uniwersytetu zrobiono kuźnię kadr lewicy. Zwrócenie uwagi na tak mocno marksistowski kontekst środowiska i poglądów obecnego przewodniczącego Sekcji Nauk Humanistycznych Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, którą to funkcję pełni od 1997 r., czyli już 10 lat!, ma swoją wymowę. Komisja ta bowiem jeszcze do niedawna umożliwiała marksistom, neomarksistom i postmarksistom całkowitą kontrolę nad zatwierdzaniem habilitacji i tytułów profesora (obecnie wyłącznie profesury) w polskiej humanistyce. Rzecz jasna, ów związek z marksizmem nie był eksponowany, gdyż jego miejsce zajął postmodernizm, humanizm i neohumanizm. Choć tak naprawdę to jedynie kryptomarksizm. Biorąc do ręki tekst Brzezińskiego ciekaw byłem, co tam takiego znajdę, może faktycznie jest to już zupełnie nowa szkoła myślenia. Niestety, to tylko pozory. Oto tekst poświęcony różnym koncepcjom uniwersytetu. Tekst na pierwszy rzut oka bardzo wyważony, w którym pojawiają się tak znane autorytety jak Kazimierz Twardowski czy O. Józef Bocheński, a także przywoływana jest treść Wielkiej Karty Uniwersytetów Europejskich. Autor zdecydowanie podkreśla, że uniwersytet powinien być instytucją autonomiczną, powtarza też za Wielką Kartą, że ma to być instytucja „moralnie i intelektualnie niezależna od władzy politycznej i ekonomicznej” (J. Brzeziński, Rozważania o uniwersytecie, w: Edukacja wobec zmiany społecznej, Poznań-Toruń 1994, s. 26). Chciałoby się powiedzieć: nic dodać, nic ująć. Cóż za piękny ideał. Państwo, sponsorzy albo studenci płacą, a naukowcy szukają prawdy, wykładają, dyskutują. Oczywiście, zgodnie ze standardami metodologicznymi i etycznymi. Więc gdzie problem? No właśnie, wszystko przez ten Kościół Katolicki. „Na przykład – wyjaśnia Brzeziński – ostatnio wypowiadał się on [Kościół Katolicki], i to stanowczo, przeciwko kontynuowaniu programu badań prenatalnych, a całkiem niedawno (październik 1993) ostro sformułowanym artykułem zareagował oficjalny dziennik watykański „L’Osservatore Romano” przeciwko podejmowanym przez biologów badaniom nad klonowaniem ludzkich embrionów [...]. Kościół katolicki nie aprobuje też, ze względów doktrynalnych, programu badań nad zapładnianiem in vitro.” Otóż, taka postawa Kościoła budzi oburzenie Jerzego Brzezińskiego, uważa bowiem, że społeczność uczonych sama potrafi „regulować rytm życia naukowego i dydaktycznego na uniwersytecie”. Dlatego, stwierdza stanowczo, ingerencja obcych instytucji, takich jak choćby Kościół, jest zbędna i niepożądana (s. 27). Brawo, panie profesorze i przewodniczący Sekcji Nauk Humanistycznych. Niech żyje wolność nauki! Tylko czy pan jest świadom, co pan napisał? Czy zdaje sobie pan sprawę, że w takich badaniach naukowiec ma do czynienia z człowiekiem, który nie jest rzeczą, przedmiotem, rośliną, zwierzęciem, zabawką. To jest człowiek-osoba, i warto żeby humanista o tym wiedział. Jeśli humanista o tym nie wie, to nie jest humanistą, ponieważ nie odróżnia ludzi od rzeczy, osób od przedmiotów. A to jest groźne. Czy można się dziwić, że stan polskiej humanistyki jest tak opłakany, gdy na jej czele stoją tacy luminarze? Ja się nie dziwię, bo znam korzenie ideologiczne, z jakich wyszli. Musi wobec tego u nas powstać zupełnie nowy system generowania kadr, na innym poziomie i o innej kulturze. Potrzebujemy tego od dziś, od zaraz, bo naprawdę marnują się nowe pokolenia polskich humanistów, zdolne i utalentowane. Piotr Jaroszyński


adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=409