Warning: unlink(online_g/18.209.209.28) [function.unlink]: No such file or directory in /home/nfadddij/www/main.php on line 802
Niezależne Forum Akademickie

www.nfa.pl/

:: Czy papiery kłamią?
Artykuł dodany przez: nfa (2007-03-09 11:38:52)

Roman Graczyk

Czy papiery kłamią?


(fragment książki: Roman Graczyk TROPEM SB. JAK CZYTAĆ TECZKI Posłowie: Andrzej Friszke
Wyd. ZNAK, 2007 zakup w internecie)


Przyszła w końcu pora, by wspomnieć o nowej for­mie lustracji. Jest niby oczywiste, że za poglądy za­warte w każdej książce odpowiada jej autor. Mimo to chciałbym w tym miejscu podkreślić, że ta zasada stosuje się szczególnie do materii tak skomplikowa­nej jak lustracja. Tu podziały przebiegają wewnątrz środowisk ideowych, wewnątrz partii politycznych (chociaż zazwyczaj tak gorące tematy polaryzują scenę polityczną), ba - biegną nawet w poprzek kręgów przyjaciół. Z tego powodu zapewne nie istnie­je coś takiego jak wspólny pogląd środowiska Znak na tę kwestię. A w każdym razie piszący te słowa nie pretenduje do reprezentowania tego poglądu - na­wet gdyby takowy istniał.

Jest oczywiste, że decydując się na ten krok, usta­wodawca założył, iż archiwa IPN-u są poważnym źródłem historycznym, a archiwiści tam zatrudnieni potrafią się w tych dokumentach rozeznać. Po dwóch miesiącach studiowania dokumentów w czytelni krakowskiego IPN-u w Wieliczce potwierdzam ten pogląd.

Pogląd przeciwny (że dokumenty zgromadzone w archiwach IPN-u są kłamliwe i/Iub nie do rozszy­frowania) nie znajduje naj mniejszego uzasadnienia w wynikach mojej kwerendy. To prawda, że więk­szość donosów istnieje w formie "notatek spisanych ze słów". Teoria "zemsty SB zza grobu" zakłada więc, że oficerowie, którzy te notatki spisywali, łga­li, ile się tylko dało. To jest kompletny nonsens.

Józef Schiller, oficer prowadzący m.in. czterech bohaterów tej książki, jednym wystawi! takie, a in­nym zgoła odmienne świadectwo moralności. Dla­czego pisał z uporem o wierzganiu Ochęduszki i Pap­pa, a tak mało o oporach Wilgi i prawie nic o opo­rach Dębskiego? Może lubi! Ochęduszkę i Pappa, nienawidzi! zaś Wilgi i Dębskiego, mimo że z Ochę­duszką i z Pappem miał tęgie kłopoty, z Wilgą mniej­sze, a z Dębskim prawie żadnych? Może przewi­dział, że PRL runie i za czterdzieści sześć lat ktoś na podstawie jego notatek łagodniej oceni dwóch pierw­szych, a surowiej dwóch ostatnich?

Hipoteza systematycznego fałszowania zapisków jest karkołomna. Nie widzę żadnych podstaw do jej obrony. Opiera się ona na jednej ogólnej przesłance moralnego zepsucia komunizmu: ponieważ komu­nizm był moralnym złem, zapiski są fałszywe. Ale to tak, jakby powiedzieć, że ponieważ konstruktorzy dróg w Niemczech hitlerowskich należeli do NSDAP, na pewno budowali kiepskie drogi. Otóż, jak po­wszechnie wiadomo, budowali drogi świetne. Ich fa­chem było budowanie dróg, a nazistowskie przekona­nia (czy raczej zewnętrzne postawy) nie miały tu nic do rzeczy. Józef Schiller był specem od wyciągania od ludzi prawdziwych informacji i za to mu płacono.

W wersji bardziej technokratycznej argument na temat fałszywych dokumentów SB brzmi: ponieważ w PRL-u nagminnie fałszowano wszelkie statystyki, fałszować musiała i SB. Otóż informacje niepraw­dziwe nie były Schillerowi, a szczególnie jego mo­codawcom, do niczego potrzebne, bo na podstawie informacji, które on zdobywał, SB i partia podej­mowały decyzje. Jak je oceniamy, nie ma tu znacze­nia: mogą być moralnie obrzydliwe, ale żeby partia mogła podjąć decyzje dla siebie korzystne, musiała się opierać na prawdziwych informacjach. Pod tym względem uderzająca jest różnica między językiem oficjalnej propagandy a językiem SB. Gdzie w pra­sie w roku 1960 znależlibyśmy wzmiankę o wywóz­kach na Syberię w Bukowinie zajętej w 1940 roku przez Armię Czerwoną? W notatce Schillera z roz­mowy ze Stefanem Pappem pisze się o tym otwar­cie, bo to było potrzebne do lepszego rozpracowa­nia Pappa. Gdyby Schiller mistyfikował informacje uzyskane od swoich kontaktów, szybko straciłby posadę. Nie mamy wprawdzie żelaznych dowodów, że tak było w SB zawsze. Ale mamy - by tak rzec - sys­temowe domniemanie prawdziwości akt SB.

Zauważmy, że analizowane dokumenty dotyczą­ce Antoniego Ochęduszki, Stefana Pappa, Józefa Wilgi i Wacława Dębskiego są w wypadku trzech pierwszych ostatecznie świadectwem niepowodze­nia Schillera, bo ci trzej koniec końców odmówili współpracy i trzeba było z nich zrezygnować. Czy gdyby Schiller mógł i chciał fałszować dokumenta­cję, zostawi/by takie dowody swoich niepowodzeń?

W SB istniały procedury kontrolne. Zwierzchni­cy sprawdzali, jak oficerowie prowadzący pracują z agentami: jak często się z nimi spotykają, jakie im stawiają zadania, jak ich motywują, no i w końcu, ja­kie z tych kontaktów wynikają pożytki dla możliwo­ści dalszej pracy operacyjnej.

Wreszcie, prawdziwość donosów była na bieżą­co weryfikowana przez inne źródła (innych informa­torów, podsłuch, podgląd, kontrolę korespondencji). W dokumentacji spotyka się czasem oceny negatyw­nie weryfikujące donosy jakiegoś agenta, w takim wypadku agenta przywoływano do porządku. Ale agenta systematycznie wprowadzającego ją w błąd SB by się po prostu pozbyła. Podobnie pozbyłaby się wprowadzającego ją w błąd esbeka.

Oczywiście, te dokumenty nie są pozbawione pewnych błędów, ale nie są to błędy większe niż w innego rodzaju źródłach historycznych.

Roman Graczyk

(fragment zamieszczono za zgodą Wydawnictwa ZNAK)



adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=349