www.nfa.pl/

:: W kolejce po tytuł (3)
Artykuł dodany przez: nfa (2006-07-17 13:05:49)

Piotr Jaroszyński

W kolejce po tytuł (3)



Tragedia Katynia była nie tylko tragedią dziesiątków tysięcy ofiar i ich rodzin, ale była to również tragedią polskiego narodu. Oczywiście, była to zbrodnia w wymiarze militarnym (zamordowani zostali wprawdzie oficerowie), ale jeszcze bardziej w wymiarze moralnym: dokonano przecież zbrodni ludobójstwa. Co jednak jeszcze warto podkreślić, była to zbrodnia w wymiarze intelektualnym: oficerowie rezerwy, to przecież ludzie wykształceni, by nie powiedzieć kwiat polskiej inteligencji: prawnicy, lekarze, inżynierowie, profesorowie, absolwenci naszych szkół wyższych, które w okresie międzywojennym ambitnie przystąpiły do programu odrodzenia polskich elit po okresie zaborów. W Katyniu zabito gros naszej inteligencji.
Działania Stalina były dalekosiężne. PRL był jego tworem. Czy można się spodziewać, że system komunistyczny zgodziłby się na odrodzenie polskiej inteligencji na miarę czasów przedwojennych? Inteligencji moralnie prawej, a ideowo patriotycznej, takiej jaką właśnie była inteligencja przedwojenna? Raczej kryteria były przeciwne, chodziło o zduszenie inteligencji, odebranie jej statusu elity narodu.
Czy w ten czarny scenariusz wpisuje się Centralna Komisja Kwalifikacyjna? A dlaczego nie? Bo po co właściwie taka komisja? Co ona może wnieść nowego do tych wymogów, jakie stawiane były kandydatom do stopnia doktora habilitowanego lub tytułu profesora? Jakieś neutralne i wyższe spojrzenie? Można wątpić.
Świadczy o tym struktura i mechanizmy działania owej komisji. Mechanizmy te są dość skomplikowane, ale prowadzę do jednego celu i jednego centrum: jest nim Prezydium. Wszystko, co dzieje się po drodze, ma znaczenie drugorzędne. Dopiero analizując różne sprawy, jakie rozgrywały się między kandydatem, komisją i sądem, możemy zrekonstruować istotę całego mechanizmu.
Centralna Komisja składa się z Sekcji. W skład każdej sekcji wchodzą profesorowie demokratycznie wybrani (!) przez środowiska szkół wyższych całego kraju. W przypadku Sekcji Humanistycznej jest ich ok. 50. Odbywa się tajne głosowanie w sprawie poparcia lub odrzucenia wniosku o uznaniu stopnia lub przyznaniu tytułu kandydata X. Większość jest za. Mam przed sobą taką sprawę dotyczącą uznania habilitacji (LEX 54203). W głosowaniu brało udział 39 osób; 27 osób było za, przeciw 6, a 6 osób wstrzymało się od głosu. A więc większość była za. Jednak Prezydium było przeciw i wniosek o uznanie habilitacji został odrzucony. Co to oznacza? To że decyzję podejmuje wyłącznie Prezydium, natomiast wszystko, co dzieje się po drodze nie ma znaczenia wiążącego; nie tylko wniosek Rady Wydziały czy trzy recenzje profesorskie, ale również głosowania w Sekcji, a nawet superrecenzje przygotowane na wniosek samego Prezydium. Tym wszystkim Prezydium nie jest ograniczone, bo to posiada wyłącznie status „opiniodawczy”. Natomiast Prezydium jest organem „decyzyjnym” (LEX 77604).

Czy daleko odbiegniemy od prawdy, jeśli powiemy, że jest to władza absolutna? Ktoś powie, w tym absolutyzmie jest demokracja: członkowie Prezydium głosują. Ale głosują tajnie. I ta tajność sprawia, że nie muszą dokładnie i merytorycznie uzasadniać swojej decyzji, bo to należy do istoty tajnego głosowania. Czy można sobie wyobrazić bardziej komfortową sytuację, w której po głosowaniu pozostaje się praktycznie nietykalnym? A przecież to wszystko dzieje się w odniesieniu do nauki, sfery, która wydaje się najbardziej racjonalna i najbardziej uzasadnialna.
Kto należy do Prezydium? Przewodniczący, dwóch zastępców i 8 przewodniczących poszczególnych sekcji. W sumie są to przedstawiciele najwyżej 11 dziedzin nauki, gdy w samej Sekcji Nauk Humanistycznych jest reprezentowanych ponad 20 dziedzin. A dziś w dobie tak daleko posuniętej specjalizacji można żywić poważne wątpliwości co do skali kompetencji naukowej członków Prezydium w zakresie podejmowanych przez nich decyzji. Jak bowiem psycholog może oceniać filozofa? historyk ekonomistę? a biorąc udział w tajnym głosowaniu – ocenia.
Ma to swoje znaczenie. Albowiem wśród powodów, dla których wniosek o uznanie habilitacji czy przyznanie tytułu się odrzuca, pojawiają się takie oto kryteria: znaczny dorobek, twórczy wkład. Jak ktoś, kto nie jest specjalistą z danej dziedziny, może to kompetentnie ocenić? Jak może to ocenić superrecenzent, jeśli reprezentuje dziedzinę pokrewną? Jak może to ocenić ktoś, kto ewidentnie należy do innej opcji ideologicznej, co w przypadku nauk humanistycznych było i jest nagminne?
Ale werdykt Prezydium jest z punktu widzenia merytorycznego niepodważalny. Nie ma przed kim podważyć oceny merytorycznej, która jest przecież formułowana w tak przedziwnych warunkach, w warunkach absolutnego dyktatu grona osób, które prawnie są ze wszystkich stron zabezpieczone. Podważyć można tylko aspekt formalny i grać z sądem przez kilka lat, by najczęściej wrócić do punktu wyjścia.
Takie ustawienie struktur zatwierdzania stopni i tytułów naukowych jest nie tylko niesprawiedliwe, ale również głęboko demoralizujące. Można też wątpić, czy ma cokolwiek wspólnego z nauką. Raczej górę bierze ideologia, odziedziczona po PRL-u, przynajmniej w trybie postępowania.


Piotr Jaroszyński, profesor KUL

Tekst opublikowany wcześniej na łamach tygodnika NASZA POLSKA, zamieszczony na NFA za zgodą autora



adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=277