Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 71


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Czarna Księga Komunizmu w Nauce i Edukacji > Co ma Wildstein do Arystotelesa?

Tak wiec najgorszy nawet łajdak, jeśli tylko dobrze ustawiony ma szanse, nawet po udowodnieniu mu, ze TW rzeczywiście był, na spokojne przejście lustracji. Może nawet mieć, jako aktualny autorytet moralny, szanse na decydowanie o tym, kto był agentem „dobrym”, a kto „złym”. Może się również zdarzyć, że jako autorytet moralny po prostu nie dopuści do dyskusji na swój temat. Zachowa „wzniosłe” milczenie, które zrozumiane zostanie jako jedynie słuszna postawa człowieka skrzywdzonego na zasadzie, „gdzie drwa rąbią tam wióry lecą.” Jest i druga strona medalu. Jeśli człowiek specjalnie sympatyczny nie jest, społecznie się nie udzielał, prasa też o nim dobrze nie pisała, a miał pecha, że jakiś SB-ek chciał na nim zarobić, to większość uzna go za TW. Gdyby do uznania stwierdzenia „pan(i) X był(a) TW” za prawdziwe wymagane było by był(a) on(a) TW w każdej możliwej interpretacji, tzn. by każdy obywatel RP uznał go za TW, to TW nie byłoby w ogóle. Jedyne sensowne rozwiązanie jakie się tu nasuwa, to pewna gradacja pojęcia „być TW”; powiemy, że X był TW w większym stopniu niż Y jeśli więcej osób uznało za TW X-a niż Y-ka. I to jest jedyne co może się zdarzyć. Można podawać jeszcze wiele podobnych rozumowań. Wniosek jest następujący. Dziś o byciu TW może decydować nie to, kim człowiek w PRL-u był, lecz to jaką sobie na dziś wyrobił pozycję i co może sobie załatwić. Jeśli jest odpowiednio dobrze ustawiony, to lustracja niewiele mu zaszkodzi. Groźba, że tak się właśnie stanie jest bardzo realna, a naprawić się tego potem nie da. Nie da się również nikogo ukarać. Nie da się też odtworzyć zniszczonych przez SB-cję akt. Można próbować udostępnić każdemu, kto teczkę w IPN-nie posiada dotyczące go materiały. To, prawdopodobnie najlepsze, rozwiązanie ma szereg wad; najpoważniejszą jest obawa o skłócenie społeczeństwa spowodowane zawartością teczek i możliwością niewłaściwej interpretacji ich zawartości.



strony: [1] [2] [3] [4] [5]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.029 | powered by jPORTAL 2