Czytamy w prasie 'Nauczyciel akademicki ma być wzorem dla młodych ludzi - argumentował rektor.' ale takich, którzy byli wzorem dla młodych ludzi metodami esbeckimi z UJ usunięto i do tej pory, także obecny rektor w pełni te poczynania podtrzymuje !
'Zasada domniemania niewinności jest dla nas niewzruszalna - przypomniał rektor.' ale zgodnie ze stosowaną w praktyce UJ zasadą domniemania winy niewygodnych nauczycieli anonimowe komisje UJ oskarżały o co chciały i władze UJ do tej pory to podtrzymują i utajniają akta ! Akta SB są już jawne, akta UJ - nie !!! Niewygodni nauczyciele akademiccy w okresie odwilży po 1956 r. mogli wracać na uczelnie, ale po 1989 r. odwilż na uczelniach ( w każdym razie na UJ) jeszcze nie nastąpiła, ale o tym w mediach pisać, mówić nie można. Mówi się, pisze się zupełnie co innego - wbrew faktom!
Czytamy 'Prof. Piotr Franaszek przypomniał, że SB inwigilowała przez całe lata pracowników naukowych UJ, bo np. obawiała się ich autorytetu i wpływu na studentów....' a dlaczego nie mówi Pan o tym jak władze UJ (chyba niezależnie od SB ) obawiały się i nadal obawiają się negatywnego wpływu na studentów tych o których studenci np. pisali "dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego.." "dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy". a których anonimowe komisje UJ oskarżały o negatywne oddziaływanie na młodzież. O jakim to wyjściu UJ z PRl-u można mówić ? Jakie badania naukowe na to wskazują ?
Ja starałem się o przeprowadzenie badań w tej kwestii . Mimo akceptacji komisji KBN do nich nie doszło. (POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU http://www.naukowcy.republika.pl/czarna_ksiega.html
Być może ci, którzy poszli na współprace 'wyrządzili stosunkowo niewielkie szkody' ale jak te szkody zostały udokumentowane ? Być może ci którzy formalnie nie byli współpracownikami wyrządzili (-ają) szkody większe, ale dobrze by było je oszacować na podstawie faktów.
Myślę, że nie jest to takie łatwe skoro niektórych nauczycieli gnębiła zarówno służba bezpieczeństwa, jak i 'służby akademickie'. ( być może od SB niezależne). Ja np. oceniam, że samo usunięcie mnie z uczelni spowodowało wyraźny spadek poziomu edukacji na kierunku geologicznym, uniemożliwiło mi uformowanie dziesiątków, jak sądzę, naukowców ( w krótkim wojennym czasie jako młody człowiek uformowałem ich kilku na międzynarodowym poziomie) i napisanie dziesiątek prac naukowych ( i tak sporo napisałem przy nakładzie 0 zł polskich z kieszeni podatnika, pozbawiony przy tym warsztatu pracy niszczonego przez ujotowskich 'poszukiwaczy prawdy' - www.geo-jwieczorek.ans.plwww.jwieczorek.ans.pl
Gdyby tak te straty zinwentaryzować w skali uczelni - co jest dobrym tematem na pracę naukową - może by się wyjaśniło dlaczego poziom nauki w Polsce jest jaki jest. O stratach nauki w Polsce w okresie okupacji hitlerowskiej są pewne dane, o stratach późniejszych trudno znaleźć informacje. a np. geologiczne zbiory naukowe, które przetrwały na UJ Hansa Franka nie przetrwały wybitnych organizatorów peerlowskiego życia akademickiego. Ja zresztą część moich zbiorów musiałem wywozić poza terytorium Krakowa.
Nie mam sił tym się zajmować bo i tak w żadnej, oficjalnej prasie to nie pójdzie ( szczególnie tej kontrolowanej przez UJ) i nikt z tego żadnej konferencji prasowej nie zrobi, a można sądzić po dotychczasowych historiach, że działania operacyjne zostaną zogniskowane na dyskredytowaniu osoby ośmielającej się ujawniać niewygodne dla władz UJ fakty.
Czytamy słowa Rektora:'Uniwersytet chce poznać swoją prawdziwą historię, nawet tę gorzką - dodał.' Ale co to ma wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy ? Metody poznawania prawdziwej historii przez jej ukrywanie kompromitują takich uczonych, świadczą o ich nieprzydatności do pracy na uniwersytecie, o ich nieprzynależności do grona naukowców (mimo posiadanych etatów w instytucjach z nazwy naukowych).