Czym zatem jest ta „mała” bomba atomowa? Czy chodzi tu o jej wagę, rozmiar, czy może o zasięg rażenia? No i co to jest w ogóle ta bomba atomowa, jeśli po serii doświadczalnych eksplozji bomb wodorowych przeprowadzonych przez Związek Radziecki i Stany Zjednoczone w latach 1954-1958 współczesna broń jądrowa jest znacznie potężniejsza niż bomby atomowe, które eksplodowały w Hiroszimie i Nagasaki. Zajmijmy się na razie „brudną” bombą, która według przytoczonego powyżej artykułu o scenariuszach dla terrorystów, zawiera „materiał radioaktywny dodany do ładunku wybuchowego” i o ewentualnych skutkach jej odpalenia przez terrorystę. Należy podkreślić, że sprawa tzw. brudnych bomb została wnikliwie zbadana przez amerykańską instytucję rządową National Council on Radiation Protection and Measurements (NCRP). Już po miesiącu od ataku na Word Trade Center NCRP opublikowała specjalny raport dotyczący postępowania w atakach terrorystycznych z użyciem materiałów radioaktywnych, w którym oceniono, że odpalenie „brudnej” bomby (tj. takiej, w której konwencjonalny materiał wybuchowy otoczony jest substancją radioaktywną) nie stanowiłoby masowego zagrożenia i w dużym mieście ograniczyłoby się do obszaru kilku przecznic. Wybuch takiej bomby wywołałby raczej panikę, ale nie masowe straty ludzkie. Odnośnie samej konstrukcji „brudna bomba” jest niepraktycznym pomysłem. Aby przy użyciu takiej „brudnej” bomby wywołać groźne dla człowieka stężenie substancji radioaktywnych w terenie, stężenie ich w bombie musiałoby być miliony razy większe, np. aby skazić teren o powierzchni 1 km2, stężenie substancji radioaktywnych w bombie musiałoby być 10 mln razy większe niż po rozproszeniu. Tak silne stężenie wytworzyłoby wysoką temperaturę, która spowodowałaby, że uległy by stopieniu materiały, z których wykonano bombę. Bomba taka emitowałaby promieniowanie gamma o wysokim natężeniu, łatwym do wykrycia z dużej odległości. Poza tym domorośli terroryści zginęliby już w trakcie montowania takiej bomby. Zatem „brudna” bomba nie może mieć wielkiej mocy rażenia, ale może być skuteczna do wywołania paniki i zastraszenia, co jest właśnie celem terrorystów. W styczniu 2005 r. prasa rozpowszechniała wiadomości o poszukiwaniu w USA osób w związku z groźbami ataku terrorystycznego na Boston z użyciem brudnej bomby. Podawano, że FBI poszukuje 13 osób, z których jedyna aresztowana osoba okazała się kobietą a nie jak wcześniej podawano mężczyzną. Kobieta ta przebywała w obozie dla nielegalnych imigrantów, a śledztwo nie wykazało jej związków z jakimkolwiek ugrupowaniem terrorystycznym. Redakcja dziennika „Metropol” z 24.01.2005 r. artykuł oparty na informacjach PAP o poszukiwaniach w USA osób podejrzanych o atak brudną bombą opatrzyła tytułem: „Niejasne ślady po brudnej bombie”. Z tego artykułu można dowiedzieć się o strachu społeczeństwa amerykańskiego przed atakiem brudną bombą, lecz polski dziennikarz celowo podjął się eskalacji zagrożenia sugerując jakieś „ślady” po brudnej bombie. W ten sposób podtrzymywane jest przez dziennikarzy rzekome istnienie specjalnej „brudnej” broni atomowej.
Tymczasem zagrożenie dla społeczeństwa stanowi nie brudna, lecz prawdziwa bomba atomowa (poprawnie bomba jądrowa), gdyby znalazła się w rękach terrorystów. Do miejsca zamachu można by ją przewieść statkiem, jachtem, samochodem lub porwanym samolotem. To pewnie mogłaby być ta mała bomba atomowa z dziennikarskiego arsenału broni jądrowych, lecz nie o takich rozmiarach, aby zmieściła się do każdej walizki. Bomba jądrowa o mocy 10 kiloton (o połowę mniejsza niż ta zdetonowana w Nagasaki) odpalona w typowej zabudowie miejskiej mogłaby zabić około 100 tys. ludzi, a detonacja jednego strategicznego pocisku jądrowego o mocy 500 kiloton spowodowałaby natychmiastową śmierć około 1 mln ludzi oraz zniszczyłaby zabudowę na obszarze 100 km2. Do budowy bomby atomowej o konstrukcji podobnej do bomb odpalonych nad Hiroszimą i Nagasaki potrzebny jest materiał rozszczepialny: pluton lub wysoko wzbogacony uran (U-235). Przykładowo, w Rosji znajduje się obecnie 150 ton plutonu i 1000 ton uranu nadających się do produkcji bomb atomowych, a materiały te nie są w pełni pod kontrolą. Chociaż Stany Zjednoczone udzieliły Rosji pomocy sięgającej w 2002 r. 750 mln dolarów na zabezpieczenie arsenału nuklearnego, istnieje realne niebezpieczeństwo nielegalnego obrotu takimi materiałami.
strony: [1] [2] [3] [4] [5]
|