Komentarze do "Dyskusja nad programem PiS dotyczącym nauki i szkolnictwa wyższego "
... - 2015-03-01 18:53:19
Chce jeszcze raz wszystkich
ostrzec ze jestem od 2007
torturowany psychologicznie
przez USA w ten sposob ze
15 lat spedzilem w USA i mam
najwyzszy tytul naukowy USA a
w 2007 podstepnie porwano mnie
do Polski uzywajac calego
stanu Utah o liczbie
mieszkancow Warszawy a
powierzchni 2/3 Polski
co sprawie wrazenie
szczegolnej latwosci
podrozowania na polnoc i do
kanady i w ten spowosob
wywabiono
mnie na granice kanadyjska
zeby sprawdzic moj 10 lat
przeterminowany studencki
status imigracyjny F-1.
Mam najwyzszy tytul naukowy
USA PhD ktory z powodu
prezydenckiego systemu
akademickiego
z nominacja prezydencka na
profesora i habilitacja jest
de facto bezuzyteczny w Polsce
w sensie kariery akademickiej.
Od 2007 jestem tez odciety od
prywatnego biura w Utah ktore
urzadzilem w celu prowadzenia
prywatnych badan
naukowych z podowodu trudnosci
znalezienia pracocodawcy ktory
sponsorowal by moja zielona
karte.
Biuro to ulega degradacji.
Sama moja obecnosc w Polsce
implikowalaby ze bylbym
podlegly osobom
zarabiajacym ponizej
robotnikow fizycznych w USA a
bedacych profesorami z
wyksztaceniem
wartym okolo pol miliona
dolarow. Obecnie oscyluje
pomiedzy Niemcami a Meksykiem
czekajac na
ciagle oddalajaca sie
mozliwosc powrot do USA. USA
zatrudnia jednoczesnie
obywateli bylego ZSSR
na wyszez stanowiska
akademickie blokujac mnie od
wykonywania prywatnej pracy
naukowej z amerykanskim
PhD z powodu Polskiego
paszportu.
W 2007 Sedzia USA nazwal mnie
z najwyzszym prawantnym
wyksztalceniem USA nikim
porywajac do Warszawy. To
Polski Prezydent jest nikim w
sensie kontroli publikacji bo
nikt nie moze kontrolowac co i
gdzie moga publikowac wolni
naukowcy.
Nie planom PiS aby nic nie
znaczacy w nauce prezytent
mogl rozkazywac
wolnym naukowcom w sprawie
wolnego slowa pisanego poprzez
nominacje profesorskie !!!
Obecny program PiS w sprawie
szkolnictwa wyzszego planujacy
nie
tylko zachowanie ale
wzmocnienie prezydenckiego
PRL-owskiego
paramilitarnego systemu
profesorskiego na wyzszych
uczelniach wobec
neofaszyzmu amerykanksiego i
prawa imigracyjnego USA
dajacego studentom
10 dni po skonczeniu studiow
na opuszczenie USA stawia
Polskich absolwentow
uczelni USA na witualnej
ubeckiej "sciezce
zdrowia" poniewaz musza
narazac zycie w krajach
trzecich jak Meksyk aby nie
wrocic do Polski po studiach w
USA i jednoczesnie nie
magac uzyskac prawa stalego
pobytu w USA:
Chce wszystkich ostrzec
ze od 1997 USA demonstracyjnie
blokuje mnie z powodu
posiadania
Polskiego paszportu od
uzyskania karty stalego pobytu
mimo ze posiadam
najwyzszy tytul naukowy USA,
PhD.
Tym samym zmusza mnie ono do
stworzenia precedensu
podleglosci
najlepszego wyksztacenia na
swiecie z prywatnej uczelni
University of
Rochester o kosztach okolo pol
miliona dolarow a wiec ponad
obecna
zyciowa pensje Profesora
Zwyczajnego w Polsce pod
habilitacje i
profesure
nominowana w Polsce co
skontrowalem pracujac
prywatnie w nauce i
glodujac juz 7 lat od 2007
roku tzn. od deportacji. Moim
zdaniem jest to
demonstracja sily nad Polskim
paszportem.
W 2007 podstepem mnie z USA
porwano i wywieziono do
Warszawy kiedy to
probowalem przedostac sie na
jeden dzien na konferencja
naukowa DAMOP do
Kanady po wygaslej wizie
pracowniczej H1B ktora
prowizorycznie
probowalem przedluzyc stara
wiza biznesowa B1. W 2010
konsulat generalny
we Frankfurcie nad Menem
odmowil mi tez wygranej w
DIVERSITY z puli obywatelstwa
Niemieckiego Zielonej Karty
mimo ze mam obywatelstwo
Niemiec
dziedziczone po przodku
urodzonym na terytorium bylej
Rzeszy Niemieckiej
twierdzac ze musza okazac
Niemiecki a nie Polski
paszport i mimo ze miliony
nielegalnych Meksykanow
legalnie placa podatki i maja
prawa jazdy USA majac
nielegalny status imigracyjny
i brak zadnego wyksztacenia.
Jednoczesnie USA (nie mowiac
tego z nienawisci do zadnej
narodowosci
ale jedynie z powodu zlego
kontrastu do mojej osoby) USA
oscentacyjnie
zatrudnia na swoich uczelniach
obywateli ZSSR z instytutow
powiazanych z
praca niewolnicza w Armii
Czerwonej w okresie Rosji
Sowieckiej.
Na szczęście PiS wygrało w
Białymstoku i wyruguje tam
habilitację. Pierwsza jaskółka
wolności!
autor: ~Puchatek bez gatek
Pozytywne bodźce lekarstwem - 2014-11-22 20:34:55
Szanowni Państwo, właśnie
oglądałem w środkach
społecznego przekazu relację z
Polsko - Amerykańskiego
Tygodnia Innowacji. Okazuje
się, ze mimo wszystko stoimy w
tej dziedzinie na solidnych
fundamentach - możemy wiele
nauczyć się od Amerykanów ale
i Amerykanie mogą nauczyć się
wiele od nas - okazuje się,
np. przewyższamy ich techniką
telewizyjną i jesteśmy
światowymi liderami w zakresie
technologii mobilnych. A wiec
na szczęście nie brakuje
takich, którzy reformują nasz
kulawy system przy pomocy
pozytywnych bodźców
motywacyjnych. I tak trzymać!
Z wyrazami szacunku
autor: ~Elgin
Z ostatniej chwili - 2014-11-22 14:10:22
Panowie sędziowie z PKW podali
się do dymisji. Pozostaje
pytanie czy to już koniec ich
działań i spokojnie przejdą na
"zasłużone"
emeryturki, czy też
odpowiednie służby podejmą
intensywną pracę i, wbrew
dotychczasowej praktyce,
dokładnie sprawdzą ich
działalność, ich wszystkich
mocodawców, ich konta we
wszelkich bankach na całym
świecie, ich wyjazdy,
kontakty, zakupy, stanowiska
ich dzieci, kochanek/ków
posiadane domy, samochody,
precjoza, dzieła sztuki itd
itp.
Kwantowa dusza wydaje sie byc
opisywana przez funkcje falowa
duszy kwantowej wewnatrz
funkcji falowej wszechswiata
podczas kiedy czucie wlasnej
egzystencji jest ciaglym
pomiarem samoegzystencji i
dusza moze zapasc sie na mozgu
zwierzecia lub czlowieka.
Podczas kiedy swiadomosc
rownolegla (Jedna swiadomosc
zlokalizowana na dwoch lub
wiecej mozgach na podobienstwo
tzw. kota Schrödingera) wydaje
sie byc zbyt kwantowa aby
zostala zaobserwowana dusza
nie zapada sie czesto ale
wydaje sie ze zapada sie
wystarczajaco czesto aby miec
uczecie urodzin jako zwierze
natychmiast po odczuciu
smierci. Z punktu widzienia
mechaniki kwantowej kracjonizm
i ewulucjonizm to jedno.
Ewolucja to widziany z bardzo
duza rozdzielczoscia czasowa
akt stworzenia. Modelujac akt
stworzenia na poziomie jednego
elektronu podobnego w sensie
rozkladu prawdopodobienstwa
polozenia do Slimaka i
obserwacja jego duszy
kwantowej przez milardy lat
pokazuje ze reinkarnacja jest
mozliwa poprzez powrot
Poincare wszechswiata jako
calosci i swiadomosc moze
powroci dokladnie (jako
ludzka) i w przyblizeniu (jako
zwierzeca). Reinkarnacja jako
prawdziwe kwantowe zjawisko
fizyczne powtornego pomiaru
wlasnego istnienia nie powinna
byc glownym argumentem ochrony
wszystkich zwierzat przed
jakimkoliwek zabijaniem.
Wystarczy ze mamy technologie
sztucznej inteligencji aby
wiedziec i w pelni sobie
wyobrazic co dokladnie czuja i
jak cierpia zwierzata nawet
jesli nie przecinalibysmy sie
z nimi w nastepnych kwantowych
wcieleniach. Ale
najpradopodbniej sie
przecinamy. Podpiszcie petycje
na podstawie argumentu ze
bedziemy czuli co one czuja w
nastepnych wcieleniach jako
zwoerzeta. Pamietajmy zgodnie
z mechanika kwantowa mozemy
natychmiast po smierci w swoim
czasie odczuc urodzic sie
zwierzeciem jako ze nie mozemy
mierzyc swojego niestnienia
jako nie istniejacy aparat
kwantowy a nasza swiadomosc
jako niezniszczalny
niezmiennik kwantowy jest
powtarzalna: htt ps://w ww.cha
nge.o
rg/p/us-congress-us-senate-pre
sident-of-the-united-states-fo
rbid-killing-any-animals-for-a
ny-purpose-according-to-the-qu
antum-theory-and-announce-them
-inviolable-by-law
Szanowny Panie Zbigniewie.
Najnowsze postmodernistyczne
wybory i przebieg ustalania
ich zwycięzców są konsekwencją
ogólnopolskiej epidemii
lemingozy, którą tak
pieczołowicie przygotowali
ideolodzy gazety o
kontrowersyjnym zapachu, a
rozpowszechniło, w ciągu
ostatniego ćwierćwiecza, nasze
rodzime Szkolnictwo Wyższe
oraz prasa, radio i telewizja
"dla mądrych kobiet i
ładnych mężczyzn". Wydaje
mi się, że ostatecznym testem
na możliwość bezkarnego
przeprowadzenia owego
ponowoczesnego eksperymentu
była kompletna bezkarność
naszych Najnajnajukochańszych
Przywódców we WSZYSTKICH
sprawkach wokół tzw.
katastrofy smoleńskiej.
Chociaż bezkarność to
zdecydowanie za mało
powiedziane, albowiem wszyscy
kłamcy itp zostali nagrodzeni
niebywałymi awansami w ich
karierze zawodowej. Od
europrezydentów, poprzez
generałów aż do premierów,
prezydentów, ministrów i
ambasadorów, włącznie. I to na
metr w głąb! ----- Czy to ma
jakiś sens? TAK! Chodzi o
zapowiedziane upokarzanie
Polski dopóki nie zapłaci 65
mld dolarów Przedsiębiorstwu
Holokaust. Panowie Sędziowie z
PKW świetnie się w to wpisują
(bo przecież nie są durniami
za jakich chce ich mieć
Internet).
W sprawie obecnych wyborow to
naprawde warto zapoznac si z
omowieniem kiazki "Kazdy
glos sie liczy...",
ktora ukazala sie w maju 2014
i opisywala rozne ciekawostki
wyborcze w przeszlosci. Nalezy
wpisac do google'a: zyczkowski
rzazewski nie wazne kto
glosuje
autor: ~Zbigniew Mitura
@m.k.k. - 2014-11-19 09:23:34
Proszę nie przesadzać z tym
naszym zdenerwowaniem, to
przecież Pan ma powody do
bycia zdenerwowanym. W moich
wypowiedziach kieruję się
realizmem. Czy nam się to
podoba czy nie (zdania są
wyraźnie podzielone),
najprawdopodobniej habilitacja
w Polsce zostanie jeszcze
przez wiele lat. Można
zabiegać o jej zniesienie, ale
z punktu widzenia konkretnego
człowieka (jak Pan) chcącego
uzyskać zatrudnienie w
polskiej instytucji naukowej -
najlepiej i najprościej jest
złożyć wniosek o nadanie
habilitacji (po ostatnich
zmianach jest to naprawdę
proste i próg wymagań nawet
jakby niższy). Warunki Pan
spełnia (chyba, że są jakieś
formalne problemy, to wtedy
warto się nad nimi skupić: bo
na wredne postępowanie
Amerykanów to i tak nic nie
poradzimy). Zresztą nowa
ustawa daje możliwość
wystąpienia o tytuł profesora
osobom bez habilitacji (wtedy
jakaś Rada Wydziału czy
Instytutu mająca uprawnienia
habilitacyjne musi to mocno
poprzeć), ale w praktyce jest
to chyba trudniejsze, ale być
może niech Pan porozmawia z
jakimś dziekanem. Warto
dodać, że warunkiem
koniecznym do tytułu
profesorskiego jest
wypromowanie jakiegoś
doktoratu (było nawet 3
doktoratów, ale teraz
wystarczy zdaje się 2, a nawet
ten drugi może być w trakcie)
oraz recenzowanie 2 prac
doktorskich. Ma Pan tego typu
udokumentowane dokonania w
USA?
autor: ~J.S.
... - 2014-11-18 21:06:21
@J.S: Panstwo za bardzo sie
denerwuja. Nikt Panu nie
przyjedzie do Polski pracowac
po wspomnianych uczelniach do
obecnego Polskiego systemu nie
wazne co jesli moje czesne i
koszty wynosci 500 000 dolarow
czyli 2 miliony zlotych. To
sie przelicza na okolo 41 lat
pracy profesora zwyczajnego
zakladajac jego pensje na
czysto 4000 zlotych
miesiecznie. W tym sensie
Profesorem zwyczajnym juz w
Polsce bylem pod wzgledem
finansowym w dniu otrzymania
PhD. Pan nie rozumie problemu
jaki stwarza kombinacja praw
USA i Polskiego. Prawo USA
daje Panu 10 dni na
opuszczenie a wiec w sensie
kariery skonczenie studiow w
USA znaczy jej koniec jesli
zgadzalby sie Pan z prawe
imigracyjnym. Chodzi o ty by
strona Polska nie byla capo
amerykanskich faszystowskich
wladz imigracyjnych i uznawala
dyplomy PhD z kraju o wyzszym
poziomie zycia (okolo 5 razy)
bez zadnych formalnosci na
wszystkie stanowiska.
Obecne zmuszanie mnie do
pobytu poza graniami USA u
najwyzszym wyksztalceniem
USA i blokowanie mnie nawet od
prywatnej pracy we wlasnej
firmie badawczej to nic innego
jak demonstracja sily USA choc
nie wiem dokladnie nad czym
nad moja osoba ? Polskim
paszprotem czy z powodu
historii
Polski po WWII i powiazania
etnicznego RP
z Polska nad Rosja ?
W Pana przypadku uzyskanie
polskiej habilitacji powinno
być bardzo łatwe. Dlaczego nie
złożył Pan wniosku? W fizyce
reguły są klarowne i Pan je
spełnia z nawiązką. Co do
tytułu, sprawa jest mniej
oczywista (mało cytowań prac z
ostatnich kilkunastu lat), ale
po paru latach od ewentualnej
habilitacji pewnie i to by
przeszło. Czy były jakieś
problemy ze złożeniem wniosku
(zwłaszcza w nowej procedurze,
jest łatwiejsza i prostsza dla
aplikanta)?
autor: ~J.S.
rosba o likwidacje wyzszych
wymogow formalnyc - 2014-11-10 16:35:13
Prosba o likwidacje wyzszych
wymogow formalnych na
stanowiskach akademickich
Attn: Prawo i Sprawiedliwosc:
To jest Panstwu przypomniec ze
jestem absolwentem prywatnej
uczelni w
Stanie Nowy York, University
of Rochester z tytulem
naukowym USA, PhD o
lacznych kosztach studiow
okolo pol miliona dolarow.
Obecna ustawa o szkolnictwie
wyzszym blokuje mnie od pracy
na stanowisku
profesora zwyczajnego
wymagajac niemozliwych po
studiach zagranicznych
juz z powodu rezydencji
zagranicznej habilitacji i
nominacji
prezydenckiej, jedynego
relnego stanowiska po
wyksztaceniu o podobnych
kostach i relacji poziomu
nauki USA do nauki Polskiej.
Prosze wiec PiS o anulowanie
zapisow blokujacych
osoby wyksztalcone na lepszych
uczelniach zagranicznych od
najwyzszych
stanowisk akadamickich podzcas
kiedy sa lepszymi kandydatami
i dzialania
majace likwidacje tych wymogow
na te stanowiska poniewaz
ustawa nie
moze dyskryminowac Polakow w
Polsce ani dzilac przeciwko
Polakom za
granica. Obecnie jestem tez
torturowany psychicznie przez
USA nie mogac z
powodu karencji wjazdu 10 lat
do USA powrocic do wlasnego
systemu akademickiego gdzie
nawet jako osoba moge byc
prywatna uczelnia.
m k k . b l o x . p l
Wyhabilitowani nie tylko
pozbawieni są tych ułomności,
ale nawet g-a nie robią,
zwłaszcza jeśli są damami!
autor: ~Świr
Dzień Świra? - 2014-09-24 21:07:40
Czyżby wyhabilitowani byli
wolni od zaburzeń osobowości,
psychopatii oraz stanów
psychotycznych?
autor: ~Analist
??? - 2014-09-24 11:58:56
anonymus i mkk, atak wariatów
na NFA?
autor: ~Habil
... - 2014-09-24 09:57:22
Przyczyna megaemigracji z
Polski sa wszystkie partie
polityczne. W programie zadnej
partii politycznej
nie ma czystej reformy
szkolnictwa wyzszego jasno
krytykujacej paramilitarny
system PRL z absolutna
wladza dministracyjna
Profesora majacego wokresie
komunizmu sily wyslania
studenta na sowiecki
poligon. Obecny system
akademicki jest identyczny o
systemu PRL i prowadzi do
powstania maffi akademickiej
"wiecznych
profesorow" ktory blokuje
mlodych naukowco pracujacych
ciezej niz Profesor
od wolnej publikacji poniewaz
wymaga ona jego pozwolenia.
Dowodem jest np. wymog
nostryfikacji dyplomow i
tytulow z krajo o poziomie
zycia i technologii
duzo powyzej PRL i RP jak USA.
Dla absolwenta uczelni USA
powrot do Polski i polskiego
systemu akademickiego nie
jest mozliwy i wyemigruje on
nawet na Grenladie aby nie
wroci do Polskiego systemu.
Chce wszystkich ostrzec ze
szpiedzy USA stowarzyszeni z
amerykanskimi uczelniami
wydajacymi wizy F-1 moga
probowac Polakow zwiazanych z
nauka mimo czlonkostwa
Polski w Unii z NIEMIEC na
podstawie:
§ 7 FreizügG/EU –
Ausreisepflicht
(1) 1Unionsbürger
oder ihre Familienangehörigen
sind ausreisepflichtig, wenn
die
Ausländerbehörde festgestellt
hat, dass das Recht auf
Einreise und
Aufenthalt nicht besteht. 2In
dem Bescheid soll die
Abschiebung angedroht und eine
Ausreisefrist gesetzt werden.
3Außer in dringenden Fällen
muss die Frist mindestens
einen Monat betragen. 4Wird
ein Antrag nach § 80 Abs. 5
der Verwaltungsgerichtsordnung
gestellt, darf die Abschiebung
nicht erfolgen, bevor über den
Antrag entschieden wurde.
(2) 1Unionsbürger und ihre
Familienangehörigen, die ihr
Freizügigkeitsrecht nach § 6
Abs. 1 verloren haben, dürfen
nicht erneut in das
Bundesgebiet einreisen und
sich darin aufhalten. 2Das
Verbot nach Satz 1 wird auf
Antrag befristet. 3Die Frist
beginnt mit der Ausreise. 4Ein
nach angemessener Frist oder
nach drei Jahren gestellter
Antrag auf Aufhebung ist
innerhalb von sechs Monaten zu
bescheiden.
Prosba do PiS o prawna
nietykalnosc zwierzat - 2014-07-16 08:13:34
Prosi sie PiS o natychmiastowe
wprowadzenie legislacji
zabraniajcej jakiegokolwiek
uzywania
produktow zwierzecych w
jakichkolwiek celach i prawne
zadeklarowanie Polski krajem
calkowicie weganskim. Zgodnie
z kwantowa teoria swiadomosci
i teoria wszystkiego
swiadomosc ludzka jest
niemiertelna a reikarnacja
jest prawdziwym zjawiskiem
fizycznym kiedy ludzka dusza
kwantowa moze osiedlic sie
takze na mozgu zwierzecia.
Prawne ogloszenie
nietykalnosci zwierzat postawi
to Polske jako najbardziej
cywilizowany i zaawansowany
naukowo kraj swiata i stworzy
kontrast miedy Polska a
Niemcami ktore deklaruja sie
ekspertami w mechanice
kwantowej a ubijaj najwieksza
liczbe zwierzat w Europie.
Zwierzeta jedynie miesozerne
ktore nie potrafia trawic
produktow niezwierzecych
nalezy udomawiac i karmic
sztucznym miesiem ktore rosnie
a nie uzyskiwane jest z uboju
aj ego technologia jest
rozwijana.
Przykladem jest
jednoelektronowe zyjatko tzw.
paczka trojanska h t t p://w w
w.amazon.it/Trojan-Wave-Packet
-Lagrangian-Bose-Einstein/dp/6
13046066X ktora przypominajac
slimaka zrobionego z
prawdopodbienstwa zyje a
umierajac bez zyciodajnego
pola elektrycznego odzywa
dokladnie po miliardach lat
mimo ze zyje w jednym atomie
wodoru.
Kwantowym doznaniem zycia po
zyciu sa natychmiastowe
narodziny na roznym poziomie
swiadomosci mimo ze pomiedzy
smiercia a nimi moga uplynac
kwadryliony kwadrylionow lat.
Ubijajac zwierzeta narazamy
siebie z poprzednich wcielen
na podobne doznania po
smierci.
Przypadek Ivora van Heerdena h
tt p://e
n.wikipedia.org/wiki/Ivor_van_
Heerden specjalisty od teorii
huraganow z Republiki
Poludniowej Afryki uzerajacego
z LSU o odszkodowanie za
kontrakt zerwany bez
ostrzezenia. Jeszcze jeden
powod aby omijac Lousiana
State University campus i
najlpiej uczelnie stanowe
jesli chcemy legalny staly
pobyt w USA tzn. potocznie
Zielona Karte.
Autor chce ostrzec tez przed
Lousiana State University htt
p://w ww.lsu.edu . Juz sam
budynek wydzialu fizyki
Nickolson Hall wzbudza
podejrzenia. Jest on wystrojem
i rozplanowaniem podobny do
komunistycznego nuklearnego
sowieckiego bullshitu z PRL -
Instytutu Fizyki UW na Hozej
69 w Warszawie. Uczelnia ta
efektywnie zwabila autora w
1997 z Rochester aby wymusic
jego powrot do Polski
wysylajac ogloszenie o miejscu
pracy do miejsca jego studiow
PhD, University of Rochester
na ktore autor odpowiedzial.
Juz od poczatku uczelnia ta
kontrowala na poczet uczelni
komunistycznych w Polsce nie
uznajacych wyksztacenia USA
zmuszajac go do przyjazdu na
interview i tylko w sprawie
postdoc i juz w ten sposob
obnizajac wartosc jego PhD
z prywatnej uczelni za 500 000
dolarow z powodu jego
Polskiego paszportu.
Uczelnia ta obiecala autorowi
sposorowanie Zielonej Karty.
Zamiast autorowi nie
przedluzono kontraktu po roku
tak ze
bojac sie prawa imigracyjnego
musial poczta wysylac okolo
tony rzeczy do Polski glownie
wartosciowych ksiazek ktore
w wiekszosci ulegly
zniszczeniu lub uszkodzeniu.
Kilka paczek tez zaginelo. W
czasie pierwszego roku ktos na
petycji imigracyjnej H1B w INS
przekrecil nazwisko autora tak
ze bal sie on wyjechac na
swieta do Polski co wymagalo
odwiedzin ambasady USA w
Warszawie w celu wstemplowanie
wizy. Najprawdopodobniej
wszystko to mialo na celu
sfalszowanie imagu autora na
ktotkoterminowego rocznego
stypendyste Polski na czyjes
polecenie z Warszawy i moga za
tym stac nawet obce firmy w
Polsce ktorym zalezy zeby
Polacy pracowali na
identycznych stanowiskach w
Polsce za 1/4 wyngrodzen w
USA.
Jezeli jestesmy imigrantem z
krwi i kosci i chemy prawo
stalego pobytu w USA Lousiana
State University campus
omijamy nawet podrozujac
samochodem.
Szanowny Panie Doktorze: 1) Co
oznacza użyte przez Pana
tajemnicze określenie
"uneli metada
ddzownicy"? Nijak nie
mogę tego rozgryźć. 2) Nie ma
kogoś takiego jak promotor
habiltacji. Habilitacja to
uprawnienie do
samodzielności naukowej
(autonomicznego prowadzenia
badań, doktoratów,
recenzowania prac doktorskich
oraz artykułów w prestiżowych
czasopismach naukowych, itp.).
Dlatego też robi się ją
SAMODZIELNIE: samodzielnie
pisze się dorobek do
habilitacji, samodzielnie
(czasem nawet za własne
pieniądze) wydaje monografię
lub cykl monotematycznych
artykułów będących podstawą
przewodu habilitacyjnego i
samodzielnie występuje z
odpowiednimi wnioskami.
Instytucja promotora w każdym
kraju funkcjonuje w przypadku
doktoratu, bo ten stopień
swiadczy o tym, że jego
posiadacz umie prowadzić
badania naukowe pod czyimś
kierunkiem. 3) Pisze Pan:
"jest szykanem zeby
dyplmy z harvardu czy
princeton podlegaly
opiniowaniu i habilitacji w
Polsce". I tu ma Pan
rację. Dlatego proponuję
właśnie międzynarodowe
uregulowania i standardy w tym
zakresie, aby habilitacja i
profesura były standardami
światowymi, możliwymi do
uzyskania także na Harvardzie
i w Princeton, aby
samodzielność naukowa wszędzie
miała swój certyfikat. Żeby
wartościowy dorobek był
należycie doceniany. Z
wyrazami szacunku.
autor: ~Elgin
... - 2014-04-11 07:28:56
@Elgin Pan chyba moze
zrozumiec i przeskalowac
ta sytuacje na Polske
przedwojenna kiedy
to Polacy budujac metro
Warszawskie
w 1938 mieliby radzic
specjalistom i inzynierom
od metra londynskiego
budujacym setki
kilometrow uneli metada
ddzownicy podczas
kiedy w Polsce sleczy sie 80
lat na dwiema
liniami na krzyz blokujac
skuteczie ruch w calej
Waszawie efektem domina. Mam
na mysli ze jest
szykanem zeby dyplmy z
harvardu czy princeton
podlegaly opiniowaniu i
habilitacji w Polsce
i zeby blokowac ludzi z
uczelni zagranicznych
podpisem promotora habilitacji
tak zeby
wygladalo ze to on wszystko
wyprodukowal
podzcas kiedy w nauce
produkcja w Polsce
jest sred 10 krotni nizsza niz
w USA.
Smiec glodowa w USA po PhD z
Polskim paszportem jest bardzo
prosta. Kiedy konczy
sie legalny status USA odcina
posiaacza
dyplomu od wszelich srodkow
urzymania
lacznie z kartkami na jedzenie
tzn. food stamps. Z drugiej
strony jak lojalny piesek
wladz imigracyjnych USA na
tych ludzi
dybie Polska zeby nazwac ich
studentami
i zmusic do pracy za darmo z
wyksztaceniem za miliony.
Szanowny Panie, chodzi mi nie
tylko i nie przede wszystkim o
Najjaśniejszą ale o
uniwersalizm międzynarodowy,
aby nie było żadnych problemów
z róźnorodnością,
nostryfikacją i jakością
stopni/tytułów naukowych i
zawodowych. Jeśli by
zrealizować moją propozycję
międzynarodowej konwencji w
tym zakresie, pojęcie
"nostryfikacja"
stałoby się praktycznie
martwe. A co do ONZ
(ewentualnie innego
międzynarodowego organu
certyfikacyjnego, bo wcale się
przy ONZ nie upieram,
aczkowliek ta struktura, a
zwłaszcza jej organizacja
UNESCO jako zamująca się m.in.
właśnie nauką - wydaje
mi się w tym kontekście
najodpowiedniejsza): skoro na
przykład w przemyśle
funkcjonują prestiżowe
międzynarodowe uniwersalne
certyfikaty typu ISO czy CE,
skoro istnieją też cenione na
arenie międzynarodowej
certyfikaty językowe (zob. np.
3w.filus.edu.pl/) to dlaczego
czegoś podobnego miałoby nie
być w przypadku stopni i
tytułów naukowych/zawodowych?
Serdecznie pozdrawiam
autor: ~Elgin
@Zbigniew - 2014-02-26 15:30:11
Jak tu dyskutować z gościem,
co chce oddać nadzór nad
awansami akademickimi w
Najjaśniejszej w ręce agendy
ONZ?
autor: ~Jaś Fasola
Hurtowe uznawanie dyplomów - 2014-02-26 13:20:53
Wpiszcie w wyszukiwarce słowa
kluczowe: medycyna, Tarnopol,
Ukraina, można znaleźć bardzo
ciekawe forum studentów z PL.
Rekrutacja bez egzaminów,
studia płatne, wystarczy
matura, 6 lat minie, potem
wystarczy znaleźć chętną
uczelnię medyczną w Polsce,
która błyskawicznie
przeprowadzi uznanie dyplomu
zgodnie z urzędowymi stawkami
jak w rozporządzeniu. Teraz
wszystko jasne..
Szanowny Panie Doktorze
Zbigniewie, ależ ja też
uważam, że OBECNIE
stopnie i tytuly nie dają
częstokroć wystarczającej
gwarancji wysokiego poziomu
intelektualnego. I ta dyskusja
jest właśnie tego
potwierdzeniem. Z ust (czy
klawiatury) osób posiadających
stopnie ./ tytuły naukowe nie
powinny bowiem w żadnym
wypadku padać okreslenia w
rodzaju "bzdety",
"gówniana uczelnia",
"kurestwo", itp.
Osoby mieniące się być elitą
naszewgo społeczeństwa a przy
tym wypowiadająe się na NFA,
które ma własnym przykładem
unaoczniać poziom naukowy i
moralny w Nauce Polskiej, o
jaki walczy, winny używać w
tym kontekście określeń typu
"nieprawdziwe
informacje",
"uczelnie o bardzo niskim
poziomie nauczania" czy
"siedlisko
patologii" odpowiednio.
Dlatego właśnie postuluję
reformę zasad nadawania stopni
i tytułów naukowych (nie
naruszając przy tym ich
hierarchii) aby wyeliminować
takie sytuacje. I więcej Panu
powiem - właśnie ta dyskusja
jest najlepszym argumentem
przemawiającym za moją
sugestią wypracowania i
przyjęcia międzynarodowej
konwencji w sprawie
uniwersalnego systemu
stopni/tytułów naukowych
(doktor, doktor habilitowany i
profesor) tudzeż zawodowych
oraz powołania
miedzynarodowego organu (np.
przy ONZ), który dbałby o ich
jakość. Wtedy sytuacji, takie
jak prezentowana tutaj nie
mogłyby sie zdarzyć. Bo widać
co się dzieje, jak każda
uczelnia działa w tym
względzie zupełnie samopas.
Owszem, nadawanie
stopni/tytułów winno leżeć w
gestii uczelni, ale pod
warunkiem spełniania przez nią
jak kandydata odpowiednich
kryteriów merytorycznych i
etycznych, co potwierdzałby
specjalnym certyfikatem
wspomniany wyzej organ
międzynarodowy. W przeciwnym
razie jej dyplomy, stopnie i
tytuły (nawet jeśli sobie tam
jakieś wymyśli) nie byłyby
uznawane NIGDZIE na świecie.
Natomiast uznawalność
stopni/tytułów uzyskanych w
certyfikowanej uczleni w
jednym państwie-stronie takiej
konwencji winna następować
automatycznie w pozostałych. I
do tego należy dążyć. Z
wyrazami szacunku.
autor: ~Elgin
Cytat znaleziony w sieci - 2014-02-26 12:43:52
A teraz hit dnia, cytat
znaleziony w sieci na jednym z
forum dla studentów kierunku
lekarskiego (cytat):
.."Oferuję pomoc w
pozytywnym przeprowadzeniu
procesu nostryfikacji dyplomu
lekarskiego uzyskanego za
granicą na jednej z polskich
uczelni
medycznych"...(koniec
cytatu, podany na dole jest
adres email)
Czyżby ktoś, kto zna
establishment na tej uczelni
?
Mie będę wypowiadał się w
tonie obraźliwym jak Habil.
Przytaczam wyłącznie fakty,
aby wszyscy czytelnicy sami
ocenili, kto pisze prawdę.
Rozporządzenie Ministra Nauki
i Szkolnictwa Wyższego z dnia
1 września 2011 r. w sprawie
nostryfikacji dyplomów
ukończenia studiów wyższych
uzyskanych za granicą (Dz. U.
Nr 196, poz. 1168).
Jest jeszcze gorze, po
podpisaniu umowy
stowarzyszeniowej o wolnym
handlu z Ukrainą to kwestia
czasu, a wtedy możliwość pracy
w Polsce bez nostryfikacji.
dowod poprzez wskazanie
przykladu - 2014-02-26 11:47:52
do p.Elgina. Czy Pan juz wie,
dlaczego wielu z nas tutaj
uwaza, ze stopnie i tytuly nie
daja zadnych gwarancji
wysokiego poziomu
intelektualnego? Jesli nie, to
prosze, aby Pan zapoznal sie z
ponizsza dyskusja. Pozdrawiam
serdecznie.
autor: ~Zbigniew
@WS - 2014-02-26 07:52:54
Pan widać z opcji macierewicza
i nic nie jest w stanie pana
przekonać. To że pan pracuje w
jakimś kurewstwie to naprawdę
nie oznacza że każdy pracuje w
takowym. Pan jest po prostu
szkodliwy, bo rozpowszechnia
pan nieprawdziwe informacje.
Jak pan jest taki mądrala to
niech powie na RW, że sie pan
z tym nie zgadza.
Kolego Habil, tak się składa,
że wielu z nas uczestniczy,
nie tylko Pan i wie doskonale
jak to jest z różnymi rzeczami
na wydziale. A komentarze
'Taki jeden' mówią prawdę,
rozrządzenie podaje wyłącznie
porównanie tłumaczonego
programu i tyle ! Naprawdę Pan
taki, przepraszam za
wyrażenie, naiwny ? Absolwenci
ukraińscy płacą wymagene
rozporządzeniem koszty uznania
i jest nostryfikacja, szybko,
bezproblemowo...
Ja nie musiałem niczego
dowiadywać od kolegi bo sam
uczestniczę w RW i wiem jak
się takie rzeczy załatwia.
Może pana koleś pracuje w
jakiejś gównianej uczelni,
która robi przekręty. Dyplom
nie może być z automatu uznany
za równoważny jeżeli są
różnice programowe, a są.
autor: ~Habil.
Taka jest prawda - 2014-02-25 15:58:59
c.d. rozporządzenia:
W przypadku podjęcia uchwały w
sprawie uznania dyplomu za
równoważny z odpowiednim
polskim dyplomem ukończenia
studiów wyższych i tytułem
zawodowym Kierownik jednostki
organizacyjnej, której rada
przeprowadza postępowanie
nostryfikacyjne, ustala
wysokość opłaty za
przeprowadzenie postępowania.
W chwili obecnej koszt
przeprowadzenia procedury
nostryfikacji dyplomu lekarza
lub lekarza dentysty wynosi
maksymalnie 5. 000 zł. Opłatę
wnosi się na rachunek bankowy
uczelni, której rada
przeprowadza postępowanie
nostryfikacyjne, albo do kasy
uczelni, w wyznaczonym
terminie. Opłatę wnosi się
niezależnie od wyniku
postępowania
nostryfikacyjnego. W przypadku
trudnej sytuacji materialnej
wnioskodawcy Kierownik
jednostki organizacyjnej
prowadzącej postępowanie
nostryfikacyjne może na
wniosek wnioskodawcy obniżyć
wysokość lub zwolnić z opłaty.
Dyplom uzyskany za granicą
potwierdzający ukończenie
studiów wyższych, na które
osoba została skierowana
zgodnie z przepisami
określającymi warunki
kierowania osób za granicę w
celach naukowych,
dydaktycznych i szkoleniowych
oraz szczególne uprawnienia
tych osób, uznaje się bez
przeprowadzania postępowania
nostryfikacyjnego.
Uznanie dyplomu ukraińskiego z
automatu - 2014-02-25 15:56:36
Precyzując - rady wydziałów
oczywiście za odpowiednią
opłatą bez problemów
przyklepują zgodność
wykształcenia i uznanie
dyplomu, co reguluje
rozporządzenie:
Dyplom poświadczający
ukończenie studiów wyższych na
kierunku lekarskim i
lekarsko-dentystycznym
uzyskany w państwie innym niż
państwo członkowskie może
zostać uznany na terytorium
Rzeczypospolitej Polskiej w
procedurze nostryfikacji,
która uregulowana została
rozporządzeniem Ministra Nauki
i Szkolnictwa Wyższego z dnia
1 września 2011 r. w sprawie
nostryfikacji dyplomów
ukończenia studiów wyższych
uzyskanych za granicą (Dz. U.
Nr 196, poz. 1168).
Nostryfikacji dokonują rady
jednostek organizacyjnych
polskich uczelni medycznych,
uprawnione do nadawania
stopnia naukowego doktora nauk
medycznych.
Zgodnie z treścią ww.
rozporządzenia wnioskodawca
składa do wybranej rady
wniosek o wszczęcie
postępowania nostryfikacyjnego
wraz z następującymi
załącznikami:
1) oryginałem dyplomu
uzyskanego za granicą
— do wglądu;
2) kopią dokumentów
pozwalających ocenić przebieg
i czas trwania studiów
(suplement do dyplomu, wykaz
przedmiotów i ocen, indeks lub
inny dokument).
Czyli płacisz za procedurę
stawkę urzędową, tłumaczysz
dyplom z Kijowa i masz
nostryfikację
Nie ma żadnej nostryfikacji ! - 2014-02-25 15:48:08
Nie chcę nikogo bronic, ale
szanowny Pan Habil myli się i
to bardzo. Dzisiaj rozmawiałem
z kolegą pracującym na
uniwersytecie medycznym.
Potwierdził, że normą jest, że
w planach obrad jego rady
wydziału był wiele razy punkt
uznawania kwalifikacji
(dyplomów) ukraińskich i
członkowie rady z automatu
głosowali na tak jako
formalność. ps. pokazał mi
harmonogram jednej z rad
wydziału w 2013 roku, w którym
był punkt głosowania nad
kilkunastoma osobami,
posiadającymi wykształcenie
ukraińskie. Więc to ja proszę,
aby Szanowny Pan nie pisał
nieprawdy.
Niech Pan nie rozpowszechnia
bzdetów i nie powołuje się na
na interię jak nie Pan pojęcia
o czym Pan mówi. Każdy dyplom
z Ukrainy jest poddawany
procedurze nostryfikacyjnej i
po porównaniu zakresu
kształcenia ubiegający się o
uznanie dyplomu zdają
dodatkowe egzaminy.
autor: ~Habil.
@W - 2014-02-24 20:58:36
Pudło! W interesujących Pana
gender-regionach to
zdecydowanie bardziej trzęsą
fartuszkami, jak Pan to
POetycko ujmuje, "na
owłosionych nogach"
(nierzadko najwyższych
autorytetów
"etycznych") i w
dodatku telepią kielniami.
Uznawanie dyplomów z Ukrainy - 2014-02-23 19:25:35
Wczoraj widziałem ciekawy
komentarz na interii. Ktoś z
akademii medycznej pisał, że u
nich w dużej liczbie uznawane
(zgodność z polskimi ?) są
dyplomy lekarzy z Ukrainy od
jakiegoś czasu i robi to rada
wydziału tejże uczelni
medycznej. Kto wie o co chodzi
w kontekście ostatnich
wydarzeń ?
Dlatego właśnie w wyborach
prezydenckich głosowałem na
Bochniarz bo w tym państwie
niektóre kobiety znacznie
wyprzedzają intelektualnie
mężczyzn. Ależ oczywiście, że
wszystko co funkcjonuje czy
działa kupujemy obecnie za
granicą. W Polsce utrzymuje
się mit jakiegoś sektora nauki
który nie istnieje i w
zasadzie nie istniał. Co
prawda potrzeba matką
wynalazków więc za komuny
akademicy musieli nieco
popracować i mieli okazję
czegoś się nauczyć. A teraz to
nawet niczego się nie uczy
studentów. Za PRLu wysyłano
młodzież dla spokoju do
milionowej armii, teraz
wymyślono dwumilionowe
"studia".
autor: ~SL
@Elgin - 2014-02-22 22:31:12
Motorem postępu w Polsce jest
zakup gotowej technologii
wytworzonej za granicą PL.
autor: ~ktosia
szkoła lwowska - 2014-02-22 19:16:29
Nie ma to też jak nasza czysto
sarmacka szkoła naukowa: Ulam,
Steinhaus, Auerbach, Schauder,
Saks. No ale co by było, gdyby
Ceszarz Ferdynand nie wyraził
zgody na powstanie Akademii w
1843r? Nie wspominając że bez
absolwenta Politechniki
Wiedeńskiej, prof. Żmurki
potomkowie Lisowczyków pewno
by nie założyli szkoły
matematycznej. Czym by się
teraz akademicy
dowartościowywali?
autor: ~SL
Przykład dywagacji - 2014-02-22 19:13:51
Flagowa dyskusja polskich
akademików. Skłodowska-Curie
czy Curie-Skłodowska. Urodzona
w Warszawie poddana cara.
Szlify naukowe rosyjskie i
niemieckie Studia i praca na
Sorbonie nie miały nic
wspólnego z Polską. Curie nic
nie zawdzięcza Polsce i
Polakom, może poza afrontem
miłosnym ze strony
kołtuńskiego zaścianka. No ale
noblistka to trzeba się do
niej przyznawać :)
autor: ~SL
@SL marzyciela - 2014-02-22 19:08:06
A jakie to wielke i przełomowe
wynalazki usprawniające życie
dały miliony euro z NCBiR-u ?
SL wierzący w to co, czego nie
ma. Czyżby z Politechniki ?
Szanowna Pani, a czy mogłaby
Pani zdefiniować pojęcie
"nauka akademicka"?
I czy istnieje w ogóle jakaś
inna nauka? Każdy kto zajmuje
się nauką jest wszak w jakimś
sensie
"akademikiem", bo w
taki czy inny sposób
przyczynia się do poszerzenia
wiedzy czy umiejętności
innych. Według mnie nauka jest
zawsze i wszędzie tylko NAUKĄ,
bez względu na to gdzie się ją
uprawia. I zawsze jej
funkcjonowanie determinowane
jest przez związek pomiędzy
naukowcem (twórcą nowych
rozwiązań i idei) oraz
użytkownikiem tychże rozwiązań
(przedsiębiorstwem, instytucją
rządową lub samorządową,
itp.). Tak więc przedsiębiorcy
korzystają z osiągnięć zarówno
naukowców pracujących na
uczelniach jak i w innych
ośrodkach badawczych. A
kooperacja wszystkich stron
twórczych i aplikacyjnych w
ramach określonych projektów
to główny motor postępu.
Wszelkie podziały w tym
zakresie wydają się zatem
besensowne. Z wyrazami
szacunku
autor: ~Elgin
Pisze o tym samym - 2014-02-22 12:59:01
Więc piszemy o tym samym, o
setkach milionów euro od
podatników dla komercyjnych
firm, ktorych jedynym celem
jest zysk, a nie odkrywanie
zagadnien naukowych.
O czym pani mówi ? o komercji
czy nauce ? tak samo
pomieszało sie ministerstwo
nauki i obecnie coraz wiecej
dostają publicznych pieniędzy
brokerzy innowacji,
upowszechniacze nauki ,
posrednicy, firmy,
kombinatorzy, itp. Przyszłosc
jest smutna, albo ...komrrcja
i kasa albo giniesz. Agresywny
naoliberalizm...ps. w USA są
instytucje typu NIH, ktorym do
głowy nie przyjdzie ukryty
sponsoring intela i granty
przydzielane sa na projekty
wylacznei akademickie i nauki
podstawowe.
Armia amerykańska wspiera
Boeninga, Intela etc., bo one
uprawiają naukę akademicką?
NASA uprawia naukę akademicką?
Europejski CERN to sposób na
dofinansowanie nauki
akademickiej czy raczej firm,
które go budują i utrzymują w
ruchu?
autor: ~ktosia
Mylisz się - 2014-02-21 17:53:57
Na całym świecie agencje
powołane do nakładów na naukę,
wspomagają naukę akademicką. W
Polsce prywatny sektor wpadł
na pomysł, jak za publiczne
pieniądze sponsorować prywatne
firmy.
Publiczne pieniądze biorą się
z podatków, które płacą
przedsiębiorcy.
autor: ~ktosia
reflaksje ? - 2014-02-20 21:37:41
Nigdy nie byłam radykalna,
ale...Czy nie macie wrażenia,
że to wszystko jest
zaplanowane ? skłócenie
naukowców, wyprowadzanie
pieniędzy, zamiast dla
naukowców, na tzw.
upowszechnianie nauki, coraz
mniej dla uczelni, ale setki
milionów złotych i euro dla
przedsiębiorców, którzy tworzą
dorobek życia i rozwijają
prywatne firmy z publicznych
pieniędzy. Malwersacje w
grantów z NCN na przykładzie
PWr, niejasne recenzje
projektów, chaos, brak
przejrzystości w rozliczaniu
publicznych pieniędzy, kasa
dla wybranych. Nie macie
wrażenia, że to wszystko ma
jakiś plan ?
Przegrany Wiktorze, pańskie
defensywne koncepcje są
stosowane przez Panów
Profesorów już od ćwierci
wieku. "Robią
swoje". Dzięki wielu
etatom, przydzielanym przez
"swoich" grantom i
pisanym "swoim"
recenzjom spłacają kredyty, a
całe pokolenie polskiej
młodzieży znakomicie nadaje
się na zmywak. To trzeba
przerwać NATYCHMIAST.
Wyobraźmy sobie, że oszukiwani
przez Panów Profesorów
studenci (np ci z Politechnik,
którym w tych dniach owi
Panowie własnymi podpisami
POtwierdzają fałszywie
znajomość matematyki, w
dodatku przy milczącej
akceptacji naukowego ORMO,
czyli PKA) budzą się z letargu
i robią MAJDAN! To nie będą
ciotowaci studenci genderyzmu,
to będą przyszli
konstruktorzy, inżynierowie,
nauczyciele, dziennikarze itd.
itp.. - przyszła elita dumnego
narodu.
Forum frustratów zrobiło się
niestety. Jedynie kilku
dyskutantów ma coś do
powiedzenia. Nie oznacza to
jednak, że się z nimi zgadzam,
ale są merytoryczni więc godni
uwagi. Większość uważa, że
jest pokrzywdzona albo jak MH
mają nieziemskie poglądy.
Rozp... to wszystko i dać
władzę panu MH to dopiero
będzie. O ile pamiętam to
kiedyś z okolic MH był
kandydat na prezydenta co też
coś chciał w stylu MH.
Ja sam pętałem się trochę po
świecie niejako z przymusu.
Jako pracownik prowincjonalnej
uczelni nie moglem się przebić
z doktoratem (nauki ścisłe).
Pewien znany profesor bardzo
mi zaszkodził. Wyjechałem z
kraju. Doktorat zrobiłem za
granicą. Potem pobyt w Azji,
USA (krótko) i krajach Europy.
Po powrocie praca na dużej
uczelni w dużym mieście. Spory
dorobek publikacyjny ale temat
nie ten. Moja rada nie chce
bym u nich robił habilitację.
Robię w Warszawie (starym
trybem). Teraz jestem prof.
uczelnianym - neutralnym i
chyba mało potrzebnym. No ale
daję punkty i doktoraty.
Tytułu nie mam i chyba mieć
nie będę. Moi zagraniczni
doktoranci nie liczą się do
dorobku a do tytułu muszę mieć
trzech i jakieś granty. W
grantach robiłem wiele razy
ale nigdy jako kierownik (nie
lubię papierologii) i co
gorsze - nie były to granty
realizowane w Polsce. Indeks
h>10. W świecie mnie cenią,
w kraju jestem nikim.
Czy utrzymywać habilitację?
Nie wiem. Skoro jednak jest to
powinna być w starej formie.
Teraz habilitację można kupić
lub wymusić na podwładnych.
Wystarczy by dopisywali do
publikacji. Dorobek się
uzbiera sam. Nikt nie
zaprotestuje a komisja nie
zapyta czy wiem co jest w tych
pracach. Żyć nie umierać.
Dawniej habilitacja była tą
trudną przeszkoda, dziś jest
nią profesura. Spodziewam się,
że przez kilka lat będzie
posucha. W niektórych
specjalnościach wypromować
trzech doktorów jest naprawdę
trudno. Dawni profesorowie
tytularni to generałowie z
jedna gwiazdką (doktorantem).
Wielu z nich takimi zostało.
według nowych zasad zostaje
się generałem z trzema
gwiazdkami. Tych starych jakoś
nikt nie chce
kontrolować/redukować. Nowy
narybek ostatniego rzutu (żeby
nie powiedzieć; ostatniego
sortu) nie chce zmian. Stoimy
zatem dalej w miejscu panowie.
Nieliczni niepokorni nie mają
siły przebicia nawet jak mają
zagraniczne doświadczenia.
Róbmy zatem swoje panowie.
Zmiany w końcu i tak będą.
Rynek już nie potrzebuje
papierowych dyplomów. Rynek
poszukuje fachowców. Sama
elokwencja nie wystarcza.
Inżynier to ma być inżynier z
umiejętnościami.
Reszta jest milczeniem.
autor: ~Wiktor
@mkk - 2014-02-19 17:50:27
Szanowny Panie Doktorze,
oczywiście zamiast "Niech
Pan się boi" winno być
"Niech Pan się NIE
boi". Absolutnie niczego.
autor: ~Elgin
@mkk - 2014-02-19 17:49:11
Szanowny Panie Doktorze,
przyznam się że nie rozumiem
Pana wypowiedzi. Pisze Pan
bowiem: wielokrotnie za
granica ryzykowalem nawet
zycie aby nie wrocic do Polski
po studiach PhD w USA ktorych
skonczenie wraz z wiza F-1
znaczylo dla mnie nawet smierc
glodowa . Aż wierzyć się
nie chce, że zdobycie
wykształcenia wyższego w USA
pociąga za sobą groźbę śmierci
głodowej oraz, że - jak to Pan
pisze - "czujka
akademickiej Warszawy" ma
tam swoje "macki".
Niech Pan się boi, stopień
naukowy zawsze daje prestiż i
uznanie w społeczeństwie, a
już ten zdobyty w USA -
podwójnie. Po drugie, pozwolę
sobie przypomnieć Panu
uprzejmie, że nie widzę,
gdzież to mógłby Pan być
okradany ze swego cennego
dorobku naukowego osiągniętego
w USA? Uczciwy, wartościowy
dorobek jest dorobkiem,
utrwalonym raz na ZAWSZE i
naprawdę NIKT go Panu nie może
odebrać. Jestem też głęboko
przekonany, że tak wybitny
dorobek jak Pański da Panu
praktycznie z automatu naszą
habilitację a być może i
profesurę (nasze prawo
przewiduje bowiem w podobnej
wyjątkowej sytuacji wybitnego
dorobku zagranicznego - choć
nie tylko - możliwość nadania
tytułu naukowego profesora bez
konieczności uprzedniego
habilitowania się). Wtedy Pana
dorobek będzie doceniony i
dowartościowany, a tak to
bylby Pan tylko "takim
sobie" doktorem, jednym z
całej ich licznej rzeszy. Tak
więc naprawdę nie ma się Pan
czego obawiać w przypadku
powrotu do naszego Kraju. To
już nie te czasy. Życzę Panu
awansu naukowego i wszystkiego
najlepszego. Z wyrazami
szacunku
autor: ~Elgin
Habilitacja i nominacja
zagrozeniem zycia - 2014-02-19 09:11:46
Chce wszystkich ostrzec ze z
powodu programu politycznego
PiS
(i zapewne podnych planow
innych partii w Polsce)
dotyczacego zachowaia
komunistycznej struktury
szkolnictwa wyzszego
i checi unikniecia habilitacji
i nominacji Prezydenckiej na
Profesora z
wyksztalceniem za pol miliona
dolarow z prywatnej uczelni w
Stanie
Nowy York wielokrotnie za
granica ryzykowalem nawet
zycie
aby nie wrocic do Polski po
studiach PhD w USA
ktorych skonczenie wraz z wiza
F-1 znaczylo dla mnie nawet
smierc glodowa
a od 2007 zyje w Niemczech w
warunkach ublizajacych
ludzkiej godnosci i gloduje.
W 1997 przez 24 godziny malym
samochodem bez przerwy
przejechalem USA
w poprzek do uczelni stanowej
ktora oszukala mnie w
zorganizowaniu
mi Zielonej Karty i zwolnila
po roku stanwiajac w sytuacji
prawnej wobec prawa
imigracyjnego bez wyjscia
i jest najprawdopodobniej
czujka akademickiej Warszawy.
W 2007 Ponownie USA zastawilo
na mnie pulaple zeby
wylegitymowac mnie
podczas przekraczania granicy
USA- Kanada ktora probowalem
przekroczyc
bez kontroli z powodu braku
Zielonej Karty, przetrzymywaly
dwa miesiace
w obozie
koncentracyjno-deportacyjnym
dla Meksykanow i porwaly
bez srodkow do zycia z domu w
Utah do Warszawy.
W 2010 z powodu strachu
wydania sie wladzom Niemieckim
po
dawno wygasnietym prawie
tymczasowego pobytu
kolaborujacym
z USA i furtek deportacji z
Niemiec mimo czlonkostwa w
Unii
mialem potencjalnie smiertelny
wypadek samochodowy z urwaniem
przedniego kola jezdzac
samochodem bez TÜV z
pogranicza zlomu:
Cytuje plany PiS okradzenia
mnie z prywatnego dorobku
naukowego
z USA stemplem habilitacji z
innym nazwiskiem
“promotora”
; - zlodzieja:
“Zmian wymaga także
system awansu akademickiego.
Nowa formuła
habilitacji nie zdała
egzaminu. Nie wprowadziła
żadnej nowej jakości w
ocenie kandydata, natomiast
wprowadziła element
absurdalny, a mianowicie
taki, że komisja habilitacyjna
nie widzi kandydata, nie ma
nawet
możliwości
porozmawiać z nim i zadać mu
pytania. Taka ewentualność
istnieje tylko w
przypadku wątpliwości, co do
ostatecznego wyniku, a nie
jako oczywisty
wymóg. Nie ma więc powodu
podtrzymywać podobnej formuły.
Habilitant
powinien poddać się kolokwium
– przed Radą
Wydziału, lub przed innym
gremium – a także
wykazać się jako dydaktyk.
Uważamy za niezbędne
funkcjonowanie Centralnej
Komisji ds. Tytułów Naukowych,
przynajmniej do
czasu, aż procedura
habilitacyjna okaże się
szczelna. Jednak w sytuacji
coraz większej ilości szkół z
uprawnieniami habilitacyjnymi
oraz przy rosnącej liczbie
kandydatów na profesorów,
Centralna Komisja ma ważną
rolę do odegrania.”
Szanowny Panie Doktorze,
bardzo przepraszam za
"literówkę" w Pana
imieniu w nagłówku mej
poprzedniej wypowiedzi.
autor: ~Elgin
@dr Mciej Horowski - 2014-02-18 14:31:58
Szanowny Panie Doktorze, toteż
ja opowiadam się tylko za
utrzymaniem co do zasady
- trójszczeblowej
hierachii uniwersalnych stopni
i tytułów naukowych (doktorat,
habilitacja i profesura)
tudzież wprowadzeniem
przejrzystego oraz rzetelnego
mechanizmu ich nadawania, nie
zaś za utrzymywaniem
instytucji, które Pan tak
szczegółowo wymienił. To
zupelnie inna sprawa i nie mam
absolutnie nic przeciwko ich
likwidacji jeśli miałoby to
przynieść korzystną reformę
tych uniwersalnych
mechanizmów, tak aby dawały
one rezultat w postaci
wysokiej jakości owych stopni
i tytułów, widoczny oraz
doceniany na arenie światowej.
I właśnie o tym jak skutecznie
taką utrzymującą należny
szacunek dla dorobku, wiedzy i
postawy etycznej reformę
przeprowadzić warto
dyskutować. Serdecznie
pozdrawiam
autor: ~Elgin
@Elgin - 2014-02-18 12:46:05
Szanowny Panie Elginie, jako
osoba racjonalna, musi Pan
przyznać, że podnoszone przez
Pana argumenty daleko nie
równoważą kosztów utrzymywania
przez podatników Centralnej
Komisji do Spraw Stopni i
Tytułów oraz odpowiednich
departamentów w Ministerstwie
przy dodatkowych opłatach za
recenzje, delegacje itd.itp..
W dodatku koszty te potęguje
smrodek bolszewickości
unoszący się nad systemem
habilitacyjnym i, przez to,
nad całą Nauką w Polsce,
skutecznie odstraszający
młodych, energicznych
naukowców z reszty świata (z
tymi polskiego pochodzenia,
włącznie). Czego najlepszym
dowodem są KRK, PKA, minima
kadrowe i brak rozliczeń
grantów. Serdecznie pozdrawiam
Szanowny Panie Doktorze, ależ
ja o tym w żadnym razie nie
zapominam. Jednak dla osób
zamieszkałych w znacznej
odległości od miejsca takiego
renomowanego seminarium stale
w nich uczestnictwo to kłopot.
Z kolei opłaty konferencyjne
często są barierą zaporową dla
uczestników, którzy nie mogą
liczyć na sfinansowanie ich
uczestnictwa. Na przykład ja w
ostatnich latach biorę udział
w zasadzie tylko w takich
konferencjach, których moja
instytucja jest
współorganizatorem, bo tylko
wtedy nie mam z tym problemów.
Natomiast liczenie na
zaproszenie na koszt
organizatorów może być
przysłowiowym czekaniem na
Godota – tym
bardziej, że z preferencjami i
możliwościami organizatorów w
tym, zakresie też - oględnie
mówiąc - bywa różnie, o czym
niejednokrotnie i tutaj na NFA
wspominano (nota bene mnie też
się swego czasu nie udało
doprowadzić do zaproszenia
pewnej znakomitej osoby z
zagranicy na jedną z
konferencji na koszt
organizatorów; nie będąc w
komitecie organizacyjnym
wywalczyłem tylko tyle, że
wysłano jej kurtuazyjne
zaproszenie ale bez
refundacji, a więc nie dziwi
fakt, że się nie zjawiła -
choć tuż potem akurat
przyjechała do Polski z innych
powodów!). Tak więc warto
poznać całą zlożoność
problemu. Z wyrazami szacunku
autor: ~Elgin
@Elgin - 2014-02-18 10:12:27
Szanowny Panie Elginie, nie
rozumiem dlaczego postanowił
Pan zapomnieć o, typowych dla
wszystkich Uczelni,
instytucjach takich jak
seminaria, konwersatoria,
konferencje, czy dyskusje
panelowe, na których
zaproszeni goście z zewnątrz
mają możliwość wszechstronnego
zaprezentowania swojego
dorobku (dla najmłodszych są
także sesje plakatowe).
Szczególnie wybitni naukowcy
są wyróżniani także
doktoratami honorowymi, a więc
i wykładami z tej okazji.
------- Przy okazji: Na
słynnym konwersatorium na
Hożej przemawiali
najsłynniejsi fizycy świata, z
noblistami włącznie. W ciężkim
roku 1982, w stanie wojennym,
na konwersatorium to
zaproszono zdjętego przez
juntę Jaruzelskiego (może ktoś
pamięta napisy na murach:
junta juje), wybranego na fali
solidarnościowej wolności na
Rektora UW, prof. Henryka
Samsonowicza. Wygłosił On dla
fizyków (przepełniona SDD, od
Profesorów do studentów
pierwszego roku) referat
"Fortuna kołem się
toczy" o upadku wszelkich
imperiów (oczywiście, z, wcale
nie ukrytą, myślą o upadku
imperium sowieckiego). I jak
smutno zrobiło się kilka lat
później, gdy ten wówczas tak
fetowany człowiek, jako
minister niesławnego rządu
Mazowieckiego jedną ręką
utwierdzał grubą kreskę w
NiSW, a drugą załatwiał
Michnikowi nieskrępowany i
nigdzie nie odnotowany dostęp
do tajnych akt
"byłych"
współpracowników. Negatywne
skutki trwają do dzisiaj!
Szanowny Panie Doktorze, to ja
Panu powiem coś więcej. Ja też
musiałem wygłaszać ongiś
wykład habilitacyjny, który
był - jak to Pan ujmuje -
znakomitym przyczynkiem do
prezentacji mojej osoby oraz
do pogłębionej popularyzacji
mej dziedziny/dyscypliny -
omawiałem pewien paneuropejski
proijekt, w którym brałem
wtedy udział, a który dla
mych słuchaczy był nowym i
interesującym zagadnieniem,.
zapewne stąd zdecydowaną
większością glosów właśnie ten
temat wybrali. Ale czy od razu
koniecznie MUSI to oznaczać,
że wykład habilitacyjny
wygłasza przyszły pracownik
tej uczelni? W moim przypadku
tak nie był - nigdy tam nie
pracowałem i nie pracuję.
Powiem Panu wiecej - jeśli z
takim uporem będzie Pan
zamykał habilitację tylko
wewnątrz murów uczelni, to
właśnie takie postępowanie
może przyczynić się do braku
"powiewu świeżości"
i wplywu nowej myśli oraz
rozwiązań dla tego szczelnie
zamkniętego wówczas
środowiska. A przecież chodzi
nam o coś zgoła innego - o
otwarcie sie na owe, pozytywne
mysli i idee naukowe, o
miejsce Nauki Polskiej w
świecie, nieprawdaż? Mimo
mego krytycyzmu woibec
kolokwium i wykładu
habilitacyjnego nie mogę sobie
omwić tej cząstki zadowolenja,
że przyiosłem moim kolegom po
fachu (ale nie kolegom z
pracy!) trochę specyficznych i
ważnych nowości ze świata, na
których prezentację w żadnych
innych okoliczościach (jako
mieszkaniec niezbyt wielkiego
miasta oddalonego o kilkaset
kilometrów oraz) liczyć tam
bym nie mógł. Tak więc, Panie
Doktorze, po ewangelicznemu:
effatha - otwórz się! Z
wyrazami szacunku.
Wygłoszenie wykładu
habilitacyjnego dla
społeczności akademickiej
Uczelni, która przyjmuje do
swego grona kolejnego
wykładowcę, może być
znakomitym przyczynkiem do
prezentacji przyszłym kolegom
jego osoby oraz do pogłębionej
popularyzacji jego
dziedziny/dyscypliny. W
szczególnych wypadkach, może
być także kamieniem milowym w
dziejach Uczelni. Wspomnę
chociażby o wykładzie
habilitacyjnym Jerzego
Fryderyka Riemanna w Getyndze,
którego 160 rocznicę będziemy
obchodzili w czerwcu tego
roku. ------ Dla kontrastu
przypomnę, że zamiast
otwartych wykładów
habilitacyjnych nasze Uczelnie
organizują szopki pt.
wręczanie odznaczeń i medali
przez wojewodów itp., masowe
imprezy popularyzujące
"magię nauki",
skrajnie lewackie imprezy
genderowskie lub spotkania z
"byłymi".
Szanowna(-y) Pani(-e), żeby
nie było żadnych wątpliwości:
dla mnie do oceny kandydata w
zupełności wystarczą prace
naukowe, recenzje,
autoreferat, czyli twarda
dokumentacja - jak to Pan(-i)
pisze. Żadnych kolokwiów w
poprzednim kształcie, żadnych
wykładów habilitacyjnych. Co
nadto jest, może być niedobre.
Jednak nie chciałbym aby tutaj
potępiano w czambuł każdą
rozmowę podobnego typu, np.
właśnie rozmowę kwalifikacyjną
czy przesłuchanie przed
komisją konkursową przed
przyjęciem do pracy, w ramach
weryfikacji kompetencji, w
danym zawodzie, itp. Toż nawet
kandydaci np. na prezesa NBP,
rzecznika praw dziscka,
prezesa NIK, ministrów, itp.
muszą się zaprezentować przed
odpowiednią komisją sejmową i
odpowiadać na różne pytania.
Oczywiście, poziom
merytoryczny i etyczny
członków takich komisji też
niestety bywa rózmaity, ale
nikt nie kwestionuje
użyteczności samej zasady. Nie
wylewajmy więc dziecka z
kąpielą! Z wyrazami szacunku.
autor: ~Elgin
@x - 2014-02-17 18:58:02
Szanowny(-a) Panie(-i), ma
Pan(-i) rację. Jednak tak się
dzieje wtedy, gdy wysoka
komisja ma zgoła inne cele niż
sprawdzenie kompetencji
kandydata lub wyjaśnienie
ewentualnych wątpliwości
formalnych czy merytorycznych.
I to należy potępić. Natomiast
co do pożytku z rzetelnie
przeprowadzonej rozmowy tego
typu nie trzeba chyba nikogo
przekonywać. Po co w końcu są
przeprowadzane rozmowy
kwalifikacyjne przed
przyjęciem do pracy czy w
ramach naboru na wysokie
stanowiska? To też wszak swego
rodzaju "kolokwium".
Z wyrazami szacunku.
autor: ~Elgin
@x - 2014-02-17 18:58:02
Szanowny(-a) Panie(-i), ma
Pan(-i) rację. Jednak tak się
dzieje wtedy, gdy wysoka
komisja ma zgoła inne cele niż
sprawdzenie kompetencji
kandydata lub wyjaśnienie
ewentualnych wątpliwości
formalnych czy merytorycznych.
I to należy potępić. Natomiast
co do pożytku z rzetelnie
przeprowadzonej rozmowy tego
typu nie trzeba chyba nikogo
przekonywać. Po co w końcu są
przeprowadzane rozmowy
kwalifikacyjne przed
przyjęciem do pracy czy w
ramach naboru na wysokie
stanowiska? To też wszak swego
rodzaju "kolokwium".
Z wyrazami szacunku.
autor: ~Elgin
@dr Maciej Horowski - 2014-02-17 18:52:01
Szanowny Panie Doktorze, jak
zwykle zapomina Pan o
naukowcach pracujących poza
uczelniami, którzy też
osiągają często liczące się
wyniki i którzy w takim
przypadku byliby
dyskryminowani. Stopnie/tytuły
naukowe muszą być uniwersalne,
a nie zamykać się w ścianach
uczelni. Z wyrazami szacunku
autor: ~Elgin
Elgin - 2014-02-17 17:39:25
Bezpośredni kontakt komisji z
habilitantem służy wyłącznie
czołganiu kota. Taki
platoniczny sado-maso. Czy
chciałby Pan, by w urzędzie
paszportowym urzędnik
uzależniał wydanie paszportu
od tego, czy się Pan nie jąka,
w jakim chodzi Pan garniturze,
czy nie wpiął Pan sobie
kolczyka w nos? Pan chce w 90
minut ocenić 8-20 lat czyjegoś
życia? Po tembrze głosu? Po
tym, jak nisko habilitant się
Panu w pas ukłoni? Nie
wystarczą jego prace naukowe,
recenzje, autoreferat, czyli
twarda dokumentacja? Musi się
Pan dowartościować, zadając na
kolokwium podchwytliwe
pytanie, które człowieka
rozłoży? Czy po sposobie
wygłoszenia 15-minutowego
refeartu jst Pan w stanie
ocenić zdolności dydaktyczne
kandydata i czy tak naprawdę
te zdolności kogokolwiek
obchodziły, poza komisją,
która po wykładzie (a nie
kolokwium) uwaliła
Migalskiego?
autor: ~X
Kolokwium habilitacyjne - 2014-02-17 15:00:38
Gdyby, zgodnie z założeniami
twórców systemu
habilitacyjnego, habilitacja
była wewnętrzną sprawą Uczelni
i oznaczała dopuszczenie danej
osoby do wykładana na owej
Uczelni, to politycy z żadnej
szajki nie mieliby prawa
cokolwiek tu proponować, czy
narzucać. To kierownictwo
danego Wydziału podejmowałoby
konkretną decyzję, czy
kandydat nadaje się do
wykładania na ICH Uczelni i
jako ICH kolega, czy też nie.
Liczyło by się tylko (!) dobro
Uczelni. WNIOSEK: precz z CK
itp.
Szanowny Panie Doktorze, mnie
też się bardzo nie podoba
pomysł powrotu do kolokwium
habiltacyjnego (choć sama
argumentacja o braku
bezpośredniego kontaktu
komisji habilitacyjnej z
kandydatem nie jest tak
całkiem pozbawiona racji), ale
nie widzę, gdzież to mógłby
Pan być okradany ze swego
cennego dorobku naukowego
osiągniętego w USA? Uczciwy,
wartościowy dorobek jest
dorobkiem, utrwalonym raz na
ZAWSZE i naprawdę NIKT go
Panu nie może odebrać. Jestem
też głęboko przekonany, że tak
wybitny dorobek jak Pański da
Panu praktycznie z automatu
naszą habilitację a być może i
profesurę (nasze prawo
przewiduje bowiem w podobnej
wyjątkowej sytuacji wybitnego
dorobku zagranicznego - choć
nie tylko - możliwość nadania
tytułu naukowego profesora bez
konieczności uprzedniego
habilitowania się). Wtedy Pana
dorobek będzie doceniony i
dowartościowany, a tak to
bylby Pan tylko "takim
sobie" doktorem, jednym
całej ich rzeszy. Życzę więc
Panu awansu naukowego. Z
wyrazami szacunku
autor: ~Elgin
@mk - 2014-02-17 14:16:33
Kolokwium habilitacyjne to za
mało! Brakuje jeszcze prawa
pierwszej nocy, zwłaszcza
wobec doktorantek a i doktorów
żeby było nowocześnie. -----
Natomiast centralna komisja
powinna mieć status
ministerstwa i zatrudnienie
dożywotnie, zwykły uczelniany
śmieć powinien im się w pas na
korytarzu kłaniać z mocy
ustawy.
autor: ~1500-100-900
... - 2014-02-17 11:07:24
Piszac zupelnie apolitycznie
poniewaz jedynym moim celem
jest stala emigracja
do USA w ktorym obecnie nie
mam prawa glosowania chce
jeszcze raz ostrzec
wszystkich po studiach w USA
przez powrotem do Polski
cytujac plany
PiS najpopularniejszej w
Polsce partii politycznej
przeciwko mojej osobie z
PhD z University of Rochester
ktora USA wysiedlilo etnicznie
w 2007
zmuszajac de facto do
totalitarnego systemu
akademickiego RP czego
zeby uniknac gloduje od
wywiezienia z USA w Niemczech
i Holandii:
Cytuje plany PiS okradzenia
mnie z dorobku naukowego z USA
h tt p://w w
w.pis.org.pl/article.php?id=22
715
“Zmian wymaga także
system awansu akademickiego.
Nowa formuła habilitacji nie
zdała egzaminu. Nie
wprowadziła żadnej nowej
jakości w ocenie kandydata,
natomiast wprowadziła element
absurdalny, a mianowicie taki,
że komisja habilitacyjna nie
widzi kandydata, nie ma nawet
możliwości
porozmawiać z nim i zadać mu
pytania. Taka ewentualność
istnieje tylko w przypadku
wątpliwości, co do
ostatecznego wyniku, a nie
jako oczywisty wymóg. Nie ma
więc powodu podtrzymywać
podobnej formuły. Habilitant
powinien poddać się kolokwium
– przed Radą
Wydziału, lub przed innym
gremium – a także
wykazać się jako dydaktyk.
Uważamy za niezbędne
funkcjonowanie Centralnej
Komisji ds. Tytułów Naukowych,
przynajmniej do czasu, aż
procedura habilitacyjna okaże
się szczelna. Jednak w
sytuacji coraz większej
ilości szkół z uprawnieniami
habilitacyjnymi oraz przy
rosnącej liczbie kandydatów na
profesorów, Centralna Komisja
ma ważną rolę do
odegrania.”
O 12:39 Prezes rzucił:
"drugi kierunek ma być
bezpłatny. - Biurokracja
tłamsi naukowców. Powrót do
normalnej habilitacji"
----- To bardzo miła
zapowiedź, zgodna z
dziedzictwem Wielkiego Brata.
autor: ~1500-100-900
POlski doktor - 2013-09-08 16:19:42
to sowiecki KANDYDAT NAUK
autor: ~1951
@mk - 2013-08-19 07:44:45
Szanowny Panie Doktorze, pisze
Pan: Chce jeszcze raz
podkreslic ze moja deportacja
z najwyzszym tytulem naukowym
USA PhD i z Polskim paszportem
w 2007 z domu w Utah do Polski
nie jest mozliwa ani jako a
demostracja sily USA nad Rosja
i krajami z jezykami
slowianskimi, ani jako
symboliczna promocja systemu
nauki ZSSR implikujaca ze
amerykanski tytul naukowy
podlegalby postowieckiemu
ciagle nie zmienionemu
systemowi akademickiemu w
Polsce.. To w czym
problem? Jeśli deportacja Panu
nie grozi a nie chce Pan z USA
wyjeżdzać, to chyba wszystko w
porządku? Poza tym ma Pan w
USA okazję zatroszczyć się w
ONZ o powstanie
międzynarodowej konwencji o
wzajemnej uznawalności stopni
i tytułów naukowych, co też
rozwiązałoby Pana kłopoty z
nostryfikacją owego
wieloznacznego PhD w Polsce. Z
ukłonami
autor: ~Elgin
BOLSZEWICKI AWANS - 2013-08-18 06:58:44
BOLSZEWICKI SYSTEM AWANSU
NAUKOWEGO DOBIJA POLSKĄ NAUKĘ
OD 1951 ROKU
autor: ~Łódż POdwodna
... - 2013-08-16 21:31:55
Chce jeszcze raz podkreslic ze
moja deportacja z najwyzszym
tytulem naukowym USA PhD i z
Polskim paszportem w 2007 z
domu w Utah do Polski nie jest
mozliwa ani jako a demostracja
sily USA nad Rosja i krajami z
jezykami slowianskimi, ani
jako symboliczna promocja
systemu nauki ZSSR
implikujaca ze amerykanski
tytul naukowy podlegalby
postowieckiemu
ciagle nie zmienionemu
systemowi akademickiemu w
Polsce.
W obu przypadkach z
przykroscia zauwazamy
ignorancje Rzeczypospolitej
Polskiej na ten akt nienawici
USA przeciwko Polskiemu
obywatelowi panstwa tak
slabego i nizedolnego do
wlasnj obrony jak Polska z
powodu posiadania prywatnego
wyksztacenia.
Apeluje tez wobec skomsowanego
atakowi obych wywiadow
przeciwko polskim niezaleznym
naukowcom i obywatelom o
zwiekszenie ostroznosc za
granicami
Polski jako ze z powodu
deportacji przezylem
przypadkiem
potencjalnie smiertelny
wypadek samochodowy.
Większość uczestników tego
forum ma jakieś paranoidalne
przekonanie że Polska jest pod
okupacja a obecny rząd jest
agenturą. Niestety świadczy to
o ogólnym poziomie umysłowym i
oszołomieniu rydzykowym
kadzidłem. Nieudacznicy nie
potrafili odnaleźć się ani w
PRL ani teraz po ponad 20
latach od zmiany systemu.
Kontestowanie rzeczywistości
prowadzi do szaleństwa w
wydaniu Prezesa oraz paru
oderwanych od świata oszołomów
którzy porobili pseudo kariery
w USA albo zostali wyrzuceni z
uczelni na pysk.
Szanowny Panie Doktorze, a ja
apeluję do Pana i innych
naukowców mających jakikolwiek
wpływ na politykę
międzynarodową o podjęcie
starań na formum ONZ (np.
poprzez UNESCO) aby stworzyć
międzynarodową konwencję na
rzecz jednolitej nomenklatury
i wzajemnej uznawalności
uniwersalnych stopni i tytułów
zawodowych oraz naukowych oraz
- co za tym idzie - liwidacji
wymogu ich nostryfikacji, oraz
- co oczywiste - aby Polska
przyjęła i ratyfikowała te
konwencję. Wtedy Pan kłopoty
byłyby raz na zawsze
rozwiązane Czego Panu z
całego serca życzę.
autor: ~Elgin
Apeluje o bojkot systemu - 2013-08-10 06:26:55
Apeluje jeszcze raz do
wszystkich planujacych
kariere naukowa badz
posiadajacych
wyksztacenie lub tytuly
naukowe z uczelni
zagranicznych o bojkot
Polskiego systemu
nauki.
Szczegolnie o bojkot
nostryfikacji, habilitacji
i profesura nominowanej.
Salutownie tym
elementom przy pensja
akademickich w Polsce rownym
wynagrdzeniom nielegalych
pracownikow fizycznych z
Meksyku w USA
to szykanowanie siebie i
salutowanie ZSSR,
a takze promowanie karier
Rosjan w USA
ktorzy czesto z habilitacja
zaczynaja
w USA jako assistant professor
co umozliwia ich
korzytniejsze
wykorzystywanie.
Polskie uczelnie panstwowe
przy
ciaglym braku wolnej ekonomii
i przemyslu
sa ciagle sztucznie
podtrzymywane przez
USA w celu obstrukcji w pelni
wolnego rynku w Polsce poprzez
paramarksistowskie teorie
ekonomiczne mowiace ze w
pewnych warunkach
gospodarka socjalistyczna jest
lepsza i
implikujace adiabatyczne
przejscie z
systemu PRL do gospodarki
wolnorynkowej.
Zmuszenie mnie sila w
kajdanach przez
USA i wysiedlenie etniczne z
dom w Utah z powodu PhD ktore
wydalo mnie do wladz
imigracyjnych USA abym
pracowal w Polsce z ich PhD
poniewaz jestem slabszy od USA
i mam Polski
paszport uniewaznia celowosc
publicznego
szkolnictwa wyzszego w Polsce
jako
agentury marksistow
amerykanskich.
Szanowny Panie Doktorze,
Problem polega na tym, że
stopień Doctor of Philosophy
(PhD) tak naprawdę może być
wieloznaczny. Może bowiem
oznaczać on doktorat z
flozofii, ale też z filologii,
matematyki, historii, fizyki,
itp. U nas też stosowano tę
formę nazewnictwa przed drugą
wojną światową i skutek był
taki, ze np. Hugo Steinhaus
czy Stefan Banach zdobyli
stopień dokra filozofii, choć
z filozofią nie mieli nic
wpsólnego (ich prace
doktorskie były oczywiście z
matematyki)). Potem jednak
wprowadzono wyraźne określenie
doktor nauk
(matematycznych,
filologicznych, technicznych,
itp) i stąd już jest u
nas wiadomo kto jaki obszar
nauk reprezentuje. Tak więc
nic dziwnego, że ktoś, kto ma
być Pana pracodawcą, chce
wiedzieć, z jakiej dziedziny
naprawdę ma Pan ten zaszczytny
PhD. Inna sprawa, że kwestia
nazewnictwa stopni i tytułów
naukowych powinna być jakoś
uregulowana na forum
międzynarcdowym. Na przykład
określenie PhD należałoby
ograniczyć wyłącznie do nauk
filozoficznych, natomiast w
pozostałych przypadkach
stosować Doctor of
(tu przymiotnik określający
obszar naukowy) Sciences
, np. Doctor of
Mathematical Sciences .
Doktor habilitowany byłby
tutaj z przedrostkiem
"Habilitated", zaś w
przypadku profesora mielibyśmy
zamiast "Doctor" -
"Professor" (np.
Professor of Mathematical
Sciences ). Wtedy - np. z
inicjatywy ONZ - mógłby być
stworzony też i międzynarodowy
traktat na rzecz wzajemnej
uznawalności stopni i tytułów
naukowych bez konieczności ich
nostryfikacji. Serdecznie
pozdrawiam.
autor: ~Elgin
Prosba o zmiane ustwodawstwa - 2013-08-08 18:18:59
Prosba o zmiane ustwodawstwa o
zatrudnianiu pracownikow
naukowych na uczelniach
wyzszych
Prosi sie Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej o
natychmiastowe ustawowe
zniesienie koniecznosci
nostryfikacji tytulow i
dyplomow naukowych USA, Starej
Unii Europejskiej w
zastepstwie umow
miedzynarodowych oraz
wszystkich krajow o dochodzie
per capita rownym lub wyzszym
od Polskiego, habilitacji a
przede wszystkim Profesury
nominowanej przez Prezydenta
RP ktorej istnienie jest w
jawnej sprzecznosci z
konstytucja USA i jej pierwsza
poprawka aby umozliwic Polskim
naukowcom deportowanym z USA
z najwyzszym tytulem naukowym
USA Doctor of Philosphy (PhD)
w czasie wprowadzonego
ostatnio przez rzad USA
Holokastu deportacyjnego prace
na niezaleznym najwyzszym
stanowisku Profesora.
Obecna sytuacja prawna z
niezaleznymi uczelniami USA
jest sowiecka szykaneria ze
ludzie z wyksztalceniem z USA,
kraju o dominujacym nad PRL,
ZSSR oraz swiatem poziomie
nauki i techniki podlegaja po
przymusowym powrocie do Polski
uczelniom i ludziom wywodzacym
sie z komunistycznego systemu
akademickiego PRL i ZSSR a
dyplomy z uczelni krajow jak
Rosja, Bulgaria czy Rumunia
majace podstawowe problemy
powszechnej nedzy jak glod,
brak kanalizacji tej
nostryfikacji nie wymagaja.
Szykanerie ta podwyzsza fakt
ze wynagrodzenie Profesora
zwyczajnego w RP to
wynagrodzenie nielegalnego
imigranta w USA pracujacego
fizycznie i ludzie z USA
chcacy pracowac w Polsce to w
swoim swiecie pol
woluntariusze.
USA przeszkadza w emigracji
naukowcom - 2013-08-07 23:00:23
USA przeszkadza w emigracji
Polakom wyksztalconym w
"atomowych
sarkofagach" ZSSR
szczegolnie na strategicznych
uczelniach technicznych i
blokuje od wysokich
wynagrodzen za granica. Polska
jako normalny biedny i
nieatomowy kraj Unii
Europejskiej ignorowana przez
USA w porownaniu z Rosja:
USA moze szpiegowac na i
efekywnie nawet dla Rosji zeby
chronic wspolne w nauce
pozostawione przez
zmilitaryzowany system
szkolnictwa PRL w Polsce przez
atomowa rakietowa armie
sowiecka: Obcy szpiedzy lub
nawet CIA mogli stworzyc
precedens deportacji
amerykanskiego PhD (trwajacego
nawet 15 lat doktoratu USA w
przyblizeniu powyzej Polskiej
habilitacji) zeby podlegal
postsowieckiej wierchuszce
akademickiej w Polsce. USA
sytuacyjnie nazywa wlasnego
Profesora magistrem i
zolnierzem PRL zeby promowac
nauke ZSSR zza grobu dla celow
szpiegowskich. Z powodu
Polskiego paszportu powoduje
straty przeciwko absolwentowi
University of Rochester
przekraczajace 30 milionow
dolarow. Profesor wyzszej
uczelni RP w Polsce to pensja
nielegalna Meksykanska
sprzataczka w USA.
USA mogly latami spiskowac,
wydac mi w 1992 natychmiast po
skonczeniu Politechniki
Warszawskiej tymczasowa wize
studencka F-1 i pozwolic na
skonczenieu studiow w USA
tylko po to zeby pozniej
spowodowac precedens
deportacji wlasnego PhD z
powodu polskiego paszportu
jako rodzaju ksiazeczki
wojskowej w NATO. Zadna z
moich wiz tymczasowych bez
klauzuli podwojnej intecji
nigdy naprawde nie byla wazna
poniewaz Polska nie uznaje
automatycznie wyksztalcenia
USA w uposledzonyh
technologicznie i
zdewastowanych do koszar przez
ZSSR postsowieckich uczelniach
z PRL i wymaga ono niemozliwej
z tego oczywistego powodu
nostryfikacji. Wyklucza to
wiec jakakolwiek chec powrotu
do Polski. W 2007 ICE podczas
proby nielegalnego
przekroczenia granicy Kanady w
ta i z powrotem aby przedostac
sie bez zielonej karty na
miedzynarodowa konferencje
naukowa w Calgary porwalo mnie
z domu w Utah przez oddalony o
3000 mil deportacyjny oboz
koncentracyjny dla Meksykanow
w Florence Arizona i Amsterdam
do Warszawy. Probujac
przekroczyc granice samochodem
i podrzedna polna droga
spodziewalem sie jedynie ze w
razie niepowodzenia i odbicia
sie od granicy Kanady nic nie
grozi mi ze strony
amerykanskiej jako wybitnemu
naukowcowi EB-1. Latwosc z
jaka autostrada I-15 prowadzi
z Salt Lake City do przejscia
granicznego Coutts/Sweet Grass
tworzy dodatkowo nielegalna
pulapke “illegal
setup” zeby
sprawdzic status imigracyjny.
Precedens mogl miec na celu
pokazanie swiatu dominacji
komunistycznego akademickiego
systemu ZSSR w Polsce nad
amerykanskimi dyplomami z
powodu Polskiego paszportu
ktoremu bym podlegal gdybym
natychmiast nie wrocil
najblizej USA jak mozna tzn.
do Meksyku. USA i CIA moga
potrzebowac sztucznego
promowania nauki sowieckiej
aby latwiej zatrudniac w USA
na swoich uczelniach Rosjan i
poprzez promowanie systemu
akademickiego ZSSR zywego w
Polsce z prezydentem-generalem
kontrolujacym wolnosc
publikacji poprzez profesure
nominowana (dawniej przez
PZPR) budowac ich falszywe
kariery aby przesluchiwac ich
na kontraktach ile wiedza o
technologii broni ZSSR i czy
sa w stanie je odtwarzac dla
krajow trzecich szczegolnie
wrogich USA muzulmanskich.
Juz w 1990 jako wybitnemu
naukowcowi przyslugiwalo mi
prawo do stalego pobytu i
natychmiastowego nadania
obywatelstwa USA a musialem
udawac studenta PW aby uniknac
sluzby zasadniczej a naprawde
pracowalem prywatnie powyzej
Profesora PRL. USA i Rosja
moga nawet potajemnie
spiskowac zeby blokowac
emigracje Polskich naukowcow
urodzonych w PRL i glodem
zmuszac do powrotu do RP
poniewaz weszli oni jako
studenci czy mlodzi do
“sarkofagow̶
1; ZSSR i widzieli technologie
wojskowe PRL.
USA uzyly mojej tozsamosci
zeby stworzyc PhD z nakazem
deportacji
i Polskim paszportem w celu
promowania Sowietow.
Obecnie jestem szykanowany
przez USA nie mogac tam
mieszkac
z powodu ich doktoratu. Mam
juz 6 lat strat w nie
mieszkaniu w
USA od skonczenia studiow w
Polsce:
Apeluje do wszystkich
mozliwych krajow o udzielenie
Edwardowi
Snowdenowi stalego azylu
politycznego. Od 2007 roku
jestem torturowany
psychologicznie przez USA nie
mogac dostac sie do domu,
notatek i
wlasnosci w stanie Utah gdzie
urzadzilem biuro w celu
prywatnych badan
naukowych nad zimna synteza
jadrowa.
W czerwcu 2007 USA podstepem
wylegitymowaly mnie
przy granicy Kanady odkrywajac
ze moja wiza F-1
wygasla 10 lat przed i niczego
nie podejrzewajacego wywiozly
mnie zabierajac mi samochod na
przejsciu granicznym do
Warszawy w ktorej jestem bez
srodkow do zycia. 3 lata potem
mialem z tego powodu
potencjalnie smiertelny
wypadek samochodowy z urwaniem
zawieszenia podczas jazdy. Dwa
miesiace torturowano mnie
psychologicznie
pozwalajac monitorowac przez
telefon pro-bono jak
wylacza mi sie prad, telefon i
internet w domu i
zmuszano do zbiorowych
prysznicow nago z
Meksykanami.
Mam najwyzszy tytul naukowy
USA PhD ktory z powodu
koniecznosci habilitacji i
nominacji Prezydenckiej
salutujacym ZSSR
jest bezwartosciowy w Polsce.
USA wywazac mnie tez narazily
mnie na Europejskie podatki.
Jestem rezydentem podatkowym
USA poddanym amerykanskim
stawkom podatkowym i zawsze
wypelniajacym formularz 1040 a
w Unii Europejskiej podatki sa
wielokrotnie wyzsze.
Obecnie z tego powodu rozwazam
emigracje nawet do Rosji.
Dzieki wczesnemu szpiegostwu
na mnie poprzez
Politechnike Warszawska i
zlokalizowanie
mnie na terytorium USA poprzez
Konsulat w Warszawie
USA mogly sfabrykowac moja
deportacje w celu
falszywego promowania nauki
ZSSR.
USA oscentacyjnie zatrudnia
naukowcow z ZSSR
na swoich uczelniach blokujac
jednoczesnie od nich
obywateli Polskich nie
uznajacych systemu
akademickiego
w Polsce finansowanego w PRL z
niewolnictwa
i sluzby zasadniczej w LWP.
Efektywnie nie konczac uczelni
w Polsce ani uczelni w
USA moglbym obecnie nie
zauwazony pracowac
nielegalnie
w USA i zarabiac ciagle ponad
stanowska akademickie w
Polsce.
CV sedziego imigracyjnego
Scotta Jefferies ktorego
nazwisko
pojawilo sie na moim wyroku
“Voluntary
Departure”
(wszystkie domumenty lacznie z
wizowanymi przez USA
paszportami juz zniszczylem
jako smieci) i ktory
przesluchiwal mnie
we Florence Arizona z
Meksykanami swiadczace ze ktos
lub cos
pragnelo naprowadzic mnie na
szlak narkotykowy (Idaho
Bureau of Narcotics)
Meksyk-USA-Kanada
aby mnie latwiej deportowac z
PhD pod Polski system
akademicki:
h ttp://ww
w.classcreator.com/Nyssa-OR-19
... _id=941388
Słuchałem wystąpienia prezesa
PIS na zjeździe i w referacie
programowym powiedział że PIS
powoła niezależny instytut
pisowski , gdzie młodzi
prześladowani pisowcy będą
robić habilitacje. Czyli nie
okazał się prezes anty
-systemowy na jakiego go
kreują media . I tu tylko
przypomnę słowa nieboszczyka
Kisielewskiego "o
socjalizmie, problemach i ich
rozwiązywaniu ".
To, o czym Pan napisał,
dotyczy liczby godzin a nie
treści nauczania. Powtarzam:
ministerstwo nie wtrąca się do
treści nauczania. KRK na
poziomie krajowym są tak
ogólne, że w najmniejszym
stopniu nie wiążą rąk
wydziałom w określaniu liczby
godzin, formy zajęć,
wykładanych treści, sposobu
oceny realizacji programu.
autor: ~Ministra
@MH - 2013-08-06 22:24:50
Ach te upały na wschodzie.
Słońce wali w głowę, nawet
jeżeli do niektórych głów ma
większą odległość...
autor: ~Habil.
KRK i PKA - 2013-08-06 16:11:03
Pani Ministra pisze nieprawdę.
(Jakie to kobiece:)). Proszę
poczytać Ustawę. ----- Przy
okazji: oczekuję w najbliższym
czasie ostrych starć między
Uczelniami mającymi prawo
nadawania habilitacji w danej
dziedzinie, a ORMOwskim
ramieniem Ministerstwa, czyli
PKA. Chodzi o zakres kontroli
przez PKA planów i programów
studiów i o prawomocność
ewentualnego nieudzielenia
akredytacji na odpowiadających
tej dziedzinie kierunkach
studiów. O ewentualnych
konfliktach między
ministerialnymi
biurwami/ekspertami, a
funkcjonariuszami PKA, w
przypadku zgody Ministerstwa
na zmiany w programach studiów
udzielonej Wydziałom bez prawa
habilitowania przy
jednoczesnej negatywnej ocenie
tych programów przez PKA, już
wcześniej sygnalizowałem.
Będzie się działo! Chyba,
że... kontrola PKA sprowadzi
się do pilnowania interesów
korporacyjnych profdrhabów,
czyli minimów kadrowych. Ot i
mamy kolejne bagienko.
Krajowe Ramy Kwalifikacji
ustala MNiSW. Określony jest
tutaj taklze pewien zakres
godzin do realizacji, np.
ogólnie brzmi to tak:
Nakład pracy określa czas,
jakiego przeciętny student
potrzebuje, aby zaliczyd
wszystkie zajęcia ujęte w
planie i programie studiów
(takie jak wykłady, seminaria,
projekty, zajęcia praktyczne,
samodzielna nauka i egzaminy)
i uzyskad założone dla tego
programu efekty
kształcenia/uczenia się. 60
punktów ECTS odpowiada
rocznemu nakładowi pracy
przeciętnego studenta studiów
stacjonarnych i osiągniętym (w
roku akademickim) efektom
kształcenia/uczenia się.
Przeważnie nakład pracy
studenta wynosi od 1500 do
1800 godzin w roku
akademickim, co oznacza, że
jeden punkt odpowiada 25
– 30 godzinom
pracy. (Źródło:
biol-chem.uwb.edu.pl/new/pliki
/pdf/krajowe%20ramy%20kwalifik
acji%20krok%20po%20kroku%20nie
oficjalne.pdf).
autor: ~Elgin
programy - 2013-08-06 13:03:56
Programy nauczania na wyższych
uczelniach są w wyłącznej
gestii Rad Wydziałów - proszę
do tego nie mieszac
ministerstwa!
autor: ~Ministra
@dr Maciej Horowski - 2013-08-06 11:56:15
Szanowny Panie Doktorze,
obawiam się mimo wszystko,
uświadomienie tego władzom
uczelni nic nie da, bo one na
ogół nie wymyśłają tego same,
tylko opierają się na
wytycznych z MNiSW. A tam
często są niekompetentni
urzędnicy - bez stopni i
tytułów naukowych, a zatem i
bez doświadczenia
akademickiego, I w tym właśnie
sęk. Dlatego każdy samodzielny
parcownik naukowych czyni to
na co mu pzoiala jego
smaodzielność, tzn. ustawia
odpowiedni poziom egzaminów i
zaliczeń. To oczywiście tylko
pół- a może nawet i
ćwierćśrodek, ale - jak mówi
przyslowie - na bezrybiu i rak
ryba. Przede wszystkim jednak
musi być ustalona minimalna
liczba godzin przeznaczonych
na dany przedmiot (większa niż
obecnie), a uczelnia musi mieć
swobodną możliwość jego
zwiększania w razie potrzeby.
Serdecznie pozdrawiam.
autor: ~Elgin
@MH - 2013-08-06 11:00:28
Ach te upały na wschodzie.
Słońce wali w głowę, nawet
jeżeli do niektórych głów ma
większą odległość...
autor: ~Habil.
@Elgin - 2013-08-06 10:59:42
Szanowny Panie Elginie. Jeżeli
chodzi o nauczanie matematyki
na Politechnikach, to ja nie
teoretyzuję. Ja, po prostu,
widzę opublikowane w Sieci
programy nauczania tego
przedmiotu i jednoznacznie
stwierdzam (bo się na tym
znam), że w przeznaczonym na
to czasie NIE MOŻNA ich
zrealizować. Obowiązkiem Panów
Profesorów matematyki jest
uświadomienie tego faktu innym
Profesorom, członkom Rad
Wydziałów i senatorom ich
Uczelni. A w przeciwnym
wypadku NIE UCZESTNICZENIE w
demoralizującej całe pokolenia
Polaków fikcji. Oczywiście, w
czasach, gdy cały ZSRE
postanowił wliczać do PKB
dochody z prostytucji, postawa
moralna Panów Profesorów jest
szczególnie trudna, ale i
WAŻNA! Szlachectwo
zobowiązuję.
Szanowny Panie Doktorze, a
jeśli ktoś ustawia wysoko
poziom egzaminu tak aby
rzeczywiście egzamin ów mogli
zdać tylko ci, którzy umieją
tyle aby nie można było owego
wykładowcy nazwać "kłamcą
dydaktycznym" to to jest
- Pana zdaniem - dobre czy
złe? On nie wykonuje
bezrefleksyjnie poleceń
przełożonego, ale tez nie robi
widowiska medialnego ze swego
niezadowolenia lecz stara się
działać cicho acz - w miarę
swych możliwości - skutecznie
(jak to mówią Rosjanie -
"tisze jedziesz, dalsze
budiesz"). Sądzę, że
właśnie tę drogę wybrała
większość Profesorów
Matematyki, którą Pan tak
bardzo krytykuje. Poza tym
pisze Pan: Porządny
człowiek prędzej zrezygnuje z
pracy, niż wykona niegodziwe
polecenie pracodawcy.
Obawiam się, że akurat w
szkolnictwe wyższym takie
podejście przyniosłoby więcej
szkody niż pożytku. Bo gdyby
tak profesorowie masowo
odchodzili, to nie miałby kto
uczyć studentów, a wówczas oni
w ogóle nic by nie umieli. A
tak - z dwojga złego - choć
niewiele ale zawsze. Wdzięczny
bylbym ponadto za pochwały
kibiców, ale tylko tych
kulturalnych i patriotycznych
zarazem. Wulgarności i
awanturnictwa - nawet
motywowanego pozytywnie
rozumianą odwagą cywilną -
zaakceptować się nie da. Co
się tyczy hasła "róbta co
chceta" to - jak Pan był
zapewne łaskaw zauważyć - ja
sięgnąłem do jego praźródła
(program był emitowany - o ile
pamiętam - w końcówce lat 80.
i początku lat 90.) a nie do
dnia wczorajszego. Z ukłonami.
autor: ~Elgin
@Elgin - 2013-08-06 10:01:54
Szanowny Panie Elginie. Przede
wszystkim chcę przypomnieć, że
owi kłamcy dydaktyczni, w
zakresie nauczania matematyki
na Politechnikach, nie tylko
obiecują, że nauczą, ale także
swoimi podpisami stwierdzają,
że NAUCZYLI (już za cztery
tygodnie sesja poprawkowa!).
Oszukują studentów (przy
okazji ich demoralizując),
pracodawców, kolegów
nauczających inne przedmioty
i, ostateczne, całe
społeczeństwo (to ostatnie, to
ze względu na ogólnokrajowy
zasięg całego procederu). Po
wtóre, bezrefleksyjne
wykonywanie poleceń
przełożonych jest, niestety,
immanentną cechą wszelkich
socjalizmów (i innych kultur
azjatyckich). Od
bolszewickiego, poprzez
narodowosocjalistyczny, aż do,
jak potwierdza to Pan w swojej
wypowiedzi, eurosocjalizmu.
Szkoda tylko, że tak ochoczo
poddają się temu Profesorowie
matematyki. I to w tak dużej
liczbie! Na marginesie proszę
zauważyć, że nawet prymitywni
kibice sportowi cechują się
tutaj duuużo większą odwagą
cywilną. I po trzecie, nie
rozumiem jakim cudem wyczytał
Pan w moim poście aprobatę dla
rękoczynów. Ja tylko przed
nimi ostrzegam! Przypominam,
że nawet "najbardziej
kulturalny naród" pod
wpływem wybranego przez siebie
wodza dopuścił się nie tylko
rękoczynów ale także
ludobójstwa i wielu innych
bestialstw. Lepiej więc być
porządnym człowiekiem, niż
prowokować innych. A porządny
człowiek prędzej zrezygnuje z
pracy, niż wykona niegodziwe
polecenie pracodawcy (to jest
bardzo trudne dla Niemców, ale
zdecydowanie nie niemożliwe
dla Polaków i innych
przedstawicieli cywilizacji
łacińskiej (wg. klasyfikacji
Konecznego)). ------ Hasło w
wersji "róbta co
chceta" rzucił dzień
wcześniej, na tym samym
spędzie, pupilek gazety o
kontrowersyjnym zapachu, ks.
Boniecki (i idąc śladami,
zdemaskowanego niedawno
"etyka" Hartmana,
chwalił, przy okazji,
prowokatora Nergala).
Szanowny Panie Doktorze, pyta
Pan : Czy, Pana zdaniem,
obietnica nauczenia czegoś w
określonym terminie, gdy się
wie, że nie można tego w tym
terminie nauczyć, nie jest
kłamstwem dydaktycznym?
Tak, jak najbardziej.
Pytanie tylko, kto jest winnym
takiego kłamstwa? Z Pana
dalszej wypowiedzi (Czy ci,
świadomi wyrządzanej krzywdy,
kłamcy dydaktyczni, nie
powinni zostać wyrzuceni z
pracy na zbity pysk i
pozbawieni prawa do
nauczania?) wynikałoby, że
świadomi wyrządzanych krzywd
są tylko - jak Pan to określa
- "kłamcy
dydaktyczni". A Pan takze
przecież jest świadomy krzywd
wyrządzanych uczniom i
studentom a przecież
"kłamstwa
dydaktycznego" nikt Panu
zarzucić nie może. Musi Pan
robić to, co Panu każą - jak
to w pracy. Jak to więc w
końcu jest? Ja myślę, że nie
ma osob, które 'z definicji'
tworzyły coś specjalnie po by
to było żłe. Jeśli jednak ktoś
taki by się mimo wszystko
trafił, to oczywiste, że w
szkolnictwie wyższym nie
powinno byc dla niego miejsca.
Ja wszakże raczej widziałbym
tutaj dobre chęci ulżenia
uczniom i żakom (niegdyś pewne
programy faktycznie były
przeładowane i niedostosowane
do tempa rozwoju
intelektualnego młodzieży -
czego odsunięcie bourbakistów
od dydaktyki matematyki
najlepszym przykładem) nie
poparte, niestety,
odpowiednimi kompetencjami i
rozsądkiem. Co się zaś tyczy
prezydenta, to zapewniam Pana,
że dojrzałe demokratycznie
społeczeństwo (a ten poziom
niebawem już osiągniemy) nigdy
nie wybierze na swą głowę
zbrodniarza komunistycznego
ani doniosiciela (jeśli nie w
Polsce, to nie chciałby Pan
przyjąć tytułu profesorskiego
np. z rąk prezydenta USA czy
Francji, gdyby było to
możliwe?). Proszę pamiętać i o
tym, że w życiu trzeba stawiać
sobie coraz to nowe wymagania,
podnosić poprzeczki własnych
wymagań. Tymczasem Pan i Panu
podobni P.T. Dyskutanci
chcieliby - wzorem takich
właśnie nieudolnych rozwiązań,
o których Pan pisze - aby
wszystkie te poprzeczki
połamać, aby nie było jak
sobie ustawiać poziomu
motywacyjnego: kolejne stopnie
i tytuły naukowe, publikacje
w czasiopismach coraz to
wyższej rangi, itp. Jeśli sami
nie będziemy stawiać sobie
takich poprzeczek, to jak
możemy domagać się stawiania
podobnych (choć innego rodzaju
oczywiście) poprzeczek w
szkole młodym adeptom? Dziwię
sę też, że - używając do tego
wulgarnych określeń - aprobuje
Pan rękoczyny. Nie jestem
entuzjastą ani tej imprezy ani
tej stacji telewizyjnej, o
której Pan pisze, ale
rękoczyny powinny być
potępiane zawsze i wszędzie
bez względu na to kto jest
sprawćą a kto ofiarą. Poza
tym, tak jak na tej ziemi nie
ma organizacji, w której
pracowałyby same anioły, tak
nie ma też stacji radiowej czy
telewizyjnej, w której byłyby
same diabły. Dobrych ludzi
można znaleźć wszędzie, trzeba
tylko dobrze się rozejrzeć. A
na marginesie: nie rozumiem,
dlaczego nikt już nie pamięta
o prawdziwym brzmieniu hasła
J. Owsiaka, przywołując tylko
pierwszą jego część. A był to
wszak tytuł jedo dawnego
muzycznego programu
telewizyjnego "Róbta co
chceta, czyli rockowa jazda
bez trzymanki". A zatem
chodzi tylko o swobodę w
tańczeniu rock and rolle'a a
nie o totalną anarchię. To
trochę tak, jak by z tytułu
innego podobnego programu (ale
nie pamiętam już przez kogo
prowadzonego) pt. "La la
mi do czyli porykiwania
szarpidrutów" zostawić
tylko człon "La la mi
do" i pisać o tym, że to
program dla dzieci w
przedszkolu. Serdecznie
pozdrawiam.
autor: ~Elgin
@Elgin - 2013-08-05 17:30:37
Szanowny Panie Elginie. Swoim
obyczajem podnosi Pan sprawy
najmniej istotne, a przemilcza
najważniejsze. Czy, Pana
zdaniem, obietnica nauczenia
czegoś w określonym terminie,
gdy się wie, że nie można tego
w tym terminie nauczyć, nie
jest kłamstwem dydaktycznym?
Czy w przypadku, gdy dotyczy
to całych roczników polskiej
młodzieży, nie mamy do
czynienia z draństwem
wołającym o pomstę do Nieba?
Czy fakt, że państwowa
instytucja (PKA) to kłamstwo
utwierdza przy pomocy
przyznanych akredytacji,
rozgrzesza rzekomych
nauczycieli (nawet gdy są
uszlachceni tytułem naukowym
nadawanym przez samego
prezydenta państwa, chociażby
okazał się on zbrodniarzem
komunistycznym lub
donosicielem)? Czy ci,
świadomi wyrządzanej krzywdy,
kłamcy dydaktyczni, nie
powinni zostać wyrzuceni z
pracy na zbity pysk i
pozbawieni prawa do nauczania?
I w końcu, czy, wcześniej lub
później, oszukani przez nich
studenci, nie obiją im pysków,
jak zrobił to
"znanemu"
dziennikarzowi, zachęcony
POstęPOwym hasłem "róbta
co chceta", uczestnik
jakiejś lewackiego spędu dla
skundlonych tubylców? A praca
przy zmywakach wyrabia
muskuły!
Szanowny Panie Doktorze,
bardzo dziękuję za ciekawą i
trafną wypowiedź. Odnośnie
Pana zdziwienia: naprawdę
nie odróżnia Pan uścisku ręki
króla od podania łapki przez
królika? to chciałbym
powiedzieć, że chodzi mi o to,
aby uściśnięcie ręki króla
znaczyło tyle samo co uścisk
prawicy - jak go Pan
pogardliwie nazywa -
"królika",
szczególnie gdy owym
"królikiem" będzie
demokratycznie wybrany
prezydent mego Kraju
(niezależnie od tego, czy ten,
komu ów "królik"
ściska dłoń reprezentuje tę
samą opcję polityczno -
światopoglądową, czy też nie).
Serdecznie pozdrawiam.
autor: ~Elgin
@Elgin - 2013-07-31 10:08:39
Szanowny Panie Elginie.
Zauważony przez Pana problem
braku czasu naukowców (nawet
na podniesiecie ciekawych, ich
zdaniem, zagadnień), jest
konsekwencją
wszechogarniającego i
wszechpotężnego systemu
naukowej cenzury prewencyjnej,
czyli systemu grantów. System
ten całkowicie wyparł, tak
skuteczny dla rozwoju Nauki,
ale nie kontrolowany przez
polityków i innych
totalniaków, system konkursów
naukowych na zadany temat.
------ Przy okazji anegdotka:
Blaise Pascal (1623-1662)
cierpiał na okropny ból zębów.
Aby oderwać myśli od bólu,
udowodnił wiele twierdzeń o
własnościach cykloidy i
ogłosił konkurs na prace o tej
krzywej. Nadeszło wiele listów
(m.in. praca Christiaana
Huygensa (1629-1695) o
izochronicznych własnościach
cykloidy). Pascal wszystkie
prace przeczytał, po czym sam
sobie przyznał I nagrodę w
konkursie. ------ I jeszcze
zdziwienie: naprawdę nie
odróżnia Pan uścisku ręki
króla od podania łapki przez
królika?
Łysenkowskość KRK leży nie w
tym co można zrobić, ale w tym
jak to należy zrobić (proszę
przestudiować np. broszurę
prof. Kraśniewskiego, będącą
oficjalnym wydawnictwem
Ministerstwa w tm zakresie).
Było to omawiane na NFA już
kilkakrotnie. Tutaj podnoszę
problem, że w zakresie
nauczania matematyki na
Politechnikach, Panowie
Profesorowie idąc po
najmniejszej linii oporu,
zrobili to poprzez
przekopiowanie wzorców z
minimów programowych pisanych
dla czasów, gdy maturzyści
mieli trochę większe pojęcie o
matematyce niż dzisiaj. ------
Przy okazji warto jednak
zwrócić uwagę na kilka spraw.
(1) Pełną swobodę ustalania
programów studiów mają te
wydziały, które mają prawo
nadawania habilitacji.
Pozostałe wydziały muszą, przy
zmianach powyżej określonego
pułapu, uzyskać zgodę
Ministerstwa. Pojawiają się
pytania: jakimi kryteriami
kieruje się Ministerstwo
udzielając tej zgody i jakimi
kryteriami kieruje się PKA
podczas akredytacji na
wydziałach bez uprawnień
habilitacyjnych? Kto w
Ministerstwie udziela tej
zgody? (Biurwa, czy tzw.
ekspert?). Czy pozytywna
decyzja Ministerstwa w
poszczególnych sprawach zmusza
PKA do pozytywnej akredytacji
w tym zakresie? itd. itp. (2)
Faktyczny stan wiedzy
maturzystów z matematyki i
fizyki (efekt wieloletniej
pracy MEN, przy milczącej
zgodzie nauczycieli i
naukowców) NIE POZWALA na
nauczanie ich czegokolwiek wg
starych programów
politechnicznych dla
pierwszego roku. Faktycznie
potrzebny jest przynajmniej
semestr zerowy, a więc
wydłużenie studiów pierwszego
stopnia o ten semestr (albo
nawet cały rok). Finansowane
jeszcze niedawno przez
Ministerstwo, prowadzone
równolegle do innych zajęć,
tzw. zajęcia wyrównawcze
niczego tu nie nie rozwiązują.
Zagadnienie znalezienia - jak
pisał p.dr Maciej Horowski -
innych znakomitych naukowców,
którzy chcą z nami rozmawiać,
pracować i brać "na
warsztat" naprawdę
istotne i trudne problemy to
bardzo ważna kwestia. W
ostatnich czasach sam nieraz
zwracałem się do różnych
naukowców (szczególnie za
granicą) z prośbą o pomoc w
poprowadzeniu pewnych dociekań
lub rozwiązaniu trudnych
problemów i niemal zawsze
otrzymywałem odpowiedź, że
owszem, interesujące, ale
adresat nie ma aktualnie czasu
się tym zajmować (z powodu
nadmiernego obciążenia innymi
obowiązkami - a więc to nie
tylko rodzima przypadłość...),
względnie zajrzy w przyszłości
i się odezwie (co nie
następowało, zapewne z powodów
jak wyżej), itp. W efekcie
wiele rzeczy musiałem w pocie
czoła robić sam, a brak
fachowej pomocy był bardzo
dotkliwy i nie pozostawał bez
wpływu na efekty. Jest to
szczególnie trudne dla osoby
spoza uczelni badawczych. Tak
więc uważam, że sprawa warta
jest szerszej dyskusji. Z
ukłonami.
autor: ~Elgin
@dr Maciej Horowski - 2013-07-31 09:27:27
Co do obniżającego się poziomu
nauczania uczniów i studentów
ma Pan absolutną rację. Ale
wina nie leży w patologiach
dotyczących mechanizmów
nadawania stopni i tytułów
naukowych (na marginesie:
dziwne, że uścisk dłoni króla
w tym kontekście Panu nie
przeszkadza, ale uścisk
prawicy głowy własnego kraju
już tak...), które to
patologie trzeba zwalczać ani
nawet w KRK, ale w programie
nauczania w szkołach średnich,
wymogach maturalnych oraz
zbyt niskim wymiarem godzin na
wiele zajęć w czasie studiów.
Przede wszystkim trzeba
zwiększyć trudność zadań
(właśnie ciągi i ich granice,
rachunek różniczkowy, badanie
zmienności funkcji, itp.) na
maturze oraz próg jej
zdawalności (ponad połowa
moźliwych punktów z każdego
przedmiotu) a także przyjęć na
studia (to autonomiczna
decyzja każdej uczelni, nie
powinien on być jednak niższy
niż 70%). Wiem, że powtarzam
to, o co już kiedyś się tutaj
upominałem, ale repetitio
mater studiorum est...
Serdecznie pozdrawiam.
autor: ~Elgin
KRK - 2013-07-30 23:32:21
KRK dają swobodę w ustalaniu
programów. Nikt nie broni
układać ich w ten sposób, by
uwzględniały zróżnicowany
poziom studentów ma różnych
uczelniach.
autor: ~Głupek osiedlowy
Fikcje KRK i ich opłakane
konsekwencje - 2013-07-30 14:12:05
W programie PiS nie ma ani
słowa na temat łysenkowskiego
systemu Krajowych Ram
Kwalifikacji i, w związku z
nim, fikcyjności, szkodliwie
zmonopolizowanego przez
Ministerstwo, systemu
akredytacji poszczególnych
kierunków studiów. W praktyce,
akredytację sprowadzono do
przypilnowania przez naukowe
ORMO, czyli PKA,
zabezpieczenia interesów
korporacji profdrhabów (minima
kadrowe) oraz do sprawdzenia
stanu biurokracji w zakresie
KRK. Nikogo nie obchodzi np.
kompletne niedostosowanie
programów studiów do
nadzwyczaj niskiego poziomu
wiedzy i umiejętności
absolwentów szkół średnich.
Już za dwa miesiące na zajęcia
pierwszego roku wszystkich
Politechnik przyjdą studenci,
którzy w szkole nie mieli
pojęcia granicy ciągu (a więc
także granicy funkcji,
ciągłości funkcji, pochodnej,
o badaniu przebiegu zmienności
funkcji już nie wspomnę). W
programach studiów, w wymiarze
nie większym niż 30 godz.
wykładu i 30 godz. ćwiczeń, do
zimowej sesji egzaminacyjnej
(a więc, w kilkanaście
tygodni), studenci ci
"opanują" cały
rachunek różniczkowy i całkowy
funkcji jednej zmiennej. W
dodatku, na równolegle
prowadzonych zajęciach z
algebry "opanują" w
tym samym czasie liczby
zespolone, rachunek macierzowy
i najważniejsze pojęcia z
algebry liniowej. Mimo, że
KAŻDY MATEMATYK wie, iż jest
to kompletnie niemożliwe (ani
pojęciowo, ani rachunkowo), to
w lutym Panowie Profesorowie
Politechnik własnymi podpisami
stwierdzą fikcję opanowania
przez studentów tego
materiału. W dodatku, w
następnym semestrze, bazując
na tej fikcji, będą Oni
"uczyć" swoich
studentów rachunku
różniczkowego i całkowego
funkcji wielu zmiennych,
równań różniczkowych i
statystyki. W czerwcu (albo we
wrześniu) swoimi czcigodnymi
podpisami tę fikcję też
potwierdzą!!! I NIKOGO TO NIE
OBCHODZI. W konsekwencji,
kolejny rocznik młodych
Polaków, zachęcony fałszywie
przez ministerialny program
kierunków zamawianych (i
bolszewickie hasło
"dziewczyny na
Politechniki") zostanie
zdemoralizowany i skundlony do
poziomu zmywaków! I to
jeszcze, w dodatku, pod
przykrywką EUROPEIZACJI
SYSTEMU SZKOLNICTWA WYŻSZEGO W
POLSCE I PROCESU BOLOŃSKIEGO!
Warto sobie przypomnieć co to
była Politechnika w
przedsocjalistycznej Europie.
Dla przykładu, absolwentami
École Polytechnique byli
(ograniczę się tylko do XIX
w.) tacy wielcy MATEMATYCY
jak A. Cauchy, S. Poisson,
J.B. Poncelet, M. Chasles, H.
Poincare czy J. Hadamard
(który studiował również w
École Normale Supérieure). Ale
te przykłady dla
"naszych"
Prezydenkich Profesorów
(pozdrowienia dla Pana Elgina)
Matematyki są, najwyraźniej,
ZA MAŁE! ----- Nie wierzę, że
jedynie matematyka na
Politechnikach jest ofiarą
systemu KRK i pełnego,
dowodzącego wysokiej
sprawności selekcji
habilitacyjnej, tumiwisizmu
Panów Profdrhabów.
Szanowny Panie Elginie,
przyznając Panu częściowo
rację co do pobudek
materialnych pracy naukowca,
muszę zauważyć coś o czym
zechciał Pan zapomnieć.
Mianowicie, społecznym
obowiązkiem twórczych
naukowców jest przekazanie
przez nich genów (dla
wierzących w Dawkinsa) i
odpowiednie wychowanie swoich
dzieci (dla tradycjonalistów).
W tym celu naukowiec powinien
zdobyć odpowiednio
wykształconą (90/60/90) i
dobrze wychowaną, do
prowadzenia domu i
ponadstandardowego zabiegania
o wykształcenie i wychowanie
potomstwa, współmałżonkę.
Limuzyna, willa, dobre
towarzystwo temu sprzyjają i
są dodatkowo ważne jako
znakomity przykład wychowawczy
dla owych dzieci, tak ostro
atakowanych przez tzw.
postępowy świat. Oczywiście,
wszystko to jest tylko
materialnym TŁEM dla głębokich
duchowych przeżyć badacza i
twórcy. Musimy jednak
pamiętać, że kobiety oraz
dzieci (szczególnie
nastolatki) są na to tło
szczególnie czułe. -------
Przykład: prof. Jerzy
Wolszczan realizował cały
przedstawiony tu program i
wychował astrofizyka prof.
Aleksandra Wolszczana. Był tu
jednak jeden naddatek. Senior
był komuchem i cechy te
przekazał synowi, co
skutkowało jego donosicielską
współpracą ze służbami.
------ Serdecznie pozdrawiam i
życzę Panu na wieczorne letnie
zmęczenie po twórczej pracy,
znakomitej whisky, do
przedniego cygara, przy
partyjce szachów z niezłym
graczem i przyjacielem,
rozegranej na werandzie
uroczej willi z widokiem na...
.
Dokonania naukowe:
w3.historiasztuki.uni.lodz.pl/
kat/prax/ps
Kto jest redaktorem naczelnym
łódzkiego czasopisma Art
Inquiry (7 pkt), a kto
sekretarzem redakcji? ----
Prokurator: szukać w
lodz.naszemiasto.pl "Dr
Paulina S. z UŁ podejrzana o
plagiat"
autor: ~Czesio
@dr Maciej Horowski - P.S. - 2013-07-27 12:07:26
P.S. Ma Pan też
niezaprzeczalną słuszność, że
dla prawdziwych naukowców
liczy się to że inni
znakomici naukowcy chcą z nimi
rozmawiać, pracować i brać
"na warsztat"
naprawdę istotne i trudne
problemy. To bardzo ważne.
autor: ~Elgin
@dr Maciej Horowski - 2013-07-27 12:00:32
Szanowny Panie Doktorze,
osoby, których - jak Pan Pisze
- sukcesy i talenty
odmierza się luksusem willi, w
której mieszkają, samochodu,
którym jadą do pracy to
nie są prawdziwi naukowcy.
Owszem, każdy naukowiec - jak
i każdy inny pracujący
człowiek - ma niepodważalne
prawo do godziwej zapłaty za
wykonaną pracę oraz
dodatkowych gratyfikacji za
ewentualne
"ponadwymiarowe"
sukcesy, ale materializm nie
może rządzić nauką, gdyż
będzie przysłowiowym gwoździem
do jej trumny! W nauce liczy
się pasja, dociekliwość
badawcza, wytrwałość w dążeniu
do celu i docenianie
odnoszonych sukcesów przez
społeczeństwo! Bywa nawet, że
naukowiec musi czasowo dla
realizacji postawionych przed
sobą celów obniżyć poziom
swego bytu, ale osiągnięcie
zmierzonych efektów potem mu
to zazwyczaj rekompensuje z
nawiązką, także materialnie.
Inna sprawa z rangą instytucji
naukowej, w której dany badacz
pracuje - tutaj zgadzam się z
Panem, że to może być istotny
czynnik motywacyjny. Ale też
nie bezwzględnie
pierwszoplanowy. Z ukłonami
autor: ~Elgin
@Elgin - 2013-07-27 10:56:48
Szanowny Panie Elginie. Jeżeli
ma Pan rację co do społecznej
rangi stopni i tytułów
naukowych, to "nasi"
ukochani Prezydenci
dopuszczają się grubego
draństwa wręczając nominacje
profesorskie w, nomen omen,
Pałacu Namiestnikowskim.
Powinni nominacje te wręczać
na płycie Stadionu Narodowego,
a pracujący lud Stolicy z
radością, po odstaniu w
długich kolejkach, kupowałby
bilety, by owacjami fetować
Panów Profesorów. W celu
uratowania budżetu rządu
Tuska, można by organizować
podobne uroczystości w innych
miastach posiadających
odpowiednio duże stadiony, a
nawet, bardziej zasłużonym
naukowcom wręczać nominacje
kilkakrotnie (np. Panu
Kleiberowi). Na tym tle bardzo
szaro wygląda życie naukowców
amerykańskich. Dla nich
znaczenie ma tylko to, że ich
sukcesy i talenty odmierza się
luksusem willi, w której
mieszkają, samochodu, którym
jadą do pracy i rangą naukową
instytucji, w której pracują.
Dla tych biedaków nie liczy
się aplauz publiki i uścisk
dłoni samego Prezydenta, a
tylko fakt, że inni znakomici
naukowcy chcą z nimi
rozmawiać, pracować i brać
"na warsztat"
naprawdę istotne i trudne
problemy. Staje taki
niezweryfikowany przez żadną
Centralną Komisję Profdrhabów
doktorek przed obliczem króla
(cóż za niedemokratyczne
obyczaje!) Szwecji i odbiera
czek na 8 mln. koron. Na
szczęście, nasi, pozytywnie
zweryfikowani przez CK,
Profesorowie na taki
prymitywny lep nie dają się
złapać. I należy się cieszyć,
że, wyznaczeni do wypełniania
pozorów władzy przez kolejną
kadencję, Ukochani Przywódcy z
PiS też to wszystko dobrze
rozumieją. Pozdrawiam.
Szanowny Panie Doktorze.
Wymienił Pan słusznie
wszystkie wady systemu. Nie
zgodziłbym się jedynie z tym
by za wadę uważać uniwersalne
stopnie i tytuły naukowe -
taką są co najwyżej mechanizmy
ich nadawania. Dzięki stopniom
i tytułom mamy bowiem
(przynajmniej w teorii) i
bodźce motywacyjne, i
uniwersalizm rozpoznawania
wartościowych osób w
społeczeństwie. Parafrazując
myśl o. Augustyna (Klemensa)
Kordeckiego wyrażoną w
sienkiewiczowskim
"Potopie", można
powiedzieć, że wiele cnót
naukowych u nas zginęło,
jednak coś jeszcze zostało, bo
została idea stopni i tytułów,
na której to cała reszta
odbudowana być może.
Oczywiście pod warunkiem, że
owe stopnie i tytuły będą
rzetelnie odzwierciedlały
faktyczne osiągnięcia naukowe
- co daj, Boże. Wtedy będzie
rosła na rzesza prawdziwych
pasjonatów z motywacją do
pracy i samodoskonalenia się,
którzy doprowadzą do
osiągnięcia przez naszą naukę
najwyższego poziomu
merytorycznego i
organizacyjnego na świecie.
Tak więc od reformy
mechanizmów przyznawania
uniwersalnych stopni i tytułów
naukowych czas zacząć.
Serdecznie pozdrawiam.
autor: ~Elgin
@M.H. - 2013-07-26 20:15:15
Ja na autora takich smaczków
jak stan spoczynku dla
tytularnych typuję szefa
Solidarności, niejakiego Malca
profesora.
autor: ~związkowiec sakramentaln
Nie ma o czym dyskutować - 2013-07-26 19:54:39
Tego programu nie da się
poprawić. Utwierdza on
wszystkie zjawiska niszczące
edukację oraz NiSW w Polsce.
Utrzymuje system stopni i
tytułów naukowych, chce
wzmocnienia władzy ministerstw
nad systemem, podejmuje walką
z tzw. szkołami prywatnymi,
umacnia zasadę
"darmowego"
nauczania, proponuje dalsze
pompowanie pieniędzy w
kieszenie i pracownie
kompletnie niewydajnych
profdrhabów, absolutnie nie
dopuszcza nauczania poza
opanowanym przez biurwy
ministerialne systemem i, w
dodatku, domaga się
jednakowego uczenia na
wszystkich Uczelniach w całym
kraju. ----- Moim zdaniem,
rozdziały 7 i 8 tej części
programu PiS (Edukacja i
Nauka) napisał dobrze
wszystkim znany omnibus i
kolekcjoner funkcji,
wieloletni Prezes
najprzeróżniejszych i
najpoważniejszych
postkomunistycznych
organizacji i instytucji
naukowych i innych w Polsce
prof. dr hab. etc. etc. etc.
Michał Kleiber. Albo któryś z
Jego najzdolniejszych
uczniów/naśladowców.
Jesli NFA chce miec na cos
wplyw, to musi byc blizej
ludzi i wydarzen. To mozna
osiagnac np. poprzez
zaproszenie wplywowych ludzi z
PiS-u, SP itp. do dyskusji. To
moze byc wyslanie jakichs
listow, ktore wymuszaja
odpowiedz. A na takie
dyskusje, ktore Jaroslaw
Kaczynski mial i ma w glebokim
powazaniu, to jednak szkoda
czasu Prezesa NFA i
Czytelnikow.
autor: ~Zbigniew
bardziej merytorycznie - 2013-07-26 07:29:10
Ostro, ale może bardziej
merytorycznie. Może jest coś
dobrego w tym programie ? No i
co należy zrobić aby program
był co najmniej dobry ?
Emeryci PO 70-tce mają ETATY w
uczelniach państwowych i
pilnują, aby młodsza kadra nie
awansowała
autor: ~Lista Wildsteina
ocena programu: 0 - 2013-07-23 15:47:58
Wlasciwie sedno sprawy ujmuje
wpis "Know":
"Nie tylko stek
populistycznych bzdur, ale też
zaprzeczenie wszystkiemu co
głosił PiS w kampani z 2005
roku i na co nabrała się część
proreformatorska
środowiska." --- Mowiac
inaczej PiS nie ma programu,
tylko chce sie dorwac do
wladzy, obiecujac za kazdym
razem co innego.
autor: ~Zbigniew
Na peerelowskie złogi PiS za
cienki - 2013-07-23 10:22:59
Co tu komentować: w polskiej
nauce jest dobrze, a będzie
(gdy dojdziemy do władzy)
jeszcze lepiej.
Program, przynajmniej jeżeli
choodzi o naukę, tworzyli
beneficjenci III RP - tacy też
są w PiS.
autor: ~xx
kompromitacja PiS cd - 2013-07-23 10:07:54
Kwiatek: "Jednak
negatywnie należy ocenić
nierówny poziom uczelni,
skutkujący różnym traktowaniem
na rynku pracy absolwentów z
podobnymi tytułami
naukowymi." Teraz to
Prezydent RP będzie każdemu
absolwentowi nadawał od razu
tytuł naukowy? Polecam autorom
programu PiS lekturę wikipedii
gdzie wyraźnie można
przeczytać iż nie należy mylić
tytułu naukowego z tytułem
zawodowym :-)
autor: ~know
Harvard PiSu - 2013-07-23 09:38:38
Nie tylko stek populistycznych
bzdur, ale też zaprzeczenie
wszystkiemu co głosił PiS w
kampani z 2005 roku i na co
nabrała się część
proreformatorska środowiska.
Zawiera "znakomity"
pomysł na bezrobocie
absolwentów. Umasowić studia
doktoranckie i wszystkich
zatrudnić na etatach
asystentów. I jeszcze jedno.
Do tej pory zawsze mi mówiono
(może skomentował by jakiś
prawnik), że dużo łatwiej jest
rozwiązać umowę na czas
nieokreślony niż zerwać umowę
na czas określony, a PiS chce
zrywać umowy okresowe w wyniku
braku postępów przy
doktoracie. I jeszcze stan
spoczynku dla wszystkich
odpowiedzialnych za obecna
degrengoladę SW. Ciekawe kto
tylko za to zapłaci i gdzie
znajdą się na to pieniądze.
Anglicy napislai by, że to
obraża ich inteligencję. Moją
niestety również.
autor: ~know
najpiękniej było w latach 60. - 2013-07-22 22:28:46
A o czym tu dyskutować?
Przecież to stek bzdur.
Najkrótsze podsumowanie:
"komuno, wróć, ale z
naszymi ludźmi u
władzy!".
W tych warunkach naszym
dzieciom wypada pakować
walizki i sp... z tego
pięknego kraju.