buypillsonlineuk.com: Order
Generic Viagra Online, Best
Deal and Ultimate Quality
Warranted. Fast shipping, 24/7
online support, free pills on
every order
buyviagrageneric.org: Order
Generic Viagra Online, Best
Deal and Ultimate Quality
Warranted. Fast shipping, 24/7
online support, free pills on
every order
buyviagrageneric.org: Cheap
Viagra Online Canada.
Additionally, let's not
pretend otherwise, it's a
chemical solution, and after
some time people tend to shy
away from compounds.
genericpillonline.com: Cheap
Viagra Online Canada.
Additionally, let's not
pretend otherwise, it's a
chemical solution, and after
some time people tend to shy
away from compounds.
To słowo kojarzące mi się z w
2 znaczeniach. Jednej z listy
filadelfijskiej, a z drugiej
jak napisać dobrą pracę. Ma
się dużo ( za dużo danych ),
piśmiennictwa, wątków do
udowodnienia tez lub jednej.
Czasem wychodzi się od
wniosków co jest jak
wspomniałem dla sprawy. Czyli
należy prawidłowo wyjść z
" chaosu nadmiernych
informacji " , a niekiedy
doradców.i po męsku 5 lat
piszemy pracę, stopniowo
proszę po 2 przynosić jej
części po wcześniejszych
ustaleniach, 1 ro dodatki, 2
na pisanie. Jednak czy w
międzyczasie prace na 200 pkt
( pojedyncze ) czy zwartą, ale
za 12 p.Jedne i drugie, a jak
1 sezon podzielić na 4 skoro
po 8 latach możemy coś
powiedzieć o wynikach. O,
takie tematy wchodzą do lamusa
z ekonomicznego punktu
widzenia. I, fajnie. Może ktoś
dojdzie do wniosku, że nie
wszystko żyje w probówce.
anonimowy
ISBN się liczy? przerabianie
rederatu na roż - 2013-07-27 20:54:52
Jak nie uznawa c kilku
stronicowej prac w języku
farnuzskim. Cytowania jej w
poważnych czasopismach.
Posiadającej ISBN, będącą w
handlu? Będzie w cytach
liczona, a w jako ksoążka = 0
Z tym coś nie tak. Czy miałem
rzecz wyrzucić do kosza,
napisać, z półtora strony o
trzymać np. 5x6 pkt
Poza yum co jest z
uznawalnością habilitacji (
jeszcze po staremu ) wew
Francji i zamianie jej na
polską? W końcu są to państwa
UE. Czy nie warto ujednolić
punkracji i po nowemu i po
staremu? Tak jak było 120 pkt
. cześć. Idziemy dalej na
Prof. nadzwyczajego , i iler
taki będzie. I jeszcze
przeżycie "z ryjiem
" 2 lata temu obiecano mi
( " a byczej skórze
"> ma Pan 80-100 pkt
togadamy o habilytacji. Minęły
czasy, zmienił się Dyrektor
iInstytutu. Skąd wytrzasnę (
po 3-4 ) autorów 15x 0,8. Bo
tak mi liczono po 2-giej
rozmowy.Zatrzymałem się na
IF=ach, pisząc to co mam do
wymaganej ilości pkt KBN I co
?. Poza tym pracowałem
naukowo, jak o IF-ach nie było
mowy podobnie jak "
lejący " gorącą wodę,
który niniejszych IF-ów nie
miał. Z 10 [pracek + 1
książka.. Wniosek: skończmy z
chorobą IF-ów.Zwiększajmy
progi do > 360. a będę ku
desce grobowej.Wtedy
Prfesorowie będą uczyć
Profesorów.Jest drugie wyjście
wzajemnie się zwalniać. Bo i
tak na niektóre kierunku jest
10 osób. Do IF-ow zmuszono
mnie) " niby z prawa JM
" wyrzucania osób w
wyjątkowych przypadkach, za
pomocą których uczelnia
zgoliła forsę. Jakie są to
przypadki? Jak nie dawano
danej osobie nic na badania, a
teraz żądali epopeii + artykuł
zagranicznych Idę dalej, z
IOFG-ami. Jednak druk 1 pracy
to 1 rok., jeżeki ją
wezmą.Jeszcze jedna rzecz.
Pozostały bnadania z probówki.
Bo jak dr z uczelni rolniczej
może wykonać badania przyrostu
drzew w 5 latach. Jest
wyjście, dorobić to, kto już
wykonał iny i skapitulował.
Moi kochani. Teren to nie
archiwum i kierunek zwany
archiwistyką.Drzewo ma
przyrosty co rok,a nie 4x do
roku. życze dobrej nocy,
wypada mi dorobić 10 lat
obserwacji za 4 punkty.
dobranocv
Pamietam, pamietam...
Po prostu z powodow ode mnie
niezaleznych musialem anulowac
swoj styczniowy pobyt w
Krakowie, a od 23 stycznia
prawie do konca lutego bylem
chory i nie opuszczalem
mieszkania.
Zapewniam ze od kwietnia
bedzie znacznie lepiej z moimi
wyjazdami.
Pozdrawiam krakowiakow i
poznaniakow oraz lubliniakow!
Szanowny Panie Marku,
Pan to tak tylko obiecuje i
obiecuje te spotkania. Ja w
Krakowie, to juz chcialem
nawet zamowic Krakawianki w
strojach ludowach do powitania
Pana na Rynku. A Pana ani widu
ani slychu. Zespol trzeba
bedzie odwolac. Ale
zaproszenie na kawe, z mojej
strony dalej jest aktualne:-)
autor: ~Zbigniew
Wow.... - 2007-03-02 13:10:36
Widać żyjemy w zupelnie innych
światach: Pan wśród profesorów
ASP i naukowców z Science i
Nature, czyli w globalnym,
interdyscyplinarnym układzie
wielkich, a ja wśród
sfrustrowanych artystów i
niesamodzielnych (bo
niehabilitowanych) doktorów
nauk czekających na
zaproszenie na kawę ze
światowcem Wrońskim -
bywalcem artystycznych
salonów, co to przyjeżdża z
NYC bo to moja jedyna życiowa
rozrywka. Wow....
Czy te Pańskie zaproszenia to
nierozdrabnianie się i
trwonienie cennego czasu
naukowca?
Widać każdy realizuje sie jak
mu na to pozwalają układy oraz
światowe towarzystwo.
A może zatem spotkamy się w
Paryżu na nowym wernisażu
topowego artysty bez
habilitacji? Czy Pan nie
sądzi, że również miałabym
Panu coś inspirujacego
poznawczo do zaproponowania?
autor: ~ekostar
Re: Miss Zlosliwosci - 2007-03-02 12:33:47
Prosze Pania,
Zlosliwe i niemerytoryczne
glupoty, jak to Pani
wdziecznie okreslila, to ja
rzadko pisuje i na pewno nie
byl to ponizszy wpis....
Tak sie sklada, ze dobrych
kilkanascie lat temu
kolekcjonowalem sztuke
wspolczesna i stad znam i
jestem zaprzyjazniony z
kilkoma artystami, ktorzy
dzisiaj sa juz profesorami
zwyczajnymi na ASP.
Moj pobyt w Nowym Jorku nie
przeszkadza mi miec szerokich
kontaktow z wieloma naukowcami
w Polsce, o czym swiadcza co
miesieczne artykuly w Forum
Akademickim.
Frustratow w sztuce tez nie
brakuje, zreszta jak i w
nauce, nie mowiac o balecie,
gdzie rabek od spodnicy zlamal
kariere nie jednej
baletnicy... Sztuka
znajdowania wymowek ma sie w
Polsce dobrze!
A tak na marginesie to
zapraszam Pania na kawe w
kwietniu w Warszawie.
Z zyczliwym usmiechem
Pismo Tazbira znalazło sie u
mnie nie dlatego, ze zamierzam
doktoryzować się ze sztuki.
Chyba mnie Pan o to nie
podejrzewa? I ciekawe, że
takie pismo mam na biurku. Nie
zastanowił się Pan dlaczego?
Zamiast pisać złośliwe i
niemerytoryczne głupoty mógłby
sie Pan zastanowić nad tym, że
skoro ktoś nie ze
środowiska ma takie w ręku
krążące pismo to może dla
tegoż środowiska jest to jakiś
problem?
Tak dobrze Pan zna środowisko?
Sławnych artystów z
habilitacjami? Artystów także
nocuje Pan w NY City?
Gratuluję wszędobycia oraz
zawsze na każdy temat
wyrobionego zdania.
Choć czasami nasze zdanie jest
zbieżne, ostatnio znacznie się
różni. Może istonie Pan
zwariował, jak mówią Pana
znajomi i bliscy - jak to Pan
ostatnio sam napisał. Nie jest
wykluczone, że ja tez
zwariowałam, aczkolwiek nikt
ze znajomych i bliskich mi
tego nie powiedział. Nawet nie
chcą uwierzyć, że mam
depresję, tylko uważają że to
nie depresja tylko złość.
A problem chyba jakiś
istotnie jest z tytułami i
stopniami w sztuce, khmara
chyba nie jest artystą i z
pewnych powodów też problem
wydobył.
Nie mam żanych kompetencji aby
wypowiadac się na temat stopni
i tytułów w sztuce. Tak jak
Pan. Ale problem istniej.
Pozdrowienia z
rozsłonecznionej Warszawy.
autor: ~ekostar
kula w plot - 2007-03-02 01:57:24
Promotorami doktoratow
artystow sa dr hab. artysci
lub profesorowie-artysci. Jak
ktos robi doktorat w grafice
to promotorem jest
profesor-grafik.
W sztuce kanciarzy na
uczelniach jest niewielu...
Cale to srodowisko artystyczne
sie zna dobrze i lipy raczej
nie przepuszcza...
Dodam tylko, ze rzeczone
idiotyczne pismo CK nr.
ulubiny kolega: Jan Tazbir
autor: ~ekostar
stopnie i tytuły w zakresie
sztuki - 2007-03-01 22:45:48
Stopnie i tytuły w zakresie
sztuki sa szczególnie ciekawe.
Według aktualnego pisma CK nr.
BCK-Org.-122/2006 do rad
jednostek organizacyjnych
czytamy co następuje:
Praca doktorska, której
podstawę stanowi dzieło
artystyczne,
przygotowywane jest pod
opieką promotora. Do dzieła
artystycznego dołaczony byc
powinien, jako integralna
cześć pracy doktorskiej, opis
tegodzieła wskazujący
zagadnienie artystyczne.
Doktoraty robią zwykle
zaawansowani artyści, ktorzy
wykonali wiele samodzielnych
prac będących w społecznym
obiegu. Jeśli robią doktorat
to jedynie po to aby zaistniec
pełniej w artystycznej
dydaktyce.
Wedlug zapisu: jakiś dr hab.
choć nie sprawdzony artysta
staje się promotorem
prawdziwego artysty..
Absurd jest tym większy, że
dalej w tymże pismie czytamy,
iż praca habilitacyjna
musi spelniać ustawowe
wymaganie publikacji,przez co
nalezy rozumieć, że
opublikowany opis odnosi się
do dziela artytycznego
funkcjonujacego już w obiegu
spolecznym.
Promotorzy, którzy nie maja
absolutnie ŻADNEGO związku z
twórczą pracą artystyczną
muszą z czegoś żyć!
autor: ~ekostar
CK - 2007-03-01 22:12:29
Ustawa
o stopniach naukowych i tytule
naukowym
oraz o stopniach i tytule w
zakresie sztuki
z dnia 14 marca 2003 r.
(Dz. U. Nr 65, poz. 595)
Art. 25. Tytuł profesora
nadaje Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej w
oparciu o wniosek Centralnej
Komisji.
Art. 26. 1. Tytuł profesora
może być nadany osobie, która
uzyskała stopień doktora
habilitowanego, ma osiągnięcia
naukowe lub artystyczne
znacznie przekraczające
wymagania stawiane w
przewodzie habilitacyjnym.
Art. 27. 4. W postępowaniu o
nadanie tytułu profesora
powołuje się co najmniej
trzech recenzentów.
Art. 28. 1. Rada właściwej
jednostki organizacyjnej po
podjęciu uchwały popierającej
wniosek o nadanie tytułu
profesora przesyła go wraz z
aktami postępowania, w
terminie jednego miesiąca od
podjęcia uchwały, do
Centralnej Komisji.
2. Centralna Komisja
przeprowadza postępowanie w
przedmiocie przedstawienia
kandydata do tytułu profesora.
3. Centralna Komisja podejmuje
uchwałę o przedstawieniu albo
o odmowie przedstawienia
kandydata do tytułu
profesora.
http://www.buwiwm.edu.pl/uzn/t
isn.htm#rozdzial1
Bez komentarza.
Ustawa
o stopniach naukowych i tytule
naukowym
oraz o stopniach i tytule w
zakresie sztuki
z dnia 14 marca 2003 r.
(Dz. U. Nr 65, poz. 595)
Art. 25. Tytuł profesora
nadaje Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej w
oparciu o wniosek Centralnej
Komisji.
Art. 26. 1. Tytuł profesora
może być nadany osobie, która
uzyskała stopień doktora
habilitowanego, ma osiągnięcia
naukowe lub artystyczne
znacznie przekraczające
wymagania stawiane w
przewodzie habilitacyjnym.
Art. 27. 4. W postępowaniu o
nadanie tytułu profesora
powołuje się co najmniej
trzech recenzentów.
Art. 28. 1. Rada właściwej
jednostki organizacyjnej po
podjęciu uchwały popierającej
wniosek o nadanie tytułu
profesora przesyła go wraz z
aktami postępowania, w
terminie jednego miesiąca od
podjęcia uchwały, do
Centralnej Komisji.
2. Centralna Komisja
przeprowadza postępowanie w
przedmiocie przedstawienia
kandydata do tytułu profesora.
3. Centralna Komisja podejmuje
uchwałę o przedstawieniu albo
o odmowie przedstawienia
kandydata do tytułu
profesora.
http://www.buwiwm.edu.pl/uzn/t
isn.htm#rozdzial1
Bez komentarza.
Profesura bez dorobku i inna
dzialalnosc - 2007-03-01 21:35:16
Postanowilem zabrac glos w
dyskusji nad rzekoma
"profesura bez
dorobku" p. dr hab. Marka
Zaionca, prodziekana Wydzialu
Matematyki i Informatyki UJ.
Uwazam, ze w przypadkach
dyskusji emocjonalnych, a taka
odbywala sie 4-5 miesiecy
temu, nalezy sprawy odlozyc,
aby za jakis czas na zimno i
na nowo przeanalizowac
przedstawione argumenty i
sytuacje. Tak sie sklada, ze
bedac ostatnio w Krakowie
spotkalem sie z pracownikami
tego Wydzialu i Uniwersytetu.
Z tego co sie dowiedzialem i
uzyskanej dokumentacji,
sytuacja na tym Wydziale
wyglada koszmarnie, za sprawa
JM Rektora oraz wladz
dziekanskich. Prosze nie
stawiac znaku rownosci
pomiedzy pracownikami wydzialu
(sa tam dwa bardzo porzadne
instytuty), a poczynaniami
aktualnych wladz dziekanskich,
ktore dzialaja w celu
unicestwienia jednego z
instytutow. Ale wrocmy do
sprawy p. Zaionca.
Aby nie byc posadzony o
stronniczosc, poprosilem
moich
wspolpracownikow (kazdego
niezaleznie) o dokladne
zapoznanie sie z publikacjami
p. Zaionca, ktore znajduja sie
na stronie
http://tcs.uj.edu.pl/Zaionc
(22 lutego 2007r.), o ich
uzupelnienie o publikacje
wymienione w Mathematical
Reviews oraz o dopisanie nowej
punktacji tych czasopism
stosowanej obecnie przez
Ministerstwo. Uzupelniona
lista publikacji p. Zaionca w
okresie 2000-2006 wyglada
nastepujaco.
1.Marek Zaionc, Probability
distribution for simple
tautologies,
Theoretical Computer Science,
355, 2, 2006, 243-260. (15p)
(po uzyskaniu tytulu
belwederskiego)
2.Marek Zaionc, Probabilistic
approach to the lambda
definability for fourth order
types, Proceedings of the
Second Workshop on
Computational Logic and
Applications (CLA 2004), 41-54
(electronic), Electron. Notes
Theor. Comput. Sci., 140,
Elsevier, Amsterdam, 2005.
(3p) - pokonferencyjna
3.Marek Zaionc, On the
asymptotic density of
tautologies in logic of
implication and negation,
Reports on Mathematical Logic,
39 (2005), 67-87 (6p).
4.Zofia Kostrzycka, Marek
Zaionc, Statistics of
intuitionistic versus
classical logics, Studia
Logica, 76, (3) 2004, 307-328
(6p).
5.Marek Zaionc, Statistics of
implicational logic,
Electronic Notes in
Theoretical Computer Science,
volume 84, (2003) (3p).
6.Zofia Kostrzycka, Marek
Zaionc, On the density of
truth in Dummet logic,
Applications of algebra, VI
(Zakopane-Jaszczurowka, 2002).
Bulletin of the Section of
Logic Univ. Lodz, 32/1 (2003),
43-55 (6p) - pokonferencyjna.
7.Malgorzata Moczurad, Jerzy
Tyszkiewicz, Marek Zaionc,
Statistical properties of
simple types, Mathematical
Structures in Computer
Science, 10 (5) (2000),
575-594 (6p).
8.Jan Malolepszy , Malgorzata
Moczurad, Marek Zaionc,
Schwichtenberg style lambda
definability is undecidable,
Typed lambda calculi and
applications (Nancy, 1997),
Lecture Notes in Computer
Science, 1210, 1997, 267-283
(15p) - pokonferencyjna.
9.Marek Zaionc, Lambda
representations of operations
between different term
algebras (Kazimierz, 1994),
Lecture Notes in Computer
Science 933, 1995, 91-105
(15p) - pokonferencyjna.
10.Marek Zaionc, Lambda
definability on free algebras,
Annals of Pure and Applied
logic 51 (1992) 279-300 (20p)
- przed habilitacja.
Dorobek do tytulu profesora,
tj. w okresie po 7 stycznia
1993r. (zatwierdzenie stopnia
doktora habilitowanego nauk
humanistycznych przez CKK) do
2005r. (wystapienie o tytul)
obejmuje pozycje od 2 do 9. Sa
to 2 prace (pokonferencyjne)
za 15 punktow, 4 prace (w tym
1 pokonferencyjna) za 6
punktow i 2 prace (w tym 1
pokonferencyjna) za 3 punkty.
Jest to dorobek z okresu 12
lat, a do tego co za jakosc.
Recenzentami w przewodzie o
tytul byli prof. Idziak (UJ),
prof.
Pacholski (Uwr), prof.
Urzyczyn (UW). W swoim
zyciorysie p. Zaionc blednie
pisze, ze habilitacja byla na
UJ w dziedzinie informatyka.
UJ jest duza uczelnia i ma
renome, wiec takie wnioski o
tytul nie sa pewnie dokladnie
sprawdzane. Nawet jezeli byly
poddane weryfikacji to z
powodu rodzinnych powiazan p.
Zaionca z JM Rektorem, kazdy
sobie dopowie jak taka sprawe
mozna przepchnac. Dokumentow
p. Zaionca moze nawet nikt nie
sprawdzal, bo jest on
prodziekanem, a dziekan WMiI
stosuje od dluzszego czasu
blokade informacyjna. Wiemy,
ze nie mozemy rownac sie z
kadra na UJ, ale na naszej
uczelni taka
"przytlaczajaca
liczba" i taka
"najwyzsza jakosc"
publikacji p. Zaionca nie
moglyby
byc podstawa wystapienia o
tytul belwederski. P. Zaionc
uprawia pozorowana dzialalnosc
naukowa.
W dyskusji przed kilkoma
miesiacami sugerowano, ze
profesure mozna dostac za
dzialalnosc organizacyjna. W
tym przypadku chodzi jednak o
tytul, a nie o stanowisko,
wiec uznalismy zgodnie, ze
jest to nieporozumienie. Skoro
jednak takie argumenty o
dzialalnosci organizacyjnej p.
Zaionca sie pojawily, warto
przypomniec jego ostatnia
"dzialalnosc".
1.JM Rektor UJ wbrew
dwukrotnemu sprzeciwowi Rady
Wydzialu utworzyl na WMiI nowa
jednostke specjalnie dla p.
Zaionca i p. Idziaka. Ci
ostatni, jak sami napisali w
pismie bedacym w materialach
Rady Wydzialu, nie mieszcza
sie w formule Instytutu
Informatyki, bo maja
habiltacje w naukach
filozoficznych. Uratowal ich
"kolega" Rektor,
ktory zatuszowal sprawe
wniosku dyscyplinarnego p.
Idziaka skierowanego przez 10
czlonkow Rady, mianowal p.
Idziaka na stanowisko
profesora i utworzyl
wspomniana wyzej jednostke. Na
marginesie statut UJ zmieniony
rok temu pod JM Rektora
zezwala nawet osobie majacej
sadowa sprawe karna na
uzyskanie stanowiska
profesora. Wniosek
dyscyplinarny zostal wiec
latwo zamieciony pod dywan
przez JM Rektora.
2.P. Zaionc i p. Idziak
stawiali i dalej stawiaja
zadania
natychmiastowej dymisji
poprzedniego i obecnego
Dyrektora Instytutu
Informatyki. Przypadlosc ta
nazywa sie "choroba na
wladze" i ci dwaj panowie
dalej na nia choruja
(nazywajac siebie czolowymi
"informatykami
swiata"). Zachowanie
"chorobowe" spotkalo
sie z jednoznacznym sprzeciwem
stosowania takich metod i
oswiadczeniem Rady.
3.P. Zaionc powolal komisje
ds. nowopowstajacego budynku,
w ktorej zabraklo
przedstawicieli Instytutu
Informatyki. Informatyke
reprezentuja w komisji jedynie
doktoranci ... p. Zaionca.
4.P. Zaionc wycofal
pelnomocnictwo finansowe
udzielone wczesniej
Dyrektorowi Instytutu
Informatyki, byla to reakcja
na wizyte Dyrektora Instytutu
u prorektora bez
poinformowania o tym dziekana.
Te "jednostke
chorobowa" znamy sprzed
kilku lat z naszej uczelni.
5.Od wrzesnia 2006r. p.
Zaionc jako prodziekan zabiera
srodki budzetu DD, DS i BW
Instytutu Informatyki wedlug
wlasnego uznania niezgodnie z
algorytmami i bez zadnych
rozmow i ustalen z Instytutem
Informatyki. Przeksiegowuje
budzet do swojego zakladu, pod
haslem
"studentogodziny",
realizujac swoj pomysl, ze
oprocz pensji powinien miec
jeszcze dodatkowe pieniadze z
budzetu za kazdego studenta
chodzacego na zajecia
prowadzone przez niego i osoby
z jego
zakladu. Kazdy by tak chcial
nieprawdaz ! Wykorzystuje
swoja funkcje do wlasnych
celow i zagarniania srodkow
finansowych sprowadzonych na
UJ dzieki pracy innych. Mowi
o tym dokumentacja znajdujaca
sie w dziekanacie Wydzialu.
Sprawy ksiegowan i
zatrudniania pracownikow z
nienaleznych srodkow pojawily
sie na posiedzeniu Rady. Cala
ta patologia dzieje sie pod
parasolem JM Rektora.
Wybory do CK. Na bardzo dobry
pomysł wpadli rektorzy AWF-ów.
Mianowicie zaproponowali
trzech kandydatów spośród
siebie do CK (Tadeusz R,
Tadeusz K. i Henryk S). Mam
nadzieję, że ten pomysł
przyjmie się i będą jedynymi
kandydatami do PKA, RGSzW,
Rady Nauki (dawny KBN) oraz do
innych ciał wybieralnych.
Usprawniałoby to bardzo proces
wyborczy, a ponadto nie
wprowadzałoby niepewności
wyborczej i obniżało koszty.
autor: ~kosz
Re: Bezkarene organy - 2006-10-16 18:43:05
Organy jednosobowe sa bezkarne
i zarowno JM Rektorowi oraz
Panu Dziekanowi w kazdej
uczelni panstwowej mozna
NASKAKAC... Jedynym wyjatkiem
byl prof. Jaroszz Jaroslawia,
ale i tak cztery lata minelo
nim go Minister zdjal, a Sad
skazal...
A w prywatnej jeszcze wiecej,
chyba ze sie wlasciciel czyli
organ zalozycielski wkurzy lub
pokloci...
Gdybym cos wiedziala, to bym
nie pytala. Na mojej uczelni,
gdyby dziekan robil cos wbrew
radzie jak pisze Beksa, to nie
moglby byc dziekanem.
Ciekawa jestem jak to jest na
UJ-ocie?
autor: ~xxx
do xxx - 2006-10-16 10:28:18
Wydaje sie, ze o sankcjach
wobec dziekana Wydzialu
Matematyki i Informatyki xxx
cos wie i jest to
zastanawiajace dlaczego sam
nie napisze coś na ten temat?
A coby sie stało gdyby xxx o
tym napisał?
Moze ktos z Wydzialu
Matematyki i Informatyki
wreszcie napisze jakie sankcje
spotkaly dziekana za dzialania
sprzeczne ze stanowiskiem Rady
Wydzialu.
autor: ~xxx
Doswiadczenia kolegi - 2006-10-14 14:09:32
Doswiadczenia mojego kolegi z
Wydzialu Matematyki i
Informatyki UJ sa podobne. Tak
dziala CK. Ale nie ma sie co
dziwic, bo nie tylko tam
wybrani ludzie zapominaja skad
pochodza i kto na nich
glosowal. Staja sie nagle
gwiazdami swiecacymi tylko dla
siebie i wystepuja przeciwko
swoim wydzialom, a na
macierzystej uczelni, to
czasto ludzie z ukladow. To
jest najgorsze w CK. Na w/w
uczelni i w/w wydziale tez nie
ma demokracji. Rektor i
dziekan dzialaja przeciwko
Radzie Wydzialu, przeciwko
dorobkowi wydzialu i wielu
pracownikow. A glosowania Rady
Wydziału maja sluzyc tylko
potwierdzeniu, ze ich
dzialania beda
usprawiedliwione. A jezeli
wniosek nie przejdzie to
bedzie reasumpcja, a jezeli i
taka nie przejdzie po mysli
rektora, to bedzie zarzadzenie
rektora wbrew Wydzialowi i
stwierdzenie, ze wszystko
poprzednie bylo tylko prosba o
opinie w sprawie.
autor: ~Beksa
CK - 2006-10-11 03:52:33
Chcialabym wypowiedziec sie na
temat CK. Mam osobiste
doswiadczenia,
owszem, CK odrzucilo, po 3
recenzjach pozytywnych i 1
superrecenzji negatywnej
jednej pozytuwnej, habilitacje
mojego kolegi. Od tego czasu
stracilam jakiekolwiek
zaufanie nie tyle do CK ile do
demokracji. Nie wiem
mianowicie, czemu sluza
glosowania. We Francji nie ma
CK i bardzo dobrze.
Niezaleznie od wszystkiego
chcialabym zaznaczyc, ze takze
nie lubie anonimowosci. Byloby
dobrze, zebysmy wszyscy sie
jednak podpisywali,
poniewaz domniemania przynosza
duzo szkody.
"Panie Bronek,
Z takim chamskim komentarzem
to nie tutaj!
Jak Pan bedzie mial tyle
publikacji z matematyki lub
fizyki w angielsko-jezycznych
jak dr Kostarczyk ma w
czasopismach medycznych to pan
bedzi dumny dr habilitowany!
A jak Pan mysli ze matematycy
i fizycy bzdur i plagiatow nie
pisza to Pan sie grubo
mylisz!
autor: ~Marek Wronski"
Pani Ewa (ekostar)
Data wszczęcia przewodu:
08.05.1991
Data wycofania przewodu:
04.09.1991 Przewód wycofany
wskutek interwencji prof. dr
hab. T. Górskiej, sugerującej
mi, ze mój przewód nie ma
szans realizacji (za mało
publikacji i generalnie za
słaby)
Temat rozprawy: Zwolnienie
akcji serca w zachowaniu
apetytywnym psa
– poziomy
regulacji i funkcja
Autor rozprawy: dr nauk Ewa
Kostarczyk
Dorobek naukowy według
wyszukiwarki MEDLINE z dnia 7
maja 2005
http://intapp.medscape.com/px/
medlineapp/medline?cid=med&
;amp;adv=1
matching KOSTARCZYK E
Date Range: 1960-1992
1. Kostarczyk E Atropine
abolishes the differential
heart responses to conditional
stimuli of various foods.
Pavlov J Biol Sci (United
States), Oct-Dec 1989, 24(4)
p156-9
2. Kostarczyk E, Fonberg E
Amphetamine increases
intertrial but not conditional
instrumental responding in the
cortico-basomedial amygdalar
dogs. Pavlov J Biol Sci
(United States), Jan-Mar 1988,
23(1) p4-9
3. Kostarczyk E, Fonberg E
Amphetamine effects on
unconditional and conditional
instrumental responses with
alimentary and social rewards
in dogs. Pavlov J Biol Sci
(United States), Jan-Mar 1988,
23(1) p10-4
4. Everitt BJ, Fray P,
Kostarczyk E, et al. Studies
of instrumental behavior with
***ual reinforcement in male
rats (Rattus norvegicus): I.
Control by brief visual
stimuli paired with a
receptive female. J Comp
Psychol (United States), Dec
1987, 101(4) p395-406
5. Kostarczyk E Autonomic
correlates of alimentary
conditioned and unconditioned
reactions in the dog. J Auton
Nerv Syst (Netherlands), Dec
1986, 17(4) p279-88
6. Kostarczyk EM The amygdala
and male reproductive
functions: I. Anatomical and
endocrine bases. Neurosci
Biobehav Rev (United States),
Summer 1986, 10(2) p67-77
7. Kostarczyk E, Fonberg E,
Prechtl JC Changes in
socio-emotional behavior under
imipramine treatment in normal
and amygdalo-hypothalamic
dogs. Acta Neurobiol Exp
(Wars) (Poland), 1986, 46(4)
p187-203
8. Lukaszewska I, Korczynski
R, Kostarczyk E, et al.
Food-motivated behavior in
rats with cortico-basomedial
amygdala damage. Behav
Neurosci (United States), Jun
1984, 98(3) p441-51
9. Kostarczyk E, Fonberg E
Characteristics of the heart
rate in relation to the
palatability of food in dogs.
Appetite (England), Dec 1982,
3(4) p321-8
10. Kostarczyk E, Fonberg E
Heart rate mechanisms in
instrumental conditioning
reinforced by petting in dogs.
Physiol Behav (United States),
Jan 1982, 28(1) p27-30
11. Kostarczyk E, Fonberg E
Autonomic responses
accompanying conditioned and
unconditioned alimentary
reactions in
amygdalo-hypothalamically
lesioned dogs. Acta Neurobiol
Exp (Wars) (Poland), 1982,
42(1) p43-57
12. Fonberg E, Kostarczyk E,
Prechtl J Training of
instrumental responses in dogs
socially reinforced by humans.
Pavlov J Biol Sci (United
States), Oct-Dec 1981, 16(4)
p183-93
13. Lukaszewska I, Korczynski
R, Markowska A, et al.
Emotionality and exploratory
behavior following
cortico-basomedial amygdala
lesion in rat. Acta Neurobiol
Exp (Wars) (Poland), 1980,
40(6) p911-32
14. Fonberg E, Kostarczyk E
Motivational role of social
reinforcement in dog-man
relations. Acta Neurobiol Exp
(Wars) (Poland), 1980, 40(1)
p117-36
Pierwsza opublikowana praca:
1980 (pracowałam od 1977)
10 razy - pismo zagraniczne
9 razy - jako pierwszy autor
3 razy - praca samodzielna
______________________________
______________________
Data wszczęcia przewodu:
01.09.1991
Data uzyskania stopnia:
25.01.1993
Temat rozprawy: Ośrodkowe
mechanizmy zachowania łowczego
kotów
Autor rozprawy: prof. dr hab.
Jolanta Maria
Zagrodzka-Szmagalska (Tak tak,
Jolanta Zagrodzka jest siostrą
Danuty Zagrodzkiej -
dziennikarki Polityki (PRL), a
potem GW)
Dorobek naukowy według
wyszukiwarki MEDLINE z dnia 7
maja 2005
http://intapp.medscape.com/px/
medlineapp/medline?cid=med&
;amp;adv=1
matching ZAGRODZKA J
Date Range: 1960-1992
1. Zagrodzka J, Kubiak P
Scopolamine-induced
alterations in predatory
behaviour pattern in cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1991, 51(1-2)
p29-36
2. Zagrodzka J, Jurkowski T
Changes in the aggressive
behavior of cats treated with
amphetamine. Int J Neurosci
(England), Aug 1988, 41(3-4)
p287-96
3. Zagrodzka J, Kubiak P,
Jurkowski T, et al. The effect
of imipramine on predatory
behavior and locomotor
activity in cats. Acta
Neurobiol Exp (Wars) (Poland),
1987, 47(4) p123-35
4. Zagrodzka J, Fonberg E,
Brudnias-Graczyk Z Predatory
dominance and aggressive
display under imipramine
treatment in cats. Acta
Neurobiol Exp (Wars) (Poland),
1985, 45(5-6) p137-49
5. Zagrodzka J,
Brudnias-Stepowska Z, Fonberg
E Impairment of social
behavior in amygdalar cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1983, 43(2) p63-77
6. Zagrodzka J, Korczynski R,
Fonberg E The effects of
imipramine on socio-emotional
and alimentary motivated
behavior in dogs. Acta
Neurobiol Exp (Wars) (Poland),
1981, 41(4) p363-72
7. Zagrodzka J, Fonberg E
Alimentary instrumental
responses and neurological
reflexes in amygdalar cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1979, 39(3) p143-56
8. Zagrodzka J, Fonberg E
Predatory versus alimentary
behavior after amygdala
lesions in cats. Physiol Behav
(England), May 1978, 20(5)
p523-31
9. Zagrodzka J, Fonberg E
Amygdalar area involved in
predatory behavior in cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1977, 37(2) p131-6
10. Afelt Z, Kasicki S,
Sybirska E, et al. Limb
coordinations during
locomotion in amygdalar,
rubral and funicular cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1975, 35(4) p379-88
Pierwsza opublikowana praca:
1975
2 razy - pismo zagraniczne
9 razy - jako pierwszy autor
0 razy - praca samodzielna
______________________________
_______________________
Efekty:
Dorobek naukowy według
wyszukiwarki MEDLINE z dnia 7
maja 2005
http://intapp.medscape.com/px/
medlineapp/medline?cid=med&
;amp;adv=1
Date Range: 1993-2005,
matching ZAGRODZKA J dr hab.
od 2004 tytuł profesora
1. Jelen P, Soltysik S,
Zagrodzka J 22-kHz ultrasonic
vocalization in rats as an
index of anxiety but not fear:
behavioral and pharmacological
modulation of affective state.
Behav Brain Res (Netherlands),
Apr 17 2003, 141(1) p63-72
2. Boguszewski P, Zagrodzka J
Emotional changes related to
age in rats--a behavioral
analysis. Behav Brain Res
(Netherlands), Jul 18 2002,
133(2) p323-32
3. Jelen P, Zagrodzka J Heart
rate changes in partially
restrained rats during
behaviorally and
pharmacologically evoked
emotional states. Acta
Neurobiol Exp (Wars) (Poland),
2001, 61(1) p53-67
4. Zagrodzka J, Romaniuk A,
Wieczorek M, et al.
Bicuculline administration
into ventromedial
hypothalamus: effects on fear
and regional brain monoamines
and GABA concentrations in
rats. Acta Neurobiol Exp
(Wars) (Poland), 2000, 60(3)
p333-43
5. Zagrodzka J, Hedberg CE,
Mann GL, et al. Contrasting
expressions of aggressive
behavior released by lesions
of the central nucleus of the
amygdala during wakefulness
and rapid eye movement sleep
without atonia in cats. Behav
Neurosci (United States), Jun
1998, 112(3) p589-602
6. Korzeniewska A, Kasicki S,
Zagrodzka J
Electrophysiological
correlates of the limbic-motor
interactions in various
behavioral states in rats.
Behav Brain Res (Netherlands),
Aug 1997, 87(1) p69-83
7. Zagrodzka J, Wieczorek M,
Romaniuk A Social interactions
in rats: behavioral and
neurochemical alterations in
DSP-4-treated rats. Pharmacol
Biochem Behav (United States),
Nov 1994, 49(3) p541-8
8. Kubiak P, Zagrodzka J DSP-4
lesion of locus coeruleus does
not affect spontaneous
predatory behaviour in cats.
Acta Neurobiol Exp (Wars)
(Poland), 1993, 53(4) p525-34
5 razy - pismo zagraniczne
2 razy - jako pierwszy autor
0 - praca samodzielna
Date Range: 1993-2005 matching
KOSTARCZYK E dr n od 2001 bez
warsztatu pracy, BEZROBOTNA
1. Kostarczyk E
Immunomodulation of pain
Postepy Hig Med Dosw (Poland),
2000, 54(4) p445-66
2. Kostarczyk E Recent
advances in neonatal pain
research. Folia Morphol
(Warsz) (Poland), 1999, 58(3
Suppl 2) p47-56
3. Risher DW, Zhang X,
Kostarczyk E, et al. A method
for improving the accuracy of
stereotaxic procedures in
monkeys using implanted
fiducial markers in CT scans
that also serve as anchor
points in a stereotaxic frame.
J Neurosci Methods
(Netherlands), Apr 25 1997,
73(1) p81-9
4. Kostarczyk E, Zhang X,
Giesler GJ Spinohypothalamic
tract neurons in the cervical
enlargement of rats: locations
of antidromically identified
ascending axons and their
collateral branches in the
contralateral brain. J
Neurophysiol (United States),
Jan 1997, 77(1) p435-51
5. Katter JT, Dado RJ,
Kostarczyk E, et al.
Spinothalamic and
spinohypothalamic tract
neurons in the sacral spinal
cord of rats. II. Responses to
cutaneous and visceral
stimuli. J Neurophysiol
(United States), Jun 1996,
75(6) p2606-28
6. Katter JT, Dado RJ,
Kostarczyk E, et al.
Spinothalamic and
spinohypothalamic tract
neurons in the sacral spinal
cord of rats. I. Locations of
antidromically identified
axons in the cervical cord and
diencephalon. J Neurophysiol
(United States), Jun 1996,
75(6) p2581-605
7. Zhang X, Kostarczyk E,
Giesler GJ Spinohypothalamic
tract neurons in the cervical
enlargement of rats:
descending axons in the
ipsilateral brain. J Neurosci
(United States), Dec 1995,
15(12) p8393-407
5 razy - pismo zagraniczne
3 razy - jako pierwszy autor
2 - praca samodzielna
autor: ~nie-dok
Do: nie-dok do dok - 2006-09-29 15:13:18
Jak nie czytam? O co chodzi w
takim razie? I po co ekocośtam
zacytował fragmenty moich
chaotycznych wypocin?
autor: ~dok
Czytajcie a znajdziecie - 2006-09-29 15:07:11
Widać , że Pan nie czyta
wpisów archwalnych na NFA ;) -
mam na myśli dorobek Pani Ewy.
:)
autor: ~nie-dok do dok
Do: ekostar - 2006-09-29 14:33:14
Było dosyć konkretnie, zwięźle
i odkrywczo?
autor: ~dok
Do: ekostar - 2006-09-29 14:31:48
Piszesz o wszystkim i o niczym
czyli bzdety piszesz. Założę
się, że tak samo mizernie
wyglądają cytowania twoich
pseudonaukowych wypocin.
autor: ~dok
chaos o doków - 2006-09-29 10:15:50
A mnie przeszkadza i to bardzo
wybitny - chaos myslowy o
polskich doków, którzy zreszta
jawnie to werbalizuja:
jedno mi przeszkadza: jakiś
taki nieokreślony chaos.
Ten chaos, ktory prezentują,
zawierajacy w sobie w dodatku
pewna nutke roszczeniowosci -
jest wynikiem struktury
polskiej edukacji.
Drogi diku a moze cos
napiszesz naprawde na temat?
Konkretnie. zwiezle i w
dodatku odkrywczo?
Wydaje mi się, że za dużo jest
na głównej stronie. Za dużo
tekstu, za dużo informacji,
gorące tematy poprzeplatane z
przeglądem prasy. Faktycznie
mały przelewik co jakiś czas
nie zaszkodzi.
autor: ~dok
Do JW - 2006-09-28 10:10:06
Przy obecnym stanie konta NFA(
i faktycznym braku wsparcia
Putina, mimo podejrzeń)
niewiele da się zmienić. To
juz dyskutowaliśmy.
Po prostu trzeba sie na forum
rozejrzeć zanim się cos pisze.
Tak zresztą jest i na innych
forach. Chaos jest pozorny
wywoływany przez tych ktorzy
sie nie rozglądaja i pisza na
'oślep'. Schemat jest inny niż
na GW, ale NFA to nie Agora -
jak ta upadnie (mimo, że to
imperium) to i kontrastu nie
będzie.
Od dłuższego czasu
"wpadam" na stronę
NFA. Nie wiem co poprawić w
formule WWW ale jedno mi
przeszkadza: jakiś taki
nieokreślony chaos. Wierzę, że
wiele osób się ze mną zgodzi.
autor: ~dok
poprawka - 2006-09-28 09:48:17
Chodzi oczywiście o kąty a nie
konty. Szybciej piszę niż
myślę.
autor: ~dok
Znosimy tytuły - co dalej? - 2006-09-28 09:46:59
Jaka alternatywa? Jeśli bedzie
trudno dostać etat, będzie za
mało publikacji itd..Szybko
sie okaże, że łatwiej jest
wyjechać za granicę i samo sie
wszystko ułoży. Wcale nie tak
trudno wyjechać na postdoca.
Tylko jak zwykle, poziom
angielskiego jest żenujący,
sprzedawczyni w szwedzkim
sklepie zagina 80% naszej
kadry naukowej.
'z konta w kont,' o jakie
konto chodzi Jesli chodzi o
konto NFA to jest pod adresem
?http://www.nfa.pl/infopage.ph
p?id=14
Na to konto się nie pompuje
ale efekty są takie, że
niektórzy widzą wsparcie
samego cara Putina.
A może po prostu
profesor-cwaniak. Panuje
bardzo duża niejednoznaczność
za co kto i jak dostał tytuł
habilitanta czy profesora. Nie
ma co się zastanawiać, znieść
habilitację, znieść profesora
a fundusze przyznawać wg.
zasług czyli liczby cytowań a
w najgorszym razie za liczbę
publikacji. Celem jest nauka i
postęp a nie osobiste kariery.
Obecny system ma w dupie naukę
i dobro kraju i jest skrojony
pod cwaniaków.
Sorki, znam środowisko dlatego
je opuściłem i zaraz po
doktoracie wyjechałem. Wiem
jedno: ilość pieniędzy na
razie nie ma znaczenia. Nie
ważne ile wpompujemy, efektów
i tak nie będzie, oczywiście
biorąc pod uwagę moje byłe
środowisko. Ludzie są
ubezwłasnowolnieni, chodzą z
konta w kont, symulują pracę,
czasami się ożywiają po to aby
zaraz popaść w letarg. A kasa
leci, nie mała. Polsce nie
potrzeba takiej pracy, nic z
tego nie ma. To już nie jest
śmieszne, pytanie należy
sformułować tak: tytuły albo
postęp.
autor: ~dok
~profesor zaopatrzenia - 2006-09-28 03:42:07
Zaionc to przypadek bardzo
kuriozalny. Dostaje tytul
naukowy za to, ze jest
"pieskiem" rektora,
ma "kolegow" na
wydziale i jako
"administrator"
dziala w zaopatrzeniu. Nie
wiadomo nawet, czy jest dobrym
administratorem. Przypadek ten
pokazuje, ze polskie CK daje
tytul niezgodnie z ustawa,
ktora wymaga osiagniec
naukowych.
"Naukowiec" ten
otrzymal tytul (nie
stanowisko!) w wyniku
"ukladow", a nie w
wyniku osiagniec swojej pracy.
Przypadki takie demoralizuja
srodowisko, bo wiekszosc zna
reprezentowana miernote i nie
wie za co oraz dlaczego taka
osoba tytul otrzymuje. Czy
mlode pokolenie ksztalcone
przez takich
"profesorow" bedzie
w przyszlosci robilo inaczej ?
Bardzo w to watpie.
autor: ~x
jeszcze słówko - 2006-09-27 11:39:17
Na świecie istnieje
rozróżnienie stanowisk
profesorskich.
Rzeczywiście, można zostać
profesorem ze względów
organizacyjnych, czy też
umiejętności zawodowych (np.
clinical professor).
W Polsce mamy tytuł profesora,
którego przyznanie, zgodnie z
ustawą, warunkują osiągnięcia
naukowe.
Natomiast stanowisko profesora
nadzwyczajnego można dostać w
Polsce ze względów
administracyjnych (kierowanie
zakładem, katedrą, instytutem
itp.).
Tytuł profesora nadaje się też
chociażby w Austrii, ale tam
dużo większe znaczenie ma
stanowisko profesora.
Podobnie jest na mojej uczelni
bywają sytuacje kiedy profesor
tytularny zatrudniony jest na
stanowisku adiunkta. Jest też
możliwość zatrudnienia na
stanowisku profesora osoby bez
habilitacji.
Zgodnie z obowiązującym w
mojej uczelni statutem,
profesor Zaionc nie miałby
żadnych szans aby otrzymać
stanowisko profesora
zwyczajnego.
Środowisko wie też, kto się
ożenił z córką marszałka,
względnie o różnych innych
względach. Nie warto zaczynać
tej dyskusji na nowo - po
prostu za dużo jest nominacji
i awansów za wzgląd.
Nauka potrzebuje zarowno
wybitnych naukowcow jak i
dobrych administratorow w
nauce. I wszedzie na swiecie
ludzie dzialajacy w
administracji nauki dostaja w
koncu nominacje profesorskie.
Srodowisko dobzre wie tak jak
i generalicja w wojsku: kto
dostal gwiazdki generalskie za
zwycieskie dowodzenie na polu
bitwy, a kto dzialal w
zaopatzreniu na tylnej linii
frontu, ale bez jego dostaw
amunicji bitwy nie sposob
byloby wygrac...
Tak wiec tzreba zachowac umiar
w ocenach i krytyce...
co dostał tytuł za działalność
administracyjną. W momencie
gdy dostał tytuł nie miał
wypromowanego ani jednego
doktora. Dorobek naukowy też
był raczej mizerny, do dzisiaj
jest. Nikt nie wie dlaczego
zaszedł tak daleko...do
ministerstwa aż.
autor: ~dok
kolega profesor - cd. - 2006-09-27 04:15:30
Z powodu pobytu w gorach nie
moglem nic dodac do dyskusji.
Dla pelnego obrazu podaje
teraz nazwiska recenzentow w
przewodzie profesorskim p.
Zaionca
Pawel Idziak (U. Jagiellonski)
Leszek Pacholski (U.
Wroclawski)
Pawel Urzyczyn (U.
Warszawski)
Recenzenci ci z pewnoscia
wzieli pod uwage dane z bazy
Mathematical Review (4
publikacje Zaionca sa
cytowane, w tym 3
autocytowania i 1 cytowanie
innego autora). Ksiazki p.
Zaionc nie napisal nigdy
zadnej. To fikcja w nauce
potwierdzajaca slowa khmary,
ze "profesorem tytularnym
zostaje się za przyczynkarskie
artykuły w instytutowych
pisemkach pod warunkiem, że
jest ich dostatecznie
dużo".
W przypadku Zaionca nawet tych
ostatnich nie jest znowu duzo.
Ale CK osobom z taaaakim
dorobkiem profesury
zatwierdza!
autor: ~kolega adiunkt
Sprostowanie - 2006-09-12 12:00:58
Gwoli uczciwości jestem winien
małe sprostowanie odnośnie
punktacji za podreczniki.
jeden z kolegow zwrócił mi
uwagę iż mijam się z prawdą.
Sprawdziłem: istotnie. Zatem
przepraszam i prostuję.
Za autorstwo podręcznika
akademickiego lub monografii w
j. angielskim jest od 12 do 24
pktow. Za autorstwo rozdziału
w w/w pozycjach do 12p. Za
kilka rozdziałów łącznie można
otrzymać nie więcej niż 24p.
Za autorstwo w/w pozycji w j.
nie angielskim od 6 do 18p, za
autorstwo rozdziału do 3p.
Troszkę więcej można otrzymać
w ziedzinach gdie preferuje
się języki etniczne. Definicja
"podręcznika
akademickiego" nie
obejmuje skryptów wykładów i
ćwiczeń, poradników
zawodowych, książek
popularyzujących wiedzę
naukową itp.
autor: ~Aleks
Re; podręczniki - 2006-09-11 15:42:33
Otóż to - podręcznik może
napisać każdy tylko że nie
każdy umie. Celna uwaga. Sam
wielokrotnie słyszałem jak
autorzy skryptów uczelnianych
byli bezlitośnie krytykowani
przez profesorow tytularnych
bez dorobku. Wytykano
niedomówienia, błędy, złą
koncepcję itd. U mnie jest
akurat 2 autorów podręczników.
Jeden emerytowany dr został
zjechany dokładnie a skrypt
paktycznie nie jest używany.
Po co się narażać? Moim
zdaniem skrypt nie jest zły.
Ma pewne wady, ale który ich
nie ma? Polecam studentom jako
uzupełniający. Drugi autor to
prof. tytularny. To była jego
książka profesorska (jakieś
10-15 lat temu). Ostatnio
została przetłumaczona i
wydana w dużym wydawnictwie
zagranicznym. Jest tego warta.
Książka jest monografią i
liczy się do dorobku. Typowy
skrypt akademicki - nawet
najlepszy - punktów nie daje.
To po co pisać?
autor: ~Aleks
podręczniki - 2006-09-11 11:50:06
Podręczniki nie są wliczane do
dorobku - przynajmniej nie w
naukach ścislych. Jak to
powiedział jeden profesor -
książkę to może napisać każdy.
Nie muszę dodawać, że w swoim
dorobku nie miał ani jednej.
A co powiecie Państwo na
sytuację
dydaktyków-przedmiotowców? W
zasadzie są tu dwie drogi:
albo ktoś z doktoratem nie
zdołał zrobić na czas
habilitacji, więc
"rzucono go na odcinek
dydaktyki", albo trafił
tam od razu po studiach. W obu
przypadkach ma kiepskie szanse
na dalszy rozwój, choćby co
roku wydawał podręcznik lub
monografię. Jeżeli jest np.
fizykiem, to habilitacja z
dydaktyki fizyki może zostanie
uznana, ale w dziedzinie nauk
humanistycznych (bo to
pedagogika). Tym samym kończy
się jego kariera na
macierzystym wydziale, bo nie
będzie się liczył jako
pracownik samodzielny w
różnych rankingach i
zestawieniach. O młodszych to
w ogóle szkoda mówić - ślepa
odnoga ewolucji akademickiej.
Może mi też ktoś - nie całkiem
a propos - wytłumaczy: jak to
się dzieje, że specami od
kształcenia w szkołach są
często ludzie, którzy
pomijając lata młodości w
życiu w szkole nie byli?
Przykład, profesor, kierownik
katedry pedagogiki
wczesnoszkolnej i
przedszkolnej, autor
kilkunastu książek o tej
tematyce, ale w przedszkolu
nie był nigdy.
Dlaczego nauczycieli - niech
już będzie tej fizyki -
kstzałcimy na fizyków, a nie
na nauczycieli (dużo fizyki,
mało godzin z pedagogiki,
psychologii, dydaktyki,
metodyki itp., praca
magisterska nie z metodyki
nauczania fizyki, ale np. z
femtospektroskopii - po co to
w przyszłej pracy?).
autor: ~ABW
Re:rozumiem... - 2006-09-11 08:33:37
Ja nie rozumiem ironii. Takie
są fakty. Prosze zobaczyć
witryni UJ, UW, UWr, PWr,
PWarszawskiej itp. Ilości
podręczników i skryptow, a
przecież to nie jest książka
profesorska, są śladowe. To
piszą raczej dydaktycy lub
starsi wiekiem dr. Zamias tego
mamy sporo dobrych tłumaczeń.
Na starszych latach zaleca się
literaturę w j. angielskim.
Książka profesorska to ma
być monografia a nie
podstawowy podręcznik dla
studenta. Zobaczmy nawet tylko
biologie i medycynę i
porównajmy liczbę ostatnio
nominowanych profesorów (2-3
lata wstecz) z liczbą nowych
książek/skryptów - nawet tych
uczelnianych.
autor: ~Aleks
Re: rzoumiem... - 2006-09-11 07:27:31
Rozumiem: Wszyscy sie ucza z
amerykanskich podrecznikow...
Matematycy, fizycy i chemicy
nie piszą książek
profesorskich. Nikt ze znanych
mi osobiście profesorów
tytularnych z tych dziedzin
nie ma takiej książki. Wielu z
nich nie ma żadnej książki w
swoim dorobku. Są też tacy co
ksiązkę napisali tuż przed
emeryturą.
autor: ~Aleks
Re: kolega Profesor - 2006-09-11 06:28:09
Do pelnego obrazu brakuje
nazwisk recenzentow dorobku w
przewodzie profesorskim oraz
tytulu ksiazki profesorskiej.
Tak sie sklada, ze jako
"kolega adiunkt"
wiem, ze srodowisko bierze
jako miarodajne cytowania
znajdujace sie w bazie
Mathematical Review. Zajrzalem
jeszcze raz tamze i zobaczylem
to co wstawiam ponizej.
Rozumiem, ze bazy danych sa
rozne, ale MR to podstawa w
naukach matematycznych w
ktorych to Zaionc otrzymal
tytul. Dane wedlug
Mathematical Review sa
nastepujace (11 wrzesnia
2006).
Author Citations
Marek Zaionc cited 4 times by
2 authors
in the MR Citation Database
1
MR1786345 (2001e:68032)
Moczurad, M.; Tyszkiewicz, J.;
Zaionc, M.
Statistical properties of
simple types.
Math. Structures Comput. Sci.
10 (2000),
no. 5, 575--594. 68N18
(03B40)
2
MR2207377 (2006j:03007)
Zaionc, Marek On the
asymptotic density of
tautologies in logic of
implication and negation. Rep.
Math. Logic No. 39 (2005),
67--87. (Reviewer: Jerzy
Tyszkiewicz) 03B05
3
MR0952038 (89i:03030)
Zaionc, Marek Mechanical
procedure for proof
construction via closed terms
in typed $\lambda$ calculus.
J. Automat. Reason. 4 (1988),
no. 2, 173--190. (Reviewer: G.
E. Mints) 03B40 (03B35 68T15)
4
MR2053482 (2005a:03022)
Kostrzycka, Zofia; Zaionc,
Marek Statistics of
intuitionistic versus
classical logics. Studia
Logica 76 (2004), no. 3,
307--328. 03B20 (03B47 62A01)
1. cytowane przez:
MR2211849
Zaionc, Marek(PL-JAGL-C)
Probability distribution for
simple tautologies. (English.
English summary) Theoret.
Comput. Sci. 355 (2006), no.
2, 243--260.
03B48 (03B05 62E20 68R05)
2. cytowane przez:
MR2211849
Zaionc, Marek(PL-JAGL-C)
Probability distribution for
simple tautologies. (English.
English summary) Theoret.
Comput. Sci. 355 (2006), no.
2, 243--260. 03B48 (03B05
62E20 68R05)
3. cytowane przez:
MR1850276 (2002f:03032)
Muñoz,
César(1-NASA8-CE) Proof-term
synthesis on dependent-type
systems via explicit
substitutions.
(English. English summary)
Theoret. Comput. Sci. 266
(2001), no. 1-2, 407--440.
03B40
4. cytowane przez:
MR2211849
Zaionc, Marek(PL-JAGL-C)
Probability distribution for
simple tautologies. (English.
English summary) Theoret.
Comput. Sci. 355 (2006), no.
2, 243--260. 03B48 (03B05
62E20 68R05)
Razem wiec mamy w ciagu
calej kariery:4 publikacje Zaionca sa
cytowane,
w tym 3 autocytowania
i 1 cytowanie innego
autora
Chyba, ze dorobek profesora
mogl zmienic sie w ciagu
ostatnich 3 minut.
autor: ~kolega adiunkt
Corr - 2006-09-11 03:20:15
Jezu.
Znów zmieniłem klawiaturę.
Muszę częściej spoglądać na
ekran. Przepraszam za błędy w
moim ostatnim poście.
Szanowni dyskutanci.
Od pewnego czasu prowadzimy
tutaj dyskusję o CK, które w
omawianej formie już nie
istnieje.
Prawdą jest, że są sprawy
ciągnące się od lat i bez
widoków na rychłe
zakończenie.
Jednak, pojawiające się na NFA
postulaty dotyczące likwidacji
lub głebokiej reformy CK
zostały już w durzej mierze
spełnione.
CK nie opiniuje już doktoratów
i to od dawna.
Od niedawna CK nie opiniuje
także habilitacji. Obecnie
decyzja rady wydziału podjęta
na podstawie czterech recenzji
jest ostateczna. Dzisiejsza
rola CK ogranicza się przy
habilitacji do wyznaczenia dwu
recenzentów, kolejnych dwu
wyznacza rada wydziału.
Procedura jest więc znacznie
prostsza i przejrzysta. Każda
recenzja musi być publicznie
odczytana.
Oczywiście nie wyklucza to
"sądów kapturowych"
w obrebie samej rady wydziału,
ale to już całkiem inna
historia.
Problem nie w tym, czy mu sie
tytul nalezal, czy nie, tylko
w tym, ze ten kuriozalny tytul
nalezy zniesc, a CK rozwiazac,
bo sama sobie nie potrafi
ustalic jednoznacznych
kryteriow wymagan. CK sama w
sobie nic nie ocenia, tylko
polega na opiniach nie zawsze
kompetentnych recenzentow,
ktorym do bezstronnosci na
ogol daleko. Prawde w CK
ustala sie poprzez glosowanie
ogolu niekompetentnych do
wyrazania swojej opinii w
konkretnym przypadku. Tak, jak
w przypadku Laciny, o
wielkosci czcionki, ktora
wydrukowano rozprawe
habilitacyjna decydowano
poprzez glosowanie, a nie
porownanie kilku podobnych
prac.
Przepraszam za niescislosci.
Prace na LF:
Zaionc M
Probability distribution
for simple tautologies
THEOR COMPUT SCI 355 (2):
243-260 APR 11 2006
Malolepszy J, Moczurad M,
Zaionc M
Schwichtenberg-style
lambda definability is
undecidable
LECT NOTES COMPUT SC 1210:
267-283 1997
Zaionc M
Lambda representation of
operations between different
term algebras
LECT NOTES COMPUT SC 933:
91-105 1995
Cytowania:
Hits Cited Author
Cited Work
Volume Page Year
1 ZAIONC M
9520 STAT U NEW YORK
1995
5 ZAIONC M
ANN PURE APPL LOGIC
51 279 1991
1 ZAIONC M
FUNDAMENTA INFORMATI
12 181 1989
1 ZAIONC M
INFORM COMPUT
89 35 1990
3 ZAIONC M
J AUTOMATED REASONIN
4 173 1988
2 ZAIONC M
LECT NOTES COMPUT SC
202 430 1985
1 ZAIONC M
NUMBER NORMAL FORMS
1992
1 ZAIONC M
REP MATH LOGIC
39 2004
3 ZAIONC M
THEOR COMPUT SCI
52 1 1987
1 ZAIONC M
UNPUB LAMBDA DEFINAB
1995
W tym 3 autocytowania na 19
ogolem.
Interpretowac tych wynikow nie
bede, poniewaz sa profesorowie
tytularni matematyki z o wiele
gorszym wynikiem.
Jezeli tytul uzyskal w 2006 to
wszystkie prace i cytowania sa
sprzed tego okresu.
Nie wiem z czego sie
habilitowal na wydziale
filozofii i moim zdaniem nie
ma to najmniejszego znaczenia.
Bzdura jest scisly podzial na
dyscypliny, jaki mamy w
Polsce, poniewaz wyklucza a
priori wszelka
interdyscyplinarnosc. Prawda
jest taka, ze niektore
specjalnosci naukowe
korzystaja z dorobku roznych
dyscyplin, a z czasem
wyodrebniaja sie specjalnosci
calkiem nowe, ktorych
kilkanascie lat temu nie bylo.
To wlasnie jest sztuka
czytania: ja wyczytalem, ze
habilitacja byla z logiki
matematycznej, a ta
specjalnosc jest wlasnie
reprezentowana na Wydzialach
Filozofii.
Matematyka ma wiele twarzy....
Prosze podac ile jest prac na
LF przed uzyskaniem tytulu
oraz ile jest cytowan i
autocytowan i z jakiego
okresu.
autor: ~cd
teraz to juz przesada - 2006-09-10 07:05:59
Panie Marku,
Faktycznie jest latwo
sprawdzic, jak pisal Alfred,
ze prof. Zaionc habilitowal
sie w 1993 r. ale na Wydziale
Filozoficznym UJ. Tytul
otrzymal z nauk matematycznych
co tez sprawdzilem. Przeciez
kazdy to wie, ze jak sie ma
habilitacje z polonistyki, to
nie mozna miec tytulu z
gemanistyki. Jak habiltacja
byla na Wydziale
Filozoficznym, to jaki tam z
niego za przeproszeniem
"informatyk".
Poza tym, chyba nie jest
argumentem, ze byla to
profesura az po 12 latach.
Czyzby kazdemu po pewnym
okresie nalezal sie tytul?
Nie jest tez argumentem, ze
mozna miec dwa cytowania
(znowu wg Alfreda) i za inny
"caloksztalt"
otrzymac tytul. Jest to tytul
naukowy, wiec pierwszym, a
nawet i glownym kryterium
powinien byc dorobek naukowy,
a nie
"caloksztalt".
Uklady sa wszedzie, czy to w
UJ czy na Politechnice
Radomskiej, a to jest jaskrawy
ich przyklad.
autor: ~kolega adiunkt
Re: Pochopne opinie - 2006-09-10 07:04:59
Nie bede sie wypowiadac o
Zaioncu, bo ma 15 artykulow w
SCI i 3 cytowania. Nie wiem,
czy to w jego specjalnosci
naukowej malo czy duzo.
Ale profesura belwederska
swiadczy tylko i wylacznie o
tym, na ile dana osoba jest
"ustawiona" w
ukladach i 5 recenzji tego nie
zmienia. Paradoksalnie, z
poparciem rady wydzialu z
silnego osrodka latwiej
przepchnac slaby wniosek
profesorski niz dobry z
Politechniki Radomskiej.
'anonimowo pisac o kims zle
jest latwo' Oczywiście! Robili
to prof UJ i do dnia
dzisiejszego schowani sa za
parawanem anonimowości
roztaczanym przez kolejnych
rektorow. żadnych faktow nie
musieli i nie musza
przedstawiać, i chętnie graja
'teczkami' sprzed 20 lat ku
uciesze gawiedzi szczególnie
antydekomunizacyjnej
nawołującej aby patrzeć w
przyszłośc a nie w przeszłośc
tzn. w praktyce zabijac
anonimowo spreparowanymi
teczkami niewygodnych dla
czerwonej oberzy.
Dr Marek Zaionc habilitacje
zrobil w 1993 roku na
Uniwersytecie Jagiellonskim.
To informatyk. Na pewno ma
wiecej publikacji niz
sugerowal nam Alfred.
Profesure otrzymal po 12
latach, co nie jest wczesnie.
Nie mam w tej chwili dostepu
do Index Citation ze swojego
biurka, wiec nie jestem w
stanie podac liczby jego
artykulow...
Uwazam za gleboko nierzetelne
pisanie o kims negatywnych
mejlow bedac schowanym za
anonimowscia Internetu i bez
dokladnego sprawdzenia faktow.
Pare miesiecy temu byl tu w
NFA wpis o innym profesorze z
Poznania, ktory okazal sie
calkowicie nieprawdziwy...
Uniwersytet Jagiellonski to
nie Politechnika Radomska ,!
tutaj aby zostac profesorem
uczelnianym to trzeba SIE
WYKAZAC publikacjami ...
Nominacja belwederska wymaga
pieciu recenzji i opinii Rady
Wydzialu. Przyznaje sie ja nie
tylko za osiagniecia naukowe
ale za caloksztalt dzialan...
Jeszcze raz chcialbym
podkreslic, ze anonimowo pisac
o kims zle jest latwo, stad
taki autor powinien miec
"ciezka reke" i
rztelnosc w sobie....
Bicie w bebenek wlasnego
brzucha, ze ktos znowu
"przypierdolil"
jakiemus profesorowi na
Uniwersytecie Jagiellonskim
nie licuje z powaga tego
miejsca.
W taki sposob powstaje
Niezalezne Forum Akademickich
Frustratow...
ja tez bym tak chcial ! czy
moge ? - 2006-09-10 03:58:38
Ja tez chcialbym zostac
profesorem tak jak dr Zaionc z
UJ.
Czy pan Marszalek (czytaj
rektor) nie ma jeszcze jakiejs
corki?
autor: ~kolega adiunkt
c.d. - 2006-09-09 18:53:19
Habilitantowi wolno się
odwołać tylko do tego samego
organu, który już wydał
decyzję. Ta zasada jest
sprzeczna z zasadami Kodeksu
Postępowania
Administracyjnego, w myśl
których należy się odwoływać
do organu wyższej instancji.
Jednak regulamin CK tej zasady
nie uwzględnia.
Kuriozalny przepis
pozwalający, by recenzentem w
postępowaniu o nadanie
stopnia/tytułu był specjalista
pokrewnej dziedziny,
gdy brakuje specjalisty z
dziedziny reprezentowanej
przez ubiegającego się o
stopień/tytuł. Ten przepis
jest tylko po to, żeby
"swoim" dać zarobić,
bo kompetentnych w temacie
recenzentów zagranicznych nie
powołuje się.
Brak możliwości ustosunkowania
się przez kandydata do
bzdurnych zarzutów
utytułowanego, ale
niekompetentnego recenzenta.
Recenzent może napisać, jak w
sprawie Łaciny, że mała
czcionka jest duża i NIKT tego
nie sprawdzi!
Bzdurna procedura przyjmowania
wszystkiego poprzez
głosowanie, gdy głosujący są
niekompetentni w temacie i nie
wiedzą sami nad czym głosują.
A przedtem jeszcze muszą
wysłuchać monotonnie
odczytywanych protokołów, z
których i tak niewiele
rozumieją i niewiele ich to
obchodzi. Głosuje
kilkadziesiąt osób, a tylko
dwie z nich wiedzą, o co
chodzi!
Tej instytucji nie można
naprawić!
Opowieść o pewnej habilitacji
------------------------------
------------------------------
--------------------
Doktor M. ma ponad 45-letni
staż pracy. Jest autorem około
100 publikacji naukowych, w
tym wielu w czasopismach
zagranicznych, organizatorem 2
międzynarodowych zjazdów
naukowych, współzałożycielem
towarzystw naukowych,
dydaktykiem organizującym
egzaminy specjalizacyjne, ale
przede wszystkim lekarzem
leczącym chorych. Jego praca
doktorska sprzed lat była już
oceniana jako warta
habilitacji, ale dr M.
kilkakrotnie pracował za
granicą, do PZPR nie należał,
nie pochodzi z profesorskiej
rodziny, więc w PRL o
habilitacji nie miał co
marzyć.
Po latach postanowił ją jednak
uzyskać. Wykonał na terenie
Warszawy dużą pracę naukową
dotyczącą zmarłych na astmę i
podobne choroby. Opierając swą
pracę na oryginalnej metodzie,
zobrazował losy chorych
zmarłych na astmę, zapalenie
oskrzeli i rozedmę płuc - w
ostatnich latach ich życia
oraz w czasie ostatniego
pobytu w szpitalu. Z pracy tej
wynika wiele ważnych
informacji leczniczych,
wykazuje też ona źródła błędów
w tzw. danych statystycznych.
Obawiając się nieprzyjaznych
działań na terenie własnej
uczelni ze strony członków jej
rady naukowej (jak się później
okazało, bardzo słusznie), dr
M. postanawia przeprowadzić
przewód habilitacyjny w innej
uczelni. Wybiera jako opiekuna
pracy prof. Bogdana
Romańskiego, znanego i
cenionego w całej Europie
internistę alergologa
(niestety, zmarłego
przedwcześnie w 2002 r.). Dr
M. publikuje pracę w formie
książki opisującej wszystkie
sytuacje zagrożenia życia w
astmie oskrzelowej;
książki-podręcznika dla
lekarzy wraz z wynikami swych
badań.
Praca jest pozytywnie oceniona
przez trzech profesorów
internistów z trzech różnych
uczelni i przedstawiona na
radzie wydziału lekarskiego.
Odbywa się kolokwium
habilitacyjne i wykład
habilitacyjny. Rada Wydziału,
na podstawie tejże pracy oraz
całokształtu jego
działalności, przyznaje
doktorowi M. stopień doktora
habilitowanego, mimo że nie
jest on pracownikiem tej
uczelni. Profesora K. jeszcze
na scenie nie ma, wkrótce się
pojawi.
Istnieje w Polsce dość
kosztowny dla społeczeństwa
organ administracyjny, zwany
Centralną Komisją ds. Stopni i
Tytułów Naukowych. Organ ten
ma za zadanie kwestionować
ważność podejmowanych przez
Rady Wydziałów wszystkich
uczelni uchwał w sprawie
stopni naukowych, a także
selekcjonować kandydatów do
tzw. profesur prezydenckich,
czyli tytułu naukowego
profesora. Organ ten powstał w
celach politycznych w czasach
PRL i, o dziwo, przetrwał do
dziś na mocy ustawy z czasów
prezydentury Wojciecha
Jaruzelskiego. Organ (czyli CK
- od Centralna Komisja) ma 6
komisji, odpowiednio do
różnych dziedzin nauki w
Polsce. Przewodniczącym jednej
z nich jest już przez 4
kolejne kadencje profesor K.
Dość to dziwne, jako że co 3
lata odbywają się kuriozalne
"wybory" do zacnego
organu.
CK otrzymuje do zatwierdzenia
sprawę habilitacji doktora M.
- wraz z pełną dokumentacją i
opiniami recenzentów. CK i
profesor K. oczywiście
"mają obowiązek"
recenzentom spoza swojego
grona nie wierzyć. Profesor K.
wybiera "swoich"
recenzentów, m.in. kolegę z
własnej uczelni.
"Swoim" ludziom
także trzeba dać zarobić
(wynagrodzenie recenzenta to
1000 złotych). Recenzent ten,
podobnie jak habilitant,
zajmuje się problemami astmy i
chorób obturacyjnych. Jest on
człowiekiem uczciwym i bardzo
pozytywnie ocenia pracę
habilitanta, popierając
decyzję nadania mu stopnia
doktora habilitowanego.
Drugi "swój"
recenzent to profesor M. z
uczelni oddalonej od uczelni
profesora K. o 117 km.
Panowie ze sobą współpracują,
łączą ich bliskie stosunki
zawodowe i prawdopodobnie
towarzyskie. Profesor M.
zajmuje się całkiem innymi
problemami niż temat pracy
habilitacyjnej. Ale 1000 zł to
1000 zł. Profesor M. pisze
recenzję. Widać z niej, że
zagadnienia epidemiologii są
mu zupełnie obce, a tematyka
chyba za trudna. Najczęstszy
zwrot w tej recenzji to:
"wrażenie robi".
Profesor M. z zapałem
"dokopuje"
habilitantowi, przekręcając
jego zdania w tekście i
oceniając wszystkie jego prace
jako bezwartościowe. Z
podtekstu tej opinii wynika,
że wszyscy pozostali czterej
recenzenci są albo
przekupieni, albo nie znają
się na zagadnieniu.
Po zebraniu recenzji profesor
K. prowadzi zebranie komisji.
26 uczestnikom przedstawia
opinie recenzentów,
odpowiednio je naświetlając.
Oczywiście, według profesora
K. stosunek recenzji
pozytywnych do negatywnych
jest nie jak 4:1, ale jak 1:1.
Manipulacja jest skuteczna.
Większość z 26 głosujących to
nie lekarze, lecz biolodzy,
farmaceuci, biochemicy itp.
Lekarzy jest tylko 7. Zgodnie
z życzeniem profesora K. wynik
głosowania jest przeciw
habilitantowi.
Habilitant ma prawo się
odwołać od decyzji, więc się
odwołuje, zarzucając
nierzetelność profesorowi M.
Tu występuje pewien prawny
nonsens. Habilitantowi wolno
się odwołać tylko do tego
samego organu, który już wydał
decyzję. Ta zasada jest
sprzeczna z zasadami Kodeksu
Postępowania
Administracyjnego, w myśl
których należy się odwoływać
do organu wyższej instancji.
Jednak regulamin CK tej zasady
nie uwzględnia. Wg CK
odwołanie to nie odwołanie,
ale prośba o ponowne
rozpatrzenie sprawy. Sytuacja
jest na rękę profesorowi K. i
jemu podobnym.
Zarzut nierzetelności wobec
profesora M. rozgniewał
profesora K. Wybiera 2 nowych
recenzentów. Zadanie:
"dokopać"
habilitantowi. Kogo wybiera?
Jednym recenzentem jest pani
profesor, której córka za
chwilę będzie habilitantką i
"klientką" profesora
K. Drugim - kandydat, którego
właśnie trzeba przedstawić do
"profesury"
prezydenckiej. Oboje są innej
specjalności niż habilitant,
ale na pewno napiszą zadaną
"recenzję" tak, jak
sobie życzy profesor K. I
oczywiści to robią.
Ale profesor K. chce mieć
pewność co do wyniku
głosowania. Zdarza się fakt
bezprecedensowy. Jeden z
członków Komisji (profesor
D.), za zgodą i poparciem
profesora K., rozdaje
pozostałym jej członkom
pamflet swojego autorstwa.
Podane w nim liczby, nazwiska
i dane sugerują, że są to dane
naukowe. Są one jednak danymi
"z sufitu". Całość
sugeruje natomiast, że praca
habilitanta - to jedna
nieprawda. Poza autorem
pamfletu w 26-osobowej Komisji
jest tylko 2 lekarzy, którzy
znają problemy poruszane w
pracy. Tylko jeden miał odwagę
głosować za uwzględnieniem
odwołania habilitanta.
Ponowna decyzja CK jest
odmowna. Uzasadnienie, jak
poprzednio, kuriozalne i
oczywiście nieprawdziwe. Że
praca została oparta na
informacjach ankietowych
(żadnych ankiet nie robiono),
że ocena danych i historii
chorób jest subiektywna (?),
że dane są niewiarygodne itp.
Podstawowy jednak zarzut to
ten, że praca nie spełnia
wymagań art. 15 ust. 1
wspomnianej wyżej Ustawy z
12.09.1990 r. A ten ustęp
brzmi: "Rozprawa
habilitacyjna powinna stanowić
znaczny wkład Autora w rozwój
określonej dyscypliny
naukowej". Ciekawe, ile
pieniędzy na przestrzeni 14
lat popłynęło za właściwą
interpretację słów
"powinna" i za
ilościowe określenie słowa
"znaczny"?
Habilitantowi pozwolono się
odwołać do NSA, co też
uczynił. Ale CK ma dobrego
adwokata i skargę habilitanta
oddalono. Habilitant żałuje,
że nie nagrał sędzi-referenta.
Nie wie zresztą, czyby mu
pozwolono. Na pocieszenie ma
uzasadnienie Sądu oddalające
skargę. Jest co poczytać, ale
krytykowanie Sądu to sprawa
ryzykowna.
Co pozostało habilitantowi?
Tylko publikować za granicą.
Tam recenzenci prac przyjętych
do druku lub do wygłaszania na
zjazdach są bardzo surowi. Aby
uniknąć sytuacji podobnej do
opisywanej, niektóre redakcje
zwracają się do autorów
nadsyłających prace z prośbą,
aby wymieniły osoby, których
nie chcą w roli recenzentów.
Na taki zwyczaj nasi
"kolesie" chyba nie
przystaną.
Podstawowa część pracy
habilitanta została
opublikowana w renomowanym
czasopiśmie anglojęzycznym.
Dwie części, w formie
streszczeń, przedstawił na
dużym kongresie
międzynarodowym, dwie na
kongresach w Niemczech.
Habilitant zwrócił się z
prośbą do Przewodniczącego CK
o nadzwyczajną rewizję sprawy,
jako że praca na pewno w pełni
spełnia wymóg art.15 pkt 1
ustawy. Jednakże, zdaniem
Przewodniczącego i Sekretarza
CK, wszystko odbyło się
zgodnie z prawem i zmiany
decyzji nie będzie.
Indywidualna opinia profesora
K. nie jest znana.
A dla pełnej jasności: dr M.
nigdy i nigdzie nie miał
bezpośredniego kontaktu z
profesorem K. i nigdy on, ani
nikt w jego imieniu, nie
proponował profesorowi K.
żadnej łapówki albo
"czegoś za coś".
Może właśnie powinien?
Opisana historia doskonale
ilustruje mechanizmy, jakie
rządzą "zdobywaniem"
stopni naukowych w Polsce. Ü
Na podstawie dokumentacji
opracował A. L.
(nazwisko i adres znane
redakcji)
Strona w postepowaniu
administracyjnym dotyczacym
przyznania stopnia naukowego,
jest osoba ubiegajaca sie o
stopien. Organ wydajacy
decyzje jest po zqkonczeniu
postepowania obowaizany
udostepnic kserokpie
wszystkich dokumentow w tej
sprawie, a superrecenzje sa
koniecznymi dokuemntami do
odwolania sie kandydata.
Nie zauwazylem aby dr Lacina
"atakowal"
recenzenta - wprost przeciwnie
- uwazam ze go
"ochronil" nie
podajac jego nazwiska, a
powinien. Brak tez jest
pelnych tekstow tych
wszystkich recenzji.
Arabistyka jest trudna
specjalnoscia gdzie nie ma
tlumu adiunktow dobijajacych
sie do habilitacji, wiec
decyzje Sekcji trzeba przyjac
z duzym zdziwieniem.
Faktem jest ze w Centralnej
Komisji zdarzaja sie jasne
przypadki lamania
obowiazujacych przepisow
prawnych- nie kazdy ma
mozliwosci, chec i nerwy
procesowania sie. Jako
dziennikarz sam doswiadczylem
takich zachowan i bezprawnych
decyzji... Jednak z tego
powodu nie uwazam, ze nalezy
zlikwidowac CK!
Nalezy natomiast wprowadzic
przepisy wymagajace aby
czlonkami CKK byli czynni
profesorowie i aby ich
kadencyjnosc nie byla dluzsza
niz dwie kadencje. Do wyborow
powinni stawac ci, ktorzy nie
ukonczyli 65 roku zycia.
Prawo zglaszania kandydatow
powinny miec tez grupy
30-osobowe samodzielnych
pracownikow danej
specjalnosci.
Kandydatury powinny byc podane
w Internecie.
I oto trzeba publicznie
walczyc!
No i mamy kolejny brzydki
kwiatek z CK. Wstyd. Czy
decyzję podpisał
Przewodniczący CK prof. Janusz
Tazbir?
Podzielając poglądy dr Łaciny
trzeba jednak wyrazić żal, że
w swym odwołaniu zaatakował
recenzenta A personalnie,
zamiast ograniczyć się do
polemiki z jego recenzją.
Poniżanie recenzenta nigdy
dobrze nie służy
recenzowanemu, nawet gdy ma
rację. Emocje są zrozumiałe,
ale jeżeli się coś pisze, to
lepiej by było tekst odwołania
przed wysłaniem kilkakrotnie
zrewidować i odfiltrować od
emocji. Sprawa jest jeszcze w
toku i zapewne trzeba będzie
jeszcze coś pisać, tym razem w
sposób bardziej przemyślany.
Życzę sukcesu.
autor: ~Roman
RE: niezgodność - 2006-09-09 17:15:10
Stroną dla CKK jest raczej
rada wydziału, a nie
habilitant. I to dziekan
powinien wystąpić do CKK o
recenzję i udostępnić ją
zainteresowanemu. CKK
zatwierdzała, albo nie,
decyzję rady wydziału. Nowa
ustawa już to zniosła, decyzja
rady wydziału jest decyzją
końcową.
Historia jednej habilitacji:
http://www.staff.amu.edu.pl/~l
acina/ck.html
Proponuję przejrzeć podane
przez autora linki. W dużym
skrócie wygląda na to, że
działalność CK jest niezgodna
z k.p.a., ale o tym powinien
zdecydować sąd
administracyjny.
Nalezy zlikwidować CK,
habilitacje i profesury
belwederskie. Jak długo
jeszcze będzie w Polsce
funkcjonować ten skansen? O to
powinno walczyć NFA wszelkimi
sposobami.
CK nie gwarantuje nic. W
dalszym ciągu otrzymują
nominacje profesorskie
"naukowcy" bez
publikacji zagranicznych. W
dalszym ciągu nadawane są
habilitacje na podstawie
rozpraw będących w znacznej
mierze kompilacjami z książek.
Bicie piany przez liczne
krajowe referaty konferencyjne
traktowane jest serio jako
"dorobek naukowy". A
to jest LIPA!
Dla uśmiechu:
http://www.hazelhard.eu.org/in
dex.php?option=com_content&
;task=view&id=31&Itemi
d=46.
autor: ~Roman
cd. - 2006-09-08 21:10:57
Trzeba rozrozniac 1) prace na
LF, 2) prace wymienione w
Mathematical Review (MR), 3)
cytowania prac w MR. Pan
Alfred mowi o 3).
autor: ~cd
cd. - 2006-09-08 20:45:46
Na stronie, ktora podalem w
Mathematical Review wymienione
sa cytowania prac Zaionca
przez inne osoby. Takie
cytowania sa tylko dwa.
autor: ~Alfred
MatSciNet - 2006-09-08 12:35:22
Ile prac jest prof. Zaionca
jest w MatSciNet, ktory
kataloguje prawie WSZYSTKIE
czasopisma matematyczne na
swiecie i robi komentarz do
wartosciowszych prac?
Jak sie pisze o kims
publicznie, Panie Alfredzie,
to nalezy najpierw sprawdzic a
pozniej pisac- a nie
odwrotnie!
Citation index LF nie
sprawdzałem bo nie mam do tego
dostepu. Z poprzedniego
Pańskiego postu wnioskuję iz
Zaionc ma 15 cytowań. Czyli
jest OK. Tak to rozumiem, bo
śmiem podejrzewać iż inni
matematycy teoretycy mają
porównywalne ilości.
Zatem w tym przypadku
larum było przedwczesne.
autor: ~Aleks
Re: Do Aleksa: Citation index - 2006-09-08 08:07:10
Chodzi mi o citation index
listy filadelfijskiej.
To taka roznica jak miedzy
kawa zbozowa a kawa
kolumbijska
Sprawdziłem też w innych
wyszukiwarkach. Też sa ilości
śladowe. Dla porównania
sprawdziłem też kilku prof.
tytularnych z matematyki i
tych starych i tych młodych
stażem. Nędza podobna.
Wybierałem różnych z różnych
uczelni. trafiali się tacy bez
cytowań. Może to wina
wyszukiwarki a może zasługa
odpowiedniej żony?
Dla porównania wybrałem
też kilku dr bez habilitacji
(wg. danych serwera Nauki
Polskiej). I tu o dziwo było
znacznie lepiej i z
cytowaniami i z publikacjami.
Mój rekonesans nie jest
może dop końca wiarygodny, bo
to nie moja branża. Nie znam
ludzi, nie wiem ile mają lat.
Wydawało mi się iż matematyka
jest tą dziedziną w której
najłatwiej dokonać porównań.
I podkreślam jeszcze raz -
różne wyszukiwarki dają różne
wyniki, raczej bliskie zeru.
a podobno matematyka w Polsce
stoi dobrze.
Potwierdzam dane p. Alfreda.
Latwo sprawdzic "Author
Citations" dr Zaionca. W
bazie Mathematical Review
ht
tp://www.ams.org/sci sa
dwa cytowania jego
"prac".
Jedno cytowanie przez inna
osobe w 2001 r i jedno
autocytowanie z 2006r.
Poniewaz dr Zaionc otrzymal
tytul w 2005 roku, wiec w
momencie wnioskowania o tytul
naukowy mial JEDNO cytowanie!
Gdzie jest CK i corka pana
marszalka?
Marek Zaionc cited 2 times by
2 authors
in the MR Citation Database
autor: ~reviewer
Re: Córki marszałka - 2006-09-07 18:38:56
A jaka jest rola Centralnej
Komisji w sprawach dotyczących
kwestii matrymonialnych córek
marszałków?
W Polsce jest wyjatkowo duzo
marszalkow, ktorzy maja
wyjatkowo puszczalskie corki,
no i sztabowcow wiecej niz
piechorow. Na dodatek jest
pokoj i bohatestwem na polu
nie wykazal sie nikt,....
chyba ze wyjechal, ale tych z
kolei traktuje sie jak
przygody rycerza Szalawily.
jest ich jednak więcej niż
3...
[url=http://www.informatik.uni
-trier.de/~ley/db/indices/a-tr
ee/z/Zaionc:Marek.html]Publika
cje na DBLP[/url] - jest ich
jednak więcej niż 3...
autor: ~xxx
Re: awansy - 2006-09-07 05:05:15
Panie Alfredzie: Nauka jest
jak wojsko: awanse generalskie
sa zarowno za bohaterstwo na
polu bitwy jak i wysluge lat w
sztabie... oraz za bycie mezem
corki Pana Marszalka!
Ot po prostu zycie...
Szanowny Panie Marku,
Czy i jak moznaby wiec sprawie
typu profesury
dr Zaionca przeciwdzialac?
Moze jakas lista czarna,
czerwona ...
Od lat nic sie nie zmienia.
Ciagle sa takie przypadki.
Pozdrowienia,
autor: ~Alfred
Re: Brawo, Panie Alfredzie! - 2006-09-04 21:22:56
O to wlasnie chodzi, aby
konkretnie napisac!
Pozdrawiam serdecznie
Ponizej odpowiedz na post p.
Marka Wronskiego
przeniesiony z przegladu
prasy.
Szanowny Panie Alfredzie,
Jestesmy zainteresowani
nazwiskami takich kandydatow
na profesorow, wiec nie
ukrywaj tych nazwisk tylko
pisz konkretnie!
autor: ~Marek Wronski
Szanowny Panie Marku,
Przygladajac sie postaci prof.
dr hab. Marka Zaionca,
prodziekana Wydzialu
Matematyki i Informatyki UJ,
powstaje pytanie jakie pozycje
jego dorobku pozwolily
mu otrzymac tytul naukowy.
Ze strony
[url=http://www.ii.uj.edu.pl/~
zaionc/cv.html]http://www.ii.u
j.edu.pl/~zaionc/cv.html[/url]
dowiadujemy sie, ze profesor
ten otrzymal tytul w maju
2006r. Z kolei na stronie
[url=http://www.ii.uj.edu.pl/%
7Ezaionc/papers.html]http://ww
w.ii.uj.edu.pl/%7Ezaionc/paper
s.html[/url] profesor ow
chwali sie swoimi publikacjami
powstalymi w latach
1981-2006.
Wsrod, jego zdaniem, tzw.
"publikacji"
znajduja sie:
1)
jednostronicowe abstrakty z
konferencji
(np. Proceedings of the Logic
Colloquium 85 , Paris 1985.
Abstract published in The
Journal of Symbolic Logic vol
52, n.1 1987 p.348 lub
dwukrotnie Proceedings of
25-th Annual Southeast
Regional Conference of the ACM
, April 1-3, 1987 bez numerow
stron),
2)
raporty (np. Polish Academy of
Science Reports 478, June 1982
lub Colloquia Proceedings of
International Symposium on
Methodologies for Intelligent
Systems. Published by Oak
Ridge National Laboratory,
January 1987 oraz Technical
Report 95-10, 95-20, 95-24),
3)
"publikacje" bez
numerow stron, np.
"Statistical properties
of types" NATO workshop
"Foundations of Object
Oriented, Functional and
Parallel Programming" lub
"Second Order Lambda
Representation by Linear
Terms",
4)
"publikacje"
nieopublikowane, np. "How
many types are inhabited,
1998, unpublished.
5)
"publikacje" tzw.
eseje, np. "Asymptotyczne
zachowanie sie logik
zdaniowych" (in Polish),
Essay in Matematyka,
Spoleczenstwo, Nauczanie lub
"O gestosci prawdy w
Matematyce" (in Polish)
Zagadnienia Filozoficzne w
Nauce , number 33
Fakty sa nastepujace:
Prof. Zaionc Marek habilitowal
sie w 1993r. na Wydziale
Filozoficznym UJ (co mozna
sprawdzic na stronie
h
ttp://bazy.opi.org.pl/).
Dziwne, ze tytul profesora
otrzymal z innych nauk, nauk
matematycznych. Jego dorobek
na LF po habilitacji to
nastepujace trzy pozycje:
A) Lecture Notes in Computer
Science 933, 1995
(z materialow konferencji:
Computer Science Logic. 8th
Workshop, CSL '94, Kazimierz,
Poland, September 25 - 30,
1994),
B) Lecture Notes in Computer
Science 1210, 1997,
(z materiałow konferencji:
Third International Conference
on
Typed Lambda Calculi and
Applications, TLCA '97,
Nancy, France, April 2-4, 1997
: proceedings)
C) "Probability
distribution for simple
tautologies",
Theoretical Computer Science,
Vol. 355, Issue 2, 2006 pp.
243-260
Poniewaz A) i B) to prace z
materialow konferencyjnych,
zas praca C) ukazala sie po
uzyskaniu tytulu, wiec mamy
pytanie: jaki jest dorobek p.
Zaionca na LF, ktory byl
podstawa wniosku o tytul
profesora? Z powyzszego widac,
ze prawie zaden.
W sklad piecioosobowej komisji
o tytul profesora dla M.
Zaionca w 2005r. wchodzilo
dwoch jego kolegow z czasow
ich wspolnych studiow (M.
Mrozek i R. Srzednicki) oraz
"kolega" dziekan (M.
Jarnicki), ktory rowniez
"kolezensko"
zaproponowal p. Zaioncowi
funkcje prodziekana.
W skladzie tej komisji mozna
znalezc osobe (J. Ombach),
ktora z p. Zaioncem laczy cos
wiecej niz zwykla znajomosc
wydzialowa na UJ (zatrudnienie
w szkole zawodowej w Nowym
Saczu). Ponadto p. Mrozek i
p.Srzednicki pracuja na jednym
Wydziale WSB-NLU takze w Nowym
Saczu. Dziwnym przypadkiem
recenzentem dorobku p. Zaionca
byl p. Idziak rowniez
pracownik tegoz wydzialu
WSB-NLU. Innym czlonkiem
komisji byl przelozony p.
Mrozka, kierownik
Katedry Metod Numerycznych S.
Sedziwy. To tylko czubek gory
lodowej, inne fakty mozna tez
podac, ale juz z powyzszego
widac, ze sprawa profesury p.
Zaionca zostala elegancko
"zalatwiona" we
wlasnym gronie
"kolegow".
Z powazaniem,
Alfred
autor: ~Alfred
Dyskusja w Gdańsku - 2006-09-01 15:36:41
Przed chwilą dostałem
informację iż we wtorek w
Gdańsku w ramach Forum
Matematyków Polskich (dawniej
Zjazd Polskiego Towarzystwa
Matematycznego) odbędzie się
dyskusja na temat standardów
stopni i tytułów naukowych w
zakresie nauk matematycznych.
Omówione zostaną też sprawy
Zespołu Nauk Ścisłych MNiSW.
Może ktoś na forum NFA opisze
co tam mówiono, ew. sam weżmie
udział w dyskusji.
Informacja jest na stronie
http://forum.ptm.org.pl w
dziale Program Forum. Dyskusja
5 września (wtorek) w godz. 15
- 18. Z tego co zrozumiałem to
dyskusja na Wydziale Prawa
administracji UG. Zapraszam
chętnych.
autor: ~Aleks
Dyskutowac na wlasciwym
miejscu - 2006-08-31 10:34:52
O tytułach tu dyskutować a nie
w przeglądzie prasy !
Habilitacja nie zniknie
szybko, gdyz w Polsce stopien
ten funkcjonowal przez wieki i
nie da sie zmienic w ciagu
kilku miesiecy przyzwyczajen
ludzkich, bez wzgledu na to
jak te przyzwyczajenia sa
absurdalne.
Czy prof. dr moze byc takim
instrumentem przejscowym
przygotowujacym srodowisko pod
wieksze zmiany. Mysle, ze tak.
Chociaz spodziewam sie, ze
dostawac go beda bardzo
nieliczni, szczegolnie
zasluzeni, przyjaciele z
Zachodu (czyli bedzie to cos w
rodzaju takiego dewizowego
profesora z PEWEX-u). No ale
to oczywiscie bedzie rodzilo
komentarze typu: "skoro
oni moga to dlaczego my nie
mozemy".
A to zawsze jest juz rysa.
autor: ~Zbigniew
Re; dyplomatyczny prof - 2006-08-19 10:16:29
Myślę (świeżo po urlopie) iż
środowisku łatwiej będzie
przełknąć tych "prof
dr" niż zniesienie
habilitacji w istniejącej
formie. Potem rzecz jasna to
nastąpi. Co do tego nie mam
żadnych watpliwości. Kwestia
tylko kiedy. Habilitacja
zniknie zupełnie albo
przybierze rozsądniejszy
wymiar. Może zastąpi profesurę
belwederską. Gdzieś słyszałem
(w czasie urlopu, więc może
niezbyt dokładnie) iż obecny
prezydent zamierza stopniowo
odstępować od profesury
belwederskiej.
autor: ~Aleks
dyplomatyczny profesor - 2006-08-19 09:45:40
Jesli to jest pomysl typu
"kropli drazacej
skaly", czyli
przygotowania mentalnosci
srodowiska pod wieksze zmiany
to oczywiscie taka rzecz mozna
taktycznie poprzec.
Jesli rozpatrywac tych
"prof. dr"
obiektywnie, to taka rzecz
zadowoli prawdopodobnie tylko
gosci z zagranicy,
przyjezdzaajacych na krotko z
wykladami. Do tej pory mogli
oni wlasciwie funkcjonowac
jako adiunkci (!), wiec to
graniczylo juz z humorem z
zeszytow szkolnych. Generalnie
nawet ten prof. dr to jest
takie rozwiazanie typu
"wojskowego malowania
trawy", czyli taka
podrobka ad hoc aby nie bylo
skandalu dyplomatycznego.
Aczkolowiek na pewno nie da
sie przeskoczyc z jednego
systemu w drugi bez jakis
etapow posrednich.
autor: ~Zbigniew
Re; profesor nie profesor - 2006-08-19 09:22:28
Dla mnie jest zupełnie
obojętne kto jak się nazywa
(jaki ma tytuł). Pomysł prof.
bez hab. rzuciłem (nie ja
pierwszy zresztą) po powrocie
z urlopu jako sposób na
rozwalenie obecnego systemu.
Chodzi mi głównie jednoznaczne
spłaszczenie drogi awansu.
Masz doktorat i rezultaty to
jesteś dobry i sam sobą
kierujesz. Sam też martwisz
się o fundusze na swoje
badania. To jakim jesteś prof.
i czy nim jesteś nie ma
znaczenia. Ważne sa twoje
wyniki a nie układy u
aktualnej lokalnej władzy.
Tzw. samodzielność potrzebna
jest wtedy gdy się jest
jeszcze dostatecznie młodym i
pełnym zapału. Potem to już
tylko namiastka
samodzielności. ogólnie jestem
za zasadą: im mniej masz nad
sobą tym lepiej dla ciebie.
o resztę zadbają
życzliwi...
autor: ~Aleks
profesor "nie
profesor" - 2006-08-19 08:56:16
Dla mnie wszystko co dotyczy
tytulu lub stanowiska
profesora bez stopnia dr hab.
to jest maszerowanie w jakies
dziwne slepe uliczki.
Problemem jest w zasadzie nie
to jak ktos jest nazywany ale
jakie ma faktyczne
uprawnienia. Zasadnicza
roznica pomiedzy polskimi
systemem a systemem
anglosaskim polega na tym, ze
ktos kto nie ma stopnia dr
hab. nie moze byc w Polsce
promotorem prac doktorskich. W
zwiazku z tymi "prof.
dr" pojawia sie problem
czy moga oni byc takimi
promotorami. I tutaj jak znam
reguly gry obowiazujace w
Polsce natychmiast bedzie
jakies rozwarstwienie: pojawia
sie prof. dr majacy takie
uprawnienia i pojawia sie
prof. dr nie majacy takich
uprawnien. Im wieksze
rozwarstwienie, im wiecej
przepisow szczegolowych, tym
mniej wiadomo o co chodzi. A
chodzi jak zwykle o to samo,
tj. aby ci co sa usytuowani w
okolicach wladzy i nic nie
robia dalej mogli nic nie
robic, w czasie gdy naiwna
gawiedz bedzie zajeta
sprawdzaniem jaki tytul,
stanowisko i uprawnienia
posiada np. profesor A a
jakie np. profesor B. Just
keep them busy.
Te wszystkie sytuacje zwiazane
z robieniem dla pewnych osob
wyjatkow zwiazane sa przede
wszystkim z tym, aby polepszyc
sobie notowania na Zachodzie.
Polskie delegacje jezdza tu i
tam i przy okazji picia wina
lub piwa zadawane sa rozne
trudne pytania. No i okazuje
sie np., ze jakis mlody
doktorek w USA sam prowadzi
doktoraty i nazywany jest
profesorem. I popijajac wino z
polskim profesorem "dziwi
sie", ze ten jest od
niego srednio jakies
trzydziesci lat straszy. Jakze
wiec ladnie brzmi w takich
okolicznosciach stwierdzenie,
ze w Polsce ludzie szczegolnie
wybitni tez moga liczyc na
szybkie tytuly i stanowiska.
To sa w sumie sytuacje takie
same jak w czasach komunizmu:
w USA byly wybory ... i u nas
tez byly! W USA mozna bylo
sobie wskazac swojego
kandydata na kartce... i w
Polsce tez mozna bylo to
zrobic!
autor: ~Zbigniew
dyskusje na wlaściwym miejscu - 2006-08-19 07:30:54
Bardzo proszę o dyskutowanie
spraw tytułow w tym temacie
lub w bloku Tytułologia
stosowana (kilka tekstów)
http://www.nfa.pl/articles.php
?topic=40
lub w ktoryms z gorących
tematów
http://www.nfa.pl/news.php?top
ic=20
W przeglądzie prasy
zamieszczamy tylko komentarze
do tekstu prasowego
autor: ~nfa
Re: konkursy i tytuł - 2006-08-19 05:14:09
Grzegorz Gładyszewski
napisał:
Ktoś kto występowałby
(doktor z dobrym dorobkiem) o
tytuł w wybranej przez SIEBIE
radzie wydziału nie bedzie
wrogo traktowany przez lokalne
układy, JEŚLI nie bedzie to
powiązane z próbą zatrudnienia
się w tym samym miejscu. Nie
stwarza bowiem zagrożenia dla
"lokalnej
społeczności"
(sic!)...
Naiwność. Teoretycznie tak to
powinno działać. W praktyce
nie przejdzie, jeżeli kandydat
nie ma w radzie dogadanych,
silnych popleczników, którzy
będą lobbować za
zatwierdzeniem wniosku. Jeżeli
zgłosi się całkiem obca osoba,
z ulicy, której dokonania
naukowe być może są znane
jednostkom w radzie, to rada
na wszelki wypadek taką
kandydaturę w tajnym
głosowaniu uwali.
Sytuacja jest analogiczna do
sytuacji habilitanta, którego
wydział nie ma uprawnień do
habilitowania. Jeżeli taki
habilitant wybierze pierwszą,
lepszą radę, w której nie ma
dobrych, obgadanych znajomych,
to habilitacja nie ma szans.
Habilitację i tytuł uzyskuje
się albo z mocnym poparciem
lokalnych możnych, albo
przechodzi się ostrą szkołę
niepisanego protokołu
dyplomatycznego.
W przepisach od dawna istnieje
możliwość uzyskiwania
habilitacji za całokształt
dorobku, bez rozprawy, etc.
Przepis jest na tyle martwy,
że większość nie wie nawet o
jego istnieniu. Takie
habilitacje padają w tajnym
głosowaniu. Osobiście znam
jeden przypadek, w którym ta
sztuczka się udała - na
początku lat 90. Lobbing
obejmował cały kraj, nie tylko
uczelnię, która chciała z tej
możliwości skorzystać.
Bezpośrednie wystąpienie do CK
powinno skutkować powołaniem
recenzentów przez CK i
przeprowadzeniem całej
procedury bezpośrednio przez
CK, z pominięciem rady
wydziału. A poza tym
całkowicie zgadzam się z
Bobasem.
System jest chory i
bezsprzecznie nalezy jak
najszybciej przejsc do
anglosaskiego. Oczywiscie jest
to 'niemozliwe' i tak bedziemy
dyskutowac w nieskonczonosc
lub kontynuowac wojne
podjazdowa o wyurwanie malego
pola.
Moje osobiste wnioski z
porownania sytuacji 'tutaj i
tam' sprowadzaja sie jednak do
postawienia jednej diagnozy:
W tym kraju wszystko jest
wtorne do lokalnych klik i
ukladow uczelnianych
Zrozumienie tego jest podstawa
wszystkiego i basta. Jedyny
sposob na zmiane sytuacji to
wymuszenie mobilnosci
miedzy osrodkami i
uczelniami.
Inaczej mozemy dostawac
profesure bez habilitacji,
oglaszac konkursy,
kontrolowac te ostatnie i moim
zdaniem niewiele sie zmieni.
Sam tytul i nawet
zatrudnienie na podstawie
mianowania, jezeli sie
jest spoza lokalnego ukladu
nic nie daja. I tak nie ma
atmosfery do pracy, nie ma z
kim wspolpracowac, nie mozna
stworzyc wlasnego
zespolu...
W sumie nie mozna normalnie
dzialac, bo uklad zawsze
podstawi noge - jak nie
lokalnie, to poprzez
przeniesione 'wyzej' kontakty.
W koncu czlonkostwo w CK i KBN
to nic innego jak
'demokratyczne' umowienie sie
kilku wydzialow z najwiekszych
uczelni by wybrac swojaka
reprezentujacego ich
interesy.
Mozemy wiec miec teoretycznie
anglosaski system, a beda
rzadzic 'autonomicznie i z
madndatu demokratycznego'
kumple od kieliszka pijanego
wspolnie od studiow po grobowa
deske - nierzadko w murach
szanownyc h alma mater w
godzinach pracy...
Najbardziej zabawne jest gdy
ktos obnazajac
nieprawidlowosci na lokalnym
poziomie sadzi, ze ktos
'wyzej' go poprze, a tymczasem
w praktyce im wyzej tym trafia
na wieksze nieprawidlowosci i
przekrety. A nawet jak tam
wysoko ktos etycznie walczy o
zmiany i prawde to nie narazi
sie czesci srodowska by
walczyc o jednostki na dole,
ktore sie glupio 'wychylaja'.
Powiela sie tutaj podstawowy
blad politykow, ktorzy sadza,
ze 'sluszne zmiany' mozna
wprowadzic odgornymi
decyzjami, rownoczesnie
pozwalajac na zatopienie tych,
ktorzy staraja sie o
przywoitosc w swoim otoczeniu.
Bobas napisał:
"A czy nie wystarczylo
by na db poczatek ( i
definitywy koniec tych
banalow) wprowadzic do
praktyki zycia akademickiego
otwartego konkursu na
stanowisko profesora na
uczelni z wymogiem posiadania
stopnia doktora i wymaganego
dorobku/osiagniec naukowych ?
Niech dany Wydzial/Instytut
sam decyduje kto bedzie w nim
pracowal..."
Jak by to było pieknie, gdyby
dało się tak łatwo
"wprowadzić do praktyki
życia akademickiego..."
zwyczajną ludzką uczciwość i
przyzwoitość.
Rezygnacja z konkursów nie
jest chyba dobrym pomysłem.
Ułatwi uprawianie prywaty i
zatrudnianie kolesiów, którzy
co prawda w dorobku mają
plażę, ale niezastąpieni będą
w skutecznym działaniu
koterii, itp. Wręcz
przeciwnie. Konkurs powinien
wreszcie być konkursem.
Formalne wymogi, dotyczące
procedury przeprowadzenia
konkursu powinny być na tyle
szczególowe, by dokładna
dokumentacja z każdego
konkursu dawała możliwość
późniejszej skutecznej
zewnętrznej kontroli
ministerstwa, czy NIK.
Instytut, wydział powinien bać
się konsekwencji odrzucenia
dobrej kandydatury
zewnętrznej, a przyjęcia
słabeusza, ale za to o tym
samym nazwisku co dziekan, czy
dyrektor...
Co do bezpośredniego
kierowania wniosków o tytuł do
CK, to skończyłoby się to
odsyłaniem dokumentów do
wybranej przez CK rady, bo kto
niby miałby taki wniosek
ocenić w CK. Z reguły osoby
przebywające poza granicami
nie mają wrogów w Polsce. Ktoś
kto występowałby (doktor z
dobrym dorobkiem) o tytuł w
wybranej przez SIEBIE radzie
wydziału nie bedzie wrogo
traktowany przez lokalne
układy, JEŚLI nie bedzie to
powiązane z próbą zatrudnienia
się w tym samym miejscu. Nie
stwarza bowiem zagrożenia dla
"lokalnej
społeczności" (sic!)...
Oczywiście warunkiem
koniecznym jest wywalczenie
prawa do uzyskiwania tytułu
bez habilitacji.
dyskusje na wlaściwym miejscu - 2006-08-19 01:14:24
Bardzo proszę o dyskutowanie
spraw tytułow w tym temacie
lub w bloku Tytułologia
stosowana (kilka tekstów)
http://www.nfa.pl/articles.php
?topic=40
lub w ktoryms z gorących
tematów
http://www.nfa.pl/news.php?top
ic=20
W przeglądzie prasy
zamieszczamy tylko komentarze
do tekstu prasowego
autor: ~nfa
CK a MNiSW - w RM 22.07 - 2006-07-23 01:10:35
Minister Seweryński istotnie:
nie jest negatywnie
ustosunkowany do CK jak wynika
z wywiadu - Rozmowy
niedokończone...bo
zaprezentował się w
zmiękczonym duchu katolickim w
sposób antynaukowy i
antyrewolucyjny. Niewłaściwy
człowiek na niewłaściwym
miejscu, brrrr
Jednak jesli chodzi o CKK to
padło w tej rozmowie pare
istotnych stwierdzeń bardzo
delikatnie sugerujących o
bezsensownosci istnienia tej
instytucji:
1. od lat CKK nie bierze juz
udziału w ocenie doktoratów,
które pozostaja w gestii rad
wydziałów
2. aktualnue CK zostało
również odsunięte od
opiniowania habilitacji, które
są teraz w gestii rad
wydziałów
3. jedyna rolą CK jest
zatwierdzanie profesur i w tym
kontekście minister Seweryński
wspomniał o aktualnych
zmianach scieżki naukowej w
której profesury w óznych
środowiskach są rozumiane
odmiennie
Oczywiście argumenty jakich
minister Seweryński uzył w
celu ukazania przewagi
zatwierdzanych przez CKK
profesur nad profesurami
funkcyjnymi nie różniły się od
argumentów mniemanologii
stosowanej o przewadze świat
Bożego narodzenia nad Świetami
Wielkanocnymi.
Sporą część wywiadu zajęły
rozważania (w wyniku pytań
słuchaczy) na temat postawy
władz polskich w kwestii
Programu Ramowego nr 7
(zwiazanego z badaniami z
wykorzystaniem komórek
macierzystych oraz zarodków
ludzkich)) w których minister
Seweryński uspokajał
rozhisteryzowane słuchaczki,
że oczywiscie stanowisko
Ministerstwa Nauki oraz
Komisji Etycznej ds Badań
Naukowych jest przeciwko
prowadzeniu takich badan.
Kiedy zmieniony rząd poczyni
jakieś konstruktywne zmiany w
celu właściwego obsadzenia
stanowisk w Ministerstwie
Nauki?
Minister Seweryński nie jest
negatywnie ustosunkowany do CK
jak wynika z wywiadu -
Rozmowy niedokończone
autor: ~nfa
Uwaga, następne
niebezpieczeństwo - 2006-07-20 02:51:58
My tu gadu, gadu, a rektorzy
dalej zdobywaja teren. Właśnie
wyczytałem (Gazeta Wyborcza
19.07.2006
Rada dla prezydenta, fundusz
dla zdolnych studentów), że
zaproponowali Panu
Prezydentowi utworzenie rady
ds.edukacji i badań naukowych.
Jeżeli opanują to ciało
doradcze, to mamy spokój z
reformami na następne pięć
lat.
autor: ~Art
dop. Panu Magońskiemu - 2006-07-17 10:31:32
Odp. jest prosta i anlogiczna
do odp. na pytanie po co
korporacje prawnikom:
a) "Nie moga wszyscy być
adwokatami bo kto bedzie nam
płaciła"
b) by kontrolowac tych którzy
już są
Proste? Po co więc mieszać do
tego jakość wykonywania zawodu
czy jakieś dbanie o poziom
doktoratów;-)
egzaminy na stopnie naukowe to
inijacja - 2006-07-16 02:02:30
Procedury przyznawania stopni
i tytułow naukowych to taki
wspólczesny odpowiednik znanej
wszedzie inicjacji. Wygladala
ona róznie, ale wspólna jej
cecha było to, ze odbywano ja
tylko raz.
Głównym problemem
nieprzystawalności CKK do
aktualnych warunków rozwoju
nauki w Polsce nie jest moim
zdaniem fakt, ze niewielu z
czlonków CKK reprezentuje
odpowiedni poziom nauki
światowej, choć tacy się
istotnie zdarzaja.
Problem tkwi w tym, że
członkowie CKK, ktorzy
reprezentują odpowiedni
poziom, który mogłby wyznaczać
właściwy kierunek, w
rzeczywistości w swoich
decyzjach tracą niezależność,
są manipulowani przez
zwyczajnych przeciętniaków,
wchodzą z nimi w układy i w
efekcie stają się wmanewrowani
w tor szkodliwy dla rozwoju
nauki w Polsce.
W CKK to nie ci najlepsi
wydają decyzje i nadają ton.
Ci najlepsi stanowią jedynie
zasłonę dymną dla istnienia
tej instytucji oraz
podtrzymywania rangi osób,
które żadnymi naukowymi
osiągnięciami nie zasłużyły
sobie na piastowanie
zaszczytnych stanowisk:
zarówno honorowych jak i
decyzyjnych.
Jako instytucja wspólczesnych
struktur nauki światowej CKK
jest obśmiewanym od
ćwierćwiecza reliktem PRL i
kulą u nogi w nadążaniu za
światem.
Po co nam komisja, ktora
jedynie przyklepuje - 2006-07-15 22:20:24
Gdybym mial oceniac wartosc
dorobku naukowego pracownika,
to przede wszystkim zadalbym
sobie trud przeczytania
chociaz dwoch lub trzech
najwazniejszych jego
publikacji. Na tej podstawie
wyciagnalbym znacznie bardziej
wartosciowe wnioski, niz na
podstawie samej liczby
publikacji, czy na podstawie
tytulow przyznanych przez
osoby trzecie i dalsze. Tak
wlasnie czesto postepuje tzw.
Search Committee na uczelniach
amerykanskich i jest to
znacznie bardziej racjonalne.
Dla jasnosci podam przyklad
osoby, ktorej zdecydowanie nie
zaliczylbym do tzw. tuzow
nauki polskiej W ZADNYM
MOMENCIE ICH KARIERY.
Aktualnie profesor zwyczajny,
ze ho ho, czlonek rzecz. PAN,
mnostwo orderow itd. ponad 200
publikacji z czego znaczna
czesc zostala opublikowanych w
czasopismach z tzw. Listy F.
Na pierwszy rzut oka wyglada
to calkiem dobrze. Gdy jednak
taki przypadek wezmie sie pod
lupe, to rzeczywistosc okazuje
sie nieciekawa, a po uzyciu
lupy o jeszcze wiekszym
powiekszeniu okazuje sie ona
wrecz porazajaca. Publikacje z
listy F zostaly glownie
wygenerowane przez jego
doktorantow, a on jedynie
firmowal je. Prace te sa swoja
droga nic nie warte, a udalo
sie je calkiem niezle ulokowac
dzieki temu, ze ow profesor
sam sobie zalozyl czasopismo i
operujac w porozumieniu z jemu
podobnymi zza granicy tj.
dzieki kolesiocytowaniom
zalogowal sie na liscie F.
Dalej dzialal juz samograj.
Podopieczni dawnych
doktorantow pomnozyli ten
nijaki dorobek liczbowo.
Punktem wyjscia do oceny moze
byc fakt, ze ow profesor nawet
pomimo bardzo szerokich plecow
w kregu znajomych zza granicy
i pomimo olbrzymich wplywow w
centralnych wladzach polskiej
nauki i stalego dostepu do
wysokiej klasy sprzetu i
srodkow finansowych nie byl w
stanie samodzielnie
wygenerowac ani jednej pracy o
IF powyzej 2. Trzeba tu dodac
(i czynnik ten nalezy
bezwzglednie brac po uwage),
ze pracuje on w dziedzinie,
gdzie o takie publikacje jest
stosunkowo latwo. No, ale to
dopiero polowa oceny. Ocena
ostateczna pojawia sie, gdy
zacznie sie czytac co tez tam
jest w tych pracach, a sa tam
sprzecznosci jakich nie
dopuscilby sie uczen szkoly
sredniej znajacy matematyke na
poziomie przecietnym. Z calego
dorobku nie mozna wyluskac ani
jednej pacy, ktora wnosilaby
cokolwiek do nauki. Jezeli sa
tam jakies nowosci to sa one w
razacej sprzecznosci z
elementarna logika. Bzdety
typu: "z obliczen wyszlo,
ze wartosc ... wynosi
..." chociaz jest to
niemozliwe nawet z czysto
teoretycznego punktu widzenia
gdyz latwo mozna ustalic pewne
wartosci brzegowe. Reszta to
powielanie spraw znanych od
lat ok. 50, a niektore z nich
wrecz dobrane wedlug wlasnego
widzimisie (czyli bez
jakichkolwiek dowodow) i latwo
mozna je obalic stosujac
matematyke na poziomie
elementarnym. Nasuwaja sie tu
dwa proste pytania, na ktore
nawet nie ma potrzeby
odpowiadac, bo odpowiedz kazdy
zna: Czy jakakolwiek szanujaca
sie uczelnia na swiecie
zatrudnilaby takiego fachowca?
Jakaz to czarodziejska rozdzka
sprawila, ze zostal
zatrudniony, oblepiony
orderami i od ponad pol wieku
wciaz jeszcze daje prikaz
czlonkom CK komu maja oni
przyznac habilitacje, a komu
nie? Nie przypadkiem
poruszylem temat oceny
wartosci na podstawie tego co
jest opublikowane poniewaz tak
sie zlozylo, ze jednym z
kryteriow na podstawie ktorych
zostalem zatrudniony w USA
byla .... jedna publikacja.
Nie ta z 1989 roku, ktora ma
ponad 36 cytowan, nie ta z
1993 r. ktora ma 24 cytowania,
ale ta z 2002 r, ktora nie ma
jeszcze ani jednego cytowania.
Ciesze sie, ze opinia osob,
ktore przygladaly sie mojej
kandydaturze dokladnie pokrywa
sie z moja wlasna, gdyz te
wlasnie prace uwazam za swoja
najlepsza. Tuzem nauki
polskiej nigdy nie bylem i
wcale nie zabiegam, aby
ktokolwiek chcial mnie za
takiego uwazac. Chce tylko
podkreslic, ze jezeli juz
bawimy sie w komisje to nie
moze to byc KOMISJA, KTORA
JEDYNIE PRZYKLEPUJE
SUBIEKTYWNA OPINIE JEDNEGO
cZLOWIEKA; cZLOWIEKA, KTORY
UWAZA, ZE JEDYNA POPRAWNA
NAUKA TO TAKA, JAKA ON SAM
WYZNAJE.
Re : wszystko jawne, kandydaci
czekaja ? - 2006-07-15 11:11:23
Proponuje przejsc od
nieskutecznej tu sprzedazy
liter..... do rysunkow !?
Przepraszam, zblizylem sie do
SPAMU, ale niekiedny, bez
rysunky, trzeba uzyc duzo
liter i cyfr!
No bo jak wytlumaczyc fakt ,
ze jak na dzis, wspomiany
PubMed listuje tyle samo prac
dla dr Marka Wronskiego.. i
Bobasa. Pytanie : Komu, w
oparciu o jawny i fachowy
dorobek, CK zatwierdzi w
poniedzialek wniosek na
profesora nauk medycznych, a
nie z plagiatomanii?
No bo popatrzmy, gdy czlonek
CK wpisze do wyszukiwarki Pub
Med haslo : Marek Wronski to
otrzyma :
1: Pawlowski W, Wronski M,
Krasnodebski IW. Links
Abstract [Fournier's
gangrene]
Pol Merkuriusz Lek. 2004
Jul;17(97):85-7. Review.
Polish.
PMID: 15559621 [PubMed -
indexed for MEDLINE]
2: Wronski M, Malyszka K,
Pawlowski W. Links
Abstract [Fournier's gangrene
in non-resectable colorectal
carcinoma]
Pol Merkuriusz Lek. 2004
Jul;17(97):62-3. Polish.
PMID: 15559615 [PubMed -
indexed for MEDLINE]
3: Cebulski W, Malyszka K,
Wronski M, Slodkowski M.
Links
Abstract [Seminoma metastases
as a retroperitoneal space
tumor]
Pol Merkuriusz Lek. 2004
Mar;16(93):258-60. Polish.
PMID: 15190604 [PubMed -
indexed for MEDLINE]."
A gdy szef CK wpisze w to samo
okno "Bobas", to
otrzyma cos bardzo podobnego:
1: Desgrez P, Legrand JC,
Guillemant S, Freneaux C,
Bobas F. Links
No abstract [Catabolism of
corticosterone in rats. I.
Routes of excretion and nature
of the metabolites]
Ann Endocrinol (Paris). 1969
Mar-Apr;30(2):281-90. French.
No abstract available.
PMID: 5364253 [PubMed -
indexed for MEDLINE]
2: Desgrez P, Guillemant S,
Bobas F. Links
No abstract [Catabolism of
corticosterone in vivo in the
rat. Study of metabolites
excreted in the bile]
C R Acad Sci Hebd Seances Acad
Sci D. 1968 Mar
18;266(12):1326-8. French. No
abstract available.
PMID: 4968737 [PubMed -
indexed for MEDLINE]
3: MORTREUIL-LANGLOIS M,
BOBAS A. Links
No abstract [DISTRIBUTION OF
CHOLESTEROL IN THE HEPATIC
PARENCHYMA IN MICE DURING
LACTATION.]
C R Seances Soc Biol Fil.
1964;158:1029-31. French. No
abstract available.
PMID: 14234569 [PubMed -
OLDMEDLINE for Pre1966]"
Sadze, ze po glosowaniu w CK ,
tytul dostanie Bobas, bo wlada
jezykiem obcym, jest malo
znany z nazwiska, i nic nie
pisal do gazet polskich.
A wiec kto z Forumowiczow ma w
temacie racje na dzis ?
Moim zdaniem, zalozycjel
Fundacji NFA!
autor: ~Bobas
Re: kazde cialo jest
sterowalne - 2006-07-15 10:40:27
kilka watpliwosci np.
SEKCJA I NAUK HUMANISTYCZNYCH
I SPOŁECZNYCH
http://www.pan.pl/ck/
np.8. prof. Jacek FISIAK,
językoznawstwo
Uniwersytet im. Adama
Mickiewicza
uwazany za swietnego
angliste, ale co z
uczciwością ? podobno ma
innych na sumieniu
46. prof. Jerzy WYROZUMSKI,
historia Uniwersytet
Jagielloński
nierzetelnośc naukowa bije po
oczach - patrz np. czarna
księga komunizmu w nauce i
edukacji
CK jest sterowalna, ponieważ
nad każdym wnioskiem głosują
niespecjaliści. Większość
głosujących nie ma bladego
pojęcia, czego dotyczy dorobek
osoby, o której losie
decydują. Jeżeli tak ma
wyglądać nadawanie poważnych
tytułów naukowych, to darujmy
sobie rozważania o uczciwości.
Głosuje kilkadziesiąt osób, z
których 2-3 naprawdę wiedzą, o
co chodzi. Tym pozostałym
można sprzedać każdą bajeczkę
- że dorobek kandydata jest
skromny, bo jest to niebywale
zdolny młodzieniec, który
zyskał już sławę światową, ale
niewiele zdążył napisać itp.
itd.
Nie wiem czemu Panu sprawia
przykrość przewaga w wiedzy .
Fakt, że to bywa niebezpieczne
czego sam doswiadczylem ale ja
sie cieszę jak ktos ma wieksza
ode mnie wiedze i mogę sie
czegos od niego nauczyć.
Nie sądzę aby sprawdzanie
Pańskiego dorobku
powiększylo moją wiedzę w
zakresie ' naukoznawstwa' ,
niech to robia inni - zresztą
są i tacy ,którzy mi czasem
takie dane przesyłaja bo
sprawdzaja. Ja uwazam za
konieczne aby dorobek był
jawny i brany pod uwagę ale
mam swoje doswiadczenia z
pracy w instytucjach z nazwy
naukowych ( tylko z samego
topu polskiego) i wiem że
ocena naukowa tylko na
podstawie tego co mozna
znaleźc w internecie i to w
nie swojej dziedzinie, może
byc zawodna. Nie mozna w pełni
oceniać bez znajomości
kontekstu.
Re: kazde cialo jest
sterowalne - 2006-07-15 10:05:27
jesli sa w nim ludzie, ktorzy
sie daja sterowac.
W CKK jest wielu uczciwych i
rzetelnych ludzi, ale sa tez i
nierzetelni. Nie na tym
polega, ze z powodu kilkunastu
nieuczciwych nalezy
zlikwidowac cala instytucje,
ktora jest faktyczna ZAPORA
przeciwko powszechnej
nieuczciowsci.
Odkad istnieje nauka i wojsko
zawsze sie zdarzaja chybione
nominacje!
Wikipedia podaje datę
urodzenia, a nie współczynnik
IQ!!!
Przypuszczam, że polskiego
filozofa trudno znaleźć w SCI,
a polskie uczelnie nie
posiadają dostępu do bazy
humanistycznej, żeby sobie
ogólnie wstydu nie robić.
Przypuszczam, że Jaroszyński,
jak na polskiego profesora
uczelnianego i humanistę,
posiada dorobek w granicach
profesorskiej normy
humanistycznej.
Od siebie dodam, że na KUL
zawsze awansowało się POWOLI.
A żeby wystąpić do CK o
profesurę, to trzeba mieć
najpierw poparcie swojej rady
wydziału. W praktyce to
wygląda tak, że bez poparcia
dyrektora własnego instytutu
nie ma mowy o profesurze
belwederskiej. Jest jedno
odstępstwo od tej reguły -
trzeba się dać zrobić
dziekanem. Zwykle na początku
kadencji nowych władz
dziekańskich jest wysyp
wniosków profesorskich.
CK budzi tyle negatywnych
emocji, ponieważ jest to ciało
NIEKOMPETENTNE z racji swojej
struktury, a przez to łatwo
STEROWALNE.
'Ja bardzo latwo moge
sprawdzic co, kiedy i gdzie
opublikowal dr Wieczorek jak i
dr Wieczorek moze sprawdzic
co, kiedy i gdzie opublikowal
dr Wronski. Oraz jakie sa
cytowania ich prac....'
Otóz lepiej nie wyrażać się o
mozliwosciach innych - bo ja
np. nie mogę sprawdzić 'co,
kiedy i gdzie opublikowal dr
Wronski. Oraz jakie sa
cytowania ich prac..' a nawet
gdybym miał to i tak w
poziomie naukowym dr
Wrońskiego nie mógłbym sie
wypowiadac bo się na tym
zupełnie nie znam.
Wypowiadam się na temat
argumentow 'publicystycznych'
dr Wrońskiego bo to jest
materia nieco mi znana i
czasem łatwo mogę zbic
nielogiczności, nierzetelności
itp
Ja miałem w swym zyciu do
czynienia z członkami CKK.
Jeszcze w koncu lat 70-tych
stawialem 2,0 studentom za
wiedze czerpaną z tekstow
członka CKK ( takze PZPR). W
gruncie rzeczy zostalem
uformowany wśrod członkow CKK
będąc na stopie kolezeńskiej (
nawet przy róznicy wiekowej
20-25 lat) i dzielilem się
bezinteresownie swoją wiedza
ktorej pożądali . Tak sie
sklada, ze bylem na bieżąco z
literaturą światowa czego by
nie mozna było o nich
powiedzieć.
O profesure w CK sie nie
staralem chociaż juz w 1980 r.
( na wiosnę) nawet rada
Naukowa instytutu za
samodzielnego naukowca mnie
opiniowala robilem bowiem to
co winni robić prof ( a nawet
dwoch) z tym , ze ci biedacy
wyselekcjonowani przez ckk nie
bardzo to by potrafili.
Oczywiscie później byłem
okreslany zerem ale pod moją
dzialalnościa w dzielach
historycznych , jubileuszowych
figuruja prof wyselekcjonowani
przez ckk - wiec chyba ckk
selekcjonuje tych ktorzy są
'mniej niz zero' ! -
nieprawdaż ?
W chwili obecnej wszystko jest
jawne! Przy pomocy Internetu
mozna sprawdzic zarowno
wszystkie publikacje jak i
wydawnictwa ksiazkowe.
Ja bardzo latwo moge sprawdzic
co, kiedy i gdzie opublikowal
dr Wieczorek jak i dr
Wieczorek moze sprawdzic co,
kiedy i gdzie opublikowal dr
Wronski. Oraz jakie sa
cytowania ich prac....
Centralna Komisja jest organem
panstwowym, dziala na
podstawie ustawy, jej decyzje
sa kontrolowane przez sad
administracyjny.
Odsetek negatywnych decyzji CK
waha sie w granicach 5%. To
jest norma od strony
statystycznej.
Skad sie bierze takie wielkie
BICIE PIANY?
Czy ktos z PT Dyskutatntow
mial do czynienia z Centralna
Komisja osobiscie i czerpie
wiedze o jej dzialanosci z
pierwszej reki? Zatwierdzono
mu lub niezatwierdzono
habilitacje? Zatwierdzono lub
niezatwierdzono profesure?
Ciekawi mnie tez kto ma
pilnowac czystosci szeregow
profesury?
A z zyciowego doswiadczenia
wiem ze najbardziej oburzeni
procedura wyboru kardynalow
oraz nominacjami generalskimi
sa szewcy...
Z listu z dnia 17.12.2004 r.
Prof. Janusz Tazbira, szefa
Centralnej Komisji do spraw
Stopni i Tytułów '...
uprzejmie informuję, że nie
posiadamy takich informacji,
bowiem ich gromadzenie i
przetwarzanie nie jest objęte
zadaniami i związanymi z tym
potrzebami Centralnej Komisji,
określonymi w przepisach
ustawowych. Członkowie
Centralnej Komisji wchodzą w
jej skład w wyniku wyborów,
zaś kryteria którym mają oni
odpowiadać określone są w
przepisach ustawowych, w
których nie przewiduje się
analizy dorobku naukowego
kandydatów do Centralnej
Komisji. (wyróznienie
moje)'
http://www.nfa.pl/articles.php
?id=59
Skoro nie ma potrzeby
przypatrywania się dorobkowi
członkow CK czemu istnieje
koniecznośc przypatrywania sie
dorobkowi wypowiającym sie na
temat CK ?
W pierwszej kolejności to
dorobek członkow CK winien byc
ustawowo jawny i wielki,
natomiast krytycy CK wcale
takiego dorobku miec nie
musza.
np. wielu krytyków najlepszego
dla ludzkości systemu
komunistycznego wcale nie
miało dorobku naukowego a
wielu z nich miało więcej
racji od utytułowanych tworcow
tego systemu. Nawet mozna mieć
pewnośc, że niejedna
niepiśmienna babka klozetowa
miala bardziej zasadne
krytyczne zdanie w tej materii
niz niejeden noblista.
Panie Marku proste pytanie. A
co ma dorobek naukowy do opisu
systemu panujacego w nauce
polskiej? Moim zdaniem nic.
Gdyby bylo inaczej to
oznaczalo by, ze ani politycy
nie wywodzacy sie ze srodowisk
uczelnianych ani dziennikarze
nie mieli by prawa wypowiadac
sie o tym co sie dzieje na
uczelniach.
I o to wlasnie rektorom, CK
dokladnie chodzi. Z piedestalu
domniemanej wyzszosci
odmawiaja wszystkim innym
prawa zabierania glosu
szermujac epitetami: frustrat,
nieudacznik, etc...
A sami maja dorobek rozliczny
(kilkaset artykulow do
szuflady), a ich uczelnie nie
mieszcza sie w pierwszej
piecsetce rankingu
swiatowego...
Panie Marku - liczacej sie w
swiecie chociazby jednej
publikacji to w kraju nie ma
80% ptofesorow (optymistyczny
wniosek zakladajac, ze winnych
miejscah jest lepiej niz w
moim otoczeniu).
Odbijajc pileczke - proponuje
przypatrzec sie 'dorobkowi'
czlonkow CK!!!!
Z teologia to nie jest dobry
przykład, np. Dubarle w pracy
o ontologii św. Tomasza z
Akwinu powołuje się na
filozofię języka
Wittgensteina, pojecie
reprezentacji...
współcześni teolodzy
rozkładaja interpretacje, bo
nie znają starszych systemów
lingwistycznych i to nierzadko
(np. teologia w XVI wieku).
Czasem lingwista może wykryc
wewnętrzne sprzeczności w
pracy teologa, jeśli nie
zdefiniuje on jaką koncepcją
języka sie posługuje :)
np. specjaliści od retoryki
rozkladaja sie na teoriach
języka :)
Wymaga to podejścia
interdyscyplinarnego.
Rzecz jasna zgadzam sie z
meritum argumentacji :)
na pewno u nas sprzecznosci
na ogoł nikt nie widzi...
Podobno zresztą teologia u nas
na najwyższym poziomie nie
stoi ale nie znam się na tym,
chrześcijaństwo raczej
franciszkanskie, jak twierdzil
Kłoczowski (aczkolwiek Ockham
byl franciszkaninem skądinąd
:) )
autor: ~zzz
Re: Zlikwidowac demokracje - 2006-07-15 04:11:57
Demokracja akademicka jest
wynaturzeniem, tak samo jak
wynaturzeniem była demokracja
socjalistyczna. To jest
system, w którym nikt za nic
nie odpowiada, a rzeczywista
władza należy do tych, którzy
jej teoretycznie nie sprawują.
Akademicki system
demokratyczny (sic!) polega na
tym, że osoby niekompetentne
(językoznawcy,
literaturoznawcy,
socjologowie) decydują o tym,
czy teologowi przyznać tytuł,
czy może mu się nie należy
(przykład Jarosińskiego
dotyczący działania CK). Od
tak demokratycznie podjętej
decyzji nie ma odwołania i nie
można jej zaskarżyć do sądu.
Majątkiem uczelni państwowych
zarządzają ludzie, którzy nie
mają pojęcia o zarządzaniu i
nie znają przepisów. Przykłady
można mnożyć. Przeciwieństwem
demokracji akademickiej nie
jest zamordyzm i centralne
sterowanie, tak samo jak
przeciwieństwem demokracji
socjalistycznej nie był
faszyzm. Przez 40 lat w tym
kraju za wszystko odpowiadał
kolektyw, czyli w
rzeczywistości zupełnie kto
inny. Na uczelniach tak
zostało do dzisiaj.
władza dla kanclerzy, badania
dla naukowców - 2006-07-15 01:39:53
Teza że dziś w uczelniach nie
ma polityki (rozumianej jako
walka o władzę), jest oparta
na złudzeniach. Likwidacja
tzw. demokracji akademickiej i
np, przyznanie całej władzy
nad majątkiem i rozwojem
uczelni mianowanemu przez
"właściciela"
(załozyciel lub minister dla
uczelni publicznych)
kanclerzom (np. po
zasięgnięciu opinii senatu)
zapewne nie usunie polityki z
uczelni ale przynajmniej
pozwoli jednoznacznie ustalić
odpowiedzilnego za:
- majątek
- ceny studiów
- polityke rozwoju
- prawo uczelniane
- politykę kadrową
itd. usunie przezucanie
odpowiedzilaności mozliwe dziś
dzięki błędnemu (bo także od
zasad konkurencyjnej
gospodarności) rozumieniu
zakresu autonomii.
autor: ~pi.otr
Zlikwidowac demokracje - 2006-07-14 17:21:10
Zgadzam sie z itd (nie po raz
pierwszy choc na innych
stronach). Nalezy zlikwidowac
tzw. demokracje i samorzadnosc
uczelni panstwowych, wyobrazam
sobie jak wygladalaby
samorzadna policja. Minister
powinien trzymac za pysk
rektorow, ktorych sam mianuje
i odwoluje, a ci powinni
trzymac za pysk dziekanow
ktorych mianuja i odwoluja.
Dziekani z kolei trzymaja za
pysk profesorow i jak
pozwalaja sobie aby ci
pracowali na pieciu etatach to
ich a nie profesorow rozliczy
rektor a jak rektor udaje ze
nic nie widzi to jego rozliczy
minister. Oczywiscie jak
minister jest idiota to nic
sie nie da poradzic ale tu
jest rola prasy i calego
systemu politycznego. Teraz
prasa tropi jakies malutkie
ploteczki a minister bezradnie
rozklada rece, bo wicie
rozumicie jest demokracja i
prawo.
Jezeli chodzi o same
mianowania to mozliwe sa tak
samo konkursy jak i mianowania
z wolnej reki, czy wtedy
posady rektorskie stalyby sie
kolejnym lupem politycznym.
Mimo wszystko lepiej bo
przynajmniej wiadomo czyim i
na czyje konto zapisac.
Przepraszam za dygresję.
Chodziło mi o zwrócenie uwagi
na to, że ci sami ludzie są
recenzentami CK i KBN,
ponieważ do recenzowania
wniosku czy dorobku potrzebny
jest stopień, a nie
jakakolwiek orientacja w
temacie, którego dotyczy
recenzja. Poziom
niekompetencji recenzentów
jest w obydwu przypadkach ten
sam. Różnica jest jedna -
recenzenci CK nie są już
anonimowi, zresztą naprawdę
nigdy nie byli. W przypadku
KBN anonimowość często zwalnia
z jakiejkolwiek
odpowiedzialności za recenzję.
W przypadku CK, na co zwraca
uwagę Jaroszyński, nie ma
żadnej możliwości podważenia
kompetencji recenzenta,
ponieważ prawo nie wymaga, by
był on kompetentny -
językoznawca może oceniać
teologa, a teolog
językoznawcę, jeżeli tylko
szanowna komisja uzna, że są
to dziedziny pokrewne. A z
pewnością bliżej teologowi do
językoznawcy niż do
elektronika.
Dopóki nie wprowadzi się
procedur weryfikujących
kompetencje recenzentów do
recenzowania czegokolwiek,
wszystkie recenzje będą
fikcją, wynikającą z układów
personalnych. Przy braku
kompetentnego recenzenta w
kraju MUSI być obowiązek
powoływania recenzentów
zagranicznych. Argumentowanie,
że w obecnej sytuacji CK jest
zaporą przeciwko czemukolwiek
jest zaklinaniem deszczu. CK
jest tak samo niekompetentna
jak większość instytucji
naukowych powołanych do
oceniania czegokolwiek.
problemy grantów prosze
dyskutowac pod adresem:
http://www.nfa.pl/articles.php
?topic=42
Oczywiście decydenci grantowi
to osoby które przeszły sito
CK ale głowny nacisk tej
dyskusji winien być połozony
na CK a nie na KBN.( chyba że
chodzi o związki tych
instytucji)
autor: ~nfa
Re: GRANTY KBN - 2006-07-13 15:39:07
Poziom niekompetencji
recenzentów KBN jest tak
wysoki, że uzyskanie grantu
zależy albo od czystego
przypadku, albo od dobrych
znajomości. Jedno, co w KBN
obowiązuje, to skala punktowa
przy ocenie wniosku. Niestety,
sposób przyznawania punktów
nie jest w żaden sposób
standaryzowany i każdy
przyznaje punkty według
własnych, księżycowych
wyobrażeń. Sposób
przypisywania recenzentów do
projektów jest chyba
całkowicie losowy - na trzech
recenzentów średnio jeden jest
kompetentny, pozostali dwaj na
ogół mają problemy ze
zrozumieniem treści wniosku. W
rezultacie wnioski dobre na
ogół przepadają, a finansuje
się badanie tego, co już
zostało zbadane.
Proponuje przeglądnąć baze
danych dotycząca grantów KBN
niektóre tematy rekomendowane
do finansowania trącą myszką.
Już 30 lat temu tematy takie
były zrealizowane. Ciekawe
tematy są nie finansowane.
gdzie na liście
filadelfijskiej zostaną
opublikowane jej wyniki? Kto
ocenia uczciwie te granty?
autor: ~Mania
Re : Do ITD/Administrator
Forum NFA - 2006-07-13 11:40:12
Ach, dziekuje Autorowi
uzywajacego pseudoniumu
"itd", za
podpowiedzenie,zapomnialem
dodac jeden punkt wczoraj/to
bedzie juz 4-ty do dzialu
Opinie
(nfa.pl/forum.php?category=6):
4. Spamy-usuwamy, nie kierujac
sie ani ich autora slawnym
nazwiskiem czy tez
pseudonimem.
To note prosze zdjac i 4-ke
dodac we wskazanym miejscu.
autor: ~Bobas
a moze ludzie tego nie wiedzą? - 2006-07-13 11:29:35
Prosze Państwa! Założę się, że
przecietny podatnik ma mętne
pojęcie o tym jakwydawane sa
jego pieniążki na nauke i
szkolnictwo wyższe. A jest
chyba dobra okazja aby mu o
tym powiedzieć. We wrzesniu w
wielu miastach odbywac sie
bedą festiwale nauki. A może
by tak zaproponować udział
NFA? Np. cykl spotkań pod
hasłem "Jak to w naszej
nauce ładnie, gdy zasłona z
g...a spadnie" albo jak
ktos woli bardziej górnolotnie
i naukowo "Etyczne
aspekty upawiania nauki"
lub jakos podobnie. Może
znaleźli by sie straceńcy
gotowi podzielić sie z publika
wiedzą o tych etycznych
aspektach? Jest jeszcze czas
aby zgłosić udział i
zaproponować cykl spotkań.
Może udało by się namówic do
udziału osoby o znanych
nazwiskach; członków
różnistych KOMITETÓW ds ETYKI,
KRASP, CK itp. Można im
zaproponowac publiczną
dyskusję. Moze tez ktos z
drugiej strony, np. dr
Wieczorek czy dr Wroński? To
może być szansa na dotarcie z
ideami NFA do zwykłych ludzi.
I wytłumaczenia im, że to
wielkie HALOOOOOOOOO dokoła
nauki to w duzej mierze zwykłe
zadęcie. Gdyby sie udało, to
byłby to duzy krok w kierunku
przywracania wielu spraw
"do pionu".
Drogi Bobasie. Cieszy
pojawienie sie takiego
zapalenca na NFA gotowego do
dzialania, apelowania,
podpisania i mowienia innym co
maja robic. Kazdy zwolennik
reform jest cenny - wiec
serdecznie witam i
rownoczesnie przypominam, ze
jest to forum
akademickie, a slowo to
zobowiazuje do uzywania jezyka
polskiego a nie zargonu w
stylu innych forow.
Nick Bobasie juz sobie
wyrobiles jako spamowiec,
ktorego glownym celem jest
pisanie byle co, byle duzo i
byle jeszcze bardziej utrudnic
sledzenie dyskusji. Byc moze
nieslusznie. Przekonaj wiec
stalych forumowiczow, ze Twoje
pojawienie sie na forum nie ma
na celu ciaglego utyskiwania
nad jego niemoca, rozmywaniem
sie w dyskusjach, brakiem
przedstawiania projektow
prawnych sejmowi do glosowania
i ciaglego pouczaniem co
inni maja robic. Innymi
slowy nie jest piata kolumna
sil nieczystych.
Najlepiej uczynisz to piszac
stosowny artykul podsumujacy
to co postulujesz. Przekaz go
Jozefowi Wieczorkowi, a on
podda go pod dyskusje. Czyli
jak to radzil kiedys w TVP
niezapomniany Adam Slodowy
zrob to sam.
Zgadzam sie z Twoja opinia, ze
watki sa rozdrobnione na NFA,
czesc informacji ucieka, ale
to jest scisle zwiazane z
formula portalu a takze byc
moze niezamierzonym spamem
osob pragnacych sobie wyrobic
nazwisko. By ja zmienic
potrzebne sa pieniadze. Jezeli
Ci zalezy na zmianie,
proponuje stosowne wsparcie
finansowe fundacji.
Prosba do administratora. Jak
juz Bobas przeczyta to prosze
ten post usunac.
Majac juz wycieniowana bdb
diagnoze, ze dzumy nie da sie
wyleczyc tyfusem, a wiec nie
sni mi sie tez wogole
czlonkowstwo w CKK, przejdzmy
do etiologi panoszacych sie
plag i ich walki w zarodku.
Probuje wyrobic sobie nazwisko
Bobasa lansuje taka o to teze:
Nauka jest jedna, dobra. Jej
dobra jakosc (Dj) i pelna
jawnosc (Pj) daja satysfakcje
(S) zawodowa srodowisku ktore
ja uprawia. Z tego wynika
reszta spraw. I o te sprawy
nalezy kruszyc kopie na
uczelniach. I naturalnie
czekam na wypracowane
stanowisko/opinie NFA w
sprawie CKK
(www.nfa.pl/forum.php?page=&am
p;cmd=show&id=1238&cat
egory=6).aby je poprzec.
autor: ~Bobas
Re: Kręgosłup moralny - 2006-07-13 07:38:13
CK kręgosłupem moralnym z całą
pewnością nie jest, a
kręgosłup to taka część ciała,
że protezą zastąpić się nie
da.
Mam przed sobą książkę
profesorską. Wydawnictwo
Naukowe PWN, wysokość nakładu
nieznana. Arkuszy drukarskich
13, tj. ok. 200 stron. Z czego
180 stron to lanie mętnej wody
na podstawie mocno
przebrzmiałej literatury.
Oryginalny wkład autorki w
rozwój nauki to liczące 6
stron podsumowanie. Jeszcze
jest słowniczek ważniejszych
terminów, spis treści i wstęp.
Wydanie pierwsze, drugiego nie
będzie, bo na co to komu?
Automat.
Skoro brak jest kręgosłupów
moralnych -co jest faktem od
dawna znanym - to jest jasne,
że CK od dawna istniejąca (
danej CKK) nie ma zadnego
pozytywnego udziału w
leczeniu kregosłupów, a chyba
sama na tą dolegliwość
choruje.
Fala napływu lewych profesorów
osiąga wysokie stopnie w
skali nie tylko Beauforta.
No wlasnie: z tym tytularnym
to jest standart. Jeszcze
Khmara zapomnial dodac ze
trzeba wydac ksiazke.
Przy braku "kregoslupow
moralnych" w srodowisku
akademickim zniesienie
Centralnej Komisji spowoduje
naplyw lewych profesorow - tak
jak teraz zaczal sie naplyw
nowych habilitantow.
Wszystkim dyskutantom polecam
dobry artykul "Erozja
norm akademickich. Proba
diagnozy" prof. Jerzego
Bzrezinskiego z ostatniego
numeru czasopisma literackiego
"TEKSTY DRUGIE (1/2 2006,
str. 9 - 39)
Zmiany od czegos trzeba
zaczac. CK to najwyzsza czapka
w systemie swietnie opisanym
przez
[url=http://www.nfa.pl/article
s.php?id=267&page=3]Jarosz
ynskiego[/url], w ktorym
przypomnijmy Pracownikom
nauki osiąganie tych szczebli
na ogół wypełnia życie aż do
wczesnej starości, stanowiąc
jeden z najdonioślejszych
czynników sterujących, nie
tylko ich badaniami, lecz w
ogóle ich postępowaniem (...)
z nie mniej ewidentną
szkodą zarówno dla wyboru
tematyki podejmowanych badań,
jak i kształtowania
moralno-zawodowych postaw
badaczy. System
ustawicznego ubiegania się o
kolejne stopnie i tytuły oraz
- co się z tym wiąże -
zabieganie o względy
'starszych' jako potencjalnych
egzaminatorów, recenzentów,
członków komisji oceniających
dorobek itd., premiując
postawy konformistyczne
kandydatów, musi bowiem
niekorzystnie wpływać na ich
sylwetki moralne, a także
dokonywać wśród nich
negatywnej selekcji, pod tym
samym względem
Wydaja sie wiec bezskusyjnymi
dwie tezy:
(i) obecne szczeble kariery
naukowej sa antyrozwojowe, a
opinie CK dosc przypadkowe i
uzananiowe, gdyz sama CK nie
dysponuje dostatecznymi
informacjami o kandydacie
(patrz wypowiedz freya);
(ii) CK jest (przynajmniej
teoretycznie) ostanim
straznikiem przed zalewem
niekomepetnych naukawcow i jej
zniesienie bez wprowadzenia
glebokich zmian systemowych
moze doprowadzic do
pogorszenia sytuacji
(wypowiedz cienia).
Pytanie postawione przez
Cienia odgornie czy oddolnie
pozostaje wiec aktualne.
Czysto oddolnie nie ma szans
bo 'demokatyczna' wiekszosc na
dole jest nastawiona na
zachowanie status quo i bedzie
zwalcza wszelkimi srodkami
jakiekolwiek pomysly rzetelnej
weryfikacji kadry i
wprowadzenia elementow
konkurencji.
Czysto oegornie tez jest bez
szans. Zachowanie 'ulepszonej
CK' tez nic nie zmieni bo sam
system jest chory (uwagi
Jaroszynskiego) i nastawiony
na pacyfikacje srodowiska.
Czy w zwiazku z tym sytuacja
jest bez wyjscia?
Wydaje mi sie, ze pierwszym
krokiem winno byc
natychmiastowe zlikwidowanie
demokracji w srodowisku.
Nalezy zaczac od zmiany
sposobu zarzadzania
uczelniami. Zamiast
'demokratycznych' z nazwy
wyborow do wladz, powinno sie
wprowadzic konkursy zewnetrzne
na stanowiska dziekanskie i
rektorskie. Powinny byc to
posady wieloletnie na
kontraktach i odpowiedzialnosc
winna byc przed wlascicielem
uczelni a nie jej
pracownikami. Na poczatek
bardzo wskazana byla by
zasada, ze osoba startujaca w
konkursie nie moze pochodzic z
danej uczelni.
Nastepnie zmienic system oceny
wynikow zarowno dydaktycznych
jak i naukowych.
Nalezy natychmiast odejsc od
kontrolowania centralnego
wymogow kadrowych, a system
akredytacji i uznawalnosci
dyplomow oprzec na
obiektywnych wynikach
nauczania - w tym szczegolne
uwzglednienie opini
pracodawcow zatrudniajacych
absolwentow jak i stopniu
bezrobocia wsrod absolwentow.
Wyniki naukowe musza byc
oparte na wdrozeniach o
oddzwieku swiatowym publikacji
a nie ich ilosci.
Konieczne jest wprowadzenie
kontraktow i okresowej oceny,
ale prowadzonej w fromie peer
review - najlepiej z udzialem
naukowcow z zagranicy.
Generalnie kierunek powinien
byc taki, by uczelnie
zatrudniajace slabych
pracownikow, utrzymujace
przerost administracyjny i
niegodpodarne mialy
zmniejszany budzet. Tylko
systemowe wymuszenie dbalosci
oddolnej o poziom moze
stworzyc przeslanki do
likwidacji habilitacji i CK.
Musi tez nastapic rozbicie
lokalnych klik pracowniczych -
tego zas sie nie osiagnie bez
wymuszonej mobilnosci. Od razu
zbijam argumenty finansowe.
Wystarczy wydzielic czesc
akademikow na hotele
asystenckie...
CK bedzie istniało bo taki
jest zapis ustawowy, a wybory
odbędą się w tym roku. Rola CK
sprowadza się również do
nadawania uprawnień stopni
naukowych. W tej chwili
wyznacza tylko dwóch
recenzentów do przewodu
habilitacyjnego i na tym jej
rola sie kończy. Oznacza to
oczywisty rozkwit
habilitowanych. Oczywiście
brak standardów przyznawania
tytułu profesora w CK jest
następstwem PRL, według zasady
" w mętnej wodzie i rak
ryba". Towarzysze
profesorowie nie poddadzą się
łatwo, chociaż jest ich coraz
mniej. Jednak klonują swoich
następców, co jest bardzo
groźne, bo to młodzi ludzie.
Wybory do CK są demokratyczne
wedłu zasady "kogo
zaproponują rektorzy".
czyli sprawa jest
rozstrzygnieta. Tylko
ograniczenia w postaci np.
wieku emerytalnego mogłoby coś
zmienić. Zgodnie z nową Ustawą
o szkolnictwie wyższym, do
ciał wybieralnych, bierne
prawo wyborcze mają tylko
osoby, które nie przekroczyły
wieku emerytalnego (kobiety 60
lat i mężczyźni 65 lat), ale
szanse są żadne. Przecież sami
tego sobie nie zabiorą.
Dlatego reformy w nauce i
szkolnictwie wyższym nie
dokona własne środowisko.
Smutne, ale pradziwe.
autor: ~Art
oddolnie czy odgórnie - 2006-07-13 04:46:18
Podstawową różnicą pomiędzy
działaniem systemu rankingu i
finasowania nauki w Polsce i
modelem anglosakim jest ta, że
w modelu anglosaskim ranking
jest oddolny, a w Polsce
odgórny.
Większość naszych uczeli jak
ognia boi się sformalizowanych
kryteriów oceny (chociażby
opartych o publikacje z LF i
liczbę cytowań).
Odpowiedni sytem rankingu w US
pozwala na jednoczesne
istnienie uczelni klasy
Uniwersytetu Stanforda i West
Coast University (tam dostaje
sie doktorat za $500). W
Polsce bylejakość spotyka się
na każdej uczelni, bez
sprzątania od wewnątrz żadne
reformy nie mają sensu.
Znajomy dziekan z UŁ, po
przedstawieniu przeze mnie
naszej, sformalizowanej metody
oceny, powiedział, że u nich
ocenia się kandydata do
habilitacji i profesury na
podstawie "ogólnego
obrazu człowieka jako naukowca
i nauczyciela przedstawionego
przez specjalnie do tego
powołaną komisję".
Hmm...W MD Anderson Cancer
Center gdzie przepracowałem
wiele lat, ogólny opis oceny
był bardzo podobny. Jednakże
podstawą były nie tylko
publikacjie i ranking
czasopism, ale także wpływ
danej publikacji na
reprezentowaną dziedzinę nauki
(coś jak obecnie coraz
powszechniejszy indeks
Hirscha, tylko bardziej
rozwodnione).
Poszczegóne uczelnie powinny
zacząć powszechnie wprowadzać
czytelne i w miarę proste
systemy oceny swoich
pracowników, jest to z
korzyścią dla ich
konkurencyjności w walce o
studenta i pieniądze na
badania (o ile oczywiście mają
sie czym pochwalić).
Jednak, dokąd nie będzie takie
ruchu oddolnego to jedynym
ratunkiem przed dalszą
ekspansją bylejakości w
polskiej nauce jest odgórna
ocena prowadzona przez
odpowiednio zreformowaną CK.
Likwidacja CK w obecnej
sytuacji nauki w Polsce może
spowoduje jeszcze większy
chaos i degrengoladę.
Z całym szacunkiem dla Osoby
jawnie prezentujacej i
realizującej swe poglądy
pozwalam sobie zauważyć, że
moim zdaniem Szanowny Pan
Marek Wroński po raz kolejny
(po plagiatach, gdzie
zakładanie że ludzie powinni
byc uczciwi i piętnowanie
nieuczciwych jest chwalebne
ale systemowo niewydolne)
proponuje rozwiązywanie
problemów nie poprzez usuwanie
ich źródeł i przyczyn ale
"dalsze doskonalenie
walki z ich objawami".
Problemem jest bowiem
istnienie instytucji typu CK a
nie ich "niedostateczne
zreformowanie".
autor: ~pi.otr
lekarstwo gorsze od choroby - 2006-07-13 03:14:26
Khmara pisze: "Głównym
problemem CK i innych
instytucji naukowych w tym
kraju jest brak jakichkolwiek
standardów. "
Czy nie jest jednak tak że:
- kazde dowolnie skonstruowane
standardy były, są i bedą
zawsze wypadkową gry interesów
tworzących je środowisk, w
których nie ma przedstawicieli
studentów (nie mylic z
działaczami studenckimi) czy
odbiorców badań
- zostaną zinstrumentalizowane
lub ominiete przez
przedstawicieli
najinteligentszej i
najsprytniejszej z grup
interesów
- istnienie standarów (np.
kierunkowych) dla ochrony
"jakosci
kształcenia" jedynie
zaciemnia realny obraz bo
przeciez jest oczywistym ze
ten sam kierunek na jednej
uczelni nie jest tej samej
"jakosci" co na
innej
- im bardziej wyśrubowane
standardy (prepisy) tym
wieksza władza urzedników i
tworzacych je srodowisk nad
regulacją rynku i tym wiecej
potencjalnie korupcjogennych
sytuacji
autor: ~AMT?
Re: A dlaczego do likwidacji? - 2006-07-13 02:50:41
A za co daje się teraz
tytularnego? Publikacji musi
być co najmniej kilkadziesiąt
+ dwa doktoraty. Automat.
Niech sobie bedzie ten stwor
i...zdechnie z czasem braku
racji istnienia!? Przyslowie
mowi: nie rusz g.... bo bedzie
smierdzialo. Mozna bedzie sie
bez tego obejsc po czasie.
Cala para winna isc gdzie
indziej!
autor: ~Bobas
Re: A dlaczego do likwidacji? - 2006-07-12 21:22:20
A dlaczego Centralna Komisja
ma byc do likwidacji? Kto
wtedy zatrzyma tych dr
habilitowanych-szarlatanow bez
dorobku?
Ci wszyscy ktorzy nawet tutaj
na NFA boja sie wypowiadac pod
swoim nazwiskiem?
Głównym problemem CK i innych
instytucji naukowych w tym
kraju jest brak jakichkolwiek
standardów. Recenzentów
wyznacza się na oko, bo
kolega-profesor powiedział, że
ona się może na tym znać.
Dorobek mierzy się na łokcie,
bo wyznaczony na oko recenzent
inaczej nie umie, a za nic w
świecie nie przyzna się, że
nie bardzo ma pojęcie, co
właściwie ocenia. A przy
ogólnej niekompetencji w
temacie, bardzo często o
losach ocenianego decyduje
jedna opinia. Może to być
opinia przypadkowo i
nieumyślnie bardziej negatywna
od pozostałych, bo recenzent
chciał się wykazać, albo
opinia nieprzypadkowo i
nieumyślnie pozytywna lub
negatywna, jeżeli pochodzi od
osoby ważnej, ale
niekoniecznie kompetentnej.
Zakładając stuprocentową
uczciwość większości członków
zespołu oceniającego, przy
takim trybie oceniania, pole
do nadużyć jest praktycznie
nieograniczone. Taki model
działania był od początku
wpisany w działalność CK,
ponieważ instytucja ta została
powołana z przyczyn
politycznych. Teraz działa to
siłą rozpędu, a zmurszały
beton akademicki zębami i
pazurami będzie się bronił
przed wprowadzeniem
jakichkolwiek zmian, bo za
duży smród mógłby być przy
sprzątaniu. Ta instytucja
jest zbędna, ponieważ
państwowy tytuł i stopień nie
jest żadną gwarancją jakości,
ani porównywalności
kwalifikacji.
Szanowny Panie Marku! Cenie
sobie zwykle Pańskie
wypowiedzi, ale tym razem coś
sią Panu pomyliło. Ten organ
jest do LIKWIDACJI. Tu nie ma
co ani kogo reformować.
Podziwiam Pański optymizm, ale
go nie podzielam.
CK nie ma nic; nie ma
(podobno, bo ja nie bardzo w
to wierzę) baz danych dorobku
naukowego za który przyznaje
stopnie i tytuły (Bóg jeden
wie jak to bez takich baz
zrobić), nie ma mozliwosci
ujawnienia czegokolwiek (gdzie
jest ustawa o informacji
publicznej?) i nie ma
mozliwości reagowania na
udowodnione nawet oszustwa
(halo, Panie Marku!). Jak już
człowiek został profesorem, to
i Tsunami mu tego nie
zabierze, choćby okzało sie,
ze praca jest plagiatem w
100%. Obawiam sie, że jedyne
co ma to budzet. Ale moze ja
sie mylę. Może członkowie CK
żadnych pieniędzy nie
pobierają, lokalu nie zajmują
i na spotkania (jesli takowe
sa) jeżdżą za własne
pieniądze. Może to jest taka
działalnośc beznakładowa jak
NFA?