Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Powracająca fala ...
Inna prawda o ucz...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 209


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Komentarze do "Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)"

Niezależne forum-wypraszam sobie !!! - 2007-05-16 03:17:09
Z tą niezależnością drodzy państwo zdecydowanie przesadzacie. Mniej lub więcej, ale zawsze takie fora są uzależnione od pewnych osób, poglądów tych osób oraz poprawnosci politycznej, którą jednostki te uznają. Jeśli ktoś wierzy w całkowitą niezależność, to nie powinien na to forum trafić. DLACZEGO ?!?!?! DLATEGO, że jak sama nazwa wskazuje, jest to forum dla ludzi w pewnym wieku oraz o pewnym poziomie wykształcenia, które powinno wykluczać wiarę w taką utopię. Z pozdrowieniami !
autor: ~Sprawiedliwy

prywatne - dlaczego nie? - 2007-01-07 12:00:01
do ekostar, kt. pisze: "Czy to się obydwu autorom tego typu wypowiedzi podoba czy nie, zawsze będzie istniała potrzeba badań podstwowych, które nigdy nie będą domeną naukowych instytucji prywatnych". - Dlaczego nie? jesli ktos bedzie potrzebowal prywatnie badan podstawowych to bedzie je prowadzil lub zamawiał, jak to sie dzieje np. w przemysle farmaceut. "Stawianie na prywatyzowanie wszystkiego co żyje jest pomyslem dysklafikującym się w zalążku" - a niby dlaczego? - to ze cos jet publiczne nie oznacza ze nie jest prywatnie wykorzystywane, czesto przy ogromnym marnotrawstwie (np. by przechycic 1 tys. trzeba bezsensownie alokowac 10 tys.) Własnie wokol i dla prywatnego wykorzystania publicznych srodkow tworzą się tzw. układy ale ta prosta prawda jest moze zbyt prosta by ja uchwycic
autor: ~a po co?

Każdy może pójść do IPN - 2007-01-07 10:31:13
Kolejki mineły, uzyskanie niezbędnej dokumentacji to kilka miesięcy do roku, może kilkunastu. Jeśli ktoś nie ma ochoty sprawdzić swoich papierow powinno być sygnałem, ostrzeżeniem - i taka osoba nie powinna być zatrudniona na uczelni. Takie mam oczekiwania od ustawy lustracyjnej.
autor: ~ekostar

do itd - 2007-01-07 10:25:32
Z uwagi na fakt braku ostatecznej wersji ustawy lustracyjnej NFA powinno werbalizować oczekiwania wobec konsekwencji wprowadzenia tej ustawy, a nie przyjmować postawę wyczekiwania jak to sugeruje itd: Ponieważ właśnie Jak juz bedzie ostateczna wersja ustawy to wtedy mozna sie zdecydowac jak dzialac i czy w oglole - oczywiscie w ramach prawa. Teraz mozemy tylko gromadzic dokumentacje i sobie gaworzyc.
autor: ~ekostar

W kółko to samo - 2007-01-07 10:16:11
Na beznadziejność ogólnej sytuacji oraz ogólnie dołujące stwierdzenia typu: Po prostu nie mam pomysłu, co dalej w tej sprawie robić.(khmara) jedynym rozwiązanie pozostaje dogłębna lustracja środowiska akademickiego.Choć i tak pozostaną nieumoczeni znajomi i krewni królika - stracą oparcie, wsparcie i tupet, co w dalszej konsekwencji może uprzejrzyścić sytuację. Według moich prywatnych oszacowań wiele miejsc pracy nie tylko znajdzie się ale również powstanie konieczność natychmiastowych zatrudnień osób, które posiadają merytoryczne kwalifikacje i mogą przedstawić dokumenty braku współdziałania z SB. I przy okazji Aleksowi: zdecydowanie NIE "warto dla tej jednej chwili radości." Jak wiadomo, z reguły cena chwil szczęścia - na wielu polach jest brzemienna w konsekwencje. Wypowiedzi a po co? - mieszają rzeczywistość sytuacji polskiej dydaktyki (budżetowej i prywatnej z rzeczywistością budżetowych, akademickich czy PAN-owskich instytucji naukowych. Kiedyś na podobnym forum, tylko na łamach GW, podobne dyrdymały serwował pewien chemik...JB czy odwrotnie, bądź ktoś o podobnych inicjałach. Czy to się obydwu autorom tego typu wypowiedzi podoba czy nie, zawsze będzie istniała potrzeba badań podstwowych, które nigdy nie będą domeną naukowych instytucji prywatnych. Stawianie na prywatyzowanie wszystkiego co żyje jest pomyslem dysklafikującym się w zalążku. We wszystkich krajach starej i doświadczonej demokracji obok uczelni prywatnych istmieją uczelnie państwowe bądź stanowe, które czasem funkcjonują lepiej czy są bardziej konkurencyjne w pewnych aspektach niż prywatne...
autor: ~ekostar

pomysl co zrobic? - 2007-01-07 10:10:02
W odpowiedzi khmarze. Jest za pozno na propozycje - poczekajmy jaka nowa wersja ustawy lustracyjnej zacznie obowiazywac w marcu i co przyniesie ewentualna nowelizacja. Osobiscie uwazam, ze przeszlosci nie da sie wyprostowac (dotrzec do jedynej prawdy) i naprawic wszelkich rachunkow krzywd. To nie znaczy, ze nie nalezy sie starac, ale tez nie ma co oczekiwac cudow... Natomiast upowszechnienie akt uwazam za PO za 'mniejsze' zlo; procesy zas za kompletnie zbedne. W tym kraju i tak kazdy na podstawie tych samych akt bedzie sadzil co innego - bez wzgledu na wyrok sadu. Jak juz bedzie ostateczna wersja ustawy to wtedy mozna sie zdecydowac jak dzialac i czy w oglole - oczywiscie w ramach prawa. Teraz mozemy tylko gromadzic dokumentacje i sobie gaworzyc.
autor: ~itd

Re: Do JW - 2007-01-07 09:26:10
Sytuacja, w której ofiara sama zmuszona jest wyjaśniać, kto ją skrzywdził, a uczelnia na to odpowiada - nie, bo nasi profesorowie mówią, że było inaczej, jest kuriozalna. Uczelnia nie ma żadnego interesu, ani woli, by wyjaśnić ciemne karty ze swojej historii, a nie ma nad uczelnią papieża, który rąbnąłby pięścią w stół i podjął w tej sprawie jakąkolwiek decyzję. Przypominam mniej zorientowanym, że Józef Wieczorek uzyskał od IPN status osoby pokrzywdzonej. Przypominam też, że nie ma wciąż przeszkód, by osoba podejrzana o współpracę z SB była rektorem państwowej uczelni bez wyjaśnienia tych podejrzeń. Po prostu nie mam pomysłu, co dalej w tej sprawie robić.
autor: ~khmara

Re: Do JW - 2007-01-07 08:34:56
Ja mam dowody, że uczyniłem co mogłem w tym kierunku aby poznać jak było i jakie to miało konsekwencje na dziś http://www.naukowcy.republika. pl/czarna_ksiega.html żadnego wsparcia ze strony środowiska nie otrzymałem poza otrzymaniem w 'gębę', (także kierowaniem takich jak ja do łopaty no i porównania do bydła, a nawet gorzej bo to dla bydła byłaby obraza - czytelnik GP!)
autor: ~Józef Wieczorek

Re: Do JW - 2007-01-07 07:58:15
Wracamy do punktu wyjścia. Jeżeli jedyną przeszkodą jest niechęć środowiska, to niewiele da się zrobić bez wyjaśnienia roli, jaką to środowisko odegrało w zwolnieniu danej osoby, ówczesnych postaw i uwikłań członków tego środowiska. To tak, jakby chcieć zadośćuczynić ofierze plagiatu bez podawania nazwiska plagiatora. Jeszcze raz zwracam tutaj uwagę na teczkę arcybiskupa. Arcybiskup prowadził grę ze służbami, której celem było odniesienie konkretnych korzyści zawodowych. W takich przypadkach należy wyjaśnić, jakie konsekwencje dla całego środowiska i poszczególnych osób miały konkretne, personalne uwikłania polityczne.
autor: ~khmara

do Aleksa - 2007-01-07 07:51:47
Trzeba na to spojrzeć szerzej. -------- Aleks:pisząc swój post miałem na myśli tylko prac. dydaktycznych i naukowo dydaktycznych. ---------------- Ci z powodów formalnych (do czasu ich zmiany) mogą być pozyteczni na etatach -naukowo-teczhnicznych. Jak się kogos chciało miec na uczelni to sie przenosiło na taki etat aby mógł byc pozteczny. Tak np. robio sie i na zachodzie. np. w CNRS jedna z najlepszych obecnie nie tylko w Europie badaczek w swojej specjalności była na pocżatku na etacie sekretarki a potem dopiero na etacie naukowym. Podział formalny pracownikow nie jest taki wazny, ale żeby zamknąc jakiekolwiek mozliwości pracy chętnie się go przywołuje. ------- Pominąłem dr z dorobkiem, bo ci jakieś szanse powrotu mają. ------------ Jak podalem czesto nie mają zadnych szans szczególnie jak się skonfrontuje ich dorobek beznakladowy z wielonakladowym dorobkiem decydentów. Takiego wstydu nikt nie przezyje. -------------- W ich przypadku przeszkodą jest jedynie niechęć własnego środowiska. -------------------- Niekoniecznie trzeba wracać do pierwotnego środowiska,. Chodzi tu o systemowa niechęć całego środowiska. Sieć akademicka jest misternie upleciona --------- Powroty na inne stanowiska to inna bajka. ------------------- Właśnie inne stanowiska to jest rozwiązanie i mozliwowść jakiejś rekompensaty ale przeciwko takiej a mozliwości srodowisko zwiera szeregi. ----------------- Raczej beznadziejna.
autor: Józef Wieczorek

Do JW - 2007-01-07 07:15:47
pisząc swój post miałem na myśli tylko prac. dydaktycznych i naukowo dydaktycznych. Pominąłem dr z dorobkiem, bo ci jakieś szanse powrotu mają. W ich przypadku przeszkodą jest jedynie niechęć własnego środowiska. Powroty na inne stanowiska to inna bajka. Raczej beznadziejna.
autor: ~Aleks

Re: Konkretny problem - 2007-01-07 06:59:31
Konkretne uwagi do argumentów Aleksa 'Spójrzmy prawdzie w oczy'.. właśnie tego brak i środowisko oczy zamyka lub odwraca 'Jeśli dziś nie mają doktoratów to ich powrót jest raczej niemożliwy z przyczyn formalnych. W lepszej sytuacji są ci z doktoratami' Nic podobnego. Ci z doktoratami stanowią częsta nadal zagrożenie dla GTW (często nowej GTW wyselekcjonowanej w międzyczasie) więc ich powroty są niewskazane. MGR ma większe szanse bo np. może być na stanowisku naukowo-technicznym. dr na takie stanowiska się często odrzuca ze względu na ciągoty naukowe oczywiście odmawia etatów naukowych np. z powodu niekompetencji !!! 'Część z nich ma dziś inną pracę i wracać na stare miejsce nie ma zamiaru.' Oczywiście ale środowisko odmawia im nawet satysfakcji moralnej aby to oni wybrali chca czy nie chcą wrócić. Ani nawet ustalenia metody usuwania ich z uczelni nawet jak są jasne dokumenty, że byli oceniani, oskarzani przez anonimowe gremia ! bez żadnego udokumentowania i mozliwosci obrony !! --------- Tych którzy by chcieli wrócić można podzielić na dwie grupy: 1. z dorobkiem, 2. bez dorobku. Część represjonowanych nie ma dorobku bo nie miała warsztatu pracy. ------------- Niektórzy nie mieli i nie mają warsztatów pracy ale dorobek konspiracyjny nawet z lat 90-tych maja !)Fakt że nie taki jaki mogliby miec, fakt ze czasem wiekszy od tych z milionowymi nakładami na dorobek. --------------- Dotyczy to głównie wszelkiej maści doświadczalników. O innych życiowych problemach powodujących brak rezultatów nie będę wspominał. One są oczywiste - z czegoś trzeba było żyć. Ci bez dorobku (dawnego i nowego) raczej nie mają szans powrot. Jeśli już to na etat wykładowców i to raczej na krótko. Środowisko ich się szybko pozbędzie. Dostaną kontrakty 2-3 letnia a potem się ich nie przedłuży pod byle pretekstem. Stanowią bowiem zagrożenie innym starym wykładowcom a poza tym kłują w oczy... Ci z dorobkiem mogli by wrócić na etaty naukowo-dydaktyczne. Obawiam się, że też tylko na chwile - z powodów jak wyżej. Czy zechcą dla tej chwili rezygnować z obecnych miejsc pracy? Wątpię. Wrócić z pewnością będą chciały osoby bez stałej pracy. Im się nie dziwię. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że poza bardzo nielicznymi wypadkami ich powrót będzie bardzo trudny. Tzw. środowisko najzwyczajniej w świecie ich nie chce. Zburzą błogi spokój. A komu to potrzebne? ---------- tak jest -------- Tak ja to widzę. Nie oznacza to jednak, że jestem przeciw powrotom. Jestem nawet za, tylko czy warto dla tej jednej chwili radości. --- tu nie chodzi o radość ale o zadośćuczynienie moralne -------- Dlaczego tak myślę? Otóż znam przypadek osoby usuniętej z uczelni po doktoracie z powodu małych postępów w rozwoju naukowym, a faktycznie za działalność opozycyjną męża. Osoba ta już po roku 2000 wróciła na uczelnię na etat wykładowcy (czy starszego wykładowcy). Zatrudniono mją na czas określony. Potem zatrudnienie przedłużono na następny okres zamknięty. Trzeciego przedłużenia nie było z powodu braku godzin. Faktycznie chodziło o to iż musiało to by być zatrudnienie na stałe. A po co? Osoba ta nie pracowała naukowo. Na etacie dydaktycznym ie miała takiego obowiązku. I to by było na tyle. Czekam na ataki. ---------------- udokumentowany przykład: dr sklada podanie na wolny etat kustosza po ogłoszeniu prasowym. Nie tylko zna robotę bo wspieral merytorycznie (bezplatnie) wczesniejszych kustoszy, zna inne swiatowe muzea i może pracować naukowo. Ale to jego wada. Nie o to chodzi. Przegrywa. Zresztą i etat kustosza zlikwidowano bo był tylko na potrzeby zony dyrektora a potem przez zapomnienie jeszcze funkcjonował. Jak się zglosił dr to go zlikwidowano. W państwie bezprawia to jest normalne i wiekszości to się podoba. zadnych reakcji. Rektor za taka polityke kadrową i rózne kłamstwa udokumentowane winien polecieć ale nadal jest autorytetem. Dzis jeden z rektorow nie awansował ale tak się moze zdarzyc w korporacji hierarchow kościelnych ale nie akademickich !
autor: ~Józef Wieczorek

ciaglosc etatyzmu petryfikuje krzywdy - 2007-01-07 05:59:41
Gdyby nie było tzw. wymogów formalnych blokujących zatrudnienie kompetentnych osob a wlasciciele/zarzadzający uczelniami mieli by interes w zatrudnianiu wykladowców którzy przyciągna studentów/zlecenia badawcze to czesc pokrzywdzonych moglaby sie nadal realizowac zawodowo. Niestety uczelnie sa czescia swiata korporacji i nie unkcjonują wedlug zasad wolnosci, rynku i konkurencji. I ta praprzyczyna dyskutowanych na NFA pokrzywdzeń jest - co mnie dziwi niepmiernie - nadal przez NFA niedostrzegana. Bowiem to wlasnie etatyzm (powodujacy uzaleznienie nauki od polityków i wladzy) ktory stanowil w PRL systemową praprzyczynę krzywdzenia, dzis (choc w wersji przyprawionej akademickim korporacjonizmem) swą aktualnością w wymiarze legislacyjnym NADAL utrudnia zadośćuczynienie lub chociaz powrot pokrywdzonym do obiegu naukowo-dydaktycznego. Na pociechę zauważmy że kolejny polski biskup - po śp JPII - został zaliczony przez wiernych "wiernych" do ekskluzywnego grona godnych okrzyku "Zostań z nami" ;-)
autor: ~a po co?

Re: Konkretny problem - 2007-01-07 05:46:18
Nie argumentuję ani za, ani przeciw, ani nie obchodzą mnie opinie "demokratycznej większości". Zgadzam się również z argumentacją Aleksa. Tego nie da się załatwić jednym pociągnięciem systemowym - przywróćmy wszystkich zwolnionych do pracy! - a zagrożenia, na które zwraca uwagę Aleks, są bardzo realne. Po prostu nie mam pojęcia, od której strony to ugryźć, zwłaszcza że w każdym indywidualnym przypadku trzeba będzie zacząć od udowodnienia uczelni, że zwolnienie nastąpiło z przyczyn politycznych. Może jeszcze jedno dodam - zatrudnianie wykładowców dzisiaj się uczelniom nie bardzo opłaca, stąd uczelnie często starają się pozbyć się wykładowców i nie ma to nic wspólnego z uwarunkowaniami politycznymi z przeszłości. Fetysz habilitacji urósł przez ostatnich 20 lat.
autor: ~khmara

Re: Konkretny problem - 2007-01-07 02:47:23
Spójrzmy prawdzie w oczy i zastanówmy się bez emocji. Kim są ci usunięci z uczelni? Dziś mają około 50 lat. Jedni mają trochę mniej, inni trochę więcej. Część z nich ma doktoraty, reszta - nie. Ci młodsi raczej nie mają albo nie mieli wtedy gdy ich usuwano. Jeśli dziś nie mają doktoratów to ich powrót jest raczej niemożliwy z przyczyn formalnych. W lepszej sytuacji są ci z doktoratami. Część z nich ma dziś inną pracę i wracać na stare miejsce nie ma zamiaru. Tych którzy by chcieli wrócić można podzielić na dwie grupy: 1. z dorobkiem, 2. bez dorobku. Część represjonowanych nie ma dorobku bo nie miała warsztatu pracy. Dotyczy to głównie wszelkiej maści doświadczalników. O innych życiowych problemach powodujących brak rezultatów nie będę wspominał. One są oczywiste - z czegoś trzeba było żyć. Ci bez dorobku (dawnego i nowego) raczej nie mają szans powrot. Jeśli już to na etat wykładowców i to raczej na krótko. Środowisko ich się szybko pozbędzie. Dostaną kontrakty 2-3 letnia a potem się ich nie przedłuży pod byle pretekstem. Stanowią bowiem zagrożenie innym starym wykładowcom a poza tym kłują w oczy... Ci z dorobkiem mogli by wrócić na etaty naukowo-dydaktyczne. Obawiam się, że też tylko na chwile - z powodów jak wyżej. Czy zechcą dla tej chwili rezygnować z obecnych miejsc pracy? Wątpię. Wrócić z pewnością będą chciały osoby bez stałej pracy. Im się nie dziwię. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że poza bardzo nielicznymi wypadkami ich powrót będzie bardzo trudny. Tzw. środowisko najzwyczajniej w świecie ich nie chce. Zburzą błogi spokój. A komu to potrzebne? Tak ja to widzę. Nie oznacza to jednak, że jestem przeciw powrotom. Jestem nawet za, tylko czy warto dla tej jednej chwili radości. Dlaczego tak myślę? Otóż znam przypadek osoby usuniętej z uczelni po doktoracie z powodu małych postępów w rozwoju naukowym, a faktycznie za działalność opozycyjną męża. Osoba ta już po roku 2000 wróciła na uczelnię na etat wykładowcy (czy starszego wykładowcy). Zatrudniono mją na czas określony. Potem zatrudnienie przedłużono na następny okres zamknięty. Trzeciego przedłużenia nie było z powodu braku godzin. Faktycznie chodziło o to iż musiało to by być zatrudnienie na stałe. A po co? Osoba ta nie pracowała naukowo. Na etacie dydaktycznym ie miała takiego obowiązku. I to by było na tyle. Czekam na ataki.
autor: ~Aleks

konkretny problem - 2007-01-07 01:44:34
Argumentacja khmary częściowo jest zasadna i odpowiada jak sądzę poglądom demokratycznej większości środowiska akademickiego co stanowi najpoważniejszy problem. Oczywiście NFA mimo wysiłkow nie ma pomocy prawnej, więc żadną miarą takich problemów samo nie rozwiąze, ale sam fakt generalnego 'olewania' problemu jest znamienny. Po co się zajmować takimi nieudacznikami, niech biologia to sama rozwiąze. To jest sprawa także wielu opozycjonistów w innych branżach niekiedy w bardzo trudnych sytuacji którymi koledzy- opozycjoniści ale udacznicy i nieopozycjoniści wspóludacznicy nie maja zamiaru sobie zawracać głowy bo to by im w udaczności mogło przeszkodzić. Szaty sie tylko rozrywa na rzekomymi, urojonymi krzywdami jakie mogą spotkać esbeków, towarzyszy i innych udaczników gdyby im odstawić dotychczasowe schody do dalszej kariery. np. gdyby odebrać specjalne emerytury katom a dac nieco podwyzszone tym którzy nic nie mają to byłabv straszna zemsta i rzecz godna potępienia. Jednym słowem kat winien być dobrze wynagradzany do śmierci bo kat jest potrzebny w każdym systemie. Z niewinnych żadnego pożytku nie ma, a jeszcze trzeba cos ze wzrokiem, z twarzą zrobić. Ale wracając do wątku :'Nie mamy żadnych danych, dotyczących tego, ile osób zwolniono z uczelni z przyczyn politycznych i w jaki sposób się to odbywało. Systemowo się tego rozwiązać nie da.' Oczywiście nie bez przyczyny nie ma danych ale środowisko beneficjentów tych danych nie chce mieć. Ilu z nich samopoczucie mogłoby się pogorszyć ? Zresztą i sama Panna 'S' przynajmniej na uczelniach nieraz a w szczególności w okresie transformacji stawala na gruncie wsparcia towarzyszy co skutkowało ochrona ich stołkow i wynoszenia na stołki wspierających nowych solidaruchow. Wiec jak można mówić o powrotach skoro status quo jest takie mile ? Jak łatwo się mozna przekonać nawet w obecnych bazach danych niektórzy nawet po 20 latach wydalenia z uczelni maja wieksze osiągnięcia naukowe niz niezastąpieni geniusze za których uczelnia dostają wiele punktów ( nawet jak figuruja tylko na liście plac) Jasne jest, że usunięci jeśli nie są prof (a niby jak by sie mogli stac prof ?) nie moga takich zręcznościowców zastąpić. To jest zresztą temat na obszerniejszy tekst nawet książkowy ale nikt nie da pieniędzy na jej wydanie ( jesli napisze się projekt to raczej zostanie zagubiony). Oczywiście NFA mogłoby wystąpić z projektem zbadania skutków weryfikacji lat 80-tych ale kto oprócz JW w tym zadeklaruje udział ? W końcu ja to juz zaproponowałem i reakcja byla jednoznaczna - zamknij się ! ( w 1990 r,. nawet zostalem usuniety z PTG po takich propozycjach ! i do tej pory zadnej rehabilitacji)
autor: ~Józef Wieczorek

Do Zbigniewa - 2007-01-06 15:35:31
To proszę przedstawić konkretną propozycję zajęcia się konkretnym problemem, bo ja nie widzę możliwości rozwiązania systemowego tego problemu. Po pierwsze, żadna uczelnia nie przyzna się, że zwolniła kogokolwiek z przyczyn politycznych. Po drugie, minęło ćwierć wieku i wiele z tych osób nie posiada dzisiaj odpowiednich kwalifikacji do pracy na uczelni. Pierwsze zastrzeżenie wyjaśnię na przykładzie: W latach 70. władze oficjalnie twierdziły, że w Polsce nie ma więźniów politycznych. W 1980 roku strajkujący zażądali zwolnienia więźniów politycznych i więźniowie polityczni zostali zwolnieni. Czyli zwolniono więźniów, których nie było! Z uczelniami jest podobnie. W latach 80. działały na uczelniach komisje weryfikacyjne, ale nikt dzisiaj nie przyznaje się do tego, że te komisje przyczyniły się do zwolnienia kogokolwiek z pracy. Władze każdej uczelni odpowiedzą: no, tak, tak, ale u nas to zwolniono tylko kilka osób i to nie z przyczyn politycznych, ale dlatego, że były słabe naukowo. A teraz przykład konkretnej osoby, zaangażowanej w działalność opozycyjną. Pani ta była asystentką, w 1982 roku była przesłuchiwana przez komisję weryfikacyjną. Oficjalnie zwolniono ją, ponieważ nie obroniła w wymaganym czasie pracy doktorskiej. Pracy doktorskiej nie obroniła, ponieważ ta praca została oceniona negatywnie przez recenzentów (ha, ha, czy ktoś może podać jeszcze jeden przykład negatywnej recenzji rozprawy doktorskiej?). Jak po 25 latach udowodnić, że recenzje były nieuczciwe? Kto podejmie się dzisiaj recenzowania pracy doktorskiej napisanej ćwierć wieku temu? Jak ją dzisiaj przywrócić do pracy? Na jakim stanowisku? Nie mamy żadnych danych, dotyczących tego, ile osób zwolniono z uczelni z przyczyn politycznych i w jaki sposób się to odbywało. Systemowo się tego rozwiązać nie da.
autor: ~khmara

do wszystkich szlachetnych, i nie tylko - 2007-01-06 11:31:27
Mnie ten watek lustracyjno-esbecki interesuje wylacznie w takim aspekcie: czy sa szanse aby osoby wyrzucone z pracy na uczelni w czasach komunizmu wrocily do pracy? Takie osoby sa w gronie NFA i jak do tej pory sympatykow NFA niezbyt ten problem obchodzi. Na pewno latwiej jest sie dowartosciowywac ciskajac gromy na esbekow (ktorzy nawiasem mowiac dzialali zgodnie z obowiazujacym wowczas prawem), niz zajac sie konkretnym problemem. Ale gdyby byli chetni do dyskusji tego tematu (i do ustalen praktycznych) to chetnie sie wlacze.
autor: ~Zbigniew

prawo czy legislacja - 2007-01-06 08:16:31
khmarze - ok z jednym zastrzezeniem - "sączenie jadu" jest zgodne nie z prawem a z tzw. "legislacją" - uczynienie z legislacji prawa i mylenie tych pojeć to praprzyczyna wielu problemów. A gdyby w ogolnoswiatowym glosowaniu Chinczycy z Indusami demokratyczną większoscią przeglosowali swiat zachodni i odebrali mu co chca w ramach sprwiedliwosci spolecznej tez nazwalibysmy to prawem ?
autor: ~a po co?

Re: demokracja a "układ" - 2007-01-06 06:16:37
- jak rektor uwiklany moze saczyc jad tak piekaz moze Ci sypac do chleba podtruta mąkę Róznica jest taka, że w przypadku piekarza mamy do czynienia z przestępstwem, w przypadku dostojników akademickich są to działania całkowicie zgodne z prawem.
autor: ~khmara

demokracja a "układ" - 2007-01-06 02:50:50
odp. Grzegorzowi "Kto go wybrał? Proste. - Postkomunistyczny układ. Tyle." - wybrala go wiekszosc kolegium/senatu, gdyby ta wiekszosc zdecydowala sie wybrac zwolennika teori ze slonce sie kreci wokol ziemi a mialby on wymagane tytuly, tez by zostal rektorem, jesli nie tolerujesz rektora zmien uczelnie albo zastanow sie czy tzw. demokracja akademicka nie jest przyczyna krytykowanych przez Ciebie efektow wyborczych "... piekarz szanowny "A po co" ma wpływ na to, czy otręby chleba, który wypiekł wejdą mi w zęby, czy nie. Może też trochę na smak i jakość chrupiącej skórki. I właściwie tyle. " - jak rektor uwiklany moze saczyc jad tak piekaz moze Ci sypac do chleba podtruta mąkę ;-) "Natomiast rektorzy, dziekani i dyrektorzy instytutów maja wpływ nie tylko na moje odczucia estetyczne - esbek czy pzprowski towarzysz to w końcu zawsze nieciekawy obraz- , ale takze na to jak wychowywane są moje dzieci, dzieci moich znajomych oraz na to w jakich warunkach paracuję. I tak, jak nie będę w kościele spowiadał się księdzu esbekowi, tak nie będę tolerował przełożonego z esbecko-pzprowską przeszłoscią." - politycy (w tym obaj medialni Wicepremierzy) maja wplyw a duzo wiecej w życiu Twoim i Twych dzieci (w tym na reguly funkcjonowania szkól i Twej uczelni) ale musisz ich tolerowac z tych samych przyczyn dla ktorych masz niechcianego rektora - STOI ZA NIMI WYMAGANA WIEKSZOSC - chyba ze wyjedziesz z Polski "Może Ci sie to nie podobać - idź wyspowiadaj się "Greyowi" - nie bronie ukladu, probóje Ci tylko wskazac gałąż na ktorej układ siedzi, więc nie wyzłośliwiaj się tu z sakramentami
autor: ~a po co?

Lustracja KUL - 2007-01-06 01:15:59
Lustracja KUL nabiera tempa 'Komisja powołana przez metropolitę lubelskiego do zbadania stopnia inwigilacji KUL przez SB zamierza przyspieszyć prace. To efekt sprawy abp. Stanisława Wielgusa. - Stała się, również dla naszej komisji, momentem krytycznym w pracach nad lustracją środowiska KUL - mówi prof. Janusz Wrona, przewodniczący zespołu. Komisja powołana przez abp. Józefa Życińskiego prace rozpoczęła na początku 2005 roku. W jej skład wchodzą dr Janina Gawrysiak, emerytowana archiwistka z KUL, ks. prof. Czesław Krakowiak z Instytutu Teologii Pastoralnej KUL i, jako przewodniczący, prof. Janusz Wrona, historyk z UMCS. Do tej pory zespół zbadał ok. 20 przypadków osób zarejestrowanych jako tajni współpracownicy. Sprawie wieloletniego rektora KUL abp. Stanisława Wielgusa zespół nie przyglądał się. - Z jednego zasadniczego powodu - mówi prof. Wrona. - Od blisko pół roku hierarchia kościelna miała informacje o tym, że w aktach lubelskiego IPN jest zapis ewidencyjny tajnego współpracownika, którym miał być abp. Wielgus. Jestem przekonany, że on sam też otrzymywał o tym sygnały. Jednak nie wykazywał zainteresowania zbadaniem tych informacji. Stąd my również nie interesowaliśmy się bliżej tym przypadkiem. Ja, jako przewodniczący komisji, mam w związku z tą sytuacją poczucie klęski. Sprawa abp. Wielgusa stała się - również dla naszej komisji - momentem krytycznym w pracach nad lustracją środowiska KUL. Chcemy znacznie przyspieszyć nasze prace. Jeżeli tego nie uczynimy, lubelską uczelnię zlustrują dziennikarze. .. Z dotychczasowych prac naszej komisji wynika następujący wniosek - zakaz episkopatu dotyczący rozmów z bezpieką nie był na KUL przestrzegany. Naukowcy lubelskiej uczelni, za akceptacją jej władz, rozmawiali - z rożnymi skutkami (ocenia je właśnie nasza komisja) - z SB. Główną przyczyną tych rozmów była chęć naukowych wyjazdów zagranicznych, kontaktów - z punktu widzenia uczelni w PRL były one niezwykle ważne.' http://miasta.gazeta.pl/lublin /1,35640,3832625.html GW 5.01.2006
autor: ~nfa

Inwigilacja UJ - 2007-01-06 01:02:37
Dziennik Polski 6.01.2006 Prawda nam się należy - mówi prof. PIOTR FRANASZEK, dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego Z badań, jakie prowadzi Pan z zespołem historyków, który zajmuje się inwigilacją Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa, wynika, że na krakowskich uczelniach w latach 80. pracowało 174 agentów? - Te podane już w prasie dane są mocno nieścisłe. 174 osoby pojawiają się w roku 1985 w rejestrze całego Wydziału III krakowskiej Służby Bezpieczeństwa, który zajmował się śledzeniem środowiska naukowego w naszym mieście. Ci agenci, z których tylko część była tajnymi współpracownikami, to nie tylko ludzie związani ze szkołami wyższymi, ale i m.in. osoby ze środowiska literatów, które np. donosiły na prof. Jana Błońskiego. W latach 80. przewinęło się przez nasz uniwersytet 140 pseudonimów. Są to pracownicy i studenci oraz osoby z zewnątrz, które miały kontakt z UJ, choć tam nie pracowały ani nie studiowały. Poza tym jedna osoba miała czasem kilka pseudonimów, zatem agentów było mniej. - Nie wszyscy byli też tajnymi współpracownikami? - Właśnie. Niektórzy byli 'tylko' kontaktami operacyjnymi. Jak jeden z byłych pracowników Instytutu Nauk Politycznych UJ, już nieżyjący. Był członkiem PZPR, a partyjnych oficjalnie nie wolno było werbować jako TW. To nie znaczy, że ów 'kontakt' nie był bardziej szkodliwy niż niejeden TW. Liczba donosów dotyczących członków 'Solidarności', jakie przekazywał SB jest olbrzymia. Chyba żaden TW nie złożył tylu raportów. Takie kontakty operacyjne też są w owej liczbie 140. - Ta osoba pełniła ważne funkcje w Instytucie Nauk Politycznych? - Pełniła funkcje partyjne. Była nawet I sekretarzem partii na UJ. Występowała też przez pewien czas jako doradca 'Solidarności'. - 140 pseudonimów to chyba mało jak na około 3 tysięcy pracowników UJ w latach 80.? - Mało, tym bardziej że z danych SB wynika, iż średnio na UJ było rocznie zaledwie 35-37 TW. Liczba kontaktów operacyjnych, o jakich wspominałem i tzw. kontaktów służbowych, które z racji zajmowanych stanowisk miały niejako obowiązek przekazywania SB pewnych informacji, była płynna. Owych trzydziestu kilku tajnych współpracowników zapewniało jednak Służbie Bezpieczeństwa kontrolę nad wieloma ważnymi wydarzeniami na uczelni. Dopiero w latach 80. SB uznała, że to za mało. - Z pańskich badań wynika, że większość TW na uniwersytecie stanowili studenci. Łatwiej było ich zwerbować niż pracowników uczelni? - W latach 80., jak szacuję, jakieś 2/3 tajnych współpracowników stanowili studenci. Pracowników rzeczywiście niełatwo było zwerbować, ale to oni, raz zwerbowani, przekazywali stałe, 'stabilne' informacje. Studenci często wymykali się SB spod kontroli. Poza tym kończyli studia i trzeba było werbować nowych agentów. - Esbecy zwykle nie musieli uciekać się do szantażu. Godzono się na współpracę z racji 'współodpowiedzialności obywatelskiej'. - Mitem jest, jakoby często wykorzystywano materiały kompromitujące daną osobę, by skłonić ją do współpracy. Funkcjonariusze SB traktowali szantaż jako ostateczność, to był as w rękawie, jeśli na kimś im wyjątkowo zależało, a inaczej nie dawało się go podejść. - Mało kto też zrywał współpracę. - Taka możliwość istniała i takie przypadki się zdarzały. Tak postąpił np. orientalista prof. Jan Bogumił Ciopiński. Znalazłem w Instytucie Pamięci Narodowej materiały, które 'dramatycznie' to opisują. Są też kuriozalne przypadki podobnych decyzji. Nie podam nazwiska tej osoby, ale naukowiec z Instytutu Filologii Angielskiej UJ, dziś na emeryturze, wyjątkowo gorliwy donosiciel, nagle zerwał współpracę po 19 latach. - Z powodów prywatnych? - Nawet bardzo prywatnych, zresztą przedziwnych i zabawnych. SB długo nie mogła w nie uwierzyć. - Agenci brali też za swoje usługi pieniądze lub prezenty. Nie mieli oporów, by je przyjmować? - To SB często nie chciała ich wynagradzać. W jednym z raportów funkcjonariusza, do jakich dotarłem, czytamy np.: 'zrezygnowałem z wręczenia wynagrodzenia w wysokości 500 zł, bo współpracownik nie wykonał zadania'. SB nie była wcale hojna. Niektórzy nie dostawali nic nie dlatego, że nie chcieli. Znaczne usługi jednak doceniano. Lesław Maleszka był tu finansowym 'liderem'. - Pieniądze brał też dr hab. Krzysztof Ślusarek z Instytutu Historii UJ, który nadal pracuje na uczelni. - Brał i to, niestety, najwięcej pod koniec lat 80. - Wynagradzani byli także studenci. - Owszem, jak występujący m.in. w teczce Jana Rokity TW 'Grzegorz', czyli Andrzej Grzywacz, student Wydziału Prawa. Został zwerbowany pod koniec lat 70., gdy narozrabiał na Węgrzech. Nie wiem, co się tam wydarzyło, ale wykorzystała to SB. Został 'skierowany' do dominikanów, do duszpasterstwa "Beczka". Można powiedzieć, że sporo wycierpiał - musiał np. regularnie chodzić na msze o godz. 7 rano. Pisał z nich raporty: 'Na mszy było 15 osób, 10 dziewczyn, pięciu chłopaków, nikogo nie znam'. Chodził też na pielgrzymki. W jednej szedł mimo skręconej nogi. Zachowało się nawet poświadczenie odbioru pieniędzy za udział w pielgrzymce do Częstochowy. - Czy któryś z wydziałów uniwersytetu cieszył się szczególnym zainteresowaniem SB, czy też wszędzie z jednakowym zaangażowaniem próbowano werbować współpracowników? - To zależało od aktywności pracowników i studentów wydziału. Zwykle to humaniści bardziej angażowali się w niezależne akcje, toteż te wydziały cieszyły się 'atencją' SB. Zwłaszcza np. filozofia, gdzie inwigilowano szczególnie grupę skupioną wokół Mirosława Dzielskiego; był tam m.in. Tadeusz Szyma, Bronisław Łagowski, Karol Tarnowski. Na te osoby donosili m.in. TW 'Krzysztof' i TW 'Aster', TW 'Piotr' i TW 'Filozof'. Ten ostatni to dr hab. Jan Pawlica. Dwóch pierwszych nie znam. TW 'Piotr' już nie żyje. Był pracownikiem Instytutu Filozofii. Jego nazwisko nie zostało opublikowane, ale uważam, że trzeba je będzie w końcu podać. To ma sens i swoją wagę, także dla przyszłych pokoleń. - Dlaczego zatem tak niewielu donosicieli poznaliśmy do tej pory? Badania dotyczące naszej przeszłości są przecież potrzebne. - Ich potrzeba jest oczywista. Chodzi o ujawnianie prawdy i weryfikację naszego stanu wiedzy na temat najnowszej historii. - Opublikowanie nazwisk to chyba niewielka kara za donoszenie na kolegów i złamanie życia wielu ludziom? - Nie chodzi nawet o karę. Nam się to należy! Mamy prawo poznać przeszłość. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby te osoby same przyznały się do współpracy z SB. - Jakoś nie chcą tego zrobić. - Nie chcą. To zresztą bywa niełatwe. Ich rodziny zwykle niczego nie wiedzą. A wracając do prześladowanych wydziałów UJ - aktywnością wyróżniali się też historycy i polonistyka. Na fizyce był z kolei rodzaj biernego oporu. Mieli, zdaje się, tylko jednego członka partii. - Kiedy poznamy nazwiska, o których Pan mówi? - Mam nadzieję, że prace nad raportem, jaki przygotowuje nasz zespół historyków, uda się skończyć w styczniu. Potem chciałbym też przygotować książkę. Niestety, tylko z ujawnianiem TW sprawa powinna być prosta. Część kontaktów operacyjnych występuje natomiast w materiałach Instytutu Pamięci Narodowej tylko jako inicjały, jest nierejestrowana, zatem - w myśl obowiązujących przepisów - w razie procesu sądowego to nie wystarczy. Nawet jeśli mamy pewność, o kogo chodzi. - Już niedługo zmieni się jednak ustawa lustracyjna i łatwiej będzie zajrzeć do akt IPN nie tylko historykom. - Jeśli przygotowywane przepisy wejdą w życie, poznamy te nazwiska szybko. Na razie są w tajnej kartotece w IPN, do której historycy nie mogą zajrzeć. W samym instytucie jest tylko kilka osób, które mają dostęp do tego zbioru. - Tajni współpracownicy, o których rozmawiamy, szkodzili tylko środowisku naukowemu? - Nie tylko, o czym, niestety, niewiele się mówi. Ci sami agenci byli za granicą wykorzystywani przez wywiad i kontrwywiad - a więc I i II Wydział SB. Teoretycznie te wydziały istniały tylko w Warszawie, jednak w Krakowie miały tajny inspektorat - małą, zakonspirowaną komórkę, która pełnymi garściami czerpała informacje od innych wydziałów SB. - Czyli agent z UJ przydawał się wywiadowi? - Właśnie. Tak było z jednym z bardzo ważnych dziś na UJ profesorów, którego nazwiska nie zdradzę. - Na jakim wydziale pracuje? - Na polonistyce. I w przypadku takiej współpracy czytamy w aktach np., że 'w czasie pobytu w USA agent realizował zadania w ramach pewnej akcji wywiadu'. - Nawet zwykły kwestionariusz, jaki pracownicy naukowi musieli wypełniać w czasach PRL po powrocie z zagranicy, zawierał pytania, które nasuwały podejrzenia, kto z tego korzysta. Stopień szczegółowości pytań o nazwiska czy tematy rozmów podczas takiej wizyty budził wątpliwości. Niektórzy zbywali to ogólnikami, ale inni pisali całe raporty. - Dokładnie tak. Sam musiałem wypełnić taki kwestionariusz, gdy pojechałem do Francji. Pewnych rubryk można było nie wypełnić i uznać, że się nie rozumie pytań. Niestety, byli tacy, którzy pisali elaboraty. Pewien fizyk sporządzał tak dokładne relacje z wyjazdów, podawał wyposażenie instytutów, że musiał zainteresować się tym wywiad gospodarczy. Takie sprawozdania bardzo wykraczały poza to, co można by wówczas uznać za 'standardową' relację z wyjazdu naukowego. Ów naukowiec pisał też, z kim warto utrzymywać kontakt. - Sam się prosił o werbunek? - Bardzo chciał być przydatny. Założono mu zresztą teczkę jako kandydatowi na TW. Nie wiem, czy nim został, choć otrzymał zadanie do zrealizowania w czasie jednego z wyjazdów. - Rektorska Komisja ds. Inwigilacji UJ przez SB zakończyła już pracę. Z wniosków, jakie sformułowała, wynika, że osoby, których współpraca się potwierdzi, nie powinny pracować na uczelni lub co najmniej zajmować kierowniczych stanowisk. Nikt chyba jednak nie stracił zajęcia. Byli agenci powinni uczyć młodzież? - Nie byłem członkiem tej komisji, choć byłem zapraszany na jej posiedzenia jako ekspert. Jako historyk chcę opisać pewne wydarzenia; oceny moralne to już inna dziedzina. Prywatnie mogę stwierdzić, że płaszczyzna etyczna jest istotna. Aspekt wychowawczy dotyczy także wyższych uczelni. Jeśli ktoś wtedy zdradził kolegów, bez wątpienia postępował nieetycznie. Jeszcze gorzej jest, jeśli taka osoba nadal tak postępuje i kłamie na temat swej przeszłości. Decyzja należy do władz uczelni. Są jednak uzasadnione wątpliwości, czy taka osoba powinna uczyć młodzież. Rozmawiała: EWA ŁOSIŃSKA http://dzis.dziennik.krakow.pl /public/?2007/01.06/Kraj/06/06 .html
autor: ~nfa

Każdy musiał? - 2007-01-06 00:39:58
Rzeczpospolita 6.01.2007 Każdy musiał? 'Abp Wielgus, broniąc się przed oskarżeniami o współpracę z tajnymi służbami PRL, mówi, że każdy, kto potrzebował paszportu, musiał 'z tymi panami' rozmawiać. O ile wiem, nie każdy musiał się zgadzać na współpracę. Paszport zaś nie był kwestią życia lub śmierci. Oczywiście, niemożność wyjazdu utrudniała karierę. W ogóle - sumienie utrudniało życie w PRL. Moi rodzice - studenci z dobrymi wynikami - mieli w stanie wojennym intratne propozycje pracy: w rządowej gazecie i przy informatyzacji SB. Mieliby pewną pracę, mieszkanie służbowe i talon na samochód. A może i paszporty. Odmówili: wybrali mieszkanie kątem w zagrzybionym mieszkaniu z wychodkiem na dworze. Bywało chłodno i głodno. W tym czasie, kiedy mój ojciec - zdolny informatyk - nie mógł tu utrzymać rodziny, w USA Bill Gates zakładał Microsoft. Oni starali się tylko, jak pan Cogito, stać prosto. Widać młodemu zdolnemu księdzu bardziej wypadało klękać - nie tylko przed Bogiem. Abp Wielgus nie ma sobie nic do zarzucenia. To nie jego wina, że inni byli frajerami, kiedy on wiedział, z kim i jak rozmawiać. Jędrzej Odyniec, Warszawa
autor: ~nfa

Ksiądz agent na katolickiej uczelni - 2007-01-06 00:37:34
Rzeczpospolita 6.01.2007 Ksiądz agent na katolickiej uczelni Arcybiskup Stanisław Wielgus w czasach PRL świadomie współpracował z bezpieką. Jednocześnie nauczał na jednej z najważniejszych katolickich uczelni w kraju.W jakim środowisku działał arcybiskup Stanisław Wielgus, kiedy już zdecydował się na współpracę z SB? Dlaczego SB zależało właśnie na takich ludziach? Młody ksiądz Wielgus w 1969 r. został zatrudniony jako pracownik Międzywydziałowego Zakładu Historii Kultury Średniowiecza na KUL. Stopień doktora filozofii uczelni zdobył w 1972 r., habilitował się na niej w 1980 r. Tytuł profesora uzyskał w 1989 r. W tym samym roku został mianowany rektorem lubelskiej uczelni - pełnił funkcję przez dziewięć lat. ........Z akt w IPN wynika, że od końca lat 60. ksiądz Wielgus dostarczał esbekom nagrania wykładów i kazań księży. Kogo w tym czasie mógł spotkać na KUL? Na uczelni wykładalim.in. Mieczysław Kotlarczyk, przyjaciel papieża z czasów Teatru Rapsodycznego, prof. Stefan Świeżawski i ks. prof. Andrzej Szostek, późniejszy rektor KUL. Wykładał też ksiądz Wojtyła. - Gdy Karol Wojtyła obchodził jubileusz 25-lecia pracy na KUL, władze uczelni chciały nadać mu tytuł profesorski. W statucie była możliwość nadania profesury honorowej. Ale władze nawet na takie rozwiązanie nie wyraziły zgody. To świadczy o tym, jakie były wówczas stosunki pomiędzy komunistami a uczelnią - opowiada ks. prof. Andrzej Szostek. http://www.rzeczpospolita.pl/g azeta/wydanie_070105/kraj/kraj _a_1.html
autor: ~nfa

Odp A po co - 2007-01-05 16:41:03
Jak czytam "A po co?" to się czuję prawie jak w MATRIXIE. Deja vu :-) Kto go wybrał? Proste. - Postkomunistyczny układ. Tyle. Acha, jeszcze ten piekarz... Otóż piekarz szanowny "A po co" ma wpływ na to, czy otręby chleba, który wypiekł wejdą mi w zęby, czy nie. Może też trochę na smak i jakość chrupiącej skórki. I właściwie tyle. Natomiast rektorzy, dziekani i dyrektorzy instytutów maja wpływ nie tylko na moje odczucia estetyczne - esbek czy pzprowski towarzysz to w końcu zawsze nieciekawy obraz- , ale takze na to jak wychowywane są moje dzieci, dzieci moich znajomych oraz na to w jakich warunkach paracuję. I tak, jak nie będę w kościele spowiadał się księdzu esbekowi, tak nie będę tolerował przełożonego z esbecko-pzprowską przeszłoscią. Może Ci sie to nie podobać - idź wyspowiadaj się "Greyowi"
autor: ~Grzegorz

pole walki nie dla naiwnych - 2007-01-05 15:44:34
do Zbigniewa: pelna zgoda - ale jest cos gorszego: zglaszanie umoralniajacych propozycji dla nauki i eduk bez wyeliminowania patogennych czynnikow skonczy: a) sie wymianą nieswoich na swoich i kompromitacją kolejnej "moralnej odnowy" upasionej na przechwyconej budzetowej pozywce albo b) kleską "mających rację" pod kontratakiem "cwanszych i doswiadczonych" na niezmienionym = układowym polu walki
autor: ~a po co?

realia - 2007-01-05 15:22:24
do: a po co? Mnie chodzilo o to, ze konstrukcje typu "nie powinno sie" itp. maja dzialanie sprawcze glownie na poziomie telewizji familijnej :-). A w zyciu realnym jak sie chce cos zmienic to trzeba miec jednak plan na poziomie akcji militarnej.
autor: ~Zbigniew

trawniki a uczelnie - 2007-01-05 15:14:37
Zbigniewie jakos tak sie dziwnie dzieje ze nieogrodzone publizne trawniki sa najbardzie zadeptane;-) i tak sie dziwnie dzieje ze wspolczynnik zatrudnienia administracji w panstwowkach jest 4 razy wyzszy niz w prywatnych uczelniach
autor: ~a po co?

esbek rektorem? - 2007-01-05 15:11:52
Grzegorzu - a kto go wybrał? przywiózł go w teczce minister czy moze spadł z nieba jak plaga na bogu ducha winnych Egipcjan? a jak kupujesz chleb - bardzej potrzebny do zycia niz studia - to pytasz wlasciciela piekarni czy donosil ?
autor: ~a po co?

esbek rektorem? - 2007-01-05 15:11:03
Grzegorzu - a kto go wybrał? przywiózł go w teczce minister czy moze spadł z nieba jak plaga na bogu ducha winnych Egipcjan?
autor: ~a po co?

esbek rektorem? - 2007-01-05 15:10:37
a kto go wybrał? przywiózł go w teczce minister czy moze spadł z nieba jak plaga na bogu ducha winnych Egipcjan?
autor: ~a po co?

pobozne zyczenia - 2007-01-05 15:08:37
To ja jeszcze dodam, ze nie powinno deptac sie trawnikow i w ogole powinno sie byc dobrym.
autor: ~Zbigniew

jakiego wolnego rynku? - 2007-01-05 15:08:29
wg. khmary: Wprowadzenie wolnego rynku bez rozliczenia przeszłości będzie oznaczało to samo, co w gospodarce - uwłaszczenie PRL-owskiej nomenklatury... Ale ... 1) to co zdarzylo sie 89/90 w gospodarce nie bylo zadnym wprowadzeniem wolnego rynku tylko oligarchiogenną konwersją kapitalu polit. na ekonomiczny i "przechwytyzacją" a potem powiekszaniem renty wladzy urzedniczej nomenklatury koncesjami, fiskalizmem i korupcjogennym systemem legisjacji (np. podatkowej) a przy okazji zduszeniem powstałej przy okazji liberalizacji drobnej konkurencji 2) wprowadzmy wolny rynek ksztalcenia - zadnych minimow, zezwolen i standardow, rad glownych i akredytacyjnych a zbaczymy co warte sa "autorytety" i jak opustoszeja sale wykladowe niekompetentnych nudziarzy i co warte sa nasze badania i dyplomy - ale tego nie zrobimy;-) prawdopodobnie wolimy walczyc o swoje miesce "w budzecie" tak jak gornicy choc mniej widowiskowo ? 3) w kazym "normalny systemie" edukacja jest towarem ktory sie kupuje w konkurujacych szkolach a nauka (i jej owoce) to toware ktory sprzedaje sie jej potrzebujacym (p. przemysł)- twierdzenie ze tak nie jest to zwykla hipokryzja lub glupota a przede wszystkim pozywka do patogennych ingerencji panstwa w rynek i podglebie dla etatystycznie umocowanej WŁADZY marnotrawiacej publiczne pieniadze w panstwowych zakladach kierowanych przez "rady pracownicze" zwane u nas senatami
autor: ~a po co?

religijnie - 2007-01-05 14:58:17
Khmara pisze: "Waadza powinna po prostu zostać pozbawiona władzy - naprawdę esbek nie powinien dzisiaj być rektorem." Amen!
autor: ~Grzegorz

Re: niekoniecznie - a po co? - 2007-01-05 14:34:28
Rzecz w tym, że my się zgadzamy w kwestiach zasadniczych, a różnimy w istotnych szczegółach ;) khmara: samo zaprzestanie nawożenia nie załatwi wszystkiego - można być bardzo dobrym naukowcem i skończoną szują ... otóż załatwi jedna PODSTAWOWA sprawe - wytrąci niewymagająca starań o jakosc i efektywnosc dojona z budzetu kaę - ktorej dystrybuowanie to głowny instrument gnojenia zdolnych/niepokornych/pracowit ych/itp. Dzieki temu ci uzyskaja rowne szanse by w zwyklej konkurencji pokonać pretorian WLADZY Pełna zgoda do tego miejsca. Naprawdę. To mogłoby wyjść z mojej klawiatury ;) WLADZY, ktora niedotowana przegra na konkurencyjnym rynku, bo przestanie byc potrzebna Jest jednak kilka dość istotnych szczegółów. Po pierwsze, jeżeli ktoś przez 20 lat wykorzystywał układy ze służbami dla rozwoju swojej kariery naukowej, a teczka arcybiskupa (http://www.gazetapolska.pl/ - do pobrania) jest wręcz instruktażowym przykładem, jak to się odbywało, to ta osoba jest dzisiaj autorytetem naukowym, któremu niewielu w kraju może zagrozić. Wprowadzenie wolnego rynku bez rozliczenia przeszłości będzie oznaczało to samo, co w gospodarce - uwłaszczenie PRL-owskiej nomenklatury. Po drugie, zgadzam się, że jedynie zmiana systemu organizacyjnego, a przede wszystkim systemu finansowania nauki, może ograniczyć dzisiejszy układ Waadzy. Ten system sam w sobie generuje patologie i jest doskonałym narzędziem gnojenia niepokornych. Z drugiej jednak strony, w każdym normalnym systemie zawsze są jakieś władze akademickie (z małej litery). Dopuszczenie zdemoralizowanych aparatczyków do takich władz rozwali każdy, najlepszy nawet system. Raczej chodziło mi o to, że Waadza powinna po prostu zostać pozbawiona władzy - naprawdę esbek nie powinien dzisiaj być rektorem.
autor: ~khmara

odp ekostar - 2007-01-05 14:24:22
ja nie zamierzam niczego "przeprowadzac"- mam wrazenie ze "przeprowadzac" (od choroby do zdrowia pol nauke i szkolnictwo) chce jak czytam NFA ale ... nie ma nic bardziej szkodzacego zdrowiu i postawom prozdrowotnym niz leczenie objawow zamiast zroumienia, zdiagnozowania i usuwania przyczyn - przyczyna chorob slusznie diagnozowanych przez NFA jest brak wolnego rynku i etatyzm - tymczasem proponowane na NFA leczenie skupia sie na krytykowani objawów + wyrazaniu zdziwienia ze nie ustepuja one pod fala słusznej krytyki nie chce tez nikogo pouczac - ot taka refleksja pod wczorajszym wrazeniem wysilku jaki wklada sie na tym forum w walke o prawdziwie "uczciwą nauke" - o taki "socjalizm z ludzka twarzą" w upanstwowionym szkolnictwie czy w nauce
autor: ~a po co?

ROZSADNIE a NIE NAIWNIE - 2007-01-05 14:01:24
Rozsądna wypowiedź: Odp: ROZSADNIE a NIE NAIWNIE czyli nie tylko poprzez "nawracanie"/"p ietnowanie" ale przede wszystkim poprzez zlikwidowanie czynników ktore patologii sprzyjaja, tu w pierwszym rzedzie: etatyzmU i przywilejów korporacyjnych ( w tym zwiazkowych) domaga się uzupełnień: w jaki sposób powyższe rozsądne zmiany autor wypowiedzi zamierza przeprowadzić bez uciekania sie do krytyki zastanej rzeczywistości?
autor: ~ekostar

odp. flamengiscie - 2007-01-05 13:04:39
Ktory pyta: Jak więc wymagać odnowy moralne w społeczeństwie: powstrzymania korpucji i nepotyzmu (również na polskich uczelniach), walki z nieuczciwością w nauce polskiej (fałszerstwa, plagiaty, przejadanie grnatów) Odp: ROZSADNIE a NIE NAIWNIE czyli nie tylko poprzez "nawracanie"/"p ietnowanie" ale przede wszystkim poprzez zlikwidowanie czynników ktore patologii sprzyjaja, tu w pierwszym rzedzie: etatyzmU i przywilejów korporacyjnych ( w tym zwiazkowych)
autor: ~a po co?

niekoniecznie khmaro - 2007-01-05 12:51:01
khmara: samo zaprzestanie nawożenia nie załatwi wszystkiego - można być bardzo dobrym naukowcem i skończoną szują ... otóż załatwi jedna PODSTAWOWA sprawe - wytrąci niewymagająca starań o jakosc i efektywnosc dojona z budzetu kaę - ktorej dystrybuowanie to głowny instrument gnojenia zdolnych/niepokornych/pracowit ych/itp. Dzieki temu ci uzyskaja rowne szanse by w zwyklej konkurencji pokonać pretorian WLADZY, ktora niedotowana przegra na konkurencyjnym rynku, bo przestanie byc potrzebna a jesli ktos chce robic nauke czy studia na niedotowanej uczelni u szuji ? - ma do tego prawo, watpie jednak czy bedzie sie to na dłuzsza mete opłacało
autor: ~a po co?

sprawa Wielgusa - cd - 2007-01-05 07:12:47
Po dzisiejszym oświadczeniu arcybiskupa normalnie ręce opadają. Co gorsza, episkopat najwyraźniej nie ma zamiaru nic z tym zrobić. Główni hierarchowie Kościoła zachowują się jak zwykła korporacja, broniąca swoich interesów i nie licząca się z dobrem ogółu. Jak więc wymagać odnowy moralne w społeczeństwie: powstrzymania korpucji i nepotyzmu (również na polskich uczelniach), walki z nieuczciwością w nauce polskiej (fałszerstwa, plagiaty, przejadanie grnatów) - gdy ci, którzy powinni do tej odnowy moralnej nawoływac robią dokładnie to samo? I jeszcze nasz prezydent, który zapowiada stworzenie IV RP ten tragikomiczny spektakl (ingres abp Wielgusa) chce firmować również i swoim nazwiskiem...
autor: ~flamengista

pole walki - 2007-01-04 17:14:25
Takie głosy: "zakończmy wreszcie ten obłęd lustracji, trzeba postawić na kompetencje, na uczciwą rywalizację, itd ble ble" to typowe teksty, których cel jest jeden i bardzo prosty - zachować aktulany stan rzeczy. A ten stan to byli esbecy i pzprowscy sekretarze WCIĄŻ rządzący polskimi uczelniami, często wcale nie zasiadając na fotelu rektorskim... Dekomunizację, która ewentualnie spowodowałaby odsunięcie niektórych od pełnienia kierowniczych stanowisk (nie odbierając im przecież prawa do pracy naukowej!) postrzega się jako straszliwy rewanżyzm i wręcz znęcanie się nad biednymi, często już wiekowymi "ludźmi nauki". Jakoś łatwo zapomina się co ci "biedni ludzie nauki" robili kiedyś, np. jak niszczyli porządnych ludzi, by tylko wspiąć się na ich stołek, przejąć zakład czy katedrę. Tymczasem prawda jest tak prosta, jak i bolesna. Bez usunięcia z procesu decyzyjnego dawnych esbeków i pzpr-owskich kacyków, nic z naprawą polskiej nauki się zrobić nie da. Towarzysze zewrą szeregi - nie dadzą! Zgadzam się natomiast ze Zbigniewem, że w pierwszej kolejności trzeba zadbać o pokrzywdzonych. Ale to problem militarny - pytanie, czy da się im pomóc nie eliminując wcześniej wroga...
autor: ~Grzegorz

a po co? ekostar - 2007-01-04 16:23:28
Paradoksalnie, i a po co?, i ekostar mają rację. Ekostar: bez napiętnowania i wyeliminowania bezwzględnego zła kryjącego sie pod szumnymi kodeksami religijnymi, etycznymi postulat oparcia polskich uczelni i nauki (a może nawet ustroju gospod-spoleczneo) na zasadach konkurencji oraz wolnego rynku jako jedynej moralnej i realnej przeciwwagi dla WŁADZY pozostanie czczym frazesem przekazywanym kolejnym pokoleniom. To się już dzieje. Pałeczka jest przekazywana kolejnym pokoleniom, a dziekan wydziału prawa, który plagiatuje prace swoich magistrantek, nawet specjalnie nie dziwi. A po co?: Mozna dowolnie długo i wytrwale "piętnować i eliminować bezwzględne zło kryjącego sie pod szumnymi kodeksami religijnymi, etycznymi" a i tak nic to nie zmieni póki nie zaprzestaniemy budzetowego nawozenia, na ktorym ono kwitnie. Sposób finansowania nauki w Polsce to właśnie budżetowe nawożenie wiernych bez względu na zdolności i prawdziwe potrzeby. Ale samo zaprzestanie nawożenia nie załatwi wszystkiego - można być bardzo dobrym naukowcem i skończoną szują. Po prostu każdej władzy trzeba patrzeć na ręce, a zawsze będzie jakaś władza. Wniosek: skończyć z "nawożeniem" i piętnować, jeśli jest za co.
autor: ~khmara

ekostar - jest dokładnie odwrotnie - 2007-01-04 15:55:11
Mozna dowolnie długo i wytrwale "piętnować i eliminować bezwzględne zło kryjącego sie pod szumnymi kodeksami religijnymi, etycznymi" a i tak nic to nie zmieni póki nie zaprzestaniemy budzetowego nawozenia, na ktorym ono kwitnie. Inaczej po "weliminowaniu bezwzglednego zła" jednej WLADZY przyjdzie na jej mejsce nowa i tworczo rozwinie dotychczasowe osiągnięcia, korzystając z narzedzi dokarmiana pretorian i wyinania niepokornych jaki daje publiczna kasa. A kolei pretorianie, rozgrzeszeni przykladem nie-jednego duchownego lecz calych pokolen etatystyczno-korporacyjno-cech owych czeladników, na pewno sie znajda.
autor: ~a po co?

Re: nie potępiaj biskupa - 2007-01-04 15:37:57
Niestety, bez napiętnowania i wyeliminowania bezwzględnego zła kryjącego sie pod szumnymi kodeksami religijnymi, etycznymi postulat oparcia polskich uczelni i nauki (a może nawet ustroju gospod-spoleczneo) na zasadach konkurencji oraz wolnego rynku jako jedynej moralnej i realnej przeciwwagi dla WŁADZY pozostanie czczym frazesem przekazywanym kolejnym pokoleniom skrywającym pogłębajacą się indyferentyzm moralny - czego przykladem jest afera biskupa Wielgusa Sprowadzanie problemu do potępiania biskupa - to wypaczanie sensu wcześniejszych wypowiedzi.
autor: ~ekostar

nie potępiaj biskupa - 2007-01-04 15:14:12
Słowa Zbigniewa: "Wiadomo, ze bez jakiejs formy wspolpracy z tajnymi sluzbami praktycznie nikt kariery zrobic nie mogl" wzbogacę hipo/tezą uogólniającą: W każdym etatystyczno-korporacyjnym ustroju/systemie (tj. w takim gdzie awans spoleczny nie zalezy od wysilku i talentu jednostki ale od jej podwieszenia sie pod właciwy układ i budzetowe zasilanie) NIKT nie zrobi tzw. "kariery" bez wspólpracy z aktualną WŁADZĄ. Zaś to czy władza ta nazywa się: służby, partie polityczne czy korporacjna wierchuszka to rzecz drugorzedna. Mechanizm jest ten sam: aby awansować trzeba czapkować. Gloszac własne zdanie mozna w najlepszym wypadku zyskac opinie konfliktowego niebezpiecznego szalenca. Chcac wlasne zdanie poprzec czynem predzej czy pozniej napotyka sie na legislację chroniacą daną WLADZE przed "buntownikami". W takim systemie nawet biskup woli sie wpasowac w układ. W Nowym Roku można zyczyć NFA by przyjęła postulat oparcia polskich uczelni i nauki (a moze nawet ustroju gospod-spoleczneo) na zasadach konkurencji oraz wolnego rynku jako jedynej moralnej i realnej przeciwwagi dla WŁADZY ktora i dzis zmusza do pokory wszystkich chcacych zyskac paszport dostepu do budzetowych pieniedzy. Ale prosciej walczyc z wypaczeniai socjalizmu ;-) i krytykowac biskupa ...
autor: ~a po co?

zmierzch bogow - nie miejmy zludzen - 2007-01-04 14:26:43
Tu nie może być priorytetów, kto najpierw, a kto potem - pokrzywdzeni, czy krzywdziciele. Gdyby nie było jednych, nie byłoby też i drugich. A propos "dziwnej" współpracy: Byli też tacy, którzy dali się złamać lub zastraszyć, a potem się z tej współpracy wycofywali. Wystarczyło rżnąć głupa, kóry z nikim się nie spotyka, o niczym nie wie i o niczym nie słyszał. Znam przypadek człowieka, który po otrzymaniu propozycji nie do odrzucenia zwierzył się z tego w największym zaufaniu wszystkim bliższym i dalszym znajomym. To wystarczyło, by służby same z niego zrezygnowały. Co usprawiedliwia dwudziestoletnią współpracę? Kończąc tę dyskusję, osobiście pragnę zauważyć, że wolę nie mieć przełożonego, który został przeszkolony w zakresie zasad konspiracji, rozpoznania operacyjnego i licho wie jeszcze czego. Wolę, żeby taka osoba NIGDY nie miała nic do powiedzenia w jakiejkolwiek sprawie, która mnie w jakikolwiek sposób dotyczy.
autor: ~khmara

Ujawnić teczkę arcybiskupa - 2007-01-04 14:07:43
Od autorytetów wymagamy, by były poza wszelkimi podejrzeniami. Nie może na nich ciążyć choćby cień podejrzenia. Nie może być więc tak, że pouczają nas z ambon ludzie, którzy czynami przeczyli głoszonym przez siebie prawdom. http://www.gazetapolska.pl/?mo dule=content&article_id=17 11
autor: ~khmara

zmierzch bogow - nie miejmy zludzen - 2007-01-04 14:00:52
Wyglada na to, ze praktycznie wszyscy "wazniejsi" w czasach PRL byli uwiklani w jakas "dziwna" wspolprace. Troche podobnie jak w przedwojennych Niemczech wszyscy "wazniejsi" wspolpracowali z faszystami. Mozna oczywiscie dlugo analizowac, kto i w jakim zakresie wspolpracowal, ale osobiscie uwazam, ze pokrzywdzeni powinni byc rozpatrzeni pierwsi.
autor: ~Zbigniew

Re: zmierzch bogow - 2007-01-04 13:42:23
MUSI być zachowana równowaga wszelkich działań. Krzywd z czasów PRL nie naprawiono do dzisiaj i często nie podjęto żadnych działań, by im w jakikolwiek sposób zadośćuczynić. Z drugiej jednak strony, ktoś, kto dla doraźnych korzyści te krzywdy wyrządzał, nie może dzisiaj zajmować wysokich stanowisk kierowniczych i pozycji w hierarchii. To tylko tyle. Pozbawienie kogokolwiek stanowiska kierowniczego lub miejsca w hierarchii nie jest równoznaczne z eliminacją z życia publicznego. Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Żeby winy wybaczyć, należy je najpierw poznać. Bez poznania prawdy nie może być przebaczenia. Najpierw trzeba wiedzieć, co się wybacza.
autor: ~khmara

zmierzch bogow - 2007-01-04 13:04:09
Jesli chodzi o mnie to dla mnie najgorsze w tych watkach SB-ecko-lustracyjnych jest wielka zmowa milczenia. Kazdy kto zyl w czasach PRL-owskich widzial jak funcjonowal caly system, jak ludzi w rozny sposob naklaniano do wspolpracy. Wiadomo, ze bez jakiejs formy wspolpracy z tajnymi sluzbami praktycznie nikt kariery zrobic nie mogl. Rozni ludzie podejmowali rozne decyzje. To byly trudne czasy. Mamy rok 2007 a bolesna prawda o tamtych czasach nigdy nie zostala powiedziana tak po prostu uczciwie i szczerze. Osobiscie nie jestem za tym aby te wszystkie "wielkie autorytety" eliminowac z zycia publicznego. Jestem za tym aby przestano sie nimi wreszcie zajmowac, a w koncu zainteresowano sie osobami, ktorym uczyniono wowczas krzywde np. usuwajac ich z pracy.
autor: ~Zbigniew

Re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 12:18:49
Mnie poraża zestawienie zdania wypowiedzianego przez arcybiskupa kilka tygodni temu: "Nikomu nie szkodziłem", ze zdaniem z dzisiejszej Rzepy: "Prowadzącym go oficerom dostarczał nagrania przemówień i kazań hierarchów kościelnych". Nic więcej nie mam do dodania na ten temat.
autor: ~khmara

re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 12:03:10
flamengista:'sam fakt gotowości do współpracy w zamian za możliwość kariery naukowej jest porażajacy.' Ja myślę, że raczej dość typowy w środowiskach akademickich stąd te środowiska tak nerwowo reagują na samo słowo 'lustracja' czy 'dekomunizacja' wykluczając takich 'oszołomów'. Przykład UJ gdzie bez przeszkód mogą pracować TW czy tow. a nie mogą ci którzy TW czy tow. być nie chcieli jest znamienny ale o tym pisać nie można. Nawet lustracja naukowa nie jest możliwa. O otwarciu teczek akademickich nie ma co nawet marzyć.
autor: ~Józef Wieczorek

re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 11:41:11
Mniejsza o to, jakie szkody uczynił agent-Wielgus. Może faktycznie obecny arcybiskup, niewątpliwie mający wówczas wyrzuty sumienia - poczynił tych szkód bardzo niewiele. Może faktycznie wodził SB i wywiad PRL za nos. Ale sam fakt gotowości do współpracy w zamian za możliwość kariery naukowej jest porażajacy. Co gorsza, do tego abp Wielgus przyznał się bez bicia. Ile było takich księży, którzy jednak na stypendium w Niemczech sie nie skusili, bo odrzucili awanse SB? Gdzie są teraz - chyba nie na czołowych pozycjach w Kościele Katolickim. Raczej na biednej plebanii gdzieć na prowincji. Mnie w tej całej (arcyprzykrej) sprawie dziwi jedynie buta, pycha i chyba jednak naiwność arcybiskupa, który był przekonany że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw... A przecież co by się stało, gdyby w 1989 roku pokornie przyznał się do takiej współpracy? Najprawdopodobniej nic. Dziś byłby szanowanym duchownym bez balastu w postaci bolesnej przeszłosci.
autor: ~flamengista

Rektor Wielgus - 2007-01-04 06:48:20
Rzeczpospolita Arcybiskup Stanisław Wielgus był agentem wywiadu PRL http://www.rzeczpospolita.pl/d odatki/pierwsza_strona_070104/ pierwsza_strona_a_1.html 'Nowy metropolita warszawski przez ponad 20 lat był tajnym, świadomym współpracownikiem SB. Potwierdzają to dokumenty, do których dotarła 'Rz'..Z esbeckich akt zgromadzonych w IPN wyłania się ponury obraz zakrojonej na szeroką skalę współpracy duchownego z tajnymi służbami PRL. Ksiądz Wielgus był cennym agentem. Nosił rozmaite pseudonimy - Adam, Adam Wysocki, Grey. Odbył specjalne przeszkolenie wywiadowcze. Dlaczego to robił? Dokumenty nie zostawiają złudzeń - głównym powodem była przemożna chęć przyspieszenia kariery naukowej.Tajne życie nowego metropolity warszawskiego rozpoczęło się w 1967 roku. Ks. Wielgus był jeszcze studentem historii filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego..Młody kapłan 'typował kandydatów do rozmów operacyjnych spośród kleru i naukowców katolickich', a także przekazywał informacje dotyczące 'rozgrywek personalnych na KUL-u oraz w Kurii'.....Potem przygotował wyjazd agenta 'Greya' na stypendium naukowe do Monachium http://www.rzeczpospolita.pl/d odatki/opinie_070104/opinie_a_ 1.html Tajna historia arcybiskupa 'Nowy metropolita warszawski w czasach PRL nie tylko spotykał się z oficerami bezpieki w sprawie paszportu - jak sugeruje obecnie - ale też odbył specjalne szkolenie wywiadowcze dla agentów i wykonywał zlecone mu zadania. Stanisław Wielgus przez ponad 20 lat współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa - od czasów gdy był studentem historii filozofii na KUL do momentu upadku komunizmu, kilka miesięcy po tym, gdy ksiądz Wielgus został wybrany na rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Kapłan w tym czasie nosił rozmaite pseudonimy (Adam, Adam Wysocki, Grey). Prowadzącym go oficerom dostarczał nagrania przemówień i kazań hierarchów kościelnych. A wszystko - jak wynika z akt - w jednym celu: przyspieszenia i odpowiedniego ukierunkowania kariery naukowejJak wynika z akt wywiadu, młody kapłan 'typował kandydatów do rozmów operacyjnych spośród kleru i naukowców katolickich', a także przekazywał informacje dotyczące 'rozgrywek personalnych na KUL oraz w kurii; charakterystyk księży i pracowników naukowych pozostających w zainteresowaniu różnych ogniw Służby Bezpieczeństwa; ocen i poglądów kadry naukowej KUL oraz wiernych w okresie takich wydarzeń w kraju jak w marcu 1968 r. i w grudniu 1970 r.'. Ks. Wielgus miał także dostarczać na zamówienie bezpieki magnetofonowych nagrań referatów, przemówień, wykładów i wystąpień 'dostojników Kościoła i naukowców' . Informacje te prowadzący go oficerowie oceniali bardzo wysoko. Wprost Online > Polska > Wiadomości Środa, 03 stycznia 2007 Abp Wielgus to tajny współpracownik 'Grey' W dokumentach IPN znajduje się zobowiązanie arcybiskupa Stanisława Wielgusa do współpracy z SB - dowiedział się 'Wprost'... W zamian za współpracę oficerowie SB zaoferowali księdzu Wielgusowi pomoc w karierze. Stanisław Wielgus dostał paszport, a w 1973 r. został stypendystą Fundacji im. A. Humboldta w Martin Grabmann Institut na Uniwersytecie Monachijskim.....Charakteryzow ał postawy i poglądy pracowników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie wówczas pracował.....Od 1969 roku był pracownikiem naukowo-dydaktycznym na KUL, gdzie w latach 1988-89 pełnił funkcję prorektorem, a od 1989 do 1998 r. rektora uczelni...Jest autorem ponad 300 publikacji naukowych ghttp://www.wprost.pl/ar/?O=98 625 http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/instyt/28000/i28361.htm Instytucje decyzyjne i doradcze w sferze nauki identyfikator rekordu: i28361 Zespół do Spraw Etyki w Nauce Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego Przewodniczący: Maciej Władysław Grabski Członkowie: Tomasz Wincenty Dybowski, Kornel Gibiński, Andrzej Górski, Witold Karczewski, Henryk Bohdan Samsonowicz, Jerzy Ryszard Szacki, Stanisław Wojciech Wielgus http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/10000/o10411.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o10411 ks. bp prof. zw. dr hab. Stanisław Wojciech Wielgus Dyscypliny KBN: nauki filozoficzne, nauki historyczne Specjalności: historia filozofii starożytnej i średniowiecznej, historia filozofii w Polsce, historia nauki w średniowieczu Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: - Międzywydziałowy Zakład Historii Kultury w Średniowieczu KUL - Kierownik - Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Zespół do Spraw Etyki w Nauce - Członek - Rada Naukowa Konferencji Episkopatu Polski KEP - Przewodniczący - Sekcja Filozofii Teoretycznej KUL
autor: nfa

Uczelnie i rektorzy w łapach SB cd - 2006-12-30 06:56:29
cd Uczelnie i rektorzy w łapach SB Kilka nazwisk powtórzy się na liście o rok późniejszej, świadcząc o skuteczności podejmowanych przez SB zabiegów. Jest wiele nazwisk nieznanych lub słabo znanych. Jeżeli nie z innych względów, to właśnie ze względu na te osoby powinno się te dokumenty zbadać i omówić solidniej. Tu wypada odnotować, że na czarnych listach SB znalazło się sporo dzieci znanych opozycjonistów (Agnieszka Lipska córka Jana Józefa i Marii, Władysław Bartoszewski syn Władysława, Marcin Geremek syn Bronisława), co potwierdza, że podczas cytowanych tu telekonferencji gen. Krzysztoporski me rzucał słów na wiatr. Tyle uczelni Wyliczeni w pierwszym z brzega dokumencie ('Lista kandydatów na I rok studiów w roku 1975/6') kandydaci starali się dostać aż na 22 uczelnie krajowe oraz na studia w Moskwie. A sieć zarzucano szeroko i głęboko: Warszawa: Politechnika, Uniwersytet (i filia w Białymstoku), Akademia Rolnicza, Państwowy Instytut Pedagogiki Specjalnej i SGPiS. Gdańsk: Uniwersytet Kielce: Politechnika Kraków: Uniwersytet Jagielloński, Akademia Ekonomiczna Lublin: UMCS, Akademia Rolnicza Łódź: Uniwersytet, Politechnika. Olsztyn: Akademia Techniczno-Rolnicza, Poznań: Politechnika, Uniwersytet, Akademia Ekonomiczna Siedlce: WSP Słupsk: Wyższa Szkoła Pedagogiczna [WSP] Szczecin: Politechnika Zielona Góra: WSP i WSzkInż Pytania Jaka była łączna skala akcji? Rzecz wymaga dalszych badań. Gen. Krzysztoporski uznał za stosowne stwierdzić że 'towarzysze nieodpowiedzialnie potraktowali kwestię niedopuszczenia studiów [tj.: studiów przez] elementy niepożądane [i)'. Czy akcja zamknęła się w latach 1975-l979? Nie wiem. Jakie były skutki esbeckiej akcji? Trzeba by dotrzeć do ofiar i dopytać, jak to z nimi było. Student Kawalec doktorat zrobił, ale nie z matematyki tylko z ekonomii, student Zdziarski został profesorem Zdziarskim, student Dorn doktoratu wprawdzie nie zrobił, ale został wicepremierem. Ale różnie bywało i nie na samych tylko twardzieli trafiała SB. MARCIN GUGULSKI
autor: ~nfa

Uczelnie i rektorzy w łapach SB - 2006-12-30 06:53:23
Uczelnie i rektorzy w łapach SB.Głos nr.48-52, 2006 Marcin Gugulski Te dokumenty składają się na pierwszy znany tak obszerny zbiór dowodów, że to SB decydowała o tym, kto w PRL może skończyć studia lub zacząć pracę nad doktoratem.Plotkowano na ten temat wie¬le, niektórzy trafiali na ślady esbeckiego manipulowania przy wynikach egzaminów w swoich własnych aktach. Trudno jednak było złożyć tę rozbitą mozaikę z samych tylko pojedynczych kamyków - bez choćby jednego rzutu oka na plan ogólny.Pierwszy ślad znalazłem w relacjach z comiesięcznych telekonferencji, które szef SB gen. Adam Knysztoporski odbywał ze swymi bezpośrednimi podwładnymi z komend wojewódzkich. Z gromadzonych i ocalonych przed zniszczeniem stenogramów tych konferencji wyłania się obraz prawdziwych panów PRL przy pracy. Jak na zapobiegliwych gospodarzy przystało dwa razy do roku wracają do tematu. Zastanawiają się, jak nie wpuścić na wyższe uczelnie tych, których się tam wpuścić nie chce. Krótko przed terminem egzaminów wstępnych planują. a po egzaminach rozliczają wykonanie zaplanowanych akcji. Warto przeczytać reprodukowane tu kopie stosownych fragmentów telekonferencji (na str. 9.). W grubej tece zachowanych na Wybrzeżu comiesięcznych odpraw z szefem SB z lat 1976-1978 w tych dwóch miejscach mówi się o tej sprawie najobszerniej. Ustalone kryteria i inne eufemizmy Tymczasem operacja niedopuszczania na studia opozycyjnie nastawionej młodzieży (oraz dzieci niektórych opozycjonistów) zaczęła się nie w 1976 roku, lecz co najmniej rok wcześniej, bo w roku 1975. Trwała zaś przynajmniej do roku 1978. Ostatnie pismo wiceministra MSW gen. Bogusława Stachury do ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki (MinSzWIT), gen. Sylwestra Kaliskiego datowana jest na 15 czerwca 1978 roku. 16 września 1978 roku 53-letni profesor generał minister towarzysz Sylwester Kaliski zginął w wypadku. Dziś ma ulicę swego imienia na warszawskim Bemowie, ale o jego zasługach świadczy także ocalała w archiwum 1PN korespondencja, która w latach 1975-1978 krążyła między jego resortem a MSW. Jak to się odbywało? Funkcjonariusz SB kompletowali listy tych kandydatów na wyższe studia lub na studia doktoranckie, których chcieliby nie dopuścić do studiowania lub przynajmniej postraszyć bojaźliwszych kandydatów. Następnie wiceminister Bogusław Stachura bądź Mirosław Milewski pisał do Ministra Kaliskiego pismo przewodnie anonsujące wysłanie w załączniku listy osób ubiegających się o przyjęcie na studia i sporządzonej "według ustalonych kryteriów". Kto tych kryteriów nie znal, ten z lektury tych enigmatycznych pism przewodnich niewiele zrozumie. Zamieszczone w 'załączniku listy kandydatów na studia są od pism przewodnich ciekawsze, ale najciekawsze są dekretacje i inne - coraz lakoniczniejsze dopiski, którymi ministerialni i ubeccy dygnitarze opatrywali wysyłane i otrzymywane pisma. Na piśmie z 8 lipca 1975 roku: Minister Kaliski do wiceministrów Janusza Górskiego i Romana Neya: Zrealizować po egzaminach (część odpadnie automatycznie) przez ustalenie taktyki w bezpośrednich] rozmowach Z Rektorami. /podpis nieczytelny/ Wiceminister Janusz Górski: Widziałem. 8 VII 75 /podpis nieczytelny/ Wiceminister Roman Ney: Widziałem. 9 VII 75 /podpis nie-czytelny/... Równolegle dyrektor Departamentu III, znany później ze znacznie bardziej mrocznych operacji pik dr inż. Władysław Ciastoń, informował i zabiegał o pomoc wpływowych towarzyszy z KC PZPR. Listy kandydatów Listy sporządzano wprawdzie 'według ustalonych kryteriów', lecz o umieszczonych na owych listach kandydatach nie wypowiadano się zbyt ochoczo. Są wyjątki od tej reguły. Jednym z nich jest ośmiostronicowy dokument zatytułowany 'Wykaz studentów UW zaangażowanych w organizowanie akcji petycyjnej". Jest to zapewne załącznik towarzyszący pismu tow. Ciastonia z SB do tow. Czajki z Kc. Krótkie biogramy umieszczonych na tej liście pięciorga matematyków pięciorga socjologów .i czterech fizyków opatrzono obszernymi, niekiedy zresztą mocno nieprawdziwymi informacjami. Można tu znaleźć niejedno znane dziś nazwisko: Maciej Juniewicz, Stefan Kawalec, Sergiusz Kowalski, Aleksander Rusiecki i Zofia Winawer z matematyki, Konrad Bajer, Zbigniew Wasilewski, Andrzej Wisniewski i Andrzej Zdziarski z fizyki oraz Jan Ajzner, Hemyk Axer, Urszula Doroszewska, Ludwik Dom i Grzegorz Lindenberg z socjologii. Podawany jest motyw zainteresowania wymienioną osobą, czym i kiedy bezpiece się naraziła, o jakich akcjach opozycyjnych z jej udziałem bezpiece wiadomo itd. Inne listy me są tak szczegółowe, za to przeważnie znacznie dłuższe. Pięciostronicowa 'Lista kandydatów na I rok studiów' w roku 1975/6' na pięciu stronach wymienia ai 52 osoby próbujące dostać się na kilkadziesiąt wydziałów 22 polskich i jednej moskiewskiej uczelni...
autor: ~nfa

Lista pokrzywdzonych SWS - 2006-12-29 13:03:47
Lista pokrzywdzonych Stowarzyszenie Wolnego Słowa http://forum.sws.org.pl/viewto pic.php?t=711
autor: ~nfa

ILU AGENTÓW SB na UJ - 2006-12-28 01:55:18
ILU AGENTÓW SB DZIAŁAŁO NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM? http://www3.uj.edu.pl/alma/alm a/87/32.pdf Powyższe pytanie należy do najczęściej zadawanych historykom badającym inwigilację UJ w okresie PRL. Jeszcze nie można na nie odpowiedzieć jednoznacznie, biorąc pod uwagę cały okres rządów komunistycznych, a więc lata 1945–1990. Niemniej jednak z dosyć dużą dokładnością można próbować ustalić tę liczbę dla lat 80., chyba najbardziej żywych w naszej pamięci i wciąż najczęściej wspominanych. Analiza materiałów archiwalnych, odnoszących się do inwigilowanych osób i do spraw prowadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa, dostarcza pseudonimy, ale też nazwiska informatorów współpracujących z SB. Jednocześnie rozbudowany aparat biurokratyczny SB pozostawił statystyczne zestawienia sieci agenturalnej, a w tym i Wydziału III SB zajmującego się „ochroną” Uniwersytetu. W latach 80. SB posługiwała się zasadniczo trzema kategoriami osobowych źródeł informacji. Byli to tajni współpracownicy (TW), kontakty operacyjne (KO) oraz kontakty służbowe (KS). W układzie tym tajny współpracownik był najcenniejszym osobowym źródłem informacji (OZI), a jego współpraca z SB miała charakter formalny. W większości przypadków TW podpisywał zobowiązanie o współpracy i najczęściej pobierał za nią wynagrodzenie. Obierał sobie pseudonim (w rzadkich przypadkach by on nadawany przez funkcjonariusza), a w kartotece SB przypisywano mu unikalny numer rejestracyjny...... Lista dotychczas ustalonych osobowych źródeł informacji działających na UJ w latach 80. osiągnęła blisko 140 pozycji, ale z pewnością nie jest to jeszcze zbiór zamknięty. Poniżej, w porządku alfabetycznym, zamieszczono odnalezione pseudonimy tajnych współpracowników: 12, 4436, Adam, Adamek, Adler, Agnieszka, Akacja, Aleksander, Alex, Alexander, Anastazy, Andrzej, Antoni, Artur, Aster, Barbara, Bart, Beata, Belmondo, Ben, Bruno, Damian, Ewa, Filolog, Filozof, Garmażer, Grzegorz, Herbert, Igor, Jacek, Jan, Janusz, Jędrek, Józef, Jurand, Jurek, Karol, Kazimierz, Ketman, Kmicic, Krakus, Kruk, Krzysztof, Las, Leszek, Lew, Limes, Lotos, Maciej, Mag, Marcin, Marco, Marek, Marian, Michał, Mieczysław, Mietek, Monika, Olgierd, Paweł, Piotr, Proff, Rak, Rawicz, Redaktor, Return, Robert, Stary, Stec, Styczeń, Tadeusz, Tawit, Telex, Tolek, Tomek, VB, Velasquez, Wacek, Warecki, Witek, Wojciech Wojtek, Zalewski, Zbyszek, Zet-13, Zuzanna, Zwierzyniecki, Żalgirys. Do listy tej należy dodać ponad 30 pozycji KO, zapisanych pod inicjałami, a czasami pseudonimami (np. Arens, Krzysztof, Mirek) oraz ponad 10 KS. Znane są także pseudonimy co najmniej dwóch „konsultantów&#8 221;, pracowników UJ - Pasza i Czech. HISTORIA KONSULTANTA PASZY Z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB PRL i Zespołu Historyków badających akta IPN
autor: ~nfa

Z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji UJ - 2006-12-28 01:48:14
czytamy: ,W czerwcu Rektorska Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa PRL zwróciła się do obecnych i dawnych pracowników Uczelni z apelem o przekazywanie relacji i dokumentów mogących wzbogacić naszą wiedzę o inwigilacji Uczelni przez SB i o stosowanych wobec pracowników i studentów represjach w PRL.' Widać, że metody prac komisji UJ na przestrzeni lat wcale się nie zmieniły. Co prawda obecna komisja podobno sie zwracała także do dawnych pracowników UJ ( w przeciwieństwie do Senackiej Komisji J,.Wyrozumskiego z 1990 r.) ale chyba nie była w stanie ustalić tożsamości czy adresów dawnych pracowników UJ którzy nadal np. przedkładają wolę powrotu na uczelnie co może stanowić dla niej rodzaj zagrożenia i destabilizować jej badania.
autor: ~Józef Wieczorek

Z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji UJ - 2006-12-28 01:42:17
KUSZENIE PASZPORTEM Z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB PRL i Zespołu Historyków badających akta IPN http://www3.uj.edu.pl/alma/alm a/86/21.pdf W czerwcu Rektorska Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa PRL zwróciła się do obecnych i dawnych pracowników Uczelni z apelem o przekazywanie relacji i dokumentów mogących wzbogacić naszą wiedzę o inwigilacji Uczelni przez SB i o stosowanych wobec pracowników i studentów represjach w PRL. Szczególnym momentem, w którym wówczas każdy z nas mógł się zetknąć z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, był moment odbierania paszportu. Osoba wydelegowana na konferencję lub staż naukowy otrzymywała paszport służbowy. Na ogół paszport odbierany był w Biurze Współpracy z Zagranicą UJ. Jednak niektóre osoby wzywane były po odbiór na Komendę Milicji Obywatelskiej. I tam albo w miejscu zaproponowanym przez, jak się okazywało, oficera SB dochodziło do rozmowy, która często była w istocie próbą nawiązania współpracy. Do Komisji Rektorskiej wpłynęły relacje kilku pracowników o takich rozmowach i ich skutkach. Autorami dwóch z nich są profesorowie Lucjan Jarczyk z Instytutu Fizyki i Andrzej Pisowicz z Instytutu Filologii Orientalnej. Dziękuję im, że zgodzili się podzielić swoimi wspomnieniami z Czytelnikami „Alma Mater". O komentarz do ich relacji poprosiłem profesora Piotra Franaszka z Zespołu Historyków, który badając akta IPN poznał kulisy tych rozmów od strony Służby Bezpieczeństwa.Przewodniczący Komisji prof. dr hab. Krzysztof Królas KOMENTARZ PROF. PIOTRA FRANASZKA ,...Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa doskonale wiedzieli, jak ważną sprawą dla naukowców są kontakty z ośrodkami zagranicznymi, a także i to, że wyjazdy stanowią dodatkowe, przy niskich pensjach ważne, źródło dochodów. Dlatego zacytowane powyżej wnioski niejednokrotnie stanowiły początek tzw. operacyjnego dialogu, który czasami przyjmował formę stałej współpracy pracownika Uniwersytetu ze Służbą Bezpieczeństwa. Zdecydowanie częściej kończył się on odmową podjęcia takiej współpracy, tak jak w opisywanych tutaj przypadkach. Tak postąpiło wielu innych kolegów, za co często płacili zakazem wyjazdów zagranicznych. Dzisiaj w archiwum IPN, w ich teczkach, odnajdujemy „postanowienia o zastrzeżeniu wyjazdu za granicę”, gdzie w uzasadnieniu napisano: Z materiałów operacyjnych wynika, że ich przekonania polityczne są zdecydowanie wrogie. Utrzymują aktywne kontakty z osobami znanymi z antysocjalistycznych postaw i przekonań.
autor: ~nfa

Stanowisko rektora - 2006-12-20 00:31:11
Uniwersytet Jagielloński postępując zgodnie z 'prawem' lat 82-83 przyjmując na siebie rolę sądu, prokuratora, adwokata, dysponując narzędziami prawnymi, które pozwoliłyby zadecydować o dalszych losach pracowników skazywał ich na niebyt zawodowy, naruszal ich godność osobistą np. oskarżając pokrzywdzonych o podszywanie się pod Solidarność, utajniając niewygodne dla siebie teczki, do tej pory nie zidentyfikował anonimowych członków komisji skazujących a nawet nie jest w stanie zidentyfikować nieanonimowego ich szefa - ob. A.Koja. UJ czynił to aby inne komisje czy sądy ze względu na swoje kompetencje (ich brak) nie mogły do pracy na UJ przywrócić pracowników co pozostawało zawsze w autonomicznej gestii władz UJ.!!!!!!!!!!!!! KLAMSTWO Zgodnie ze statutem UJ obecne władze winny chyba odejść lub zostać usunięte - autonomicznie (?) bo w sposób oczywisty nie respektują statutu ani tez Akademickiego Kodeksu Wartości, który innym do respektowania zalecają
autor: ~Józef Wieczorek

Stanowisko rektora Uniwersytetu Jagiellońskie - 2006-12-20 00:24:16
Alma Mater nie wydaje wyroków Dziennik Polski 20.12.2006 Stanowisko rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego "Uniwersytet Jagielloński postępując zawsze zgodnie z prawem, nie przyjmuje na siebie roli sądu, prokuratora, adwokata, nie dysponuje również żadnymi narzędziami prawnymi, które pozwoliłyby zadecydować o dalszych losach pracowników" - stwierdza prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w komunikacie dotyczącym postępowania wobec pracowników uniwersytetu, którzy zostali zarejestrowani jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa. http://dzis.dziennik.krakow.pl /public/?2006/12.20/Malopolska /02/02.html Stanowisko rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego .Uniwersytet Jagielloński postępując zawsze zgodnie z prawem, nie przyjmuje na siebie roli sądu, prokuratora, adwokata, nie dysponuje również żadnymi narzędziami prawnymi, kt6re pozwoliłyby zadecydować o dalszych losach pracownik6w" - stwierdza prof. Karol Musiał, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w komunikacie dotyczącym postępowania wobec pracowników uniwersytetu, którzy zostali zarejestrowani jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa. Profesor przypomina, że po-wołał Rektorską Komisję ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa w odpowiedzi na informacje w mediach, które podały nazwiska tajnych współpracowników SB działających w UJ. Komisja pracowała od ł6 maja do 13 grudnia 2006 r. Zebrała się na 10 posiedzeniach, podczas których zajmowała się uwikłaniem we współpracę z SB dwunastu obecnie zatrudnionych lub emerytowanych pracowników UJ. Członkowie powołanej przez rektora komisji, pod przewodnictwem pro/. Krzysztofa Królasa, przekazali w ubiegłą środę prof. Karolowi Musiołowi sprawozdanie z działalności. Opierając się na danych pochodzących z archiwów IPN o osobach, które zostały przedstawione jako tajni współpracownicy SB oraz na złożonych komisji pisemnych oświadczeniach tych osób, komisja sformułowała opinię o stopniu ich uwikłania we współpracę z SB. Pro!. Karol Musioł w wydanym wczoraj oświadczeniu przypomniał, że powołanie Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa miało na celu wyjaśnienie z punktu widzenia etycznego. a nie prawnego, postępowania pracowników uniwersytetu posądzonych o współpracę z SB. Rektor zwrócił uwagę również na to, że każda z tych osób może wystąpić do sądu w celu definitywnego wyjaśnienia swojej sytuacji. Spośród pracowników naukowych, którymi zajmowała się komisja, jedynie wo-bec. dr. hab. Krzysztofa Slusarka z Instytutu Historii przedstawiła mocno krytyczną opinię. Dr Slusarek przekonywał, że postępował uczciwie i nic nagannego nie zrobił. Jednak w ocenie komisji - na podstawie dokumentów - rysuje się zupełnie inny ob¬raz związków dr. Slusarka 'z bezpieką. W konsekwencji komisja uznała, że jego oświadczenie zasadniczo różni się od materiałów z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. Komisja uważa również, że jeśli dojdzie do potwierdzenia powyższych informacji, dr Slusarek nie powinien pracować jako nauczyciel akademicki. Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ustosunkowując się do postulatu komisji, zadeklarował wczoraj, że przeprowadzi rozmowę z dr. Slusarkiem, a ewentualne wyciągnięcie konsekwencji wobec niego uzależnia od wyników tej rozmowy. Komisja negatywnie oceniła też postawę dwóch pracowników administracyjnych UJ. Jej członkowie w sprawozdaniu napisali, że informacje przez nich przekazywane mogły zaszkodzić innym osobom. Komisja zasugerowała, że obaj nie powinni zajmować jakichkolwiek stanowisk kierowniczych w UJ. Rektor UJ zdecydował w ich wypadku o tym, aby rozmowy z nimi prze-prowadzili ich zwierzchnicy. Komisja rektorska postulowała również, aby dwaj inni pracownicy naukowi UJ, którzy co prawda przyznali się do kontaktów z SB, ale zapewniali, że nikomu nie zaszkodzili, nie pełnili kierowniczych stanowisk w UJ (w archiwach IPN nie zachowały się w zasadzie żadne dokumenty dotyczące obu naukowców). Rektor UJ odnośnie tej dwójki przypomniał w oświadczeniu jedynie to, że nie piastują stanowisk kierowniczych, gdyż nie zostali na nie wybrani w niedawnych wyborach.
autor: ~nfa

Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiello - 2006-12-19 13:16:04
12.19 17:51Kraków: Komisja UJ potwierdziła fakt rejestracji 12 pracowników jako TW lub konsultantów SB Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez PRL-owską Służbę Bezpieczeństwa potwierdziła fakt rejestracji 12 osób - obecnych bądź emerytowanych pracowników UJ - jako tajnych współpracowników lub konsultantów SB. Rzecznik uczelni Katarzyna Pilitowska przypomniała, że każda z tych osób może wystąpić do sądu w celu definitywnego wyjaśnienia swojej sytuacji, zaś "UJ, postępując zawsze zgodnie z prawem, nie przyjmuje na siebie roli sądu; nie dysponuje również żadnymi narzędziami prawnymi, które pozwoliłyby zadecydować o dalszych losach tych pracowników". (g, pap) http://www.rzeczpospolita.pl/N ews/1,10,50343.html#50343
autor: nfa

Lustracja na UJ - 2006-12-19 12:06:03
Co postanowi rektor UJ DP 19.12.2006 Komisja, opierając się na danych pochodzących z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej o osobach, które przedstawione zostały jako tajni współpracownicy SB, oraz na złożonych komisji pisemnych oświadczeniach tych osób, sformułowała opinię o stopniu ich uwikłania we współpracę z SB. Spośród pracowników naukowych, którymi zajmowała się komisja, jedynie wobec dr. hab. Krzysztofa SIusarka z Instytutu Historii komisja przedstawiła mocno krytyczną opinię. Dr SIusarek przekonywał komisję, że postępował uczciwie i nic nagannego nie zrobił. Jednak w ocenie komisji rysuje się zupełnie inny obraz związków dr. Slusarka z bezpieką na podstawie dokumentów. Według komisji, której aktywnie pomagali historycy - pro!. Piotr Franaszek i prof. Tomasz Gąsowski - dr Slusarek systematycznie spotykał się z funkcjonariuszami SB od 1982 r. Z materiałów wynika, że pobierał on znaczne wynagrodzenie finansowe. W konsekwencji komisja uznała, że jego oświadczenie zasadniczo różni się od materiałów z archiwów IPN. Komisja uważa również, że jeśli dojdzie do potwierdzenia powyższych informacji, dr Slusarek nie powinien pracować jako nauczyciel akademicki. Czy tego samego zdania będzie rektor Karol Musioł, dowiemy się dzisiaj. Komisja negatywnie oceniła też postawę dwóch pracowników administracyjnych UJ. Jej członkowie w sprawozdaniu napisali, że informacje przez nich przekazywane mogły zaszkodzić innym osobom. Komisja zasugerowała, że obaj nie powinni zajmować jakichkolwiek stanowisk kierowniczych na UJ.
autor: ~nfa

kończ waść wstydu oszczędź - 2006-12-19 03:25:10
A kiedy w sprawie inwigilacji będą mogli się wypowiedzieć inwigilowani i pokrzywdzeni ? nie tylko przez tych 'wybrańców' ale także przez innych. W końcu nawet nazwa komisji (Komisja ds. Inwigilacji UJ przez SB) wskazuje, że chodzi tu o całość o nie o fragment. Przecież zgodnie ze statutem UJ zobowiązany jest do poszukiwania a nie do ukrywania prawdy.
autor: ~Józef Wieczorek

kończ waść wstydu oszczędź - 2006-12-19 03:20:57
Koniec prac Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB Gazeta Wyborcza 18.12.2006 Czas zakończyć sprawę - komentują swój raport członkowie komisji UJ badającej związki pracowników uczelni z SB. Od maja do grudnia 16-osobowa Komisji ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa PRL, pracująca pod przewodnictwem prof. Krzysztofa Królasa, zebrała się 10 razy - po raz ostatni 13 grudnia. Badania komisji objęły 26 osób, o których prasa pisała jako o domniemanych tajnych współpracownikach Służby Bezpieczeństwa. Chodzi tu przede wszystkim o tzw. listę Barbary Niemiec, ogłoszoną rok temu w "Gazecie Polskiej". Zadaniem komisji było sformułowanie opinii o stopniu uwikłania oskarżanych pracowników uczelni we współpracę z SB oraz informacja o ich obecnej działalności. Otrzymane z Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty i akta konfrontowano z nadesłanymi przez część z oskarżonych pisemnymi oświadczeniami. http://miasta.gazeta.pl/krakow /1,35798,3801839.html
autor: ~nfa

Lustracja na UJ - 2006-12-18 12:28:37
Klinger twierdzi ze nieszkodzil to bzdura-szkodzil na UJ i w zyciu prywatnym czerpal profity wiec teraz niech oddaje z nawiazka.Jest jak kret za komuny bylo dobrze dorobil sie ludzka krzywda a teraz udaje perfidnie ze nic sie nie stalo-hanba.dwulicowy falszywy wyrachowany-nic gorszego
autor: ~lpg

inwigilacja Uniwersytetu Jagiellońskiego - 2006-12-17 08:35:55
CZERWONA PAJĘCZYNA - KWMO-WUSW W KRAKOWIE http://www.abcnet.com.pl/pl/ar tykul.php?art_id=2248&toke n= Sekcji III-A - inwigilacja Uniwersytetu Jagiellońskiego, 32 TW, w tym 17 naukowców Kierownik: p. o. por. Radosław GUTKOWSKI (marzec 1987), w marcu 1987 przygotował plan pracy Sekcji IIIA na rok 1987, prowadził TW 'Telex' (Rodryk Walczowski, ur. 9.09.1960, syn Teofila), student prawa na Wydz. Prawa i Administracji UJ (1986-1987), TW 'Wojtek' (Piotr Mężyk ur. 18.01.1960, syn Jana), student socjologii UJ (1987), TW 'Józef' (Franciszek Szafraniec, ur.21.03.1940, syn Kaspra), profesor w Instytucie Matematyki UJ, TW 'Tadeusz' (Tadeusz Klinger, ur. 1.06.1948, syn Jana), kierownik Hotelu profesorskiego, TW 'Zwierzyniecki' (Jan Kucia, ur. 25.06.1941, syn Franciszka – nie mylić z obecnym pracownikiem UJ dr socjologii Markiem Kucia), TW 'Stary' (Jerzy Dziadyk, ur. 12.12.1956, syn Jana), pracownik składnicy paszportowej UJ (1987), rozpracowywał Barbarę Niemiec - SOR 'Marysia' nr rej KR-o 28409; Personel: kpt. Franciszek WAŚKO prowadził TW 'Lew' (Jan Stanek, ur. 17.03.1950, syn Józefa), adiunkt w Instytucie Fizyki, TW 'Bart' (Marek Kucia, ur. 16.02.1957, syn Edmunda), student Wydziału Prawa (1987), nie mylić z obecnym pracownikiem na Wydziale Socjologii UJ o tym samym imieniu i nazwisku i TW 'Adamek' (Robert Żurek, ur. 21.03.1966, syn Aleksego), student nauk politycznych na Wydz. Prawa i Administracji UJ (1987), TW 'Filozof' (Jan Pawlica, ur. 5.03.1930, syn Rocha), doc. hab. i kierownik Zakładu Etyki w Instytucie Filozofii UJ (1987), TW 'Kazimierz' (Henryk Lizurej, ur. 1.02.1930, syn Romana), adiunkt na Wydz. Fizyki UJ (1987), TW 'Adam' (Marek Marecki, ur. 15.02.1948, syn Franciszka), pracownik Instytutu Geografii, odpowiedzialny za rozpracowanie figurantów związanych z poligrafią, odpowiedzialny za ustalenie kontaktów ze współpracownikami SOR 'Rzecznicy' (chyba Mirosław Dzielski) w wydawaniu '13 Grudnia' (1987), prowadził SOR 'Marysia' nr rej KR-o 28409 założoną 23 listopada 1985 i dot. Barbary Niemiec, adiunkta UJ, zwolniony w 1989 r.; por. Radosław ILWICKI przesłuchiwał Barbarę Niemiec (12.09.1986); ppor./por. (1989) Mirosław CHEĆKO prowadził TW 'Robert' na Wydz. Prawa i Administracji UJ (1987), TW 'Kruk' (Krystyna Krukowiecka, ur. 29.10. 1944, córka Józefa), pracownik działu współpracy z zagranicą UJ, odpowiedzialny za zaktualizowanie danych figurantów, odpowiedzialny za rozpracowanie SOR ;'Mimoza' (m.in. kontakty z Holandią) dot. ..... prac. UJ, Jolanty Antas, która miała brata w Holandii (1987); kpt. Z. CIOŚ był odpowiedzialny za rozpracowanie LDP'N' na UJ (1987) oraz prowadził TW-k 'KL' w Bibliotece Jagiellońskiej, poprzednio w Wydz. III; ppor. T. RUSEK odpowiedzialny za SOR 'NOE' dot. .... (1987), odpowiedzialny za kontrolę kontaktów SOS 'Turysta' (dot. dwu studentów UJ) z łącznikami między 'S' a Szwecją, ustalenie możliwości założenia podsłuchu, prowadził TW 'Marcin' (Ryszard Stinia, ur. 30.08 1959, syn Hermana), student historii UJ (1987); mł. chor. Mieczysław MAJ starszy inspektor (1983-1984) prowadził TW 'Grzegorz' na Wydz. Prawa i Administracji UJ (1987), TW 'Damian' (Wojciech Mazur, ur.19.09.1963, syn Stanisława) - studenta historii i nauk politycznych (1987), TW '4436' (Krzysztof Ślusarek, ur. 623.08.19 ..., syn Mieczysława), student historii UJ (1987), TW 'Leszek' (Włodzimierz Zapart, ur. 19.11.1962, syn Zygmunta) - student polonistyki UJ (1987), TW 'VB' (Ryszard Lampart, ur. 3.04 1958, syn Mariana), pracownik działu transportu UJ (1987), odpowiedzialny za ustalenie danych potrzebnych do prowadzenia SOS 'Krzykacz' dot. studenta filozofii UJ, odpowiedzialny za kontrolę działalności inicjatorów utworzenia Katolickiego Związku Młodzieży Polskiej;
autor: ~nfa

zał. do spraw. inwigilacji UJ - 2006-12-16 05:07:06
Załącznik do sprawozdania z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa PRL Dziennik Polski 16-12-2006 http://dzis.dziennik.krakow.pl /public/?2006/12.16/Kraj/31/31 .html 'Na opublikowanych w codziennej prasie listach tajnych współpracowników SB, którzy działali na terenie Uniwersytetu Jagiellońskiego, znalazło się 26 nazwisk, z których 12 należało do aktualnie zatrudnionych bądź emerytowanych pracowników UJ. Rektorska Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez SB PRL zwróciła się listownie do tych osób o przekazanie pisemnego oświadczenia zawierającego przede wszystkim potwierdzenie lub zakwestionowanie faktu współpracy z SB, a także wskazanie okoliczności, mogących mieć wpływ na ocenę ewentualnej współpracy. Wszyscy aktualnie zatrudnieni pracownicy, czterej nauczyciele akademiccy i dwaj pracownicy administracyjni, przysłali odpowiedzi w terminie do 31 października. Komisja otrzymała również odpowiedzi 5 emerytowanych pracowników, z których jednak tylko 3 odniosło się do faktu współpracy z SB. Poniżej przedstawione zostaną najistotniejsze zdania zawarte w otrzymanych listach. Z drugiej strony Komisja czyniła wysiłki, aby zapoznać się z informacjami znajdującymi się w archiwach IPN na temat działalności tych pracowników UJ. Pośrednio komisja uzyskała wiedzę na temat materiałów IPN głównie od profesorów Tomasza Gąsowskiego i Piotra Franaszka z Zespołu Historyków UJ prowadzącego badania inwigilacji UJ przez SB. Komisja dysponowała również materiałami przekazanymi przez IPN dr Barbarze Niemiec i mgr. Zbigniewowi Fijakowi, którzy mając status pokrzywdzonych mogli ujawnić nazwiska osób zarejestrowanych przez Służbę Bezpieczeństwa PRL jako tajni współpracownicy. Wedle wiedzy Komisji fakt rejestracji wszystkich 12 osób wymienionych jako tajnych współpracowników lub konsultantów SB nie podlega wątpliwości. 1. Prof. dr hab. Jan Bogumił Ciopiński - Instytut Orientalistyki (zarejestrowany jako konsultant 'Pasza'). W długim i emocjonalnym pisemnym oświadczeniu profesor Ciopiński szczegółowo opisał, jak doszło do nawiązania z nim kontaktów przez SB. Wyraził żal z powodu niebacznego wmanipulowania się w niejasną moralnie i dręczącą go sytuację i stanowczo zaprzeczył, aby komukolwiek chciał zaszkodzić. W archiwach IPN zachowały się stosunkowo dokładne informacje o działalności konsultanta 'Paszy'. Informacje te zostały przedstawione społeczności akademickiej UJ w specjalnym artykule wydrukowanym w grudniowym numerze 'Alma Mater'. Najkrótsza charakterystyka działalności profesora Ciopińskiego zawarta jest w notatce oficera SB 'Odniosłem wrażenie, że żywi niechęć do udzielania informacji o charakterze agenturalnym. Mógłby być wykorzystywany przy tłumaczeniu tekstów obcojęzycznych i chyba też tak konsultant widzi swoją rolę'. Komisja stwierdza zgodność treści oświadczenia profesora Ciopińskiego z informacjami zawartymi w archiwach IPN. Zdaniem członków Komisji w przypadku profesora Ciopińskiego nie doszło do faktycznej współpracy z SB. 2. Profesor dr hab. Jan Stanek - Instytut Fizyki (TW 'Lew'). Profesor Jan Stanek przekazał Komisji obszerny plik zawierający pisma do Komisji i do Rady Wydziału oraz polemikę z prof. Gąsowskim wydrukowaną w 'Alma Mater'. Załączył też kopie korespondencji w sprawie udostępnienia mu dokumentacji IPN. W pismach zawarte są m.in. sporządzone z pamięci notatki dot. dokumentów, które okazano mu w IPN. Kontakty z SB rozpoczęły się w związku z odmowami wyjazdów za granicę. Miało to miejsce od 1978 r. W latach 80. kontakty uległy intensyfikacji. Obecnie przyznaje, że odbywanie spotkań w miejscu publicznym (kawiarni) było niewłaściwe. Charakteryzuje typowy przebieg spotkań - obejmowały one m.in. pytania o nastroje w Instytucie i o określone osoby, także o podziemną opozycję. W odpowiedziach starał się szeroko wypowiadać o sprawach ogólnych i unikać konkretnych danych na temat osób. Pamięta, że reagując ze zdenerwowaniem na pytania, mógł w jednej z rozmów dostarczyć przydatnych dla funkcjonariusza danych. Natomiast nie krępował się wspominać o przypadkach korupcji w sprawach gospodarczych. Nie był autorem materiałów przekazywanych dla SB, sam składał jedynie sprawozdania o pobytach za granicą. Nie uzyskiwał korzyści materialnych. Swe kontakty tłumaczy ciekawością, a także nadzieją na przyczynienie się do ideowej erozji komunistycznego przeciwnika. Zdarzało się, że mówił funkcjonariuszowi o swej niechęci do spotkań. Nigdy nie wyraził zgody na współpracę i takiej propozycji też mu nie składano. Zarejestrowanie jako TW i nadanie mu dwóch pseudonimów uważa za mistyfikację - wysuwa przypuszczenie, że chodzi o inną osobę. Konstatuje pewne niejasności w udostępnionych dokumentach i brak w nich istotnych materiałów. Z nielicznych informacji uzyskanych przez historyków oraz znanych nam z materiałów udostępnionych Komisji przez dr Barbarę Niemiec wiadomo o funkcjonowaniu 'Lwa' w sieci TW (spotkania z funkcjonariuszami SB i plan operacyjny na rok 1986) w latach 1986-1989 3. Prof. dr hab. Franciszek Szafraniec - Instytut Matematyki (TW 'Józef'). Przekazał Komisji ponad jedną stronę wyjaśnień, które składał swojej Radzie Wydziału, a także korespondencję z IPN w sprawie udostępnienia akt dotyczących jego osoby. W drugiej połowie lat 80. był nękany przez SB rozmowami, na które wzywano go telefonicznie. Godził się na nie chcąc uniknąć niepokojenia rodziny. W rozmowach z funkcjonariuszem padały zwykle nazwiska kilku pracowników, starał się jednak podawać na ich temat fakty powszechnie znane, które, według jego przekonania, nie mogły nikomu szkodzić. Nie podpisał zobowiązania o współpracy, nie pisał raportów. Kontakty ustały 'niespodziewanie'. Jedyne materiały dotyczące profesora Szafrańca znajdują się w materiałach dr Barbary Niemiec i nie wnoszą one nic nowego ponad stwierdzenie funkcjonowania w sieci takiego TW w roku 1986. W przypadku profesorów Jana Stanka i Franciszka Szafrańca historycy nie natrafili nie tylko na najważniejsze materiały, które SB gromadziła o swoich współpracownikach, tj. teczki personalnej TW oraz teczki pracy TW. Nie natrafiono również na notatki sporządzane przez oficerów SB po spotkaniach z nimi. Niewątpliwym jest fakt zarejestrowania ich jako tajnych współpracowników i figurowania w raportach SB jako tajnych współpracowników przez kilka lat. W tej sytuacji Komisja powstrzymuje się od oceny ich kontaktów z SB. Sądzimy jednak, że w swoim czasie powinni byli poinformować swoich przełożonych o tych kontaktach. Uważamy również, że każdy z nich powinien zostać zobowiązany do podjęcia starań o wyjaśnienie swojej sytuacji, a do czasu wyjaśnienia nie powinni oni pełnić funkcji kierowniczych. 4. Dr hab. Krzysztof Ślusarek - Instytut Historii (TW '4436') Dr hab. Krzysztof Ślusarek skierował do Komisji pismo liczące prawie dwie strony. Pisze w nim, że pierwszy raz został wezwany do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Krakowie wiosną 1982 r. Pytano go o strajk studencki w listopadzie i grudniu 1981 r. oraz o działaczy NSZ. Nie podawał, jak twierdzi, żadnych szczegółów, mogących zaszkodzić innym osobom. Odmawiał podpisania zobowiązania do współpracy. Informował o tym osoby, z którymi współdziałał w opozycji. W 1988 r., przy staraniach o paszport, miał jeszcze raz kontakt z funkcjonariuszami SB, choć nie był tego świadomy. Podjęcie działalności w podziemnej opozycji uważał i nadal uważa za słuszne, zapewnia, że postępował uczciwie. Tylko w przewodzie sądowym możliwe jest, jego zdaniem, sprawdzenie stawianych zarzutów. Podtrzymuje swe stanowisko przekazane pracownikom IH UJ i władzom uczelni 30 listopada 2005 r. Na postawie niepełnych jeszcze dokumentów zebranych przez zespół historyków rysuje się zupełnie inny obraz. Potwierdzone są systematyczne spotkania TW '4436' z funkcjonariuszami SB od 1982 r. Pobierał on znaczne wynagrodzenie finansowe. Są pośrednie informacje o współpracy w postaci notatek funkcjonariuszy SB. Istnieją też mocne poszlaki (bliskie pewności), że dr hab. Ślusarek (pod innym pseudonimem) prowadził zaawansowaną grę operacyjną, zaplanowaną przez SB. Oświadczenie dr. hab. Krzysztofa Ślusarka jest niezgodne z materiałami z archiwów IPN. Komisja uważa, że jeśli dojdzie do potwierdzenia powyższych informacji, to dr hab. Ślusarek nie powinien pracować jako nauczyciel akademicki. 5. Mgr Tadeusz Klinger - Dział Remontów (TW 'Tadeusz'). W krótkim liście autor pisze, że nie wie, czy złożenie podpisu i kontakty z SB są równoznaczne z określeniem - tajny współpracownik. Twierdzi, że nikomu nie wyrządził krzywdy. Na nikogo nie donosił. Wcześniej w liście do JM Rektora opisał swoje kontakty z SB wynikające z faktu, że od 1984 r. był kierownikiem hotelu uniwersyteckiego. O pierwszej wizycie w WUSW poinformował ówczesnego dyrektora administracyjnego UJ. W ciągu 2-3 lat, od końca 1984 r. był około 100 razy na rozmowach z SB na temat pobytu w hotelu zagranicznych gości. O rozmowach tych już nie informował swoich przełożonych. W archiwum IPN nie natrafiono na teczkę personalną i teczkę pracy TW 'Tadeusz'. Wiadomo jednak, że TW 'Tadeusz' funkcjonował w sieci TW, są potwierdzone spotkania z funkcjonariuszami SB a także informacje, że otrzymywał nieregularne wynagrodzenie. 6. Mgr Andrzej Pawłowski (TW 'Wojciech') Mgr Andrzej Pawłowski od września 1986 r. był pracownikiem Działu Spraw Osobowych. Z krótkiego listu można się dowiedzieć, że przyjmował funkcjonariuszy SB i udostępniał im - na miejscu lub w formie wypożyczenia - akta osobowe pracowników. Kontakty były bez świadków. Nie informował o nich swoich przełożonych. Z archiwum IPN wiadomo, że Wojciech Andrzej Pawłowski (TW 'Wojciech') funkcjonował w sieci TW (spotkania z funkcjonariuszami SB) i tak jak w poprzednim przypadku również otrzymywał nieregularne wynagrodzenie. Komisja stwierdza, że mgr Tadeusz Klinger, mgr Wojciech Andrzej Pawłowski zachowali się nielojalnie względem pracodawcy. Informacje przekazywane przez nich funkcjonariuszom SB mogły zaszkodzić innym osobom. Komisja uważa, że nie powinni zajmować jakichkolwiek stanowisk kierowniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Emerytowani pracownicy UJ: 1.-2. Profesorowie Jerzy Rusek (zarejestrowany jako konsultant 'Czech') i Aleksander Szulc (zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie 'Aleksander') nie przesłali do Komisji pisemnych wyjaśnień. W jednozdaniowych listach zadeklarowali, że gotowi są stawić się przed Komisją. 3. Dr Henryk Lizurej napisał, że nie był współpracownikiem, nie podpisywał deklaracji, na nikogo nie donosił, nikogo nie skrzywdził. 4. Pan Roman Marian Suchanek nie odpowiedział na list. Komisja stwierdza, że we wszystkich czterech przypadkach materiały IPN wskazują, że wymienieni emerytowani pracownicy UJ zostali zarejestrowani jako tajni współpracownicy SB, funkcjonowali w sieci TW i otrzymywali nieregularne wynagrodzenie. 5. Dr hab. Andrzej Jankun (TW 'Żalgiris') Informacje stworzone na podstawie jego donosów znajdują się w teczkach Sprawy Obiektowej (SO) 'Union'. Mają one charakter dosyć ogólny i raczej dotyczą faktów powszechnie znanych. Udokumentowany jest fakt spotkań TW 'Żalgirisa' z pracownikami SB, np. od marca do grudnia 1983 r. spotkał się z prowadzącym go oficerem 6 razy. Na pytania odpowiadał ogólnikowo, starał się sprowadzać rozmowy z oficerem SB na tematy zastępcze. W swoim liście do Komisji dr hab. Andrzej Jankun napisał o tragicznych doświadczeniach rodziny Jankunów i o represjach, jakie spadły na rodzinę ze strony KGB na Łotwie i na Syberii. Są to okoliczności, które pchnęły autora do współpracy z SB. Najważniejsze zdania jego listu są następujące: 'Zdaję sobie sprawę, że podpisanie dokumentu o współpracy było największym błędem mojego życia. Zdaję sobie także sprawę z tego, że nic nie może tego faktu usprawiedliwić'. 6. Dr hab. Jan Pawlica (TW 'Filozof') W materiałach IPN są informacje potwierdzające funkcjonowanie w sieci TW. W liście do Komisji dr hab. Jan Pawlica przedstawia swój życiorys naukowy i swój stosunek do uniwersytetu. Najważniejsze zdania: 'Nigdy nie przyszło mi na myśl inwigilować mój uniwersytet i kogokolwiek z pracowników i studentów' 'Kontakty z SB były inicjowane i wymuszane z ich strony, nie miały zaś charakteru współpracy z mojej strony'. Autor żałuje, że tkwił w mechanizmach władzy PZPR na UJ: 'To jest nie tylko przykre, wręcz bolesne i nawet nie wiem, czy jakiekolwiek tłumaczenie z mojej strony, może być przyjęte'. Ostatnie zdanie listu: 'W końcu, nie pozostaje mi nic innego, jak najgoręcej przeprosić i prosić o wybaczenie, bo rzuciłem cień na moją Alma Mater; licząc pomimo wszystko na elementarną życzliwość w ukształtowaniu całościowej oceny mojej skromnej i tragicznej osoby'.
autor: ~nfa

Lustracja na UJ - 2006-12-16 04:58:44
Dziennik Polski 16-12-2006 Lustracja na uniwersytecie http://dzis.dziennik.krakow.pl /public/?2006/12.16/Kraj/01/01 .html Lustracja na uniwersytecie http://dzis.dziennik.krakow.pl /var/html/2006/12.16/pierwsza. pdf Komisja potwierdziła fakt rejestracji wszystkich 12 osób wymienionych jako tajni współpracownicy lub konsultanci SB Rektorska Komisja ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa zakończyła pracę w środę powiedział wczoraj 'Dziennikowi Polskiemu' prof. Krzysztof Królas, przewodniczący komisji. Tego samego dnia na biurku rektora UJ prof. Karola Musioła znalazło się sprawozdanie z jej prac. Wczoraj rozmawiałem z rektorem, któremu owoc naszej pracy bardzo się podobał. Rektor w pełni zaakceptował sprawozdanie mówi prof. Królas, podkreślając, że wszystkie punkty sprawozdania zostały jednomyślnie zaakceptowane przez członków komisji. W grudniu ubiegłego roku media ujawniły 26 nazwisk tajnych współpracowników SB, którzy działali na terenie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rektor dla wyjaśnienia sprawy powołał do życia Rektorską Komisję ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez SB. Jej 17 członków spotkało się na 10 posiedzeniach, w okresie od maja do 13 grudnia. W kręgu zainteresowań komisji znalazło się 12 osób, tyle bowiem należało do grupy aktualnie zatrudnionych bądź emerytowanych pracowników UJ. Przypadkami pozostałej czternastki komisja się nie zajmowała, bo byli to ludzie albo w minimalny, albo w żaden sposób związani z UJ lub studenci sprzed ponad 20 lat. Opierając się na danych pochodzących z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej o osobach, które przedstawione zostały jako tajni współpracownicy SB oraz na złożonych komisji pisemnych oświadczeniach tych osób, komisja sformułowała opinię o stopniu ich uwikłania we współpracę z SB. Komisja ustaliła, że nie podlega wątpliwości fakt rejestracji wszystkich 12 osób wymienionych jako tajni współpracownicy lub konsultanci SB. Na co jednak zwraca uwagę prof. Krzysztof Królas, przypadek każdej osoby należy rozpatrywać oddzielnie. Prof. Jan Bogumił Ciopiński z Instytutu Orientalistyki (zarejestrowany jako konsultant 'Pasza') opisał szczegółowo, jak doszło do nawiązania z nim kontaktów przez SB. Najkrótsza charakterystyka działalności profesora zawarta została w notatce oficera SB: 'Odniosłem wrażenie, że żywi niechęć do udzielania informacji o charakterze agenturalnym. Mógłby być wykorzystywany przy tłumaczeniu tekstów obcojęzycznych i chyba też tak konsultant widzi swoją rolę'. Komisja stwierdziła zgodność treści oświadczenia prof. Ciopińskiego z informacjami zawartymi w archiwach IPN. Zdaniem jej członków, profesor faktycznie nie współpracował z SB. O współpracy z SB prof. Jana Stanka z Instytutu Fizyki ('Lew') wiadomo jedynie na podstawie materiałów udostępnionych komisji przez dr Barbarę Niemiec oraz z relacji samego profesora. Podobnie jest w przypadku prof. Franciszka Szafrańca z Instytutu Matematyki ('Józef'). Z braku dokumentów dotyczących prof. Szafrańca i prof. Stanka, komisja powstrzymała się od oceny ich kontaktów z SB, zaznaczając jednak, że powinni byli oni poinformować swoich przełożonych o kontaktach z SB, a do czasu wyjaśnienia sprawy ich współpracy nie powinni pełnić funkcji kierowniczych. Dr hab. Krzysztof Ślusarek z Instytutu Historii (TW '4436') przekonywał komisję, że postępował uczciwie i nic nagannego nie zrobił. Na postawie niepełnych jeszcze dokumentów zebranych przez zespół historyków UJ rysuje się jednak zupełnie inny obraz. Potwierdzone są systematyczne spotkania TW '4436' z funkcjonariuszami SB od 1982 r. Z materiałów wynika, że pobierał on znaczne wynagrodzenie finansowe. W konsekwencji komisja uznała, że oświadczenie dr. Ślusarka jest niezgodne z materiałami z archiwów IPN. Komisja uważa również, że jeśli dojdzie do potwierdzenia powyższych informacji, dr Ślusarek nie powinien pracować jako nauczyciel akademicki. Tadeusz Klinger z działu remontów ('Tadeusz') oraz Andrzej Pawłowski ('Wojciech'), pracownik Działu Spraw Osobowych w ocenie komisji zachowali się nielojalnie względem pracodawcy, a informacje przez nich przekazywane mogły zaszkodzić innym osobom. Komisja oceniła, że obaj nie powinni zajmować jakichkolwiek stanowisk kierowniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dr hab. Jan Pawlica ('Filozof') w liście do komisji pisze m.in.: 'Kontakty z SB były inicjowane i wymuszane z ich strony, nie miały zaś charakteru współpracy z mojej strony'. Ostatnie zdanie listu brzmi: 'W końcu nie pozostaje mi nic innego, jak najgoręcej przeprosić i prosić o wybaczenie, bo rzuciłem cień na moją Alma Mater; licząc pomimo wszystko na elementarną życzliwość w ukształtowaniu całościowej oceny mojej skromnej i tragicznej osoby'. (K.W.)
autor: ~nfa

List otwarty - 2006-12-06 00:26:13
List otwarty do Prezydenta, Senatorów i Posłów oraz Premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej Dodano: 01-12-2006, 11:32 http://www.sws.org.pl/ Gorąco zachęcamy do podpisywania się pod poniższym apelem poprzez wysłanie akcesu na adres: 13grudnia81@wp.pl Warszawa, dnia 16 października 2006 roku Szanowny Panie Prezydencie, Szanowni Panowie Marszałkowie, Panie i Panowie Senatorowie i Posłowie, Panie Premierze, W tym roku mija ćwierć wieku od chwili, gdy komuniści wprowadzili w Polsce stan wojenny. 13 grudnia 1981 roku reżim partyjno-wojskowy, wspierany przez sowieckie mocarstwo, skierował w stronę własnych obywateli lufy karabinów i czołgów. Próbowano odebrać nam prawo do wolności i godności, próbowano pozbawić nas nadziei na suwerenność państwa i społeczeństwa. W ten sposób podeptano prawa obywatelskie i pracownicze, łamiąc przy tym międzynarodowe zobowiązania Polski, a nawet prawo PRL. Wielu ludzi zginęło, tysiące pozbawiono wolności i pracy, zatrzymano reformy w kraju. Ruch 'Solidarności' nigdy nie był ruchem odwetu. Był masowym ruchem wolności, który w rządzonym przez komunistów kraju przywracał hierarchię wartości, poszanowania praw i porządku moralnego. Dlatego trudno nam się dzisiaj pogodzić z tym, że autorzy stanu wojennego nie ponieśli żadnych konsekwencji swoich bezprawnych działań, będących zdradą narodową. Nie chodzi przy tym o odpowiedzialność prawną, bo jak pokazują ostatnie lata, procesy toczą się w nieskończoność. Nam chodzi o to samo, o co w Sierpniu 1980 roku – o to, jak pisał Poeta: 'Lecz nade wszystko słowom naszym, Zmienionym chytrze przez krętaczy, Jedyność przywróć i prawdziwość: Niech prawo zawsze prawo znaczy, A sprawiedliwość – sprawiedliwość.' Mamy już dość rozmywania odpowiedzialności, mylenia ofiar i oprawców. Domagamy się, aby winni tych zbrodniczych działań, a w szczególności członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i Rady Państwa, którzy WRON poparli, zostali pozbawieni stopni oficerskich, tytułów honorowych, odznaczeń i wszelkich przywilejów wynikających z racji pełnionych funkcji. Musimy pokazać naszym dzieciom, przyszłym pokoleniom, że ci, którzy występują przeciwko własnemu Narodowi, dławiąc jego niezbywalne prawa i pragnienie wolności, zawsze spotkają się z surową oceną i karą.
autor: ~nfa

SB organizacja przestępcza - 2006-12-06 00:24:17
Apel do Prezydenta Rzeczypospolitej o podjęcie kroków celem uznania SB za organizację przestępczą Dodano: 05-12-2006, 12:40 http://www.sws.org.pl/ Szanowni Państwo, W imieniu Zarządu SWS oraz Zarządu Oddziału Warszawskiego SWS zwracam się o podpisywanie i upowszechnianie poniższego listu do Prezydenta RP. List może być podpisywany zarówno przez osoby fizyczne (imię, nazwisko, miejscowość), jak organizacje, stowarzyszenia, związki, fundacje itp. (nazwa, miejscowość). List dotyczy rozliczenia esbeków i twórców stanu wojennego, a także zadośćuczynienia moralnego i prawnego ludziom, którzy przyczynili się do odzyskania przez Polskę wolności i niepodległości. Podpisy proszę składać do dnia 10 grudnia br. do godz. 20.00. 12 grudnia br. list z podpisami zostanie złożony na ręce Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego. O formie i sposobie złożenia naszego listu poinformujemy w osobnej korespondencji. Podpisy prosimy składać na adres e-mailowy: preczzkomuna-sws@wp.pl
autor: ~nfa

Przyjaciele bezpieki na uniwersytecie - 2006-12-06 00:22:20
Warto poczytać przed zbliżającą się 25 rocznicą stanu wojennego http://wiadomosci.onet.pl/1375 108,2677,1,1,kioskart.html Przemysław Harczuk/29.11.2006 09:20 Przyjaciele bezpieki na uniwersytecie Broniący dziś demokracji Wódz ma niechlubną przeszłość z czasów stanu wojennego Dzięki zdecydowanej postawie prorektora Uniwersytetu Śląskiego docenta Jacka Wodza w samorządzie studenckim znalazły się takie formacje, jak PZPR, ZSMP, ZSP, ZMW czytamy w odtajnionej przez IPN notatce służbowej katowickiej SB. Dziś Jacek Wódz jest profesorem, jednym ze sztandarowych 'autorytetów' III RP. Jacek Wódz, profesor socjologii, w mediach występuje z reguły jako niezależny autorytet naukowy. Ostatnio wypowiada się jako obrońca demokracji, zagrożonej przez rządy PiS. Wódz obrońcą demokracji 'Ta niesympatyczna droga pójdzie w coś, co pobrzmiewa mi bardzo groźnie, tzn. w próbę opanowywania siłowego poprzez organy państwa wszystkich tych, na których można zrzucić winę za nasze niepowodzenie, a więc np. wprowadzanie cenzury, kontroli nauczania – niestety to nam też grozi (…) Polacy są narodem zawistnym. PiS atakuje te środowiska, które są kojarzone z sukcesem: politycznym, społecznym i często również finansowym. Ta zawiść polska to jest rzecz opisywana od wieków' – mówił w wywiadzie dla RMF 22 marca 2006 r. Tymczasem, jak wynika z dokumentów, do których dotarła 'Gazeta Polska', broniący dziś demokracji Wódz ma niechlubną przeszłość z czasów stanu wojennego. O jego roli czytamy w notatce służbowej sporządzonej przez Kontakt Operacyjny WJ 17.02.1983 r.: W dniu 16.02.83 odbyło się zebranie elektorów przedstawicieli studentów, którzy wybrali spośród siebie pięć osób. Osoby te będą przedstawicielami studentów w Senacie z prawem głosu. Są to następujące osoby: Wojciech Szarama WPiA, Jan Jurkiewicz WNS, Marian Machura Mat. Fiz. CHem., Czesław Ciupiński WT, Henryk Wilkowski Wydz. Filologiczny. Wyżej wymienione osoby to działacze zdelegalizowanego NZS. (...) Na uwagę zasługuje fakt, że spośród 40 delegatów tylko jeden reprezentował ZSP. (...) w trakcie przeprowadzonych wyborów członków Senatu miało miejsce wrogie wystąpienie jednego z delegatów Marka Dmitriewa. (...) Wystąpienie Dmitriewa znamionowały wyjątkowy tupet i bezczelność. Natomiast inny działacz NZS J. Jurkiewicz (...) starał się wymusić na prorektorze ds studenckich czuwającym nad prawidłowym przebiegiem wyborów docencie J. Wodzu (...) aby zatwierdzić delegatów z poszczególnych wydziałów jako samorząd uczelniany dla tych wydziałów. Dzięki zdecydowanej postawie doc. J. Wodza do tej sytuacji nie doszło. W innym przypadku takie organizacje studenckie, jak PZPR, ZSP, ZSMP, ZMW odcięte by zostały w ogóle od samorządu studenckiego, który praktycznie, w całości opanowaliby przedstawiciele byłego NZS. Prof. Jacek Wódz powiedział 'GP', że nie pamięta tamtych wydarzeń: – To było 23 lata temu, nie mogę sobie przypomnieć tej sytuacji. Studenci na cenzurowanym Postawa Jacka Wodza nie była we władzach UŚ czymś nietypowym. Sędzimir Klimaszewski, w latach 80. rektor Uniwersytetu Śląskiego, zmarł w 2001 r. W nekrologu widniały słowa 'przyjaciel studentów'. Jednym z 'przyjaciół' rektora był Wiesław Asman, student matematyki, który w obawie przed internowaniem ukrywał się przez wiele miesięcy. W związku z nieobecnościami na zajęciach decyzją władz uczelni został skreślony z listy studentów. W sierpniu 1982 r. dzięki pomocy i życzliwości osób trzecich udało mu się nawiązać kontakt z rektorem Klimaszewskim i umówić na spotkanie. Dzięki troskliwej 'opiece' rektora z gabinetu został wyprowadzony w kajdankach przez funkcjonariuszy SB, a następne miesiące spędził w obozie dla internowanych. Rektor był też 'przyjacielem' pracowników naukowych, z których wielu, jak chociażby dr Barbara Kowalczyk czy nieżyjący już dr Sławomir Bugajski, musiało poszukać sobie innej pracy. W notatce służbowej z 13 grudnia 1983 r. z przeprowadzonej rozmowy z rektorem UŚ prof. Sędzimirem Klimaszewskim czytamy: W wyniku tej rozmowy sędzia oświadczył, że prawdopodobnie skorzysta z przepisów prawnych mówiących o tym, że uznaje się za słuszną wersję S. Bugajskiego., lecz podtrzymuje się decyzję o zwolnieniu z pracy w Uniwersytecie Śląskim ze względu na dobro zakładu pracy. Ponadto z Prezesem Sądu Pracy przeprowadził rozmowę występujący w roli świadka pracownik naukowy Wydziału Prawa i Administracji dr. L. Ogiegło (zastępca członka Komitetu Centralnego PZPR). Wyżej wymieniony pomógł przy egzaminach na WPiA synowi Prezesa Sądu Pracy'. Rektorowi Klimaszewskiemu w sukurs przyszła też część kadry naukowej, w tym drugi (obok Jacka Wodza) prorektor – Czesław Głombik. W dokumentach IPN często można znaleźć określenie 'dzięki naszej interwencji udało się doprowadzić do neutralizacji', co oznacza po prostu skreślenie z listy studentów. Na niektórych wydziałach bezpieka nie miała bezpośredniego wpływu na decyzje dziekanów, ale zawsze mogła liczyć na przychylność władz rektorskich. Tak mimo przyznanego przez dziekana powtarzania roku musiał pożegnać się ze studiami student prawa Mariusz Lazar, któremu prorektor Głombik cofnął dziekańską decyzję. Innym skreślonym przez rektora był Marek Żelazny z NZS, który już po trzech dniach dostał bilet do odbycia trzyletniej służby wojskowej w Marynarce Wojennej. Z kolei dziekan WNS Jan Kantyka namawiał wykładowców, aby oblewali niewygodnych politycznie studentów oraz bez zażenowania pozwalał na przesłuchiwanie studentów przez funkcjonariuszy SB w swoim gabinecie. Funkcjonariusze mile widziani Jak mówią świadkowie, funkcjonariusze byli stałymi i mile widzianymi gośćmi zarówno w gabinecie rektora, jak i w całej uczelni. Do natychmiastowej ich dyspozycji były wszystkie akta personalne, a drzwi większości dziekanatów stały przed nimi otworem. Przekonali się o tym uczestnicy demonstracji zorganizowanej 23 marca 1988 r. przed budynkiem rektoratu Uniwersytetu Śląskiego. Protestujący, chcąc w rektoracie złożyć petycję, natknęli się na chorążego Janusza Umińskiego, funkcjonariusza SB, jednego z esbeckich 'opiekunów' studentów, który przybył wysłuchać relacji rektora. Brak postępów w nauce SB oddziaływało na uczelnię również poprzez tajnych współpracowników. Jednym z najbardziej aktywnych był TW "Stefan", pracownik naukowy na wydziale fizyki, który nie tylko donosił na swoich kolegów, ale dał się nawet zamknąć na 48 godzin w jednej celi z Bugajskim, aby uzyskać jego większe zaufanie. Przyniosło to zresztą wymierny efekt, gdyż Bugajski przekazał mu prowadzenie kolportażu na wydziale fizyki, w związku z czym bezpieka wiedziała, kto jest kim w podziemiu. Z notatki służbowej: W czasie rozmowy S. Bugajski zaproponował TW 'Stefan' żeby przejął jego rolę, jako głównego kolportera nielegalnych wydawnictw wśród pracowników U. Śl. TW 'Stefan' na propozycję ww wyraził zgodę. S. Bugajski poinformował, że partię ulotek (ok. 100 szt.) otrzymywać będzie w piątki od pracownika Zakładu Fizyki Teoretycznej U. Śl. mgr Marka Szopy. W tamtym czasie dla wielu studentów skreślonych z powodu 'braku postępów w nauce' azylem okazywał się krakowski UJ, gdzie atmosfera była zupełnie inna. Większość relegowanych kończyła studia z niezłymi wynikami. współpraca Przemysław Miśkiewicz
autor: ~nfa

Docent ale nie dr hab - 2006-11-15 21:20:02
Jesli dobrze pamietam (nie mam zrodel pod reka bo wyslalem juz do Polski) nominacje na docenta (nawet bez doktoratu!) byly od 1951 do 1958 roku. Harasin nigdy nie zrobil habilitacji, a do wiezienia poszedl za lapowki i zalatwianie egzaminow.
autor: ~Marek Wronski

Docent donosil ? - 2006-11-15 13:18:54
Czyzby przed 1968 r byl tez tzw. "docenci marcowi" na UJ?! No bo jak zrozumiec kariere akademicka doc.Haraschina na szacownym UJ bez habilitacji ? Pan Marek Wronski przytacza w tekscie: "" Otóż Haraschin - przedwojenny absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim (1936 r.), w PRL został "naukowcem" - w cudzysłowie, ponieważ jego dorobek jest mizerny, a uniwersytecką karierę robił głównie dzięki znajomościom, przekrętom i kłamstwom. I tak, w 1950 r. obronił doktorat, by pięć lat później osiągnąć szczyt swoich "naukowych" możliwości - zostać kierownikiem zaocznego studium na wydziale prawa UJ - kierował nim do 1962 r. Właśnie wtedy otrzymał tytuł docenta, "" Dobrze by bylo Panie Marku na miejscu sprawdzic na 100% czy ta osoba tez sie wyhabilitowala na UJ !? Tak dla pelnosci obrazu o mozliwych karierach wtedy i teraz ?
autor: ~Zdzislaw Szulc

Re" Docent donosi - 2006-11-15 11:14:43
Profesor Haraschin donosi… - Tadeusz M. Płużański Artykuł opublikowany w "Niezależnej Gazecie Polskiej". Jako stalinowski sędzia wydał co najmniej 60 wyroków śmierci. W tym czasie donosił na swoich kolegów-sędziów Informacji Wojskowej, której był agentem. Na początku lat 60., aresztowany i skazany za pospolite przestępstwa, też donosił, tym razem na współwięźniów w celi. Od początku lat 50. związany ze środowiskiem "krakowskich intelektualistów", był dla bezpieki jednym z najcenniejszych źródeł informacji o Kościele. Jako TW "Karol" donosił na Karola Wojtyłę, nawet po wyborze go na papieża. Julian Polan-Haraschin ze spec-służbami PRL współpracował, z przerwami, przez 35 lat, aż do swojej śmierci w 1984 r. Biografia tego wyjątkowego okrutnika to gotowy materiał na książkę albo film ze szwarccharakterem w roli głównej. Haraschin to jednak postać prawie nieznana. Tymczasem historia człowieka, który wielu ludziom wyrządził wiele zła, a wielu pozbawił życia, jest również kluczem do poznania i zrozumienia wielu najbardziej mrocznych kart PRL. Do niedawna chyba jedynym źródłem wiedzy o Haraschinie był tekst Krystiana Brodackiego "Krwawy Julek" sprzed siedmiu lat ("Tygodnik Solidarność", 1999, nr 25). Autor nazwał go "jedną z najczarniejszych postaci w całej historii PRL". Nie wiedział jeszcze o sprawie kluczowej - że Haraschin był agentem, najpierw Informacji Wojskowej, a potem SB. Po zapoznaniu się z jego "osiągnięciami" można nawet stwierdzić, że tajna współpraca z komunistycznymi służbami specjalnymi zdeterminowała życie "Krwawego Julka". Mateusz Wyrwich w książce "W celi śmierci" (wyd. "Rytm", 2002) napisał o procesie AK-owca Stanisława Szury przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie 3 lutego 1947 r.: "Rozprawie przewodniczył ppłk Haraszyn [błąd w nazwisku - TMP]. Pospolity przestępca, którego jakiś czas później sami komuniści skazali za handel dyplomami wyższej uczelni". To, że stalinowski sędzia był jednocześnie łapówkarzem, nie dziwi. Czytelnik może natomiast zapytać - co mógł mieć wspólnego z uniwersyteckimi dyplomami? Otóż Haraschin - przedwojenny absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim (1936 r.), w PRL został "naukowcem" - w cudzysłowie, ponieważ jego dorobek jest mizerny, a uniwersytecką karierę robił głównie dzięki znajomościom, przekrętom i kłamstwom. I tak, w 1950 r. obronił doktorat, by pięć lat później osiągnąć szczyt swoich "naukowych" możliwości - zostać kierownikiem zaocznego studium na wydziale prawa UJ - kierował nim do 1962 r. Właśnie wtedy otrzymał tytuł docenta, a SB oskarżyła go o przyjmowanie łapówek za zaliczanie zajęć, a nawet wystawianie dyplomów ukończenia studiów. Pieniądze tak kochał, że brał je od wszystkich: "zwykłych" studentów, ale także od swoich kolegów partyjnych, ubeków i milicjantów, załatwiając im tytuły magistrów prawa. Za ogromne sumy "ratował" też ludzi przed więzieniem albo wysokim wyrokiem. Haków na Haraschina bezpieka miała więcej, m.in. szydzenie z partii i jej przedstawicieli (wroga propaganda) czy wystawny i hulaszczy styl życia. Stalinowski sędzia, profesor wyższej uczelni, łapówkarz. To jeszcze nie wszystkie twarze Haraschina, człowieka, który zawsze chciał być na świeczniku. Wszystko, co robił, było podporządkowane karierze, sławie i pieniądzom. Pocztowiec Julian Haraschin urodził się w 1912 r. w Krakowie, w nauczycielskiej rodzinie Karola i Domiceli z Parczyńskich (u zarania niepodległej Polski oboje byli członkami POW). Karierę zaczynał jako urzędnik pocztowy. W latach 1937-39 był praktykantem, a potem referendarzem w Dyrekcji Okręgowej Poczt i Telegrafów Krakowie. Jako komendant poczty polowej Obszaru Warownego Śląsk wziął udział w kampanii wrześniowej. Uznany za oficera (nosił mundur podobny do wojskowego, do którego przyczepił sobie naszywki przypominające dystynkcje kapitana) został osadzony w oflagach XI B Braunschweig (Brunszwik) i II C Woldenberg. Przebywał tam do sierpnia 1940 r., uwolniony dzięki staraniom ojca, który - zgodnie z prawdą - dowodził, że Julian jest cywilem. Kłamstwo o oficerskiej przeszłości będzie Haraschinowi - na przemian - szkodziło i pomagało w karierze. Po uwolnieniu, niemal do końca niemieckiej okupacji, pracował w hitlerowskim Biurze Transportu Dyrekcji Monopoli w Krakowie. Po zakończeniu wojny wrócił na pocztę i został radcą prawnym Dyrekcji Okręgowej Poczt i Telefonów w Krakowie. "Wyrokował bardzo surowo" Do LWP zgłosił się na ochotnika 7 grudnia 1945 r. Uchwałą Krajowej Rady Narodowej został zweryfikowany w stopniu kapitana (o tym dalej) i skierowany na stanowisko sędziego Wojskowego Sądu Okręgowego nr 5 w Krakowie. W kwietniu 1946 r. awansował, przechodząc do Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie. Wtedy do nazwiska Haraschin dopisał "Polan" (pseudonim ukradł wujowi, który zginął w wojnie polsko-bolszewickiej). Początkowo pracował jako sędzia, by we wrześniu 1946 r. zostać zastępcą szefa krakowskiego WSR. Funkcję tę pełnił aż pięć lat - do marca 1951 r. Na ludzi walczących o wolną Polskę wydał co najmniej 60 wyroków śmierci, również w ramach wyjazdowych sądów doraźnych, przez co zyskał w Krakowie miano "Krwawy Julek". Mimo swoich "zasług" - od 1947 r. - był obserwowany przez Informację Wojskową. Uznany za element obcy klasowo (inteligent, zarządzał rodzinnymi nieruchomościami, był nawet właścicielem sklepu w Katowicach), miał nawet zostać usunięty z wojska. Ostatecznie przeważyły jednak braki kadrowe i opinia szefa Okręgowego Zarządu Informacji nr V w Krakowie, ppłk. Wincentego Klupińskiego: "W jego wyrokowaniu można było zauważyć zrozumienie obecnej zaostrzonej walki klasowej. Wyrokował bardzo surowo - tak iż niejednokrotnie wyroki jego były uchylane przez Sąd Najwyższy". Prócz tego pogłębiał swoją wiedzę prawniczą, studiując również filozofię i ekonomię marksistowską przy Departamencie Służby Sprawiedliwości MON. AK-owiec i folksdojcz Krwawy sędzia Julian Polan-Haraschin brał m.in. udział w sprawie Franciszka Niepokólczyckiego, zastępcy komendanta Kedywu KG AK, prezesa II ZG WiN. Jak napisał Jerzy Poksiński, Niepokólczycki - przesłuchiwany w 1946 r. przez ppłk. Haraschina - "odrzucił propozycję pracy dla komunistów, umorzenia sprawy, awansu do stopnia generała LWP, wyjścia na wolność podczas wiosennej amnestii 1947 i przyjęcia odznaczeń, m.in. Virtuti Militari". Skazany na KS, złagodzoną na dożywocie, z więzienia wyszedł w 1956 r. Propozycja przyznania Virtuti była jak na owe czasy nietypowa, ale nie dla Haraschina. Sam nadał sobie ten order. To też był jeden z haków, jakie zebrały na niego komunistyczne służby specjalne. Wspomniany już Stanisław Szuro zapamiętał Haraschina z sali sądowej: "Całą pierś obwiesił medalami, chyba miał nawet Virtuti Militari, choć za co, to nie wiem. Miał przypiętego ostentacyjnie na czapce orzełka z koroną". Większość medali, którymi był obwieszony, też przyznał sobie sam (prócz Virtuti najbardziej absurdalnym był krzyż powstańca śląskiego). Część uzyskał dzięki znajomości z Michałem Rolą-Żymierskim (późniejszy marszałek Polski był w II RP, jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem Łyżwiński, uczniem jego ojca - Karola Haraschina, kierownika szkoły im św. Wojciecha w Krakowie). Wysokie odznaczenia nadawał też znajomym. Stanisław Szuro opowiadał dalej o swoim procesie: "W pewnej chwili Polan-Haraschin mówi: »Ja też byłem w Armii Krajowej«, to ja odpowiadam: »To pewnie pan pułkownik skorzystał z amnestii, która była przecież policzkiem, bo amnestię daje się zbrodniarzom«. I tu go zatkało, i nie umiał mi odpowiedzieć". Przed zgłoszeniem się do LWP Haraschin sfałszował dokumenty, podając się za kapitana WP z 1939 r. i członka ZWZ/AK, działającego pod pseudonimem "Polan" (Gdy wiatr komunistycznej historii trochę inaczej zawiał, utrzymywał, że w AK był po to, aby pomagać Armii Ludowej). W maju 1946 r., dzięki swojemu AK-owskiemu kłamstwu, dostał awans na majora, a pół roku później na podpułkownika. Szybko zostałby pewnie pułkownikiem, gdyby jego błyskotliwa kariera w wojsku nie została przerwana. Tymczasem, w 1947 r., Haraschin skazał Stanisława Szuro na KS - po złagodzeniu kary do 15 lat, z więzienia wyszedł w 1956 r. Nie wszyscy skazani przez Haraschina mieli to szczęście. W powojennym Krakowie krążyła piosenka: "Sowiet był prokuratorem Folksdojcz wyrok dał surowy. A Żyd bronił nas z humorem. Ot i cały sąd ludowy". Dlaczego Haraschina uważano za folksdojcza? W czasie okupacji, pracując w Dyrekcji Monopoli, prowadził liczne interesy z Niemcami. Za łapówkarstwo (a jakże!) stanął nawet przed niemieckim sądem specjalnym, ale wybronił go dyrektor, który nie tylko był jego przełożonym, ale również wspólnikiem. Współpracę z okupantami Haraschin miał zatem we krwi. Cel był zawsze ten sam - kariera, sława i duże pieniądze. AK-owska wersja jego życiorysu głosiła, że sąd był represją za działalność niepodległościową. Zamordował "Murata" Będąc zastępcą szefa WSR w Krakowie, Haraschin orzekał również w WSR w Łodzi. 4 marca 1949 r. przewodniczył rozprawie przeciwko kpt. Janowi Małolepszemu "Muratowi", ostatniemu dowódcy poakowskiego Konspiracyjnego Wojska Polskiego (to chyba najgłośniejszy proces stalinizmu, w którym brał udział). Przyjechał z ustalonymi przez "wyższe czynniki" wyrokami i politycznymi wytycznymi oskarżenia (tzw. pytajnikami - pytaniami, które należało zadać oskarżonym na sali sądowej). W procesie zapady trzy wyroki śmierci: na Jana Małolepszego oraz dwóch księży z diecezji częstochowskiej: ks. Mariana Łososia i ks. Wacława Ortotowskiego, oskarżonych o współpracę z oddziałem "Murata". Trzeci ksiądz, Stefan Faryś, dostał 12 lat więzienia. Podstawą wyroków był dekret "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa" z 13 czerwca 1946 r. (zwany również małym kodeksem karnym), jeden z najbardziej represyjnych dekretów stalinizmu. Efekt propagandowy pokazowemu procesowi zapewniły obszerne relacje prasowe i specjalnie nakręcony film. Razem z "płk." Haraschinem sądził mjr. Mieczysław Widaj (AK-owiec, a później krwawy stalinowski sędzia). Oskarżał nie mniej "zasłużony" dla ludowej władzy prokurator Henryk Ligięza (wcześniej powstaniec warszawski w Obwodzie AK "Żywiciel"). 29 kwietnia 1949 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie nie rozpatrzył skargi rewizyjnej i utrzymał wyroki w mocy. Dopiero decyzją Bieruta z 13 maja 1949 r. zamieniono duchownym kary na dożywocie (później jeszcze złagodzone). Z więzień wyszli w 1956 r. W 1957 r. Sąd Wojewódzki w Łodzi unieważnił wyrok z 4 marca 1949 r. W aktach sprawy nie ma protokołu z wykonania kary śmierci na Janie Małolepszym. Według oficjalnej wersji, zmarł w więzieniu 14 marca (zaledwie 10 dni od wyroku). Tego dnia szef łódzkiego WSR, ppłk Bronisław Ochnio (wcześniej skazał na śmierć Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca", poprzedniego dowódcę KWP) zawiadomił tamtejszy USC o zgonie więźnia. Wiadomo jednak, że "Murata" zamordowali śledczy, podczas wznowionych już po wyroku przesłuchań. Istnieją poszlaki, że jego zwłoki posłużyły do badań medycznych. Prawnik i znów wojskowy O obcości klasowej Haraschina i przynależności do ZWZ-AK jednak nie zapomniano. 2 marca 1951 r. został usunięty z wojska, co - przypomnijmy - planowano już trzy lata wcześniej (w 1948 r. usunięto go z PPR; by następnie przyjąć do PZPR; należał również do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Związku Zawodowego Nauczycielstwa Polskiego przy UJ i Związku Prawników Polskich). Krystian Brodacki napisał, że zwolnienie Haraschina z wojska miało drugie dno - uratowało go przed represjami Informacji Wojskowej. Ten sprytny manewr miał zawdzięczać znajomości z Oskarem Karlinerem, szefem Zarządu Sądownictwa Wojskowego. Teza ta jest jednak o tyle uprawniona, jeśli IW rzeczywiście chciała pozbyć się swojego człowieka - wiernego agenta. A może tylko szantażowała go widmem aresztowania? Tak czy inaczej, Haraschinowi wielka krzywda się nie stała. Już 15 marca 1951 r. został wpisany na listę adwokatów Wojewódzkiej Izby Adwokackiej w Krakowie. Praktyki jednak nie podjął - pracował jako radca prawny. Właśnie wtedy zaczęła się jego kariera "naukowa" na Uniwersytecie Jagiellońskim (zaczął od wykładania prawa w WUBP w Krakowie). Praca naukowo-dydaktyczna najwyraźniej mu nie wystarczała, skoro w 1958 r. ponownie poprosił o przyjęcie do LWP. Argumentował, że został usunięty z przyczyn politycznych, jako ofiara stalinizmu, który zdecydowanie potępia. Tak wrócił do sądownictwa wojskowego, tym razem na stanowisko zastępcy szefa Wojskowego Sądu Garnizonowego w Krakowie. W 1960 r. został pułkownikiem. Pracy "naukowej" jednak nie zarzucił. W działającym w ramach Wojskowej Akademii Politycznej Wojskowym Instytucie Prawniczym kierował katedrą prawa karnego. Aresztowany i skazany 15 czerwca 1962 r. Julian Polan-Haraschin został aresztowany. Prócz wymienionych już haków, jakie zbierała na niego SB, planowano również wmanewrować go w działalność "reakcyjną". Już w 1956 r. bezpieka założyła na Haraschina "sprawę ewidencyjno-operacyjną" jako na "oficera ZWZ-AK sympatyzującego po wyzwoleniu z WiN". Jak już pisaliśmy, kłamliwą wersję o swojej AK-owskiej przeszłości rozpowszechniał sam Haraschin. W kłamstwie było jednak ziarnko prawdy. Rozpracowująca go w latach 40. Informacja Wojskowa ustaliła, że utrzymywał kontakty z płk. Maksymilianem Chojeckim, aresztowanym następnie i skazanym w sfingowanej sprawie "spisku z wojsku". Kontaktował się z nim również po 1956 r., po wyjściu Chojeckiego na wolność. Gen. Józef Kuropieska, też represjonowany za rzekome szpiegostwo, wspomniał: "Po powrocie z Nowej Huty do śródmieścia spotkałem spacerującego Maksymiliana Chojeckiego, przed niewielu tygodniami zwolnionego z Rawicza. Wynędzniały, choć dobrej myśli - o ile pamiętam - zatrzymał się u obozowego kolegi Juliana Haraschina [chodzi o oflag Woldenberg - TMP]". Brodacki pisze, że Chojecki był jednym z tych, którzy byli pod dużym wpływem osobowości Haraschina (potrafił być bardzo przekonujący, szczególnie w kontaktach z kobietami). Chojecki powierzył mu nawet swój majątek, dlatego po wyjściu z więzienia - z braku własnego lokum - mieszkał u Harasachina. Inna sprawa, że na początku lat 50. bezpieka próbowała wciągnąć Haraschina do V Komendy WiN - swojej prowokacji przeciwko antykomunistycznemu podziemiu. Finał rozpracowania Haraschina przez Informację, a potem SB nastąpił na początku lat 60., kiedy został przyłapany na przyjęciu kolejnej łapówki. 2 listopada 1963 r. Sąd Powiatowy dla m.st. Warszawy skazał go na dziewięć lat więzienia i 35 tys. zł grzywny. Podstawą był ten sam dekret z 13 czerwca 1946 r. "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa", na mocy którego Haraschin orzekał w czasach stalinowskich i skazał na śmierć "Murata". Tym razem Haraschina zdegradowano również do stopnia szeregowca. A czekał już na nominację generalską… Na wolność wyszedł - warunkowo - w 1968 r. Moralna prostytutka I tu dochodzimy do tej nieoficjalnej, utajnionej do niedawna części życiorysu Juliana Polana-Haraschina, drugiego dna w jego biografii. Dwa lata temu nowe światło na postać sędziego, a później "naukowca" rzucił historyk Filip Musiał w zbiorowym opracowaniu "Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 - 1989", wyd. IPN. Musiał ujawnił, że Informacja Wojskowa nie tylko go rozpracowywała, ale był on równocześnie jej agentem. Haraschin został zwerbowany wcześnie - już w październiku 1949 r. Jego zadaniem było donoszenie na kolegów - sędziów krakowskiego WSR. Jaką rolę pełnił, może świadczyć opinia zastępcy szefa Okręgowego Zarządu Informacji nr V w Krakowie, mjr. Józefa Mikołajczyka: "Ppłk Haraschin jest moralną prostytutką. Widzi w swojej obecnej sytuacji dużą zależność od Organów Informacji". Donoszenie na kolegów nie uchroniło go jednak, najpierw przed wyrzuceniem z wojska (nawet, jeśli przyjmiemy wersję Brodackiego), a potem aresztowaniem i skazaniem. Razem ze zwolnieniem z wojska w 1951 r. Haraschinem przestała się interesować Informacja Wojskowa. Jego akta przekazano bezpiece, a konkretnie WUBP w Krakowie. Agent celny "Leon" Kolejny etap współpracy Haraschina z komunistycznymi spec-służbami zaczął się kilkanaście lat później - w 1963 r. Agentem SB (ponieważ Informacji donosić już nie mógł) został wkrótce po aresztowaniu. Przez dwa lata donosił na współwięźniów, jako agent celny Biura Śledczego MSW. Donosy podpisywał pseudonimem "Leon". Stanisław Morawski, dyrektor Departamentu IV MSW zanotował, że "za okres ten przekazał szereg interesujących, wartościowych informacji". Jak widać, donoszenie - tak jak współpracę z okupantami Polski - miał we krwi - nie ważne czy na wolności, czy w więzieniu. Zapewne dlatego opuścił zakład karny przed czasem. TW "Karol" - "sprawdzona jednostka" Po zakończeniu odbywania kary w 1968 r. Haraschin dalej kapował. Najpierw pod więziennym pseudonimem "Leon", potem "Zbyszek", a w końcu - od maja 1978 r. - "Karol". Szybko stał się "specjalistą" od Kościoła - w Polsce i za granicą. W Krakowie rozpracowywał kurię biskupią, środowisko Wyższego Seminarium Duchownego. W Watykanie - przebywających tam polskich księży. W listopadzie 1972 r., pierwszy zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB w Krakowie Stanisław Wałach oceniał pracę Haraschina: "W związku z tym mamy wyprzedzające informacje o zamiarach i podejmowanej działalności antysocjalistycznej przez część hierarchii Kościoła katolickiego w Polsce. Wykorzystywane są one do ocen i informacji opracowywanych przez Dep[artament] IV MSW dla najwyższych władz partii i rządu, a ponadto stanowią podstawę do specjalnych przedsięwzięć dezintegracyjnych prowadzonych przez kierownictwo Wydz[iału] IV pod nadzorem Dep[artamentu] IV MSW w odniesieniu do kurii krakowskiej". Dwa lata później uznano, że Haraschin jest "jednostką wartościową, sprawdzoną [należało by dodać - od lat - TMP], rzetelnie podchodzącą do współpracy z naszymi organami, posiadającą duże możliwości uzyskiwania interesujących nas materiałów". Owe "duże możliwości" wynikały nie tylko z jego pozycji "naukowej". Po 1956 r. ożenił się z Janiną Macharską, siostrą kardynała Franciszka Macharskiego (pierwszą żoną Haraschina była Maria Kurkiewicz). W kapowaniu bezwzględnie to wykorzystywał. 10 tysięcy za Wojtyłę Dzięki swoim kontaktom miał również szereg informacji o kardynale Karolu Wojtyle. Na Ojca Świętego donosił podczas dwóch papieskich pielgrzymek do Polski - w roku 1979 i 1983. Haraschina można nawet zobaczyć na zdjęciach z Janem Pawłem II. "On uwiarygodniał się w ten sposób przed esbekami" - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, badający rozpracowanie krakowskich księży przez SB. W maju 1981 r. funkcjonariusz bezpieki zanotował: "TW ps. Karol jest w pełni dyspozycyjną jednostką, przekazującą informacje przedstawiające szczególną wartość operacyjną". Za kapowanie "Karol" dostawał miesięcznie 5, a czasem nawet 10 tys. zł (pensje wynosiły wówczas ok. 1,5 tys. zł). Julian Polan-Haraschin donosił bezpiece również na krakowskich intelektualistów i pracowników Radia Wolna Europa. Zostawił po sobie potężną spuściznę. Sam okres kapowania na kurię krakowską mieści się w 12 tomach, na 4 tys. stron. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że jest to jedno z dwóch najważniejszych opracowań, jakie zostało po esbecji. Julian Polan-Haraschin zostawił po sobie także wiele donosów dla Informacji Wojskowej, a przede wszystkim 60 wyroków śmierci na przeciwników "ludowej" władzy w czasach stalinowskich. Tadeusz M. Płużański
autor: ~Marek Wronski

Profesor Haraschin donosi - 2006-11-15 10:56:02
Profesor Haraschin donosi... Jako stalinowski sędzia wydał co najmniej 60 wyroków śmierci....Haraschin był agentem najpierw Informacji Wojskowej, a potem Służby Bezpieczeństwa... Pospolity przestępca, którego jakiś czas później sami komuniści skazali za handel dyplomami wyższej uczelni". To, że stalinowski sędzia był jednocześnie łapówkarzem, nie dziwi. Czytelnik może natomiast zapytać - co mógł mieć wspólnego z uniwersyteckimi dyplomami? Otóż Haraschin przedwojenny absołwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim (1936 r.) w PRL-u został 'naukowcem' - słowo to ujmuję w cudzysłów, ponieważ jego dorobek naukowy jest nad wyraz mizerny, a uniwersytecką karierę robił głównie dzięki znajomościom, przekrętom i kłamstwom. I tak, w 1950 r. obronił doktorat, by pięć lat p6żniej osiągnąć szczyt swoich 'naukowych' możliwości -zostać kierownikiem zaocznego studium na Wydziale Prawa UJ, którym kierował do 1962 r. Właśnie wtedy otrzymał tytuł docenta, a SB oskarżyła go o przyjmowanie łapówek za zaliczanie zajęć, a nawet wystawianie dyplomów ukończenia studiów. Pieniądze tak kochał, że brał je od wszystkich: studentów, ale także od swoich kolegów partyjnych, ubeków i milicjantów, załatwiając im tytuły magistrów prawa.... wg Niezależna Gazeta Polska, listopad, 2006
autor: ~nfa

Gdy awansowały miernoty - 2006-09-17 07:01:01
Gdy awansowały miernoty wg Nasz Dziennik Sobota-Niedziela, 16-17 września 2006, Nr 217 'Z wyższych uczelni bezwzględnie usuwano wielu doświadczonych starych profesorów, nierzadko ludzi z ogromnym dorobkiem naukowym. Towarzyszyło temu hasło wyparcia z uniwersytetów 'kułaków nauki'. Przypomnijmy, że wśród usuniętych z wyższych uczelni znaleźli się m.in.: estetyk, filozof i historyk filozofii prof. Władysław Tatarkiewicz, wychowawca kilku pokoleń polskich filozofów, w latach 1933-1945 przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Szkół Wyższych i Średnich, autor ogromnie cenionych 'Historii filozofii' (1931) i 'Historii estetyki' (1960); jeden z najsłynniejszych logików polskich prof. Kazimierz Ajdukiewicz, twórca semantycznej teorii języka, redaktor naczelny czasopisma 'Studia Logica'; historyk prof. Władysław Konopczyński, inicjator i wieloletni redaktor Polskiego Słownika Biograficznego, autor 'Dziejów Polski nowożytnej' (1936) i 'Konfederacji Barskiej' (1936-1938); prof. Edward Taylor, współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (1922), wychowawca kilku pokoleń polskich ekonomistów, autor 'Historii rozwoju ekonomiki' (1957-1958); jeden z najsłynniejszych antropologów polskich prof. Jan Czekanowski, twórca lwowskiej szkoły antropologicznej; filozof i estetyk prof. Roman Ingarden, twórca teorii literatury, autor głośnego dzieła 'Spór o istnienie świata' (1947-1948); archeolog prof. Józef Kostrzewski, prezes Polskiego Towarzystwa Prehistorycznego, później (od 1955 r.) prezes Polskiego Towarzystwa Archeologicznego; autor ponad 700 prac naukowych, wychowawca kilku pokoleń archeologów polskich; filozof i historyk filozofii prof. Henryk Elzenberg, autor głośnej książki 'Wartość i człowiek'; historyk prof. Ludwik Kolankowski, prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego (1937-1947); etnolog i socjolog prof. Jan Bystroń, autor "Dziejów obyczajów w dawnej Polsce" (1932); historyk i teoretyk literatury polskiej prof. Konrad Górski. Wybitnego historyka literatury pochodzenia żydowskiego prof. Juliusza Kleinera pozbawiono prawa nauczania za otwarty sprzeciw wobec 'postępowej' metodologii...............Najw ażniejszą cechą represji wobec naukowców był fakt, że uderzały w prawdziwą elitę polskiej profesury, ludzi najwybitniejszych pod względem dorobku naukowego, a zarazem stanowiących prawdziwe autorytety moralne. Niektórych naukowców dotknęły jeszcze większe represje. W komunistycznym więzieniu został osadzony m.in. pedagog Ludwik Jaxa Bykowski, jeden z pionierów pedagogiki eksperymentalnej, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w czasie wojny organizator i rektor Tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich. Aresztowano go pod zarzutem przynależności do nielegalnego Stronnictwa Narodowego. Schorowanego 67-letniego naukowca sąd skazał na 6 lat więzienia. Po kilku miesiącach zwolniono go na podstawie przepisów o amnestii. Przejścia więzienne tak bardzo odbiły się jednak na jego zdrowiu, że wkrótce po uwolnieniu zmarł w szpitalu. W kazamatach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego kryje się tajemnica śmierci światowej sławy dermatologa prof. Mariana Grzybowskiego Aresztowany 26 listopada 1949 r., był więziony w areszcie przy ul. Koszykowej w Warszawie. Według oficjalnej wersji, popełnił samobójstwo po 16 dniach przebywania w areszcie. Według innych, dużo bardziej prawdopodobnych relacji, zginął w więzieniu. Zatrudniony w owym czasie jako fotograf Moczulski twierdzi, powołując się na swoich znajomych z UB, że prof. Grzybowskiego zbyt mocno uderzono w '"zapale' śledczym. Zdaniem brata prof. Grzybowskiego - inż. Jana Grzybowskiego: 'Profesor M. Grzybowski aresztowany był na podstawie między innymi doniesień dr S. Jabłońskiej (...), która będąc asystentką mego brata, pracowała jednocześnie dla Bezpieki. (...) Niedługo potem dr S. Jabłońska mianowana została na katedrę, którą tak długo i chlubnie zajmował prof. Grzybowski' (por. tekst. J. Grzybowskiego w paryskiej "Kulturze" nr 4/234 z 1967 r.). Oskarżenia o zadenuncjowanie prof. Grzybowskiego do bezpieki były podnoszone m.in. przez prof. Zbigniewa A. Zawadzkiego, Leszka Żebrowskiego i historyka Marka J. Chodakiewicza. Sama Jabłońska gwałtowie zaprzeczała zarzutom (na łamach 'Tygodnika Powszechnego'). Warto dodać, że Stefanię Jabłońską (a poprzednio Szeli Ginsburg, nazwiska Jabłońska zaczęła używać od 1947 r.) oskarżano również o przejęcie po śmierci prof. Grzybowskiego jego podręcznika dermatologii i opublikowanie go pod własnym nazwiskiem. Wśród represjonowanych naukowców jednym z najsurowiej potraktowanych był biolog prof. Eugeniusz Ralski. Początkowo skazano go na karę śmierci (we wrześniu 1947 r.). Ostatecznie jednak wyrok ten zamieniono na karę dożywotniego więzienia. Ralskiemu udało się wyjść na wolność - po prawie 9 latach więzienia - w czerwcu 1956 roku. Gorszy los spotkał znakomitego anglistę, historyka literatury i tłumacza literatury angielskiej, w tym wszystkich dzieł Szekspira - prof. Władysława Tarnawskiego. W 1951 r. został on zakatowany w więzieniu (aresztowano go pod zarzutem związków z podziemiem Stronnictwa Narodowego). W grudniu 1946 r. aresztowano profesora historii społeczno-gospodarczej na Uniwersytecie Poznańskim Stefana Inglota, późniejszego współautora 'Historii chłopów polskich' (1970). Represje dotknęły go jako kierownika wydziału prasy i wydawnictw Polskiego Stronnictwa Ludowego w Poznaniu i redaktora miesięcznika 'Wieś i Państwo'. Kilka lat spędził w więzieniu znany historyk sztuki, profesor Akademii Sztuk Pięknych i Uniwersytetu Warszawskiego Michał Walicki, współautor wydanych później w 1971 r. 'Dziejów sztuki polskiej'. Profesora Walickiego aresztowano za wojenną działalność w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Czystki uderzały w reprezentujących nonkonformistyczne poglądy wybitnych polskich uczonych ............... Na miejsce usuwanych lub represjonowanych nonkonformistycznych naukowców wchodziły całe watahy żydowskich komunistycznych 'oczyszczaczy nauki' z 'pozostałości burżuazyjnych'. Przewodzili im m.in. tacy specjaliści od stalinizacji nauki, jak Adam Schaff, Włodzimierz Brus, Zygmunt Bauman, Marek Fritzhand, Bronisław Baczko, Żanna Kormanowa, Maria Turlejska, sławetna donosicielka do bezpieki (pseudonim 'Ksenia'), Tadeusz Daniszewski (pierwotnie David Kirszbraun), 'krwawa Melania' Kierczyńska (Cukier), Zofia Lissa. http://www.naszdziennik.pl/ind ex.php?typ=my&dat=20060916 &id=my18.txt
autor: ~nfa

Pedagogizacja WSI - 2006-09-04 00:57:15
wg Gazeta Polska nr.35, 2006 PIOTR NISZTOR Pedagogizacja WSI Prorektor Akademii .Pedagogiki Specjalnej w Warszawie oraz wykładowca tej uczelni robili interesy z byłym kapitanem WSI oskarżonym o zlecenie zabójstwa oraz fałszowanie dokumentów. Na interesach z nim zarobili przynajmniej 750 tys. zł każdy. ... Utworzono Spółkę Centrum Edukacji i Zarządzania, która po uzyskaniu stosownych pozwoleń z Ministerstwa Edukacji Narodowej powołała. do istnienia Wyższą Szkołę Umiejętności Pedagogicznych i Zarządzania w Rykach. Wśród udziałowców spółki obok ludzi nauki: prof. Danuty Piekut-Brodzkiej. prof. Jana Bogusza. prof. Jana Łaszczyka. prof. Mirosława Szymańskiego. prof. Franciszka Szloska i dr. Adama Knapa znalazły się także żony trzech czynnych wojskowych. którzy nie mogli zasiadać formalnie w spólce. Gdy udziałowcy zorientowali się. że prywatna szkoła to bardzo dobry interes. rozpoczęła się brutalna walka o duże pieniądze. Okazało się. że mający ksztalcić młodych ludzi profesorowie dla pieniędzy są w stanie dogadać się z każdym, nawet z kpt. Pawłem Lewandowskim. oficerem WSI. dziś oskarżonym o zlecenie zabójstwa innego udziałowca spółkj. Lewandowski skazany był prawomocnym wyrokiem razem ze swoim wspólnikiem Jackiem Tokarskim za fałszowanie dokumentów. Z zeznań świadków oraz z treści dokumentów wynika. że w dużej mierze to właśnie Lewandowski oraz Tokarski przyczynili się do wyprowadzenia z uczelni kilku milionów złotych. W sprawie oprócz opisywanego już przez nas dziekana wydziału pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego prof. Mirosława Stanisława Szymańskiego ("GP" nr 30 z 26 lipca 2006 r.. "Ciemne interesy dziekana UW") przewijają się również nazwiska prorektora Akademii Pedagogiki Specjalnej prof. Jana Łaszczyka oraz wykładowcy tej uczelni prof. Franciszka Szloska. Każdy z nich na interesach z byłym pracownikiem wywiadu wojskowego zarobił przynajmniej 750 tys. zł. Prokuratura Okręgowa w Lublinie cały czas prowadzi śledztwo w sprawie nadużyć.w WSUiZ w Rykach (sygn. V Ds. 31/O4/s). Niewykluczone. że już niedługo zostaną postawione zarzuty.....
autor: ~nfa

SB na uniwersytetach - 2006-08-06 06:14:32
SB na uniwersytetach wg GLOS 2006 'Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Andrzej Jamiołkowski powołał 13 lipca dwa podlegające mu bezpośrednio zespoły, które m.in. mają do końca 2008 roku badać, jaki wpływ wywierały PZPR i SB na funkcjonowanie tej toruńskiej uczelni' http://www.glos.com.pl/Archiwu m_nowe/Rok%202006/029/UMK.html
autor: ~nfa

UMK - 2006-07-19 16:07:36
Przyczynki do kolaboracji naukowcow z systemem komunistycznym wg Gazeta Polska , 19 lipca 2006 Autorytet jak domek z kart 'Janusz Kryszak zaczął współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa już jako student w 1967 r. Sumienne donoszenie trwało 23 lata. Dostarczał informacji o toruńskim podziemiu, równie chętnie donosił na kolegów z pracy. Najbardziej szokuje jednak to, że TW 'Krzysztof' nie oszczędził swojego mistrza, prof. Artura Hutnikiewicza. Hutnikiewicz był zajadłym antykomunistą, który nie obawiał się okazywać dezaprobaty dla systemu, w którym żył. Nic dziwnego, że interesowały się nim służby. Kryszak był dla bezpieki niczym skarb. Jego działalność była tym bardziej cenna, że Hutnikiewicz obdarzał go niemal bezgranicznym zaufaniem. Często nazywał Kryszaka ulubionym uczniem i pozostawił w spadku naukową spuściznę. Gdy po śmierci swojego mentora Kryszak wygłaszał referat na jego cześć, nikt nie przypuszczał, że w słowach profe-sora jest tyle cynizmu. Stanisław Śmigiel, legenda toruńskiej opozycji, trafił na ślad działalności agenta 'Krzysztofa' przeglądając swoją teczkę w bydgoskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej.. W teczce TW 'Krzysztofa' znajdują się pokwitowania, profesor za donosy dostawał też książki. Służba Bezpieczeństwa dostarczała mu regularnie trudno dostępne pozycje i aktualne numery paryskiej 'Kultury', a profesor, uchodzący za specjalistę od literatury emigracyjnej, mógł spokojnie oddawać się pracy naukowej. Zdemaskowanie prof. Kryszaka to kolejny przypadek ujawnienia naukowca agenta na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Wcześniej zdemaskowano profesora prawa Błażeja W. i psychologa Krzysztofa W., który donosił na swoich pacjentów. Na UMK powstała specjalna komisja, zajmująca się badaniem współpracy naukowców z tajnymi służbami PRL. Jednak ujawnione w ostatnim czasie przypadki sprawiły, że coraz częściej naukowcy zastanawiają się, czy jej działalność wystarczy.' jw - wątpliwe. Trzeba powołać zespół do opracowania Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji
autor: nfa

TW z akademika - 2006-07-12 03:46:05
wg Gazeta Polska 12 lipca 2006 TW 'Zybyszek'- agent z akademika 'Studenci organizują ogniska, w czasie których śpiewają piosenki antypaństwowe i prowadzą rozmowy o podtekście politycznym" - to fragment jednego z ponad stu raportów, które odnalazł w swojej teczce Przemysław Miśkiewicz, działacz śląskiej opozycji z lat osiemdziesiątych. Odtajniony przez IPN Marek Doropowicz TW 'Zbyszek' był jednym z ważniejszych agentów katowickiej Służby Bezpieczeństwa w środowisku akademickim. Pod wpływem jego donosów wiele osób zostało wyrzuconych ze studiów...W roku 1985 Miśkiewicz ponownie dostał się na prawo i rozszerzył działalność opozycyjną. Był jednym z założycieli Studenckiego Komitetu Oporu, który zorganizował ogromną akcję ulotkową w czwartą rocznicę zabójstwa górników z kopalni 'Wujek'. Po raz pierwszy od wprowadzenia stanu wojennego udało się w jednym czasie rozprowadzić ulotki na wszystkich wydziałach Uniwersytetu Sląskiego oraz w akademikach. Natychmiast pojawiły się kolejne raporty 'Zbyszka'. Rozpoczęły się represje wobec studentów, dwie osoby Zostały wyrzucone ze studiów. Jedna z nich nie zdała jednego z prostszych egzaminów, który zawsze był uważany za formalność. Druga, ze średnią ocen powyżej czterech, nie dostała zgody na przedłużenie sesji. Studencki Komitet Oporu pisał o tym w swoich ulotkach. Doropowicz informował, kto tego dnia był w akademiku. Wskazywał tych, którzy mogli mieć coś wspólnego z rozrzucaniem ulotek, oraz tych, którzy jego zdaniem samodzielnie je rozrzucali. Charakteryzując jedną z osób, pisze: 'pragnę nadmienić, że już kilka lat temu widziałem ją w Kościele Piotra i Pawła podczas mszy za ojczyznę'</i> (tylko na papierze)
autor: ~nfa

UMK - 2006-07-03 14:27:41
Dymisja prof. Janusza Kryszaka wg GW 3.07.2006 http://miasta.gazeta.pl/bydgos zcz/1,35590,3460291.html 'Sprawa prof. Kryszaka została ujawniona dwa tygodnie temu. Kulisy jego przeszłości odsłonił Stanisław Śmigiel, legenda toruńskiej Solidarności. Okazało się, że prof. Kryszak, ceniony filolog i poeta, przez ponad 20 lat współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. W tym czasie - jak twierdzi Śmigiel - donosił m.in. na swojego mistrza prof. Artura Hutnikiewicza, wybitnego znawcę literatury Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Za swoją działalność dostawał pieniądze i książki emigracyjnych autorów.'..'Czwarty już przypadek ujawnienia agentów SB na UMK skłonił władze uczelni do powołania dwóch zespołów zajmujących się przeszłością pracowników uniwersytetu. Pierwsza grupa w ramach projektu badawczego opracuje historię UMK. Druga zaś doradzi rektorowi, jak postępować w przypadku ujawnienia kolejnych współpracowników. Za kadencji poprzedniego rektora prof. Jana Kopcewicza działała już podobna komisja kierowana przez prof. Stanisława Salmonowicza.'
autor: ~nfa

najlepiej najprościej - 2006-06-02 06:50:58
A czy nie lepiej byłoby po prostu ujawnić teczki WSZYSTKICH osób publicznych (profesorowie uczelni są do nich zaliczani). Albo, jesli już maja podlegac specjalnej ochronie, dać każdemu wgląd w te akta i zaproponować ew. odejscie bez rozdrapywania sprawy. To, oczywiście nie naprawi krzywd, ale może poprawi stan obecny. Może byłby to krok we własciwym kierunku. Jesli nie można wejść na szczyt góry, to spróbujmy choc na 10% zbocza. Mówienie, że nic sie nie stało, to gorzej niz strusia polityka.
autor: ~alberich

Profesorowie PAN krytykują projekt lustracyjn - 2006-06-02 04:05:16
Profesorowie PAN krytykują projekt lustracyjny PiS wg Gazeta Wyborcza 2.06.2006 'Projekt ten zmierza do postawienia pod pręgierzem opinii publicznej - w razie wydania zaświadczenia wykazującego jakiekolwiek kontakty z organami bezpieczeństwa PRL - nawet funkcjonariuszy państwowych i samorządowych bardzo niskiego szczebla, a także profesorów i doktorów habilitowanych. Działanie to po upływie 17 lat jest spóźnione i chybione" - napisali w liście otwartym profesorowie Władysław Czapliński, Leszek Kubicki, Karol Modzelewski, Henryk Samsonowicz, Jan Strelau i Stanisław Waltoś...'Funkcjonariusze IPN nie posiadający kwalifikacji sędziowskich, niekorzystający z gwarancji niezawisłości i niezobowiązani do zachowania bezstronności, otrzymają prawo pełnienia de facto funkcji zastrzeżonych dla wymiaru sprawiedliwości'. I kończą: 'Proponowane rozwiązania naruszają fundamentalne zasady państwa prawnego takie jak: domniemanie niewinności, prawo do obrony i zakaz rozstrzygania niewyjaśnionych wątpliwości na niekorzyść oskarżonego' http://serwisy.gazeta.pl/kraj/ 1,34308,3388686.html
autor: ~nfa

Aparat represji w Polsce Ludowej - 2006-05-26 10:58:22
Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 -1989 nr 1/3/2006 praca zbiorowa W niniejszej publikacji przedstawiono m.in. sprawa prawnika z UJ - Jerzego śmiałowskiego autorstwa R. Terleckiego ISBN 13-1733-6996 Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej Format: 17x24 cm Ilość stron: 466 Rok wydania: 2006 http://www.albertus.pl/?d=prod ukt&id=26285
autor: ~nfa

oficerowie polityczni na uczelniach - 2006-05-17 12:41:24
wg Gazeta Polska 17.05.2006 Krokodyle wykładają w Pułtusku 'Na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Huma­nistycznej w Pułtusku, kształcącej m.in. przyszłych nauczycieli i wychowawców, w pełnym wymiarze godzin zatrudnionych jest pięciu oficerów politycznych, wchodzących w skład minimum kadrowego. Część z nich związana jest ze służbami specjalnymi, ale dziekanowi wydziału - historykowi prof. Kalinie Bartnickiej, wdowie po założycielu i byłym rektorze WSH Andrzeju Bartnickim (kiedyś zastępcy kierownika Wydziału Nauki KC PZPR), to nie przeszkadza. - To znakomici fachowcy - broni swoich pracowników wydziału. - Nie jestem sędzią śledczym, aby sprawdzać ich przeszłość - tłumaczy'........ 'Na niespełna dwudziestoosobowej liście etatowych pracowników wydziału pedagogiki WSH znajduje się pięciu oficerów politycznych. absolwentów Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego. Jednym z nich jest dr hab. płk Ryszard Bera. - W wojsku wszyscy nazywają go &quot;Beria&quot; - mówi z nieskrywanym uśmiechem wysoki oficer Sztabu Generalnego. Bera w 1991 r. wspólnie z Aleksandrem Kwaśniewskim zakładał Socjaldemokrację RP. Wcześniej przez dwie kaden­cje, w latach 1977-83. przewodniczył Radzie Młodzieżowej Wojsk Lotniczych przy Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Był także m.in. zastępcą ds. politycznych dowódcy jednostki lotoiczej w Dęblinie. Później został delegatem na ostatni zjazd PZPR. Obecnie obok pełnoetatowego zatrudnienia w WSH pełni również funkcję szefa sekretariatu wiceministra obrony narodowej Aleksandra Szczygło'.... 'Kolejnymi politycznymi są m.in. płk dr Janusz Tomiło, były zastępca dyrektora Wojskowego Instytutu Historycznego, płk dr Mariusz Jędrzejko, ofi­cer Żandarmerii Wojskowej, płk dr Krzysztof Barg, były dyrektor Centrum Aktywizacji Zawodowej MON. Wykła­dy na wydziale pedagogiki WSH prowadzi także inny absolwent WAP płk dr hab. Józef Bednarek, który swój dokto­rat na temat wykorzystania telewizji dydaktycznej w kształceniu społeczno-politycznym studentów uczelni wojsko­wych napisał pod kierunkiem prof. dr hab. Jana Bogusza. Ów promotor z ramienia Głównego Zarządu Politycznego WP był recenzentem m.in. publikacji &quot;Techniczne środki dydaktyczne w szkoleniu politycznym&quot; autorstwa wspomnianego już prof. Stępnia. Seminarium magisterskie dla studentów pedagogiki prowadzi kolejny znajomy prof. Stępnia, także oficer polityczny, płk dr hab. Stanisław Jarmoszko, który z pedagogiką nie ma nic wspólnego'
autor: ~nfa

oczyszczanie uczelni 1987 - 2006-05-01 10:04:34
Dariusz Lipiński http://www.dariuszlipinski.pl/ strona/index.php?MENU=static&a mp;CAT=3&ID=11 W styczniu 1987 roku w ramach czystki politycznej przeprowadzonej przez komunistycznego rektora UAM Jacka Fisiaka zostałem usunięty z uczelni; przywrócił mnie do pracy osiem miesięcy później wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Historia tych czystek przed upadkiem komuny niestety nie jest poznana chociaz decyduje o obencym obliczu uczelni polskich. Na UJ te sprawy sa w tajnych teczkach a czyściciele -anonimowi postawa władz UJ http://www.nfa.pl/articles.php ?id=37 http://www.nfa.pl/articles.php ?id=141 i in. postawa Solidarności UJ: http://www.naukowcy.republika. pl/solidarnosc_uj.html postawa PAU w sprawach poznania historii m.in. tych czystek http://www.naukowcy.republika. pl/czarna_ksiega.html
autor: ~Józef Wieczorek

UAM - 2006-04-23 04:57:10
Służba Bezpieczeństwa kontra UAM Marzena Szczepaniak - Nawrot, Wojciech Chałupka 'Collegium'. Przykład sprawy obiektowej prowadzonej przez KWMO w Poznaniu http://www.solidarnosc25.g.pl/ index.php?type=article&amp ;aid=167 'W materiałach sprawy przewijają się też niechlubne poczynania przedstawicieli polskiej, poznańskiej nauki. Kontakt Służbowy pseudonim 'F', osoba wysoko postawiona w Instytucie Filologii Angielskiej, w sierpniu 1975 roku otrzymał informację, że współpraca Uniwersytetu w Nowym Jorku zostanie przeniesiona z Uniwersytetu w Poznaniu na Uniwersytet Wrocławski. W trakcie rozmowy z funkcjonariuszem SB, KS 'F' twierdził, że inicjator tej zmiany, nazwijmy go umownie Profesor X, jest powiązany z CIA. W dalszej części notatki służbowej czytamy, że Profesor X jest znany ze swej 'rozwiązłości' oraz, że zamiar przeniesienia współpracy na teren miasta Wrocławia, także był spowodowany chęcią kontaktowania się z takim środowiskiem z tego terenu'
autor: ~nfa

Fisiak dwutwarzowy - 2006-04-21 11:01:00
Fisiak dwutwarzowy wg Gazeta Wyborcza 19.04.2006 'Impreza na cześć i oskarżenia wobec prof. Fisiaka. Jawnie współpracował z aparatem partyjnym i służbą bezpieczeństwa - mówili wczoraj o prof. Jacku Fisiaku dawni działacze opozycji na UAM. Chwilę potem w Auli Uniwersyteckiej odbyła się huczna uroczystość na cześć obchodzącego 70. urodziny i odchodzącego na emeryturę twórcy poznańskiej anglistyki i rektora UAM w latach 1985-1988.... - Prawda musi zawsze mieć pierwszeństwo - komentował sprawę rektor UAM Stanisław Lorenc, tłumacząc równocześnie, że uroczystość jest zwyczajowa. O zarzutach wobec prof. Fisiaka dowiedział się niedawno, gdy przygotowania do jubileuszu były już w toku. - To nie była okoliczność, która by wymagała odwołania uroczystości - dodawał. W auli nie padło na ten temat ani jedno słowo. Podkreślano wybitne zasługi prof. Fisiaka dla nauki i poznańskiej anglistyki. Przemawiało kilkanaście osób, wśród nich profesorowie zagranicznych uczelni, rektor UAM i Mieczysław Rakowski, ostatni PRL-owski premier, w którego rządzie prof. Fisiak był ministrem edukacji. Odczytano też list gratulacyjny od Wojciecha Jaruzelskiego...' http://serwisy.gazeta.pl/kraj/ 1,34309,3292852.html wg Gazeta Wyborcza 18.04.2006 'Byli studenci protestują przeciwko rektorowi UAM Prof. Jacek Fisiak, oskarżany o współpracę z tajnymi służbami PRL rektor UAM i twórca uniwersyteckiej anglistyki, obchodzić dziś będzie hucznie w Auli Uniwersyteckiej swoje 70. urodziny. - Jest nam wstyd za uniwersytet - mówią jego dawni studenci i podwładni, którzy organizują dziś konferencję prasową, by ujawnić "całą prawdę" o prof. Fisiaku.Dzisiejsza impreza ma równocześnie charakter pożegnania - profesor Fisiak odchodzi na emeryturę. - Ta impreza godzi w dobre imię uniwersytetu! Jak można fetować człowieka, który w latach 80. uczestniczył w dławieniu samorządności studentów i niszczeniu tego wszystkiego, co zmieniła na uniwersytecie 'S'?! - mówi Zbigniew Czerwiński, były szef studenckiego samorządu, dziś przewodniczący Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.' http://miasta.gazeta.pl/poznan /1,36001,3290485.html wg Gazeta Wyborcza 18.04.2006 'Dwie twarze byłego rektora - reportaż Piotra Bojarskiego o prof. Fisiaku Potępiał 'syjonistów' w marcu 1968 r., wyrzucał z UAM opozycyjnych studentów i naukowców w latach 80. Jednocześnie tworzył najlepszą w kraju anglistykę, windując ją w szarych latach PRL na europejski poziom.' http://miasta.gazeta.pl/poznan /1,36001,3290514.html wg Gazeta Wyborcza 21.04.2006 Minister edukacji musi wyjaśnić pochwały dla prof. Fisiaka Jak to możliwe, że prawicowy minister edukacji i nauki wystosował list gratulacyjny do b. rektora UAM, oskarżanego o współpracę z SB? - chcą wiedzieć poznańscy posłowie PiS i PO.Posłowie Jan Filip Libicki (PiS) i Dariusz Lipiński (PO) wystosują w przyszłym tygodniu listy do ministra edukacji Michała Seweryńskiego (rekomendowanego przez PiS). - Zapytamy, jak to możliwe, by minister wolnej Polski, na dodatek wywodzący się z obozu dalekiego od jakichkolwiek związków ze współpracownikami SB, napisał list pochwalny dla profesora, który z SB współpracował ... http://serwisy.gazeta.pl/kraj/ 1,34309,3297774.html
autor: ~nfa

Czego to dziennikarze nie wymyślą - 2006-02-22 05:58:43
Tak rozpowszechniano 'jak ktoś był w PZPR, to nie mógł być TW' i jest to bzdura, ktorych nie brakuje. Jak ktoś był w PZPR był automatycznie jawnym wspólpracownikiem ktorych ustawy nie chwytaja ! Takich było wielu i ciesza się uznaniem zarowno wladz uczelni, a także 'S', w przeciwieństwie do ich ofiar. Niestety sprawy lustracyjne oparte tylko na aktach IPN i na dotychczasowej ustawie i IPN sa mocno niewystarczające do poznania historii, jakze zywej do dnia dzisiejszego i jakże zywo wplywajacej na obecna sytuacją w nauce i edukacji w Polsce.
autor: ~Józef Wieczorek

Czego to dziennikarze nie wymyślą - 2006-02-22 03:51:30
Najbardziej znaną postacią z nowej listy jest emerytowany profesor Jerzy Rusek, slawista, były dziekan i działacz PZPR. A mówili, że jak ktoś był w PZPR, to nie mógł być TW. Że jak ktoś był dziekanem, albo innym funkcyjnym, to nie był TW, ale i tak donosił...
autor: ~khmara

Sylwetki TW w internecie - 2006-02-22 01:03:40
Sylwetki TW w internecie dr hab. Jan Bogumił Ciopiński http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/8000/o8966.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o8966 dr hab. Jan Bogumił Ciopiński, prof. UJ Dyscypliny KBN: nauki filologiczne Specjalności: filologia orientalna, język i literatura turecka, język staroturecki Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: - Instytut Filologii Orientalnej UJ - prof. http://4risk.net/podroze/ambas ady1/ambasady10.php TURCJA Ambasada Republiki Turcji ul. Malczewskiego 32, 02-622 Warszawa tel. 646 43 21-22; fax 646 37 57 turkemb@it.com.pl Konsulat Generalny Republiki Turcji w Krakowie adres tymczasowy: ul. Św. Tomasza 31 m.11, 31-027 Kraków tel. (0-12) 422 97 53, 633 63 77 wewn. 325; fax (0-12) 422 67 93 godziny otwarcia: 10.00-11.00 od poniedziałku do piątku Honorowy Konsul Generalny: Pan Jan Bogumił Ciopiński http://www2.uj.edu.pl/ects/pl/ wydzialy/filologia/orientalna. html UNIWERSYTET JAGIELLONSKI WYDZIAL FILOLOGICZNY INSTYTUT FILOLOGII ORIENTALNEJ Al. Mickiewicza 9/11, 31-120 Kraków tel. 633-63-77 w. 326 ZAKŁAD FILOLOGII TURECKIEJ Kierownik: doc. dr hab. Jan Ciopiński (literatura osmańsko-turecka, język staroturecki)
autor: ~Józef Wieczorek

Sylwetki TW w internecie - 2006-02-22 01:01:37
Sylwetki TW w internecie Jerzy Rusek http://nauka-polska.pl/raporty /opisy/osoby/59000/o59632.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o59632 prof. dr hab. Jerzy Rusek Dyscypliny KBN: nauki filologiczne Specjalności: językoznawstwo bułgarskie, językoznawstwo południowosłowiańskie Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: - Katedra Filologii WSZMiJO w Katowicach - Komisja Środkowoeuropejska PAU - Zastępca przewodniczącego - Komitet Słowianoznawstwa PAN - Członek - Wydział Humanistyczny WSZMiJO w Katowicach - Dziekan http://www.polinst-bg.org/pl/i ndex.php?content=dhc&id=8 Instytut Polski w Sofii Prof. Jerzy Rusek (1930) światowej sławy bułgarysta; profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego; od 40 lat zajmuje się bułgarskim językiem literackim, bułgarską dialektologią, oraz językiem starobułgarskim; W 1998 r. otrzymał tytułu doktor honoris causa Uniwersytetu im. Klimenta Ochrydskiego w Sofii. W tym samym roku otrzymał również tytułu doktor honoris causa Uniwersytetu im. Paisja Chilendarskiego w Płowdiwie http://www.pan.pl/nuke/modules .php?name=comn&op=ShowComN &id=35 Komitet Słowianoznawstwa PAN Członkowie Komitetu: prof. dr hab. Jerzy RUSEK Uniwersytet Jagielloński http://www.wsptwpwaw.edu.pl/pl /inauguracja_2004.htm W dniu 2.10.2004 r. o godz. 11.00 w Wydziale Nauk Społeczno-Pedagogicznych w Katowicach WSP TWP w Warszawie odbyła się uroczysta inauguracja roku akademickiego 2004/2005. Uroczystość zaszczyciły swą obecnością m.in. następujący goście.. 11. Prof. Jerzy Rusek - Dziekan Wydziału Humanistycznego Wyższej Szkoły Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych w Katowicach http://www.uj.edu.pl/dispatch. jsp?item=konferencje/display.j sp&confer=25 Konferencje Mieczysław Małecki (1903-1946). Człowiek, uczony, organizator nauki. Sesja naukowa w setną rocznicę urodzin. Kiedy: 07-11-2003 do 08-11-2003 Gdzie: Aula Collegium Novum UJ, ul. Gołębia 24, Wielka Sala PAU, ul. Sławkowska 17 Organizator: Instytut Filologii Słowiańskiej UJ i Polska Akademia Umiejętności Kontakt z organizatorem: Telefon: Prof. Jerzy Rusek, tel. 422-10-33, wew. 2307 E-mail: ifslow@vela.uj.edu.pl Więcej... (PDF) http://www.wuj.pl/index.php?DI D=0x00170100030001000000000000 0007c3 Mieczysław Małecki. Człowiek, uczony, organizator W setną rocznicę urodzin Red. Jerzy Rusek ISBN 83-233-1954-5, 2005, format B5, s. 280, oprawa twarda cena katalogowa 29.00 PLN cena z rabatem 27.55 PLN Spis treści ------------------------------ ------------------------------ -------------------- Słowo wstępne redaktora tomu Powitanie uczestników sesji przez Dyrektora IFS prof. Jacka Balucha Przemówienie JM Rektora UJ prof. Franciszka Ziejki Przemówienie Sekretarza Generalnego PAU prof. Jerzego Wyrozumskiego Jerzy Rusek, Mieczysław Małecki (1903 1946)
autor: ~Józef Wieczorek

TW na UJ - 2006-02-22 01:00:09
Kolejne sylwetki TW na UJ wg Dziennik Polski 22-02-2006 -Akta mówią prawdę 'Profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego - Jerzy Rusek i Jan Ciopiński - byli tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa - wynika z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej, ujawnionych wczoraj przez dr Barbarę Niemiec, działaczkę 'Solidarności'... Myślę, że ujawnieni dziś pracownicy UJ mają świadomość, czego oczekuje od nich środowisko - zauważył w rozmowie z 'Dziennikiem' Leszek Śliwa. Dodał, że wkrótce rozpocznie pracę specjalna komisja ds. inwigilacji pracowników UJ, która ma m.in. zbierać oświadczenia lustracyjne od pracowników Alma Mater. http://dzis.dziennik.krakow.pl /public/?Kraj/10/10.html
autor: ~Józef Wieczorek

nierówność wobec prawa - 2006-02-04 01:28:03
'Dla kogo autolustracja Osoba, która nie pełniła w przeszłości, nie pełni obecnie ani nie ubiega się o pełnienie w przyszłości funkcji publicznej, nie ma prawa do autolustracji. Tak postanowił w ubiegłym roku Sąd Najwyższy. Wczoraj Sąd Apelacyjny poradził Henrykowi Karkoszy, żeby - jeśli nie zgadza się z oskarżeniami byłych kolegów z opozycji, że był tajnym współpracownikiem SB, które to oskarżenia ostatnio potwierdził w naukowej publikacji Instytut Pamięci Narodowej - dochodził swoich praw przed sądem powszechnym, w postępowaniu karnym albo cywilnym...W obecnym stanie rzeczy takie prawo przysługuje osobom publicznym, a zwykłym obywatelom - nie. Niektórzy konstytucjonaliści, jak profesor Piotr Winczorek, uważają, że każda osoba publicznie pomówiona staje się osobą publiczną i ma prawo do sądu lustracyjnego. W każdym razie, czy to w drodze nowelizacji ustawy lustracyjnej, czy ustawy o IPN, trzeba coś zrobić, żeby usunąć tę wyraźną nierówność wobec prawa. ' patrz http://www.rzeczpospolita.pl/g azeta/wydanie_060204/publicyst yka/publicystyka_a_6.html
autor: ~nfa

ubeki z UJ - usunac post - 2006-02-03 17:51:46
Post Josepha to albo zwykla prowokacja, albo glos fanatyka poslugujacego sie jezykiem rasistowskim, niedopuszczalnym w standardach anglosaskich, o ktore walczymy. Proponuje ocenzurowac i usunac.
autor: ~itd

ubeki z uj - 2006-02-03 17:08:27
Pawlica na uj niby etyk szemrana postać nic nie napisal ubecka stupaja kilka uwag o tych co roZWALILIi wydial socjologii na uj H.....Kubiak jeden z najbardziej [dalsza częśc wypowiedzi usunieta zgodnie z regulaminem ze względu na antysemicki charakter -nfa]
autor: ~JOSEPH

bierny, mierny, ale wierny - 2006-02-03 13:11:11
Gratuluje pani Ewie puenty. Oto stwierdzenie prawdziwe do bolu Kariery na donosach to znikomy procent wobec karier na milczeniu oraz braku reakcji. Te ostatnie funkcjonują do dziś. Nagroda za milczenie. Dodam od siebie, ze te wspolczesne kariery sa dokladnie na tym samym oparte a moze nawet bardziej... Stad tez moje bardzo duze obiekcje co do efektu lustracji politycznej. Lustracja naukowa jak najbardziej. Nastepnie odnowa moralna. Lustracja polityczna w moim mniemaniu powinna byc czescia tej ostatniej, a nie panaceum na wszystko...
autor: ~itd

marzec 68 - 2006-02-03 13:04:47
Relacja TW 'Returna' ze spotkania z Jackiem Kuroniem. Przyczynek do rozważań na temat wydarzeń marca 1968 r. http://www.ipn.gov.pl/aparat_r epresji_Relacja_TW_Returna.pdf
autor: ~nfa

SKS - 2006-02-03 12:59:49
'Ketman' i 'Monika' żywoty równoległe 'Wkrótce po powstaniu IPN byłych działaczy krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności zelektryzowały podejrzenia, iż Lesław Maleszka, ich kolega i przyjaciel z opozycji współzałożyciel i jeden z sygnatariuszy Studenckiego Komitetu Solidarności był konfidentem Służby Bezpieczeństwa...' http://www.ipn.gov.pl/aparat_r epresji_Ketman_i_Monika.pdf
autor: ~nfa

kariery na braku reakcji - 2005-11-30 02:24:48
Kariery na donosach to znikomy procent wobec karier na milczeniu oraz braku reakcji. Te ostatnie funkcjonują do dziś. Nagroda za milczenie. W latach 50-tych epilogi karier bywały bardziej dramatyczne : http://www.nfa.pl/articles.php ?id=66 "...wypowiedziałem Jego Magnificencji Rektorowi Akademii Medycznej w Krakowie umowę o pracę przy Katedrze Medycyny Sądowej... razem ze mną odchodzi także i dwóch dalszych najstarszych pracowników Zakładu..." Do Warszawy, jak zapowiadał nigdy nie dojechał. "Najstarsi pracownicy" powrócili do Zakładu. Rozpoczęte śledztwo zostało umorzone. "...wypowiedziałem Jego Magnificencji Rektorowi Akademii Medycznej w Krakowie umowę o pracę przy Katedrze Medycyny Sądowej... razem ze mną odchodzi także i dwóch dalszych najstarszych pracowników Zakładu..." Do Warszawy, jak zapowiadał nigdy nie dojechał. "Najstarsi pracownicy" powrócili do Zakładu. Rozpoczęte śledztwo zostało umorzone. -------------------- A kariery kolegów i najczęściej współpublikująch autorów prac Jerzego Smolagi toczyły się nadal... Jeden z nich, Jan Kobiela doszedł nawet do funkcji dziekana AM w Krakowie.
autor: ~ekostar

kariery na donosach - 2005-11-30 00:17:01
W ramach zbierania materialow do mojej nastepnej ksiazki spedzilem ponad rok temu pare tygodni w archiwach IPN lubelskiego i warszawskiego. Mam pare tysiecy odbitych akt z lat 60-tych z medycznego srodowiska lubelskiego. Donoszenie polegalo na rozmowach z oficerem UB, ktory nadzorowal instytucje - stad sa to tzw kontakty obywatelskie. Ci ludzie, ktorszy swintuszyli i niszczyli zdolniejszych konkurentow przez uniemozliwianie wyjazdow zagranice na stypendia, sa poza zasiegiem jakichkolwiek LUSTRACJI. Z wieloma rozmawialem - calkiem zupelnie zapomnieli ze jak nieetycznie sie kiedys zachowywali... A srodowisko ich chroni - lubelska Akademia i owczesny rektor Latalski - nawiasem pracujacy wiele lat w Instytucie, ktory stworzyl wlasnie profesor Parnas o ktorym chce napisac, wszystko zrobila abym nie mial kopii akt z uczelni... Na cale szczescie wiekszosc tych dokumentow uczelnianych bylo w aktach UB badz kontrwywiadu wojskowego! Stawiajcie swieczki abym mial czas i zaczal wreszcie pisac.... To tylko mrowcza praca historykow nauki moze pokazac niewielkie widoczki jak to bylo... autor: ~Marek Wronski
autor: ~Marek Wroński

skala problemu - 2005-11-29 15:11:51
'Karol Musioł będzie w piątek rozmawiał z sześcioma pracownikami uczelni, których nazwiska znalazły się na liście tajnych współpracowników SB z lat 80.' GW 29.11.2005 http://wiadomosci.gazeta.pl/wi adomosci/1,53600,3039953.html Do tej pory nie ogłosił kiedy bedzie rozmawiał z pracownikami ktorzy znaleźli sie na liście UJ oskarzonych o negatywne oddzialywanie na młodziez akademicka. 'W stosunku do pracowników UJ, których nazwiska znalazły się na liście, do czasu podjęcia decyzji przez rektorską komisję ds. etyki zamierzam doprowadzić do tego, aby zostały one zawieszone w sprawowaniu funkcji kierowniczych, chcę też doprowadzić do wstrzymania ich działalności dydaktycznej' - powiedział prof. Musioł. Doprowadzenie do wstrzymania działalności dydaktycznej osób oskarżonych o negatywne oddziaływanie na młodziez akademicka nastąpiło sprawnie i skutecznie jeszcze w latach 80-tych a wyjasnien jak nie było tak nie ma. 'Według niego, uczelnia będzie oczekiwać od swoich pracowników, że sami wystąpią do Instytutu Pamięci Narodowej o udostępnienie dokumentacji ich dotyczącej, aby określić swój status.' Jednocześnie uczelnia mimo wystąpień o dokumentację dotycząca negatywnego oddziaływania na młodziez akademicką do tej pory takiej dokumentacji nie przedstawiła mimo ze uczelnia doprowadzila pokrzywdzonych do statusu bezetatowego i wykluczonego do dnia dzisiejszego ze środowiska akademickiego
autor: ~Józef Wieczorek

Dyskusje na właściwym miejscu - 2005-11-29 09:49:18
Artykuły Patologie środowiska akademickiego Jawna niejawność dorobku naukowego http://www.nfa.pl/articles.php ?id=59
autor: ~nfa

con - 2005-11-29 09:41:24
Oczywiscie racja i do jawnosci dorobku powinnismy przeniesc dyskusje - ja tylko probowalem przed chwila to znalezc i nie moglem. Co do Pieniazka. On z pracy zawodowej wycofal sie praktycznie juz ze 20 lat temu i to o czym mowi w telewizji to jego hobby i nie mozna go oceniac na tej podstawie. Genetyka czy biotechnologia roslin, bo takie specjalizacje maja Weglenski czy Gorecki - nie ma bata publikowac z zurnalach z LF musza inaczej znacza tyle co zeszloroczny snieg. Na prawdechcialbym zobaczyc to zestawienie Weglenski, Gorecki i mlodszy od nich o 20 lat Meyers. WPolsce jest kilku liczacych sie na swiecie genetykow i biotechnologow ale jak ktos juz wspomnial oni do PANu nie naleza - za bardzo by odstawali.
autor: ~T. Wroblewski

Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego) - 2005-11-29 09:03:21
Szanowni PT Dyskutanci, Zwracajcie prosze uwagę o czym dyskutujecie i w jakim temacie. Tu jest tetmat ' Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)' a wpisy raczej na temat jawności dorobku , jego oceny. Wpisy np. agenturalne całkiem w tym gina. Przecież jest sporo Gorących tematow i artykułow np. o jawności drobku. o ocenach i itd i tam nalezy dyskutować w tych tematach. Redagowanie NFA to ogromna praca - nieplatna a dyskutanci zamiast zajrzec na temat ' Jak wspierać NFA' i wprowadzic go w życie przysparzaja jedynie pracy redakcyjnej. Te wpisy należałoby teraz porozmieszczać po odpowiednich tematach - ale skoro nie ma na to srodkow to sie gubcie sami w tym labiryncie.
autor: ~nfa

O niektórych wielkich i zasłużonych - 2005-11-29 03:38:54
Prof. Pieniażek jest solą w oku nie tylko dyskutantów NFA. Więcej: http://forumakad.pl/archiwum/2 004/12/04-notatki_przewodnicza cego_rgszw.htm Komentarze Autor: Zosia Data: 2005.11.26 19:24
autor: ~ekostar

Marek Kucia? - 2005-11-29 02:45:22
Czy ktoś zorientowany wie czy Marek Kucia, wymieniany tu jako student prawa to Marek Kucia, obecnie doktor w Instytucie Socjologii UJ? Wiek by się zgadzał, ale z drugiej strony to popularne nazwisko...
autor: ~Rebell

Daty urodzenia... - 2005-11-28 18:43:42
Zgadzam sie, ze od sedziwych, niekiedy 90-letnich profesorow nie mozna wymagac, aby publikowali. Profesor Szczepan Pieniazek przed 40-laty byl tworca nowoczesnego sadownictwa w Polsce i wybitnym praktykiem. Zdarza sie, ze uczeni maja uznanie, bo sa praktykami! Wybitny profesor architektury nie publikuje, ale ma wspaniale realizacje, ktore zachwycaja ludzi w dziesiatki lat po jego smierci... Wybitny chirurg tez jest slawny z trudnych operacji, a nie z prac naukowych... Tak wiec potrzebna jest rozwaga w komentarzach...
autor: ~Marek Wronski

cd - 2005-11-28 17:30:00
Mam do Ziotka jeszcze jedna prosbe - Weglenski i Gorecki reprezentuja moja dziedzine i czy wobec tego moglby dla zestawienia odszukac cytowania chlopaka, ktory piec lat temu jakos swiezy doktor opuscil nasz lab (UCDavis) i pracuje jako samodzielny naukowiec w Delware - Blake Meyers, lub Blake C. Meyers. Mysle ze to bedzie ciekawe zestawienie zwazywszy ze Ci pierwsi Panowie maja od wielu lab spore zespoly badawcze a Blake dopiero swoj organizuje.
autor: ~tw

ps - 2005-11-28 17:18:37
Bronie profesora Szczepana Pieniazka z ktorego osoba po czesci byla zwiazana moja przeszlosc ale i terazniejszosc. On wypromowal mase ludzi i to ze polskie ogrodnictwo bylo i nadal jest konkurencyjne w znacznej mierze trzeba zawdzieczyc jemu bo na sile wypychal ludzi ze swojego instytutu na staze do Stanow. Ten czlowiek moze nic nie opublikowal, ale jego wklad do polskiej produkcji sadowniczej jest olbrzymi.
autor: ~tw

cd - 2005-11-28 17:12:32
Coz - jestem przeciwnikiem nazwisk na tej stronie, ale chyba nie da sie tego powstrzymac. Widze ze Ziotek lubi nauki przyrodnicze, a to moja branza i chetnie podsune mu kilka grubych ryb do analizy - co by powiedzial na temat obecnego rektora UW Piotra Weglenskiego.
autor: ~tw

Korekta dorobku! - 2005-11-28 16:00:47
Korekta: Po Panu profesorze Haman następuje pan prof. dr hab. Andrzej Szujecki - reszta zgadza się. Nastąpiło tez drobne przekłamanie odnośnie senatora PO i członka korespondenta PAN, prof dr hab RJ Góreckiego. Znaczące 2 prace prof Góreckiego w Polsce publikowane ukazały się w 1997 roku, a nie jak podałem 1977... Pozostałe dane, jak sądzę są przytoczone precyzyjnie i bez przekłamań. Sądzę, że ujawnienie dorobku wierchuszki polskiej nauki, nie byłoby wielkim problem. Wystarczy mieć dostęp do bazy cytowań.
autor: ~Ziótek

Fiat Lux! - 2005-11-28 15:41:01
Dziekuje, panie Ziutku! Teraz jestem oswiecony... A moze dr Wieczorek by zaproponowal Panu stanowisko Zastepcy Redaktora Portalu ds. Sprawdzania Dorobku Naukowego? Trzeby by tylko wydzielic osobna podstrone i powolutku, systematycznie ja wypelniac... Pozdrawiam serdecznie!
autor: ~Marek Wronski

luminarze, członkowie PAN, słowem UCZENI - 2005-11-28 14:51:18
Cóż nie było moim zamierzeniem, utajniać to nazwisko. Naturalnie, że jest to rektor prof dr hab. HJ Górecki. Na ok. 180 cytowanych prac z jego nazwiskiem 140 wykonanych było w USA podczas pobytu stażowego. Wkład merytoryczny naszego uczonego dyskontowany był umieszczeniem nazwiska w środku peletonu autorów. Czyli facet był i tyle, a ponieważ 'świecił guzikami' jak napisał Pan Wróblewski wiec ma 4/3 dorobku z zagranicy. Pozostałe 1/4, czyli ok. 40 cytowań to w istocie dwie prace wykonane w Polsce. Interesujące: pan prof dr habilitowany szef dużego instytutu organizujący nowo tworzony uniwersytet, zdjął garnitur, krawat, ubrał kitel i biega po laboratorium. Publikuje prace z panią A. Piotrowicz-Cieślak (rok 1977). Oczywiście nasz uczony jest pierwszym autorem, a pani która mu pomagała i pewnie muchy odpędzała, jest uhonorowana na drugiej pozycji. Jest to cały dorobek profesora, reszta to kilka donosów naukowych (pardon doniesień) cytowanych jeden raz przez samego zainteresowanego. Wystarczyło został dostrzeżony przez jemu podobnych i wybrany na członka (na razie korespondenta) szacownej Polskiej Akademii Nauki. Można zapytać kto go wybierał? Naturalnie podobni mu uczeni: Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. S. Pieniążek, specjalista od sadownictwa - według Science Citation Index - 0 (zero) cytowanych prac Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. F. Witczak, żywienie zwierząt - 2 prace cytowane, jedna praca w Rocznikach Nauk Rolniczych z 1972 roku cytowana 3 razy, druga praca z roku 1977, Zeszyty Naukowe Szkoły Głównej Z - cytowana 1 raz. Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. T. Garbuliński - farmakologia - z dorobku profesora 68 cytowanych prac, najbardziej cytowana praca z 1975 roku - sześć razy (w tym dwa samocytowania), 29 prac cytowanych jeden raz (w wiekszości samocytowania), pozostałe dzieła uczonego cytowane 2-3 razy. Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. J. Haman - mechanizacja rolnictwa - 10 prac cytowanych, wszystkie po jednym razie (Zeszyty Problemowe Postępów Nauk Rolniczych) Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. J. Haman - entomologia, ochrona środowiska leśnego - 46 cytowanych prac, jedna praca z 1987 roku cytowana 12 razy (Ekologia Owadów Leśnych - pewnie książka), pozostałe prace cytowane jeden raz, czasami dwa razy. Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. A Horubała - chemia i technologia żywności, 13 cytowanych prac, najbardziej cytowana praca z 1964 roku 2 razy (Roczniki Technologii Chemicznej), pozostałe cytowane po 1 razie Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. R. Michałek - inżynieria rolnicza i metodologia nauki - cytowanych 6 prac, wszystkie po jednym razie Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. R. Michałek - Z. Gertych (nie mylić z Giertychem Maciejem) - 0 references matched the query (czyli zero prac cytowanych) Członek rzeczywisty PAN prof. dr hab. R. Babicki - technologia chemiczna drewna, 7 prac cytowanych, każda jeden raz Itd itd itd... Trzeba podsumować, że na tle osiągnięć innych, członków rzeczywistych od dziesięcioleci, nowy od 2004 roku członek korespondent szacownej Akademii Nauki jest prawdziwym tuzem!!! Nadmienię tylko, że aby nie pominąć prac cytowanych w najbardziej twórczym okresie aktywności naukowej naszych znamienitych uczonych, cytowania sprawdzane były za ostatnie 35 lat (od 1970 roku). Wykonanie tego zestawienia zajęło mi ok. 10-15 minut. Starałem się wątpliwości (to samo nazwisko, przy braku możliwości określenia afiliacji i dziedziny jakiej cytowana praca dotyczy) roztrzygać na korzyść naszych uczonych. starając sie jednak być możliwie uważnym i obiektywnym, wyszło co wyszło. Koń jaki jest każdy widzi...
autor: ~Ziótek

cont - 2005-11-28 12:43:27
Panie Marku, Po co? Trzebaby bylo opisac 99% polskiej spolecznosci naukowej w tym szanownych rektorow a nie ma sensu polowac pojedynczo na czarownice a jezeli to robic to systematycznie. Dzis w drodze do pracy zastanowilem sie i w sumie ten osobnik i tak wyglada o wiele lepiej niz wielu kolegow z branzy, ktorzy w ogole nie robia nic. Mnie czasami ponosi jak widze na codzien ludzi ktorzy publikuja w Science czy Nature a w kraju, ktory ma jedna z najstarszych akademickich tradycji na swiecie za kilka gniotow w lokalnych zurnalach jest sie czlonkiem Polskiej Akademii Nauk. Dorobek w naukach scislych jest tak latwo podliczyc. pozdrawiam tw
autor: ~tw

Sugestia autocenzury? - 2005-11-28 11:31:25
Panie Tadeuszu, A coz to znow za TAJEMNICE z tymi nazwiskami? Czemu i MY nie mozemy poznac tego wybitnego uczonego? Moze pare slow na temat dorobku naukowego? Z niecierpliwoscia czekam....
autor: ~Marek Wronski

ps - 2005-11-27 12:16:57
Juz nie trzeba - sprawdzilem - to pan o ktorym myslalem. Tani karierowicz i zaden naukowiec. Blisko wspolpracowalem z dziewczyna, ktora zaczela u niego robic doktorat. Jak sie zorientowal ze merytorycznie wymyka sie mu spod kontroli i ze wie wiecej od niego to ukratkiem wykasowywal w poczcie internetowej moje listy do niej, bo zaklad na poczatku kiedy internet zaczynal dzialac mial tylko jeden adres. Dziewczyna (bardzo dobra) oczywiscie musiala z pracy odejsc. Po powrocie ze Stanow blyszczal tymi guzikami i jak widac skutecznie bo zostal rektorem akademi rolniczej w Olsztynie, no coz ale kadencja rektora jest ograniczona a u koryta jakos trzebaby sie utrzymac - cale szczescie ze PO przegralo te wybory. Funkcja w PANie wcale mnie nie dziwi - pasuje do ogolu.
autor: ~T. Wroblewski

pytanie do ziotka - 2005-11-27 11:55:46
Rektor Uniwersytetu warminsko-mazurskiego? - czy moge prosic o nazwisko tego rektora jezeli nie tu na forum to na moj prywatny adres: wroblewski@ucdavis.edu. Znam jednego pana ktory jako rektor robil tam kariere pod haslem bylem w Ameryce i wiem jak uczelnia powinna wygladac, chodzil zawsze w garniturze z i jej blyszczace guzili byly najbardziej blyskotliwym elementem jego osoby wlaczajac w to caly dorobek naukowy.
autor: ~T. Wroblewski

Lista agentów na UJ - 2005-11-26 12:43:41
Lista agentów na UJ wg Gazeta Polska | 23.11.2005 --Agenturalne oczko na UJ Jerzy Dziadyk (pseudonim 'Stary') pracownik składnicy paszportów, Andrzej Jankun ('Żalgiris') doktor, adiunkt instytutu Botaniki, Tadeusz Klinger ('Tadeusz') kierownik hotelu profesorskiego, Marek Kucia ('Bart') student Wydziału Praw Jan Kucia ('Zwierzyniecki') pracownik Biblioteki Jagiellońskiej, Krystyna Krukowiecka ('Kruk') pracownik działu współpracy z zagranicą, Ryszard Lempart ('VB') pracownik działu transportu, Henryk Lizurej ('Kazimierz') doktor, adiunkt Wydziału Fizyki, Marek Marecik ('Adam') magister z Instytutu Geografii, Wojciech Piotr Mazur ('Damian') student Wydział Historii Instytutu Nauk Politycznych, Piotr Mężyk ('Wojtek') student socjologii, Jan Stanek ('Lew') adiunkt w Instytucie Fizyki Ryszard Stinia ('Marcin'), Aleksander Szulc ('Olgierd') dyrektor Instytutu Filologii Germańskiej, Franciszek Szafraniec ('Józef') - profesor Instytutu Matematyki, Krzysztof Ślusarek ('4436') Instytut Historii, Jan Pawlica ('Filozof') dr hab., docent, kierownik Zakładu Etyki Instytutu Filozofii, Marek Płaszewski ('Marco'), Rodryk, Stanisław Walczowski ('Telex') student Wydziału Prawa, Włodzimierz Zapart ('Leszek') student Instytutu Filologii Polskiej, Robert Żurek ('Adamek') student Instytutu Nauk Politycznych.
autor: ~nfa

Re: Prawicowa skórka - 2005-11-26 10:40:32
Zgadzam się z tą opinią w całej rozciągłości. Dobrym przykładem jest rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Podczas ostatnich wyborów ubiegał się o mandat posła z ramienia SLD, a dziś skoro SLD-wska platforma nie gwarantowała dryfowania w pożądanym kierunku postanowił wskoczyć na inną tj PO. Z dobrym skutkiem... Dziś jest senatorem z ramienia PO !!! Przy okazji udało mu się wskoczyć na inną platformę gwarantującą dla niezorientowanych wysoki prestiż i splendor. Został członkiem korespondentem PAN !
autor: ~Ziótek

Policyjny serwis informacyjny Prezesa Centrum - 2005-11-25 15:45:11
Policyjny serwis informacyjny Prezesa Centrum ... Serwis informacyjny Prezesa Niezależnego Obywatelskiego Centrum Badania i Monitoringu Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji i Patologii w Policji . Pawła Witkowskiego TEL. 0 602 318 302 e-mail pablow0@op.pl fmpis http://www.fmpis.strefa.pl/for um/viewforum.php?f=9&amp;s id=fb33f8dda728b932a9639847f9f fe8ca Wyczyny gangu z Siemiradzkiego 24 i gangu CBŚ - Kraków . http://www.fmpis.strefa.pl/for um/viewtopic.php?t=336&amp ;sid=eaa3551ab95bec235c7e2b262 d73589e Czy znasz właściciela samochodu widocznego na zdjęciu ? http://www.fmpis.strefa.pl/for um/viewtopic.php?t=337 Przestępcza sitwa - czy tylko w Gdańsku ? http://www.fmpis.strefa.pl/for um/viewtopic.php?t=331
autor: ~Paweł

Lustracja środowiska akademickiego - 2005-11-25 09:11:06
Lustracja środowiska akademickiego - link do zasobów NFA na ten temat http://www.nfa.pl/news.php?id= 56
autor: ~Józef Wieczorek

Do CKK w nauce i edukacji - 2005-11-25 03:08:23
Zestawienie nauczycieli akademickich UJ zidentyfikowanych jako tajni współpracownicy wg Gazety Polskiej - 23.11.2005 tekst - Agenturalne oczko na UJ Aleksander Szulc ( Olgierd) germanista, Andrzej Jankun (Żalgiris) botanik, Jan Stanek ('Lew') fizyk, Krzysztof Ślusarek ('4436') historyk, Franciszek Szafraniec ('Józef') matematyk, Jan Pawlica ('Filozof') etyk, Informacje zebrane w internecie odpowiadające tym nazwiskom i profesjom wskazują, ze byli to udacznicy IPN winna zweryfikować dane z GP oraz je uzupelnić. Lista z GP jest niepelna , brakuje m.in. Lesława Maleszki (polonista) znanego konfidenta do dzis w publikacjach UJ (Alma Mater) podawanego jako pokrzywdzonego i także innych, którzy donosili na 'nieudaczników' ale ich nie ma w wykazie Jan Stanek ('Lew') http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/58000/o58182.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o58182 prof. dr hab. Jan Józef Stanek Dyscypliny KBN: fizyka Specjalności: fizyka ciała stałego Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: Instytut Fizyki UJ - Instytut Politechniczny PWSZ w Tarnowie Rozprawa habilitacyjna: - Hyperfine INteractions on 57Fe, 197 Au and 119Sn Nuclei in Crystal Sites of Oerturrbed Symmetry, Uniwersytet Jagielloński; Wydział Matematyki i Fizyki, 1990 Promotor przewodów doktorskich: http://ptf.fuw.edu.pl/lu.php?o d=2048 Polskie Towarzystwo Fizyczne Lista członków PTF prof. dr hab. Jan Stanek http://www.fais.uj.edu.pl/inde x.php?id=rada_wydzialu&b=s ec Rada Wydziału Profesorowie: Prof. dr hab. Jan Stanek Fizyka Krzysztof Ślusarek ('4436') http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/21000/o21104.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o21104 dr hab. Krzysztof Andrzej Ślusarek Dyscypliny KBN: nauki historyczne Specjalności: historia nowoczesna, historia społeczno-gospodarcza, historia XIX-XX w., społeczeństwo polskie XIX-XX w. Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: - Instytut Historii UJ Rozprawa doktorska: - Drobna szlachta w Galicji 1772-1848, Uniwersytet Jagielloński; Wydział Historyczny, 1994 Rozprawa habilitacyjna: - Uwłaszczenie chłopów w Galicji zachodniej, Uniwersytet Jagielloński; Wydział Historyczny, 2002 Kierowane prace naukowo badawcze: - 1996-1999: Uwłaszczenie chłopów w Galicji zachodniej; http://historicus.umk.pl/olimp iada/kontakt.html Adresy Komitetów Okręgowych Olimpiady Historycznej w Krakowie ul. Gołębia 13, 31-007 Kraków (dr hab. Krzysztof Ślusarek), tel. 0607616503, kslusar@argo.hist.uj.edu.pl http://jazon.hist.uj.edu.pl/ih /dzialalnosc.php?id=8 Zakład Historii Polski Nowoczesnej 31-007 Kraków, ul. Gołębia 13, p. 205, tel. (0-12) 422-10-33 w.1235, 1254, 1255; (0-12) 663-12-35; (0-12) 663-12-54; (0-12) 663-12-55 Kierownik: prof. dr hab. Tomasz Gąsowski Adiunkci: dr hab. Krzysztof K. Daszyk, dr hab. Krzysztof Ślusarek, dr hab. Michał Baczkowski, dr Tomasz Kargol Dr hab. Krzysztof Ślusarek: dzieje społeczne, gospodarcze i polityczne Polski porozbiorowej (ze szczególnym uwzględnieniem Galicji), szlachta i ziemiaństwo polskie w XVIII-XX w.; Kresy Wschodnie XIX-XX w.; dzieje społeczne, gospodarcze i polityczne wsi polskiej w XVIII-XX w. http://www.ipn.gov.pl/a_140901 _rl_rp.html Otwarcie wystawy "Ruch Ludowy w służbie Rzeczypospolitej 1939-1989" w Kielcach 13 września 2001 roku, w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, otwarto wystawę "Ruch Ludowy w służbie Rzeczypospolitej 1939-1989". Patronat nad ekspozycją objął marszałek województwa świętokrzyskiego, Józef Szczepańczyk. Jej otwarcia dokonał wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, dr Grzegorz Ciecierski oraz dyrektor krakowskiego Oddziału IPN dr hab. Janusz Kurtyka, w obecności naczelnika Wydziału Badań Naukowych BEP IPN, dr Antoniego Dudka. Wystawa została przygotowana przez pracowników krakowskiego OBEP IPN: naczelnika dr. hab. Ryszarda Terleckiego oraz Teodora Gąsiorowskiego i Jarosława Szarka. Towarzyszyła jej sesja popularno-naukowa, na której wygłoszono kilka referatów. Dr Krzysztof Ślusarek (Uniwersytet Jagielloński) zapoznał zebranych z tematem "Polskie Stronnictwo Ludowe w regionie Świętokrzyskim 1945-1947 http://www.uj.edu.pl/dispatch. jsp?item=aktualnosci/display.j sp&news=171 Promocja książki Zbigniewa Święcha pt. ""Trzy tajne dokumenty"" Kiedy: 10-05-2004 Gdzie: Piwnice Collegium Maius UJ, ul. Jagiellońska 15 w Krakowie Organizator: Instytut Historii UJ JM Rektor UJ, prof. dr hab. Franciszek Ziejka ma zaszczyt zaprosić na uroczystą promocję książki Zbigniewa Święcha pt. 'Trzy tajne dokumenty', która odbędzie się w poniedziałek 10 maja br. o godz. 17.00 w Piwnicach Collegium Maius, ul. Jagiellońska 15 w Krakowie Praca ta poświęcona jest tworzeniu przez Polaków, w najtrudniejszych czasach zaborów, unii narodów ? budowaniu wspólnot europejskich i zredagowaniu w roku 1831 polskiej Konstytucji dla Europy. Publikacja tej książki zbiegła się z 640 rocznicą narodzin Akademii Krakowskiej, tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Dało to asumpt do zorganizowania konferencji pt. 'Europa Unii i Federacji. Idea jedności narodów i państw od średniowiecza do czasów współczesnych'. Odbędzie się ona w dniach 13 ? 15 maja br. w auli Collegium Novum UJ, ul. Gołębia 24 w Krakowie pod patronatem Ministra Spraw Zagranicznych i Marszałka Sejmu RP. Podczas Konferencji prasowej tuż po promocji książki Zbigniewa Święcha wicedyrektor Instytutu Historii dr hab. Krzysztof Ślusarek zapozna dziennikarzy ze szczegółami organizacyjnymi tej konferencji naukowej. Jej integralną częścią będzie dyskusja uczonych i publicystów nt. Europa w Krakowie, którą poprowadzi Zbigniew Święch 14 maja br. o godz. 18.30 w sali Senackiej Collegium Novum UJ, ul. Gołębia 24 w Krakowie. Podczas promocji będzie można kupić książkę w cenie promocyjnej i uzyskać dedykacje i autograf autora. Franciszek Szafraniec ('Józef') http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/58000/o58251.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o58251 prof. dr hab. Franciszek Hugon Szafraniec Dyscypliny KBN: matematyka Specjalności: analiza funkcjonalna, teoria operatorów Miejsca pracy, zajmowane stanowiska, pełnione funkcje: Instytut Matematyki UJ Promotor przewodów doktorskich: http://www.uj.edu.pl/dispatch. jsp?item=aktualnosci/reportaze /R020.jsp&report=true& pic=4 12-05-2005 Uroczyste posiedzenie Senatu UJ z okazji Święta Uniwersytetu Laurem Jagiellońskim wyróżnieni zostali prof. Franciszek Szafraniec z Wydziału Matematyki i Informatyki oraz prof. Marek Gedl z Wydziału Historycznego. Na zdjęciu prof. Władysław Miodunka, prorektor UJ składa gratulacje prof. Szafrańcowi. http://www.ii.uj.edu.pl/np/abo ut_p.htm Historia: Instytut Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego jest obecnie jednym z dwóch instytutów na Wydziale Matematyki i Informatyki. Pierwszym dyrektorem Instytutu był Andrzej Zięba, który kierował nim od 1 stycznia 1976 roku do 31 marca 1976 roku. Następnymi dyrektorami byli: Stanisław Surma (1976-1979), Franciszek Studnicki (1979-1981), Zdzisław Denkowski (1981-1984), Franciszek Szafraniec (1984-1987... http://www3.uj.edu.pl/alma/alm a/47/01/20.html Z Senatu UJ 20 listopada odbyło się drugie w bieżącym roku akademickim posiedzenie Senatu UJ. Obradom przewodniczył rektor Franciszek Ziejka <b>Senacka Komisja ds. Odznaczeń i Nagród Prof. dr hab. Władysław Miodunka - prorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej, przewodniczący Członkowie: Prof. dr hab. Krystyna Chojnicka - Wydział Prawa i Administracji Prof. dr hab. Stanisław Palka - Wydział Filozoficzny Prof. dr hab. Jadwiga Paja-Stach - Wydział Historyczny Prof. dr hab. Stanisław Balbus - Wydział Filologiczny Prof. dr hab. Franciszek Hugon Szafraniec - Wydział Matematyki, Fizyki i Informatyki http://www.matinf.uj.edu.pl/og olne/rada.pl.htm >Skład rady wydziału Prof. dr hab. Franciszek H. Szafraniec Matematyka http://www.im.uj.edu.pl/instyt ut/katedry/kaf/ Katedra Analizy Funkcjonalnej Kierownik: prof. dr hab. Franciszek Hugon Szafraniec Jan Pawlica ('Filozof') http://users.uj.edu.pl/~usgoba n/sifil.html Struktura Instytutu Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego Ethics Head: Professor Jan Pawlica, Ph.D. Tel. (48 12) 22-71-11 ext. 144 http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/59000/o59316.htm Ludzie nauki identyfikator rekordu: o59316 dr hab. Jan Pawlica, em. Dyscypliny KBN: nauki filozoficzne Specjalności: aksjologia, etyka, prawo Promotor przewodów doktorskich: wykłady Uniwersytet Jagielloński Krzychu / 29 maja 2001 ekspres filozoficzny "Principia" | zeszyt 25 | listopad 2000r. http://www.psf.org.pl/publicat ion_print.php?pid=240 Uniwersytet Jagielloński Seminaria Istnienie wartości prof. Jan Pawlica Aleksander Szulc ( Olgierd) http://www.pau.krakow.pl/czonk owi.htm CZŁONKOWIE POLSKIEJ AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI WYDZIAŁ FILOLOGICZNY,CZŁONKOWIE KRAJOWI Czynni: 20. Prof. dr Aleksander Szulc, Fundacja Nauki Polskiej http://www.fnp.org.pl/programy _aktualne/nestor_l_04.html PROGRAM NESTOR I i II edycja 2004 beneficjenci: Prof. dr hab. Aleksander Szulc, em prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego filologia germańska Instytut Filologii Germańskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego 4 miesiące w 2005 r. http://www.mnii.gov.pl/mnii/in dex.jsp?place=Lead08&news_ cat_id=495&layout=4&of fset=60&count=20 Doktorat honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego dla prof. Aleksandra Szulca 7 lutego 2005 r. Prof. Aleksander Szulc, lingwista i badacz języka niemieckiego oraz języków nordyckich, otrzymał w piątek doktorat honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego. Senat Uniwersytetu Wrocławskiego uhonorował Aleksandra Szulca - w dowód uznania jego zasług przez wrocławskie środowisko germanistów i skandynawistów. Cenione są zwłaszcza dokonania Szulca na polu glottodydaktyki, czyli edukacji językowej dzieci Alexander von Humboldt Foundation! http://www.humboldt-foundation .de/automat_db/ pub_humboldtiana2.humboldtiana _index_pub?p_year=1997&p_g roup=1&p_fg2=1D Christoph Schatte: Vorüberlegungen zur semanto-syntaktischen Beschreibung von Verben. In: PLUS RATIO QUAM VIS. Festschrift für Aleksander Szulc zum 70. Geburtstag.. (Ed. Antoni Dębski) Kraków: Jagiellonian University Press, 1997, p. 157 - 166 [dependenc grammar, lexicology, verb semantics ]. Andrzej Jankun (Żalgiris) http://bazy.opi.org.pl/raporty /opisy/osoby/59000/o59276.htm - Biblioteka Instytutu Botaniki PAN i UJ IB PAN - Dyrektor - Instytut Botaniki UJ - Polskie Towarzystwo Przyrodników im. Kopernika - Wiceprezes Rozprawa habilitacyjna: - Znaczenie apomiksji w ewolucji rodzaju Sorbus /Rosaceae/, Uniwersytet Jagielloński; Wydział Biologii i Nauk o Ziemi, 1994 ODDZIAŁY PTB http://ptb.ib-pan.krakow.pl/PT B/ODDZ.HTM Krakowski dr hab. Andrzej Jankun, Z-d Cytologii i Embriologii Roślin, Instytut Botaniki UJ, ul. Grodzka 52, 31-044 Kraków, tel. (012) 422 71 11 w. 168, e-mail: jankun@grodzki.phils.uj.edu.pl http://www.wszechswiat.agh.edu .pl/redakcja.htm Wszechświat - PISMO POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA Rada Redakcyjna: Przewodniczący: Jerzy Vetulani Z-cy przewodniczącego: Ryszard Tadeusiewicz, Jacek Rajchel Sekretarz Rady:Elżbieta Pyza Członkowie:Stefan Witold Alexandrowicz, Andrzej Jankun, Wincenty Kilarski, Jerzy Kreiner, Wiesław Krzemiński, Irena Nalepa, Barbara Płytycz, Marek Sanak, January Weiner, Bronisław W. Wołoszyn http://www.ib.uj.edu.pl/?d=adr esy, JANKUN Andrzej - dr hab., adiunkt, Instytut Botaniki UJ 31-044 Kraków, ul. Grodzka 52, pok. 109, tel.: 663-17-68 Kierownik Biblioteki Instytutu Botaniki UJ http://www.jubileum.uj.edu.pl/ fund/jadwigaRADA.html Fundusz Królowej Jadwigi. Rada Funduszu Królowej Jadwigi w latach 2003-2006 Dr hab. Andrzej Jankun (Wydział Biologii i Nauk o Ziemi http://www.if-pan.krakow.pl/pt p/krakow.htm KRAKOWSKI ODDZIAŁ Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika WŁADZE: Prezes Oddziału: dr hab. Andrzej Jankun, Instytut Botaniki UJ, Zakład Cytologii i Embriologii Roślin, 31-044 Kraków, ul. Grodzka 52; tel.: 422-71-11 wew. 168; e-mail: jankun@grodzki.phils.uj.edu.pl Andrzej Jankun (Żalgiris) - obecnie dr.hab. . mój znajomy z rady wydziału, członek wydziału BiNoZ i Senatu w latach Wielkiej Solidarności ( w senacie był chyba już wczesniej). Stateczny i bardzo uprzejmy, chyba juz po 60-tce, przez wiele lat mi się kłaniał , Ciekawe ilu by uwierzyło, że może być kapusiem ? Musiał być pozytywnie zaopiniowany przez komisje w 1986, bo zapewne nie wplywal negatywnie na młodziez akademicka w przeciwieństwie do JW. Niedawno b. rektor UJ, honorowy szef KRASP ( F. Ziejka) informowal media, że srodowisko akademickie się samooczyściło - niestety nie objasnil co to znaczy !!! Józef Wieczorek
autor: ~Józef Wieczorek

Prawicowa skóra - 2005-04-09 10:35:29
Najgorsze jest to, że te dziady, które zrobiły karierę w PRL i nadal są nie do ruszenia przywdziewają teraz prawicowy kamuflaż. Ich problemem nowych czasów jest konkurencja, więc usuwają ją sobie pod pretekstem walki właśnie z komunizmem. Domniemany komunizm ofiar polega na tym, że robią coś społecznie użytecznego (dobra dydaktyka, dobry pomysł racjonalizatorski do zastosowania). A przecież teraz każdy ma dbać o siebie, więc społeczne zachowania karane są czerwoną etykietką (podczas gdy jest to zwykła, prawidłowa postawa obywatelska). Rozwój dziada w PRL-u był słaby, więc teraz czuje się bardzo zagrożony. Karierę dawniej robił manewrami politycznymi, więc teraz też to mu pozostaje. Wystarczy tylko zmienić skórkę i inaczej ją pomalować.
autor: ~Maciek Panczykowski



podaj: imię
e-mail
temat
treść
 

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.137 | powered by jPORTAL 2