Niezależne forum-wypraszam
sobie !!! - 2007-05-16 03:17:09 |
Z tą niezależnością drodzy
państwo zdecydowanie
przesadzacie.
Mniej lub więcej, ale
zawsze takie fora są
uzależnione od pewnych osób,
poglądów tych osób oraz
poprawnosci politycznej, którą
jednostki te uznają.
Jeśli ktoś wierzy w
całkowitą niezależność, to nie
powinien na to forum trafić.
DLACZEGO ?!?!?!
DLATEGO, że jak sama nazwa
wskazuje, jest to forum dla
ludzi w pewnym wieku oraz o
pewnym poziomie wykształcenia,
które powinno wykluczać wiarę
w taką utopię.
Z pozdrowieniami ! |
autor: ~Sprawiedliwy |
|
prywatne - dlaczego nie? - 2007-01-07 12:00:01 |
do ekostar, kt. pisze:
"Czy to się obydwu
autorom tego typu wypowiedzi
podoba czy nie, zawsze będzie
istniała potrzeba badań
podstwowych, które nigdy nie
będą domeną naukowych
instytucji prywatnych".
- Dlaczego nie? jesli ktos
bedzie potrzebowal prywatnie
badan podstawowych to bedzie
je prowadzil lub zamawiał, jak
to sie dzieje np. w przemysle
farmaceut.
"Stawianie na
prywatyzowanie wszystkiego co
żyje jest pomyslem
dysklafikującym się w
zalążku"
- a niby dlaczego?
- to ze cos jet publiczne nie
oznacza ze nie jest prywatnie
wykorzystywane, czesto przy
ogromnym marnotrawstwie (np.
by przechycic 1 tys. trzeba
bezsensownie alokowac 10 tys.)
Własnie wokol i dla prywatnego
wykorzystania publicznych
srodkow tworzą się tzw.
układy
ale ta prosta prawda jest moze
zbyt prosta by ja uchwycic |
autor: ~a po co? |
|
Każdy może pójść do IPN - 2007-01-07 10:31:13 |
Kolejki mineły, uzyskanie
niezbędnej dokumentacji to
kilka miesięcy do roku, może
kilkunastu.
Jeśli ktoś nie ma ochoty
sprawdzić swoich papierow
powinno być sygnałem,
ostrzeżeniem - i taka osoba
nie powinna być zatrudniona na
uczelni.
Takie mam oczekiwania od
ustawy lustracyjnej.
|
autor: ~ekostar |
|
do itd - 2007-01-07 10:25:32 |
Z uwagi na fakt braku
ostatecznej wersji ustawy
lustracyjnej NFA powinno
werbalizować oczekiwania
wobec konsekwencji
wprowadzenia tej ustawy, a
nie przyjmować postawę
wyczekiwania jak to sugeruje
itd: Ponieważ właśnie Jak
juz bedzie ostateczna wersja
ustawy to wtedy mozna sie
zdecydowac jak dzialac i czy w
oglole - oczywiscie w ramach
prawa. Teraz mozemy tylko
gromadzic dokumentacje i sobie
gaworzyc. |
autor: ~ekostar |
|
W kółko to samo - 2007-01-07 10:16:11 |
Na beznadziejność ogólnej
sytuacji oraz ogólnie dołujące
stwierdzenia typu: Po
prostu nie mam pomysłu, co
dalej w tej sprawie
robić.(khmara) jedynym
rozwiązanie pozostaje dogłębna
lustracja środowiska
akademickiego.Choć i tak
pozostaną nieumoczeni znajomi
i krewni królika - stracą
oparcie, wsparcie i tupet, co
w dalszej konsekwencji może
uprzejrzyścić sytuację.
Według moich prywatnych
oszacowań wiele miejsc pracy
nie tylko znajdzie się ale
również powstanie konieczność
natychmiastowych zatrudnień
osób, które posiadają
merytoryczne kwalifikacje i
mogą przedstawić dokumenty
braku współdziałania z
SB.
I przy okazji Aleksowi:
zdecydowanie NIE "warto
dla tej jednej chwili
radości."
Jak wiadomo, z reguły cena
chwil szczęścia - na wielu
polach jest brzemienna w
konsekwencje.
Wypowiedzi a po co? -
mieszają rzeczywistość
sytuacji polskiej dydaktyki
(budżetowej i prywatnej z
rzeczywistością budżetowych,
akademickich czy PAN-owskich
instytucji naukowych.
Kiedyś na podobnym forum,
tylko na łamach GW, podobne
dyrdymały serwował pewien
chemik...JB czy odwrotnie,
bądź ktoś o podobnych
inicjałach. Czy to się obydwu
autorom tego typu wypowiedzi
podoba czy nie, zawsze będzie
istniała potrzeba badań
podstwowych, które nigdy nie
będą domeną naukowych
instytucji prywatnych.
Stawianie na prywatyzowanie
wszystkiego co żyje jest
pomyslem dysklafikującym się w
zalążku.
We wszystkich krajach starej i
doświadczonej demokracji obok
uczelni prywatnych istmieją
uczelnie państwowe bądź
stanowe, które czasem
funkcjonują lepiej czy są
bardziej konkurencyjne w
pewnych aspektach niż
prywatne... |
autor: ~ekostar |
|
pomysl co zrobic? - 2007-01-07 10:10:02 |
W odpowiedzi khmarze. Jest za
pozno na propozycje -
poczekajmy jaka nowa wersja
ustawy lustracyjnej zacznie
obowiazywac w marcu i co
przyniesie ewentualna
nowelizacja. Osobiscie uwazam,
ze przeszlosci nie da sie
wyprostowac (dotrzec do
jedynej prawdy) i naprawic
wszelkich rachunkow krzywd. To
nie znaczy, ze nie nalezy sie
starac, ale tez nie ma co
oczekiwac cudow...
Natomiast upowszechnienie akt
uwazam za PO za 'mniejsze'
zlo; procesy zas za kompletnie
zbedne. W tym kraju i tak
kazdy na podstawie tych samych
akt bedzie sadzil co innego -
bez wzgledu na wyrok sadu.
Jak juz bedzie ostateczna
wersja ustawy to wtedy mozna
sie zdecydowac jak dzialac i
czy w oglole - oczywiscie w
ramach prawa. Teraz mozemy
tylko gromadzic dokumentacje i
sobie gaworzyc. |
autor: ~itd |
|
Re: Do JW - 2007-01-07 09:26:10 |
Sytuacja, w której ofiara sama
zmuszona jest wyjaśniać, kto
ją skrzywdził, a uczelnia na
to odpowiada - nie, bo nasi
profesorowie mówią, że było
inaczej, jest kuriozalna.
Uczelnia nie ma żadnego
interesu, ani woli, by
wyjaśnić ciemne karty ze
swojej historii, a nie ma nad
uczelnią papieża, który
rąbnąłby pięścią w stół i
podjął w tej sprawie
jakąkolwiek decyzję.
Przypominam mniej
zorientowanym, że Józef
Wieczorek uzyskał od IPN
status osoby pokrzywdzonej.
Przypominam też, że nie ma
wciąż przeszkód, by osoba
podejrzana o współpracę z SB
była rektorem państwowej
uczelni bez wyjaśnienia tych
podejrzeń.
Po prostu nie mam pomysłu, co
dalej w tej sprawie robić. |
autor: ~khmara |
|
Re: Do JW - 2007-01-07 08:34:56 |
Ja mam dowody, że uczyniłem co
mogłem w tym kierunku aby
poznać jak było i jakie to
miało konsekwencje na dziś
http://www.naukowcy.republika.
pl/czarna_ksiega.html
żadnego wsparcia ze strony
środowiska nie otrzymałem poza
otrzymaniem w 'gębę', (także
kierowaniem takich jak ja do
łopaty no i porównania do
bydła, a nawet gorzej bo to
dla bydła byłaby obraza -
czytelnik GP!) |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Re: Do JW - 2007-01-07 07:58:15 |
Wracamy do punktu wyjścia.
Jeżeli jedyną przeszkodą jest
niechęć środowiska, to
niewiele da się zrobić bez
wyjaśnienia roli, jaką to
środowisko odegrało w
zwolnieniu danej osoby,
ówczesnych postaw i uwikłań
członków tego środowiska. To
tak, jakby chcieć
zadośćuczynić ofierze plagiatu
bez podawania nazwiska
plagiatora.
Jeszcze raz zwracam tutaj
uwagę na teczkę arcybiskupa.
Arcybiskup prowadził grę ze
służbami, której celem było
odniesienie konkretnych
korzyści zawodowych. W takich
przypadkach należy wyjaśnić,
jakie konsekwencje dla całego
środowiska i poszczególnych
osób miały konkretne,
personalne uwikłania
polityczne. |
autor: ~khmara |
|
do Aleksa - 2007-01-07 07:51:47 |
Trzeba na to spojrzeć
szerzej.
--------
Aleks:pisząc swój post miałem
na myśli tylko prac.
dydaktycznych i naukowo
dydaktycznych.
----------------
Ci z powodów formalnych (do
czasu ich zmiany) mogą być
pozyteczni na etatach
-naukowo-teczhnicznych. Jak
się kogos chciało miec na
uczelni to sie przenosiło na
taki etat aby mógł byc
pozteczny. Tak np. robio sie i
na zachodzie. np. w CNRS jedna
z najlepszych obecnie nie
tylko w Europie badaczek w
swojej specjalności była na
pocżatku na etacie sekretarki
a potem dopiero na etacie
naukowym. Podział formalny
pracownikow nie jest taki
wazny, ale żeby zamknąc
jakiekolwiek mozliwości pracy
chętnie się go przywołuje.
-------
Pominąłem dr z dorobkiem, bo
ci jakieś szanse powrotu mają.
------------
Jak podalem czesto nie mają
zadnych szans szczególnie jak
się skonfrontuje ich dorobek
beznakladowy z wielonakladowym
dorobkiem decydentów. Takiego
wstydu nikt nie przezyje.
--------------
W ich przypadku przeszkodą
jest jedynie niechęć własnego
środowiska.
--------------------
Niekoniecznie trzeba wracać do
pierwotnego środowiska,.
Chodzi tu o systemowa niechęć
całego środowiska. Sieć
akademicka jest misternie
upleciona
---------
Powroty na inne stanowiska to
inna bajka.
-------------------
Właśnie inne stanowiska to
jest rozwiązanie i mozliwowść
jakiejś rekompensaty ale
przeciwko takiej a mozliwości
srodowisko zwiera szeregi.
-----------------
Raczej beznadziejna. |
autor: Józef Wieczorek |
|
Do JW - 2007-01-07 07:15:47 |
pisząc swój post miałem na
myśli tylko prac.
dydaktycznych i naukowo
dydaktycznych. Pominąłem dr z
dorobkiem, bo ci jakieś szanse
powrotu mają. W ich przypadku
przeszkodą jest jedynie
niechęć własnego środowiska.
Powroty na inne stanowiska to
inna bajka. Raczej
beznadziejna.
|
autor: ~Aleks |
|
Re: Konkretny problem - 2007-01-07 06:59:31 |
Konkretne uwagi do argumentów
Aleksa
'Spójrzmy prawdzie w oczy'..
właśnie tego brak i środowisko
oczy zamyka lub odwraca
'Jeśli dziś nie mają
doktoratów to ich powrót jest
raczej niemożliwy z przyczyn
formalnych. W lepszej sytuacji
są ci z doktoratami'
Nic podobnego. Ci z
doktoratami stanowią częsta
nadal zagrożenie dla GTW
(często nowej GTW
wyselekcjonowanej w
międzyczasie) więc ich powroty
są niewskazane.
MGR ma większe szanse bo np.
może być na stanowisku
naukowo-technicznym. dr na
takie stanowiska się często
odrzuca ze względu na ciągoty
naukowe oczywiście odmawia
etatów naukowych np. z powodu
niekompetencji !!!
'Część z nich ma dziś inną
pracę i wracać na stare
miejsce nie ma zamiaru.'
Oczywiście ale środowisko
odmawia im nawet satysfakcji
moralnej aby to oni wybrali
chca czy nie chcą wrócić.
Ani nawet ustalenia metody
usuwania ich z uczelni nawet
jak są jasne dokumenty, że
byli oceniani, oskarzani przez
anonimowe gremia ! bez żadnego
udokumentowania i mozliwosci
obrony !!
---------
Tych którzy by chcieli wrócić
można podzielić na dwie grupy:
1. z dorobkiem, 2. bez
dorobku. Część
represjonowanych nie ma
dorobku bo nie miała warsztatu
pracy.
-------------
Niektórzy nie mieli i nie mają
warsztatów pracy ale dorobek
konspiracyjny nawet z lat
90-tych maja !)Fakt że nie
taki jaki mogliby miec, fakt
ze czasem wiekszy od tych z
milionowymi nakładami na
dorobek.
---------------
Dotyczy to głównie wszelkiej
maści doświadczalników. O
innych życiowych problemach
powodujących brak rezultatów
nie będę wspominał. One są
oczywiste - z czegoś trzeba
było żyć. Ci bez dorobku
(dawnego i nowego) raczej nie
mają szans powrot. Jeśli już
to na etat wykładowców i to
raczej na krótko. Środowisko
ich się szybko pozbędzie.
Dostaną kontrakty 2-3 letnia a
potem się ich nie przedłuży
pod byle pretekstem. Stanowią
bowiem zagrożenie innym starym
wykładowcom a poza tym kłują w
oczy... Ci z dorobkiem mogli
by wrócić na etaty
naukowo-dydaktyczne. Obawiam
się, że też tylko na chwile -
z powodów jak wyżej. Czy
zechcą dla tej chwili
rezygnować z obecnych miejsc
pracy? Wątpię. Wrócić z
pewnością będą chciały osoby
bez stałej pracy. Im się nie
dziwię. Trzeba sobie jednak
zdawać sprawę, że poza bardzo
nielicznymi wypadkami ich
powrót będzie bardzo trudny.
Tzw. środowisko najzwyczajniej
w świecie ich nie chce. Zburzą
błogi spokój. A komu to
potrzebne?
----------
tak jest
--------
Tak ja to widzę. Nie oznacza
to jednak, że jestem przeciw
powrotom. Jestem nawet za,
tylko czy warto dla tej jednej
chwili radości.
---
tu nie chodzi o radość ale o
zadośćuczynienie moralne
--------
Dlaczego tak myślę? Otóż znam
przypadek osoby usuniętej z
uczelni po doktoracie z powodu
małych postępów w rozwoju
naukowym, a faktycznie za
działalność opozycyjną męża.
Osoba ta już po roku 2000
wróciła na uczelnię na etat
wykładowcy (czy starszego
wykładowcy). Zatrudniono mją
na czas określony. Potem
zatrudnienie przedłużono na
następny okres zamknięty.
Trzeciego przedłużenia nie
było z powodu braku godzin.
Faktycznie chodziło o to iż
musiało to by być zatrudnienie
na stałe. A po co? Osoba ta
nie pracowała naukowo. Na
etacie dydaktycznym ie miała
takiego obowiązku.
I to by było na tyle. Czekam
na ataki.
----------------
udokumentowany przykład: dr
sklada podanie na wolny etat
kustosza po ogłoszeniu
prasowym. Nie tylko zna
robotę bo wspieral
merytorycznie (bezplatnie)
wczesniejszych kustoszy, zna
inne swiatowe muzea i może
pracować naukowo. Ale to jego
wada. Nie o to chodzi.
Przegrywa. Zresztą i etat
kustosza zlikwidowano bo był
tylko na potrzeby zony
dyrektora a potem przez
zapomnienie jeszcze
funkcjonował. Jak się zglosił
dr to go zlikwidowano.
W państwie bezprawia to jest
normalne i wiekszości to się
podoba. zadnych reakcji.
Rektor za taka polityke
kadrową i rózne kłamstwa
udokumentowane winien polecieć
ale nadal jest autorytetem.
Dzis jeden z rektorow nie
awansował ale tak się moze
zdarzyc w korporacji
hierarchow kościelnych ale
nie akademickich ! |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
ciaglosc etatyzmu petryfikuje
krzywdy - 2007-01-07 05:59:41 |
Gdyby nie było tzw. wymogów
formalnych blokujących
zatrudnienie kompetentnych
osob a
wlasciciele/zarzadzający
uczelniami mieli by interes w
zatrudnianiu wykladowców
którzy przyciągna
studentów/zlecenia badawcze to
czesc pokrzywdzonych moglaby
sie nadal realizowac zawodowo.
Niestety uczelnie sa czescia
swiata korporacji i nie
unkcjonują wedlug zasad
wolnosci, rynku i konkurencji.
I ta praprzyczyna
dyskutowanych na NFA
pokrzywdzeń jest - co mnie
dziwi niepmiernie - nadal
przez NFA niedostrzegana.
Bowiem to wlasnie etatyzm
(powodujacy uzaleznienie nauki
od polityków i wladzy) ktory
stanowil w PRL systemową
praprzyczynę krzywdzenia, dzis
(choc w wersji przyprawionej
akademickim korporacjonizmem)
swą aktualnością w wymiarze
legislacyjnym NADAL utrudnia
zadośćuczynienie lub chociaz
powrot pokrywdzonym do obiegu
naukowo-dydaktycznego.
Na pociechę zauważmy że
kolejny polski biskup - po śp
JPII - został zaliczony przez
wiernych "wiernych"
do ekskluzywnego grona godnych
okrzyku "Zostań z
nami" ;-) |
autor: ~a po co? |
|
Re: Konkretny problem - 2007-01-07 05:46:18 |
Nie argumentuję ani za, ani
przeciw, ani nie obchodzą mnie
opinie "demokratycznej
większości". Zgadzam się
również z argumentacją Aleksa.
Tego nie da się załatwić
jednym pociągnięciem
systemowym - przywróćmy
wszystkich zwolnionych do
pracy! - a zagrożenia, na
które zwraca uwagę Aleks, są
bardzo realne.
Po prostu nie mam pojęcia, od
której strony to ugryźć,
zwłaszcza że w każdym
indywidualnym przypadku trzeba
będzie zacząć od udowodnienia
uczelni, że zwolnienie
nastąpiło z przyczyn
politycznych.
Może jeszcze jedno dodam -
zatrudnianie wykładowców
dzisiaj się uczelniom nie
bardzo opłaca, stąd uczelnie
często starają się pozbyć się
wykładowców i nie ma to nic
wspólnego z uwarunkowaniami
politycznymi z przeszłości.
Fetysz habilitacji urósł przez
ostatnich 20 lat. |
autor: ~khmara |
|
Re: Konkretny problem - 2007-01-07 02:47:23 |
Spójrzmy prawdzie w oczy i
zastanówmy się bez emocji. Kim
są ci usunięci z uczelni? Dziś
mają około 50 lat. Jedni mają
trochę mniej, inni trochę
więcej. Część z nich ma
doktoraty, reszta - nie. Ci
młodsi raczej nie mają albo
nie mieli wtedy gdy ich
usuwano. Jeśli dziś nie mają
doktoratów to ich powrót jest
raczej niemożliwy z przyczyn
formalnych. W lepszej sytuacji
są ci z doktoratami. Część z
nich ma dziś inną pracę i
wracać na stare miejsce nie ma
zamiaru. Tych którzy by
chcieli wrócić można podzielić
na dwie grupy: 1. z dorobkiem,
2. bez dorobku. Część
represjonowanych nie ma
dorobku bo nie miała warsztatu
pracy. Dotyczy to głównie
wszelkiej maści
doświadczalników. O innych
życiowych problemach
powodujących brak rezultatów
nie będę wspominał. One są
oczywiste - z czegoś trzeba
było żyć. Ci bez dorobku
(dawnego i nowego) raczej nie
mają szans powrot. Jeśli już
to na etat wykładowców i to
raczej na krótko. Środowisko
ich się szybko pozbędzie.
Dostaną kontrakty 2-3 letnia a
potem się ich nie przedłuży
pod byle pretekstem. Stanowią
bowiem zagrożenie innym starym
wykładowcom a poza tym kłują w
oczy... Ci z dorobkiem mogli
by wrócić na etaty
naukowo-dydaktyczne. Obawiam
się, że też tylko na chwile -
z powodów jak wyżej. Czy
zechcą dla tej chwili
rezygnować z obecnych miejsc
pracy? Wątpię. Wrócić z
pewnością będą chciały osoby
bez stałej pracy. Im się nie
dziwię. Trzeba sobie jednak
zdawać sprawę, że poza bardzo
nielicznymi wypadkami ich
powrót będzie bardzo trudny.
Tzw. środowisko najzwyczajniej
w świecie ich nie chce. Zburzą
błogi spokój. A komu to
potrzebne?
Tak ja to widzę. Nie
oznacza to jednak, że jestem
przeciw powrotom. Jestem nawet
za, tylko czy warto dla tej
jednej chwili radości.
Dlaczego tak myślę? Otóż znam
przypadek osoby usuniętej z
uczelni po doktoracie z powodu
małych postępów w rozwoju
naukowym, a faktycznie za
działalność opozycyjną męża.
Osoba ta już po roku 2000
wróciła na uczelnię na etat
wykładowcy (czy starszego
wykładowcy). Zatrudniono mją
na czas określony. Potem
zatrudnienie przedłużono na
następny okres zamknięty.
Trzeciego przedłużenia nie
było z powodu braku godzin.
Faktycznie chodziło o to iż
musiało to by być zatrudnienie
na stałe. A po co? Osoba ta
nie pracowała naukowo. Na
etacie dydaktycznym ie miała
takiego obowiązku.
I to by było na tyle.
Czekam na ataki.
|
autor: ~Aleks |
|
konkretny problem - 2007-01-07 01:44:34 |
Argumentacja khmary częściowo
jest zasadna i odpowiada jak
sądzę poglądom demokratycznej
większości środowiska
akademickiego co stanowi
najpoważniejszy problem.
Oczywiście NFA mimo wysiłkow
nie ma pomocy prawnej, więc
żadną miarą takich problemów
samo nie rozwiąze, ale sam
fakt generalnego 'olewania'
problemu jest znamienny. Po
co się zajmować takimi
nieudacznikami, niech biologia
to sama rozwiąze. To jest
sprawa także wielu
opozycjonistów w innych
branżach niekiedy w bardzo
trudnych sytuacji którymi
koledzy- opozycjoniści ale
udacznicy i nieopozycjoniści
wspóludacznicy nie maja
zamiaru sobie zawracać głowy
bo to by im w udaczności mogło
przeszkodzić.
Szaty sie tylko rozrywa na
rzekomymi, urojonymi krzywdami
jakie mogą spotkać esbeków,
towarzyszy i innych udaczników
gdyby im odstawić
dotychczasowe schody do
dalszej kariery.
np. gdyby odebrać specjalne
emerytury katom a dac nieco
podwyzszone tym którzy nic nie
mają to byłabv straszna zemsta
i rzecz godna potępienia.
Jednym słowem kat winien być
dobrze wynagradzany do śmierci
bo kat jest potrzebny w każdym
systemie. Z niewinnych żadnego
pożytku nie ma, a jeszcze
trzeba cos ze wzrokiem, z
twarzą zrobić.
Ale wracając do wątku :'Nie
mamy żadnych danych,
dotyczących tego, ile osób
zwolniono z uczelni z przyczyn
politycznych i w jaki sposób
się to odbywało. Systemowo się
tego rozwiązać nie da.'
Oczywiście nie bez przyczyny
nie ma danych ale środowisko
beneficjentów tych danych nie
chce mieć. Ilu z nich
samopoczucie mogłoby się
pogorszyć ?
Zresztą i sama Panna 'S'
przynajmniej na uczelniach
nieraz a w szczególności w
okresie transformacji stawala
na gruncie wsparcia
towarzyszy co skutkowało
ochrona ich stołkow i
wynoszenia na stołki
wspierających nowych
solidaruchow.
Wiec jak można mówić o
powrotach skoro status quo
jest takie mile ?
Jak łatwo się mozna przekonać
nawet w obecnych bazach danych
niektórzy nawet po 20 latach
wydalenia z uczelni maja
wieksze osiągnięcia naukowe
niz niezastąpieni geniusze za
których uczelnia dostają wiele
punktów ( nawet jak figuruja
tylko na liście plac) Jasne
jest, że usunięci jeśli nie są
prof (a niby jak by sie mogli
stac prof ?) nie moga takich
zręcznościowców zastąpić.
To jest zresztą temat na
obszerniejszy tekst nawet
książkowy ale nikt nie da
pieniędzy na jej wydanie (
jesli napisze się projekt to
raczej zostanie zagubiony).
Oczywiście NFA mogłoby
wystąpić z projektem zbadania
skutków weryfikacji lat
80-tych ale kto oprócz JW w
tym zadeklaruje udział ? W
końcu ja to juz zaproponowałem
i reakcja byla jednoznaczna -
zamknij się ! ( w 1990 r,.
nawet zostalem usuniety z PTG
po takich propozycjach ! i do
tej pory zadnej
rehabilitacji)
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Do Zbigniewa - 2007-01-06 15:35:31 |
To proszę przedstawić
konkretną propozycję zajęcia
się konkretnym problemem, bo
ja nie widzę możliwości
rozwiązania systemowego tego
problemu. Po pierwsze, żadna
uczelnia nie przyzna się, że
zwolniła kogokolwiek z
przyczyn politycznych. Po
drugie, minęło ćwierć wieku i
wiele z tych osób nie posiada
dzisiaj odpowiednich
kwalifikacji do pracy na
uczelni.
Pierwsze zastrzeżenie wyjaśnię
na przykładzie: W latach 70.
władze oficjalnie twierdziły,
że w Polsce nie ma więźniów
politycznych. W 1980 roku
strajkujący zażądali
zwolnienia więźniów
politycznych i więźniowie
polityczni zostali zwolnieni.
Czyli zwolniono więźniów,
których nie było!
Z uczelniami jest podobnie. W
latach 80. działały na
uczelniach komisje
weryfikacyjne, ale nikt
dzisiaj nie przyznaje się do
tego, że te komisje
przyczyniły się do zwolnienia
kogokolwiek z pracy. Władze
każdej uczelni odpowiedzą: no,
tak, tak, ale u nas to
zwolniono tylko kilka osób i
to nie z przyczyn
politycznych, ale dlatego, że
były słabe naukowo.
A teraz przykład konkretnej
osoby, zaangażowanej w
działalność opozycyjną. Pani
ta była asystentką, w 1982
roku była przesłuchiwana przez
komisję weryfikacyjną.
Oficjalnie zwolniono ją,
ponieważ nie obroniła w
wymaganym czasie pracy
doktorskiej. Pracy doktorskiej
nie obroniła, ponieważ ta
praca została oceniona
negatywnie przez recenzentów
(ha, ha, czy ktoś może podać
jeszcze jeden przykład
negatywnej recenzji rozprawy
doktorskiej?). Jak po 25
latach udowodnić, że recenzje
były nieuczciwe? Kto podejmie
się dzisiaj recenzowania pracy
doktorskiej napisanej ćwierć
wieku temu? Jak ją dzisiaj
przywrócić do pracy? Na jakim
stanowisku?
Nie mamy żadnych danych,
dotyczących tego, ile osób
zwolniono z uczelni z przyczyn
politycznych i w jaki sposób
się to odbywało. Systemowo się
tego rozwiązać nie da.
|
autor: ~khmara |
|
do wszystkich szlachetnych, i
nie tylko - 2007-01-06 11:31:27 |
Mnie ten watek
lustracyjno-esbecki interesuje
wylacznie w takim aspekcie:
czy sa szanse aby osoby
wyrzucone z pracy na uczelni w
czasach komunizmu wrocily do
pracy? Takie osoby sa w gronie
NFA i jak do tej pory
sympatykow NFA niezbyt ten
problem obchodzi. Na pewno
latwiej jest sie
dowartosciowywac ciskajac
gromy na esbekow (ktorzy
nawiasem mowiac dzialali
zgodnie z obowiazujacym
wowczas prawem), niz zajac sie
konkretnym problemem. Ale
gdyby byli chetni do dyskusji
tego tematu (i do ustalen
praktycznych) to chetnie sie
wlacze. |
autor: ~Zbigniew |
|
prawo czy legislacja - 2007-01-06 08:16:31 |
khmarze - ok z jednym
zastrzezeniem -
"sączenie jadu" jest
zgodne nie z prawem a z tzw.
"legislacją" -
uczynienie z legislacji prawa
i mylenie tych pojeć to
praprzyczyna wielu problemów.
A gdyby w ogolnoswiatowym
glosowaniu Chinczycy z
Indusami demokratyczną
większoscią przeglosowali
swiat zachodni i odebrali mu
co chca w ramach
sprwiedliwosci spolecznej tez
nazwalibysmy to prawem ? |
autor: ~a po co? |
|
Re: demokracja a
"układ" - 2007-01-06 06:16:37 |
- jak rektor uwiklany moze
saczyc jad tak piekaz moze Ci
sypac do chleba podtruta
mąkę
Róznica jest taka, że w
przypadku piekarza mamy do
czynienia z przestępstwem, w
przypadku dostojników
akademickich są to działania
całkowicie zgodne z prawem. |
autor: ~khmara |
|
demokracja a "układ" - 2007-01-06 02:50:50 |
odp. Grzegorzowi
"Kto go wybrał? Proste. -
Postkomunistyczny układ.
Tyle."
- wybrala go wiekszosc
kolegium/senatu, gdyby ta
wiekszosc zdecydowala sie
wybrac zwolennika teori ze
slonce sie kreci wokol ziemi a
mialby on wymagane tytuly, tez
by zostal rektorem, jesli nie
tolerujesz rektora zmien
uczelnie albo zastanow sie czy
tzw. demokracja akademicka nie
jest przyczyna krytykowanych
przez Ciebie efektow
wyborczych
"... piekarz szanowny
"A po co" ma wpływ
na to, czy otręby chleba,
który wypiekł wejdą mi w zęby,
czy nie. Może też trochę na
smak i jakość chrupiącej
skórki. I właściwie tyle.
"
- jak rektor uwiklany moze
saczyc jad tak piekaz moze Ci
sypac do chleba podtruta mąkę
;-)
"Natomiast rektorzy,
dziekani i dyrektorzy
instytutów maja wpływ nie
tylko na moje odczucia
estetyczne - esbek czy
pzprowski towarzysz to w końcu
zawsze nieciekawy obraz- , ale
takze na to jak wychowywane są
moje dzieci, dzieci moich
znajomych oraz na to w jakich
warunkach paracuję. I tak, jak
nie będę w kościele spowiadał
się księdzu esbekowi, tak nie
będę tolerował przełożonego z
esbecko-pzprowską
przeszłoscią."
- politycy (w tym obaj
medialni Wicepremierzy) maja
wplyw a duzo wiecej w życiu
Twoim i Twych dzieci (w tym na
reguly funkcjonowania szkól i
Twej uczelni) ale musisz ich
tolerowac z tych samych
przyczyn dla ktorych masz
niechcianego rektora - STOI ZA
NIMI WYMAGANA WIEKSZOSC -
chyba ze wyjedziesz z Polski
"Może Ci sie to nie
podobać - idź wyspowiadaj się
"Greyowi"
- nie bronie ukladu, probóje
Ci tylko wskazac gałąż na
ktorej układ siedzi, więc nie
wyzłośliwiaj się tu z
sakramentami |
autor: ~a po co? |
|
Lustracja KUL - 2007-01-06 01:15:59 |
Lustracja KUL nabiera tempa
'Komisja powołana przez
metropolitę lubelskiego do
zbadania stopnia inwigilacji
KUL przez SB zamierza
przyspieszyć prace. To efekt
sprawy abp. Stanisława
Wielgusa. - Stała się, również
dla naszej komisji, momentem
krytycznym w pracach nad
lustracją środowiska KUL -
mówi prof. Janusz Wrona,
przewodniczący zespołu.
Komisja powołana przez abp.
Józefa Życińskiego prace
rozpoczęła na początku 2005
roku. W jej skład wchodzą dr
Janina Gawrysiak, emerytowana
archiwistka z KUL, ks. prof.
Czesław Krakowiak z Instytutu
Teologii Pastoralnej KUL i,
jako przewodniczący, prof.
Janusz Wrona, historyk z UMCS.
Do tej pory zespół zbadał ok.
20 przypadków osób
zarejestrowanych jako tajni
współpracownicy. Sprawie
wieloletniego rektora KUL abp.
Stanisława Wielgusa zespół nie
przyglądał się. - Z jednego
zasadniczego powodu - mówi
prof. Wrona. - Od blisko pół
roku hierarchia kościelna
miała informacje o tym, że w
aktach lubelskiego IPN jest
zapis ewidencyjny tajnego
współpracownika, którym miał
być abp. Wielgus. Jestem
przekonany, że on sam też
otrzymywał o tym sygnały.
Jednak nie wykazywał
zainteresowania zbadaniem tych
informacji. Stąd my również
nie interesowaliśmy się bliżej
tym przypadkiem. Ja, jako
przewodniczący komisji, mam w
związku z tą sytuacją poczucie
klęski. Sprawa abp. Wielgusa
stała się - również dla naszej
komisji - momentem krytycznym
w pracach nad lustracją
środowiska KUL. Chcemy
znacznie przyspieszyć nasze
prace. Jeżeli tego nie
uczynimy, lubelską uczelnię
zlustrują dziennikarze. ..
Z dotychczasowych prac naszej
komisji wynika następujący
wniosek - zakaz episkopatu
dotyczący rozmów z bezpieką
nie był na KUL przestrzegany.
Naukowcy lubelskiej uczelni,
za akceptacją jej władz,
rozmawiali - z rożnymi
skutkami (ocenia je właśnie
nasza komisja) - z SB. Główną
przyczyną tych rozmów była
chęć naukowych wyjazdów
zagranicznych, kontaktów - z
punktu widzenia uczelni w PRL
były one niezwykle ważne.'
http://miasta.gazeta.pl/lublin
/1,35640,3832625.html
GW 5.01.2006
|
autor: ~nfa |
|
Inwigilacja UJ - 2007-01-06 01:02:37 |
Dziennik Polski 6.01.2006
Prawda nam się należy - mówi
prof. PIOTR FRANASZEK,
dyrektor Instytutu Historii
Uniwersytetu Jagiellońskiego
Z badań, jakie prowadzi Pan
z zespołem historyków, który
zajmuje się inwigilacją
Uniwersytetu Jagiellońskiego
przez Służbę Bezpieczeństwa,
wynika, że na krakowskich
uczelniach w latach 80.
pracowało 174 agentów? -
Te podane już w prasie dane są
mocno nieścisłe. 174 osoby
pojawiają się w roku 1985 w
rejestrze całego Wydziału III
krakowskiej Służby
Bezpieczeństwa, który zajmował
się śledzeniem środowiska
naukowego w naszym mieście. Ci
agenci, z których tylko część
była tajnymi
współpracownikami, to nie
tylko ludzie związani ze
szkołami wyższymi, ale i m.in.
osoby ze środowiska literatów,
które np. donosiły na prof.
Jana Błońskiego. W latach 80.
przewinęło się przez nasz
uniwersytet 140 pseudonimów.
Są to pracownicy i studenci
oraz osoby z zewnątrz, które
miały kontakt z UJ, choć tam
nie pracowały ani nie
studiowały. Poza tym jedna
osoba miała czasem kilka
pseudonimów, zatem agentów
było mniej.
- Nie wszyscy byli też tajnymi
współpracownikami?
- Właśnie. Niektórzy byli
'tylko' kontaktami
operacyjnymi. Jak jeden z
byłych pracowników Instytutu
Nauk Politycznych UJ, już
nieżyjący. Był członkiem PZPR,
a partyjnych oficjalnie nie
wolno było werbować jako TW.
To nie znaczy, że ów 'kontakt'
nie był bardziej szkodliwy niż
niejeden TW. Liczba donosów
dotyczących członków
'Solidarności', jakie
przekazywał SB jest olbrzymia.
Chyba żaden TW nie złożył tylu
raportów. Takie kontakty
operacyjne też są w owej
liczbie 140.
- Ta osoba pełniła ważne
funkcje w Instytucie Nauk
Politycznych?
- Pełniła funkcje partyjne.
Była nawet I sekretarzem
partii na UJ. Występowała też
przez pewien czas jako doradca
'Solidarności'.
- 140 pseudonimów to chyba
mało jak na około 3 tysięcy
pracowników UJ w latach 80.?
- Mało, tym bardziej że z
danych SB wynika, iż średnio
na UJ było rocznie zaledwie
35-37 TW. Liczba kontaktów
operacyjnych, o jakich
wspominałem i tzw. kontaktów
służbowych, które z racji
zajmowanych stanowisk miały
niejako obowiązek
przekazywania SB pewnych
informacji, była płynna. Owych
trzydziestu kilku tajnych
współpracowników zapewniało
jednak Służbie Bezpieczeństwa
kontrolę nad wieloma ważnymi
wydarzeniami na uczelni.
Dopiero w latach 80. SB
uznała, że to za mało.
- Z pańskich badań wynika, że
większość TW na uniwersytecie
stanowili studenci. Łatwiej
było ich zwerbować niż
pracowników uczelni?
- W latach 80., jak szacuję,
jakieś 2/3 tajnych
współpracowników stanowili
studenci. Pracowników
rzeczywiście niełatwo było
zwerbować, ale to oni, raz
zwerbowani, przekazywali
stałe, 'stabilne' informacje.
Studenci często wymykali się
SB spod kontroli. Poza tym
kończyli studia i trzeba było
werbować nowych agentów.
- Esbecy zwykle nie musieli
uciekać się do szantażu.
Godzono się na współpracę z
racji 'współodpowiedzialności
obywatelskiej'.
- Mitem jest, jakoby często
wykorzystywano materiały
kompromitujące daną osobę, by
skłonić ją do współpracy.
Funkcjonariusze SB traktowali
szantaż jako ostateczność, to
był as w rękawie, jeśli na
kimś im wyjątkowo zależało, a
inaczej nie dawało się go
podejść.
- Mało kto też zrywał
współpracę.
- Taka możliwość istniała i
takie przypadki się zdarzały.
Tak postąpił np. orientalista
prof. Jan Bogumił Ciopiński.
Znalazłem w Instytucie Pamięci
Narodowej materiały, które
'dramatycznie' to opisują. Są
też kuriozalne przypadki
podobnych decyzji. Nie podam
nazwiska tej osoby, ale
naukowiec z Instytutu
Filologii Angielskiej UJ, dziś
na emeryturze, wyjątkowo
gorliwy donosiciel, nagle
zerwał współpracę po 19
latach.
- Z powodów prywatnych?
- Nawet bardzo prywatnych,
zresztą przedziwnych i
zabawnych. SB długo nie mogła
w nie uwierzyć.
- Agenci brali też za swoje
usługi pieniądze lub prezenty.
Nie mieli oporów, by je
przyjmować?
- To SB często nie chciała ich
wynagradzać. W jednym z
raportów funkcjonariusza, do
jakich dotarłem, czytamy np.:
'zrezygnowałem z wręczenia
wynagrodzenia w wysokości 500
zł, bo współpracownik nie
wykonał zadania'. SB nie była
wcale hojna. Niektórzy nie
dostawali nic nie dlatego, że
nie chcieli. Znaczne usługi
jednak doceniano. Lesław
Maleszka był tu finansowym
'liderem'.
- Pieniądze brał też dr hab.
Krzysztof Ślusarek z Instytutu
Historii UJ, który nadal
pracuje na uczelni.
- Brał i to, niestety,
najwięcej pod koniec lat 80.
- Wynagradzani byli także
studenci.
- Owszem, jak występujący
m.in. w teczce Jana Rokity TW
'Grzegorz', czyli Andrzej
Grzywacz, student Wydziału
Prawa. Został zwerbowany pod
koniec lat 70., gdy
narozrabiał na Węgrzech. Nie
wiem, co się tam wydarzyło,
ale wykorzystała to SB. Został
'skierowany' do dominikanów,
do duszpasterstwa
"Beczka". Można
powiedzieć, że sporo
wycierpiał - musiał np.
regularnie chodzić na msze o
godz. 7 rano. Pisał z nich
raporty: 'Na mszy było 15
osób, 10 dziewczyn, pięciu
chłopaków, nikogo nie znam'.
Chodził też na pielgrzymki. W
jednej szedł mimo skręconej
nogi. Zachowało się nawet
poświadczenie odbioru
pieniędzy za udział w
pielgrzymce do Częstochowy.
- Czy któryś z wydziałów
uniwersytetu cieszył się
szczególnym zainteresowaniem
SB, czy też wszędzie z
jednakowym zaangażowaniem
próbowano werbować
współpracowników?
- To zależało od aktywności
pracowników i studentów
wydziału. Zwykle to humaniści
bardziej angażowali się w
niezależne akcje, toteż te
wydziały cieszyły się
'atencją' SB. Zwłaszcza np.
filozofia, gdzie inwigilowano
szczególnie grupę skupioną
wokół Mirosława Dzielskiego;
był tam m.in. Tadeusz Szyma,
Bronisław Łagowski, Karol
Tarnowski. Na te osoby
donosili m.in. TW 'Krzysztof'
i TW 'Aster', TW 'Piotr' i TW
'Filozof'. Ten ostatni to dr
hab. Jan Pawlica. Dwóch
pierwszych nie znam. TW
'Piotr' już nie żyje. Był
pracownikiem Instytutu
Filozofii. Jego nazwisko nie
zostało opublikowane, ale
uważam, że trzeba je będzie w
końcu podać. To ma sens i
swoją wagę, także dla
przyszłych pokoleń.
- Dlaczego zatem tak niewielu
donosicieli poznaliśmy do tej
pory? Badania dotyczące naszej
przeszłości są przecież
potrzebne.
- Ich potrzeba jest oczywista.
Chodzi o ujawnianie prawdy i
weryfikację naszego stanu
wiedzy na temat najnowszej
historii.
- Opublikowanie nazwisk to
chyba niewielka kara za
donoszenie na kolegów i
złamanie życia wielu ludziom?
- Nie chodzi nawet o karę. Nam
się to należy! Mamy prawo
poznać przeszłość. Oczywiście,
najlepiej byłoby, gdyby te
osoby same przyznały się do
współpracy z SB.
- Jakoś nie chcą tego zrobić.
- Nie chcą. To zresztą bywa
niełatwe. Ich rodziny zwykle
niczego nie wiedzą. A wracając
do prześladowanych wydziałów
UJ - aktywnością wyróżniali
się też historycy i
polonistyka. Na fizyce był z
kolei rodzaj biernego oporu.
Mieli, zdaje się, tylko
jednego członka partii.
- Kiedy poznamy nazwiska, o
których Pan mówi?
- Mam nadzieję, że prace nad
raportem, jaki przygotowuje
nasz zespół historyków, uda
się skończyć w styczniu. Potem
chciałbym też przygotować
książkę. Niestety, tylko z
ujawnianiem TW sprawa powinna
być prosta. Część kontaktów
operacyjnych występuje
natomiast w materiałach
Instytutu Pamięci Narodowej
tylko jako inicjały, jest
nierejestrowana, zatem - w
myśl obowiązujących przepisów
- w razie procesu sądowego to
nie wystarczy. Nawet jeśli
mamy pewność, o kogo chodzi.
- Już niedługo zmieni się
jednak ustawa lustracyjna i
łatwiej będzie zajrzeć do akt
IPN nie tylko historykom.
- Jeśli przygotowywane
przepisy wejdą w życie,
poznamy te nazwiska szybko. Na
razie są w tajnej kartotece w
IPN, do której historycy nie
mogą zajrzeć. W samym
instytucie jest tylko kilka
osób, które mają dostęp do
tego zbioru.
- Tajni współpracownicy, o
których rozmawiamy, szkodzili
tylko środowisku naukowemu?
- Nie tylko, o czym, niestety,
niewiele się mówi. Ci sami
agenci byli za granicą
wykorzystywani przez wywiad i
kontrwywiad - a więc I i II
Wydział SB. Teoretycznie te
wydziały istniały tylko w
Warszawie, jednak w Krakowie
miały tajny inspektorat -
małą, zakonspirowaną komórkę,
która pełnymi garściami
czerpała informacje od innych
wydziałów SB.
- Czyli agent z UJ przydawał
się wywiadowi?
- Właśnie. Tak było z jednym z
bardzo ważnych dziś na UJ
profesorów, którego nazwiska
nie zdradzę.
- Na jakim wydziale pracuje?
- Na polonistyce. I w
przypadku takiej współpracy
czytamy w aktach np., że 'w
czasie pobytu w USA agent
realizował zadania w ramach
pewnej akcji wywiadu'.
- Nawet zwykły kwestionariusz,
jaki pracownicy naukowi
musieli wypełniać w czasach
PRL po powrocie z zagranicy,
zawierał pytania, które
nasuwały podejrzenia, kto z
tego korzysta. Stopień
szczegółowości pytań o
nazwiska czy tematy rozmów
podczas takiej wizyty budził
wątpliwości. Niektórzy zbywali
to ogólnikami, ale inni pisali
całe raporty.
- Dokładnie tak. Sam musiałem
wypełnić taki kwestionariusz,
gdy pojechałem do Francji.
Pewnych rubryk można było nie
wypełnić i uznać, że się nie
rozumie pytań. Niestety, byli
tacy, którzy pisali elaboraty.
Pewien fizyk sporządzał tak
dokładne relacje z wyjazdów,
podawał wyposażenie
instytutów, że musiał
zainteresować się tym wywiad
gospodarczy. Takie
sprawozdania bardzo wykraczały
poza to, co można by wówczas
uznać za 'standardową' relację
z wyjazdu naukowego. Ów
naukowiec pisał też, z kim
warto utrzymywać kontakt.
- Sam się prosił o werbunek?
- Bardzo chciał być przydatny.
Założono mu zresztą teczkę
jako kandydatowi na TW. Nie
wiem, czy nim został, choć
otrzymał zadanie do
zrealizowania w czasie jednego
z wyjazdów.
- Rektorska Komisja ds.
Inwigilacji UJ przez SB
zakończyła już pracę. Z
wniosków, jakie sformułowała,
wynika, że osoby, których
współpraca się potwierdzi, nie
powinny pracować na uczelni
lub co najmniej zajmować
kierowniczych stanowisk. Nikt
chyba jednak nie stracił
zajęcia. Byli agenci powinni
uczyć młodzież?
- Nie byłem członkiem tej
komisji, choć byłem zapraszany
na jej posiedzenia jako
ekspert. Jako historyk chcę
opisać pewne wydarzenia; oceny
moralne to już inna dziedzina.
Prywatnie mogę stwierdzić, że
płaszczyzna etyczna jest
istotna. Aspekt wychowawczy
dotyczy także wyższych
uczelni. Jeśli ktoś wtedy
zdradził kolegów, bez
wątpienia postępował
nieetycznie. Jeszcze gorzej
jest, jeśli taka osoba nadal
tak postępuje i kłamie na
temat swej przeszłości.
Decyzja należy do władz
uczelni. Są jednak uzasadnione
wątpliwości, czy taka osoba
powinna uczyć młodzież.
Rozmawiała: EWA ŁOSIŃSKA
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/public/?2007/01.06/Kraj/06/06
.html
|
autor: ~nfa |
|
Każdy musiał? - 2007-01-06 00:39:58 |
Rzeczpospolita 6.01.2007
Każdy musiał?
'Abp Wielgus, broniąc się
przed oskarżeniami o
współpracę z tajnymi służbami
PRL, mówi, że każdy, kto
potrzebował paszportu, musiał
'z tymi panami' rozmawiać. O
ile wiem, nie każdy musiał się
zgadzać na współpracę.
Paszport zaś nie był kwestią
życia lub śmierci. Oczywiście,
niemożność wyjazdu utrudniała
karierę. W ogóle - sumienie
utrudniało życie w PRL.
Moi rodzice - studenci z
dobrymi wynikami - mieli w
stanie wojennym intratne
propozycje pracy: w rządowej
gazecie i przy informatyzacji
SB. Mieliby pewną pracę,
mieszkanie służbowe i talon na
samochód. A może i paszporty.
Odmówili: wybrali mieszkanie
kątem w zagrzybionym
mieszkaniu z wychodkiem na
dworze. Bywało chłodno i
głodno. W tym czasie, kiedy
mój ojciec - zdolny informatyk
- nie mógł tu utrzymać
rodziny, w USA Bill Gates
zakładał Microsoft.
Oni starali się tylko, jak pan
Cogito, stać prosto. Widać
młodemu zdolnemu księdzu
bardziej wypadało klękać - nie
tylko przed Bogiem. Abp
Wielgus nie ma sobie nic do
zarzucenia. To nie jego
wina, że inni byli frajerami,
kiedy on wiedział, z kim i jak
rozmawiać.
Jędrzej Odyniec, Warszawa |
autor: ~nfa |
|
Ksiądz agent na katolickiej
uczelni - 2007-01-06 00:37:34 |
Rzeczpospolita 6.01.2007
Ksiądz agent na katolickiej
uczelni
Arcybiskup Stanisław Wielgus w
czasach PRL świadomie
współpracował z bezpieką.
Jednocześnie nauczał na jednej
z najważniejszych katolickich
uczelni w kraju.W jakim
środowisku działał arcybiskup
Stanisław Wielgus, kiedy już
zdecydował się na współpracę z
SB? Dlaczego SB zależało
właśnie na takich ludziach?
Młody ksiądz Wielgus w 1969 r.
został zatrudniony jako
pracownik Międzywydziałowego
Zakładu Historii Kultury
Średniowiecza na KUL. Stopień
doktora filozofii uczelni
zdobył w 1972 r., habilitował
się na niej w 1980 r. Tytuł
profesora uzyskał w 1989 r. W
tym samym roku został
mianowany rektorem lubelskiej
uczelni - pełnił funkcję przez
dziewięć lat. ........Z akt w
IPN wynika, że od końca lat
60. ksiądz Wielgus dostarczał
esbekom nagrania wykładów i
kazań księży. Kogo w tym
czasie mógł spotkać na KUL? Na
uczelni wykładalim.in.
Mieczysław Kotlarczyk,
przyjaciel papieża z czasów
Teatru Rapsodycznego, prof.
Stefan Świeżawski i ks. prof.
Andrzej Szostek, późniejszy
rektor KUL. Wykładał też
ksiądz Wojtyła. - Gdy Karol
Wojtyła obchodził jubileusz
25-lecia pracy na KUL, władze
uczelni chciały nadać mu tytuł
profesorski. W statucie była
możliwość nadania profesury
honorowej. Ale władze nawet na
takie rozwiązanie nie wyraziły
zgody. To świadczy o tym,
jakie były wówczas stosunki
pomiędzy komunistami a
uczelnią - opowiada ks. prof.
Andrzej Szostek.
http://www.rzeczpospolita.pl/g
azeta/wydanie_070105/kraj/kraj
_a_1.html |
autor: ~nfa |
|
Odp A po co - 2007-01-05 16:41:03 |
Jak czytam "A po
co?" to się czuję prawie
jak w MATRIXIE. Deja vu :-)
Kto go wybrał? Proste. -
Postkomunistyczny układ.
Tyle.
Acha, jeszcze ten piekarz...
Otóż piekarz szanowny "A
po co" ma wpływ na to,
czy otręby chleba, który
wypiekł wejdą mi w zęby, czy
nie. Może też trochę na smak i
jakość chrupiącej skórki. I
właściwie tyle.
Natomiast rektorzy, dziekani i
dyrektorzy instytutów maja
wpływ nie tylko na moje
odczucia estetyczne - esbek
czy pzprowski towarzysz to w
końcu zawsze nieciekawy obraz-
, ale takze na to jak
wychowywane są moje dzieci,
dzieci moich znajomych oraz na
to w jakich warunkach
paracuję. I tak, jak nie będę
w kościele spowiadał się
księdzu esbekowi, tak nie będę
tolerował przełożonego z
esbecko-pzprowską
przeszłoscią.
Może Ci sie to nie podobać -
idź wyspowiadaj się
"Greyowi"
|
autor: ~Grzegorz |
|
pole walki nie dla naiwnych - 2007-01-05 15:44:34 |
do Zbigniewa: pelna zgoda -
ale jest cos gorszego:
zglaszanie umoralniajacych
propozycji dla nauki i eduk
bez wyeliminowania patogennych
czynnikow skonczy:
a) sie wymianą nieswoich na
swoich i kompromitacją
kolejnej "moralnej
odnowy" upasionej na
przechwyconej budzetowej
pozywce albo
b) kleską "mających
rację" pod kontratakiem
"cwanszych i
doswiadczonych" na
niezmienionym = układowym polu
walki |
autor: ~a po co? |
|
realia - 2007-01-05 15:22:24 |
do: a po co?
Mnie chodzilo o to, ze
konstrukcje typu "nie
powinno sie" itp. maja
dzialanie sprawcze glownie na
poziomie telewizji familijnej
:-).
A w zyciu realnym jak sie chce
cos zmienic to trzeba miec
jednak plan na poziomie akcji
militarnej.
|
autor: ~Zbigniew |
|
trawniki a uczelnie - 2007-01-05 15:14:37 |
Zbigniewie
jakos tak sie dziwnie dzieje
ze nieogrodzone publizne
trawniki sa najbardzie
zadeptane;-) i tak sie dziwnie
dzieje ze wspolczynnik
zatrudnienia administracji w
panstwowkach jest 4 razy
wyzszy niz w prywatnych
uczelniach |
autor: ~a po co? |
|
esbek rektorem? - 2007-01-05 15:11:52 |
Grzegorzu - a kto go wybrał?
przywiózł go w teczce minister
czy moze spadł z nieba jak
plaga na bogu ducha winnych
Egipcjan?
a jak kupujesz chleb - bardzej
potrzebny do zycia niz studia
- to pytasz wlasciciela
piekarni czy donosil ?
|
autor: ~a po co? |
|
esbek rektorem? - 2007-01-05 15:11:03 |
Grzegorzu - a kto go wybrał?
przywiózł go w teczce minister
czy moze spadł z nieba jak
plaga na bogu ducha winnych
Egipcjan?
|
autor: ~a po co? |
|
esbek rektorem? - 2007-01-05 15:10:37 |
a kto go wybrał? przywiózł go
w teczce minister czy moze
spadł z nieba jak plaga na
bogu ducha winnych Egipcjan? |
autor: ~a po co? |
|
pobozne zyczenia - 2007-01-05 15:08:37 |
To ja jeszcze dodam, ze nie
powinno deptac sie trawnikow i
w ogole powinno sie byc
dobrym.
|
autor: ~Zbigniew |
|
jakiego wolnego rynku? - 2007-01-05 15:08:29 |
wg. khmary: Wprowadzenie
wolnego rynku bez rozliczenia
przeszłości będzie oznaczało
to samo, co w gospodarce -
uwłaszczenie PRL-owskiej
nomenklatury...
Ale ...
1) to co zdarzylo sie 89/90 w
gospodarce nie bylo zadnym
wprowadzeniem wolnego rynku
tylko oligarchiogenną
konwersją kapitalu polit. na
ekonomiczny i
"przechwytyzacją" a
potem powiekszaniem renty
wladzy urzedniczej
nomenklatury koncesjami,
fiskalizmem i korupcjogennym
systemem legisjacji (np.
podatkowej) a przy okazji
zduszeniem powstałej przy
okazji liberalizacji drobnej
konkurencji
2) wprowadzmy wolny rynek
ksztalcenia - zadnych minimow,
zezwolen i standardow, rad
glownych i akredytacyjnych a
zbaczymy co warte sa
"autorytety" i jak
opustoszeja sale wykladowe
niekompetentnych nudziarzy i
co warte sa nasze badania i
dyplomy - ale tego nie
zrobimy;-) prawdopodobnie
wolimy walczyc o swoje miesce
"w budzecie" tak jak
gornicy choc mniej widowiskowo
?
3) w kazym "normalny
systemie" edukacja jest
towarem ktory sie kupuje w
konkurujacych szkolach a nauka
(i jej owoce) to toware ktory
sprzedaje sie jej
potrzebujacym (p. przemysł)-
twierdzenie ze tak nie jest to
zwykla hipokryzja lub glupota
a przede wszystkim pozywka do
patogennych ingerencji panstwa
w rynek i podglebie dla
etatystycznie umocowanej
WŁADZY marnotrawiacej
publiczne pieniadze w
panstwowych zakladach
kierowanych przez "rady
pracownicze" zwane u nas
senatami |
autor: ~a po co? |
|
religijnie - 2007-01-05 14:58:17 |
Khmara pisze:
"Waadza powinna po
prostu zostać pozbawiona
władzy - naprawdę esbek nie
powinien dzisiaj być
rektorem."
Amen!
|
autor: ~Grzegorz |
|
Re: niekoniecznie - a po co? - 2007-01-05 14:34:28 |
Rzecz w tym, że my się
zgadzamy w kwestiach
zasadniczych, a różnimy w
istotnych szczegółach ;)
khmara: samo zaprzestanie
nawożenia nie załatwi
wszystkiego - można być bardzo
dobrym naukowcem i skończoną
szują ...
otóż załatwi jedna PODSTAWOWA
sprawe - wytrąci niewymagająca
starań o jakosc i efektywnosc
dojona z budzetu kaę - ktorej
dystrybuowanie to głowny
instrument gnojenia
zdolnych/niepokornych/pracowit
ych/itp.
Dzieki temu ci uzyskaja rowne
szanse by w zwyklej
konkurencji pokonać pretorian
WLADZY
Pełna zgoda do tego miejsca.
Naprawdę. To mogłoby wyjść z
mojej klawiatury ;)
WLADZY, ktora niedotowana
przegra na konkurencyjnym
rynku, bo przestanie byc
potrzebna
Jest jednak kilka dość
istotnych szczegółów. Po
pierwsze, jeżeli ktoś przez 20
lat wykorzystywał układy ze
służbami dla rozwoju swojej
kariery naukowej, a teczka
arcybiskupa
(http://www.gazetapolska.pl/ -
do pobrania) jest wręcz
instruktażowym przykładem, jak
to się odbywało, to ta
osoba jest dzisiaj autorytetem
naukowym, któremu niewielu w
kraju może zagrozić.
Wprowadzenie wolnego rynku bez
rozliczenia przeszłości będzie
oznaczało to samo, co w
gospodarce - uwłaszczenie
PRL-owskiej nomenklatury.
Po drugie, zgadzam się, że
jedynie zmiana systemu
organizacyjnego, a przede
wszystkim systemu finansowania
nauki, może ograniczyć
dzisiejszy układ Waadzy. Ten
system sam w sobie generuje
patologie i jest doskonałym
narzędziem gnojenia
niepokornych. Z drugiej jednak
strony, w każdym normalnym
systemie zawsze są jakieś
władze akademickie (z małej
litery). Dopuszczenie
zdemoralizowanych aparatczyków
do takich władz rozwali każdy,
najlepszy nawet system. Raczej
chodziło mi o to, że Waadza
powinna po prostu zostać
pozbawiona władzy - naprawdę
esbek nie powinien dzisiaj być
rektorem. |
autor: ~khmara |
|
odp ekostar - 2007-01-05 14:24:22 |
ja nie zamierzam niczego
"przeprowadzac"-
mam wrazenie ze
"przeprowadzac" (od
choroby do zdrowia pol nauke i
szkolnictwo) chce jak czytam
NFA ale ...
nie ma nic bardziej
szkodzacego zdrowiu i postawom
prozdrowotnym niz leczenie
objawow zamiast zroumienia,
zdiagnozowania i usuwania
przyczyn
- przyczyna chorob slusznie
diagnozowanych przez NFA jest
brak wolnego rynku i etatyzm
- tymczasem proponowane na NFA
leczenie skupia sie na
krytykowani objawów +
wyrazaniu zdziwienia ze nie
ustepuja one pod fala słusznej
krytyki
nie chce tez nikogo pouczac -
ot taka refleksja pod
wczorajszym wrazeniem wysilku
jaki wklada sie na tym forum w
walke o prawdziwie
"uczciwą nauke" - o
taki "socjalizm z ludzka
twarzą" w upanstwowionym
szkolnictwie czy w nauce
|
autor: ~a po co? |
|
ROZSADNIE a NIE NAIWNIE - 2007-01-05 14:01:24 |
Rozsądna wypowiedź:
Odp: ROZSADNIE a NIE
NAIWNIE
czyli nie tylko poprzez
"nawracanie"/"p
ietnowanie" ale przede
wszystkim poprzez
zlikwidowanie czynników ktore
patologii sprzyjaja, tu w
pierwszym rzedzie: etatyzmU i
przywilejów korporacyjnych ( w
tym zwiazkowych) domaga
się uzupełnień:
w jaki sposób powyższe
rozsądne zmiany autor
wypowiedzi zamierza
przeprowadzić bez uciekania
sie do krytyki zastanej
rzeczywistości? |
autor: ~ekostar |
|
odp. flamengiscie - 2007-01-05 13:04:39 |
Ktory pyta: Jak więc wymagać
odnowy moralne w
społeczeństwie: powstrzymania
korpucji i nepotyzmu (również
na polskich uczelniach), walki
z nieuczciwością w nauce
polskiej (fałszerstwa,
plagiaty, przejadanie
grnatów)
Odp: ROZSADNIE a NIE NAIWNIE
czyli nie tylko poprzez
"nawracanie"/"p
ietnowanie" ale przede
wszystkim poprzez
zlikwidowanie czynników ktore
patologii sprzyjaja, tu w
pierwszym rzedzie: etatyzmU i
przywilejów korporacyjnych ( w
tym zwiazkowych)
|
autor: ~a po co? |
|
niekoniecznie khmaro - 2007-01-05 12:51:01 |
khmara: samo zaprzestanie
nawożenia nie załatwi
wszystkiego - można być bardzo
dobrym naukowcem i skończoną
szują ...
otóż załatwi jedna PODSTAWOWA
sprawe - wytrąci niewymagająca
starań o jakosc i efektywnosc
dojona z budzetu kaę - ktorej
dystrybuowanie to głowny
instrument gnojenia
zdolnych/niepokornych/pracowit
ych/itp.
Dzieki temu ci uzyskaja rowne
szanse by w zwyklej
konkurencji pokonać pretorian
WLADZY, ktora niedotowana
przegra na konkurencyjnym
rynku, bo przestanie byc
potrzebna
a jesli ktos chce robic nauke
czy studia na niedotowanej
uczelni u szuji ? - ma do tego
prawo, watpie jednak czy
bedzie sie to na dłuzsza mete
opłacało |
autor: ~a po co? |
|
sprawa Wielgusa - cd - 2007-01-05 07:12:47 |
Po dzisiejszym oświadczeniu
arcybiskupa normalnie ręce
opadają.
Co gorsza, episkopat
najwyraźniej nie ma zamiaru
nic z tym zrobić. Główni
hierarchowie Kościoła
zachowują się jak zwykła
korporacja, broniąca swoich
interesów i nie licząca się z
dobrem ogółu.
Jak więc wymagać odnowy
moralne w społeczeństwie:
powstrzymania korpucji i
nepotyzmu (również na polskich
uczelniach), walki z
nieuczciwością w nauce
polskiej (fałszerstwa,
plagiaty, przejadanie grnatów)
- gdy ci, którzy powinni do
tej odnowy moralnej nawoływac
robią dokładnie to samo?
I jeszcze nasz prezydent,
który zapowiada stworzenie IV
RP ten tragikomiczny spektakl
(ingres abp Wielgusa) chce
firmować również i swoim
nazwiskiem... |
autor: ~flamengista |
|
pole walki - 2007-01-04 17:14:25 |
Takie głosy: "zakończmy
wreszcie ten obłęd lustracji,
trzeba postawić na
kompetencje, na uczciwą
rywalizację, itd ble ble"
to typowe teksty, których cel
jest jeden i bardzo prosty -
zachować aktulany stan rzeczy.
A ten stan to byli esbecy i
pzprowscy sekretarze WCIĄŻ
rządzący polskimi uczelniami,
często wcale nie zasiadając na
fotelu rektorskim...
Dekomunizację, która
ewentualnie spowodowałaby
odsunięcie niektórych od
pełnienia kierowniczych
stanowisk (nie odbierając im
przecież prawa do pracy
naukowej!) postrzega się jako
straszliwy rewanżyzm i wręcz
znęcanie się nad biednymi,
często już wiekowymi
"ludźmi nauki".
Jakoś łatwo zapomina się co ci
"biedni ludzie
nauki" robili kiedyś, np.
jak niszczyli porządnych
ludzi, by tylko wspiąć się na
ich stołek, przejąć zakład czy
katedrę.
Tymczasem prawda jest tak
prosta, jak i bolesna. Bez
usunięcia z procesu
decyzyjnego dawnych esbeków i
pzpr-owskich kacyków, nic z
naprawą polskiej nauki się
zrobić nie da. Towarzysze
zewrą szeregi - nie dadzą!
Zgadzam się natomiast ze
Zbigniewem, że w pierwszej
kolejności trzeba zadbać o
pokrzywdzonych. Ale to problem
militarny - pytanie, czy da
się im pomóc nie eliminując
wcześniej wroga...
|
autor: ~Grzegorz |
|
a po co? ekostar - 2007-01-04 16:23:28 |
Paradoksalnie, i a po co?, i
ekostar mają rację.
Ekostar: bez napiętnowania
i wyeliminowania bezwzględnego
zła kryjącego sie pod szumnymi
kodeksami religijnymi,
etycznymi postulat oparcia
polskich uczelni i nauki (a
może nawet ustroju
gospod-spoleczneo) na zasadach
konkurencji oraz wolnego rynku
jako jedynej moralnej i
realnej przeciwwagi dla WŁADZY
pozostanie czczym frazesem
przekazywanym kolejnym
pokoleniom.
To się już dzieje. Pałeczka
jest przekazywana kolejnym
pokoleniom, a dziekan wydziału
prawa, który plagiatuje prace
swoich magistrantek, nawet
specjalnie nie dziwi.
A po co?: Mozna dowolnie
długo i wytrwale
"piętnować i eliminować
bezwzględne zło kryjącego sie
pod szumnymi kodeksami
religijnymi, etycznymi" a
i tak nic to nie zmieni póki
nie zaprzestaniemy budzetowego
nawozenia, na ktorym ono
kwitnie.
Sposób finansowania nauki w
Polsce to właśnie budżetowe
nawożenie wiernych bez względu
na zdolności i prawdziwe
potrzeby. Ale samo
zaprzestanie nawożenia nie
załatwi wszystkiego - można
być bardzo dobrym naukowcem i
skończoną szują. Po prostu
każdej władzy trzeba patrzeć
na ręce, a zawsze będzie jakaś
władza.
Wniosek: skończyć z
"nawożeniem" i
piętnować, jeśli jest za co. |
autor: ~khmara |
|
ekostar - jest dokładnie
odwrotnie - 2007-01-04 15:55:11 |
Mozna dowolnie długo i
wytrwale "piętnować i
eliminować bezwzględne zło
kryjącego sie pod szumnymi
kodeksami religijnymi,
etycznymi" a i tak nic to
nie zmieni póki nie
zaprzestaniemy budzetowego
nawozenia, na ktorym ono
kwitnie.
Inaczej po "weliminowaniu
bezwzglednego zła" jednej
WLADZY przyjdzie na jej mejsce
nowa i tworczo rozwinie
dotychczasowe osiągnięcia,
korzystając z narzedzi
dokarmiana pretorian i
wyinania niepokornych jaki
daje publiczna kasa.
A kolei pretorianie,
rozgrzeszeni przykladem
nie-jednego duchownego lecz
calych pokolen
etatystyczno-korporacyjno-cech
owych czeladników, na pewno
sie znajda.
|
autor: ~a po co? |
|
Re: nie potępiaj biskupa - 2007-01-04 15:37:57 |
Niestety, bez napiętnowania i
wyeliminowania bezwzględnego
zła kryjącego sie pod
szumnymi kodeksami
religijnymi, etycznymi
postulat oparcia polskich
uczelni i nauki (a może nawet
ustroju gospod-spoleczneo) na
zasadach konkurencji oraz
wolnego rynku jako jedynej
moralnej i realnej przeciwwagi
dla WŁADZY pozostanie
czczym frazesem przekazywanym
kolejnym pokoleniom
skrywającym pogłębajacą się
indyferentyzm moralny - czego
przykladem jest afera biskupa
Wielgusa
Sprowadzanie problemu do
potępiania biskupa - to
wypaczanie sensu
wcześniejszych wypowiedzi.
|
autor: ~ekostar |
|
nie potępiaj biskupa - 2007-01-04 15:14:12 |
Słowa Zbigniewa:
"Wiadomo, ze bez jakiejs
formy wspolpracy z tajnymi
sluzbami praktycznie nikt
kariery zrobic nie mogl"
wzbogacę hipo/tezą
uogólniającą:
W każdym
etatystyczno-korporacyjnym
ustroju/systemie (tj. w takim
gdzie awans spoleczny nie
zalezy od wysilku i talentu
jednostki ale od jej
podwieszenia sie pod właciwy
układ i budzetowe zasilanie)
NIKT nie zrobi tzw.
"kariery" bez
wspólpracy z aktualną WŁADZĄ.
Zaś to czy władza ta nazywa
się: służby, partie polityczne
czy korporacjna wierchuszka to
rzecz drugorzedna. Mechanizm
jest ten sam: aby awansować
trzeba czapkować. Gloszac
własne zdanie mozna w
najlepszym wypadku zyskac
opinie konfliktowego
niebezpiecznego szalenca.
Chcac wlasne zdanie poprzec
czynem predzej czy pozniej
napotyka sie na legislację
chroniacą daną WLADZE przed
"buntownikami". W
takim systemie nawet biskup
woli sie wpasowac w układ.
W Nowym Roku można zyczyć NFA
by przyjęła postulat oparcia
polskich uczelni i nauki (a
moze nawet ustroju
gospod-spoleczneo) na zasadach
konkurencji oraz wolnego rynku
jako jedynej moralnej i
realnej przeciwwagi dla WŁADZY
ktora i dzis zmusza do pokory
wszystkich chcacych zyskac
paszport dostepu do
budzetowych pieniedzy.
Ale prosciej walczyc z
wypaczeniai socjalizmu ;-) i
krytykowac biskupa ... |
autor: ~a po co? |
|
zmierzch bogow - nie miejmy
zludzen - 2007-01-04 14:26:43 |
Tu nie może być priorytetów,
kto najpierw, a kto potem -
pokrzywdzeni, czy
krzywdziciele. Gdyby nie było
jednych, nie byłoby też i
drugich.
A propos "dziwnej"
współpracy: Byli też tacy,
którzy dali się złamać lub
zastraszyć, a potem się z tej
współpracy wycofywali.
Wystarczyło rżnąć głupa, kóry
z nikim się nie spotyka, o
niczym nie wie i o niczym nie
słyszał. Znam przypadek
człowieka, który po otrzymaniu
propozycji nie do odrzucenia
zwierzył się z tego w
największym zaufaniu wszystkim
bliższym i dalszym znajomym.
To wystarczyło, by służby same
z niego zrezygnowały. Co
usprawiedliwia
dwudziestoletnią
współpracę?
Kończąc tę dyskusję, osobiście
pragnę zauważyć, że wolę nie
mieć przełożonego, który
został przeszkolony w zakresie
zasad konspiracji, rozpoznania
operacyjnego i licho wie
jeszcze czego. Wolę, żeby taka
osoba NIGDY nie miała nic do
powiedzenia w jakiejkolwiek
sprawie, która mnie w
jakikolwiek sposób dotyczy. |
autor: ~khmara |
|
Ujawnić teczkę arcybiskupa - 2007-01-04 14:07:43 |
Od autorytetów wymagamy, by
były poza wszelkimi
podejrzeniami. Nie może na
nich ciążyć choćby cień
podejrzenia. Nie może być więc
tak, że pouczają nas z ambon
ludzie, którzy czynami
przeczyli głoszonym przez
siebie prawdom.
http://www.gazetapolska.pl/?mo
dule=content&article_id=17
11 |
autor: ~khmara |
|
zmierzch bogow - nie miejmy
zludzen - 2007-01-04 14:00:52 |
Wyglada na to, ze praktycznie
wszyscy "wazniejsi"
w czasach PRL byli uwiklani w
jakas "dziwna"
wspolprace. Troche podobnie
jak w przedwojennych Niemczech
wszyscy "wazniejsi"
wspolpracowali z faszystami.
Mozna oczywiscie dlugo
analizowac, kto i w jakim
zakresie wspolpracowal, ale
osobiscie uwazam, ze
pokrzywdzeni powinni byc
rozpatrzeni pierwsi. |
autor: ~Zbigniew |
|
Re: zmierzch bogow - 2007-01-04 13:42:23 |
MUSI być zachowana równowaga
wszelkich działań. Krzywd z
czasów PRL nie naprawiono do
dzisiaj i często nie podjęto
żadnych działań, by im w
jakikolwiek sposób
zadośćuczynić. Z drugiej
jednak strony, ktoś, kto dla
doraźnych korzyści te krzywdy
wyrządzał, nie może dzisiaj
zajmować wysokich stanowisk
kierowniczych i pozycji w
hierarchii. To tylko tyle.
Pozbawienie kogokolwiek
stanowiska kierowniczego lub
miejsca w hierarchii nie jest
równoznaczne z eliminacją z
życia publicznego.
Przebaczyć to nie znaczy
zapomnieć. Żeby winy wybaczyć,
należy je najpierw poznać. Bez
poznania prawdy nie może być
przebaczenia. Najpierw trzeba
wiedzieć, co się wybacza. |
autor: ~khmara |
|
zmierzch bogow - 2007-01-04 13:04:09 |
Jesli chodzi o mnie to dla
mnie najgorsze w tych watkach
SB-ecko-lustracyjnych jest
wielka zmowa milczenia.
Kazdy kto zyl w czasach
PRL-owskich widzial jak
funcjonowal caly system, jak
ludzi w rozny sposob
naklaniano do wspolpracy.
Wiadomo, ze bez jakiejs formy
wspolpracy z tajnymi sluzbami
praktycznie nikt kariery
zrobic nie mogl. Rozni ludzie
podejmowali rozne decyzje. To
byly trudne czasy.
Mamy rok 2007 a bolesna prawda
o tamtych czasach nigdy nie
zostala powiedziana tak po
prostu uczciwie i szczerze.
Osobiscie nie jestem za tym
aby te wszystkie
"wielkie autorytety"
eliminowac z zycia
publicznego. Jestem za tym aby
przestano sie nimi wreszcie
zajmowac, a w koncu
zainteresowano sie osobami,
ktorym uczyniono wowczas
krzywde np. usuwajac ich z
pracy.
|
autor: ~Zbigniew |
|
Re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 12:18:49 |
Mnie poraża zestawienie zdania
wypowiedzianego przez
arcybiskupa kilka tygodni
temu: "Nikomu nie
szkodziłem", ze zdaniem z
dzisiejszej Rzepy:
"Prowadzącym go oficerom
dostarczał nagrania przemówień
i kazań hierarchów
kościelnych". Nic więcej
nie mam do dodania na ten
temat. |
autor: ~khmara |
|
re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 12:03:10 |
flamengista:'sam fakt
gotowości do współpracy w
zamian za możliwość kariery
naukowej jest porażajacy.'
Ja myślę, że raczej dość
typowy w środowiskach
akademickich stąd te
środowiska tak nerwowo reagują
na samo słowo 'lustracja' czy
'dekomunizacja' wykluczając
takich 'oszołomów'.
Przykład UJ gdzie bez
przeszkód mogą pracować TW czy
tow. a nie mogą ci którzy TW
czy tow. być nie chcieli jest
znamienny ale o tym pisać nie
można. Nawet lustracja naukowa
nie jest możliwa. O otwarciu
teczek akademickich nie ma co
nawet marzyć. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
re: Rektor Wielgus - 2007-01-04 11:41:11 |
Mniejsza o to, jakie szkody
uczynił agent-Wielgus. Może
faktycznie obecny arcybiskup,
niewątpliwie mający wówczas
wyrzuty sumienia - poczynił
tych szkód bardzo niewiele.
Może faktycznie wodził SB i
wywiad PRL za nos.
Ale sam fakt gotowości do
współpracy w zamian za
możliwość kariery naukowej
jest porażajacy. Co gorsza, do
tego abp Wielgus przyznał się
bez bicia.
Ile było takich księży, którzy
jednak na stypendium w
Niemczech sie nie skusili, bo
odrzucili awanse SB? Gdzie są
teraz - chyba nie na czołowych
pozycjach w Kościele
Katolickim. Raczej na biednej
plebanii gdzieć na prowincji.
Mnie w tej całej
(arcyprzykrej) sprawie dziwi
jedynie buta, pycha i chyba
jednak naiwność arcybiskupa,
który był przekonany że prawda
nigdy nie wyjdzie na jaw...
A przecież co by się stało,
gdyby w 1989 roku pokornie
przyznał się do takiej
współpracy? Najprawdopodobniej
nic. Dziś byłby szanowanym
duchownym bez balastu w
postaci bolesnej przeszłosci. |
autor: ~flamengista |
|
Rektor Wielgus - 2007-01-04 06:48:20 |
Rzeczpospolita
Arcybiskup Stanisław Wielgus
był agentem wywiadu PRL
http://www.rzeczpospolita.pl/d
odatki/pierwsza_strona_070104/
pierwsza_strona_a_1.html
'Nowy metropolita warszawski
przez ponad 20 lat był tajnym,
świadomym współpracownikiem
SB. Potwierdzają to dokumenty,
do których dotarła 'Rz'..Z
esbeckich akt zgromadzonych w
IPN wyłania się ponury obraz
zakrojonej na szeroką skalę
współpracy duchownego z
tajnymi służbami PRL. Ksiądz
Wielgus był cennym agentem.
Nosił rozmaite pseudonimy -
Adam, Adam Wysocki, Grey.
Odbył specjalne przeszkolenie
wywiadowcze. Dlaczego to
robił? Dokumenty nie
zostawiają złudzeń - głównym
powodem była przemożna chęć
przyspieszenia kariery
naukowej.Tajne życie
nowego metropolity
warszawskiego rozpoczęło się w
1967 roku. Ks. Wielgus był
jeszcze studentem historii
filozofii Katolickiego
Uniwersytetu
Lubelskiego..Młody kapłan
'typował kandydatów do rozmów
operacyjnych spośród kleru i
naukowców katolickich', a
także przekazywał informacje
dotyczące 'rozgrywek
personalnych na KUL-u oraz w
Kurii'.....Potem przygotował
wyjazd agenta 'Greya' na
stypendium naukowe do
Monachium
http://www.rzeczpospolita.pl/d
odatki/opinie_070104/opinie_a_
1.html
Tajna historia arcybiskupa
'Nowy metropolita warszawski w
czasach PRL nie tylko spotykał
się z oficerami bezpieki w
sprawie paszportu - jak
sugeruje obecnie - ale też
odbył specjalne szkolenie
wywiadowcze dla agentów i
wykonywał zlecone mu zadania.
Stanisław Wielgus przez ponad
20 lat współpracował ze Służbą
Bezpieczeństwa - od czasów gdy
był studentem historii
filozofii na KUL do momentu
upadku komunizmu, kilka
miesięcy po tym, gdy ksiądz
Wielgus został wybrany na
rektora Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego.
Kapłan w tym czasie nosił
rozmaite pseudonimy (Adam,
Adam Wysocki, Grey).
Prowadzącym go oficerom
dostarczał nagrania przemówień
i kazań hierarchów
kościelnych. A wszystko - jak
wynika z akt - w jednym
celu: przyspieszenia i
odpowiedniego ukierunkowania
kariery naukowejJak wynika
z akt wywiadu, młody kapłan
'typował kandydatów do rozmów
operacyjnych spośród kleru i
naukowców katolickich', a
także przekazywał informacje
dotyczące 'rozgrywek
personalnych na KUL oraz w
kurii; charakterystyk księży i
pracowników naukowych
pozostających w
zainteresowaniu różnych ogniw
Służby Bezpieczeństwa; ocen i
poglądów kadry naukowej
KUL oraz wiernych w
okresie takich wydarzeń w
kraju jak w marcu 1968 r. i w
grudniu 1970 r.'. Ks. Wielgus
miał także dostarczać na
zamówienie bezpieki
magnetofonowych nagrań
referatów, przemówień,
wykładów i wystąpień
'dostojników Kościoła i
naukowców' . Informacje te
prowadzący go oficerowie
oceniali bardzo wysoko.
Wprost Online > Polska >
Wiadomości Środa, 03 stycznia
2007 Abp Wielgus to tajny
współpracownik 'Grey'
W dokumentach IPN znajduje się
zobowiązanie arcybiskupa
Stanisława Wielgusa do
współpracy z SB - dowiedział
się 'Wprost'...
W zamian za współpracę
oficerowie SB zaoferowali
księdzu Wielgusowi pomoc w
karierze. Stanisław Wielgus
dostał paszport, a w 1973 r.
został stypendystą Fundacji
im. A. Humboldta w Martin
Grabmann Institut na
Uniwersytecie
Monachijskim.....Charakteryzow
ał postawy i poglądy
pracowników Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego,
gdzie wówczas pracował.....Od
1969 roku był pracownikiem
naukowo-dydaktycznym na KUL,
gdzie w latach 1988-89 pełnił
funkcję prorektorem, a od 1989
do 1998 r. rektora
uczelni...Jest autorem ponad
300 publikacji naukowych
ghttp://www.wprost.pl/ar/?O=98
625
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/instyt/28000/i28361.htm
Instytucje decyzyjne i
doradcze w sferze nauki
identyfikator rekordu: i28361
Zespół do Spraw Etyki w Nauce
Ministerstwo Nauki i
Szkolnictwa Wyższego
Przewodniczący: Maciej
Władysław Grabski
Członkowie: Tomasz Wincenty
Dybowski, Kornel Gibiński,
Andrzej Górski, Witold
Karczewski, Henryk Bohdan
Samsonowicz, Jerzy Ryszard
Szacki, Stanisław Wojciech
Wielgus
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/10000/o10411.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o10411
ks. bp prof. zw. dr hab.
Stanisław Wojciech Wielgus
Dyscypliny KBN: nauki
filozoficzne, nauki
historyczne
Specjalności: historia
filozofii starożytnej i
średniowiecznej, historia
filozofii w Polsce, historia
nauki w średniowieczu
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
- Międzywydziałowy Zakład
Historii Kultury w
Średniowieczu KUL - Kierownik
- Ministerstwo Nauki i
Szkolnictwa Wyższego, Zespół
do Spraw Etyki w Nauce -
Członek
- Rada Naukowa Konferencji
Episkopatu Polski KEP -
Przewodniczący
- Sekcja Filozofii
Teoretycznej KUL
|
autor: nfa |
|
Uczelnie i rektorzy w łapach
SB cd - 2006-12-30 06:56:29 |
cd Uczelnie i rektorzy w
łapach SB
Kilka nazwisk powtórzy się na
liście o rok późniejszej,
świadcząc o skuteczności
podejmowanych przez SB
zabiegów.
Jest wiele nazwisk nieznanych
lub słabo znanych. Jeżeli nie
z innych względów, to właśnie
ze względu na te osoby powinno
się te dokumenty zbadać i
omówić solidniej. Tu wypada
odnotować, że na czarnych
listach SB znalazło się sporo
dzieci znanych opozycjonistów
(Agnieszka Lipska córka Jana
Józefa i Marii, Władysław
Bartoszewski syn Władysława,
Marcin Geremek syn
Bronisława), co potwierdza, że
podczas cytowanych tu
telekonferencji gen.
Krzysztoporski me rzucał słów
na wiatr.
Tyle uczelni
Wyliczeni w pierwszym z brzega
dokumencie ('Lista kandydatów
na I rok studiów w roku
1975/6') kandydaci starali się
dostać aż na 22 uczelnie
krajowe oraz na studia w
Moskwie. A sieć zarzucano
szeroko i głęboko:
Warszawa: Politechnika,
Uniwersytet (i filia w
Białymstoku), Akademia
Rolnicza, Państwowy Instytut
Pedagogiki Specjalnej i SGPiS.
Gdańsk: Uniwersytet Kielce:
Politechnika Kraków:
Uniwersytet Jagielloński,
Akademia Ekonomiczna Lublin:
UMCS, Akademia Rolnicza
Łódź: Uniwersytet,
Politechnika. Olsztyn:
Akademia Techniczno-Rolnicza,
Poznań: Politechnika,
Uniwersytet, Akademia
Ekonomiczna Siedlce: WSP
Słupsk: Wyższa Szkoła
Pedagogiczna [WSP] Szczecin:
Politechnika Zielona Góra: WSP
i WSzkInż
Pytania
Jaka była łączna skala akcji?
Rzecz wymaga dalszych badań.
Gen. Krzysztoporski uznał za
stosowne stwierdzić
że 'towarzysze
nieodpowiedzialnie
potraktowali kwestię
niedopuszczenia studiów [tj.:
studiów przez] elementy
niepożądane [i)'.
Czy akcja zamknęła się w
latach 1975-l979? Nie wiem.
Jakie były skutki esbeckiej
akcji? Trzeba by dotrzeć do
ofiar i dopytać, jak to z nimi
było. Student Kawalec doktorat
zrobił, ale nie z matematyki
tylko z ekonomii, student
Zdziarski został profesorem
Zdziarskim, student Dorn
doktoratu wprawdzie nie
zrobił, ale został
wicepremierem. Ale różnie
bywało i nie na samych tylko
twardzieli trafiała SB.
MARCIN GUGULSKI
|
autor: ~nfa |
|
Uczelnie i rektorzy w łapach
SB - 2006-12-30 06:53:23 |
Uczelnie i rektorzy w łapach
SB.Głos nr.48-52, 2006
Marcin Gugulski
Te dokumenty składają się na
pierwszy znany tak obszerny
zbiór dowodów, że to SB
decydowała o tym, kto w PRL
może skończyć studia lub
zacząć pracę nad
doktoratem.Plotkowano na ten
temat wie¬le,
niektórzy trafiali na ślady
esbeckiego manipulowania przy
wynikach egzaminów w swoich
własnych aktach. Trudno jednak
było złożyć tę rozbitą mozaikę
z samych tylko pojedynczych
kamyków - bez choćby jednego
rzutu oka na plan
ogólny.Pierwszy ślad znalazłem
w relacjach z comiesięcznych
telekonferencji, które szef SB
gen. Adam Knysztoporski
odbywał ze swymi bezpośrednimi
podwładnymi z komend
wojewódzkich. Z gromadzonych i
ocalonych przed zniszczeniem
stenogramów tych konferencji
wyłania się obraz prawdziwych
panów PRL przy pracy.
Jak na zapobiegliwych
gospodarzy przystało dwa razy
do roku wracają do tematu.
Zastanawiają się, jak nie
wpuścić na wyższe uczelnie
tych, których się tam wpuścić
nie chce. Krótko przed
terminem egzaminów wstępnych
planują. a po egzaminach
rozliczają wykonanie
zaplanowanych akcji. Warto
przeczytać reprodukowane tu
kopie stosownych fragmentów
telekonferencji (na str. 9.).
W grubej tece zachowanych na
Wybrzeżu comiesięcznych odpraw
z szefem SB z lat 1976-1978 w
tych dwóch miejscach mówi się
o tej sprawie najobszerniej.
Ustalone kryteria i inne
eufemizmy
Tymczasem operacja
niedopuszczania na studia
opozycyjnie nastawionej
młodzieży (oraz dzieci
niektórych opozycjonistów)
zaczęła się nie w 1976 roku,
lecz co najmniej rok
wcześniej, bo w roku 1975.
Trwała zaś przynajmniej do
roku 1978.
Ostatnie pismo wiceministra
MSW gen. Bogusława Stachury do
ministra Nauki, Szkolnictwa
Wyższego i Techniki
(MinSzWIT), gen. Sylwestra
Kaliskiego datowana jest na 15
czerwca 1978 roku. 16 września
1978 roku 53-letni profesor
generał minister towarzysz
Sylwester Kaliski zginął w
wypadku. Dziś ma ulicę swego
imienia na warszawskim
Bemowie, ale o jego zasługach
świadczy także ocalała w
archiwum 1PN korespondencja,
która w latach 1975-1978
krążyła między jego resortem a
MSW.
Jak to się odbywało?
Funkcjonariusz SB kompletowali
listy tych kandydatów na
wyższe studia lub na studia
doktoranckie, których
chcieliby nie dopuścić do
studiowania lub przynajmniej
postraszyć bojaźliwszych
kandydatów. Następnie
wiceminister Bogusław Stachura
bądź Mirosław Milewski pisał
do Ministra Kaliskiego pismo
przewodnie anonsujące wysłanie
w załączniku listy osób
ubiegających się o przyjęcie
na studia i sporządzonej
"według ustalonych
kryteriów". Kto tych
kryteriów nie znal, ten z
lektury tych enigmatycznych
pism przewodnich niewiele
zrozumie.
Zamieszczone w 'załączniku
listy kandydatów na studia są
od pism przewodnich ciekawsze,
ale najciekawsze są dekretacje
i inne - coraz lakoniczniejsze
dopiski, którymi ministerialni
i ubeccy dygnitarze opatrywali
wysyłane i otrzymywane pisma.
Na piśmie z 8 lipca 1975 roku:
Minister Kaliski do
wiceministrów Janusza
Górskiego i Romana Neya:
Zrealizować po egzaminach
(część odpadnie automatycznie)
przez ustalenie taktyki w
bezpośrednich] rozmowach Z
Rektorami. /podpis
nieczytelny/
Wiceminister Janusz Górski:
Widziałem. 8 VII 75 /podpis
nieczytelny/ Wiceminister
Roman Ney: Widziałem. 9 VII 75
/podpis nie-czytelny/...
Równolegle dyrektor
Departamentu III, znany
później ze znacznie bardziej
mrocznych operacji pik dr inż.
Władysław Ciastoń, informował
i zabiegał o pomoc wpływowych
towarzyszy z KC PZPR.
Listy kandydatów
Listy sporządzano wprawdzie
'według ustalonych kryteriów',
lecz o umieszczonych na owych
listach kandydatach nie
wypowiadano się zbyt ochoczo.
Są wyjątki od tej reguły.
Jednym z nich jest
ośmiostronicowy dokument
zatytułowany 'Wykaz studentów
UW zaangażowanych w
organizowanie akcji
petycyjnej". Jest to
zapewne załącznik towarzyszący
pismu tow. Ciastonia z SB do
tow. Czajki z Kc. Krótkie
biogramy umieszczonych na tej
liście pięciorga matematyków
pięciorga socjologów .i
czterech fizyków opatrzono
obszernymi, niekiedy zresztą
mocno nieprawdziwymi
informacjami.
Można tu znaleźć niejedno
znane dziś nazwisko: Maciej
Juniewicz, Stefan Kawalec,
Sergiusz Kowalski, Aleksander
Rusiecki i Zofia Winawer z
matematyki, Konrad Bajer,
Zbigniew Wasilewski, Andrzej
Wisniewski i Andrzej Zdziarski
z fizyki oraz Jan Ajzner,
Hemyk Axer, Urszula
Doroszewska, Ludwik Dom i
Grzegorz Lindenberg z
socjologii.
Podawany jest motyw
zainteresowania wymienioną
osobą, czym i kiedy bezpiece
się naraziła, o jakich akcjach
opozycyjnych z jej udziałem
bezpiece wiadomo itd.
Inne listy me są tak
szczegółowe, za to przeważnie
znacznie dłuższe.
Pięciostronicowa 'Lista
kandydatów na I rok studiów' w
roku 1975/6' na pięciu
stronach wymienia ai 52 osoby
próbujące dostać się na
kilkadziesiąt wydziałów 22
polskich i jednej moskiewskiej
uczelni...
|
autor: ~nfa |
|
Lista pokrzywdzonych SWS - 2006-12-29 13:03:47 |
Lista pokrzywdzonych
Stowarzyszenie Wolnego Słowa
http://forum.sws.org.pl/viewto
pic.php?t=711 |
autor: ~nfa |
|
ILU AGENTÓW SB na UJ - 2006-12-28 01:55:18 |
ILU AGENTÓW SB DZIAŁAŁO
NA UNIWERSYTECIE
JAGIELLOŃSKIM?
http://www3.uj.edu.pl/alma/alm
a/87/32.pdf
Powyższe pytanie należy do
najczęściej zadawanych
historykom
badającym inwigilację UJ w
okresie PRL. Jeszcze nie można
na nie odpowiedzieć
jednoznacznie, biorąc pod
uwagę cały okres rządów
komunistycznych, a więc lata
1945–1990. Niemniej
jednak z dosyć dużą
dokładnością można próbować
ustalić tę liczbę dla lat 80.,
chyba najbardziej żywych w
naszej pamięci i wciąż
najczęściej wspominanych.
Analiza materiałów
archiwalnych, odnoszących się
do
inwigilowanych osób i do spraw
prowadzonych przez Służbę
Bezpieczeństwa, dostarcza
pseudonimy, ale też nazwiska
informatorów współpracujących
z SB. Jednocześnie
rozbudowany
aparat biurokratyczny SB
pozostawił statystyczne
zestawienia
sieci agenturalnej, a w tym i
Wydziału III SB zajmującego
się
„ochroną”
Uniwersytetu.
W latach 80. SB posługiwała
się zasadniczo trzema
kategoriami
osobowych źródeł informacji.
Byli to tajni współpracownicy
(TW), kontakty operacyjne (KO)
oraz kontakty służbowe (KS).
W układzie tym tajny
współpracownik był
najcenniejszym osobowym
źródłem informacji (OZI), a
jego współpraca z SB miała
charakter formalny. W
większości przypadków TW
podpisywał
zobowiązanie o współpracy i
najczęściej pobierał za nią
wynagrodzenie. Obierał sobie
pseudonim (w rzadkich
przypadkach by on nadawany
przez funkcjonariusza), a w
kartotece SB przypisywano mu
unikalny numer
rejestracyjny......
Lista dotychczas ustalonych
osobowych źródeł informacji
działających na UJ w latach
80. osiągnęła blisko 140
pozycji,
ale z pewnością nie jest to
jeszcze zbiór zamknięty.
Poniżej,
w porządku alfabetycznym,
zamieszczono odnalezione
pseudonimy
tajnych współpracowników: 12,
4436, Adam, Adamek,
Adler, Agnieszka, Akacja,
Aleksander, Alex, Alexander,
Anastazy,
Andrzej, Antoni, Artur, Aster,
Barbara, Bart, Beata,
Belmondo,
Ben, Bruno, Damian, Ewa,
Filolog, Filozof, Garmażer,
Grzegorz,
Herbert, Igor, Jacek, Jan,
Janusz, Jędrek, Józef, Jurand,
Jurek,
Karol, Kazimierz, Ketman,
Kmicic, Krakus, Kruk,
Krzysztof, Las,
Leszek, Lew, Limes, Lotos,
Maciej, Mag, Marcin, Marco,
Marek,
Marian, Michał, Mieczysław,
Mietek, Monika, Olgierd,
Paweł,
Piotr, Proff, Rak, Rawicz,
Redaktor, Return, Robert,
Stary, Stec,
Styczeń, Tadeusz, Tawit,
Telex, Tolek, Tomek, VB,
Velasquez,
Wacek, Warecki, Witek,
Wojciech Wojtek, Zalewski,
Zbyszek,
Zet-13, Zuzanna,
Zwierzyniecki, Żalgirys. Do
listy tej należy
dodać ponad 30 pozycji KO,
zapisanych pod inicjałami, a
czasami
pseudonimami (np. Arens,
Krzysztof, Mirek) oraz ponad
10 KS.
Znane są także pseudonimy co
najmniej dwóch
„konsultantów
221;,
pracowników UJ - Pasza i
Czech.
HISTORIA KONSULTANTA PASZY
Z prac Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji UJ przez SB PRL
i Zespołu Historyków
badających akta IPN |
autor: ~nfa |
|
Z prac Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji UJ - 2006-12-28 01:48:14 |
czytamy: ,W czerwcu Rektorska
Komisja ds. Inwigilacji
Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa PRL zwróciła
się do obecnych i dawnych
pracowników Uczelni z apelem o
przekazywanie relacji i
dokumentów mogących wzbogacić
naszą wiedzę o inwigilacji
Uczelni przez SB i o
stosowanych wobec pracowników
i studentów represjach w
PRL.'
Widać, że metody prac komisji
UJ na przestrzeni lat wcale
się nie zmieniły. Co prawda
obecna komisja podobno sie
zwracała także do dawnych
pracowników UJ ( w
przeciwieństwie do Senackiej
Komisji J,.Wyrozumskiego z
1990 r.) ale chyba nie była w
stanie ustalić tożsamości czy
adresów dawnych pracowników UJ
którzy nadal np. przedkładają
wolę powrotu na uczelnie co
może stanowić dla niej rodzaj
zagrożenia i destabilizować
jej badania.
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Z prac Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji UJ - 2006-12-28 01:42:17 |
KUSZENIE PASZPORTEM
Z prac Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji UJ przez SB PRL
i Zespołu Historyków
badających akta IPN
http://www3.uj.edu.pl/alma/alm
a/86/21.pdf
W czerwcu Rektorska Komisja
ds. Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa PRL zwróciła
się do obecnych i dawnych
pracowników Uczelni z apelem o
przekazywanie relacji i
dokumentów mogących wzbogacić
naszą wiedzę o inwigilacji
Uczelni przez SB i o
stosowanych wobec pracowników
i studentów represjach w PRL.
Szczególnym momentem, w którym
wówczas każdy z nas mógł się
zetknąć z funkcjonariuszem
Służby Bezpieczeństwa, był
moment odbierania paszportu.
Osoba wydelegowana na
konferencję lub staż naukowy
otrzymywała paszport służbowy.
Na ogół paszport odbierany był
w Biurze Współpracy z
Zagranicą UJ. Jednak niektóre
osoby wzywane były po odbiór
na Komendę Milicji
Obywatelskiej. I tam albo w
miejscu zaproponowanym przez,
jak się okazywało, oficera SB
dochodziło do rozmowy, która
często była w istocie próbą
nawiązania współpracy. Do
Komisji Rektorskiej wpłynęły
relacje kilku pracowników o
takich rozmowach i ich
skutkach. Autorami dwóch z
nich są profesorowie Lucjan
Jarczyk z Instytutu Fizyki i
Andrzej Pisowicz z Instytutu
Filologii Orientalnej.
Dziękuję im, że zgodzili się
podzielić swoimi wspomnieniami
z Czytelnikami „Alma
Mater". O komentarz do
ich relacji poprosiłem
profesora Piotra Franaszka z
Zespołu Historyków, który
badając akta IPN poznał kulisy
tych rozmów od strony Służby
Bezpieczeństwa.Przewodniczący
Komisji
prof. dr hab. Krzysztof
Królas
KOMENTARZ PROF. PIOTRA
FRANASZKA
,...Funkcjonariusze służby
bezpieczeństwa doskonale
wiedzieli, jak ważną sprawą
dla naukowców są kontakty
z ośrodkami zagranicznymi, a
także i to, że wyjazdy
stanowią
dodatkowe, przy niskich
pensjach ważne, źródło
dochodów.
Dlatego zacytowane powyżej
wnioski niejednokrotnie
stanowiły
początek tzw. operacyjnego
dialogu, który czasami
przyjmował formę stałej
współpracy pracownika
Uniwersytetu
ze Służbą Bezpieczeństwa.
Zdecydowanie częściej kończył
się on odmową podjęcia takiej
współpracy, tak jak w
opisywanych tutaj przypadkach.
Tak postąpiło wielu innych
kolegów, za co często płacili
zakazem wyjazdów
zagranicznych.
Dzisiaj w archiwum IPN, w ich
teczkach, odnajdujemy
„postanowienia o
zastrzeżeniu wyjazdu za
granicę”, gdzie
w uzasadnieniu napisano: Z
materiałów operacyjnych
wynika,
że ich przekonania polityczne
są zdecydowanie wrogie.
Utrzymują aktywne kontakty z
osobami znanymi z
antysocjalistycznych postaw i
przekonań.
|
autor: ~nfa |
|
Stanowisko rektora - 2006-12-20 00:31:11 |
Uniwersytet Jagielloński
postępując zgodnie z 'prawem'
lat 82-83 przyjmując na
siebie rolę sądu, prokuratora,
adwokata, dysponując
narzędziami prawnymi, które
pozwoliłyby zadecydować o
dalszych losach pracowników
skazywał ich na niebyt
zawodowy, naruszal ich
godność osobistą np.
oskarżając pokrzywdzonych o
podszywanie się pod
Solidarność, utajniając
niewygodne dla siebie teczki,
do tej pory nie zidentyfikował
anonimowych członków komisji
skazujących a nawet nie jest w
stanie zidentyfikować
nieanonimowego ich szefa - ob.
A.Koja.
UJ czynił to aby inne komisje
czy sądy ze względu na swoje
kompetencje (ich brak) nie
mogły do pracy na UJ
przywrócić pracowników co
pozostawało zawsze w
autonomicznej gestii władz
UJ.!!!!!!!!!!!!!
KLAMSTWO
Zgodnie ze statutem UJ obecne
władze winny chyba odejść lub
zostać usunięte -
autonomicznie (?) bo w sposób
oczywisty nie respektują
statutu ani tez Akademickiego
Kodeksu Wartości, który innym
do respektowania zalecają |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Stanowisko rektora
Uniwersytetu Jagiellońskie - 2006-12-20 00:24:16 |
Alma Mater nie wydaje wyroków
Dziennik Polski 20.12.2006
Stanowisko rektora
Uniwersytetu Jagiellońskiego
"Uniwersytet Jagielloński
postępując zawsze zgodnie z
prawem, nie przyjmuje na
siebie roli sądu, prokuratora,
adwokata, nie dysponuje
również żadnymi narzędziami
prawnymi, które pozwoliłyby
zadecydować o dalszych losach
pracowników" - stwierdza
prof. Karol Musioł, rektor
Uniwersytetu Jagiellońskiego,
w komunikacie dotyczącym
postępowania wobec pracowników
uniwersytetu, którzy zostali
zarejestrowani jako tajni
współpracownicy Służby
Bezpieczeństwa.
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/public/?2006/12.20/Malopolska
/02/02.html
Stanowisko rektora
Uniwersytetu Jagiellońskiego
.Uniwersytet Jagielloński
postępując zawsze zgodnie z
prawem, nie przyjmuje na
siebie roli sądu, prokuratora,
adwokata, nie dysponuje
również żadnymi narzędziami
prawnymi, kt6re pozwoliłyby
zadecydować o dalszych losach
pracownik6w" - stwierdza
prof.
Karol Musiał, rektor
Uniwersytetu Jagiellońskiego,
w komunikacie dotyczącym
postępowania wobec pracowników
uniwersytetu, którzy zostali
zarejestrowani jako tajni
współpracownicy Służby
Bezpieczeństwa.
Profesor przypomina, że
po-wołał Rektorską Komisję ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa w odpowiedzi na
informacje w mediach, które
podały nazwiska tajnych
współpracowników SB
działających w UJ. Komisja
pracowała od ł6 maja do 13
grudnia 2006 r. Zebrała się na
10 posiedzeniach, podczas
których zajmowała się
uwikłaniem we współpracę z SB
dwunastu obecnie zatrudnionych
lub emerytowanych pracowników
UJ.
Członkowie powołanej przez
rektora komisji, pod
przewodnictwem pro/.
Krzysztofa Królasa, przekazali
w ubiegłą środę prof. Karolowi
Musiołowi sprawozdanie z
działalności. Opierając się na
danych pochodzących z archiwów
IPN o osobach, które zostały
przedstawione jako tajni
współpracownicy SB oraz na
złożonych komisji pisemnych
oświadczeniach tych osób,
komisja sformułowała opinię o
stopniu ich uwikłania we
współpracę z SB.
Pro!. Karol Musioł w wydanym
wczoraj oświadczeniu
przypomniał, że powołanie
Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa miało na celu
wyjaśnienie z punktu widzenia
etycznego. a nie prawnego,
postępowania pracowników
uniwersytetu posądzonych o
współpracę z SB. Rektor
zwrócił uwagę również na to,
że każda z tych osób może
wystąpić do sądu w celu
definitywnego wyjaśnienia
swojej sytuacji.
Spośród pracowników naukowych,
którymi zajmowała się komisja,
jedynie wo-bec. dr. hab.
Krzysztofa Slusarka z
Instytutu Historii
przedstawiła mocno krytyczną
opinię. Dr Slusarek
przekonywał, że postępował
uczciwie i nic nagannego nie
zrobił.
Jednak w ocenie komisji - na
podstawie dokumentów - rysuje
się zupełnie inny
ob¬raz związków dr.
Slusarka 'z bezpieką.
W konsekwencji komisja uznała,
że jego
oświadczenie zasadniczo różni
się od materiałów z archiwów
Instytutu Pamięci Narodowej.
Komisja uważa również, że
jeśli dojdzie do potwierdzenia
powyższych informacji, dr
Slusarek nie powinien pracować
jako nauczyciel akademicki.
Rektor Uniwersytetu
Jagiellońskiego ustosunkowując
się do postulatu komisji,
zadeklarował wczoraj, że
przeprowadzi rozmowę z dr.
Slusarkiem, a ewentualne
wyciągnięcie konsekwencji
wobec niego uzależnia od
wyników tej rozmowy.
Komisja negatywnie oceniła też
postawę dwóch pracowników
administracyjnych UJ. Jej
członkowie w sprawozdaniu
napisali, że informacje przez
nich przekazywane mogły
zaszkodzić innym osobom.
Komisja zasugerowała, że obaj
nie powinni zajmować
jakichkolwiek stanowisk
kierowniczych w UJ. Rektor UJ
zdecydował w ich wypadku o
tym, aby rozmowy z nimi
prze-prowadzili ich
zwierzchnicy.
Komisja rektorska postulowała
również, aby dwaj inni
pracownicy naukowi UJ, którzy
co prawda przyznali się do
kontaktów z SB, ale
zapewniali, że nikomu nie
zaszkodzili, nie pełnili
kierowniczych stanowisk w UJ
(w archiwach IPN nie zachowały
się w zasadzie żadne dokumenty
dotyczące obu naukowców).
Rektor UJ odnośnie tej dwójki
przypomniał w oświadczeniu
jedynie to, że nie piastują
stanowisk kierowniczych, gdyż
nie zostali na nie wybrani
w niedawnych wyborach.
|
autor: ~nfa |
|
Komisja ds. Inwigilacji
Uniwersytetu Jagiello - 2006-12-19 13:16:04 |
12.19 17:51Kraków: Komisja UJ
potwierdziła fakt rejestracji
12 pracowników jako TW lub
konsultantów SB Komisja ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez
PRL-owską Służbę
Bezpieczeństwa potwierdziła
fakt rejestracji 12 osób -
obecnych bądź emerytowanych
pracowników UJ - jako tajnych
współpracowników lub
konsultantów SB. Rzecznik
uczelni Katarzyna Pilitowska
przypomniała, że każda z tych
osób może wystąpić do sądu w
celu definitywnego wyjaśnienia
swojej sytuacji, zaś "UJ,
postępując zawsze zgodnie z
prawem, nie przyjmuje na
siebie roli sądu; nie
dysponuje również żadnymi
narzędziami prawnymi, które
pozwoliłyby zadecydować o
dalszych losach tych
pracowników". (g, pap)
http://www.rzeczpospolita.pl/N
ews/1,10,50343.html#50343 |
autor: nfa |
|
Lustracja na UJ - 2006-12-19 12:06:03 |
Co postanowi rektor UJ DP
19.12.2006
Komisja, opierając się na
danych pochodzących
z archiwów Instytutu Pamięci
Narodowej o osobach, które
przedstawione zostały jako
tajni współpracownicy SB, oraz
na złożonych komisji pisemnych
oświadczeniach tych osób,
sformułowała opinię o stopniu
ich uwikłania we współpracę z
SB.
Spośród pracowników naukowych,
którymi zajmowała się komisja,
jedynie wobec dr. hab.
Krzysztofa SIusarka z
Instytutu Historii komisja
przedstawiła mocno krytyczną
opinię. Dr SIusarek
przekonywał komisję, że
postępował uczciwie i nic
nagannego nie zrobił. Jednak w
ocenie komisji rysuje się
zupełnie inny obraz związków
dr. Slusarka z bezpieką na
podstawie dokumentów.
Według komisji, której
aktywnie pomagali historycy -
pro!. Piotr Franaszek i prof.
Tomasz Gąsowski - dr Slusarek
systematycznie spotykał się z
funkcjonariuszami SB od 1982
r. Z materiałów wynika, że
pobierał on znaczne
wynagrodzenie finansowe. W
konsekwencji komisja uznała,
że jego oświadczenie
zasadniczo różni się od
materiałów z archiwów IPN.
Komisja uważa również, że
jeśli dojdzie do potwierdzenia
powyższych informacji, dr
Slusarek nie powinien pracować
jako nauczyciel akademicki.
Czy tego samego zdania będzie
rektor Karol Musioł, dowiemy
się dzisiaj.
Komisja negatywnie oceniła też
postawę dwóch pracowników
administracyjnych UJ. Jej
członkowie w sprawozdaniu
napisali, że informacje przez
nich przekazywane mogły
zaszkodzić innym osobom.
Komisja zasugerowała, że obaj
nie powinni zajmować
jakichkolwiek stanowisk
kierowniczych na UJ.
|
autor: ~nfa |
|
kończ waść wstydu oszczędź - 2006-12-19 03:25:10 |
A kiedy w sprawie inwigilacji
będą mogli się wypowiedzieć
inwigilowani i pokrzywdzeni ?
nie tylko przez tych
'wybrańców' ale także przez
innych. W końcu nawet nazwa
komisji (Komisja ds.
Inwigilacji UJ przez SB)
wskazuje, że chodzi tu o
całość o nie o fragment.
Przecież zgodnie ze statutem
UJ zobowiązany jest do
poszukiwania a nie do
ukrywania prawdy. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
kończ waść wstydu oszczędź - 2006-12-19 03:20:57 |
Koniec prac Komisji ds.
Inwigilacji UJ przez SB
Gazeta Wyborcza 18.12.2006
Czas zakończyć sprawę -
komentują swój raport
członkowie komisji UJ
badającej związki pracowników
uczelni z SB. Od maja do
grudnia 16-osobowa Komisji ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa PRL, pracująca
pod przewodnictwem prof.
Krzysztofa Królasa, zebrała
się 10 razy - po raz ostatni
13 grudnia. Badania komisji
objęły 26 osób, o których
prasa pisała jako o
domniemanych tajnych
współpracownikach Służby
Bezpieczeństwa. Chodzi tu
przede wszystkim o tzw. listę
Barbary Niemiec, ogłoszoną rok
temu w "Gazecie
Polskiej". Zadaniem
komisji było sformułowanie
opinii o stopniu uwikłania
oskarżanych pracowników
uczelni we współpracę z SB
oraz informacja o ich obecnej
działalności. Otrzymane z
Instytutu Pamięci Narodowej
dokumenty i akta konfrontowano
z nadesłanymi przez część z
oskarżonych pisemnymi
oświadczeniami.
http://miasta.gazeta.pl/krakow
/1,35798,3801839.html |
autor: ~nfa |
|
Lustracja na UJ - 2006-12-18 12:28:37 |
Klinger twierdzi ze
nieszkodzil to bzdura-szkodzil
na UJ i w zyciu prywatnym
czerpal profity wiec teraz
niech oddaje z nawiazka.Jest
jak kret za komuny bylo dobrze
dorobil sie ludzka krzywda a
teraz udaje perfidnie ze nic
sie nie stalo-hanba.dwulicowy
falszywy wyrachowany-nic
gorszego |
autor: ~lpg |
|
inwigilacja Uniwersytetu
Jagiellońskiego - 2006-12-17 08:35:55 |
CZERWONA PAJĘCZYNA - KWMO-WUSW
W KRAKOWIE
http://www.abcnet.com.pl/pl/ar
tykul.php?art_id=2248&toke
n=
Sekcji III-A - inwigilacja
Uniwersytetu Jagiellońskiego,
32 TW, w tym 17 naukowców
Kierownik: p. o. por.
Radosław GUTKOWSKI (marzec
1987), w marcu 1987
przygotował plan pracy Sekcji
IIIA na rok 1987, prowadził TW
'Telex' (Rodryk Walczowski,
ur. 9.09.1960, syn Teofila),
student prawa na Wydz. Prawa i
Administracji UJ (1986-1987),
TW 'Wojtek' (Piotr Mężyk ur.
18.01.1960, syn Jana), student
socjologii UJ (1987), TW
'Józef' (Franciszek
Szafraniec, ur.21.03.1940, syn
Kaspra), profesor w Instytucie
Matematyki UJ, TW 'Tadeusz'
(Tadeusz Klinger, ur.
1.06.1948, syn Jana),
kierownik Hotelu
profesorskiego, TW
'Zwierzyniecki' (Jan Kucia,
ur. 25.06.1941, syn Franciszka
– nie mylić z
obecnym pracownikiem UJ dr
socjologii Markiem Kucia), TW
'Stary' (Jerzy Dziadyk, ur.
12.12.1956, syn Jana),
pracownik składnicy
paszportowej UJ (1987),
rozpracowywał Barbarę Niemiec
- SOR 'Marysia' nr rej KR-o
28409;
Personel: kpt. Franciszek
WAŚKO prowadził TW 'Lew' (Jan
Stanek, ur. 17.03.1950, syn
Józefa), adiunkt w Instytucie
Fizyki, TW 'Bart' (Marek
Kucia, ur. 16.02.1957, syn
Edmunda), student Wydziału
Prawa (1987), nie mylić z
obecnym pracownikiem na
Wydziale Socjologii UJ o tym
samym imieniu i nazwisku i TW
'Adamek' (Robert Żurek, ur.
21.03.1966, syn Aleksego),
student nauk politycznych na
Wydz. Prawa i Administracji UJ
(1987), TW 'Filozof' (Jan
Pawlica, ur. 5.03.1930, syn
Rocha), doc. hab. i kierownik
Zakładu Etyki w Instytucie
Filozofii UJ (1987), TW
'Kazimierz' (Henryk Lizurej,
ur. 1.02.1930, syn Romana),
adiunkt na Wydz. Fizyki UJ
(1987), TW 'Adam' (Marek
Marecki, ur. 15.02.1948, syn
Franciszka), pracownik
Instytutu Geografii,
odpowiedzialny za
rozpracowanie figurantów
związanych z poligrafią,
odpowiedzialny za ustalenie
kontaktów ze współpracownikami
SOR 'Rzecznicy' (chyba
Mirosław Dzielski) w wydawaniu
'13 Grudnia' (1987), prowadził
SOR 'Marysia' nr rej KR-o
28409 założoną 23 listopada
1985 i dot. Barbary Niemiec,
adiunkta UJ, zwolniony w 1989
r.;
por. Radosław ILWICKI
przesłuchiwał Barbarę Niemiec
(12.09.1986);
ppor./por. (1989) Mirosław
CHEĆKO prowadził TW 'Robert'
na Wydz. Prawa i Administracji
UJ (1987), TW 'Kruk' (Krystyna
Krukowiecka, ur. 29.10. 1944,
córka Józefa), pracownik
działu współpracy z zagranicą
UJ, odpowiedzialny za
zaktualizowanie danych
figurantów, odpowiedzialny za
rozpracowanie SOR ;'Mimoza'
(m.in. kontakty z Holandią)
dot. ..... prac. UJ, Jolanty
Antas, która miała brata w
Holandii (1987);
kpt. Z. CIOŚ był
odpowiedzialny za
rozpracowanie LDP'N' na UJ
(1987) oraz prowadził TW-k
'KL' w Bibliotece
Jagiellońskiej, poprzednio w
Wydz. III;
ppor. T. RUSEK
odpowiedzialny za SOR 'NOE'
dot. .... (1987),
odpowiedzialny za kontrolę
kontaktów SOS 'Turysta' (dot.
dwu studentów UJ) z łącznikami
między 'S' a Szwecją,
ustalenie możliwości założenia
podsłuchu, prowadził TW
'Marcin' (Ryszard Stinia, ur.
30.08 1959, syn Hermana),
student historii UJ (1987);
mł. chor. Mieczysław MAJ
starszy inspektor (1983-1984)
prowadził TW 'Grzegorz' na
Wydz. Prawa i Administracji UJ
(1987), TW 'Damian' (Wojciech
Mazur, ur.19.09.1963, syn
Stanisława) - studenta
historii i nauk politycznych
(1987), TW '4436' (Krzysztof
Ślusarek, ur. 623.08.19 ...,
syn Mieczysława), student
historii UJ (1987), TW
'Leszek' (Włodzimierz Zapart,
ur. 19.11.1962, syn Zygmunta)
- student polonistyki UJ
(1987), TW 'VB' (Ryszard
Lampart, ur. 3.04 1958, syn
Mariana), pracownik działu
transportu UJ (1987),
odpowiedzialny za ustalenie
danych potrzebnych do
prowadzenia SOS 'Krzykacz'
dot. studenta filozofii UJ,
odpowiedzialny za kontrolę
działalności inicjatorów
utworzenia Katolickiego
Związku Młodzieży Polskiej;
|
autor: ~nfa |
|
zał. do spraw. inwigilacji UJ - 2006-12-16 05:07:06 |
Załącznik do sprawozdania z
prac Rektorskiej Komisji ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa PRL
Dziennik Polski 16-12-2006
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/public/?2006/12.16/Kraj/31/31
.html
'Na opublikowanych w
codziennej prasie listach
tajnych współpracowników SB,
którzy działali na terenie
Uniwersytetu Jagiellońskiego,
znalazło się 26 nazwisk, z
których 12 należało do
aktualnie zatrudnionych bądź
emerytowanych pracowników UJ.
Rektorska Komisja ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez SB PRL
zwróciła się listownie do tych
osób o przekazanie pisemnego
oświadczenia zawierającego
przede wszystkim potwierdzenie
lub zakwestionowanie faktu
współpracy z SB, a także
wskazanie okoliczności,
mogących mieć wpływ na ocenę
ewentualnej współpracy.
Wszyscy aktualnie zatrudnieni
pracownicy, czterej
nauczyciele akademiccy i dwaj
pracownicy administracyjni,
przysłali odpowiedzi w
terminie do 31 października.
Komisja otrzymała również
odpowiedzi 5 emerytowanych
pracowników, z których jednak
tylko 3 odniosło się do faktu
współpracy z SB. Poniżej
przedstawione zostaną
najistotniejsze zdania zawarte
w otrzymanych listach.
Z drugiej strony Komisja
czyniła wysiłki, aby zapoznać
się z informacjami
znajdującymi się w archiwach
IPN na temat działalności tych
pracowników UJ. Pośrednio
komisja uzyskała wiedzę na
temat materiałów IPN głównie
od profesorów Tomasza
Gąsowskiego i Piotra Franaszka
z Zespołu Historyków UJ
prowadzącego badania
inwigilacji UJ przez SB.
Komisja dysponowała również
materiałami przekazanymi przez
IPN dr Barbarze Niemiec i mgr.
Zbigniewowi Fijakowi, którzy
mając status pokrzywdzonych
mogli ujawnić nazwiska osób
zarejestrowanych przez Służbę
Bezpieczeństwa PRL jako tajni
współpracownicy. Wedle wiedzy
Komisji fakt rejestracji
wszystkich 12 osób
wymienionych jako tajnych
współpracowników lub
konsultantów SB nie podlega
wątpliwości.
1. Prof. dr hab. Jan Bogumił
Ciopiński - Instytut
Orientalistyki (zarejestrowany
jako konsultant 'Pasza').
W długim i emocjonalnym
pisemnym oświadczeniu profesor
Ciopiński szczegółowo opisał,
jak doszło do nawiązania z nim
kontaktów przez SB. Wyraził
żal z powodu niebacznego
wmanipulowania się w niejasną
moralnie i dręczącą go
sytuację i stanowczo
zaprzeczył, aby komukolwiek
chciał zaszkodzić. W archiwach
IPN zachowały się stosunkowo
dokładne informacje o
działalności konsultanta
'Paszy'. Informacje te zostały
przedstawione społeczności
akademickiej UJ w specjalnym
artykule wydrukowanym w
grudniowym numerze 'Alma
Mater'. Najkrótsza
charakterystyka działalności
profesora Ciopińskiego zawarta
jest w notatce oficera SB
'Odniosłem wrażenie, że żywi
niechęć do udzielania
informacji o charakterze
agenturalnym. Mógłby być
wykorzystywany przy
tłumaczeniu tekstów
obcojęzycznych i chyba też tak
konsultant widzi swoją rolę'.
Komisja stwierdza zgodność
treści oświadczenia profesora
Ciopińskiego z informacjami
zawartymi w archiwach IPN.
Zdaniem członków Komisji w
przypadku profesora
Ciopińskiego nie doszło do
faktycznej współpracy z SB.
2. Profesor dr hab. Jan Stanek
- Instytut Fizyki (TW 'Lew').
Profesor Jan Stanek przekazał
Komisji obszerny plik
zawierający pisma do Komisji i
do Rady Wydziału oraz polemikę
z prof. Gąsowskim wydrukowaną
w 'Alma Mater'. Załączył też
kopie korespondencji w sprawie
udostępnienia mu dokumentacji
IPN. W pismach zawarte są
m.in. sporządzone z pamięci
notatki dot. dokumentów, które
okazano mu w IPN. Kontakty z
SB rozpoczęły się w związku z
odmowami wyjazdów za granicę.
Miało to miejsce od 1978 r. W
latach 80. kontakty uległy
intensyfikacji. Obecnie
przyznaje, że odbywanie
spotkań w miejscu publicznym
(kawiarni) było niewłaściwe.
Charakteryzuje typowy przebieg
spotkań - obejmowały one m.in.
pytania o nastroje w
Instytucie i o określone
osoby, także o podziemną
opozycję. W odpowiedziach
starał się szeroko wypowiadać
o sprawach ogólnych i unikać
konkretnych danych na temat
osób. Pamięta, że reagując ze
zdenerwowaniem na pytania,
mógł w jednej z rozmów
dostarczyć przydatnych dla
funkcjonariusza danych.
Natomiast nie krępował się
wspominać o przypadkach
korupcji w sprawach
gospodarczych. Nie był autorem
materiałów przekazywanych dla
SB, sam składał jedynie
sprawozdania o pobytach za
granicą. Nie uzyskiwał
korzyści materialnych. Swe
kontakty tłumaczy ciekawością,
a także nadzieją na
przyczynienie się do ideowej
erozji komunistycznego
przeciwnika. Zdarzało się, że
mówił funkcjonariuszowi o swej
niechęci do spotkań. Nigdy nie
wyraził zgody na współpracę i
takiej propozycji też mu nie
składano. Zarejestrowanie jako
TW i nadanie mu dwóch
pseudonimów uważa za
mistyfikację - wysuwa
przypuszczenie, że chodzi o
inną osobę. Konstatuje pewne
niejasności w udostępnionych
dokumentach i brak w nich
istotnych materiałów.
Z nielicznych informacji
uzyskanych przez historyków
oraz znanych nam z materiałów
udostępnionych Komisji przez
dr Barbarę Niemiec wiadomo o
funkcjonowaniu 'Lwa' w sieci
TW (spotkania z
funkcjonariuszami SB i plan
operacyjny na rok 1986) w
latach 1986-1989
3. Prof. dr hab. Franciszek
Szafraniec - Instytut
Matematyki (TW 'Józef').
Przekazał Komisji ponad jedną
stronę wyjaśnień, które
składał swojej Radzie
Wydziału, a także
korespondencję z IPN w sprawie
udostępnienia akt dotyczących
jego osoby. W drugiej połowie
lat 80. był nękany przez SB
rozmowami, na które wzywano go
telefonicznie. Godził się na
nie chcąc uniknąć niepokojenia
rodziny. W rozmowach z
funkcjonariuszem padały zwykle
nazwiska kilku pracowników,
starał się jednak podawać na
ich temat fakty powszechnie
znane, które, według jego
przekonania, nie mogły nikomu
szkodzić. Nie podpisał
zobowiązania o współpracy, nie
pisał raportów. Kontakty
ustały 'niespodziewanie'.
Jedyne materiały dotyczące
profesora Szafrańca znajdują
się w materiałach dr Barbary
Niemiec i nie wnoszą one nic
nowego ponad stwierdzenie
funkcjonowania w sieci takiego
TW w roku 1986.
W przypadku profesorów Jana
Stanka i Franciszka Szafrańca
historycy nie natrafili nie
tylko na najważniejsze
materiały, które SB gromadziła
o swoich współpracownikach,
tj. teczki personalnej TW oraz
teczki pracy TW. Nie
natrafiono również na notatki
sporządzane przez oficerów SB
po spotkaniach z nimi.
Niewątpliwym jest fakt
zarejestrowania ich jako
tajnych współpracowników i
figurowania w raportach SB
jako tajnych współpracowników
przez kilka lat.
W tej sytuacji Komisja
powstrzymuje się od oceny ich
kontaktów z SB. Sądzimy
jednak, że w swoim czasie
powinni byli poinformować
swoich przełożonych o tych
kontaktach. Uważamy również,
że każdy z nich powinien
zostać zobowiązany do podjęcia
starań o wyjaśnienie swojej
sytuacji, a do czasu
wyjaśnienia nie powinni oni
pełnić funkcji kierowniczych.
4. Dr hab. Krzysztof Ślusarek
- Instytut Historii (TW
'4436')
Dr hab. Krzysztof Ślusarek
skierował do Komisji pismo
liczące prawie dwie strony.
Pisze w nim, że pierwszy raz
został wezwany do
Wojewódzkiego Urzędu Spraw
Wewnętrznych w Krakowie wiosną
1982 r. Pytano go o strajk
studencki w listopadzie i
grudniu 1981 r. oraz o
działaczy NSZ. Nie podawał,
jak twierdzi, żadnych
szczegółów, mogących
zaszkodzić innym osobom.
Odmawiał podpisania
zobowiązania do współpracy.
Informował o tym osoby, z
którymi współdziałał w
opozycji. W 1988 r., przy
staraniach o paszport, miał
jeszcze raz kontakt z
funkcjonariuszami SB, choć nie
był tego świadomy. Podjęcie
działalności w podziemnej
opozycji uważał i nadal uważa
za słuszne, zapewnia, że
postępował uczciwie. Tylko w
przewodzie sądowym możliwe
jest, jego zdaniem,
sprawdzenie stawianych
zarzutów. Podtrzymuje swe
stanowisko przekazane
pracownikom IH UJ i władzom
uczelni 30 listopada 2005 r.
Na postawie niepełnych jeszcze
dokumentów zebranych przez
zespół historyków rysuje się
zupełnie inny obraz.
Potwierdzone są systematyczne
spotkania TW '4436' z
funkcjonariuszami SB od 1982
r. Pobierał on znaczne
wynagrodzenie finansowe. Są
pośrednie informacje o
współpracy w postaci notatek
funkcjonariuszy SB. Istnieją
też mocne poszlaki (bliskie
pewności), że dr hab. Ślusarek
(pod innym pseudonimem)
prowadził zaawansowaną grę
operacyjną, zaplanowaną przez
SB.
Oświadczenie dr. hab.
Krzysztofa Ślusarka jest
niezgodne z materiałami z
archiwów IPN. Komisja uważa,
że jeśli dojdzie do
potwierdzenia powyższych
informacji, to dr hab.
Ślusarek nie powinien pracować
jako nauczyciel akademicki.
5. Mgr Tadeusz Klinger - Dział
Remontów (TW 'Tadeusz').
W krótkim liście autor pisze,
że nie wie, czy złożenie
podpisu i kontakty z SB są
równoznaczne z określeniem -
tajny współpracownik.
Twierdzi, że nikomu nie
wyrządził krzywdy. Na nikogo
nie donosił. Wcześniej w
liście do JM Rektora opisał
swoje kontakty z SB wynikające
z faktu, że od 1984 r. był
kierownikiem hotelu
uniwersyteckiego. O pierwszej
wizycie w WUSW poinformował
ówczesnego dyrektora
administracyjnego UJ. W ciągu
2-3 lat, od końca 1984 r. był
około 100 razy na rozmowach z
SB na temat pobytu w hotelu
zagranicznych gości. O
rozmowach tych już nie
informował swoich
przełożonych.
W archiwum IPN nie natrafiono
na teczkę personalną i teczkę
pracy TW 'Tadeusz'. Wiadomo
jednak, że TW 'Tadeusz'
funkcjonował w sieci TW, są
potwierdzone spotkania z
funkcjonariuszami SB a także
informacje, że otrzymywał
nieregularne wynagrodzenie.
6. Mgr Andrzej Pawłowski (TW
'Wojciech')
Mgr Andrzej Pawłowski od
września 1986 r. był
pracownikiem Działu Spraw
Osobowych. Z krótkiego listu
można się dowiedzieć, że
przyjmował funkcjonariuszy SB
i udostępniał im - na miejscu
lub w formie wypożyczenia -
akta osobowe pracowników.
Kontakty były bez świadków.
Nie informował o nich swoich
przełożonych. Z archiwum IPN
wiadomo, że Wojciech Andrzej
Pawłowski (TW 'Wojciech')
funkcjonował w sieci TW
(spotkania z funkcjonariuszami
SB) i tak jak w poprzednim
przypadku również otrzymywał
nieregularne wynagrodzenie.
Komisja stwierdza, że mgr
Tadeusz Klinger, mgr Wojciech
Andrzej Pawłowski zachowali
się nielojalnie względem
pracodawcy. Informacje
przekazywane przez nich
funkcjonariuszom SB mogły
zaszkodzić innym osobom.
Komisja uważa, że nie powinni
zajmować jakichkolwiek
stanowisk kierowniczych na
Uniwersytecie Jagiellońskim.
Emerytowani pracownicy UJ:
1.-2. Profesorowie Jerzy Rusek
(zarejestrowany jako
konsultant 'Czech') i
Aleksander Szulc
(zarejestrowany jako tajny
współpracownik o pseudonimie
'Aleksander') nie przesłali do
Komisji pisemnych wyjaśnień. W
jednozdaniowych listach
zadeklarowali, że gotowi są
stawić się przed Komisją.
3. Dr Henryk Lizurej napisał,
że nie był współpracownikiem,
nie podpisywał deklaracji, na
nikogo nie donosił, nikogo nie
skrzywdził.
4. Pan Roman Marian Suchanek
nie odpowiedział na list.
Komisja stwierdza, że we
wszystkich czterech
przypadkach materiały IPN
wskazują, że wymienieni
emerytowani pracownicy UJ
zostali zarejestrowani jako
tajni współpracownicy SB,
funkcjonowali w sieci TW i
otrzymywali nieregularne
wynagrodzenie.
5. Dr hab. Andrzej Jankun (TW
'Żalgiris')
Informacje stworzone na
podstawie jego donosów
znajdują się w teczkach Sprawy
Obiektowej (SO) 'Union'. Mają
one charakter dosyć ogólny i
raczej dotyczą faktów
powszechnie znanych.
Udokumentowany jest fakt
spotkań TW 'Żalgirisa' z
pracownikami SB, np. od marca
do grudnia 1983 r. spotkał się
z prowadzącym go oficerem 6
razy. Na pytania odpowiadał
ogólnikowo, starał się
sprowadzać rozmowy z oficerem
SB na tematy zastępcze.
W swoim liście do Komisji dr
hab. Andrzej Jankun napisał o
tragicznych doświadczeniach
rodziny Jankunów i o
represjach, jakie spadły na
rodzinę ze strony KGB na
Łotwie i na Syberii. Są to
okoliczności, które pchnęły
autora do współpracy z SB.
Najważniejsze zdania jego
listu są następujące: 'Zdaję
sobie sprawę, że podpisanie
dokumentu o współpracy było
największym błędem mojego
życia. Zdaję sobie także
sprawę z tego, że nic nie może
tego faktu usprawiedliwić'.
6. Dr hab. Jan Pawlica (TW
'Filozof')
W materiałach IPN są
informacje potwierdzające
funkcjonowanie w sieci TW. W
liście do Komisji dr hab. Jan
Pawlica przedstawia swój
życiorys naukowy i swój
stosunek do uniwersytetu.
Najważniejsze zdania: 'Nigdy
nie przyszło mi na myśl
inwigilować mój uniwersytet i
kogokolwiek z pracowników i
studentów' 'Kontakty z SB były
inicjowane i wymuszane z ich
strony, nie miały zaś
charakteru współpracy z mojej
strony'.
Autor żałuje, że tkwił w
mechanizmach władzy PZPR na
UJ: 'To jest nie tylko
przykre, wręcz bolesne i nawet
nie wiem, czy jakiekolwiek
tłumaczenie z mojej strony,
może być przyjęte'. Ostatnie
zdanie listu: 'W końcu, nie
pozostaje mi nic innego, jak
najgoręcej przeprosić i prosić
o wybaczenie, bo rzuciłem cień
na moją Alma Mater; licząc
pomimo wszystko na elementarną
życzliwość w ukształtowaniu
całościowej oceny mojej
skromnej i tragicznej osoby'.
|
autor: ~nfa |
|
Lustracja na UJ - 2006-12-16 04:58:44 |
Dziennik Polski 16-12-2006
Lustracja na uniwersytecie
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/public/?2006/12.16/Kraj/01/01
.html
Lustracja na uniwersytecie
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/var/html/2006/12.16/pierwsza.
pdf
Komisja potwierdziła fakt
rejestracji wszystkich 12 osób
wymienionych jako tajni
współpracownicy lub
konsultanci SB
Rektorska Komisja ds.
Inwigilacji Uniwersytetu
Jagiellońskiego przez Służbę
Bezpieczeństwa zakończyła
pracę w środę powiedział
wczoraj 'Dziennikowi
Polskiemu' prof. Krzysztof
Królas, przewodniczący
komisji.
Tego samego dnia na biurku
rektora UJ prof. Karola
Musioła znalazło się
sprawozdanie z jej prac.
Wczoraj rozmawiałem z
rektorem, któremu owoc naszej
pracy bardzo się podobał.
Rektor w pełni zaakceptował
sprawozdanie mówi prof.
Królas, podkreślając, że
wszystkie punkty sprawozdania
zostały jednomyślnie
zaakceptowane przez członków
komisji.
W grudniu ubiegłego roku media
ujawniły 26 nazwisk tajnych
współpracowników SB, którzy
działali na terenie
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Rektor dla wyjaśnienia sprawy
powołał do życia Rektorską
Komisję ds. Inwigilacji
Uniwersytetu Jagiellońskiego
przez SB. Jej 17 członków
spotkało się na 10
posiedzeniach, w okresie od
maja do 13 grudnia.
W kręgu zainteresowań komisji
znalazło się 12 osób, tyle
bowiem należało do grupy
aktualnie zatrudnionych bądź
emerytowanych pracowników UJ.
Przypadkami pozostałej
czternastki komisja się nie
zajmowała, bo byli to ludzie
albo w minimalny, albo w żaden
sposób związani z UJ lub
studenci sprzed ponad 20 lat.
Opierając się na danych
pochodzących z archiwów
Instytutu Pamięci Narodowej o
osobach, które przedstawione
zostały jako tajni
współpracownicy SB oraz na
złożonych komisji pisemnych
oświadczeniach tych osób,
komisja sformułowała opinię o
stopniu ich uwikłania we
współpracę z SB.
Komisja ustaliła, że nie
podlega wątpliwości fakt
rejestracji wszystkich 12 osób
wymienionych jako tajni
współpracownicy lub
konsultanci SB. Na co jednak
zwraca uwagę prof. Krzysztof
Królas, przypadek każdej osoby
należy rozpatrywać oddzielnie.
Prof. Jan Bogumił Ciopiński z
Instytutu Orientalistyki
(zarejestrowany jako
konsultant 'Pasza') opisał
szczegółowo, jak doszło do
nawiązania z nim kontaktów
przez SB. Najkrótsza
charakterystyka działalności
profesora zawarta została w
notatce oficera SB: 'Odniosłem
wrażenie, że żywi niechęć do
udzielania informacji o
charakterze agenturalnym.
Mógłby być wykorzystywany przy
tłumaczeniu tekstów
obcojęzycznych i chyba też tak
konsultant widzi swoją rolę'.
Komisja stwierdziła zgodność
treści oświadczenia prof.
Ciopińskiego z informacjami
zawartymi w archiwach IPN.
Zdaniem jej członków, profesor
faktycznie nie współpracował z
SB.
O współpracy z SB prof. Jana
Stanka z Instytutu Fizyki
('Lew') wiadomo jedynie na
podstawie materiałów
udostępnionych komisji przez
dr Barbarę Niemiec oraz z
relacji samego profesora.
Podobnie jest w przypadku
prof. Franciszka Szafrańca z
Instytutu Matematyki
('Józef').
Z braku dokumentów dotyczących
prof. Szafrańca i prof.
Stanka, komisja powstrzymała
się od oceny ich kontaktów z
SB, zaznaczając jednak, że
powinni byli oni poinformować
swoich przełożonych o
kontaktach z SB, a do czasu
wyjaśnienia sprawy ich
współpracy nie powinni pełnić
funkcji kierowniczych.
Dr hab. Krzysztof Ślusarek z
Instytutu Historii (TW '4436')
przekonywał komisję, że
postępował uczciwie i nic
nagannego nie zrobił. Na
postawie niepełnych jeszcze
dokumentów zebranych przez
zespół historyków UJ rysuje
się jednak zupełnie inny
obraz. Potwierdzone są
systematyczne spotkania TW
'4436' z funkcjonariuszami SB
od 1982 r. Z materiałów
wynika, że pobierał on znaczne
wynagrodzenie finansowe.
W konsekwencji komisja uznała,
że oświadczenie dr. Ślusarka
jest niezgodne z materiałami z
archiwów IPN. Komisja uważa
również, że jeśli dojdzie do
potwierdzenia powyższych
informacji, dr Ślusarek nie
powinien pracować jako
nauczyciel akademicki.
Tadeusz Klinger z działu
remontów ('Tadeusz') oraz
Andrzej Pawłowski
('Wojciech'), pracownik Działu
Spraw Osobowych w ocenie
komisji zachowali się
nielojalnie względem
pracodawcy, a informacje przez
nich przekazywane mogły
zaszkodzić innym osobom.
Komisja oceniła, że obaj nie
powinni zajmować jakichkolwiek
stanowisk kierowniczych na
Uniwersytecie Jagiellońskim.
Dr hab. Jan Pawlica
('Filozof') w liście do
komisji pisze m.in.: 'Kontakty
z SB były inicjowane i
wymuszane z ich strony, nie
miały zaś charakteru
współpracy z mojej strony'.
Ostatnie zdanie listu brzmi:
'W końcu nie pozostaje mi nic
innego, jak najgoręcej
przeprosić i prosić o
wybaczenie, bo rzuciłem cień
na moją Alma Mater; licząc
pomimo wszystko na elementarną
życzliwość w ukształtowaniu
całościowej oceny mojej
skromnej i tragicznej osoby'.
(K.W.)
|
autor: ~nfa |
|
List otwarty - 2006-12-06 00:26:13 |
List otwarty do Prezydenta,
Senatorów i Posłów oraz
Premiera Rządu
Rzeczypospolitej Polskiej
Dodano: 01-12-2006, 11:32
http://www.sws.org.pl/
Gorąco zachęcamy do
podpisywania się pod poniższym
apelem poprzez wysłanie akcesu
na adres:
13grudnia81@wp.pl
Warszawa, dnia 16 października
2006 roku
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowni Panowie Marszałkowie,
Panie i Panowie Senatorowie i
Posłowie,
Panie Premierze,
W tym roku mija ćwierć wieku
od chwili, gdy komuniści
wprowadzili w Polsce stan
wojenny. 13 grudnia 1981 roku
reżim partyjno-wojskowy,
wspierany przez sowieckie
mocarstwo, skierował w stronę
własnych obywateli lufy
karabinów i czołgów. Próbowano
odebrać nam prawo do wolności
i godności, próbowano pozbawić
nas nadziei na suwerenność
państwa i społeczeństwa.
W ten sposób podeptano prawa
obywatelskie i pracownicze,
łamiąc przy tym międzynarodowe
zobowiązania Polski, a nawet
prawo PRL.
Wielu ludzi zginęło, tysiące
pozbawiono wolności i pracy,
zatrzymano reformy w kraju.
Ruch 'Solidarności' nigdy nie
był ruchem odwetu. Był masowym
ruchem wolności, który w
rządzonym przez komunistów
kraju przywracał hierarchię
wartości, poszanowania praw i
porządku moralnego. Dlatego
trudno nam się dzisiaj
pogodzić z tym, że autorzy
stanu wojennego nie ponieśli
żadnych konsekwencji swoich
bezprawnych działań, będących
zdradą narodową.
Nie chodzi przy tym o
odpowiedzialność prawną, bo
jak pokazują ostatnie lata,
procesy toczą się w
nieskończoność. Nam chodzi o
to samo, o co w Sierpniu 1980
roku – o to, jak
pisał Poeta:
'Lecz nade wszystko słowom
naszym,
Zmienionym chytrze przez
krętaczy,
Jedyność przywróć i
prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo
znaczy,
A sprawiedliwość –
sprawiedliwość.'
Mamy już dość rozmywania
odpowiedzialności, mylenia
ofiar i oprawców.
Domagamy się, aby winni tych
zbrodniczych działań, a w
szczególności członkowie
Wojskowej Rady Ocalenia
Narodowego i Rady Państwa,
którzy WRON poparli, zostali
pozbawieni stopni oficerskich,
tytułów honorowych, odznaczeń
i wszelkich przywilejów
wynikających z racji
pełnionych funkcji.
Musimy pokazać naszym
dzieciom, przyszłym
pokoleniom, że ci, którzy
występują przeciwko własnemu
Narodowi, dławiąc jego
niezbywalne prawa i pragnienie
wolności, zawsze spotkają się
z surową oceną i karą.
|
autor: ~nfa |
|
SB organizacja przestępcza - 2006-12-06 00:24:17 |
Apel do Prezydenta
Rzeczypospolitej o podjęcie
kroków celem uznania SB za
organizację przestępczą
Dodano: 05-12-2006, 12:40
http://www.sws.org.pl/
Szanowni Państwo,
W imieniu Zarządu SWS oraz
Zarządu Oddziału Warszawskiego
SWS zwracam się o podpisywanie
i upowszechnianie poniższego
listu do Prezydenta RP.
List może być podpisywany
zarówno przez osoby fizyczne
(imię, nazwisko, miejscowość),
jak organizacje,
stowarzyszenia, związki,
fundacje itp. (nazwa,
miejscowość).
List dotyczy rozliczenia
esbeków i twórców stanu
wojennego, a także
zadośćuczynienia moralnego i
prawnego ludziom, którzy
przyczynili się do odzyskania
przez Polskę wolności i
niepodległości.
Podpisy proszę składać do dnia
10 grudnia br. do godz. 20.00.
12 grudnia br. list z
podpisami zostanie złożony na
ręce Prezydenta RP Pana Lecha
Kaczyńskiego. O formie i
sposobie złożenia naszego
listu poinformujemy w osobnej
korespondencji. Podpisy
prosimy składać na adres
e-mailowy:
preczzkomuna-sws@wp.pl
|
autor: ~nfa |
|
Przyjaciele bezpieki na
uniwersytecie - 2006-12-06 00:22:20 |
Warto poczytać przed
zbliżającą się 25 rocznicą
stanu wojennego
http://wiadomosci.onet.pl/1375
108,2677,1,1,kioskart.html
Przemysław Harczuk/29.11.2006
09:20
Przyjaciele bezpieki na
uniwersytecie
Broniący dziś demokracji Wódz
ma niechlubną przeszłość z
czasów stanu wojennego
Dzięki zdecydowanej postawie
prorektora Uniwersytetu
Śląskiego docenta Jacka Wodza
w samorządzie studenckim
znalazły się takie formacje,
jak PZPR, ZSMP, ZSP, ZMW
czytamy w odtajnionej przez
IPN notatce służbowej
katowickiej SB. Dziś Jacek
Wódz jest profesorem, jednym
ze sztandarowych 'autorytetów'
III RP.
Jacek Wódz, profesor
socjologii, w mediach
występuje z reguły jako
niezależny autorytet naukowy.
Ostatnio wypowiada się jako
obrońca demokracji, zagrożonej
przez rządy PiS.
Wódz obrońcą demokracji
'Ta niesympatyczna droga
pójdzie w coś, co pobrzmiewa
mi bardzo groźnie, tzn. w
próbę opanowywania siłowego
poprzez organy państwa
wszystkich tych, na których
można zrzucić winę za nasze
niepowodzenie, a więc np.
wprowadzanie cenzury, kontroli
nauczania – niestety
to nam też grozi (…)
Polacy są narodem zawistnym.
PiS atakuje te środowiska,
które są kojarzone z sukcesem:
politycznym, społecznym i
często również finansowym. Ta
zawiść polska to jest rzecz
opisywana od wieków'
– mówił w wywiadzie
dla RMF 22 marca 2006 r.
Tymczasem, jak wynika z
dokumentów, do których dotarła
'Gazeta Polska', broniący dziś
demokracji Wódz ma niechlubną
przeszłość z czasów stanu
wojennego. O jego roli czytamy
w notatce służbowej
sporządzonej przez Kontakt
Operacyjny WJ 17.02.1983 r.: W
dniu 16.02.83 odbyło się
zebranie elektorów
przedstawicieli studentów,
którzy wybrali spośród siebie
pięć osób. Osoby te będą
przedstawicielami studentów w
Senacie z prawem głosu. Są to
następujące osoby: Wojciech
Szarama WPiA, Jan Jurkiewicz
WNS, Marian Machura Mat. Fiz.
CHem., Czesław Ciupiński WT,
Henryk Wilkowski Wydz.
Filologiczny. Wyżej wymienione
osoby to działacze
zdelegalizowanego NZS. (...)
Na uwagę zasługuje fakt, że
spośród 40 delegatów tylko
jeden reprezentował ZSP. (...)
w trakcie przeprowadzonych
wyborów członków Senatu miało
miejsce wrogie wystąpienie
jednego z delegatów Marka
Dmitriewa. (...) Wystąpienie
Dmitriewa znamionowały
wyjątkowy tupet i bezczelność.
Natomiast inny działacz NZS J.
Jurkiewicz (...) starał się
wymusić na prorektorze ds
studenckich czuwającym nad
prawidłowym przebiegiem
wyborów docencie J. Wodzu
(...) aby zatwierdzić
delegatów z poszczególnych
wydziałów jako samorząd
uczelniany dla tych wydziałów.
Dzięki zdecydowanej postawie
doc. J. Wodza do tej sytuacji
nie doszło. W innym przypadku
takie organizacje studenckie,
jak PZPR, ZSP, ZSMP, ZMW
odcięte by zostały w ogóle od
samorządu studenckiego, który
praktycznie, w całości
opanowaliby przedstawiciele
byłego NZS.
Prof. Jacek Wódz powiedział
'GP', że nie pamięta tamtych
wydarzeń: – To było
23 lata temu, nie mogę sobie
przypomnieć tej sytuacji.
Studenci na cenzurowanym
Postawa Jacka Wodza nie była
we władzach UŚ czymś
nietypowym.
Sędzimir Klimaszewski, w
latach 80. rektor Uniwersytetu
Śląskiego, zmarł w 2001 r. W
nekrologu widniały słowa
'przyjaciel studentów'.
Jednym z 'przyjaciół' rektora
był Wiesław Asman, student
matematyki, który w obawie
przed internowaniem ukrywał
się przez wiele miesięcy. W
związku z nieobecnościami na
zajęciach decyzją władz
uczelni został skreślony z
listy studentów. W sierpniu
1982 r. dzięki pomocy i
życzliwości osób trzecich
udało mu się nawiązać kontakt
z rektorem Klimaszewskim i
umówić na spotkanie. Dzięki
troskliwej 'opiece' rektora z
gabinetu został wyprowadzony w
kajdankach przez
funkcjonariuszy SB, a następne
miesiące spędził w obozie dla
internowanych. Rektor był też
'przyjacielem' pracowników
naukowych, z których wielu,
jak chociażby dr Barbara
Kowalczyk czy nieżyjący już dr
Sławomir Bugajski, musiało
poszukać sobie innej pracy. W
notatce służbowej z 13 grudnia
1983 r. z przeprowadzonej
rozmowy z rektorem UŚ prof.
Sędzimirem Klimaszewskim
czytamy:
W wyniku tej rozmowy sędzia
oświadczył, że prawdopodobnie
skorzysta z przepisów prawnych
mówiących o tym, że uznaje się
za słuszną wersję S.
Bugajskiego., lecz podtrzymuje
się decyzję o zwolnieniu z
pracy w Uniwersytecie Śląskim
ze względu na dobro zakładu
pracy.
Ponadto z Prezesem Sądu Pracy
przeprowadził rozmowę
występujący w roli świadka
pracownik naukowy Wydziału
Prawa i Administracji dr. L.
Ogiegło (zastępca członka
Komitetu Centralnego PZPR).
Wyżej wymieniony pomógł przy
egzaminach na WPiA synowi
Prezesa Sądu Pracy'.
Rektorowi Klimaszewskiemu w
sukurs przyszła też część
kadry naukowej, w tym drugi
(obok Jacka Wodza) prorektor
– Czesław Głombik. W
dokumentach IPN często można
znaleźć określenie 'dzięki
naszej interwencji udało się
doprowadzić do neutralizacji',
co oznacza po prostu
skreślenie z listy studentów.
Na niektórych wydziałach
bezpieka nie miała
bezpośredniego wpływu na
decyzje dziekanów, ale zawsze
mogła liczyć na przychylność
władz rektorskich. Tak mimo
przyznanego przez dziekana
powtarzania roku musiał
pożegnać się ze studiami
student prawa Mariusz Lazar,
któremu prorektor Głombik
cofnął dziekańską decyzję.
Innym skreślonym przez rektora
był Marek Żelazny z NZS, który
już po trzech dniach dostał
bilet do odbycia trzyletniej
służby wojskowej w Marynarce
Wojennej. Z kolei dziekan WNS
Jan Kantyka namawiał
wykładowców, aby oblewali
niewygodnych politycznie
studentów oraz bez zażenowania
pozwalał na przesłuchiwanie
studentów przez
funkcjonariuszy SB w swoim
gabinecie.
Funkcjonariusze mile widziani
Jak mówią świadkowie,
funkcjonariusze byli stałymi i
mile widzianymi gośćmi zarówno
w gabinecie rektora, jak i w
całej uczelni. Do
natychmiastowej ich dyspozycji
były wszystkie akta
personalne, a drzwi większości
dziekanatów stały przed nimi
otworem. Przekonali się o tym
uczestnicy demonstracji
zorganizowanej 23 marca 1988
r. przed budynkiem rektoratu
Uniwersytetu Śląskiego.
Protestujący, chcąc w
rektoracie złożyć petycję,
natknęli się na chorążego
Janusza Umińskiego,
funkcjonariusza SB, jednego z
esbeckich 'opiekunów'
studentów, który przybył
wysłuchać relacji rektora.
Brak postępów w nauce
SB oddziaływało na uczelnię
również poprzez tajnych
współpracowników. Jednym z
najbardziej aktywnych był TW
"Stefan", pracownik
naukowy na wydziale fizyki,
który nie tylko donosił na
swoich kolegów, ale dał się
nawet zamknąć na 48 godzin w
jednej celi z Bugajskim, aby
uzyskać jego większe zaufanie.
Przyniosło to zresztą wymierny
efekt, gdyż Bugajski przekazał
mu prowadzenie kolportażu na
wydziale fizyki, w związku z
czym bezpieka wiedziała, kto
jest kim w podziemiu. Z
notatki służbowej: W czasie
rozmowy S. Bugajski
zaproponował TW 'Stefan' żeby
przejął jego rolę, jako
głównego kolportera
nielegalnych wydawnictw wśród
pracowników U. Śl. TW 'Stefan'
na propozycję ww wyraził
zgodę. S. Bugajski
poinformował, że partię ulotek
(ok. 100 szt.) otrzymywać
będzie w piątki od pracownika
Zakładu Fizyki Teoretycznej U.
Śl. mgr Marka Szopy.
W tamtym czasie dla wielu
studentów skreślonych z powodu
'braku postępów w nauce'
azylem okazywał się krakowski
UJ, gdzie atmosfera była
zupełnie inna. Większość
relegowanych kończyła studia z
niezłymi wynikami.
współpraca Przemysław
Miśkiewicz |
autor: ~nfa |
|
Docent ale nie dr hab - 2006-11-15 21:20:02 |
Jesli dobrze pamietam (nie mam
zrodel pod reka bo wyslalem
juz do Polski) nominacje na
docenta (nawet bez
doktoratu!)
byly od 1951 do 1958 roku.
Harasin nigdy nie zrobil
habilitacji, a do wiezienia
poszedl za lapowki i
zalatwianie egzaminow. |
autor: ~Marek Wronski |
|
Docent donosil ? - 2006-11-15 13:18:54 |
Czyzby przed 1968 r byl tez
tzw. "docenci
marcowi" na UJ?! No bo
jak zrozumiec kariere
akademicka doc.Haraschina na
szacownym UJ bez habilitacji
?
Pan Marek Wronski przytacza w
tekscie:
"" Otóż Haraschin -
przedwojenny absolwent prawa
na Uniwersytecie Jagiellońskim
(1936 r.), w PRL został
"naukowcem" - w
cudzysłowie, ponieważ jego
dorobek jest mizerny, a
uniwersytecką karierę robił
głównie dzięki znajomościom,
przekrętom i kłamstwom. I tak,
w 1950 r. obronił doktorat, by
pięć lat później osiągnąć
szczyt swoich
"naukowych"
możliwości - zostać
kierownikiem zaocznego studium
na wydziale prawa UJ -
kierował nim do 1962 r.
Właśnie wtedy otrzymał tytuł
docenta, ""
Dobrze by bylo Panie Marku na
miejscu sprawdzic na 100% czy
ta osoba tez sie
wyhabilitowala na UJ !? Tak
dla pelnosci obrazu o
mozliwych karierach wtedy i
teraz ?
|
autor: ~Zdzislaw Szulc |
|
Re" Docent donosi - 2006-11-15 11:14:43 |
Profesor Haraschin
donosi… - Tadeusz M.
Płużański
Artykuł opublikowany w
"Niezależnej Gazecie
Polskiej".
Jako stalinowski sędzia wydał
co najmniej 60 wyroków
śmierci. W tym czasie donosił
na swoich kolegów-sędziów
Informacji Wojskowej, której
był agentem. Na początku lat
60., aresztowany i skazany za
pospolite przestępstwa, też
donosił, tym razem na
współwięźniów w celi. Od
początku lat 50. związany ze
środowiskiem "krakowskich
intelektualistów", był
dla bezpieki jednym z
najcenniejszych źródeł
informacji o Kościele. Jako TW
"Karol" donosił na
Karola Wojtyłę, nawet po
wyborze go na papieża. Julian
Polan-Haraschin ze
spec-służbami PRL
współpracował, z przerwami,
przez 35 lat, aż do swojej
śmierci w 1984 r.
Biografia tego wyjątkowego
okrutnika to gotowy materiał
na książkę albo film ze
szwarccharakterem w roli
głównej. Haraschin to jednak
postać prawie nieznana.
Tymczasem historia człowieka,
który wielu ludziom wyrządził
wiele zła, a wielu pozbawił
życia, jest również kluczem do
poznania i zrozumienia wielu
najbardziej mrocznych kart
PRL.
Do niedawna chyba jedynym
źródłem wiedzy o Haraschinie
był tekst Krystiana
Brodackiego "Krwawy
Julek" sprzed siedmiu lat
("Tygodnik
Solidarność", 1999, nr
25). Autor nazwał go
"jedną z najczarniejszych
postaci w całej historii
PRL". Nie wiedział
jeszcze o sprawie kluczowej -
że Haraschin był agentem,
najpierw Informacji Wojskowej,
a potem SB. Po zapoznaniu się
z jego
"osiągnięciami"
można nawet stwierdzić, że
tajna współpraca z
komunistycznymi służbami
specjalnymi zdeterminowała
życie "Krwawego
Julka".
Mateusz Wyrwich w książce
"W celi śmierci"
(wyd. "Rytm", 2002)
napisał o procesie AK-owca
Stanisława Szury przed
Wojskowym Sądem Rejonowym w
Krakowie 3 lutego 1947 r.:
"Rozprawie przewodniczył
ppłk Haraszyn [błąd w nazwisku
- TMP]. Pospolity przestępca,
którego jakiś czas później
sami komuniści skazali za
handel dyplomami wyższej
uczelni". To, że
stalinowski sędzia był
jednocześnie łapówkarzem, nie
dziwi. Czytelnik może
natomiast zapytać - co mógł
mieć wspólnego z
uniwersyteckimi dyplomami?
Otóż Haraschin - przedwojenny
absolwent prawa na
Uniwersytecie Jagiellońskim
(1936 r.), w PRL został
"naukowcem" - w
cudzysłowie, ponieważ jego
dorobek jest mizerny, a
uniwersytecką karierę robił
głównie dzięki znajomościom,
przekrętom i kłamstwom. I tak,
w 1950 r. obronił doktorat, by
pięć lat później osiągnąć
szczyt swoich
"naukowych"
możliwości - zostać
kierownikiem zaocznego studium
na wydziale prawa UJ -
kierował nim do 1962 r.
Właśnie wtedy otrzymał tytuł
docenta, a SB oskarżyła go o
przyjmowanie łapówek za
zaliczanie zajęć, a nawet
wystawianie dyplomów
ukończenia studiów. Pieniądze
tak kochał, że brał je od
wszystkich:
"zwykłych"
studentów, ale także od swoich
kolegów partyjnych, ubeków i
milicjantów, załatwiając im
tytuły magistrów prawa. Za
ogromne sumy
"ratował" też ludzi
przed więzieniem albo wysokim
wyrokiem. Haków na Haraschina
bezpieka miała więcej, m.in.
szydzenie z partii i jej
przedstawicieli (wroga
propaganda) czy wystawny i
hulaszczy styl życia.
Stalinowski sędzia, profesor
wyższej uczelni, łapówkarz. To
jeszcze nie wszystkie twarze
Haraschina, człowieka, który
zawsze chciał być na
świeczniku. Wszystko, co
robił, było podporządkowane
karierze, sławie i
pieniądzom.
Pocztowiec
Julian Haraschin urodził się w
1912 r. w Krakowie, w
nauczycielskiej rodzinie
Karola i Domiceli z
Parczyńskich (u zarania
niepodległej Polski oboje byli
członkami POW). Karierę
zaczynał jako urzędnik
pocztowy. W latach 1937-39 był
praktykantem, a potem
referendarzem w Dyrekcji
Okręgowej Poczt i Telegrafów
Krakowie. Jako komendant
poczty polowej Obszaru
Warownego Śląsk wziął udział w
kampanii wrześniowej. Uznany
za oficera (nosił mundur
podobny do wojskowego, do
którego przyczepił sobie
naszywki przypominające
dystynkcje kapitana) został
osadzony w oflagach XI B
Braunschweig (Brunszwik) i II
C Woldenberg. Przebywał tam do
sierpnia 1940 r., uwolniony
dzięki staraniom ojca, który -
zgodnie z prawdą - dowodził,
że Julian jest cywilem.
Kłamstwo o oficerskiej
przeszłości będzie
Haraschinowi - na przemian -
szkodziło i pomagało w
karierze.
Po uwolnieniu, niemal do końca
niemieckiej okupacji, pracował
w hitlerowskim Biurze
Transportu Dyrekcji Monopoli w
Krakowie. Po zakończeniu wojny
wrócił na pocztę i został
radcą prawnym Dyrekcji
Okręgowej Poczt i Telefonów w
Krakowie.
"Wyrokował bardzo
surowo"
Do LWP zgłosił się na
ochotnika 7 grudnia 1945 r.
Uchwałą Krajowej Rady
Narodowej został zweryfikowany
w stopniu kapitana (o tym
dalej) i skierowany na
stanowisko sędziego Wojskowego
Sądu Okręgowego nr 5 w
Krakowie. W kwietniu 1946 r.
awansował, przechodząc do
Wojskowego Sądu Rejonowego w
Krakowie. Wtedy do nazwiska
Haraschin dopisał
"Polan" (pseudonim
ukradł wujowi, który zginął w
wojnie polsko-bolszewickiej).
Początkowo pracował jako
sędzia, by we wrześniu 1946 r.
zostać zastępcą szefa
krakowskiego WSR. Funkcję tę
pełnił aż pięć lat - do marca
1951 r. Na ludzi walczących o
wolną Polskę wydał co najmniej
60 wyroków śmierci, również w
ramach wyjazdowych sądów
doraźnych, przez co zyskał w
Krakowie miano "Krwawy
Julek".
Mimo swoich "zasług"
- od 1947 r. - był obserwowany
przez Informację Wojskową.
Uznany za element obcy klasowo
(inteligent, zarządzał
rodzinnymi nieruchomościami,
był nawet właścicielem sklepu
w Katowicach), miał nawet
zostać usunięty z wojska.
Ostatecznie przeważyły jednak
braki kadrowe i opinia szefa
Okręgowego Zarządu Informacji
nr V w Krakowie, ppłk.
Wincentego Klupińskiego:
"W jego wyrokowaniu można
było zauważyć zrozumienie
obecnej zaostrzonej walki
klasowej. Wyrokował bardzo
surowo - tak iż
niejednokrotnie wyroki jego
były uchylane przez Sąd
Najwyższy". Prócz tego
pogłębiał swoją wiedzę
prawniczą, studiując również
filozofię i ekonomię
marksistowską przy
Departamencie Służby
Sprawiedliwości MON.
AK-owiec i folksdojcz
Krwawy sędzia Julian
Polan-Haraschin brał m.in.
udział w sprawie Franciszka
Niepokólczyckiego, zastępcy
komendanta Kedywu KG AK,
prezesa II ZG WiN. Jak napisał
Jerzy Poksiński,
Niepokólczycki -
przesłuchiwany w 1946 r. przez
ppłk. Haraschina -
"odrzucił propozycję
pracy dla komunistów,
umorzenia sprawy, awansu do
stopnia generała LWP, wyjścia
na wolność podczas wiosennej
amnestii 1947 i przyjęcia
odznaczeń, m.in. Virtuti
Militari". Skazany na KS,
złagodzoną na dożywocie, z
więzienia wyszedł w 1956 r.
Propozycja przyznania Virtuti
była jak na owe czasy
nietypowa, ale nie dla
Haraschina. Sam nadał sobie
ten order. To też był jeden z
haków, jakie zebrały na niego
komunistyczne służby
specjalne.
Wspomniany już Stanisław Szuro
zapamiętał Haraschina z sali
sądowej: "Całą pierś
obwiesił medalami, chyba miał
nawet Virtuti Militari, choć
za co, to nie wiem. Miał
przypiętego ostentacyjnie na
czapce orzełka z koroną".
Większość medali, którymi był
obwieszony, też przyznał sobie
sam (prócz Virtuti najbardziej
absurdalnym był krzyż
powstańca śląskiego). Część
uzyskał dzięki znajomości z
Michałem Rolą-Żymierskim
(późniejszy marszałek Polski
był w II RP, jeszcze pod
prawdziwym nazwiskiem
Łyżwiński, uczniem jego ojca -
Karola Haraschina, kierownika
szkoły im św. Wojciecha w
Krakowie). Wysokie odznaczenia
nadawał też znajomym.
Stanisław Szuro opowiadał
dalej o swoim procesie:
"W pewnej chwili
Polan-Haraschin mówi:
»Ja też byłem w
Armii Krajowej«, to
ja odpowiadam: »To
pewnie pan pułkownik
skorzystał z amnestii, która
była przecież policzkiem, bo
amnestię daje się
zbrodniarzom«. I tu
go zatkało, i nie umiał mi
odpowiedzieć".
Przed zgłoszeniem się do LWP
Haraschin sfałszował
dokumenty, podając się za
kapitana WP z 1939 r. i
członka ZWZ/AK, działającego
pod pseudonimem
"Polan" (Gdy wiatr
komunistycznej historii trochę
inaczej zawiał, utrzymywał, że
w AK był po to, aby pomagać
Armii Ludowej). W maju 1946
r., dzięki swojemu AK-owskiemu
kłamstwu, dostał awans na
majora, a pół roku później na
podpułkownika. Szybko zostałby
pewnie pułkownikiem, gdyby
jego błyskotliwa kariera w
wojsku nie została przerwana.
Tymczasem, w 1947 r.,
Haraschin skazał Stanisława
Szuro na KS - po złagodzeniu
kary do 15 lat, z więzienia
wyszedł w 1956 r. Nie wszyscy
skazani przez Haraschina mieli
to szczęście.
W powojennym Krakowie krążyła
piosenka:
"Sowiet był prokuratorem
Folksdojcz wyrok dał surowy.
A Żyd bronił nas z humorem.
Ot i cały sąd ludowy".
Dlaczego Haraschina uważano za
folksdojcza? W czasie
okupacji, pracując w Dyrekcji
Monopoli, prowadził liczne
interesy z Niemcami. Za
łapówkarstwo (a jakże!) stanął
nawet przed niemieckim sądem
specjalnym, ale wybronił go
dyrektor, który nie tylko był
jego przełożonym, ale również
wspólnikiem. Współpracę z
okupantami Haraschin miał
zatem we krwi. Cel był zawsze
ten sam - kariera, sława i
duże pieniądze. AK-owska
wersja jego życiorysu głosiła,
że sąd był represją za
działalność
niepodległościową.
Zamordował "Murata"
Będąc zastępcą szefa WSR w
Krakowie, Haraschin orzekał
również w WSR w Łodzi. 4 marca
1949 r. przewodniczył
rozprawie przeciwko kpt.
Janowi Małolepszemu
"Muratowi",
ostatniemu dowódcy
poakowskiego Konspiracyjnego
Wojska Polskiego (to chyba
najgłośniejszy proces
stalinizmu, w którym brał
udział). Przyjechał z
ustalonymi przez "wyższe
czynniki" wyrokami i
politycznymi wytycznymi
oskarżenia (tzw. pytajnikami -
pytaniami, które należało
zadać oskarżonym na sali
sądowej).
W procesie zapady trzy wyroki
śmierci: na Jana Małolepszego
oraz dwóch księży z diecezji
częstochowskiej: ks. Mariana
Łososia i ks. Wacława
Ortotowskiego, oskarżonych o
współpracę z oddziałem
"Murata". Trzeci
ksiądz, Stefan Faryś, dostał
12 lat więzienia. Podstawą
wyroków był dekret "o
przestępstwach szczególnie
niebezpiecznych w okresie
odbudowy państwa" z 13
czerwca 1946 r. (zwany również
małym kodeksem karnym), jeden
z najbardziej represyjnych
dekretów stalinizmu. Efekt
propagandowy pokazowemu
procesowi zapewniły obszerne
relacje prasowe i specjalnie
nakręcony film. Razem z
"płk." Haraschinem
sądził mjr. Mieczysław Widaj
(AK-owiec, a później krwawy
stalinowski sędzia). Oskarżał
nie mniej
"zasłużony" dla
ludowej władzy prokurator
Henryk Ligięza (wcześniej
powstaniec warszawski w
Obwodzie AK
"Żywiciel").
29 kwietnia 1949 r. Najwyższy
Sąd Wojskowy w Warszawie nie
rozpatrzył skargi rewizyjnej i
utrzymał wyroki w mocy.
Dopiero decyzją Bieruta z 13
maja 1949 r. zamieniono
duchownym kary na dożywocie
(później jeszcze złagodzone).
Z więzień wyszli w 1956 r. W
1957 r. Sąd Wojewódzki w Łodzi
unieważnił wyrok z 4 marca
1949 r. W aktach sprawy nie ma
protokołu z wykonania kary
śmierci na Janie Małolepszym.
Według oficjalnej wersji,
zmarł w więzieniu 14 marca
(zaledwie 10 dni od wyroku).
Tego dnia szef łódzkiego WSR,
ppłk Bronisław Ochnio
(wcześniej skazał na śmierć
Stanisława Sojczyńskiego
"Warszyca",
poprzedniego dowódcę KWP)
zawiadomił tamtejszy USC o
zgonie więźnia. Wiadomo
jednak, że "Murata"
zamordowali śledczy, podczas
wznowionych już po wyroku
przesłuchań. Istnieją
poszlaki, że jego zwłoki
posłużyły do badań
medycznych.
Prawnik i znów wojskowy
O obcości klasowej Haraschina
i przynależności do ZWZ-AK
jednak nie zapomniano. 2 marca
1951 r. został usunięty z
wojska, co - przypomnijmy -
planowano już trzy lata
wcześniej (w 1948 r. usunięto
go z PPR; by następnie przyjąć
do PZPR; należał również do
Towarzystwa Przyjaźni
Polsko-Radzieckiej, Związku
Zawodowego Nauczycielstwa
Polskiego przy UJ i Związku
Prawników Polskich).
Krystian Brodacki napisał, że
zwolnienie Haraschina z wojska
miało drugie dno - uratowało
go przed represjami Informacji
Wojskowej. Ten sprytny manewr
miał zawdzięczać znajomości z
Oskarem Karlinerem, szefem
Zarządu Sądownictwa
Wojskowego. Teza ta jest
jednak o tyle uprawniona,
jeśli IW rzeczywiście chciała
pozbyć się swojego człowieka -
wiernego agenta. A może tylko
szantażowała go widmem
aresztowania?
Tak czy inaczej, Haraschinowi
wielka krzywda się nie stała.
Już 15 marca 1951 r. został
wpisany na listę adwokatów
Wojewódzkiej Izby Adwokackiej
w Krakowie. Praktyki jednak
nie podjął - pracował jako
radca prawny. Właśnie wtedy
zaczęła się jego kariera
"naukowa" na
Uniwersytecie Jagiellońskim
(zaczął od wykładania prawa w
WUBP w Krakowie).
Praca naukowo-dydaktyczna
najwyraźniej mu nie
wystarczała, skoro w 1958 r.
ponownie poprosił o przyjęcie
do LWP. Argumentował, że
został usunięty z przyczyn
politycznych, jako ofiara
stalinizmu, który zdecydowanie
potępia. Tak wrócił do
sądownictwa wojskowego, tym
razem na stanowisko zastępcy
szefa Wojskowego Sądu
Garnizonowego w Krakowie. W
1960 r. został pułkownikiem.
Pracy "naukowej"
jednak nie zarzucił. W
działającym w ramach Wojskowej
Akademii Politycznej Wojskowym
Instytucie Prawniczym kierował
katedrą prawa karnego.
Aresztowany i skazany
15 czerwca 1962 r. Julian
Polan-Haraschin został
aresztowany. Prócz
wymienionych już haków, jakie
zbierała na niego SB,
planowano również wmanewrować
go w działalność
"reakcyjną". Już w
1956 r. bezpieka założyła na
Haraschina "sprawę
ewidencyjno-operacyjną"
jako na "oficera ZWZ-AK
sympatyzującego po wyzwoleniu
z WiN". Jak już
pisaliśmy, kłamliwą wersję o
swojej AK-owskiej przeszłości
rozpowszechniał sam Haraschin.
W kłamstwie było jednak
ziarnko prawdy. Rozpracowująca
go w latach 40. Informacja
Wojskowa ustaliła, że
utrzymywał kontakty z płk.
Maksymilianem Chojeckim,
aresztowanym następnie i
skazanym w sfingowanej sprawie
"spisku z wojsku".
Kontaktował się z nim również
po 1956 r., po wyjściu
Chojeckiego na wolność. Gen.
Józef Kuropieska, też
represjonowany za rzekome
szpiegostwo, wspomniał:
"Po powrocie z Nowej Huty
do śródmieścia spotkałem
spacerującego Maksymiliana
Chojeckiego, przed niewielu
tygodniami zwolnionego z
Rawicza. Wynędzniały, choć
dobrej myśli - o ile pamiętam
- zatrzymał się u obozowego
kolegi Juliana Haraschina
[chodzi o oflag Woldenberg -
TMP]". Brodacki pisze, że
Chojecki był jednym z tych,
którzy byli pod dużym wpływem
osobowości Haraschina
(potrafił być bardzo
przekonujący, szczególnie w
kontaktach z kobietami).
Chojecki powierzył mu nawet
swój majątek, dlatego po
wyjściu z więzienia - z braku
własnego lokum - mieszkał u
Harasachina.
Inna sprawa, że na początku
lat 50. bezpieka próbowała
wciągnąć Haraschina do V
Komendy WiN - swojej
prowokacji przeciwko
antykomunistycznemu
podziemiu.
Finał rozpracowania Haraschina
przez Informację, a potem SB
nastąpił na początku lat 60.,
kiedy został przyłapany na
przyjęciu kolejnej łapówki. 2
listopada 1963 r. Sąd
Powiatowy dla m.st. Warszawy
skazał go na dziewięć lat
więzienia i 35 tys. zł
grzywny. Podstawą był ten sam
dekret z 13 czerwca 1946 r.
"o przestępstwach
szczególnie niebezpiecznych w
okresie odbudowy
państwa", na mocy którego
Haraschin orzekał w czasach
stalinowskich i skazał na
śmierć "Murata". Tym
razem Haraschina zdegradowano
również do stopnia szeregowca.
A czekał już na nominację
generalską… Na
wolność wyszedł - warunkowo -
w 1968 r.
Moralna prostytutka
I tu dochodzimy do tej
nieoficjalnej, utajnionej do
niedawna części życiorysu
Juliana Polana-Haraschina,
drugiego dna w jego biografii.
Dwa lata temu nowe światło na
postać sędziego, a później
"naukowca" rzucił
historyk Filip Musiał w
zbiorowym opracowaniu
"Aparat represji w Polsce
Ludowej 1944 - 1989",
wyd. IPN. Musiał ujawnił, że
Informacja Wojskowa nie tylko
go rozpracowywała, ale był on
równocześnie jej agentem.
Haraschin został zwerbowany
wcześnie - już w październiku
1949 r. Jego zadaniem było
donoszenie na kolegów -
sędziów krakowskiego WSR. Jaką
rolę pełnił, może świadczyć
opinia zastępcy szefa
Okręgowego Zarządu Informacji
nr V w Krakowie, mjr. Józefa
Mikołajczyka: "Ppłk
Haraschin jest moralną
prostytutką. Widzi w swojej
obecnej sytuacji dużą
zależność od Organów
Informacji". Donoszenie
na kolegów nie uchroniło go
jednak, najpierw przed
wyrzuceniem z wojska (nawet,
jeśli przyjmiemy wersję
Brodackiego), a potem
aresztowaniem i skazaniem.
Razem ze zwolnieniem z wojska
w 1951 r. Haraschinem
przestała się interesować
Informacja Wojskowa. Jego akta
przekazano bezpiece, a
konkretnie WUBP w Krakowie.
Agent celny "Leon"
Kolejny etap współpracy
Haraschina z komunistycznymi
spec-służbami zaczął się
kilkanaście lat później - w
1963 r. Agentem SB (ponieważ
Informacji donosić już nie
mógł) został wkrótce po
aresztowaniu. Przez dwa lata
donosił na współwięźniów, jako
agent celny Biura Śledczego
MSW. Donosy podpisywał
pseudonimem "Leon".
Stanisław Morawski, dyrektor
Departamentu IV MSW zanotował,
że "za okres ten
przekazał szereg
interesujących, wartościowych
informacji". Jak widać,
donoszenie - tak jak
współpracę z okupantami Polski
- miał we krwi - nie ważne czy
na wolności, czy w więzieniu.
Zapewne dlatego opuścił zakład
karny przed czasem.
TW "Karol"
- "sprawdzona
jednostka"
Po zakończeniu odbywania kary
w 1968 r. Haraschin dalej
kapował. Najpierw pod
więziennym pseudonimem
"Leon", potem
"Zbyszek", a w końcu
- od maja 1978 r. -
"Karol". Szybko stał
się "specjalistą" od
Kościoła - w Polsce i za
granicą. W Krakowie
rozpracowywał kurię biskupią,
środowisko Wyższego Seminarium
Duchownego. W Watykanie -
przebywających tam polskich
księży.
W listopadzie 1972 r.,
pierwszy zastępca komendanta
wojewódzkiego MO ds. SB w
Krakowie Stanisław Wałach
oceniał pracę Haraschina:
"W związku z tym mamy
wyprzedzające informacje o
zamiarach i podejmowanej
działalności
antysocjalistycznej przez
część hierarchii Kościoła
katolickiego w Polsce.
Wykorzystywane są one do ocen
i informacji opracowywanych
przez Dep[artament] IV MSW dla
najwyższych władz partii i
rządu, a ponadto stanowią
podstawę do specjalnych
przedsięwzięć
dezintegracyjnych prowadzonych
przez kierownictwo Wydz[iału]
IV pod nadzorem Dep[artamentu]
IV MSW w odniesieniu do kurii
krakowskiej". Dwa lata
później uznano, że Haraschin
jest "jednostką
wartościową, sprawdzoną
[należało by dodać - od lat -
TMP], rzetelnie podchodzącą do
współpracy z naszymi organami,
posiadającą duże możliwości
uzyskiwania interesujących nas
materiałów".
Owe "duże
możliwości" wynikały nie
tylko z jego pozycji
"naukowej". Po 1956
r. ożenił się z Janiną
Macharską, siostrą kardynała
Franciszka Macharskiego
(pierwszą żoną Haraschina była
Maria Kurkiewicz). W kapowaniu
bezwzględnie to
wykorzystywał.
10 tysięcy
za Wojtyłę
Dzięki swoim kontaktom miał
również szereg informacji o
kardynale Karolu Wojtyle. Na
Ojca Świętego donosił podczas
dwóch papieskich pielgrzymek
do Polski - w roku 1979 i
1983. Haraschina można nawet
zobaczyć na zdjęciach z Janem
Pawłem II. "On
uwiarygodniał się w ten sposób
przed esbekami" - mówi
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski,
badający rozpracowanie
krakowskich księży przez SB.
W maju 1981 r. funkcjonariusz
bezpieki zanotował: "TW
ps. Karol jest w pełni
dyspozycyjną jednostką,
przekazującą informacje
przedstawiające szczególną
wartość operacyjną". Za
kapowanie "Karol"
dostawał miesięcznie 5, a
czasem nawet 10 tys. zł
(pensje wynosiły wówczas ok.
1,5 tys. zł).
Julian Polan-Haraschin donosił
bezpiece również na
krakowskich intelektualistów i
pracowników Radia Wolna
Europa. Zostawił po sobie
potężną spuściznę. Sam okres
kapowania na kurię krakowską
mieści się w 12 tomach, na 4
tys. stron. Ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski uważa, że
jest to jedno z dwóch
najważniejszych opracowań,
jakie zostało po esbecji.
Julian Polan-Haraschin
zostawił po sobie także wiele
donosów dla Informacji
Wojskowej, a przede wszystkim
60 wyroków śmierci na
przeciwników
"ludowej" władzy w
czasach stalinowskich.
Tadeusz M. Płużański
|
autor: ~Marek Wronski |
|
Profesor Haraschin donosi - 2006-11-15 10:56:02 |
Profesor Haraschin donosi...
Jako stalinowski sędzia wydał
co najmniej 60 wyroków
śmierci....Haraschin był
agentem najpierw Informacji
Wojskowej, a potem Służby
Bezpieczeństwa...
Pospolity przestępca, którego
jakiś czas później sami
komuniści skazali za handel
dyplomami wyższej
uczelni". To, że
stalinowski sędzia był
jednocześnie łapówkarzem, nie
dziwi. Czytelnik może
natomiast zapytać - co mógł
mieć wspólnego z
uniwersyteckimi dyplomami?
Otóż Haraschin przedwojenny
absołwent prawa na
Uniwersytecie Jagiellońskim
(1936 r.) w PRL-u został
'naukowcem' - słowo to ujmuję
w cudzysłów, ponieważ jego
dorobek naukowy jest nad wyraz
mizerny, a uniwersytecką
karierę robił głównie dzięki
znajomościom, przekrętom i
kłamstwom. I tak, w 1950 r.
obronił doktorat, by pięć lat
p6żniej osiągnąć szczyt swoich
'naukowych' możliwości -zostać
kierownikiem zaocznego studium
na Wydziale Prawa UJ, którym
kierował do 1962 r. Właśnie
wtedy otrzymał tytuł docenta,
a SB oskarżyła go o
przyjmowanie łapówek za
zaliczanie zajęć, a nawet
wystawianie dyplomów
ukończenia studiów. Pieniądze
tak kochał, że brał je od
wszystkich: studentów, ale
także od swoich kolegów
partyjnych, ubeków i
milicjantów, załatwiając im
tytuły magistrów prawa....
wg Niezależna Gazeta Polska,
listopad, 2006
|
autor: ~nfa |
|
Gdy awansowały miernoty - 2006-09-17 07:01:01 |
Gdy awansowały
miernoty
wg Nasz Dziennik
Sobota-Niedziela, 16-17
września 2006, Nr 217
'Z wyższych uczelni
bezwzględnie usuwano wielu
doświadczonych starych
profesorów, nierzadko ludzi z
ogromnym dorobkiem naukowym.
Towarzyszyło temu hasło
wyparcia z uniwersytetów
'kułaków nauki'. Przypomnijmy,
że wśród usuniętych z wyższych
uczelni znaleźli się m.in.:
estetyk, filozof i historyk
filozofii prof. Władysław
Tatarkiewicz, wychowawca kilku
pokoleń polskich filozofów, w
latach 1933-1945
przewodniczący Zarządu
Głównego Towarzystwa Szkół
Wyższych i Średnich, autor
ogromnie cenionych 'Historii
filozofii' (1931) i 'Historii
estetyki' (1960); jeden z
najsłynniejszych logików
polskich prof. Kazimierz
Ajdukiewicz, twórca
semantycznej teorii języka,
redaktor naczelny czasopisma
'Studia Logica'; historyk
prof. Władysław Konopczyński,
inicjator i wieloletni
redaktor Polskiego Słownika
Biograficznego, autor 'Dziejów
Polski nowożytnej' (1936) i
'Konfederacji Barskiej'
(1936-1938); prof. Edward
Taylor, współzałożyciel
Polskiego Towarzystwa
Ekonomicznego (1922),
wychowawca kilku pokoleń
polskich ekonomistów, autor
'Historii rozwoju ekonomiki'
(1957-1958); jeden z
najsłynniejszych antropologów
polskich prof. Jan
Czekanowski, twórca lwowskiej
szkoły antropologicznej;
filozof i estetyk prof. Roman
Ingarden, twórca teorii
literatury, autor głośnego
dzieła 'Spór o istnienie
świata' (1947-1948); archeolog
prof. Józef Kostrzewski,
prezes Polskiego Towarzystwa
Prehistorycznego, później (od
1955 r.) prezes Polskiego
Towarzystwa Archeologicznego;
autor ponad 700 prac
naukowych, wychowawca kilku
pokoleń archeologów polskich;
filozof i historyk filozofii
prof. Henryk Elzenberg, autor
głośnej książki 'Wartość i
człowiek'; historyk prof.
Ludwik Kolankowski, prezes
Polskiego Towarzystwa
Historycznego (1937-1947);
etnolog i socjolog prof. Jan
Bystroń, autor "Dziejów
obyczajów w dawnej
Polsce" (1932); historyk
i teoretyk literatury polskiej
prof. Konrad Górski. Wybitnego
historyka literatury
pochodzenia żydowskiego prof.
Juliusza Kleinera pozbawiono
prawa nauczania za otwarty
sprzeciw wobec 'postępowej'
metodologii...............Najw
ażniejszą cechą represji wobec
naukowców był fakt, że
uderzały w prawdziwą elitę
polskiej profesury, ludzi
najwybitniejszych pod względem
dorobku naukowego, a zarazem
stanowiących prawdziwe
autorytety moralne.
Niektórych naukowców dotknęły
jeszcze większe represje. W
komunistycznym więzieniu
został osadzony m.in. pedagog
Ludwik Jaxa Bykowski, jeden z
pionierów pedagogiki
eksperymentalnej, profesor
Uniwersytetu Warszawskiego, w
czasie wojny organizator i
rektor Tajnego Uniwersytetu
Ziem Zachodnich. Aresztowano
go pod zarzutem przynależności
do nielegalnego Stronnictwa
Narodowego. Schorowanego
67-letniego naukowca sąd
skazał na 6 lat więzienia. Po
kilku miesiącach zwolniono go
na podstawie przepisów o
amnestii. Przejścia więzienne
tak bardzo odbiły się jednak
na jego zdrowiu, że wkrótce po
uwolnieniu zmarł w szpitalu. W
kazamatach Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego
kryje się tajemnica śmierci
światowej sławy dermatologa
prof. Mariana Grzybowskiego
Aresztowany 26 listopada 1949
r., był więziony w areszcie
przy ul. Koszykowej w
Warszawie. Według oficjalnej
wersji, popełnił samobójstwo
po 16 dniach przebywania w
areszcie. Według innych, dużo
bardziej prawdopodobnych
relacji, zginął w więzieniu.
Zatrudniony w owym czasie jako
fotograf Moczulski twierdzi,
powołując się na swoich
znajomych z UB, że prof.
Grzybowskiego zbyt mocno
uderzono w '"zapale'
śledczym. Zdaniem brata prof.
Grzybowskiego - inż. Jana
Grzybowskiego: 'Profesor M.
Grzybowski aresztowany był na
podstawie między innymi
doniesień dr S. Jabłońskiej
(...), która będąc asystentką
mego brata, pracowała
jednocześnie dla Bezpieki.
(...) Niedługo potem dr S.
Jabłońska mianowana została na
katedrę, którą tak długo i
chlubnie zajmował prof.
Grzybowski' (por. tekst. J.
Grzybowskiego w paryskiej
"Kulturze" nr 4/234
z 1967 r.). Oskarżenia o
zadenuncjowanie prof.
Grzybowskiego do bezpieki były
podnoszone m.in. przez prof.
Zbigniewa A. Zawadzkiego,
Leszka Żebrowskiego i
historyka Marka J.
Chodakiewicza. Sama Jabłońska
gwałtowie zaprzeczała zarzutom
(na łamach 'Tygodnika
Powszechnego'). Warto dodać,
że Stefanię Jabłońską (a
poprzednio Szeli Ginsburg,
nazwiska Jabłońska zaczęła
używać od 1947 r.) oskarżano
również o przejęcie po śmierci
prof. Grzybowskiego jego
podręcznika dermatologii i
opublikowanie go pod własnym
nazwiskiem.
Wśród represjonowanych
naukowców jednym z najsurowiej
potraktowanych był biolog
prof. Eugeniusz Ralski.
Początkowo skazano go na karę
śmierci (we wrześniu 1947 r.).
Ostatecznie jednak wyrok ten
zamieniono na karę
dożywotniego więzienia.
Ralskiemu udało się wyjść na
wolność - po prawie 9 latach
więzienia - w czerwcu 1956
roku. Gorszy los spotkał
znakomitego anglistę,
historyka literatury i
tłumacza literatury
angielskiej, w tym wszystkich
dzieł Szekspira - prof.
Władysława Tarnawskiego. W
1951 r. został on zakatowany w
więzieniu (aresztowano go pod
zarzutem związków z podziemiem
Stronnictwa Narodowego). W
grudniu 1946 r. aresztowano
profesora historii
społeczno-gospodarczej na
Uniwersytecie Poznańskim
Stefana Inglota, późniejszego
współautora 'Historii chłopów
polskich' (1970). Represje
dotknęły go jako kierownika
wydziału prasy i wydawnictw
Polskiego Stronnictwa Ludowego
w Poznaniu i redaktora
miesięcznika 'Wieś i Państwo'.
Kilka lat spędził w więzieniu
znany historyk sztuki,
profesor Akademii Sztuk
Pięknych i Uniwersytetu
Warszawskiego Michał Walicki,
współautor wydanych później w
1971 r. 'Dziejów sztuki
polskiej'. Profesora
Walickiego aresztowano za
wojenną działalność w
strukturach Polskiego Państwa
Podziemnego.
Czystki uderzały w
reprezentujących
nonkonformistyczne poglądy
wybitnych polskich uczonych
...............
Na miejsce usuwanych lub
represjonowanych
nonkonformistycznych naukowców
wchodziły całe watahy
żydowskich komunistycznych
'oczyszczaczy nauki' z
'pozostałości burżuazyjnych'.
Przewodzili im m.in. tacy
specjaliści od stalinizacji
nauki, jak Adam Schaff,
Włodzimierz Brus, Zygmunt
Bauman, Marek Fritzhand,
Bronisław Baczko, Żanna
Kormanowa, Maria Turlejska,
sławetna donosicielka do
bezpieki (pseudonim 'Ksenia'),
Tadeusz Daniszewski
(pierwotnie David Kirszbraun),
'krwawa Melania' Kierczyńska
(Cukier), Zofia Lissa.
http://www.naszdziennik.pl/ind
ex.php?typ=my&dat=20060916
&id=my18.txt |
autor: ~nfa |
|
Pedagogizacja WSI - 2006-09-04 00:57:15 |
wg Gazeta Polska nr.35, 2006
PIOTR NISZTOR
Pedagogizacja WSI
Prorektor Akademii .Pedagogiki
Specjalnej w Warszawie oraz
wykładowca tej uczelni robili
interesy z byłym kapitanem WSI
oskarżonym o zlecenie
zabójstwa oraz fałszowanie
dokumentów. Na interesach z
nim zarobili przynajmniej 750
tys. zł każdy. ...
Utworzono Spółkę Centrum
Edukacji i Zarządzania, która
po uzyskaniu stosownych
pozwoleń z Ministerstwa
Edukacji Narodowej powołała.
do istnienia Wyższą Szkołę
Umiejętności Pedagogicznych i
Zarządzania w Rykach. Wśród
udziałowców spółki obok ludzi
nauki: prof. Danuty
Piekut-Brodzkiej. prof. Jana
Bogusza. prof. Jana Łaszczyka.
prof. Mirosława Szymańskiego.
prof. Franciszka Szloska i dr.
Adama Knapa znalazły się także
żony trzech czynnych
wojskowych. którzy nie mogli
zasiadać formalnie w spólce.
Gdy udziałowcy zorientowali
się. że prywatna szkoła to
bardzo dobry interes.
rozpoczęła się brutalna walka
o duże pieniądze. Okazało się.
że mający ksztalcić młodych
ludzi profesorowie dla
pieniędzy są w stanie dogadać
się z każdym, nawet z kpt.
Pawłem Lewandowskim. oficerem
WSI. dziś oskarżonym o
zlecenie zabójstwa innego
udziałowca spółkj. Lewandowski
skazany był prawomocnym
wyrokiem razem ze swoim
wspólnikiem Jackiem Tokarskim
za fałszowanie dokumentów. Z
zeznań świadków oraz z treści
dokumentów wynika. że w dużej
mierze to właśnie Lewandowski
oraz Tokarski przyczynili się
do wyprowadzenia z uczelni
kilku milionów złotych. W
sprawie oprócz opisywanego już
przez nas dziekana wydziału
pedagogiki Uniwersytetu
Warszawskiego prof. Mirosława
Stanisława Szymańskiego
("GP" nr 30 z 26
lipca 2006 r.. "Ciemne
interesy dziekana UW")
przewijają się również
nazwiska prorektora Akademii
Pedagogiki Specjalnej prof.
Jana Łaszczyka oraz wykładowcy
tej uczelni prof. Franciszka
Szloska. Każdy z nich na
interesach z byłym
pracownikiem wywiadu
wojskowego zarobił
przynajmniej 750 tys. zł.
Prokuratura Okręgowa w
Lublinie cały czas prowadzi
śledztwo w sprawie nadużyć.w
WSUiZ w Rykach (sygn. V Ds.
31/O4/s). Niewykluczone. że
już niedługo zostaną
postawione zarzuty.....
|
autor: ~nfa |
|
SB na uniwersytetach - 2006-08-06 06:14:32 |
SB na uniwersytetach wg GLOS
2006
'Rektor Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika w Toruniu prof.
Andrzej Jamiołkowski powołał
13 lipca dwa podlegające mu
bezpośrednio zespoły, które
m.in. mają do końca 2008 roku
badać, jaki wpływ wywierały
PZPR i SB na funkcjonowanie
tej toruńskiej uczelni'
http://www.glos.com.pl/Archiwu
m_nowe/Rok%202006/029/UMK.html |
autor: ~nfa |
|
UMK - 2006-07-19 16:07:36 |
Przyczynki do kolaboracji
naukowcow z systemem
komunistycznym
wg Gazeta Polska , 19 lipca
2006
Autorytet jak domek z kart
'Janusz Kryszak zaczął
współpracę ze Służbą
Bezpieczeństwa już jako
student w 1967 r. Sumienne
donoszenie trwało 23 lata.
Dostarczał informacji o
toruńskim podziemiu, równie
chętnie donosił na kolegów z
pracy. Najbardziej szokuje
jednak to, że TW 'Krzysztof'
nie oszczędził swojego
mistrza, prof. Artura
Hutnikiewicza. Hutnikiewicz
był zajadłym antykomunistą,
który nie obawiał się okazywać
dezaprobaty dla systemu, w
którym żył. Nic dziwnego, że
interesowały się nim służby.
Kryszak był dla bezpieki
niczym skarb. Jego działalność
była tym bardziej cenna, że
Hutnikiewicz obdarzał go
niemal bezgranicznym
zaufaniem. Często nazywał
Kryszaka ulubionym uczniem i
pozostawił w spadku naukową
spuściznę. Gdy po śmierci
swojego mentora Kryszak
wygłaszał referat na jego
cześć, nikt nie przypuszczał,
że w słowach profe-sora jest
tyle cynizmu.
Stanisław Śmigiel, legenda
toruńskiej opozycji, trafił na
ślad działalności agenta
'Krzysztofa' przeglądając
swoją teczkę w bydgoskim
oddziale Instytutu Pamięci
Narodowej..
W teczce TW 'Krzysztofa'
znajdują się pokwitowania,
profesor za donosy dostawał
też książki. Służba
Bezpieczeństwa dostarczała mu
regularnie trudno dostępne
pozycje i aktualne numery
paryskiej 'Kultury', a
profesor, uchodzący za
specjalistę od literatury
emigracyjnej, mógł spokojnie
oddawać się pracy naukowej.
Zdemaskowanie prof. Kryszaka
to kolejny przypadek
ujawnienia naukowca agenta na
Uniwersytecie Mikołaja
Kopernika. Wcześniej
zdemaskowano profesora prawa
Błażeja W. i psychologa
Krzysztofa W., który donosił
na swoich pacjentów. Na UMK
powstała specjalna komisja,
zajmująca się badaniem
współpracy naukowców z tajnymi
służbami PRL. Jednak ujawnione
w ostatnim czasie przypadki
sprawiły, że coraz częściej
naukowcy zastanawiają się, czy
jej działalność wystarczy.'
jw - wątpliwe. Trzeba powołać
zespół do opracowania Czarnej
Księgi Komunizmu w Nauce i
Edukacji
|
autor: nfa |
|
TW z akademika - 2006-07-12 03:46:05 |
wg Gazeta Polska 12 lipca
2006
TW 'Zybyszek'- agent z
akademika
'Studenci organizują ogniska,
w czasie których śpiewają
piosenki antypaństwowe i
prowadzą rozmowy o podtekście
politycznym" - to
fragment jednego z ponad stu
raportów, które odnalazł w
swojej teczce Przemysław
Miśkiewicz, działacz śląskiej
opozycji z lat
osiemdziesiątych. Odtajniony
przez IPN Marek Doropowicz TW
'Zbyszek' był jednym z
ważniejszych agentów
katowickiej Służby
Bezpieczeństwa w środowisku
akademickim. Pod wpływem jego
donosów wiele osób zostało
wyrzuconych ze studiów...W
roku 1985 Miśkiewicz ponownie
dostał się na prawo i
rozszerzył działalność
opozycyjną. Był jednym z
założycieli Studenckiego
Komitetu Oporu, który
zorganizował ogromną akcję
ulotkową w czwartą rocznicę
zabójstwa górników z kopalni
'Wujek'. Po raz pierwszy od
wprowadzenia stanu wojennego
udało się w jednym czasie
rozprowadzić ulotki na
wszystkich wydziałach
Uniwersytetu Sląskiego oraz w
akademikach. Natychmiast
pojawiły się kolejne raporty
'Zbyszka'. Rozpoczęły się
represje wobec studentów, dwie
osoby Zostały wyrzucone ze
studiów. Jedna z nich nie
zdała jednego z prostszych
egzaminów, który zawsze był
uważany za formalność. Druga,
ze średnią ocen powyżej
czterech, nie dostała zgody na
przedłużenie sesji. Studencki
Komitet Oporu pisał o tym w
swoich ulotkach. Doropowicz
informował, kto tego dnia był
w akademiku. Wskazywał tych,
którzy mogli mieć coś
wspólnego z rozrzucaniem
ulotek, oraz tych, którzy jego
zdaniem samodzielnie je
rozrzucali. Charakteryzując
jedną z osób, pisze: 'pragnę
nadmienić, że już kilka lat
temu widziałem ją w Kościele
Piotra i Pawła podczas mszy za
ojczyznę'</i>
(tylko na papierze) |
autor: ~nfa |
|
UMK - 2006-07-03 14:27:41 |
Dymisja prof. Janusza
Kryszaka
wg GW 3.07.2006
http://miasta.gazeta.pl/bydgos
zcz/1,35590,3460291.html
'Sprawa prof. Kryszaka została
ujawniona dwa tygodnie temu.
Kulisy jego przeszłości
odsłonił Stanisław Śmigiel,
legenda toruńskiej
Solidarności. Okazało się, że
prof. Kryszak, ceniony filolog
i poeta, przez ponad 20 lat
współpracował ze Służbą
Bezpieczeństwa. W tym czasie -
jak twierdzi Śmigiel - donosił
m.in. na swojego mistrza prof.
Artura Hutnikiewicza,
wybitnego znawcę literatury
Młodej Polski i
dwudziestolecia
międzywojennego. Za swoją
działalność dostawał pieniądze
i książki emigracyjnych
autorów.'..'Czwarty już
przypadek ujawnienia agentów
SB na UMK skłonił władze
uczelni do powołania dwóch
zespołów zajmujących się
przeszłością pracowników
uniwersytetu. Pierwsza grupa w
ramach projektu badawczego
opracuje historię UMK. Druga
zaś doradzi rektorowi, jak
postępować w przypadku
ujawnienia kolejnych
współpracowników. Za kadencji
poprzedniego rektora prof.
Jana Kopcewicza działała już
podobna komisja kierowana
przez prof. Stanisława
Salmonowicza.'
|
autor: ~nfa |
|
najlepiej najprościej - 2006-06-02 06:50:58 |
A czy nie lepiej byłoby po
prostu ujawnić teczki
WSZYSTKICH osób publicznych
(profesorowie uczelni są do
nich zaliczani). Albo, jesli
już maja podlegac specjalnej
ochronie, dać każdemu wgląd w
te akta i zaproponować ew.
odejscie bez rozdrapywania
sprawy. To, oczywiście nie
naprawi krzywd, ale może
poprawi stan obecny. Może
byłby to krok we własciwym
kierunku. Jesli nie można
wejść na szczyt góry, to
spróbujmy choc na 10% zbocza.
Mówienie, że nic sie nie
stało, to gorzej niz strusia
polityka. |
autor: ~alberich |
|
Profesorowie PAN krytykują
projekt lustracyjn - 2006-06-02 04:05:16 |
Profesorowie PAN krytykują
projekt lustracyjny PiS
wg Gazeta Wyborcza 2.06.2006
'Projekt ten zmierza do
postawienia pod pręgierzem
opinii publicznej - w razie
wydania zaświadczenia
wykazującego jakiekolwiek
kontakty z organami
bezpieczeństwa PRL - nawet
funkcjonariuszy państwowych i
samorządowych bardzo niskiego
szczebla, a także profesorów i
doktorów habilitowanych.
Działanie to po upływie 17 lat
jest spóźnione i
chybione" - napisali w
liście otwartym profesorowie
Władysław Czapliński, Leszek
Kubicki, Karol Modzelewski,
Henryk Samsonowicz, Jan
Strelau i Stanisław
Waltoś...'Funkcjonariusze IPN
nie posiadający kwalifikacji
sędziowskich, niekorzystający
z gwarancji niezawisłości i
niezobowiązani do zachowania
bezstronności, otrzymają prawo
pełnienia de facto funkcji
zastrzeżonych dla wymiaru
sprawiedliwości'. I kończą:
'Proponowane rozwiązania
naruszają fundamentalne zasady
państwa prawnego takie jak:
domniemanie niewinności, prawo
do obrony i zakaz
rozstrzygania niewyjaśnionych
wątpliwości na niekorzyść
oskarżonego'
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/
1,34308,3388686.html |
autor: ~nfa |
|
Aparat represji w Polsce
Ludowej - 2006-05-26 10:58:22 |
Aparat represji w Polsce
Ludowej 1944 -1989 nr
1/3/2006
praca zbiorowa
W niniejszej publikacji
przedstawiono m.in. sprawa
prawnika z UJ - Jerzego
śmiałowskiego autorstwa R.
Terleckiego
ISBN 13-1733-6996
Wydawnictwo: Instytut Pamięci
Narodowej
Format: 17x24 cm
Ilość stron: 466
Rok wydania: 2006
http://www.albertus.pl/?d=prod
ukt&id=26285
|
autor: ~nfa |
|
oficerowie polityczni na
uczelniach - 2006-05-17 12:41:24 |
wg Gazeta Polska
17.05.2006
Krokodyle wykładają w
Pułtusku
'Na Wydziale Pedagogicznym
Wyższej Szkoły Humanistycznej
w Pułtusku, kształcącej m.in.
przyszłych nauczycieli i
wychowawców, w pełnym wymiarze
godzin zatrudnionych jest
pięciu oficerów politycznych,
wchodzących w skład minimum
kadrowego. Część z nich
związana jest ze służbami
specjalnymi, ale dziekanowi
wydziału - historykowi prof.
Kalinie Bartnickiej, wdowie po
założycielu i byłym rektorze
WSH Andrzeju Bartnickim
(kiedyś zastępcy kierownika
Wydziału Nauki KC PZPR), to
nie przeszkadza.
- To znakomici fachowcy -
broni swoich pracowników
wydziału. - Nie jestem sędzią
śledczym, aby sprawdzać ich
przeszłość -
tłumaczy'........
'Na niespełna
dwudziestoosobowej liście
etatowych pracowników wydziału
pedagogiki WSH znajduje się
pięciu oficerów politycznych.
absolwentów Wojskowej Akademii
Politycznej im. Feliksa
Dzierżyńskiego. Jednym z nich
jest dr hab. płk Ryszard Bera.
- W wojsku wszyscy nazywają go
"Beria" -
mówi z nieskrywanym uśmiechem
wysoki oficer Sztabu
Generalnego. Bera w 1991 r.
wspólnie z Aleksandrem
Kwaśniewskim zakładał
Socjaldemokrację RP. Wcześniej
przez dwie kadencje, w latach
1977-83. przewodniczył Radzie
Młodzieżowej Wojsk Lotniczych
przy Związku Socjalistycznej
Młodzieży Polskiej. Był także
m.in. zastępcą ds.
politycznych dowódcy jednostki
lotoiczej w Dęblinie. Później
został delegatem na ostatni
zjazd PZPR. Obecnie obok
pełnoetatowego zatrudnienia w
WSH pełni również funkcję
szefa sekretariatu
wiceministra obrony narodowej
Aleksandra Szczygło'....
'Kolejnymi politycznymi są
m.in. płk dr Janusz Tomiło,
były zastępca dyrektora
Wojskowego Instytutu
Historycznego, płk dr Mariusz
Jędrzejko, oficer Żandarmerii
Wojskowej, płk dr Krzysztof
Barg, były dyrektor Centrum
Aktywizacji Zawodowej MON.
Wykłady na wydziale
pedagogiki WSH prowadzi także
inny absolwent WAP płk dr hab.
Józef Bednarek, który swój
doktorat na temat
wykorzystania telewizji
dydaktycznej w kształceniu
społeczno-politycznym
studentów uczelni wojskowych
napisał pod kierunkiem prof.
dr hab. Jana Bogusza. Ów
promotor z ramienia Głównego
Zarządu Politycznego WP był
recenzentem m.in. publikacji
"Techniczne środki
dydaktyczne w szkoleniu
politycznym"
autorstwa wspomnianego już
prof. Stępnia.
Seminarium magisterskie dla
studentów pedagogiki prowadzi
kolejny znajomy prof. Stępnia,
także oficer polityczny, płk
dr hab. Stanisław Jarmoszko,
który z pedagogiką nie ma nic
wspólnego'
|
autor: ~nfa |
|
oczyszczanie uczelni 1987 - 2006-05-01 10:04:34 |
Dariusz Lipiński
http://www.dariuszlipinski.pl/
strona/index.php?MENU=static&a
mp;CAT=3&ID=11
W styczniu 1987 roku w ramach
czystki politycznej
przeprowadzonej przez
komunistycznego rektora UAM
Jacka Fisiaka zostałem
usunięty z uczelni; przywrócił
mnie do pracy osiem miesięcy
później wyrok Naczelnego Sądu
Administracyjnego.
Historia tych czystek przed
upadkiem komuny niestety nie
jest poznana chociaz decyduje
o obencym obliczu uczelni
polskich.
Na UJ te sprawy sa w tajnych
teczkach a czyściciele
-anonimowi
postawa władz UJ
http://www.nfa.pl/articles.php
?id=37
http://www.nfa.pl/articles.php
?id=141
i in.
postawa Solidarności UJ:
http://www.naukowcy.republika.
pl/solidarnosc_uj.html
postawa PAU w sprawach
poznania historii m.in. tych
czystek
http://www.naukowcy.republika.
pl/czarna_ksiega.html |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
UAM - 2006-04-23 04:57:10 |
Służba Bezpieczeństwa kontra
UAM Marzena Szczepaniak -
Nawrot, Wojciech Chałupka
'Collegium'. Przykład sprawy
obiektowej prowadzonej przez
KWMO w Poznaniu
http://www.solidarnosc25.g.pl/
index.php?type=article&
;aid=167
'W materiałach sprawy
przewijają się też niechlubne
poczynania przedstawicieli
polskiej, poznańskiej nauki.
Kontakt Służbowy pseudonim
'F', osoba wysoko postawiona w
Instytucie Filologii
Angielskiej, w sierpniu 1975
roku otrzymał informację, że
współpraca Uniwersytetu w
Nowym Jorku zostanie
przeniesiona z Uniwersytetu w
Poznaniu na Uniwersytet
Wrocławski. W trakcie rozmowy
z funkcjonariuszem SB, KS 'F'
twierdził, że inicjator tej
zmiany, nazwijmy go umownie
Profesor X, jest powiązany z
CIA. W dalszej części notatki
służbowej czytamy, że Profesor
X jest znany ze swej
'rozwiązłości' oraz, że zamiar
przeniesienia współpracy na
teren miasta Wrocławia, także
był spowodowany chęcią
kontaktowania się z takim
środowiskiem z tego terenu' |
autor: ~nfa |
|
Fisiak dwutwarzowy - 2006-04-21 11:01:00 |
Fisiak dwutwarzowy wg Gazeta
Wyborcza 19.04.2006
'Impreza na cześć i oskarżenia
wobec prof. Fisiaka.
Jawnie współpracował z
aparatem partyjnym i służbą
bezpieczeństwa - mówili
wczoraj o prof. Jacku Fisiaku
dawni działacze opozycji na
UAM. Chwilę potem w Auli
Uniwersyteckiej odbyła się
huczna uroczystość na cześć
obchodzącego 70. urodziny i
odchodzącego na emeryturę
twórcy poznańskiej anglistyki
i rektora UAM w latach
1985-1988....
- Prawda musi zawsze mieć
pierwszeństwo - komentował
sprawę rektor UAM Stanisław
Lorenc, tłumacząc
równocześnie, że uroczystość
jest zwyczajowa. O zarzutach
wobec prof. Fisiaka dowiedział
się niedawno, gdy
przygotowania do jubileuszu
były już w toku. - To nie była
okoliczność, która by wymagała
odwołania uroczystości -
dodawał.
W auli nie padło na ten temat
ani jedno słowo. Podkreślano
wybitne zasługi prof. Fisiaka
dla nauki i poznańskiej
anglistyki. Przemawiało
kilkanaście osób, wśród nich
profesorowie zagranicznych
uczelni, rektor UAM i
Mieczysław Rakowski, ostatni
PRL-owski premier, w którego
rządzie prof. Fisiak był
ministrem edukacji. Odczytano
też list gratulacyjny od
Wojciecha Jaruzelskiego...'
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/
1,34309,3292852.html
wg Gazeta Wyborcza
18.04.2006
'Byli studenci protestują
przeciwko rektorowi UAM
Prof. Jacek Fisiak, oskarżany
o współpracę z tajnymi
służbami PRL rektor UAM i
twórca uniwersyteckiej
anglistyki, obchodzić dziś
będzie hucznie w Auli
Uniwersyteckiej swoje 70.
urodziny. - Jest nam wstyd za
uniwersytet - mówią jego dawni
studenci i podwładni, którzy
organizują dziś konferencję
prasową, by ujawnić "całą
prawdę" o prof.
Fisiaku.Dzisiejsza impreza ma
równocześnie charakter
pożegnania - profesor Fisiak
odchodzi na emeryturę. - Ta
impreza godzi w dobre imię
uniwersytetu! Jak można
fetować człowieka, który w
latach 80. uczestniczył w
dławieniu samorządności
studentów i niszczeniu tego
wszystkiego, co zmieniła na
uniwersytecie 'S'?! - mówi
Zbigniew Czerwiński, były szef
studenckiego samorządu, dziś
przewodniczący Sejmiku
Województwa Wielkopolskiego.'
http://miasta.gazeta.pl/poznan
/1,36001,3290485.html
wg Gazeta Wyborcza
18.04.2006
'Dwie twarze byłego rektora -
reportaż Piotra Bojarskiego o
prof. Fisiaku
Potępiał 'syjonistów' w marcu
1968 r., wyrzucał z UAM
opozycyjnych studentów i
naukowców w latach 80.
Jednocześnie tworzył najlepszą
w kraju anglistykę, windując
ją w szarych latach PRL na
europejski poziom.'
http://miasta.gazeta.pl/poznan
/1,36001,3290514.html
wg Gazeta Wyborcza
21.04.2006
Minister edukacji musi
wyjaśnić pochwały dla prof.
Fisiaka
Jak to możliwe, że prawicowy
minister edukacji i nauki
wystosował list gratulacyjny
do b. rektora UAM, oskarżanego
o współpracę z SB? - chcą
wiedzieć poznańscy posłowie
PiS i PO.Posłowie Jan Filip
Libicki (PiS) i Dariusz
Lipiński (PO) wystosują w
przyszłym tygodniu listy do
ministra edukacji Michała
Seweryńskiego (rekomendowanego
przez PiS). - Zapytamy, jak to
możliwe, by minister wolnej
Polski, na dodatek wywodzący
się z obozu dalekiego od
jakichkolwiek związków ze
współpracownikami SB, napisał
list pochwalny dla profesora,
który z SB współpracował ...
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/
1,34309,3297774.html |
autor: ~nfa |
|
Czego to dziennikarze nie
wymyślą - 2006-02-22 05:58:43 |
Tak rozpowszechniano 'jak ktoś
był w PZPR, to nie mógł być
TW' i jest to bzdura, ktorych
nie brakuje. Jak ktoś był w
PZPR był automatycznie jawnym
wspólpracownikiem ktorych
ustawy nie chwytaja ! Takich
było wielu i ciesza się
uznaniem zarowno wladz
uczelni, a także 'S', w
przeciwieństwie do ich ofiar.
Niestety sprawy lustracyjne
oparte tylko na aktach IPN i
na dotychczasowej ustawie i
IPN sa mocno niewystarczające
do poznania historii, jakze
zywej do dnia dzisiejszego i
jakże zywo wplywajacej na
obecna sytuacją w nauce i
edukacji w Polsce. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Czego to dziennikarze nie
wymyślą - 2006-02-22 03:51:30 |
Najbardziej znaną postacią
z nowej listy jest emerytowany
profesor Jerzy Rusek,
slawista, były dziekan
i działacz PZPR.
A mówili, że jak ktoś był w
PZPR, to nie mógł być TW. Że
jak ktoś był dziekanem, albo
innym funkcyjnym, to nie był
TW, ale i tak donosił... |
autor: ~khmara |
|
Sylwetki TW w internecie - 2006-02-22 01:03:40 |
Sylwetki TW w internecie dr
hab. Jan Bogumił Ciopiński
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/8000/o8966.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o8966
dr hab. Jan Bogumił Ciopiński,
prof. UJ
Dyscypliny KBN: nauki
filologiczne
Specjalności: filologia
orientalna, język i literatura
turecka, język staroturecki
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
- Instytut Filologii
Orientalnej UJ - prof.
http://4risk.net/podroze/ambas
ady1/ambasady10.php
TURCJA
Ambasada Republiki Turcji
ul. Malczewskiego 32, 02-622
Warszawa
tel. 646 43 21-22;
fax 646 37 57
turkemb@it.com.pl
Konsulat Generalny Republiki
Turcji w Krakowie
adres tymczasowy: ul. Św.
Tomasza 31 m.11, 31-027 Kraków
tel. (0-12) 422 97 53, 633 63
77 wewn. 325;
fax (0-12) 422 67 93
godziny otwarcia: 10.00-11.00
od poniedziałku do piątku
Honorowy Konsul Generalny: Pan
Jan Bogumił Ciopiński
http://www2.uj.edu.pl/ects/pl/
wydzialy/filologia/orientalna.
html
UNIWERSYTET JAGIELLONSKI
WYDZIAL FILOLOGICZNY
INSTYTUT FILOLOGII
ORIENTALNEJ
Al. Mickiewicza 9/11, 31-120
Kraków
tel. 633-63-77 w. 326
ZAKŁAD FILOLOGII TURECKIEJ
Kierownik: doc. dr hab. Jan
Ciopiński (literatura
osmańsko-turecka, język
staroturecki)
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Sylwetki TW w internecie - 2006-02-22 01:01:37 |
Sylwetki TW w internecie
Jerzy Rusek
http://nauka-polska.pl/raporty
/opisy/osoby/59000/o59632.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o59632
prof. dr hab. Jerzy Rusek
Dyscypliny KBN: nauki
filologiczne
Specjalności: językoznawstwo
bułgarskie, językoznawstwo
południowosłowiańskie
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
- Katedra Filologii WSZMiJO w
Katowicach
- Komisja Środkowoeuropejska
PAU - Zastępca
przewodniczącego
- Komitet Słowianoznawstwa PAN
- Członek
- Wydział Humanistyczny
WSZMiJO w Katowicach - Dziekan
http://www.polinst-bg.org/pl/i
ndex.php?content=dhc&id=8
Instytut Polski w Sofii
Prof. Jerzy Rusek (1930)
światowej sławy bułgarysta;
profesor Uniwersytetu
Jagiellońskiego; od 40 lat
zajmuje się bułgarskim
językiem literackim, bułgarską
dialektologią, oraz językiem
starobułgarskim;
W 1998 r. otrzymał tytułu
doktor honoris causa
Uniwersytetu im. Klimenta
Ochrydskiego w Sofii.
W tym samym roku otrzymał
również tytułu doktor honoris
causa Uniwersytetu im. Paisja
Chilendarskiego w Płowdiwie
http://www.pan.pl/nuke/modules
.php?name=comn&op=ShowComN
&id=35
Komitet Słowianoznawstwa PAN
Członkowie Komitetu:
prof. dr hab. Jerzy RUSEK
Uniwersytet Jagielloński
http://www.wsptwpwaw.edu.pl/pl
/inauguracja_2004.htm
W dniu 2.10.2004 r. o godz.
11.00 w Wydziale Nauk
Społeczno-Pedagogicznych w
Katowicach WSP TWP w Warszawie
odbyła się uroczysta
inauguracja roku akademickiego
2004/2005.
Uroczystość zaszczyciły swą
obecnością m.in. następujący
goście..
11. Prof. Jerzy Rusek -
Dziekan Wydziału
Humanistycznego Wyższej Szkoły
Zarządzania Marketingowego i
Języków Obcych w Katowicach
http://www.uj.edu.pl/dispatch.
jsp?item=konferencje/display.j
sp&confer=25
Konferencje
Mieczysław Małecki
(1903-1946). Człowiek, uczony,
organizator nauki. Sesja
naukowa w setną rocznicę
urodzin.
Kiedy: 07-11-2003 do
08-11-2003
Gdzie: Aula Collegium Novum
UJ, ul. Gołębia 24, Wielka
Sala PAU, ul. Sławkowska 17
Organizator: Instytut
Filologii Słowiańskiej UJ i
Polska Akademia Umiejętności
Kontakt z organizatorem:
Telefon: Prof. Jerzy Rusek,
tel. 422-10-33, wew. 2307
E-mail: ifslow@vela.uj.edu.pl
Więcej... (PDF)
http://www.wuj.pl/index.php?DI
D=0x00170100030001000000000000
0007c3
Mieczysław Małecki. Człowiek,
uczony, organizator
W setną rocznicę urodzin
Red. Jerzy Rusek
ISBN 83-233-1954-5, 2005,
format B5, s. 280, oprawa
twarda
cena katalogowa 29.00 PLN cena
z rabatem 27.55 PLN
Spis treści
------------------------------
------------------------------
--------------------
Słowo wstępne redaktora tomu
Powitanie uczestników sesji
przez Dyrektora IFS prof.
Jacka Balucha
Przemówienie JM Rektora UJ
prof. Franciszka Ziejki
Przemówienie Sekretarza
Generalnego PAU prof. Jerzego
Wyrozumskiego
Jerzy Rusek, Mieczysław
Małecki (1903 1946)
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
TW na UJ - 2006-02-22 01:00:09 |
Kolejne sylwetki TW na UJ
wg Dziennik Polski 22-02-2006
-Akta mówią prawdę
'Profesorowie Uniwersytetu
Jagiellońskiego - Jerzy Rusek
i Jan Ciopiński - byli tajnymi
współpracownikami Służby
Bezpieczeństwa - wynika z
dokumentów Instytutu Pamięci
Narodowej, ujawnionych wczoraj
przez dr Barbarę Niemiec,
działaczkę 'Solidarności'...
Myślę, że ujawnieni dziś
pracownicy UJ mają świadomość,
czego oczekuje od nich
środowisko - zauważył w
rozmowie z 'Dziennikiem'
Leszek Śliwa. Dodał, że
wkrótce rozpocznie pracę
specjalna komisja ds.
inwigilacji pracowników UJ,
która ma m.in. zbierać
oświadczenia lustracyjne od
pracowników Alma Mater.
http://dzis.dziennik.krakow.pl
/public/?Kraj/10/10.html
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
nierówność wobec prawa - 2006-02-04 01:28:03 |
'Dla kogo autolustracja
Osoba, która nie pełniła w
przeszłości, nie pełni obecnie
ani nie ubiega się o pełnienie
w przyszłości funkcji
publicznej, nie ma prawa do
autolustracji. Tak postanowił
w ubiegłym roku Sąd Najwyższy.
Wczoraj Sąd Apelacyjny
poradził Henrykowi Karkoszy,
żeby - jeśli nie zgadza się z
oskarżeniami byłych kolegów z
opozycji, że był tajnym
współpracownikiem SB, które to
oskarżenia ostatnio
potwierdził w naukowej
publikacji Instytut Pamięci
Narodowej - dochodził swoich
praw przed sądem powszechnym,
w postępowaniu karnym albo
cywilnym...W obecnym stanie
rzeczy takie prawo przysługuje
osobom publicznym, a zwykłym
obywatelom - nie. Niektórzy
konstytucjonaliści, jak
profesor Piotr Winczorek,
uważają, że każda osoba
publicznie pomówiona staje się
osobą publiczną i ma prawo do
sądu lustracyjnego. W każdym
razie, czy to w drodze
nowelizacji ustawy
lustracyjnej, czy ustawy o
IPN, trzeba coś zrobić, żeby
usunąć tę wyraźną nierówność
wobec prawa. ' patrz
http://www.rzeczpospolita.pl/g
azeta/wydanie_060204/publicyst
yka/publicystyka_a_6.html
|
autor: ~nfa |
|
ubeki z UJ - usunac post - 2006-02-03 17:51:46 |
Post Josepha to albo zwykla
prowokacja, albo glos fanatyka
poslugujacego sie jezykiem
rasistowskim, niedopuszczalnym
w standardach anglosaskich, o
ktore walczymy. Proponuje
ocenzurowac i usunac. |
autor: ~itd |
|
ubeki z uj - 2006-02-03 17:08:27 |
Pawlica na uj niby etyk
szemrana postać nic nie
napisal
ubecka stupaja
kilka uwag o tych co
roZWALILIi wydial socjologii
na uj
H.....Kubiak jeden z
najbardziej
[dalsza częśc wypowiedzi
usunieta zgodnie z regulaminem
ze względu na antysemicki
charakter -nfa]
|
autor: ~JOSEPH |
|
bierny, mierny, ale wierny - 2006-02-03 13:11:11 |
Gratuluje pani Ewie puenty.
Oto stwierdzenie prawdziwe do
bolu
Kariery na donosach to znikomy
procent wobec karier na
milczeniu oraz braku reakcji.
Te ostatnie funkcjonują do
dziś. Nagroda za milczenie.
Dodam od siebie, ze te
wspolczesne kariery sa
dokladnie na tym samym oparte
a moze nawet bardziej...
Stad tez moje bardzo duze
obiekcje co do efektu
lustracji politycznej.
Lustracja naukowa jak
najbardziej. Nastepnie odnowa
moralna.
Lustracja polityczna w moim
mniemaniu powinna byc czescia
tej ostatniej, a nie panaceum
na wszystko... |
autor: ~itd |
|
marzec 68 - 2006-02-03 13:04:47 |
Relacja TW 'Returna' ze
spotkania z Jackiem Kuroniem.
Przyczynek do rozważań na
temat wydarzeń marca 1968 r.
http://www.ipn.gov.pl/aparat_r
epresji_Relacja_TW_Returna.pdf |
autor: ~nfa |
|
SKS - 2006-02-03 12:59:49 |
'Ketman' i 'Monika' żywoty
równoległe
'Wkrótce po powstaniu IPN
byłych działaczy krakowskiego
Studenckiego Komitetu
Solidarności zelektryzowały
podejrzenia, iż Lesław
Maleszka, ich kolega i
przyjaciel z opozycji
współzałożyciel i jeden z
sygnatariuszy Studenckiego
Komitetu Solidarności był
konfidentem Służby
Bezpieczeństwa...'
http://www.ipn.gov.pl/aparat_r
epresji_Ketman_i_Monika.pdf |
autor: ~nfa |
|
kariery na braku reakcji - 2005-11-30 02:24:48 |
Kariery na donosach to znikomy
procent wobec karier na
milczeniu oraz braku reakcji.
Te ostatnie funkcjonują do
dziś. Nagroda za milczenie.
W latach 50-tych epilogi
karier bywały bardziej
dramatyczne :
http://www.nfa.pl/articles.php
?id=66
"...wypowiedziałem Jego
Magnificencji Rektorowi
Akademii Medycznej w Krakowie
umowę o pracę przy Katedrze
Medycyny Sądowej... razem ze
mną odchodzi także i dwóch
dalszych najstarszych
pracowników Zakładu..."
Do Warszawy, jak zapowiadał
nigdy nie dojechał.
"Najstarsi
pracownicy" powrócili do
Zakładu.
Rozpoczęte śledztwo zostało
umorzone.
"...wypowiedziałem Jego
Magnificencji Rektorowi
Akademii Medycznej w Krakowie
umowę o pracę przy Katedrze
Medycyny Sądowej... razem ze
mną odchodzi także i dwóch
dalszych najstarszych
pracowników Zakładu..."
Do Warszawy, jak zapowiadał
nigdy nie dojechał.
"Najstarsi
pracownicy" powrócili do
Zakładu.
Rozpoczęte śledztwo zostało
umorzone.
--------------------
A kariery kolegów i
najczęściej współpublikująch
autorów prac Jerzego Smolagi
toczyły się nadal... Jeden z
nich, Jan Kobiela doszedł
nawet do funkcji dziekana AM
w Krakowie. |
autor: ~ekostar |
|
kariery na donosach - 2005-11-30 00:17:01 |
W ramach zbierania materialow
do mojej nastepnej ksiazki
spedzilem ponad rok temu pare
tygodni w archiwach IPN
lubelskiego i warszawskiego.
Mam pare tysiecy odbitych akt
z lat 60-tych z medycznego
srodowiska lubelskiego.
Donoszenie polegalo na
rozmowach z oficerem UB, ktory
nadzorowal instytucje - stad
sa to tzw kontakty
obywatelskie.
Ci ludzie, ktorszy swintuszyli
i niszczyli zdolniejszych
konkurentow przez
uniemozliwianie wyjazdow
zagranice na stypendia, sa
poza zasiegiem jakichkolwiek
LUSTRACJI.
Z wieloma rozmawialem -
calkiem zupelnie zapomnieli ze
jak nieetycznie sie kiedys
zachowywali... A srodowisko
ich chroni - lubelska Akademia
i owczesny rektor Latalski -
nawiasem pracujacy wiele lat w
Instytucie, ktory stworzyl
wlasnie profesor Parnas o
ktorym chce napisac, wszystko
zrobila abym nie mial kopii
akt z uczelni...
Na cale szczescie wiekszosc
tych dokumentow uczelnianych
bylo w aktach UB badz
kontrwywiadu wojskowego!
Stawiajcie swieczki abym mial
czas i zaczal wreszcie
pisac....
To tylko mrowcza praca
historykow nauki moze pokazac
niewielkie widoczki jak to
bylo...
autor: ~Marek Wronski |
autor: ~Marek Wroński |
|
skala problemu - 2005-11-29 15:11:51 |
'Karol Musioł będzie w piątek
rozmawiał z sześcioma
pracownikami uczelni, których
nazwiska znalazły się na
liście tajnych
współpracowników SB z lat
80.'
GW 29.11.2005
http://wiadomosci.gazeta.pl/wi
adomosci/1,53600,3039953.html
Do tej pory nie ogłosił kiedy
bedzie rozmawiał z
pracownikami ktorzy znaleźli
sie na liście UJ oskarzonych
o negatywne oddzialywanie na
młodziez akademicka.
'W stosunku do pracowników UJ,
których nazwiska znalazły się
na liście, do czasu podjęcia
decyzji przez rektorską
komisję ds. etyki zamierzam
doprowadzić do tego, aby
zostały one zawieszone w
sprawowaniu funkcji
kierowniczych, chcę też
doprowadzić do wstrzymania ich
działalności dydaktycznej' -
powiedział prof. Musioł.
Doprowadzenie do wstrzymania
działalności dydaktycznej
osób oskarżonych o negatywne
oddziaływanie na młodziez
akademicka nastąpiło sprawnie
i skutecznie jeszcze w latach
80-tych a wyjasnien jak nie
było tak nie ma.
'Według niego, uczelnia będzie
oczekiwać od swoich
pracowników, że sami wystąpią
do Instytutu Pamięci Narodowej
o udostępnienie dokumentacji
ich dotyczącej, aby określić
swój status.'
Jednocześnie uczelnia mimo
wystąpień o dokumentację
dotycząca negatywnego
oddziaływania na młodziez
akademicką do tej pory takiej
dokumentacji nie przedstawiła
mimo ze uczelnia doprowadzila
pokrzywdzonych do statusu
bezetatowego i wykluczonego
do dnia dzisiejszego ze
środowiska akademickiego |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Dyskusje na właściwym miejscu - 2005-11-29 09:49:18 |
Artykuły Patologie środowiska
akademickiego
Jawna niejawność dorobku
naukowego
http://www.nfa.pl/articles.php
?id=59
|
autor: ~nfa |
|
con - 2005-11-29 09:41:24 |
Oczywiscie racja i do jawnosci
dorobku powinnismy przeniesc
dyskusje - ja tylko probowalem
przed chwila to znalezc i nie
moglem.
Co do Pieniazka. On z pracy
zawodowej wycofal sie
praktycznie juz ze 20 lat temu
i to o czym mowi w telewizji
to jego hobby i nie mozna go
oceniac na tej podstawie.
Genetyka czy biotechnologia
roslin, bo takie specjalizacje
maja Weglenski czy Gorecki -
nie ma bata publikowac z
zurnalach z LF musza inaczej
znacza tyle co zeszloroczny
snieg. Na prawdechcialbym
zobaczyc to zestawienie
Weglenski, Gorecki i mlodszy
od nich o 20 lat Meyers.
WPolsce jest kilku liczacych
sie na swiecie genetykow i
biotechnologow ale jak ktos
juz wspomnial oni do PANu nie
naleza - za bardzo by
odstawali. |
autor: ~T. Wroblewski |
|
Czarna księga komunizmu
(uniwersyteckiego) - 2005-11-29 09:03:21 |
Szanowni PT Dyskutanci,
Zwracajcie prosze uwagę o czym
dyskutujecie i w jakim
temacie. Tu jest tetmat '
Czarna księga komunizmu
(uniwersyteckiego)' a wpisy
raczej na temat jawności
dorobku , jego oceny. Wpisy
np. agenturalne całkiem w tym
gina.
Przecież jest sporo Gorących
tematow i artykułow np. o
jawności drobku. o ocenach i
itd i tam nalezy dyskutować w
tych tematach.
Redagowanie NFA to ogromna
praca - nieplatna a dyskutanci
zamiast zajrzec na temat '
Jak wspierać NFA' i wprowadzic
go w życie przysparzaja
jedynie pracy redakcyjnej.
Te wpisy należałoby teraz
porozmieszczać po
odpowiednich tematach - ale
skoro nie ma na to srodkow to
sie gubcie sami w tym
labiryncie.
|
autor: ~nfa |
|
O niektórych wielkich i
zasłużonych - 2005-11-29 03:38:54 |
Prof. Pieniażek jest solą w
oku nie tylko dyskutantów
NFA.
Więcej:
http://forumakad.pl/archiwum/2
004/12/04-notatki_przewodnicza
cego_rgszw.htm
Komentarze
Autor: Zosia
Data: 2005.11.26 19:24 |
autor: ~ekostar |
|
Marek Kucia? - 2005-11-29 02:45:22 |
Czy ktoś zorientowany wie czy
Marek Kucia, wymieniany tu
jako student prawa to Marek
Kucia, obecnie doktor w
Instytucie Socjologii UJ? Wiek
by się zgadzał, ale z drugiej
strony to popularne
nazwisko... |
autor: ~Rebell |
|
Daty urodzenia... - 2005-11-28 18:43:42 |
Zgadzam sie, ze od sedziwych,
niekiedy 90-letnich profesorow
nie mozna wymagac, aby
publikowali. Profesor Szczepan
Pieniazek przed 40-laty byl
tworca nowoczesnego
sadownictwa w Polsce i
wybitnym praktykiem. Zdarza
sie, ze uczeni maja uznanie,
bo sa praktykami! Wybitny
profesor architektury nie
publikuje, ale ma wspaniale
realizacje, ktore zachwycaja
ludzi w dziesiatki lat po jego
smierci...
Wybitny chirurg tez jest
slawny z trudnych operacji, a
nie z prac naukowych... Tak
wiec potrzebna jest rozwaga w
komentarzach... |
autor: ~Marek Wronski |
|
cd - 2005-11-28 17:30:00 |
Mam do Ziotka jeszcze jedna
prosbe - Weglenski i Gorecki
reprezentuja moja dziedzine i
czy wobec tego moglby dla
zestawienia odszukac cytowania
chlopaka, ktory piec lat temu
jakos swiezy doktor opuscil
nasz lab (UCDavis) i pracuje
jako samodzielny naukowiec w
Delware - Blake Meyers, lub
Blake C. Meyers.
Mysle ze to bedzie ciekawe
zestawienie zwazywszy ze Ci
pierwsi Panowie maja od wielu
lab spore zespoly badawcze a
Blake dopiero swoj organizuje.
|
autor: ~tw |
|
ps - 2005-11-28 17:18:37 |
Bronie profesora Szczepana
Pieniazka z ktorego osoba po
czesci byla zwiazana moja
przeszlosc ale i
terazniejszosc. On wypromowal
mase ludzi i to ze polskie
ogrodnictwo bylo i nadal jest
konkurencyjne w znacznej
mierze trzeba zawdzieczyc jemu
bo na sile wypychal ludzi ze
swojego instytutu na staze do
Stanow.
Ten czlowiek moze nic nie
opublikowal, ale jego wklad do
polskiej produkcji sadowniczej
jest olbrzymi. |
autor: ~tw |
|
cd - 2005-11-28 17:12:32 |
Coz - jestem przeciwnikiem
nazwisk na tej stronie, ale
chyba nie da sie tego
powstrzymac. Widze ze Ziotek
lubi nauki przyrodnicze, a to
moja branza i chetnie podsune
mu kilka grubych ryb do
analizy - co by powiedzial na
temat obecnego rektora UW
Piotra Weglenskiego. |
autor: ~tw |
|
Korekta dorobku! - 2005-11-28 16:00:47 |
Korekta:
Po Panu profesorze Haman
następuje pan prof. dr hab.
Andrzej Szujecki - reszta
zgadza się. Nastąpiło tez
drobne przekłamanie odnośnie
senatora PO i członka
korespondenta PAN, prof dr hab
RJ Góreckiego. Znaczące 2
prace prof Góreckiego w Polsce
publikowane ukazały się w 1997
roku, a nie jak podałem
1977...
Pozostałe dane, jak sądzę są
przytoczone precyzyjnie i bez
przekłamań.
Sądzę, że ujawnienie dorobku
wierchuszki polskiej nauki,
nie byłoby wielkim problem.
Wystarczy mieć dostęp do bazy
cytowań. |
autor: ~Ziótek |
|
Fiat Lux! - 2005-11-28 15:41:01 |
Dziekuje, panie Ziutku!
Teraz jestem oswiecony...
A moze dr Wieczorek by
zaproponowal Panu stanowisko
Zastepcy Redaktora Portalu ds.
Sprawdzania Dorobku
Naukowego?
Trzeby by tylko wydzielic
osobna podstrone i powolutku,
systematycznie ja
wypelniac...
Pozdrawiam serdecznie! |
autor: ~Marek Wronski |
|
luminarze, członkowie PAN,
słowem UCZENI - 2005-11-28 14:51:18 |
Cóż nie było moim
zamierzeniem, utajniać to
nazwisko. Naturalnie, że jest
to rektor prof dr hab. HJ
Górecki. Na ok. 180 cytowanych
prac z jego nazwiskiem 140
wykonanych było w USA podczas
pobytu stażowego. Wkład
merytoryczny naszego uczonego
dyskontowany był umieszczeniem
nazwiska w środku peletonu
autorów. Czyli facet był i
tyle, a ponieważ 'świecił
guzikami' jak napisał Pan
Wróblewski wiec ma 4/3 dorobku
z zagranicy. Pozostałe 1/4,
czyli ok. 40 cytowań to w
istocie dwie prace wykonane w
Polsce. Interesujące: pan prof
dr habilitowany szef dużego
instytutu organizujący nowo
tworzony uniwersytet, zdjął
garnitur, krawat, ubrał kitel
i biega po laboratorium.
Publikuje prace z panią A.
Piotrowicz-Cieślak (rok 1977).
Oczywiście nasz uczony jest
pierwszym autorem, a pani
która mu pomagała i pewnie
muchy odpędzała, jest
uhonorowana na drugiej
pozycji. Jest to cały dorobek
profesora, reszta to kilka
donosów naukowych (pardon
doniesień) cytowanych jeden
raz przez samego
zainteresowanego. Wystarczyło
został dostrzeżony przez jemu
podobnych i wybrany na członka
(na razie korespondenta)
szacownej Polskiej Akademii
Nauki. Można zapytać kto go
wybierał? Naturalnie podobni
mu uczeni:
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. S. Pieniążek,
specjalista od sadownictwa -
według Science Citation Index
- 0 (zero) cytowanych prac
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. F. Witczak, żywienie
zwierząt - 2 prace cytowane,
jedna praca w Rocznikach Nauk
Rolniczych z 1972 roku
cytowana 3 razy, druga praca z
roku 1977, Zeszyty Naukowe
Szkoły Głównej Z - cytowana 1
raz.
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. T. Garbuliński -
farmakologia - z dorobku
profesora 68 cytowanych prac,
najbardziej cytowana praca z
1975 roku - sześć razy (w tym
dwa samocytowania), 29 prac
cytowanych jeden raz (w
wiekszości samocytowania),
pozostałe dzieła uczonego
cytowane 2-3 razy.
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. J. Haman -
mechanizacja rolnictwa - 10
prac cytowanych, wszystkie po
jednym razie (Zeszyty
Problemowe Postępów Nauk
Rolniczych)
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. J. Haman -
entomologia, ochrona
środowiska leśnego - 46
cytowanych prac, jedna praca z
1987 roku cytowana 12 razy
(Ekologia Owadów Leśnych -
pewnie książka), pozostałe
prace cytowane jeden raz,
czasami dwa razy.
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. A Horubała - chemia i
technologia żywności, 13
cytowanych prac, najbardziej
cytowana praca z 1964 roku 2
razy (Roczniki Technologii
Chemicznej), pozostałe
cytowane po 1 razie
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. R. Michałek -
inżynieria rolnicza i
metodologia nauki - cytowanych
6 prac, wszystkie po jednym
razie
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. R. Michałek - Z.
Gertych (nie mylić z
Giertychem Maciejem) - 0
references matched the query
(czyli zero prac cytowanych)
Członek rzeczywisty PAN prof.
dr hab. R. Babicki -
technologia chemiczna drewna,
7 prac cytowanych, każda jeden
raz
Itd itd itd...
Trzeba podsumować, że na tle
osiągnięć innych, członków
rzeczywistych od
dziesięcioleci, nowy od 2004
roku członek korespondent
szacownej Akademii Nauki jest
prawdziwym tuzem!!!
Nadmienię tylko, że aby nie
pominąć prac cytowanych w
najbardziej twórczym okresie
aktywności naukowej naszych
znamienitych uczonych,
cytowania sprawdzane były za
ostatnie 35 lat (od 1970
roku).
Wykonanie tego zestawienia
zajęło mi ok. 10-15 minut.
Starałem się wątpliwości (to
samo nazwisko, przy braku
możliwości określenia
afiliacji i dziedziny jakiej
cytowana praca dotyczy)
roztrzygać na korzyść naszych
uczonych. starając sie jednak
być możliwie uważnym i
obiektywnym, wyszło co wyszło.
Koń jaki jest każdy widzi...
|
autor: ~Ziótek |
|
cont - 2005-11-28 12:43:27 |
Panie Marku,
Po co? Trzebaby bylo opisac
99% polskiej spolecznosci
naukowej w tym szanownych
rektorow a nie ma sensu
polowac pojedynczo na
czarownice a jezeli to robic
to systematycznie. Dzis w
drodze do pracy zastanowilem
sie i w sumie ten osobnik i
tak wyglada o wiele lepiej niz
wielu kolegow z branzy, ktorzy
w ogole nie robia nic. Mnie
czasami ponosi jak widze na
codzien ludzi ktorzy publikuja
w Science czy Nature a w
kraju, ktory ma jedna z
najstarszych akademickich
tradycji na swiecie za kilka
gniotow w lokalnych zurnalach
jest sie czlonkiem Polskiej
Akademii Nauk. Dorobek w
naukach scislych jest tak
latwo podliczyc.
pozdrawiam
tw |
autor: ~tw |
|
Sugestia autocenzury? - 2005-11-28 11:31:25 |
Panie Tadeuszu,
A coz to znow za TAJEMNICE z
tymi nazwiskami?
Czemu i MY nie mozemy poznac
tego wybitnego uczonego?
Moze pare slow na temat
dorobku naukowego?
Z niecierpliwoscia czekam....
|
autor: ~Marek Wronski |
|
ps - 2005-11-27 12:16:57 |
Juz nie trzeba - sprawdzilem -
to pan o ktorym myslalem.
Tani karierowicz i zaden
naukowiec. Blisko
wspolpracowalem z dziewczyna,
ktora zaczela u niego robic
doktorat. Jak sie zorientowal
ze merytorycznie wymyka sie mu
spod kontroli i ze wie wiecej
od niego to ukratkiem
wykasowywal w poczcie
internetowej moje listy do
niej, bo zaklad na poczatku
kiedy internet zaczynal
dzialac mial tylko jeden
adres. Dziewczyna (bardzo
dobra) oczywiscie musiala z
pracy odejsc. Po powrocie ze
Stanow blyszczal tymi guzikami
i jak widac skutecznie bo
zostal rektorem akademi
rolniczej w Olsztynie, no coz
ale kadencja rektora jest
ograniczona a u koryta jakos
trzebaby sie utrzymac - cale
szczescie ze PO przegralo te
wybory. Funkcja w PANie wcale
mnie nie dziwi - pasuje do
ogolu. |
autor: ~T. Wroblewski |
|
pytanie do ziotka - 2005-11-27 11:55:46 |
Rektor Uniwersytetu
warminsko-mazurskiego? - czy
moge prosic o nazwisko tego
rektora jezeli nie tu na forum
to na moj prywatny adres:
wroblewski@ucdavis.edu.
Znam jednego pana ktory jako
rektor robil tam kariere pod
haslem bylem w Ameryce i wiem
jak uczelnia powinna wygladac,
chodzil zawsze w garniturze z
i jej blyszczace guzili byly
najbardziej blyskotliwym
elementem jego osoby wlaczajac
w to caly dorobek naukowy.
|
autor: ~T. Wroblewski |
|
Lista agentów na UJ - 2005-11-26 12:43:41 |
Lista agentów na UJ wg
Gazeta Polska | 23.11.2005
--Agenturalne oczko na UJ
Jerzy Dziadyk (pseudonim
'Stary') pracownik składnicy
paszportów,
Andrzej Jankun ('Żalgiris')
doktor, adiunkt instytutu
Botaniki,
Tadeusz Klinger ('Tadeusz')
kierownik hotelu
profesorskiego,
Marek Kucia ('Bart') student
Wydziału Praw
Jan Kucia ('Zwierzyniecki')
pracownik Biblioteki
Jagiellońskiej,
Krystyna Krukowiecka ('Kruk')
pracownik działu współpracy z
zagranicą,
Ryszard Lempart ('VB')
pracownik działu transportu,
Henryk Lizurej ('Kazimierz')
doktor, adiunkt Wydziału
Fizyki,
Marek Marecik ('Adam')
magister z Instytutu
Geografii,
Wojciech Piotr Mazur
('Damian') student Wydział
Historii Instytutu Nauk
Politycznych,
Piotr Mężyk ('Wojtek')
student socjologii,
Jan Stanek ('Lew') adiunkt w
Instytucie Fizyki
Ryszard Stinia ('Marcin'),
Aleksander Szulc ('Olgierd')
dyrektor Instytutu Filologii
Germańskiej,
Franciszek Szafraniec
('Józef') - profesor Instytutu
Matematyki,
Krzysztof Ślusarek ('4436')
Instytut Historii,
Jan Pawlica ('Filozof') dr
hab., docent, kierownik
Zakładu Etyki Instytutu
Filozofii,
Marek Płaszewski ('Marco'),
Rodryk, Stanisław Walczowski
('Telex') student Wydziału
Prawa,
Włodzimierz Zapart ('Leszek')
student Instytutu Filologii
Polskiej,
Robert Żurek ('Adamek')
student Instytutu Nauk
Politycznych. |
autor: ~nfa |
|
Re: Prawicowa skórka - 2005-11-26 10:40:32 |
Zgadzam się z tą opinią w
całej rozciągłości. Dobrym
przykładem jest rektor
Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego. Podczas
ostatnich wyborów ubiegał się
o mandat posła z ramienia SLD,
a dziś skoro SLD-wska
platforma nie gwarantowała
dryfowania w pożądanym
kierunku postanowił wskoczyć
na inną tj PO. Z dobrym
skutkiem... Dziś jest
senatorem z ramienia PO !!!
Przy okazji udało mu się
wskoczyć na inną platformę
gwarantującą dla
niezorientowanych wysoki
prestiż i splendor. Został
członkiem korespondentem PAN ! |
autor: ~Ziótek |
|
Policyjny serwis informacyjny
Prezesa Centrum - 2005-11-25 15:45:11 |
Policyjny serwis informacyjny
Prezesa Centrum ...
Serwis informacyjny Prezesa
Niezależnego
Obywatelskiego
Centrum Badania i
Monitoringu
Stopnia Zdeprawowania
Demoralizacji i Patologii w
Policji .
Pawła Witkowskiego
TEL. 0 602 318 302
e-mail
pablow0@op.pl
fmpis
http://www.fmpis.strefa.pl/for
um/viewforum.php?f=9&s
id=fb33f8dda728b932a9639847f9f
fe8ca
Wyczyny gangu z
Siemiradzkiego 24 i
gangu CBŚ - Kraków .
http://www.fmpis.strefa.pl/for
um/viewtopic.php?t=336&
;sid=eaa3551ab95bec235c7e2b262
d73589e
Czy znasz właściciela
samochodu widocznego na
zdjęciu ?
http://www.fmpis.strefa.pl/for
um/viewtopic.php?t=337
Przestępcza sitwa - czy
tylko w Gdańsku ?
http://www.fmpis.strefa.pl/for
um/viewtopic.php?t=331
|
autor: ~Paweł |
|
|
Do CKK w nauce i edukacji - 2005-11-25 03:08:23 |
Zestawienie nauczycieli
akademickich UJ
zidentyfikowanych jako tajni
współpracownicy wg Gazety
Polskiej - 23.11.2005 tekst -
Agenturalne oczko na UJ
Aleksander Szulc ( Olgierd)
germanista,
Andrzej Jankun (Żalgiris)
botanik,
Jan Stanek ('Lew') fizyk,
Krzysztof Ślusarek ('4436')
historyk,
Franciszek Szafraniec
('Józef') matematyk,
Jan Pawlica ('Filozof') etyk,
Informacje zebrane w
internecie odpowiadające tym
nazwiskom i profesjom
wskazują, ze byli to
udacznicy
IPN winna zweryfikować dane z
GP oraz je uzupelnić. Lista
z GP jest niepelna ,
brakuje m.in. Lesława
Maleszki (polonista)
znanego konfidenta do dzis w
publikacjach UJ (Alma Mater)
podawanego jako pokrzywdzonego
i także innych, którzy
donosili na 'nieudaczników'
ale ich nie ma w wykazie
Jan Stanek ('Lew')
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/58000/o58182.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o58182
prof. dr hab. Jan Józef Stanek
Dyscypliny KBN: fizyka
Specjalności: fizyka ciała
stałego
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
Instytut Fizyki UJ
- Instytut Politechniczny PWSZ
w Tarnowie
Rozprawa habilitacyjna: -
Hyperfine INteractions on
57Fe, 197 Au and 119Sn Nuclei
in Crystal Sites of Oerturrbed
Symmetry, Uniwersytet
Jagielloński; Wydział
Matematyki i Fizyki, 1990
Promotor przewodów
doktorskich:
http://ptf.fuw.edu.pl/lu.php?o
d=2048
Polskie Towarzystwo
Fizyczne
Lista członków PTF
prof. dr hab. Jan Stanek
http://www.fais.uj.edu.pl/inde
x.php?id=rada_wydzialu&b=s
ec
Rada Wydziału
Profesorowie:
Prof. dr hab. Jan Stanek
Fizyka
Krzysztof Ślusarek
('4436')
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/21000/o21104.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o21104
dr hab. Krzysztof Andrzej
Ślusarek
Dyscypliny KBN: nauki
historyczne
Specjalności: historia
nowoczesna, historia
społeczno-gospodarcza,
historia XIX-XX w.,
społeczeństwo polskie XIX-XX
w.
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
- Instytut Historii UJ
Rozprawa doktorska: - Drobna
szlachta w Galicji 1772-1848,
Uniwersytet Jagielloński;
Wydział Historyczny, 1994
Rozprawa habilitacyjna: -
Uwłaszczenie chłopów w Galicji
zachodniej, Uniwersytet
Jagielloński; Wydział
Historyczny, 2002
Kierowane prace naukowo
badawcze: - 1996-1999:
Uwłaszczenie chłopów w Galicji
zachodniej;
http://historicus.umk.pl/olimp
iada/kontakt.html
Adresy Komitetów Okręgowych
Olimpiady Historycznej
w Krakowie ul. Gołębia 13,
31-007 Kraków (dr hab.
Krzysztof Ślusarek), tel.
0607616503,
kslusar@argo.hist.uj.edu.pl
http://jazon.hist.uj.edu.pl/ih
/dzialalnosc.php?id=8
Zakład Historii Polski
Nowoczesnej
31-007 Kraków, ul. Gołębia 13,
p. 205,
tel. (0-12) 422-10-33 w.1235,
1254, 1255;
(0-12) 663-12-35; (0-12)
663-12-54; (0-12) 663-12-55
Kierownik: prof. dr hab.
Tomasz Gąsowski
Adiunkci: dr hab. Krzysztof K.
Daszyk, dr hab. Krzysztof
Ślusarek,
dr hab. Michał Baczkowski, dr
Tomasz Kargol
Dr hab. Krzysztof Ślusarek:
dzieje społeczne, gospodarcze
i polityczne Polski
porozbiorowej (ze szczególnym
uwzględnieniem Galicji),
szlachta i ziemiaństwo polskie
w XVIII-XX w.; Kresy Wschodnie
XIX-XX w.; dzieje społeczne,
gospodarcze i polityczne wsi
polskiej w XVIII-XX w.
http://www.ipn.gov.pl/a_140901
_rl_rp.html
Otwarcie wystawy "Ruch
Ludowy w służbie
Rzeczypospolitej
1939-1989" w Kielcach
13 września 2001 roku, w
Wojewódzkim Domu Kultury w
Kielcach, otwarto wystawę
"Ruch Ludowy w służbie
Rzeczypospolitej
1939-1989". Patronat nad
ekspozycją objął marszałek
województwa świętokrzyskiego,
Józef Szczepańczyk. Jej
otwarcia dokonał wiceprezes
Instytutu Pamięci Narodowej,
dr Grzegorz Ciecierski oraz
dyrektor krakowskiego Oddziału
IPN dr hab. Janusz Kurtyka, w
obecności naczelnika Wydziału
Badań Naukowych BEP IPN, dr
Antoniego Dudka.
Wystawa została przygotowana
przez pracowników krakowskiego
OBEP IPN: naczelnika dr. hab.
Ryszarda Terleckiego oraz
Teodora Gąsiorowskiego i
Jarosława Szarka. Towarzyszyła
jej sesja popularno-naukowa,
na której wygłoszono kilka
referatów. Dr Krzysztof
Ślusarek (Uniwersytet
Jagielloński) zapoznał
zebranych z tematem
"Polskie Stronnictwo
Ludowe w regionie
Świętokrzyskim 1945-1947
http://www.uj.edu.pl/dispatch.
jsp?item=aktualnosci/display.j
sp&news=171
Promocja książki Zbigniewa
Święcha pt. ""Trzy
tajne dokumenty""
Kiedy: 10-05-2004
Gdzie: Piwnice Collegium Maius
UJ, ul. Jagiellońska 15 w
Krakowie
Organizator: Instytut Historii
UJ
JM Rektor UJ, prof. dr hab.
Franciszek Ziejka ma zaszczyt
zaprosić na uroczystą promocję
książki Zbigniewa Święcha pt.
'Trzy tajne dokumenty', która
odbędzie się w poniedziałek 10
maja br. o godz. 17.00 w
Piwnicach Collegium Maius, ul.
Jagiellońska 15 w Krakowie
Praca ta poświęcona jest
tworzeniu przez Polaków, w
najtrudniejszych czasach
zaborów, unii narodów ?
budowaniu wspólnot
europejskich i zredagowaniu w
roku 1831 polskiej Konstytucji
dla Europy. Publikacja tej
książki zbiegła się z 640
rocznicą narodzin Akademii
Krakowskiej, tuż po wejściu
Polski do Unii Europejskiej.
Dało to asumpt do
zorganizowania konferencji pt.
'Europa Unii i Federacji. Idea
jedności narodów i państw od
średniowiecza do czasów
współczesnych'. Odbędzie się
ona w dniach 13 ? 15 maja br.
w auli Collegium Novum UJ, ul.
Gołębia 24 w Krakowie pod
patronatem Ministra Spraw
Zagranicznych i Marszałka
Sejmu RP. Podczas Konferencji
prasowej tuż po promocji
książki Zbigniewa Święcha
wicedyrektor Instytutu
Historii dr hab. Krzysztof
Ślusarek zapozna
dziennikarzy ze szczegółami
organizacyjnymi tej
konferencji naukowej. Jej
integralną częścią będzie
dyskusja uczonych i
publicystów nt. Europa w
Krakowie, którą poprowadzi
Zbigniew Święch 14 maja br. o
godz. 18.30 w sali Senackiej
Collegium Novum UJ, ul.
Gołębia 24 w Krakowie. Podczas
promocji będzie można kupić
książkę w cenie promocyjnej i
uzyskać dedykacje i autograf
autora.
Franciszek Szafraniec
('Józef')
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/58000/o58251.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o58251
prof. dr hab. Franciszek Hugon
Szafraniec
Dyscypliny KBN: matematyka
Specjalności: analiza
funkcjonalna, teoria
operatorów
Miejsca pracy, zajmowane
stanowiska, pełnione funkcje:
Instytut Matematyki UJ
Promotor przewodów
doktorskich:
http://www.uj.edu.pl/dispatch.
jsp?item=aktualnosci/reportaze
/R020.jsp&report=true&
pic=4
12-05-2005
Uroczyste posiedzenie Senatu
UJ z okazji Święta
Uniwersytetu
Laurem Jagiellońskim
wyróżnieni zostali prof.
Franciszek Szafraniec z
Wydziału Matematyki i
Informatyki oraz prof.
Marek Gedl z Wydziału
Historycznego. Na zdjęciu
prof. Władysław Miodunka,
prorektor UJ składa gratulacje
prof. Szafrańcowi.
http://www.ii.uj.edu.pl/np/abo
ut_p.htm
Historia:
Instytut Informatyki
Uniwersytetu Jagiellońskiego
jest obecnie jednym z dwóch
instytutów na Wydziale
Matematyki i Informatyki.
Pierwszym dyrektorem Instytutu
był Andrzej Zięba, który
kierował nim od 1 stycznia
1976 roku do 31 marca 1976
roku. Następnymi dyrektorami
byli: Stanisław Surma
(1976-1979), Franciszek
Studnicki (1979-1981),
Zdzisław Denkowski
(1981-1984), Franciszek
Szafraniec (1984-1987...
http://www3.uj.edu.pl/alma/alm
a/47/01/20.html
Z Senatu UJ
20 listopada odbyło się drugie
w bieżącym roku akademickim
posiedzenie Senatu UJ. Obradom
przewodniczył rektor
Franciszek Ziejka
<b>Senacka Komisja ds.
Odznaczeń i Nagród
Prof. dr hab. Władysław
Miodunka
- prorektor UJ ds. polityki
kadrowej i finansowej,
przewodniczący
Członkowie:
Prof. dr hab. Krystyna
Chojnicka
- Wydział Prawa i
Administracji
Prof. dr hab. Stanisław Palka
- Wydział Filozoficzny
Prof. dr hab. Jadwiga
Paja-Stach
- Wydział Historyczny
Prof. dr hab. Stanisław Balbus
- Wydział Filologiczny
Prof. dr hab. Franciszek
Hugon Szafraniec
- Wydział Matematyki, Fizyki i
Informatyki
http://www.matinf.uj.edu.pl/og
olne/rada.pl.htm
>Skład rady wydziału
Prof. dr hab. Franciszek H.
Szafraniec Matematyka
http://www.im.uj.edu.pl/instyt
ut/katedry/kaf/
Katedra Analizy
Funkcjonalnej
Kierownik:
prof. dr hab. Franciszek Hugon
Szafraniec
Jan Pawlica
('Filozof')
http://users.uj.edu.pl/~usgoba
n/sifil.html
Struktura Instytutu
Filozofii
Uniwersytetu Jagiellońskiego
Ethics
Head: Professor Jan
Pawlica, Ph.D.
Tel. (48 12) 22-71-11 ext.
144
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/59000/o59316.htm
Ludzie nauki
identyfikator rekordu: o59316
dr hab. Jan Pawlica, em.
Dyscypliny KBN: nauki
filozoficzne
Specjalności: aksjologia,
etyka, prawo
Promotor przewodów
doktorskich:
wykłady Uniwersytet
Jagielloński Krzychu / 29 maja
2001
ekspres filozoficzny
"Principia" | zeszyt
25 | listopad 2000r.
http://www.psf.org.pl/publicat
ion_print.php?pid=240
Uniwersytet Jagielloński
Seminaria
Istnienie wartości prof.
Jan Pawlica
Aleksander Szulc (
Olgierd)
http://www.pau.krakow.pl/czonk
owi.htm
CZŁONKOWIE POLSKIEJ AKADEMII
UMIEJĘTNOŚCI
WYDZIAŁ
FILOLOGICZNY,CZŁONKOWIE
KRAJOWI
Czynni:
20. Prof. dr Aleksander
Szulc,
Fundacja Nauki
Polskiej
http://www.fnp.org.pl/programy
_aktualne/nestor_l_04.html
PROGRAM NESTOR
I i II edycja 2004
beneficjenci:
Prof. dr hab. Aleksander
Szulc, em prof. Uniwersytetu
Jagiellońskiego filologia
germańska Instytut Filologii
Germańskiej Uniwersytetu
Rzeszowskiego
4 miesiące w 2005 r.
http://www.mnii.gov.pl/mnii/in
dex.jsp?place=Lead08&news_
cat_id=495&layout=4&of
fset=60&count=20
Doktorat honoris causa
Uniwersytetu Wrocławskiego dla
prof. Aleksandra Szulca
7 lutego 2005 r.
Prof. Aleksander Szulc,
lingwista i badacz języka
niemieckiego oraz języków
nordyckich, otrzymał w piątek
doktorat honoris causa
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Senat Uniwersytetu
Wrocławskiego uhonorował
Aleksandra Szulca - w dowód
uznania jego zasług przez
wrocławskie środowisko
germanistów i skandynawistów.
Cenione są zwłaszcza dokonania
Szulca na polu
glottodydaktyki, czyli
edukacji językowej dzieci
Alexander von Humboldt
Foundation!
http://www.humboldt-foundation
.de/automat_db/
pub_humboldtiana2.humboldtiana
_index_pub?p_year=1997&p_g
roup=1&p_fg2=1D
Christoph Schatte:
Vorüberlegungen zur
semanto-syntaktischen
Beschreibung von Verben. In:
PLUS RATIO QUAM VIS.
Festschrift für Aleksander
Szulc zum 70. Geburtstag..
(Ed. Antoni Dębski) Kraków:
Jagiellonian University Press,
1997, p. 157 - 166 [dependenc
grammar, lexicology, verb
semantics ].
Andrzej Jankun (Żalgiris)
http://bazy.opi.org.pl/raporty
/opisy/osoby/59000/o59276.htm
- Biblioteka Instytutu
Botaniki PAN i UJ IB PAN -
Dyrektor
- Instytut Botaniki UJ
- Polskie Towarzystwo
Przyrodników im. Kopernika -
Wiceprezes
Rozprawa habilitacyjna: -
Znaczenie apomiksji w ewolucji
rodzaju Sorbus /Rosaceae/,
Uniwersytet Jagielloński;
Wydział Biologii i Nauk o
Ziemi, 1994
ODDZIAŁY PTB
http://ptb.ib-pan.krakow.pl/PT
B/ODDZ.HTM
Krakowski
dr hab. Andrzej Jankun, Z-d
Cytologii i Embriologii
Roślin, Instytut Botaniki UJ,
ul. Grodzka 52, 31-044 Kraków,
tel. (012) 422 71 11 w. 168,
e-mail:
jankun@grodzki.phils.uj.edu.pl
http://www.wszechswiat.agh.edu
.pl/redakcja.htm
Wszechświat - PISMO
POLSKIEGO TOWARZYSTWA
PRZYRODNIKÓW
IM. KOPERNIKA
Rada Redakcyjna:
Przewodniczący:
Jerzy Vetulani
Z-cy przewodniczącego:
Ryszard Tadeusiewicz, Jacek
Rajchel
Sekretarz Rady:Elżbieta Pyza
Członkowie:Stefan Witold
Alexandrowicz, Andrzej
Jankun, Wincenty Kilarski,
Jerzy Kreiner, Wiesław
Krzemiński, Irena Nalepa,
Barbara Płytycz, Marek Sanak,
January Weiner, Bronisław W.
Wołoszyn
http://www.ib.uj.edu.pl/?d=adr
esy,
JANKUN Andrzej - dr hab.,
adiunkt, Instytut Botaniki UJ
31-044 Kraków, ul. Grodzka 52,
pok. 109, tel.: 663-17-68
Kierownik Biblioteki Instytutu
Botaniki UJ
http://www.jubileum.uj.edu.pl/
fund/jadwigaRADA.html
Fundusz Królowej
Jadwigi.
Rada Funduszu Królowej Jadwigi
w latach 2003-2006
Dr hab. Andrzej Jankun
(Wydział Biologii i Nauk o
Ziemi
http://www.if-pan.krakow.pl/pt
p/krakow.htm
KRAKOWSKI ODDZIAŁ
Polskiego Towarzystwa
Przyrodników im. Kopernika
WŁADZE:
Prezes Oddziału:
dr hab. Andrzej Jankun,
Instytut Botaniki UJ, Zakład
Cytologii i Embriologii
Roślin, 31-044 Kraków, ul.
Grodzka 52; tel.: 422-71-11
wew. 168; e-mail:
jankun@grodzki.phils.uj.edu.pl
Andrzej Jankun (Żalgiris)
- obecnie dr.hab. . mój
znajomy z rady wydziału,
członek wydziału BiNoZ i
Senatu w latach Wielkiej
Solidarności ( w senacie był
chyba już wczesniej).
Stateczny i bardzo uprzejmy,
chyba juz po 60-tce, przez
wiele lat mi się kłaniał ,
Ciekawe ilu by uwierzyło, że
może być kapusiem ?
Musiał być pozytywnie
zaopiniowany przez komisje w
1986, bo zapewne nie wplywal
negatywnie na młodziez
akademicka w przeciwieństwie
do JW.
Niedawno b. rektor UJ,
honorowy szef KRASP ( F.
Ziejka) informowal media, że
srodowisko akademickie się
samooczyściło - niestety nie
objasnil co to znaczy !!!
Józef Wieczorek
|
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Prawicowa skóra - 2005-04-09 10:35:29 |
Najgorsze jest to, że te
dziady, które zrobiły karierę
w PRL i nadal są nie do
ruszenia przywdziewają teraz
prawicowy kamuflaż. Ich
problemem nowych czasów jest
konkurencja, więc usuwają ją
sobie pod pretekstem walki
właśnie z komunizmem.
Domniemany komunizm ofiar
polega na tym, że robią coś
społecznie użytecznego (dobra
dydaktyka, dobry pomysł
racjonalizatorski do
zastosowania). A przecież
teraz każdy ma dbać o siebie,
więc społeczne zachowania
karane są czerwoną etykietką
(podczas gdy jest to zwykła,
prawidłowa postawa
obywatelska).
Rozwój dziada w PRL-u był
słaby, więc teraz czuje się
bardzo zagrożony. Karierę
dawniej robił manewrami
politycznymi, więc teraz też
to mu pozostaje. Wystarczy
tylko zmienić skórkę i inaczej
ją pomalować. |
autor: ~Maciek Panczykowski |
|
|
|