|
|||
:: Wiele jest akademickich obyczajów Artykuł dodany przez: jw2009 (2009-10-28 17:15:21) Waldemar Korczyński Wiele jest akademickich obyczajów17 października byłem na poświeconym szkolnictwu wyższemu panelu Forum Obywatelskiego. Mówiono o kilku ciekawych sprawach, ale mnie zaciekawiła koncepcja nowego podziału (stratyfikacji?) uczelni. Miałyby one mieć charakter globalny, krajowy i chyba (jeśli dobrze to zrozumiałem) lokalny. Terminy „Uniwersytet globalny” i pozostałe padły od panelistów, ale były rozwijane przez uczestniczących w dyskusji ludzi z sali. Być może coś przekręcę, ale idea była chyba taka. Uczelnie „wyższego sorta” publikowałyby w Internecie swe wykłady i materiały do ćwiczeń, a te niższego typu odrabiałyby ze swoimi studentami zadaną w ten sposób pracę domową. Mnie się ten pomysł podoba, bo w mojej opinii pozwoliłoby to w perspektywie kilkunastu (może kilkudziesięciu) lat wyprostować wiele bardzo skutecznie pogiętych spraw w szkolnictwie wyższym. Chyba zresztą nie tylko u nas. Na pewno dyplom uczelni mówiłby wtedy więcej niż dziś, selekcja do tzw. pracy naukowej byłaby lepsza (i w konsekwencji naukowcy lepiej by zarabiali) i przede wszystkim same uczelnie dawałyby więcej sensownych wyników, które jakoś by się przekładały na poziom naszego bytowania. Ja bym jeszcze wprowadził kategorię „krajowy B”, która wyznaczałaby standardy możliwe do zaakceptowania dla masowości kształcenia na poziomie licencjatu, ale sama idea naprawdę mi się podoba. A jednak propozycję uważam za fatalną. Nikt z obecnych nawet się nie zająknął o kosztach społecznych tej imprezy. A byłyby one niemałe. Nie mam ambicji wymieniać wszystkich, ale niektóre chyba warto.
Mógłbym tak jeszcze długo, ale nie o to idzie. Rzecz w tym, że nikt nawet nie wspomina jak zrealizować niezły w gruncie rzeczy, i chyba nie nowy pomysł. Mnie się on – jak powiedziałem – podoba, ale nie podoba mi się sposób mówienia o nim. Nie wiem czy podobnie oceniali go inni obecni na sali. Być może idea jest głupia, a ja czegoś nie zauważyłem i piszę teraz bzdury. Nie upieram się. Ale niech mi ktoś przypomni kiedy to ostatnio jasno mówiono o tzw. społecznych kosztach realizacji pomysłów na naprawę czegokolwiek w szkolnictwie. Czy tych kosztów nie ma? Bo przecież uczeni to ludzie światli i świadomi, więc nikt im kitu nie wciśnie. I są na tyle etyczni, że na pewno nie będą walczyć o coś, na co nie zasługują. Mamy wspaniałych etyków, speców od pisania kodeksów różnistych i pouczania takich jak ja matołów by miejsce swe w szeregu znali. To nie jest motłoch sprzed budki z piwem w latach 60-tych. To elita elit. Chcę powiedzieć jasno. Nie uważam, by min. Kudrycka odwagi nie miała. Przeciwnie; sądząc po niektórych Jej pomysłach chyba ma. Ale ja pamiętam jednego uczonego, który powiedział (właściwie, to napisał), że nie ma akademickiego zwyczaju przepraszania za wyrządzone zło. I nie jest to pewnie jedyny akademicki obyczaj, którego nie ma. Czy nie za dużo tych braków?
adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=609 |