www.nfa.pl/

:: Konsekwencje milczenia recenzenta cz.2
Artykuł dodany przez: nfa (2008-06-16 20:51:01)

Konsekwencje milczenia recenzenta cz.2

Teksty zamieszczone na NFA na prośbę p. Marka Wrońskiego


Część I pod adresem : http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=539

Odpowiadam merytorycznie

Pomijam liczne inwektywy dr. Zygmunta Trzaski-Durskiego pod moim adresem i odpowiadam merytorycznie. Autorka książki Mechanika analityczna złamała dobre obyczaje akademickie i łatwo to ustalić. Listem poleconym posłałem na adres Komisji Zakładowej konkordancję zapożyczeń. Fakty to więcej niż tysiąc słów. Recenzje habilitacyjne, jak również te w przewodach profesorskich – po zakończeniu postępowania nie są tajne.

Artykuł napisałem na podstawie kilkunastu dokumentów udostępnionych przez różne osoby. Dr Jarzębowska nie zgodziła się zaszczycić mnie rozmową. „Milczenie recenzenta” ostrzem krytyki zwrócone jest przede wszystkim w stronę prof. Andrzeja Tylikowskiego oraz w stronę władz rektorskich Politechniki Warszawskiej. Prof. Tylikowski, jako recenzent, przepuścił tę pracę. Prof. Tylikowski jest wybitnym uczonym, promotorem w kilkunastu przewodach doktorskich, recenzentem ponad 70 doktoratów, około 25 habilitacji i ponad 20 przewodów profesorskich. Ma duży prestiż naukowy w kraju i za granicą, w bezpośrednim kontakcie jest uroczym i towarzyskim człowiekiem. Po udowodnieniu przez prof. Krzysztofa Arczewskiego, że Mechanika analityczna Elżbiety Jarzębowskiej to plagiatowa kompilacja, nie miał jednak odwagi – przez sporządzenie drugiej recenzji – przyznać, iż popełnił błąd.

W lutowym numerze (2/2008) „Gazety Politechniki”, miesięcznika Politechniki Rzeszowskiej, ukazała się recenzja książki-skryptu Mechanika analityczna pod tytułem Casus Jarzębowska, pióra prof. dr. hab. Ludomira M. Laudańskiego. Na dwóch stronach tekstu znalazłem m.in. taką opinię o tym dziele: „Staje się bowiem ewidentne, że mamy przed sobą zawstydzającą manifestację zadufania lub ignorancji połączoną z zadziwiającym wyobcowaniem Autorki ze środowiska mechaniki!” Prof. Laudański, sam będąc wieloletnim wykładowcą mechaniki, recenzję kończy następująco: „Trudno byłoby znaleźć osobę, która podjęłaby się poprawy jej niezliczonych – bez przesady – błędów, potknięć, niedbalstwa, jak i niedostatków czysto językowych. Bo i po co? Czyż strona tytułowa jej pracy nie zasługuje na frazę z Dantego: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”? Who has done it, czyli kto zawinił?! – chciałoby się krzyknąć. Jeżeli jednak przyjmiemy, że nie można być i oskarżycielem, i sędzią, pytanie: w jaki sposób wyszło z druku w wiodącym wydawnictwie dzieło, które mogłoby ujrzeć światło dnia jedynie na własny koszt autora w jednym z tych niezliczonych krajowych wydawnictw określanych barwnym mianem Krzak? – pozostawimy to all to whom it may concern.

Na pozostałe zarzuty dr. Trzaski-Durskiego odpowiadają bezpośrednio zainteresowani.

dr med. Marek Wroński


O nierówności sił

czyli NSZZ „Solidarność” przeciwko zasadom rzetelności naukowej

Po zapoznaniu się z artykułem dr. Marka Wrońskiego Milczenie recenzenta, zamieszczonym na łamach „FA” oraz stanowiskiem Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Politechniki Warszawskiej, reprezentowanej przez jej przewodniczącego dr. Zygmunta Trzaskę-Durskiego, zdecydowałem się zabrać głos w sprawie. Stanowisko Komisji zawiera bowiem stwierdzenia nieprawdziwe i narusza moje dobra osobiste. Prezentowana tu moja opinia dotyczy jedynie faktów, z którymi zetknąłem się jako kierownik Zakładu Mechaniki. Bohaterka artykułu jest bowiem pracownicą tego zakładu. Sprawa jest jednak wielowątkowa i rozwojowa.

Nie można osądzić sprawy

Komisja Zakładowa „Solidarności” (dalej Komisja) zarzuca osobom zamieszanym w sprawę naruszenie równości sił. Z jednej strony dwóch profesorów-satyrów, z drugiej kobieta-adiunkt, bezskutecznie usiłująca zamienić swój wybitny dorobek naukowy na habilitację, czym wzbudza zawiść otoczenia. Komisja myli zawody sportowe ze zwalczaniem patologii. Istotnie, w państwie prawa goniony przestępca na mniejsze prawa niż ścigający go policjant. Płeć tu nie ma nic do rzeczy. Równość przysługuje dopiero na sali sądowej w postaci prawa do obrony i interpretacji niejasności na korzyść osoby oskarżonej. Do postępowania przed Komisją Dyscyplinarną Politechniki Warszawskiej (odpowiednikiem sądu) oczywiście nie doszło, gdyż sprawa plagiatu została skutecznie „zamieciona pod dywan”. Publikacja dr. M. Wrońskiego piętnuje zachowania nieetyczne, ale nie jest w stanie zastąpić nieistniejących procedur i niesprawnych organów Uczelni. Senacka Komisja Etyki Zawodowej PW nie zajęła stanowiska w sprawie i nie zajmie – z definicji nie zajmuje się bowiem sprawami imiennymi.

Wysoka Komisjo Zakładowa! Celem działalności Uczelni jest dociekanie prawdy naukowej i kształcenie młodzieży w duchu tej prawdy. Rzetelność naukowa pozwala na oddzielenie prawdy od nieprawdy. Plagiatorstwo jest rodzajem nierzetelności naukowej, polegającym na przypisywaniu sobie zasług innych badaczy lub tworzeniu takiego wrażenia. I nie ma tu nic do rzeczy, gdzie plagiat popełniono – w skrypcie czy też w książce (tu zresztą chodzi o książkę – podręcznik akademicki, gdyż jej zasięg jest ogólnopolski, przeznaczona jest dla studentów różnych politechnik i nie tylko, oraz trzeba za nią zapłacić 16 zł). Interes studenta, który kupuje podręcznik zawierający, obok zapożyczeń, liczne błędy, umknął Wysokiej Komisji z pola widzenia. Najwyraźniej student nie jest członkiem związku. Nie ma lokalnych mechanik uprawianych przez tego czy innego nauczyciela akademickiego. Student nauczony z jakiegoś podręcznika powinien móc zdać egzamin u osoby niebędącej jego autorem. A tu tak jednak nie jest.

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dr Elżbieta Jarzębowska nie popełniła plagiatu. Stworzono bowiem sytuację uniemożliwiającą osądzenie sprawy. Pomylono przy tym dwa postępowania: postępowanie dyscyplinarne i natury etycznej. Pochwały Komisji pod adresem rzecznika dyscyplinarnego, dr. W. Noska, uważam za przedwczesne. Dopuścił on bowiem do uchybień formalnych. Osoba stawiająca zarzut (whistleblower) nie została nawet przesłuchana. Nie utrzymano jej nazwiska w tajemnicy do czasu rozstrzygnięcia zarzutów. Nie zadbano o sporządzenie niezależnej ekspertyzy. Definicję plagiatorstwa oraz związane z tym procedury znaleźć można, na przykład, w publikacjach: Dobre obyczaje w nauce Komisji Etyki w Nauce przy Prezydium PAN (Warszawa, 1994) i Dobra praktyka badań naukowych. Rekomendacje Zespołu Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki (25 maja 2004).

W pracach dr E. Jarzębowskiej znajdują się liczne błędy merytoryczne. I tak, na przykład, w podręczniku „Mechanika Ogólna” autorstwa zainteresowanej i W. Jarzębowskiego, PWN, Warszawa 2000:

  1. Na str. 142 rozwiązanie różniczkowego równania ruchu oscylatora harmonicznego (bez tłumienia) ma charakter aperiodyczny. Na str. 193 tej samej książki rozwiązanie tego samego równania podano poprawnie (jest periodyczne). Nie wywołuje to refleksji Autorów.

  1. Na str. 248 sformułowanie zasady Hamiltona jest błędne. Następnie Autorzy usiłują wyprowadzić równania kanoniczne Hamiltona. Bez skutku. Znowu nie wywołuje to refleksji. Autorzy przerywają bowiem rozważania, by podać równania kanoniczne w prawidłowej postaci konkludując przy tym, że równania te otrzymuje się w prosty sposób.

  1. Na str. 77 w jednym zdaniu pada stwierdzenie Autorów, że wypadkowa pary sił jest równa zeru, co znaczy, że nie ma siły wypadkowej. Jeżeli wypadkowa jest równa zeru, to istnieje, a układ jest w równowadze, co dla pary sił jest oczywistą nieprawdą.

  1. Na str. 295 jest zadanie 17. Autorzy domagają się wyznaczenia przez czytelnika podręcznika prędkości i przyspieszenia pewnego punku układu, który jako żywo nie może się poruszać.

Błędy te, a jest ich dużo więcej, wynikają z niezrozumienia mechaniki będącej przedmiotem książki. Błędy powtarzane są w innych publikacjach. Niesłusznym jest sprawianie wrażenia, że mechanika (czy to ogólna, czy analityczna) jest czarną magią, a dr Jarzębowska jest kapłanką tej magii. Książka uzyskała pozytywną recenzję i jest wydana przez szanowane wydawnictwo o zasięgu krajowym.

Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” dalej oskarża różne osoby, w tym mnie, pisząc „uważamy, że mobbing, psychiczne wyniszczanie pracownika, jest stosowany wobec dr Jarzębowskiej”. To poważny zarzut. Skargi dr Jarzębowskiej o mobbing badała jedna komisja dziekańska i dwie komisje rektorskie. Związek miał swoją przedstawicielkę w osobie pani Grażyny Maciejko, członkini Prezydium Komisji Zakładowej. Niesłusznie oskarżani profesorowie nie mieli obrońców. Zarzuty oddalono, a pani G. Maciejko podpisała się pod wnioskami komisji z 16.01.2007 r. Związek nie zadbał o to, aby zrealizować wnioski komisji, np. o rozdzieleniu zależności służbowej stron. Miał taką możliwość, ale nie pomógł swojej rzekomo mobbowanej członkini. Troska iście faryzejska.

Wybitny dorobek czy mistyfikacja?

Rzeczywiście, dwukrotnie wystawiłem ocenę negatywną dr Jarzębowskiej. Zrobiłem to zgodnie z zakresem swoich obowiązków wynikających ze Statutu PW (§ 158, ust. 6 i 7), posługując się „własną wiedzą o wykonywaniu obowiązków przez ocenianą”. Przy ocenie brane jest pod uwagę 7 zakresów działalności. Aktywność publikacyjna jest tylko jednym z nich. Podstawą negatywnych ocen były błędy w podręcznikach, skryptach i preskryptach ocenianej, błędy przenoszone na zajęcia dydaktyczne. Ocena parametryczna, na którą powołuje się Komisja, ma charakter pomocniczy, gdyż nie wynika ze Statutu PW. Od moich ocen dr Jarzębowska dwukrotnie się odwołała, uzyskując dwukrotnie oceny Komisji Odwoławczej „ocena pozytywna z bardzo poważnym (poważnym) zastrzeżeniem”. Przyczyny zastrzeżeń nie zostały przez zainteresowaną usunięte.

Odebranie wykładów dr Jarzębowskiej w języku angielskim z mechaniki analitycznej nie miało miejsca. Wykład „wygasł” na skutek zmian programowych. Ponadto obowiązuje zasada, że wykłady prowadzą przede wszystkim pracownicy samodzielni.

Co do „bezprawnego” zawieszenia dr Jarzębowskiej w jej obowiązkach dydaktycznych na wydziale MEiL PW przez Dziekana tego wydziału, to byłem obecny w czasie rozmowy Dziekana z radcą prawnym Rektora PW, mec. P. Militzem. Radca udzielił Dziekanowi takiej właśnie porady. Powodem zawieszenia było nieprzychodzenie zainteresowanej na wykłady, których się wcześniej domagała i które na skutek interwencji Rektora i Dziekana jej przydzieliłem. Doszło zatem do ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracownika (Regulamin Pracy PW, § 5, p. 2 i 7). To akurat Komisji Zakładowej nie przeszkadza. Rektor uchylił decyzję Dziekana. Powodem nie było przekroczenie przez Dziekana zakresu jego kompetencji.

Co do informowania studentów, że dr Jarzębowska „źle uczy”, to nie mam takiej wiedzy. Sprawa ma zasięg ogólnokrajowy, więc trudno ją utrzymać w tajemnicy.

Co do zmuszania dr Jarzębowskiej do samodzielnego rozwiązania zadania na egzaminie prowadzonym przez prof. K. Arczewskiego informuję, że obowiązkowi takiemu podlegają wszyscy pracownicy Zakładu i ma on charakter rutynowy. Nie może być bowiem tak, że pracownik wystawiający ocenę umie mniej niż oceniany przez niego student. Egzamin był z przedmiotu, który dr Jarzębowska wcześniej prowadziła i do którego napisała książkę. Pani Doktor opuściła egzamin. Nie jest prawdą twierdzenie, że wykonywanie zadań dydaktycznych związane jest z dodatkowymi gratyfikacjami, np. w postaci wyjazdu zagranicznego – wynika z umowy o pracę.

Myli się Wysoka Komisja co do systematycznych seminariów naukowych, które w Zakładzie Mechaniki rzekomo się nie odbywają. Ostatnie odbyły się 29 kwietnia, 6 maja i 13 maja. Dr Jarzębowska swoich prac nie prezentuje, gdyż uważa to za poniżające.

Druk preskryptów do przedmiotów Mechanics I/II został pokryty ze środków Instytutu. Nie są one wyłączną własnością zainteresowanej. Czy dziwne jest dbanie o to, żeby studenci byli nauczani z materiałów pozbawionych błędów? To ponownie Komisji nie interesuje. Do prowadzenia wykładów Pani Doktor ostatecznie nie przystąpiła, za co została zawieszona.

Wysoka Komisjo! Zwracam uwagę, że reprezentowanie pojedynczego członka związku przez Komisję Zakładową pozostaje w sprzeczności z Regulaminem Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” i jest w wyłącznej kompetencji Komisji Koła, a więc organu związku związanego z wydziałem, a nie uczelnią (§ 20, ust. 2 Regulaminu). To samo dotyczy przyjęcia w poczet członków. Pani Doktor wstąpiła do NSZZ „Solidarność” od razu na poziomie Komisji Zakładowej, a nie Koła (znowu § 20, ust. 2 Regulaminu), będąc w ostrym konflikcie z władzami wydziału. Nie stanowiło to istotnej przeszkody.

Gdzie się podziały ideały „Solidarności”? Co na ten temat sądzi Podkomisja Problemowa ds. Etyki Komisji Zakładowej „Solidarności”? Taka podkomisja w związku przecież istnieje. Niby kto lub co ma występować w obronie rzetelności naukowej, jeżeli zasady głoszone w Dekalogu (p. 7, 8 i 10) nie znajdują zrozumienia nawet w związku zawodowym o wyraźnie chrześcijańskich korzeniach? Jakie mamy prawo moralne, my, nauczyciele akademiccy, domagać się od studentów, aby prace dyplomowe były ich autorstwa oraz aby nie ściągali w czasie kolokwiów i egzaminów?

Oczy środowiska naukowego zwrócone są teraz na Radę Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych PW, przed którą toczy się przewód habilitacyjny zainteresowanej. Musi bowiem paść odpowiedź na pytanie – czy mamy do czynienia z wybitnym dorobkiem naukowym o zasięgu światowym, czy z mistyfikacją? Nagromadziło się wiele emocji. Komisja Zakładowa związku wydała już wytyczne. Wobec niepokornych wysuwa oskarżenia o mobbing. Postępowanie jest tajne, a monografia niedostępna dla społeczności naukowej. Nie będą już znane odpowiedzi na pytania cząstkowe. Poznamy końcowy wynik postępowania. Decyzja Rady Wydziału SiMR PW będzie ostateczna.

Były członek-założyciel NSZZ „Solidarność”

Politechniki Warszawskiej, nr leg. 175

dr hab. inż. Ryszard Maroński, prof. ndzw.

 

kierownik Zakładu Mechaniki

 

w Instytucie Techniki Lotniczej

 

i Mechaniki Stosowanej PW


==============================


Zarzewie konfliktu

Odpowiedź Panu dr. Zygmuntowi Trzasce-Durskiemu

15 marca 2004 roku przedłożyłem pismo ówczesnemu prorektorowi ds. nauki prof. dr. hab. inż. Piotrowi Wolańskiemu, w którym zwróciłem uwagę na opublikowanie w Oficynie Wydawniczej Politechniki Warszawskiej książki Elżbiety Jarzębowskiej Mechanika analityczna. Podręcznik ten zawiera liczne błędy, a przy tym w 90 proc. jest kompilacją książek, z których wiele nie zostało nawet umieszczonych w spisie literatury, co udokumentowałem w dwóch załącznikach. Moja prośba skierowana do Prorektora o wyjaśnienie, jak doszło „do opublikowania podręcznika, który zawiera więcej błędów niż stron”, pozostała bez odpowiedzi. Ale pociągnęła za sobą skutki. Otóż autorka podręcznika, po zapoznaniu się z moim pismem, zareagowała oskarżeniem mnie i dr. hab. R. Marońskiego o mobbing i szykanowanie.

Te zarzuty są próbą zmiany płaszczyzny sporu z merytorycznej (istnieje dowód niekompetencji i plagiatorstwa w postaci książki) na obyczajową, opartą o jednostronne pomówienie. Oskarżenia te zostały uznane za bezpodstawne przez trzy komisje, które od 2004 r. podejmowały próby rozstrzygnięcia konfliktowej sprawy.

Przyjmuję, że wobec używania wyłącznie liczby mnogiej, list Pana przedstawia uzgodnione stanowisko Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność.

O mentalności Kalego


W preambule Pan Przewodniczący gani Autora artykułu za rzekomą nierzetelność, pisząc, że Jego artykuł „oparty jest na relacjach jednej osoby” – Krzysztofa Arczewskiego. Jest to nieprawda, ale zapewne dr Wroński sam zajmie stanowisko w tej sprawie. Wiem natomiast, że Pan Przewodniczący, formułując potężną listę oskarżeń nie zadał sobie trudu porozmawiać ze mną, prof. R. Marońskim, a także Dziekanem MEiL, który dobrze zna sprawę. Jak więc Pan wypełnił wymóg rzetelności, którym szermuje?

O meritum


W mojej odpowiedzi ustosunkuję się wyłącznie do oskarżeń skierowanych pod moim adresem. Na podstawie własnego domniemania na temat procedur obowiązujących w PW wysnuł Pan wniosek, jakobym ja, przed 2002 r kierownik Zakładu Mechaniki, aprobował wydanie skryptu Mechanika analityczna na podstawie gotowego maszynopisu. Zgoda na wejście do planu wydawniczego jest wyrazem dobrej woli i wiary w rzetelność Autora osób aprobujących możliwość wydania skryptu. Nie kontrolują oni zawartości maszynopisu. Co więcej, gdyby zadał Pan sobie trud zweryfikowania swej wiary w procedury, to dowiedziałby się Pan, że podręcznik wydano mimo złej pierwszej opinii autorytetu w zakresie mechaniki teoretycznej, prof. Bogdana Skalmierskiego i nader krytycznej prof. Andrzeja Tylikowskiego.

Jak więc doszło do wydania dzieła? O to właśnie m.in. pytałem w piśmie do prorektora Wolańskiego: „jak to możliwe, aby taka pozycja mogła być wydana w Politechnice Warszawskiej - uczelni o ogromnych tradycjach i osiągnięciach”. Dzisiaj wiem, że było to ominięcie nie pierwsze i nie ostatnie w wykonaniu dr E. Jarzębowskiej. Ostatnie to wydanie pracy habilitacyjnej w Ziemi Włoskiej, jakby nie można było opublikować pracy w normalnym trybie, np. w OW PW, po standardowych recenzjach wydawniczych.

Pyta Pan: „skąd się wzięło to nagłe oburzenie Profesora na «nierzetelność» dr Jarzębowskiej?” Odpowiadam. Nie nagłe, lecz po uważnym przejrzeniu wydanego w 2003 r. dzieła, a także w obliczu jego zawartości. Na tyle uważnym, że w pierwszych czterech rozdziałach, liczących 139 stron, tylko co do 15 nie udało mi się ustalić źródła ich pochodzenia. Pozostałe 124 strony, czyli około 90 proc. tekstu, to plagiatorskie „zapożyczenia” z podręczników i monografii wydanych po polsku lub angielsku. Najdłuższe z nich liczą: 34 [T&R], 26 [K&L] i 25 [G], krótsze zaś 11 [L], 5 [G&F], 5 [N] stron (wykaz skrótów na końcu pisma). Większość książek, z których te cytaty pochodzą została dyskretnie przez Autorkę pominięta w bibliografii. Wszak nie tyle owe zapożyczenia, lecz liczba i poziom błędów były pierwszą przyczyną skierowania pytania do prorektora wówczas odpowiedzialnego za Wydawnictwa.

Po wnikliwym zapoznaniu się z dziełem nic Pan nie zauważył poza fasadą (o czym wkrótce), więc aby uświadomić Panu, na jakim poziomie są błędy, posłużę się przykładem z dziedziny lepiej Panu znanej. Jak by Pan zareagował, widząc w podręczniku taki wzór na pracę prądu: W = Uit + kQl, gdzie w pierwszym składniku symbole są powszechnie znane, a w drugim: k – stała mianowana, Q – ładunek, zaś l – długość przewodu? Osobliwe, prawda? A teraz proszę zajrzeć na str. 73 i zobaczy Pan wzór na pracę mechaniczną podobnej klasy. Przykładów tego rodzaju błędów wyliczyłem w Załączniku nr 1 do pisma do Rektora z 15.03.2004 r. kilkanaście. W istocie jest ich dużo więcej.

W kolejnym akapicie próbuje Pan epatować wyliczanką nazwisk (zresztą jedno, d’Alembert, podane z błędem) związanych z tytułami podrozdziałów, równań czy metod. Otóż to jest fasada, a za nią niezliczone błędy, niekonsekwencje i terminologiczne kurioza. Zwłaszcza niekonsekwencje wynikające z kompilowania tekstu z różnych źródeł, co doprowadza po wielokroć do farsy. Oczekuje Pan przykładów – bardzo proszę. Na str. 51 rozważane są tzw. sanie Carathéodry’ego-Czapłygina, dla których najprostsza sprawa – poprawne wprowadzenie układu współrzędnych uogólnionych – okazała się zbyt trudna dla dr Jarzębowskiej. A jak jest poprawnie, można sprawdzić na str. 82 podręcznika [G], z którego ten fragment dr Jarzębowska przepisała. W rozdziale Zasada Jacobiego (str. 118-121) trzy poważne błędy i dwie niekonsekwencje. Prawidłowe wyprowadzenie i rysunek można znaleźć tam, skąd ten fragment został splagiatowany: [T&R], str. 177-180 i [G], str. 136, 139-140. Ale, żeby to robić poprawnie, nie można wprowadzać własnych oznaczeń i skrótów (uczynionych wyłącznie dla kamuflażu), bo można się pogubić. I to ma miejsce na str. 118-121 dzieła.

Jestem podobnego zdania, jak Pan – w podręczniku akademickim trzeba przekazywać znane skądinąd wzory, twierdzenia etc. Pod jednym wszakże warunkiem: że będą one rzetelne i bezbłędne, zaś identyczne fragmenty tekstu zasygnalizowane z powołaniem na źródło. A jak to wygląda w dziele dr Jarzębowskiej? W dolnej części str. 37 jest skopiowany wywód ze str. 156 [N]. Autorka pisze: „Jeżeli początki układów (x,y,z) i (??????? ) pokrywają się (rys.1.10)...”. Gdzie jest układ (??????? )? A może domyśli się Pan, co przedstawia elipsa na rys. 1.10 oraz co oznacza symbol u(u x s’), stojący przy wektorze ON? Jeśli będzie miał Pan problem ze zrozumieniem (jak każdy człowiek znający zasady działań na wektorach), to proszę zajrzeć do źródła – [N] str. 158, rys. 6.3 i 6.5. Na 1/2 strony „dzieła” 3 błędy. Wena twórcza Pani Doktor zaowocowała daleko bardziej kompromitującymi błędami.

Oto na samym wstępie (str. 10) czytamy: „Dlatego «deus intellectualis» był podłożem dociekań filozoficznych Leibnitza i Spinozy. Chociaż w pracach Leibnitza dostrzega się silne tendencje teologiczne, to...”. Prawda jakież to mądre? Ale co jest pomysłem Autorki? Sięgamy do [L], str. XXII i tam stoi: „Thus «deus intellectualis» was the basic theme of the philosophy of Leibnitz, no less than that of Spinoza. At the same time Leibnitz had strong teleological tendencies…”. Otóż cywilizacja europejska rozróżnia dwa pojęcia: teologiczny (z gr. theós) oraz teleologiczny (z gr. téleos), ale dla niektórych osób owo rozróżnienie jest poza zasięgiem ich intelektu.

Już na następnej stronie pojawia się „zasada ogólnej względności”. Czy Pan zna takie pojęcie? A nieopodal czytamy o prawie Newtona: „Prawo to zostało sformułowane przy założeniu ruchu punktu w ziemskim polu grawitacyjnym, a więc ma także zastosowanie do ruchu planet wokół Słońca.” Czyżby? Tu zdumienie może ogarnąć przeciętnego licealistę wobec logiki tego zdania. Sięgamy więc do źródła [L], str. 3 i tam czytamy: „It was deduced from the motion of a particle in the field of'gravity on the earth and was then applied to the motion of planets under the action of the sun” – tu jest wszystko jasne. Jestem zdania, że kompilując teksty wymagające pewnego wykształcenia, trzeba do nich intelektualnie dorosnąć. W przeciwnym razie wychodzi qui pro quo. Tego typu błędów jest w dziele kilkadziesiąt. Przez to jest ono pośmiewiskiem nie tylko dla ekspertów, ale dla studentów także.

Teraz powiem coś więcej niż w inkryminowanym piśmie do Prorektora. Nierzetelność naukowa dr Jarzębowskiej nie polega wyłącznie na plagiatorstwie, popełnieniu błędów, niekonsekwencji i wprowadzeniu dziwolągów terminologicznych. Te sprawy można wytłumaczyć stanem wiedzy i świadomości Autorki. W książce wszak można znaleźć miejsca celowego wprowadzania czytelnika w błąd. Na str. 51 czytamy: „W pracy [13] zaproponowano, aby grupę więzów niebędących więzami materialnymi, a opisującymi dodatkowe wymagania nałożone na ruch układu, nazwać więzami programowymi.” Praca [13] jest autorstwa dr Jarzębowskiej. A prawda jest taka, że w wydanym w 1971 r podręczniku [G] na str. 61 jest użyte to pojęcie i podane źródło jego pochodzenia. Przykład inny ze str. 109. Czytamy: „Zasadę prac przygotowanych wyprowadziliśmy, korzystając z...”. Nieprawda, ta zasada została tylko sformułowana. Zaś na str. 19-20 do tekstu pochodzącego z [G], str. 44, dodane zostały dwa słowa: „lub nieliniowymi”, mające sugerować rozszerzenie rozważań przez Autorkę. Wzór (1.2.1) następujący po tym zdaniu przedstawia tylko liniową kombinację prędkości. Tak oto z „popraweczki” względem oryginału wyszła, w wyniku nierzetelności dr Jarzębowskiej, „pogorszeczka” w dziele. Tego rodzaju błędy liczyć można na pęczki.


Himalaje nieroztropności


Ostatni akapit części A Pańskiego listu to „Himalaje nieroztropności”. Po pierwsze, pisze Pan o oskarżycielskim piśmie. To jest pismo drobiazgowo udokumentowane i wyrażające troskę o dobre imię Uczelni i środowiska nauczycieli akademickich w obliczu błędów w procesie wydawniczym. Po drugie, przedstawia Pan swoje credo, pisząc: „trudno uwierzyć, żeby...dydaktyk mógł popełnić kilkaset błędów”. Otóż ja nie kieruję się fałszywą wiarą, ale wiedzą. Błędów i niekonsekwencji wynikających z kompilowania jest ponad 200. Dla przykładu, w dolnej części str. 27 jest 9 błędów. To, jak powinno być, znajdzie Pan w [K&L], str. 46-47. Po trzecie, sugeruje Pan, że błędy są „edytorskie”.

W przeciwieństwie do Pana, ja oglądałem maszynopis, jak też czytałem recenzję prof. Skalmierskiego w roku 2004 w Oficynie Wydawniczej. Wszystkie błędy to błędy autorskie, a nie edytorskie. Nie jest ładnie z Pana strony obarczać winą szanowane i skrupulatne Panie redaktorki z OW PW. Po czwarte, nie jest rzetelne budować figurę erystyczną na fałszywej przesłance (nie po raz pierwszy zresztą). Przecież mógł Pan sprawdzić pytając mnie, czy oglądałem maszynopis. Po piąte, za jakie grzechy mam Autorce przedstawiać listę błędów? Gdy tylko zapoznała się z dwoma załącznikami – pierwszym z listą 11 przykładowych błędów i drugim z listą 16 niekonsekwencji, miast zabrać się za ich poprawianie, oskarżyła nie tylko mnie, ale też dr. hab. R. Marońskiego o mobbing. Czy wyobraża Pan sobie, co mogłoby się stać, gdybym wskazał np. pierwszą setkę błędów? Poza tym, czy ja jestem winien powstania stosu błędów? Może to Autorka posprzątałaby po sobie? Po szóste, nieprawdziwe są wszystkie zarzuty zawarte w ostatnim zdaniu części A Pana listu.

Wszystkie zarzuty postawione mi w części C są też nieprawdziwe. Z każdym z nich mógłbym się rozprawić równie łatwo jak z tymi z części A. Jako przykład podam, że jako kierownik egzaminu wymagam i oczekuję od wszystkich pracowników powołanych do obsługi danego egzaminu rozwiązania zadań egzaminacyjnych. Na egzaminie z 24.06.2004 r. nie dopełniła tego obowiązku jedynie dr Jarzębowska spośród trzech adiunktów zaangażowanych do obsługi. A powód był prozaiczny – dr Jarzębowska nie potrafiła rozwiązać zadania ze sterowania, co udało się kilku studentom biorącym udział w tym egzaminie. Tak jak nie potrafiła udzielić merytorycznej odpowiedzi na pytania z zakresu sterowania w czasie seminarium na wydziale SiMR z 5.12.2007 r.

A co do wypowiedzi prof. Styczka oczekuję dowodów. Tym bardziej, że inkryminowane zadanie należy do elementarnych w zakresie teorii sterowania.

Konkluzja


List Pana zawiera wystarczającą liczbę dowodów, że zawartość i „walory” podręcznika Mechanika analityczna znane są Panu w stopniu umiarkowanym. Dziwi także Pańskie przekonanie o zaistnieniu mobbingu, zwłaszcza w świetle końcowych wniosków komisji pod przewodnictwem prof. Masłyk-Musiał, cytuję: „Relacje między dr Jarzębowską, profesorem Arczewskim i dr. Marońskim nie dają się opisać w kategoriach mobbingu...”. Wnioski te podpisali przedstawiciele obu związków zawodowych.

Panie Przewodniczący KZ NSZZ Solidarność, solidaryzował się Pan z naukową nieuczciwością oraz (tu użyję celowo eufemizmu) nieroztropnością. Sam dał Pan popis nieuczciwości. Z lekkością motyla i wdziękiem hipopotama oskarżył Pan mnie i dwóch innych ludzi o liczne podłości. Czy choć raz poprosił Pan o opinię oskarżanych? Nie! Człowiek honoru wiedziałby, co dalej robić. Ciekawe, co zrobi Pan?

Z ograniczonym szacunkiem

prof. dr hab. Krzysztof Arczewski

 

dyrektor Instytutu Techniki Lotniczej

 

i Mechaniki Stosowanej

 

Politechniki Warszawskiej

Lista użytych skrótów

[G] = R. Gutowski, Mechanika analityczna, PWN, Warszawa, 1971.

[G&F] = I.M. Gelefand, S.W. Fomin, Rachunek wariacyjny, PWN, Warszawa, 1979.

[K&L] = T.R. Kane, D.A. Levinson, Dynamics: Theory and Applications, McGraw-Hill, N. York, 1985.

[L] = C. Lanczos, The Variational Principles of Mechanics, Univ. of Toronto Press, Toronto, 1962.

[N] = P.E. Nikravesh, Computer-Aided Analysis of Mechanical Systems, Prentice-Hall, 1988.

[T&R] = B. Tabarrok, F.P.J. Rimrott, Variational Methods and Complementary Formulations in Dynamics, Kluwer Academic Publishers, Dordrecht, 1994.




adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=540