|
|||
:: Jaki uniwersytet? Artykuł dodany przez: nfa (2007-06-13 09:57:24) Piotr Jaroszyński Jaki uniwersytet? W 1988 roku rektorzy zgromadzeni w Bolonii na obchodach dziewięćsetlecia najstarszego uniwersytetu w Europie podpisali Wielką Kartę Uniwersytetów Europejskich. Ta Wielka Karta jest objętościowo niewielka, ale zawiera ważne zasady, które leżą u podstaw reformy kształcenia wyższego głównie w ramach Unii Europejskiej. Od tamtego czasu minęło już prawie dwadzieścia lat, można więc dokonać pewnego bilansu i zastanawiając się równocześnie, w jakim kierunku pójdą dalsze zmiany. W Wielkiej Karcie zawarte są cztery zasady. Pierwsza mówi o autonomii uniwersytetu, druga – o nierozerwalnym związku pracy naukowej z dydaktyczną, trzecia – o swobodzie badań naukowych, czwarta – o pielęgnowaniu przez uniwersytet humanistycznej tradycji europejskiej. Na pierwszy rzut oka są to zasady sensowne i nie budzące sprzeciwu. Problemy mogą powstać przy analizie szczegółów lub na poziomie interpretacji, bo interpretacja może być stronnicza. Zastanówmy się nad sensem słowa „autonomia”. Pochodzi ono z greki i oznacza kierowanie się własnym (autos) prawem (nomos). Wtórnie oznacza natomiast to, co dziś rozumiemy pod pojęciem niezależności. „Niezależność” to piękne słowo i piękna idea, ale trzeba dopowiedzieć o jaką niezależność chodzi, czyli od kogo lub od czego. Karta mówi o moralnej i intelektualnej niezależności uniwersytetu od władzy politycznej i ekonomicznej. Zasada bardzo ważna, wręcz kluczowa. Ale czy realistyczna? Gdzie? W jakich warunkach? Jeżeli bowiem zasada ta jest zbyt wyidealizowana, to w praktyce oznaczać może coś przeciwnego, a więc coraz większe uzależnianie uniwersytetu zarówno moralne, jak i intelektualne od polityki i ekonomii. Popatrzmy, co dzieje się dzisiaj. Mechanizmy kontroli i podporządkowywania uniwersytetów są coraz precyzyjniejsze. Od strony administracyjnej rośnie biurokracja, pracownicy naukowi muszą wypełniać tony papieru, różne kwestionariusze i ankiety, które na dodatek co roku się zmieniają. Nie wiadomo po co i komu jest to potrzebne. Z kolei studenci wypełniają ankiety, w których wyrażają swoje opinie o wykładzie i wykładowcy. Żeby było ciekawiej, ankiety studenckie są anonimowe. W ten sposób usankcjonowane są zwykłe donosy, bo to właśnie anonimy, których porządny człowiek nigdy nie czyta i wrzuca je do kosza, dziś stanowią materiał dla analiz naukowych, kadrowych i administracyjnych. System finansowania w coraz większym stopniu oparty jest na zdobyciu grantów, a te z kolei leżą w gestiach jakichś pozauniwersyteckich komisji. Do uczelni przyjeżdżają członkowie komisji akredytacyjnych, ingerują w treść prowadzonych przez profesorów wykładów, żądają zmian programu nauczania lub zmiany nazewnictwa (UKA). Oto jak wygląda dziś niezależność uniwersytetu! To są raczej kpiny. Doświadczyliśmy już pełnej kontroli ekonomicznej i politycznej naszych szkół wyższych w czasach komunizmu. A obecnie dawni marksiści występują w roli urzędników i znowu próbują rządzić. Kiedy to się skończy?
adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=413 |