www.nfa.pl/

:: Założenia polityki naukowej, naukowej-technicznej i innowacyjnej państwa
Artykuł dodany przez: nfa (2004-12-14 17:57:15)

Maciej Żylicz

Założenia polityki naukowej, naukowej-technicznej i innowacyjnej państwa


Stan nauki i techniki w Polsce-diagnoza

Przedstawiona w dokumencie diagnoza obecnego stanu nauki i techniki w Polsce jest w zasadzie trafna. Nie mam wątpliwości, że ta sfera życia w naszym kraju, tak niezbędna do stworzenia innowacyjnej gospodarki, nie uległa restrukturyzacji po roku 89/90. Chciałbym podkreślić, że stało się to nie tylko ze względu na malejący udział nauki w budżecie Państwa ale także ze względu na:
1.zaniechanie stworzenia mechanizmów konkurencji w sektorze nauki- tylko ok. 20-25% budżetu nauki rozdzielane było na zasadzie konkursu na ściśle określone projekty badawcze, badawczo-wdrożeniowe itp.
2.odziedziczenie starej struktury organizacyjnej instytutów-wydziałów (jednostki badawczo-rozwojowe, instytuty PAN, jednostki uczelni wyższych), koszt utrzymania tej nie zreformowanej od dziesiątków lat struktury pochłania 65-70% budżetu KBNu (tak zwana działalność statutowa plus SPUB)
3.odziedziczenie starej struktury priorytetów, w wyniku czego nauka w naszym kraju nie rozwijała się równomiernie
4.brak mechanizmów, zgodnie z którymi przemysłowi opłacałoby się wprowadzać nowe polskie technologie oraz brak mechanizmów, zgodnie z którymi pracownikowi naukowemu opłacałoby się współpracować z przemysłem.
5.brak zaplecza naukowo-wdrożeniowego, obsługa prawna i menagerska (patentowanie, poszukiwanie przedsiębiorstw, które patent wdrożyłyby), inkubatory dla nowo tworzonych firm (obniżenie kosztów rozpoczęcia działalności gospodarczej), zaplecze usługowe typu „core facilities”
6.brak systemu venture capital – funduszy powierniczych
7.obniżenie poziomu edukacji (w ciągu ostatnich 15 lat – 4,6 razy więcej studentów-a prawie taka sama kadra naukowo-dydaktyczna)
8.konserwatyzm środowiska naukowego, brak jego mobilności, stabilizacja po osiągnięciu stopni naukowych, skandalicznie niskie pensje, emigracja ludzi młodych dobrze wykształconych .
W przedstawionych zestawieniach statystycznych brakuje mi elementu oceny stanu nauki w Polsce w porównaniu z innymi krajami. W lipcowym numerze najbardziej prestiżowego czasopisma naukowego „Nature” ukazał się artykuł na temat udziału poszczególnych krajów w dokonaniach nauki światowej. W kategorii najlepszych prac w latach 1997-2001 Polska osiągnęła 21 miejsce w skali światowej (na 120 krajów). Wyprzedzają nas kraje, które wielokrotnie więcej wydają na naukę niż Polska. Najciekawsze jest porównanie efektywności prowadzonych badań (liczba cytowań podzielona przez liczbę opublikowanych prac) w funkcji dochodu narodowego brutto liczona na głowę mieszkańca danego kraju (nie uwzględnia się jaka część tego dochodu jest przeznaczana na B+R). Okazuje się, że efektywność pracy naukowej w Polsce jest porównywalna z Japonią czy Irlandią, które posiadają znacząco wyższy dochód narodowy i wielokrotnie więcej wydają na naukę. Wniosek z tego porównania jest jeden, że nie jesteśmy pustynią naukową, mamy od czego startować. Jeszcze nie wszyscy pracownicy naukowi wyemigrowali z Polski, wystarczy dokonać zmian systemowych aby zmniejszyć dystans w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych. Głębsza analiza wykazuje, że statystycznie wysoką wydajność w pracy naukowej, mamy dzięki pracy ograniczonej liczby zespołów naukowych, których finansowanie zależy od międzynarodowe organizacji i fundacji a nie od ograniczanej dotacji w budżecie kraju na naukę.




Proponowane kierunki rozwoju nauki i technologii w Polsce do 2020 r.

W stosunku do tego rozdziału mam dużo więcej uwag krytycznych. Naturalnie jest pełna zgoda jeśli chodzi o dalekosiężne cele aby stworzyć 'społeczeństwo wiedzy', aby 'nauka dawała impuls dla rozwoju gospodarki' - z tymi hasłami, które tak łatwo wypowiadają politycy, się zgadzam. Problem tylko polega na tym, jak to osiągnąć? W tej części założeń autorzy wielokrotnie powołują się na to co się dzieje w Unii Europejskiej, że akcesja Polski do UE 'powoduje konieczność odzwierciedlenia priorytetów UE w polskiej polityce naukowej'. I w tym przypadku powołują się na 4, 5, 6 Ramowy Program Badań. W logice tych uzasadnień zapomina się jednak o dwóch sprawach - pierwszej, że nauka w UE (poza Wielką Brytanią) nie jest konkurencyjna w stosunku do USA i to nie od UE powinniśmy się uczyć jak efektywnie prowadzić badania naukowe i jak powiązać naukę z gospodarką. Po wtóre, trzeba podkreślić, że fundusze na wspomniane Ramowe Programy Badań to jest jedynie ok. 5% funduszy, które Europa wydaje na naukę. I rzeczywiście w ramach tych 5% można eksperymentować i tworzyć konsorcja, sieci, koncentrować się na tak zwanych badaniach aplikacyjnych. Są to wszystko niezwykle ważne - ale jednak projekty pomocnicze. Ustawianie całej strategii rozwoju nauki danego kraju na podstawie tych pomocniczych projektów jest niewłaściwe. Trzeba brać przykład z krajów anglosaskich Wielkiej Brytanii, USA jak rozwijać naukę tak aby przynosiła korzyści dla gospodarki. Tam stawia się przede wszystkim na:
1.jakość badań naukowych;
2.bezwzględną konkurencję o środki finansowe oraz
3.na to, aby obydwu stronom, nauce i gospodarce opłacało się współpracować.
Żaden z programów ramowych (5 i 6) nie spełnia tych kryteriów. Wręcz przeciwnie, tworzone na przykład konsorcja naukowe w 6 programie zabijają resztkę konkurencyjności naukowej w Europie. Wspólne z partnerem gospodarczym programy naukowe w ramach 5 RP są nieporozumieniem, po paruset stronnicowej aplikacji, po selekcji projektów nie zawsze związanych z meritum sprawy, ale pokazaniu czy jest tam np. partner z Portugalii czy Grecji, dostaje się tak małe pieniądze, które wystarczą zaledwie na zatrudnienie jednego doktora lub dwóch doktorantów na okres trzech lat - to jest absurdem.
Po totalnej krytyce tych projektów ramowych (Towarzystwo Maxa Plancka, Europejska Organizacja Biologii Molekularnej, Europejska Fundacja Nauki), całkowicie ignorowanej przez polityków, w 7 programie ramowym postanowiono nareszcie stworzyć Radę Badań Naukowych (European Reserach Council), która, na wzór amerykańskiego NSF, czy NIH będzie na zasadzie, peer review (w rozumieniu anglosaskim), oceniała projekty badawcze i przyznawała odpowiednie dotacje na ich wykonanie.

Przebijający się w tekście Założeń podział na nauki podstawowe i stosowane jest niewłaściwy -tak myśleliśmy 20-50 lat temu. Nie ma nauki podstawowej czy stosowanej, jest tylko dobra nauka i zła nauka. Taki podział przyniósł, i nadal przynosi, naszemu krajowi ogromną szkodę i miliony straty oraz doprowadził do tego, że innowacyjność naszej gospodarki jest bardzo mała. Pod sztandarami zastosowań praktycznych, kosztujących miliony złotych, pseudo naukowcy wykonywali pseudo badania, które nikomu nigdy się nie przydały. Nawoływanie teraz by priorytetem były badania stosowane jest wchodzeniem drugi raz do tej samej rzeki. Priorytetem na najbliższe 10-20 lat powinno być wspomaganie dobrej nauki i budowanie infrastruktury aby te osiągnięcia naukowe były zastosowane w gospodarce.




Historia rozwoju, przynoszących obecnie największe zyski w gospodarce światowej, przemysłu komputerowego, biotechnologii, a także, aczkolwiek w mniejszym stopniu, przemysłu farmaceutycznego pokazuje, że podwalinami tych przemysłów były odkrycia naukowe dokonane z czystej chęci poznania prawdy a nie zamówione przez polityków. Czasami z pozoru całkowicie „teoretyczne” odkrycie, jak na przykład w roku 1953 izolacja enzymu specyficznie tnącego materiał genetyczny jakiegoś tam wirusa, dało podwaliny do rozwoju całej gałęzi przemysłu - biotechnologii. Podobną nauką pokory dla polityków zarządzających nauką i chcących koniecznie zaprogramować jej rozwój, powinna być tegoroczna nagroda Nobla z dziedziny chemii czy tegoroczna nagroda Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej z dziedziny nauk technicznych.
Proszę mnie nie zrozumieć opacznie, ja nie jestem przeciw wyznaczaniu priorytetów i planowaniu- ale nie w skali 10-20 lat! Bo nawet przy najlepszym programie Foresight, który zresztą w Polsce jest w powijakach, możemy mówić o skali 4 maksymalnie 5 lat. W tej perspektywie wymienione w Założeniach strategiczne obszary tematyczne z zakresu Info, Techno , Bio i Basic są do przyjęcia. W skali natomiast 10-20 lat należy planować i budować infrastrukturę niezbędną do uprawiania nauki na takim poziomie aby część z tych osiągnięć udało się wykorzystać w praktyce. Jeżeli już tak się stało, że nowa ustawa o finansowaniu nauki centralizuje całkowicie zarządzanie nauką, analogia do centralizacji systemu opieki zdrowotnej, należy wykorzystać tę władzę do wprowadzenia, czasami wbrew środowisku naukowemu, zasadniczych zmian systemowych. Część z tych zmian jest zarysowana w Założeniach w paragrafie 'instrumenty realizacji celów rozwoju nauki'.

Instrumenty realizacji celów rozwoju Nauki

Niestety, wśród niezwykle cennych inicjatyw, szczególnie w zakresie ustawy o inowacyjności, z dokumentów tych wynika przeświadczenie-wiara, że jak 'racjonalnie zaplanujemy' odkrycia naukowe, damy 'bezwzględny priorytet pewnym dziedzinom nauki' , Minister opublikuje 'krajowy program ramowy' oraz zwiększymy ogólne nakłady na naukę zgodnie z Strategią Lizbońską to wszystko będzie dobrze. Nic bardziej mylnego. Przebudowanie systemu wymaga współdziałania legislacyjnego (na poziomie ustaw i rozporządzeń) wielu resortów Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Gospodarki i Pracy, Ministerstwa Edukacji i Sportu oraz Ministerstwa Nauki i Informatyzacji. Powinniśmy wspólnie dążyć do tego aby:
1.Zrównać w 'prawach i obowiązkach' trzy istniejące i wzajemnie zwalczające się piony: Jednostki Badawczo Rozwojowe, placówki PAN oraz Jednostki w strukturze uczelni wyższych. Podział taki odziedziczyliśmy po tak zwanym okresie minionym i nie powinniśmy go dalej pielęgnować.

2.Aby osiągnąć szczytny cel, żeby 2/3 inwestycji w naukę pochodziło spoza źródeł budżetowych, należy bezwzględnie poprzeć (może poza 22% podatkiem Vat na usługi naukowe) projekt ustawy o innowacyjności przedsiębiorstw , i ustawy o Krajowym Funduszu Kapitałowym.
Tylko po wprowadzeniu takiego mechanizmu możemy liczyć na to, ze przemysłowi będzie się opłacało współpracować z nauką. Aby ułatwić współpracę nauki z przemysłem należy poprzeć tworzenie Parków Naukowych, w tym Centrów Zaawansowanych Technologii.

3.Wykorzystać pieniądze strukturalne (bo ofsetowych już się nie da) na budowanie zaplecza naukowo-wdrożeniowego, na budowę Parków Naukowych i tak zwanych Centrów Zaawansowanych Technologii gdzie jednostki badawcze i przedsiębiorcy odpłatnie będą mogli uzyskać usługi badawcze i wdrożeniowe. Gdzie dzięki zgromadzeniu unikatowej aparatury badawczej opracowane będą nowe technologie. Gdzie w pobliżu istnieć będą, w ramach parków naukowych, inkubatory dla nowo powstałych firm, biura eksperckie z zakresu patentowania, zarządzania, szukania wśród istniejących lub tworzenia nowych firm wdrażających nowe technologie. Brak takiego zaplecza jest jednym z podstawowych hamulców we wdrażaniu osiągnięć naukowych do przemysłu. Aby nie rozpraszać pieniędzy strukturalnych należy uznać, że Centra te powinny powstać tylko tam gdzie istnieje masa krytyczna nauki i powiązania z przemysłem, gdzie przemysł z nauką chcą ze sobą współpracować. Docelowo powinno być 8 centrów: Wrocław, Poznań, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Katowice/Gliwice, Kraków i Lublin. Docelowo każde z tych centrów powinno dysponować kwotą ok. 10 mln EURO na stworzenie infrastruktury, która następnie sama na zasadach rynkowych musi się utrzymać. Obecne przymiarki: na istnienie 26 Centrów Zaawansowanych Technologii, 80 Centrów Doskonałości grozi rozproszeniem funduszy strukturalnych i utratą szansy stworzenia nowej jakości.




Fundusze budżetowe przeznaczone na naukę powinny być przesunięte w kierunku tak zwanego 'trudnego' pieniądza:
4.większa część dotacji budżetowych na naukę (ok. 50-60%) powinna być przydzielana dla zespołów lub konsorcjów badawczych na ściśle określone projekty selekcjonowane w czasie konkursów na podstawie systemu peer review. Tam gdzie jest to możliwe, należy zapraszać do gremiów selekcjonujących pracowników naukowych spoza Polski. Przestrzegałbym (taka próba jest widoczna w Założeniach) przed tworzeniem naszego polskiego systemu ocen projektów. Projekty badawcze zakwalifikowane do realizacji powinny pokrywać koszty zatrudnienia pracowników naukowych uwzględniając godziwe pensje, ponadto posiadać większe niż dotychczas koszty pośrednie tak, aby jednostki naukowe, w których realizuje się projekty mogły z tych pieniędzy utrzymać część infrastruktury (patrz pk.5). Po paru latach wprowadzenia takiego 'rynkowego' systemu dokona się selekcja pozytywna i dobre jednostki uzyskają znacząco większe fundusze a słabe zbankrutują. System projektów badawczych powinien uwzględniać istnienie tak zwanych projektów własnych (ok. 15-20% dotacji budżetowej) gdzie tematyka projektów byłaby rozproszona gdyż, jak wspomniałem wyżej, nigdy nie można do końca przewidzieć w jakim kierunku rozwinie się nauka, a taki duży kraj jak Polska powinien mieć specjalistów z różnych dziedzin nauki (szczególnie tych związanych szkolnictwem wyższym). W tym zakresie proponuję także, wzorem amerykańskiego NIH, wprowadzenie nowego konkursu na finansowanie grantów wysokiego ryzyka. Każdy system grantowy ma tendencje do pewnej degeneracji a mianowicie większą szansę w konkursie mają projekty 'prawie już wykonane'. W systemie konkursowym trudniej jest przebić się projektom wysokiego ryzyka, gdzie nie wykonano jeszcze badań pilotażowych, gdzie kierownik projektu nie ma znaczącego dorobku naukowego, ale ma pomysł. W tym przypadku najlepsze projekty powinny być przyznawane na okres nie przekraczający 2 lat i dotacja nie powinna przekroczyć np. 200 000 zł.
Pozostałe fundusze na projekty badawcze (ok. 30%) powinny być przeznaczone na kierunki priorytetowe (np. Bio-Info-Techno w skali najbliższych 4-5 lat): projekty zamawiane, celowe, preaplikacyjne (z których można by było opłacić rozszerzenie patentów) itp. Projekty powinny być rozliczane przez komisje, w skład których, oprócz naukowców, wchodziliby specjaliści z różnych dziedzin życia gospodarczego i społecznego. Propozycja ta różni się od tej zawartej w Założeniach, gdzie sugeruje się udział czynnika gospodarczego i społecznego już na etapie systemu oceny wchodzących do konkursu projektów. Przy wzroście liczby projektów badawczych ocenianych na zasadach konkursu należy liczyć się z tym, że system ten należy wyprowadzić poza Ministerstwo Nauki i Informatyzacji i utworzyć Agencję Rozwoju Nauki i Innowacyjności (ARNI), która na podobnych zasadach jak np. DFG w Niemczech, czy NSF w Szwajcarii, czy w USA uzyskiwałaby z Ministerstwa Nauki i Informatyzacji dotacje wraz z priorytetami Rządu oraz odpowiednim rozporządzeniem ministra dotyczącym reguł dystrybucji tej części dotacji.
5.Fundusze na tak zwaną działalność statutową i utrzymanie unikatowej aparatury badawczej powinny być systematycznie zmniejszane co rok np. o 5%, tak aby docelowo nie przekraczały 40-45%. Najlepsze jednostki rekompensowałyby tę stratę dzięki podwyższonym kosztom pośrednim realizowanych projektów badawczych. Utworzylibyśmy wtedy system dynamiczny, zależny od jakości pracy i wyników. Fundusze na działalność statutową powinny być przyznawane na podstawie oceny parametrycznej, której ogólne zasady zostały nakreślone w paragrafie 4.2.1 Założeń. Z funduszy tych finansowana byłaby tylko niewielka część etatów badawczych kluczowych dla jednostki, pozostałe osoby w jednostkach powinny być zatrudnione z na kontraktach opłacanych z projektów badawczych (patrz pk.4). Obecny stan, w którym prawie 70% dotacji budżetowej jest kierowana do tego strumienia, hamuje rozwój naukowy. Bardzo często zdarza się, że z funduszy tych (niestety dotyczy to w pewnym stopniu także tak zwanych badań własnych na uczelniech) finansuje się te zespoły badawcze, które przegrały konkurs ogłoszony w skali ogólnopolskiej. System ten jest więc głęboko demoralizujący.
6.Inwestycje aparaturowo-budowlane powinny obejmować jedynie wnioski integrujące środowisko, wspólny park naukowo badawczy wspólne jednostki itp. Inna aparatura powinna być kupowana z funduszy projektów badawczych.




7.Mobilność i odmłodzenie kadry powinna być zapewniona poprzez:
Zatrudnienie większości pracowników (łącznie z profesorami!) na czasowych kontraktach, a nie na czas nieokreślony. Tylko nieliczni pracownicy naukowi mogli by dostać stała posadę (ang. tenure)
Zamiana habilitacji w naukach o życiu, naukach ścisłych i inżynierskich na międzynarodowy konkurs na każde samodzielne stanowisko badawcze w jednostce. W pierwszym etapie konkursy takie powinny być 'dozorowane' przez wybieralne ciało w rodzaju Komisji Kwalifikacyjnej. Przyjęcie takiego systemu pozwoli na zatrudnianie wysoko wyspecjalizowanych obcokrajowców osoby, które wyemigrowały z Polski oraz pozwoli ludziom młodym szybciej uzyskać samodzielność naukową. W wielkiej Brytanii w okolicach 30 roku życia można prowadzić już samodzielny zespół badawczy.
Przyjęcie zasady, że nie można kierować samodzielną grupą badawczą w tej samej jednostce, w której zrobiło się doktorat. Taka reguła jest wprowadzona w krajach anglosaskich, łamie się ją czasami w przypadkach nadzwyczajnych np. w przypadku laureatów Nagrody Nobla.
Każde stanowisko samodzielnego pracownika naukowego w naukach o życiu, naukach ścisłych i inżynierskich powinno być okresowo np. raz na 4 lata oceniane przez międzynarodowe komisje. W przypadku braku pozytywnej oceny kontrakt nie powinien być przedłużany. Bezwzględne należy wprowadzić rotacji na stanowiskach kierowniczych np. dyrektorów instytutów. Kierownicze stanowisko powinno być obsadzone przez jedną osobę nie dłużej aniżeli dwie kadencje.
Utrzymanie systemu stypendialnego dla doktorantów i znacząca rozbudowa systemu stypendiów post-doktoranckich.

Niestety obecnie rozpatrywane przez Sejm RP projekty ustaw dotyczące szkolnictwa wyższego nie rozwiązują żadnego z przedstawionych powyżej zagadnień-zamrażają jedynie stan obecny.
Pamiętać należy, że niespełnienie przynajmniej jednego z elementów tego nowego systemu finansowania nauki spowodować może utratę możliwości implementowania najlepszych osiągnięć naukowych w gospodarce. Główna więc krytyka przedstawionych założeń polityki naukowej, naukowo technicznej i innowacyjności państwa (projekt z dnia 1.10.2004) polega na tym, że przy wprowadzeniu w gospodarce elementów wolnego rynku próbuje się wprowadzić w nauce elementy centralnego sterowania. Cała sfera dotycząca styku nauki i gospodarki powinna być kształtowana przez potrzeby rynku a nie przez nawet najlepszego urzędnika w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji. Moja propozycja idzie w kierunku 'urynkowienia' nauki polegającej na zaostrzeniu konkurencji między zespołami naukowymi o środki finansowe, oparcie zatrudnienia w nauce o kontrakty a nie stałe posady, uwolnienia inicjatywy ludzi młodych i stworzenia pomostu miedzy nauką i gospodarką poprzez inwestycje w infrastrukturę niezbędną do wykorzystania nauki w gospodarce.

Maciej Żylicz Członek PAN, PAU i Academia Europaea
Warszawa, 27. 10.2004




adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=38