www.nfa.pl/

:: MOBBING UCZELNIANY W OPINIACH INTERNAUTÓW
Artykuł dodany przez: nfa (2007-01-13 20:59:29)

Józef Wieczorek

MOBBING UCZELNIANY W OPINIACH INTERNAUTÓW


Na temat mojego tekstu 'Mobbing uczelniany' opublikowanego w nr 6 (14) 2003 OBYWATELA wywiązała się ożywiona dyskusja internetowa na stronach portalu ONET. Wiele wypowiedzi wnosi istotne informacje dla poznania mobbingu na uczelniach polskich. Wydaje się, że jest to problem bardzo wielu, jeśli nie wszystkich polskich uczelni, ale jest to problem zamiatany pod dywan przez decydentów. Warto więc przekazać wybór wypowiedzi, które winny zainteresować szersze grono czytelników, szczególnie tych, którzy nie korzystają z internetu.
Wypowiedzi potwierdzają opinię o ważnej roli jaką odgrywa internet w budowie społeczeństwa obywatelskiego. Widać jak ważne ma znaczenie internet w informowaniu o prawdziwych problemach nurtujących społeczeństwo. Internet omija cenzurę (chociaż nie do końca), stąd obraz jaki dają autentyczne wypowiedzi internautów tak różni się od obrazu uczelni przedstawianego przez rektorów w oficjalnych wypowiedziach w mediach. Niestety rektorzy nie mają argumentów merytorycznych dla podjęcia dyskusji z tezami artykułu. Mimo, że artykuł przekazałem rektorom uniwersytetów polskich pisząc 'Będę wdzięczny za merytoryczną krytykę..' nie mam komu tej wdzięczności okazać, bo żaden z rektorów takiej krytyki nie przedstawił. Rozumiem, że żaden z rektorów nie miał żadnych merytorycznych argumentów przeciwko słuszności tez, które przedstawiłem. Po dyskusjach internetowych nie ma natomiast wątpliwości, że obraz uczelni jest jeszcze bardziej negatywny niż to przedstawiałem, gdyż moje wypowiedzi w artykule tonowałem.


OPINIE INTERNATUTÓW

(TO DAJE DUŻO DO MYŚLENIA)


"Cieszy mnie, że w końcu ktoś o tym mówi co się dzieje na polskich uczelniach"

"Bardzo dobrze, że artykuł się ukazał, a Autor uczciwie przedstawił problem"

"Niestety, to właśnie tam, gdzie podejście pedagogiczne i wszelki humanizm powinny górować- króluje mobbing..."

"Dlatego popierajmy odważnie mówiących prawdę o środowisku akademickim, jak autor tego artykułu. "

"Układy między gronem profesorskim są straszne, czasami wzbudzają odruch wymiotny!!!"

" W Krakowie mobbing jest niestety obecny na wszystkich uczelniach, w to co tu się dzieje nikt by nie uwierzył? To jest zdziczenie nauki!"

" np.doktorantka została zniżona do roli małpy i kozła ofiarnego, którą szanowny Pan Profesor bez skrupułów poniżał i ośmieszał przed pełną salą studentów "

" W ogóle czasami "chore" są relacje pomiędzy pracownikiem [dydaktycznym i niedydaktycznym] a studentami i pracodawcą [oczywiście na niekorzyść pracownika]. Uważam, że to brak kompetencji u pracodawcy; tzn. rektora, dziekanów, kierowników katedr i zakladów"

" Przełożeni mogą np. zabrać efekty wieloletniej pracy, zniszczyć (uczynić niedostępnym) stanowisko pracy, bywa, że zakażą publikowania napisanej pracy. Dużym problemem jest brak rozjemcy, o którym mowa w artykule, bo praktycznie nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. Sprawy uczelni są dla sądów albo nieczytelne, albo (na ogół) rozwiązywane po myśli uczelni. Jeśli ktoś zna przykłady, gdy w podobnych sprawach pracownik wygrał z uczelnią niech napisze"

" Autor tego artykułu szczerze i prawdziwie opisał zjawisko mobbingu na polskich uczelniach oraz instytutach PAN. To bardzo okrutna prawda, że szefowie lokalnych placówek lub katedr, czy zespołów badawczych rezydują czasem dłużej niż 25 lat i rzeczywiście wycinają potencjalnych konkurentów i nie daj Boże jak podwładny drukuje więcej, a jeszcze gorzej "nie po myśli " przełożonego, a ten przecież decyduje o stypendium zagranicznym (ustala listę i kolejność) o złożeniu wniosku o awans naukowy. A całkowita zgroza, jeśli ma się odmienne poglądy od szefa, wtedy może nastąpić koniec kariery naukowej. Dużo patologii i niedostatek środków na uzdrowienie tej sytuacji"

" Czynnikami sprzyjającymi wszelkim formom mobbingu osób zarządzających zespołem ludzkim zwanych szefami na mojej uczelni są:
1.pazerność i chciejstwo materialne szefa,
2.poziom naukowy i intelektualny szefa,
3.koterie i nepotyzm na poziomie wyższych, kierowniczych struktur władzy,
4.feudalny, despotyczny styl zarządzania,
5.skłonność do zawłaszczania dorobku naukowego młodszych pracowników. "

"Wszyscy wiemy, jakie jest w sytuacji wieloetatowości pracy zachowanie najwyższych władz uczeli. Jak najdalej uciec od problemu i stosować działania pozorne!!!
Mam wiele, wiele więcej spostrzeżeń o zagadnieniu mobbingu na uczelniach wyższych. Moja szefowa jest "wybitna" w tym zakresie".

" znamy na forum stanowisko mobbingowanych a mnie ciekawi jeszcze zdanie mobbingujących"

" Mógłbym się nie zgodzić z autorem, gdybym nie pracował 14 lat na uczelni. Niestety to rycząca prawda"

" Płaczę czytając ten artykuł. To wszystko prawda, kiedy to się zmieni !!!!!"

" Dzisiaj jestem profesorem, przez ponad 25 lat byłem poddawany mobbingowi. Po wyróżnionym nagrodą ministra doktoracie poniewierano mną na etacie technicznym 20 lat."

" UMK w Toruniu jakby wyjęte żywcem z tego artykułu, wystarczy poczytać spis pracowników uczelni. O gnębieniu młodych i ambitnych to szkoda gadać. To jest zjawisko powszechne. Zamiast naprawdę zdolnych, zatrudnia się krewnych i znajomych. Łamanie praw pracownika i mobbing są na porządku dziennym. O stosunku do studentów szkoda gadać. Ich prawa też są łamane. NIK powinien chyba mieć tu permanentną kontrolę z etatem podręcznego prokuratora"

" skostniała struktura uczelni polskich, niekonkurencyjna i zachowawcza sprzyja sekowaniu zdolnych. Fakt. Uczelniany mandarynizm konserwuje regres intelektualny"

" aby układy rodzinne nie stanowiły ośrodka mobbingu, tzn. aby katedrami nie rządziły klany, które odnoszą z tego powodu korzyści finansowe i nie tylko.."

" W pełni się zgadzam. Znam to z autopsji... Ale może siła leży w niezniechęcaniu się?"

" Dobrze, że ktoś to wreszcie zauważył. Może w końcu kiedyś skończy się nieomylność niektórych profesorów. Przecież nasze wyższe uczelnie to skansen."

" Byłem pracownikiem uczelni i zgadzam się z tezami artykułu. Wszelka krytyka jest źle widziana za wyjątkiem tej "idącej w dół" "

" Mobbing to kolejny głupawy pomysł na szukanie problemów tam, gdzie ich nie ma....
ludzie - weźcie się do pracy, zamiast strajkować, zajmować mobbingiem i innymi pierdołami !!!!"

"Niestety nie bzdura... Kolega Pawel chyba nie chce widzieć tego, co się wokół niego dzieje. Zjawiska opisane w artykule są częste w naszej nauce. Kwitowanie ich określeniem "bzdura" i zrównywanie z amerykańskim hoplem na punkcie molestowania to nieuczciwość"

"Artykuł opisuje raczej EWIDENTNE przejawy, typowych dla hierarchicznych struktur władzy, bezwzględnych zabiegów karierowiczowskich, gdzie nepotyzm, konfabulacje, intrygi, a nierzadko szantaż i presja psychiczna są na porządku dziennym"

" Demoralizacja, zblazowanie, chciwość i brak zwyczajnej ludzkiej klasy wśród wielu polskich profs/habs to zapewne nie tylko efekt negatywnej selekcji na uczelniach. Ta selekcja jest SKUTKIEM, a nie przyczyną i zapewne tylko UJAWNIA głębsze źródła upadku ETOSU, za przeproszeniem, INTELIGENCKIEGO w Polsce w ogóle."

" Przeżyłam mobbing zawodowy wynikający z niedopasowania do układów rodzinno-towarzyskich, a i alkoholowych. Łapówek nie brałam [łapówki opisywała lokalna prasa] ale też nie mogłam zostać adiunktem pomimo aktywności zawodowej i stosownego tytułu, żadnych pieniędzy na badania a konferencje finansowane we własnym zakresie i zajęcia jako jedyna musiałam odrabiać "

"prymitywizm polskiego szkolnictwa wyższego.Przez kilka lat pracowałam na wyższej uczelni i w to co musiałam przejść nikt by mi nie uwierzył. Powoli rozmawiając z innymi pracownikami wyższych uczelni okazywało się, że nie jest to tylko mój problem. Najgorsze jest to, że przez lata nie przyznawałam się do tego mojej rodzinie, gdyż było mi się wstyd przyznać, że mam takiego szefa, głupiego prymitywnego prostaka, niestety!"

" Kobiety u władzy stanowią 99% wszystkich pracowników mojego Wydzialu [sic!]. Są to osoby w wieku menopauzalnym i po; i jak tu wytrzymać?!!"
" Zapewniam, że pracownik administracyjny (w każdym razie na uczelni, na której pracuję) jest na jeszcze niższej pozycji niż student. Trzymanie się "tylko własnego poglądu" owocuje... utratą pracy..."

"Ja właśnie piszę pracę licencjacką na temat mobbingu .... ale szkolnego. Będąc w podstawówce wielokrotnie padałem ofiarą takiego zjawiska. Moja klasa nie była zbytnio rozgarnięta, a ja wyróżniałem się poziomem inteligencji (co pomagało mi być prymusem). Musiałem jednak znosić wyzwiska w stylu "kujon" itp. Nie bylem zapraszany na imprezy, nikt mi nawet nie chciał podać ręki. W mobbingu szkolnym osobom uzdolnionym i inteligentnym próbuje się przyłożyć łatkę "kujona" (kogoś kto bezmyślnie zakuwa)"

" A zastanawiali sie Państwo kiedykolwiek nad pozycją pracowników NIEdydaktycznych?? To jest dopiero pole do popisu dla mobbingujacyh! Ja pracuję w księgowości jednej z wyższych uczelni. Cóż z tego, że mam tytuł mgr i dodatkowo prowadzę zajęcia dydaktyczne? I tak KAŻDY może mi "nawciskac", bo jestem TYLKO pracownikiem administracyjnym. Mało tego - student też się może poskarżyć - nieważne czy ma racje czy nie - wystarczy, że jest w dobrych układach z właściwym prorektorem!"

"To wszystko prawda. Bardzo się cieszę, że w końcu ktoś to zauważył, bo do tej pory faktycznie uczelnie tylko się reklamowały. Prawda jest taka, że zaczynających naukę studentów traktuje się jak komputery, które można przestawiać, wyładowywać na nich swoją złość, albo wyłączać jak przestały być potrzebne. Odniosłem wrażenie, że na uczelni studenci są elementami wręcz niepożądanymi. Stopień tych działań zależy od wydziału, celuje w tym wydział inżynierii mechanicznej i robotyki z AGH. Zdarzają się tam ludzie będący chamami o rząd większymi niż menele z dworca. Studentów traktują jak rzeczy, na których można się wyładować. I tych, którzy są dobrzy w jakiejś dziedzinie wywalają na starcie. Dalej przechodzą tylko ci, którzy byli spolegliwi."

"Problem jest bowiem w tym, że jeśli już dojdzie do mobbingu czy wyzyskiwania podwładnych, nasz system nie ma żadnych mechanizmów samonaprawczych...
To jest dokładnie to, o co chodzi. Potrzebne są ZMIANY SYSTEMOWE, a nie działania na zasadzie straży pożarnej".

" Ponieważ państwowy żłób jest zawsze za mały, naczelną zdolnością staje się więc umiejętność wyrzynania konkurentów. Oczywiście nie należy idealizować ludzi pracujących w tzw. naukach ścisłych. Kumoterstwo, nepotyzm itd. są tam również dobrze znane, ale na szczęście są one tylko dodatkiem do prawdziwej nauki, i jak powiedziałem, każdy zdolny i pracowity człowiek jest w stanie te sprawy przeskoczyć. Przy okazji, zauważyłem, że prawie cały ten jazgot, jaki się odezwał w reakcji na twój komentarz, jest w wykonaniu kobiet. Widać wyraźnie, że baby wyczuły pismo nosem i dobrze już wiedzą, że ten cały bełkot o mobbingu, molestowaniu etc. to najlepszy koń do podwiezienia się trochę wyżej w strukturze uczelnianych grajdołków."

"likwidacja habilitacji to byłby pierwszy krok do ograniczenia działania maczugi. Konieczność uzyskania habilitacji wg procedury obecnego systemu jest jednym ze źródeł opisywanych tu patologii "

"Najlepszym sposobem na zahamowanie mobbingu jest wprowadzenie lekcji etyki w szkole jako przedmiotu"

"Przypadek czy nagonka? Oczywiście słyszy się o przypadkach nagannego traktowania podwładnych w tej czy innej instytucji naukowej. Część z nich oczywiście jest prawdziwa, część bierze się z istotnych trudności w ocenie rzeczywistych relacji profesor-pracownik i niedostosowania do nich zachowań jednej lub obu stron (standardowy problem to ocena autorstwa prac). "

"Akademia Pedagogiczna w Krakowie!!! Szczególnie przedmioty związane z chemią. Prowadzący te zajęcia, to prawdziwe diabły!!!"

" Niestety jest tak jak Pan pisze ! Lat temu 8, mój recenzent (starszy człowiek z tytułem profesorskim zajmujący stanowisko kierownika katedry) zaproponował mi pozostanie na uczelni i robienie tzw. "kariery naukowej". W momencie rozpoczynania studiów marzyłem o takiej sytuacji, jednak po pięciu latach odmówiłem. Dlaczego? Po prostu przez pięć lat napatrzyłem się na tzw. "środowisko naukowe", na wzajemne "podgryzanie się" przez większość (nie mówię że wszystkich) panów "naukowców", na boje o doktorantów, na sitwy i układy."

" Zgadzam się, uczelnia to jedno wielkie bagno. Ludzie, którzy później reprezentują Polskę są tacy a nie inni.Wynika to z braku kontroli."
"Mobbing na Uniwersytecie Jagiellońskim.Rektorem, obecnie, nie zostaje się z ramienia partii tylko z ramienia grupy interesów doraźnie utworzonej na danej uczelni. Są to grupy ponadpartyjne o wiezi czysto ekonomicznej (podział dodatków funkcyjnych, nagród, grantów, itd., itp.,czyli "piniędzy" jak mówi znajomy drhab."

" Gra polega na tym, żeby niewygodnego zdołować, złamać, zastraszyć i zmusić do pisania prac "pod osobę". Zjawisko to nie dotyczy wszystkich a jedynie pewnej grupy ludzi, zazwyczaj asystentów, choć zdarzają się doktorowie, którzy obrażają dorosłych przecież ludzi na swoich zajęciach z racji tego, że mają przewagę. Fakt, że uczelnia ma garstkę naprawdę dobrze wykształconych i pomocnych ludzi, ale ci są na tyle świadomi swojej wartości, świetnie wykształceni i są profesjonalistami, dlatego zapewne nawet im nie przychodzą do głowy takie gierki. Wiekszość kadry jednak to ludzie zakompleksieni, którzy zachowujący się jakby byli chorzy psychicznie, mszczą się, zastraszają, utrudniają życie studentom i co bardzo ważne obrażają ich na porządku dziennym. Stara praktyka to notoryczne odsyłanie, nie informowanie, straszenie przykrymi konsekwencjami, wyśmiewanie się, szczególnie podczas egzaminowania, itp, itd. Nie mówiąc już o tym, że weszła ustawa o ochronie danych, a na anglistyce ciągle wiszą nazwiska i oceny po kilka miesięcy, brakuje jeszcze zdjęć i adresów. Nikt o tym nie mówi, bo każdy chce mieć studia.
Zresztą anglistyka, to wierzchołek góry lodowej, bo jeśli chodzi o układy i feudalny system to UJ wygrywa chyba każdy taki ranking!"

" Wszystko można znieść, nawet ogrom materiału do nauczenia, ale jak przyszli koledzy po fachu (tzn. np. lekarze asystenci) traktują cię jak robala, którego trzeba by najlepiej rozgnieść, to skąd się dziwić krytykowanej przez opinię społeczną postawie niektórych "kolegów" - czarnych owiec środowiska lekarskiego? Myślę, że wielu lekarzy ma podobne wspomnienia z czasów studiów. "

" Te 'dziadki' całą swoją karierę zrobili właśnie na mobbingu. I oni nawet głosu w tej sprawie nie zabiorą. Chodzą do pracy na uczelni a w połowie drogi zapominają po co tam idą."

"A może warto powołać jakieś stowarzyszenie, po to by chronić innych przed gangsterskimi poczynaniami uczelnianych sitw i koterii. "

"Kto zna szkołę całkowicie bez mobbingu? Kto był świadkiem mobbingu na innych? Napiszcie, proszę! Muszę zmienić szkołę bo tu nie da się żyć! "

"skostniała struktura uczelni polskich, niekonkurencyjna i zachowawcza sprzyja sekowaniu zdolnych. Fakt. Uczelniany mandarynizm konserwuje regres intelektualny. Czy w USA, gdzie są różne uczelnie, ale niewątpliwie dokonuje się postęp technologiczny i naukowy prezydent nadaje tytuł profesora ?!!!!
Nowa - stara ustawa jeszcze ten mandarynizm wzmacnia !"

"W takich sytuacjach wskazane jest wyciszenie swoich emocji, nabranie do sprawy dystansu. Rozdrapywanie rany tylko tę ranę powieksza. Ja wiem, że to trudne, ale kierując się tylko poczuciem krzywdy i chęci odwetu możesz stracić jeszcze więcej, a mianowicie zdrowie.
Ponadto są towarzystwa, grupy wsparcia dla osób mobbingowanych [chyba podane w artykule p.J.Wieczorka] i one mogą rozsądnie doradzić."

"Pan Józef Wieczorek ma całkowitą rację. Mobbing jest faktem i stanowi istotny wkład w całokształt zjawisk patologicznych toczących naukę polską. Wskazanie problemu jest pierwszym etapem walki z patologicznym zjawiskiem i Autorowi słusznie należą się z tego tytułu wyrazy uznania "

"Co zrobić natomiast, aby całkowicie optymistycznie zapatrywać się na dalszy rozwój nauki w Polsce? Oprócz przyjęcia ustawodawstwa minimalizujacego możliwości skutecznego mobbingu, trzeba zlikwidować habilitację, znieść procedurę nadawania tytułów przez Prezydenta RP (nawet tak światłego jak nasz OMC magister), zwielokrotnić nakłady finansowe na naukę, wymusić inny podział tych pieniędzy (uniemożliwiający ich marnowanie przez imitatorów i pozorantów nauki), oraz wymusić rotacje naukowców poprzez wprowadzenie konkursów i odnawialnych kontraktów (koniec z ciepłymi, dożywotnimi posadkami). Proste, prawda? "

"Podziwiam każdego, kto ma odwagę z nazwiska i imienia wymienić łotrów. Na mojej uczelni łotrostwa, o jakich zwykłemu człowiekowi nigdy się nie śniło, są popełniane bez wstydu i w biały dzień. Gdybym powiedział na forum publicznym choć o jednej sprawce moich kolegów z Instytutu, sprawą natychmiast zainteresowałby sie prokurator, a mnie by wykończyli. Dlatego milczę. Za to moje tchórzostwo czuję do siebie niesmak. Wiem tylko jedno - któregoś dnia problem pęknie jak dojrzały wrzód."


SKALA PROBLEMU

Wypowiedzi internautów świadczą o skali problemu, którego dzięki internetowi nie da się zamieść pod dywan. Trzeba coś z tym zrobić. Potrzebne są kompleksowe zmiany w nauce i edukacji, których nie da się sprowadzić do uchwalenia prezydenckiej ustawy o szkolnictwie wyższym petryfikującej zresztą obecny stan rzeczy i generalnie przyjaznej dla mobbingu i innych patologii uczelnianych. To będzie regres, a nie postęp.
Niestety rektorzy uczelni nie chcą podjąć rzeczowej dyskusji na ten temat.
Niektórzy rektorzy apelują o dobre obyczaje, o rozpoczęcie dyskusji o etyce środowiska akademickiego, ale pozostają głusi na własne apele ( nie słyszą ? nie rozumieją ? o co apelują). Mimo ożywionej dyskusji środowiska akademickiego brak w niej głosów odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Czy to jest etyczne ? Czy to jest zgodne z Akademickimi Kodeksami Wartości, z Akademickimi Kodeksami Etycznymi uchwalanymi przez senaty uczelni polskich ?
Niszczenie naukowców przez środowiska akademickie nie jest zjawiskiem nowym. Warto tu przypomnieć los Bronisława Piłsudskiego (brata Marszałka Józefa), którego nie było w stanie złamać zesłanie na Syberię, ale złamało po powrocie z zesłania środowisko nauki polskiej. Należy podkreślić, że Piłsudski mimo statusu zesłańca, skazanego przez cara na 15 lat katorgi na Syberii, mógł oficjalnie prowadzić badania naukowe na co otrzymywał pomoc finansową. Po powrocie nie miał na to szans odtrącony przez polskie środowisko naukowe, gdyż był pasjonatem naukowym bez stopni naukowych. W końcu popełnił samobójstwo. Chyba nic się nie zmieniło na lepsze. Na finansowanie badań nie mogą nadal liczyć niewygodni, bo zbyt niezależni i aktywni naukowo, czy ujawniający przekręty, naukowcy skazani w Polsce na niebyt.
Carowie rosyjscy nie niszczyli tak nauki jak to czynią 'carowie' nauki polskiej obdarzający się nawzajem tytułami i medalami. To świadczy o destrukcyjnej sile korporacji tytularnych, która nie słabnie i wydaje się być ponadczasowa, ponadustrojowa. Nowy prezydencki projekt ustawy o szkolnictwie wyższym ten stan może nawet wzmocnić. Nie jest to dobra prognoza dla nauki i edukacji w Polsce. Obym się mylił.

Józef Wieczorek


adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=335