www.nfa.pl/

:: List do Dziekanów Uniwersytetu Warszawskiego w sprawie patologii w nauce.
Artykuł dodany przez: nfa (2006-08-31 11:11:36)

Artur Śliwiński

List do Dziekanów Uniwersytetu Warszawskiego w sprawie patologii w nauce.


Szanowny Panie Profesorze,

Wiedza o omawianych w niniejszym piśmie kwestiach powinna być dostępna dla szerokiej opinii publicznej, gdyż dotyczy szczególnie groźnych przejawów patologii w nauce. Uznałem za stosowne imiennie poinformować o tych kwestiach Dziekanów wszystkich Wydziałów UW, bowiem bezpośrednio dotyczą one uniwersyteckiego środowiska akademickiego i powinny zostać - moim zdaniem - gruntownie rozważone przede wszystkim w tym środowisku. Są to dwie powiązane ze sobą kwestie:
- istnienia głębokiej i trwałej patologii nauki na Wydziale Zarządzania UW, od dłuższego czasu negatywnie rzutującej na wizerunek publiczny Uniwersytetu i zapowiadającej utratę zasłużonej przez wiele pokoleń pozycji w nauce polskiej,
- potrzebę zastanowienia się, jakie w tym przypadku powinny być podjęte środki zaradcze. W moim przekonaniu, ze względu na trwałość wspomnianej patologii, a także z powodu nieprzemyślanego usytuowania problematyki zarządzania w strukturze organizacyjnej Uniwersytetu, Wydział Zarządzania UW powinien zostać zlikwidowany (zastąpiony przez szkołę biznesu o statusie jednostki międzywydziałowej).
Do napisania niniejszego listu upoważnia mnie blisko 40-letni okres pracy naukowej na Uniwersytecie (na Wydziale Nauk Ekonomicznych, a następnie – Wydziale Zarządzania), a także gruntowna znajomość zagadnień zarządzania, poparta niekwestionowanym dorobkiem naukowym i praktyką menadżerską. Dodaje to wagi stwierdzeniu, że Wydział Zarządzania UW nie gwarantuje realizacji podstawowych funkcji naukowych i dydaktycznych.
W niniejszym liście przedstawiam wyłącznie udokumentowane argumenty i zarzuty, aby uniemożliwić sprowadzenie dalszej dyskusji do poziomu powierzchownych rozgrywek personalnych. Z tego względu nie podnoszę sprawy osobistych strat moralnych i materialnych, powstałych wskutek działalności kierownictwa Wydziału Zarządzania UW oraz wspierającego je rektoratu. Opieram się wyłącznie na dokumentacji źródłowej, rezygnując z wykorzystania relacji i materiałów pochodzących od innych osób podzielających moje stanowisko. Na życzenie zainteresowanych gotów jestem udostępnić kopie dokumentów uzasadniających, uzupełniających i rozszerzających niniejszą wypowiedź.
Odwołam się do jednego z kilku sprawdzonych zarzutów o istnieniu głębokiej i trwałej patologii nauki na Wydziale Zarządzania UW. Zarzut bezpośrednio odnosi się do władz dziekańskich obecnej i poprzedniej kadencji, a w tym zakresie, w jakim wydziałowe gremium naukowe okazało się niezdolne do jej przezwyciężenia – pośrednio do tego gremium. Jest to jednoznaczny zarzut oszustwa (poświadczenia nieprawdy w dokumencie urzędowym) wyczerpującego znamiona działalności przestępczej. Tak poważny zarzut wyklucza – z chwilą jego udokumentowania – relatywizowanie „racji stron”, bagatelizowanie sprawy czy usprawiedliwianie stanu rzeczy.

Wspomniany zarzut sformułowałem i z obowiązku skierowałem do Prokuratury Rejonowej w Warszawie w powiadomieniu o dokonaniu przestępstwa z dnia 10 października 2005. Ograniczam się do przytoczenia jego treści:

Doniesienie o popełnieniu przestępstwa

Niniejszym, po upewnieniu się co do słuszności podniesionych niżej zarzutów, powiadamiam o fakcie poświadczenia nieprawdy w dokumencie urzędowym przez Rektora Uniwersytetu Warszawskiego, prof. dr hab. Piotra WĘGLEŃSKIEGO. Wykonując funkcje służbowe, sporządził pisemną decyzję o rozwiązaniu stosunku pracy z mianowanym nauczycielem akademickim, stwierdzając w dokumencie nieprawdziwy fakt porozumienia stron, który wykorzystali jako uzasadnienie zawartej w nim decyzji, co wyczerpuje znamiona czynu z Art. 271 § 1 kodeksu karnego.
Posiadana przede mnie dokumentacja, znajdująca się również w dyspozycji Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi, VII Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (sygn. Akt VIID 1286/04) jednoznacznie wskazuje, że nie zachodził przypadek wadliwości decyzji ani błędnej interpretacji przepisów prawa.
Poświadczający nieprawdę wiedział o wysokim ryzyku prawnym i moralnym tego czynu, a także o wielkich szkodach, jakie czyn ten wyrządza nauce akademickiej i wizerunkowi zarządzanej przez niego uczelni. Świadczy to, że za tym czynem stały poważne, lecz ukryte motywy i okoliczności, których wyjaśnienie może odsłonić jego szersze kryminalne podłoże. W tej kwestii gotów jestem udzielić uzupełniających wypowiedzi w postępowaniu prokuratorskim.”

Obecnie rozpoczęło się śledztwo w tej sprawie.
W międzyczasie Sąd Pracy wydał prawomocny wyrok 20 marca 2006 r. mający podstawowe znaczenie dla oceny stanu faktycznego. Stwierdził w uzasadnieniu do niego, że Zdaniem Sądu pozwany rozwiązując stosunek pracy naruszył przepisy prawa, w szczególności art. 93 ust.1 pkt 1 ustawy o szkolnictwie wyższym…. Dalej potwierdził to stanowisko stwierdzając, że: brak jest jakichkolwiek przesłanek do uznania, że w przedmiotowej sprawie miał miejsce zgodny zamiar stron rozwiązania stosunku pracy za porozumieniem stron. Dlatego oświadczenie Rektora UW należało potraktować jako rozwiązanie stosunku pracy bez wypowiedzenia z naruszeniem prawa (podkreślenia AŚ).
Przytoczone stwierdzenia wraz z pozostałymi dokumentami z procesu sądowego pozwalają bezspornie scharakteryzować decyzje podjęte przez Rektora wskutek zabiegów dziekanów Wydziału Zarządzania UW dwóch ostatnich kadencji - prof. Kazimierza Rycia oraz prof. Alojzego Nowaka (wcześniej prodziekan do spraw naukowych) - jako wyczerpujące znamiona przestępstwa. Z przesłuchań Rektora prof. Piotra Węgleńskiego wynikało bowiem niezbicie, że działał on pod ich naciskiem (ewentualnie w zmowie z nimi). Musi oczywiście zastanawiać, dlaczego Rektor przyjął na siebie świadomie ryzyko związane z naruszeniem prawa, a ponadto, mimo ujawnienia przestępczego charakteru swego czynu – uporczywie podtrzymywał bezprawnie podjętą decyzję, sankcjonując zaistniały stan rzeczy – nawet po prawomocnym wyroku sądowym. Musi zastanawiać, że identyczne stanowisko zajęła również Rektor kolejnej kadencji prof. Krystyna Chałasińska-Macukow (wcześniej Prorektor do spraw kadr naukowych).

Warto podkreślić, że nie chodzi tutaj o uchylenie decyzji, podjętej na przykład pod wpływem błędu, lecz o nie mający usprawiedliwienia fakt działania przestępczego, którego motywy koniecznie należało wyjaśnić oraz podjąć stanowcze kroki ograniczające możliwość recydywy. W istocie rzeczy kolejne władze rektorskie świadomie firmowały i osłaniały popełnione przestępstwo, które nigdy na Uniwersytecie nie powinno mieć miejsca. Co kryje się za szeroko zakrojoną i ryzykowną akcją eliminowania z Uniwersytetu osób naruszających interesy „firmy w firmie”? Odpowiedź na to pytanie wymaga jeszcze czasu. Lecz nie ulega wątpliwości, że nie będzie ona sprzyjać bagatelizowaniu sprawy.
Na tym tle wniosek o likwidację Wydziału Zarządzania UW wymaga tylko dodatkowego uzasadnienia. Ponieważ przytoczony wyżej przykład patologii nauki na tym wydziale nie jest jedyny, nie można sprowadzić sprawy do godnego ubolewania epizodu czy przypadku. Podważa to w ogóle możliwość rozwoju nauki i dydaktyki. Pragnę więc tylko przypomnieć, że zarządzanie nie ma wartości „klasycznego” działu nauki uniwersyteckiej (a także dziedziny wiedzy technologicznej), jak na przykład filozofia, ekonomia, prawo etc. Wiedza o zarządzaniu jest wiedzą o znaczeniu praktycznym, wykorzystującą naukę i doświadczenie wielu działów nauki. To oczywiście nie przekreśla roli zarządzania, zwłaszcza w świetle współczesnych potrzeb edukacyjnych. Wskazuje jednak na słabą dyscyplinę metodologiczną i teoretyczną zarządzania. Jeżeli więc placówki zajmujące się problematyką zarządzania nie są wspierane i kontrolowane pod kątem merytorycznym i etycznym przez środowiska klasycznych działów nauki, jeśli nie są podporządkowane ukształtowanej w tych działach dyscyplinie badań naukowych i systemom oceny dorobku naukowego, z łatwością staczają się do poziomu „opowiadania bajeczek”. W tej sytuacji sensowniejsze jest tworzenie międzywydziałowych szkół biznesu (jak to się dzieje w innych uniwersytetach), a nie utrzymywanie „wydziału”. Oznacza to znaczne ograniczenie autonomii zarządzania. Warto przy tej okazji zauważyć, że paradoksalnie Wydział Zarządzania UW zyskał stopniowo najdalej idącą autonomię spośród wszystkich wydziałów Uniwersytetu. Dzięki tej specjalnej autonomii i „spolegliwości” władz rektorskich i administracji centralnej, możliwe było narastanie ukazanych wyżej przejawów patologii nauki.
Jest bezsporne, że zarządzanie nie może odrywać się od realiów biznesu. Do procesu naukowo-badawczego i dydaktycznego konieczne jest więc odpowiednie włączenie doświadczenia praktycznego. Wspomniane ograniczenie wydziałowej autonomii nie stanowi przeszkody do wykorzystania tego doświadczenia. Ale jeśli wykorzystanie to jest oparte jedynie na korzystaniu z „gości” zajmujących funkcje kierownicze w biznesie i polityce, relacje między nauką i biznesem ulegają deformacji; przeistaczają się w czyste relacje biznesowe. Wydział Zarządzania UW został zdominowany przez nastawienie biznesowe.

Pozostaje jeszcze kwestia stopni naukowych. Doktorzy i doktorzy habilitowani z dziedziny zarządzania otrzymują stopnie doktorów ekonomii. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby … znali przynajmniej historię myśli ekonomicznej i współczesny dorobek ekonomii. Tymczasem to właśnie ekonomia na Wydziale Zarządzania jest wykładana na żenująco słabym poziomie. Warto przyjrzeć się dorobkowi naukowemu pracowników Katedry Gospodarki Narodowej (co znaczy ta dziwna nazwa?). Niestety inne grupy pracowników naukowych Wydziału (prawnicy, socjolodzy itp.) nie są w stanie ocenić tego dorobku – z konieczności tolerują czasem żenujące pod względem naukowym„specjalności”.
Bez trudu mógłbym wskazać – znane obecnemu kolegium rektorskiemu – przykłady celowego niszczenia pomyślnie rozwijających się specjalizacji w zakresie zarządzania oraz badań naukowych. Bulwersujące fakty tego rodzaju zasługują jednak na odrębne omówienie.

Liczę na opinie i reakcje sprzyjające rozwiązaniu sygnalizowanych problemów.

Z wyrazami szacunku Artur Śliwiński


Appendix:


Appendix:
Do licznych sygnałów o eliminacji „kontrowersyjnych” profesorów wyższych uczelni dołączyć mogę kolejny przykład, tym razem nie jest to koniec smutnej historii, lecz raczej początek interesującej sprawy. Poprzedzę go dwoma ogólnymi refleksjami:
Fakt, że we wszystkich prawie odnotowanych przykładach tego rodzaju, poczynając od sprawy prof. Marka Orkiszewskiego (ciekawe, co się z nim teraz dzieje), a kończąc na ostatniej sprawie prof. Grzegorza Gładyszewskiego ,w tle pojawia się czerwona oberża. Określeniem tym posługuję się do podkreślenia dwóch pojawiających się jednocześnie zjawisk: czerwonej profesury i traktowania nauki jako obszaru biznesu. Nie mam wątpliwości, że czerwona oberża niekiedy przeistacza się w układ kryminalny (nagrane przetargi inwestycyjne, finansowanie SLD, zatrudnianie „dyplomatów” na stanowiskach profesorskich itp.) lub jest częścią zewnętrznego układu mafijnego. Można powiedzieć - trawestując poetyckie określenie sowieckiego futurysty - mówimy mobbing domyślamy się White Collar Crime.
Do cennych inicjatyw NFA, składających się na heroiczną walkę o przebicie do opinii publicznej z przykładami ostrej patologii w środowisku naukowym, chciałbym dołączyć kolejną. Jest to propozycja projektu badawczego, dzięki któremu można byłoby zebrać to wszystko, uporządkować i uzupełnić. Korzystajmy z umiejętności, które posiadamy. Ciekawe, czy przeszkody w finansowaniu projektu z funduszy na rozwój nauki pojawią się jak sierpniowe grzyby po deszczu? Raczej tak. Wtedy dodamy słowo niezależny. Może nam jednak nie starczyć funduszy na … zatrudnienie ochroniarzy.
Zapraszam do dyskusji.

Zapowiedziany przypadek dotyczy czerwonej oberży na Uniwersytecie Warszawskim. Oszczędzając czas odwiedzającym strony NFA ograniczam się na początek do powtórzenia listu otwartego, który kieruję obecnie do wszystkich (z jednym wyjątkiem) dziekanów Wydziałów UW oraz do jednozdaniowego komentarza.


Komentarz: Nie chcę i nie muszę wracać do tej stajni.

Prof. dr hab. Artur Śliwiński
03-606 Warszawa
ul. Protazego 29



adres tego artykułu: www.nfa.pl//articles.php?id=290