Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 144


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Pomysły na poprawę jakości kształcenia > Co robić z masowością kształcenia? Próba diagnozy.

W znakomitej pracy Galara (Galar R., Gospodarka oparta na wiedzy i innowacje przełomowe, w: P. Fuglewicz, J. Grabary (ed) Informatyka w Gospodarce Wiedzy, WNT, Warszawa-Mrągowo, 2001) znaleźć można znacznie lepsze wyartykułowanie innych bolączek „fabrycznego” modelu edukacji.„Edukacja prowadzona w dominującym dziś trybie dydaktycznym pozwala jedynie na przyswojenie wiedzy dobrze wyartykułowanej typu know-what i w pewnym zakresie, obejmującym formalizmy raczej niż zrozumienie istoty rzeczy, know‑why. Wiedzę taką można łatwo kontrolować i jest ona uniwersalnie transferowalna. Jak już wspomniano, wiedza typu know-how jest z natury nieprzekazywalna w trybie dydaktycznym, można ją przyswoić jedynie w trybie terminowania, w układzie uczeń – mistrz. W ostatnich dekadach udało się ten tryb przekazu praktycznie wyeliminować ze szkół i uniwersytetów, zakładając ambitnie, że całą potrzebną wiedzę da się wyrazić w sposób ścisły i jednoznaczny [np. w postaci wykładu. przyp. mój]. Dziś zdajemy sobie już sprawę, że skodyfikowanie w przewidywalnej przyszłości całej, a nawet tylko większości wiedzy niewyrażalnej jest zapewne niemożliwe w praktyce, a może nawet w teorii. Wiąże się z tym również: upadek wcześniejszego optymizmu, że może powstać wiedza ścisła dotycząca nauczania. W rezultacie pragmatycznie motywowanej reformy doprowadzono do efektów sprzecznych z założonymi. Stwierdza się powszechnie, że edukacja nie przygotowuje odpowiednio do wymagań późniejszej pracy w kwestiach rozwiązywania problemów, podejmowania decyzji i pracy grupowej. Podkreśla się, że środowisko uniwersyteckie nie należy do takich, w którym studenci łatwo przyswajaliby sobie cechy elastyczności i kreatywności, które umożliwiłyby im adaptację i odnoszenie sukcesów w sytuacjach niedookreślonych, wieloznacznych i otwartych, które napotkają w pracy. Oto smutne skutki przyjmowania zbyt uproszczonego, mechanicystycznego obrazu świata. Istotą uczenia nie jest przecież wpychanie klusek wiedzy w umysły młodych osobników, ale zanurzenie ich w środowisku, w którym działają bodźce właściwie stymulujące ich wrodzone reakcje adaptacyjne. Wskutek skostnienia charakterystycznego dla minionych czasów, polski system edukacyjny nie nadążał za reformatorskimi tendencjami do proceduralizacji i obiektywizacji kształcenia. Przy podejmowanych dziś próbach nadrabiania zaległości nie powinno się ignorować konkluzji, które Zachód zdążył wyciągnąć z przeprowadzonych eksperymentów: szczególnie niestosowny jest fabryczny model szkolenia, który w sposób sztywny „przetwarza” studentów w kategoriach standaryzowanych wejść i wyjść.”
Do uczelni przenoszona jest zła atmosfera szkoły średniej. „Odziedziczone” z relacji uczeń-nauczyciel konflikty na linii student-nauczyciel akademicki przybierają coraz to ostrzejsze formy. Być może mocno przerysowuję, może nie tyle psują się te stosunki, co zwiększa informacja o nich, ale wielu moich znajomych ma odczucia podobne. Wygląda zresztą na to, że studenci też nie widzą w nas aniołków, bo niedawno czytałem bardzo krytyczny raport parlamentu studenckiego w tej sprawie.
Uczelnia ze swoją sztywną strukturą nie ma też, gdyby nawet chciała, szans na szybkie reagowanie na zmieniające się wymagania rynku pracy. Gdyby się nawet „sprężyła” i chciała coś zrobić, to i tak się nie uda, bo obowiązują ją sztywne „minima programowe” i „sylwetka absolwenta”.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.039 | powered by jPORTAL 2