Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 37


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Mobbing w środowisku akademickim > Jak zostać złodziejem, czyli mobbing poza zatrudnieniem


Ani spisu z natury, ani spisu moich rzeczy nie sporządzono, a ja do 19 października dwa razy w tygodniu po uprzednim uzgodnieniu z kierownikiem obiektu i tylko w jej obecności mogłem się wyprowadzać. Zajęto m.in. moje prywatne książki, dyktafon z nagraniem niektórych wystąpień na konferencji, gromadzone przez wiele lat informacje bibliograficzne i wszystko co pisałem, m.in. pracę, którą chciałem przedłożyć jako brakująca cześć habilitacji. Sam tekst byłem w stanie odtworzyć w ciągu 2-3 miesięcy, ale uzupełnienie odwołań do literatury było niemożliwe. Chciałem odebrać moje rzeczy komisyjnie, ze spisaniem stosownego protokołu, gdzie napisane byłoby co biorę i co w pokoju zostaje. Zostałem wyśmiany. Wykombinowałem więc sobie, ze sprowadzę świadków i zaplanowałem przejęcie rzeczy na czwartek 17 października. 11 października po swoje rzeczy przyszli moi współpracownicy. Pobrali też część moich rzeczy, które przywieźli mi do domu. Mimo, iż odbywało się to w obecności kierownika obiektu, która patrzyła im na ręce, nikt ich o żadne pokwitowanie nie poprosił, a część dokumentów wzięła, też bez pokwitowania, pracownica dziekanatu. Moi współpracownicy przynieśli mi do domu sporą część moich rzeczy m.in. niektóre książki, część „fiszek” bibliotecznych i trochę rozmaitych papierów. Mam do nich absolutne zaufanie i nie wierzę, aby mogli jakikolwiek należący do mnie przedmiot po drodze zagubić. Nie mam jednak takiego zaufania do komisji, która przejmując cudzą własność nie robi stosownego jej spisu. W tej sytuacji ja nie bardzo mogłem już cokolwiek przejmować, bo niesposób było ustalić co w pokoju było. Proponowałem spotkanie komisji i wszystkich, którzy cokolwiek pobierali, ale nic z tego nie wyszło. I tu zaczyna się problem laptopa, o którym napisał miko2. Otóż ja miałem w domu tylko należący do AŚ laptop i torbę do jego przenoszenia. Pozostałe części wyposażenia o wartości ok. 5-10% wartości laptopa pozostały w przejętym przez komisję pokoju. Przewidując kłopoty starałem się sprawę wyjaśnić i pisałem mnóstwo pism do władz Wydziału i Uczelni z prośbą o ustalenie, co w pokoju zostało i jasne wyartykułowanie roszczeń AŚ pod moim adresem. Dostałem kopie rewersów na komputer i trzy książki. Na rewersie dotyczącym laptopa dopisano coś i do dziś nie wiem, kto i kiedy to zrobił. Kiedy zapytałem czy wystarczy, że oddam komputer i torbę, dowiedziałem się, ze mam oddać, to co pokwitowałem. O szczegółach nikt oficjalnie rozmawiać nie chciał, a nieoficjalnie dowiedziałem się, że chcą komputer z całym wyposażeniem lub 12.500 PLN (rynkowa wartość tego sprzętu w 2003 roku wynosiła ca 3000 PLN). Potem było jeszcze wiele pism, odrzucona przez Panów Massalskiego i Malinowskiego propozycja określenia w obecności prowadzącego sprawę policjanta czego AŚ ode mnie chce, aż wreszcie prowadząca sprawę Prokurator w mojej obecności zadzwoniła do Dziekana Malinowskiego i uzyskała jego oświadczenie, że wystarczy bym zwrócił komputer i torbę. Uczyniłem to za dwa lub trzy dni w towarzystwie świadka. Komputer zwróciłem, ale okazało się, że rewersu dostać z powrotem nie mogę. Przy okazji przekazywania komputera wyniknęło jeszcze dodatkowe zamieszanie, bo otrzymałem do ręki początkowo nie oryginał, ale kserokopię pokwitowania zwrotu. Po krótkich wyjaśnieniach, że była to jednak pomyłka sprawę zwrotu komputera uznałem za zamkniętą. Tak samo potraktowała ją prowadząca sprawę Prokurator i umorzyła dochodzenie. Był to oczywiście błąd, bo Akademia napisała natychmiast zażalenie skarżąc mnie o bezprawne używanie komputera bez jej zgody. Nie używałem go często, ale obawiając się rozładowania baterii i problemów przy oddawaniu komputera starałem się od czasu do czasu komputer uruchomić (gdyby bateria się rozładowała, komputer mógłby bez włączenia do kontaktu nie zadziałać, byłaby to ewidentnie moja wina i mogłem być zmuszony do zapłacenia 12.500 PLN). I rzeczywiście napisałem kilka pism, głównie w sprawach związanych z oddaniem tegoż komputera.



strony: [1] [2] [3] [4] [5]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.029 | powered by jPORTAL 2