Nie za bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem ' Tak naprawdę to przecież nie państwo decyduje o tym, komu nadać tytuł, lecz środowisko naukowe, a prezydent tylko ten tytuł wręcza. A poza tym, czy to nie nadaje rangi, jeśli właśnie profesorom, sędziom czy generałom nominacje wręcza prezydent?'
Lepiej by było rangę profesorów podnieść przez wprowadzenie oceny ich działalności, ich dorobku przez gremia międzynarodowe , gdyż z natury rzeczy nauka jest globalna, a nie krajowa. To prestiż prezydenta może być narażony na szwank przez wręczanie tytułu miernym profesorom uprawiającym naukę tajną (dorobek 'naukowy' niejawny !) lub regionalną ( w mediach słyszymy o np. o nauce bydgoskiej czy wrocławskiej itp.)
Jeśli dobrze pamiętam był też problem z odebraniem plagiatorowi tytułu profesora przez środowisko naukowe, bo nie byłoby to zgodne z prawem. Tytuł może odebrać ten kto go nadaje i zgodnie z prawem może to zrobić dopiero prezydent, i nie wiem czy środowisko może go do tego zmusić jeśli nie będzie chciał ?
Pan profesor pisze ' Bardzo charakterystyczne jest, to wręcz reguła, że za zniesieniem habilitacji są ci, którzy habilitacji nie przeszli '.
Jest to stwierdzenie bardzo nieścisłe. Panie profesorze, za zniesieniem habilitacji jest wielu, którzy przeszli bardzo dobrze habilitację, a mimo to twierdzą, że habilitacja, tak jak i tytuł profesora 'belwederskiego' wcale im do szczęścia nie jest potrzebny. Za utrzymaniem obecnego status quo są natomiast często ci, dla których przy wprowadzeniu ostrych kryteriów merytorycznych nie byłoby miejsca w systemie nauki. I wiedzą dlaczego nie chcą takich zmian a postulatorów takich zmian odsądzają od czci i wiary.
Obecnie często nie ma miejsca w nauce dla tych, którzy zagrażają, jak się mówi - 'utytłanym'. Żeby nie odnosić się do mitologii lecz do faktów warto zaglądać na www.nfa.pl gdzie można się przekonać jak działa kuchnia akademicka w Polsce. Potrawy z tej kuchni nie zawsze są strawne, a fizjologia smaku niestety często decyduje – być, czy nie być w systemie nauki w Polsce.
Panie profesorze, jak się mówi źle o tzw. wiecznych doktorach należałoby też wspomnieć o wiecznych profesorach. Rzecz w tym, że wieczny doktor wiele szkód w nauce zrobić nie może czego nie można powiedzieć o wiecznych profesorach m.in. odpowiadających za wieczność ( a także doczesność) doktorów, a szerzej mówiąc za kiepski stan nauki w Polsce.
Czy nie zauważył Pan, że profesorowie tak narzekający na to, że nie mogą się rzekomo pozbyć marnych doktorów, nie mają najmniejszych problemów z pozbywaniem się doktorów (w konsekwencji wiecznych ) przerastających ich wiedzą i intelektem? Czy to nie jest paradoks ?
strony: [1] [2] [3] [4]
|