Strona główna    Kontakt z Redakcją NFA    Logowanie  
Szukaj:

Menu główne
Aktualności:
Gorący temat
NFA w mediach
NFA w opiniach
Jak wspierać NFA
Informacje

Linki

Rekomenduj nas
Redakcja
Artykuły
Nowości
Europejska Karta     Naukowca
Patologie środowiska     akademickiego
Oszustwa naukowców
Mobbing w środowisku     akademickim
Etyka w nauce i edukacji
Debata nad Ustawą o     Szkolnictwie Wyższym
Perspektywy nauki i     szkolnictwa wyższego
Czarna Księga     Komunizmu w Nauce i     Edukacji

Wszystkie kategorie
Inne
Reforma Kudryckiej
Postulaty NFA
Reformy systemu nauki
WHISTLEBLOWING
NFA jako WATCHDOG
NFA jako Think tank
Granty European Research Council
Programy,projekty
Kij w mrowisko
Kariera naukowa
Finanse a nauka
Sprawy studentów
Jakość kształcenia
Społeczeństwo wiedzy
Tytułologia stosowana
Cytaty, humor
Listy
Varia
Czytelnia
Lustracja w nauce i edukacji
Bibliografia NFA - chronologicznie
Subskrypcja
Informacje o nowościach na twój e-mail!
Wpisz swój e-mail i naciśnij ENTER.

Najczęściej czytane
Stanowisko NIEZAL...
Tajne teczki UJ, ...
Mobbing uczelniany
Amerykańska konku...
O nauce instytucj...
Inna prawda o ucz...
Powracająca fala ...
Urodzaj na Akadem...
Darmowy program a...
Jasełka akademick...
Menu użytkownika
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć!
Strefa NFA
Statystyki

użytkowników: 0
gości na stronie: 121


Polecamy

NFA na Facebook'u

Ranking Światowych Uczelni 2009







Artykuły > Tytułologia stosowana > I ty zostaniesz profesorem

Będąc w sytuacji poganiacza niewolnikόw nic dziwnego, że wielu promotorόw przemienia się w tyranόw. Nie należy do rzadkości sytuacja że student ma obowiązek przychodzić do pracy o 5 rano jeśli akurat o tej godzinie wstaje promotor a wychodzić o 10 wieczorem co promotor może łatwo sprawdzić telefonując do laboratorium pod jakimkolwiek pretekstem. Niektόrzy promotorzy mają też takie metody dyscypliny pracy, że jak przyjdą o 5 rano do laboratorium a studenta nie zastaną przy robocie to potrafią dolać czegoś do przygotowanego wcześniej preparatu aby trzeba było zaczynać pracę od nowa. Gdy student się poskarży, że coś nie wychodzi nie wiadomo dlaczego, to się dowie tyle że trzeba mu było cały czas pilnować i być na miejscu to na pewno nic nieprzewidywanego by się nie zdarzyło. O innym mi opowiadano że opracował w celu kontrolowania studentόw zupełnie naukową metodę. W aparaturze prόżniowej zainstalował dodatkowy zawόr, ktόry lekko odkręcał jak przychodził. Gdy na miejsce przychodził student, to zaniepokojony spadkiem prόżni dokręcał wszystkie zawory i zaczynał pompować od początku. Wtedy już promotor schodził na dόł, zakręcał zawόr, aby ukryć ślad swojego pobytu, i pytał się jaka jest prόżnia. Znając szybkość pompowania mógł łatwo obliczyć o ktόrej do roboty przyszedł student bez wystawiania się na często zupełnie żenujące obie strony metody kontroli czasu. Według środowiskowych plotek ten naukowiec jest silnym kandydatem do nagrody Nobla. Jest i inna, jeszcze doskonalsza metoda kontroli folwarcznych chłopkόw. Walutą jaką naprawdę płaci profesor studentowi są publikacje naukowe gdyż to właśnie na zrobieniu jak najlepszych student opiera swoją nadzieję wypłynięcia na samodzielność. Profesor publikacji ma dużo, jego kariera tak bardzo nie ucierpi jak schowa na jakiś czas jakąś już przygotowaną do szuflady i tam trzyma skutecznie szantażując tym studenta bez wypowiadania jednego słowa. Student sam nie opublikuje nic, po prostu edytor czasopisma naukowego nawet nie przyjmie mu tego do rozważenia, a nie przyjmie dlatego że to też jest jakiś profesor i sam często tak robi.

Z innej strony analizując osobowość profesora trzeba pamiętać że taki ktoś sam był jakiś czas temu doktorantem. Wielu jest zażenowanych swoją rolą, wiedzą że naciągają studentόw na pracę za darmo, wiedzą że nie są w stanie spełnić pokładanych w nich nadziei na kogoś kto pomoże załatwić pracę, są więc nawet szczęśliwi że na kontakty ani naukowe ani towarzyskie z doktorantami nie mają czasu. Zwyczajnie im wstyd. Niektόrzy dochodzą do momentu, że wynoszą się z uniwersytetόw i szukają pracy w instytucjach rządowych jako administratorzy programόw naukowych albo w laboratoriach związanych z przemysłem zbrojeniowym, takie jak te będące w gestii Ministerstwa Energii, do ktόrych należy między innymi słynne Los Alamos gdzie buduje się bomby atomowe. Nie ma tam studentόw, nie ma grantόw, płace są lepsze ale niestety trzeba umieć trzymać buzię na kłόdkę, to ostatnie po latach spędzonych w plotkarskim uniwersyteckim światku okazuje się warunkiem nie takim łatwym do spełnienia. A FBI czuwa.

Profesor spędza więc większość czasu na pisanie podań o granty ale to przypomina też pracę Syzyfa. Pisanie podań o granty i polityka grantowa jest oparta bowiem na nieusuwalnym błędzie logicznym. Granty przyznaje rząd. Rząd rozdziela pieniądze pochodzące z podatkόw, więc przynajmniej w teorii powinien to robić mądrze i odpowiedzialnie. Powodem złożenia podania o grant jest jakaś idea naukowa, ktόrą chciałoby się rozwinąć lub przetestować właśnie używając pieniędzy z grantu. Ale jak idea jest nowa to rzecz jasna nie wiadomo czy będzie działać. Jeśli nie będzie to agencja rozdzielająca granty narazi się na zarzut, że wydaje pieniądze bezmyślnie, więc agencja, działając w swoim dobrze pomyślanym interesie nie da pieniędzy na ideę, ktόra może nie działać. Da pieniądze na taka ideę ktόra działa, ale jak już działa to po co pieniądze? Tradycje książki Hellera – Paragraf 22 są w USA wiecznie żywe. Należy więc tak napisać podanie o grant żeby pomysł wydawał się nowy ale nowy nie był, i żeby działał ale nie na tyle aby napisanie następnego podania o grant dawało się dalej uzasadnić dalszym doskonaleniem metody. Starzy profesorowie po prostu praktykują dublowanie grantu. Podanie o grant zawiera idee i pomysły, ktόre już są zrobione i leżą w szufladzie ale nikomu się ich nie pokazuje. Teraz więc łatwo wykazywać że są dobre i działają, nawet jakiś rąbek można uchylić, pisząc o „wstępnych obiecujących wynikach”. Gdy pieniądze z grantu przyjdą to idą już na nową pracę, ktόra gdy akurat się uda, to posłuży do kolejnego podania o grant, a to leżące w szufladzie zostanie opublikowane jako zrobione z bieżącego grantu. Niestety na takie tricki mogą sobie pozwolić tylko c, i ktόrzy są już dobrze usadzeni, mają dość dużo pieniędzy i przez to łatwość manewru. Sam kiedyś się ze zdziwieniem dowiedziałem, że na papierze pracuję dla jakiegoś projektu zleconego przez NASA. Gdy już poczułem się jedną nogą w rakiecie na Księżyc i prόbowałem dowiedzieć się na ten temat coś więcej przeszył mnie wzrok z wymowną miną że „takich pytań się nie zadaje”. Sam też mam w szufladzie kilka prac naukowych, ktόrych nie można opublikować bo grant na wykonanie ich jeszcze nie został jeszcze przyznany. Mimo wszystko może być niezłą zabawą pisanie podania grantowego używając czasu przyszłego wiedząc że zadanie jest już zrobione, w ten sposόb zaczyna się mieć poczucie nad przyszłościa co jest prawie przybliżeniem do boskości. Nie dziwcie się więc czasami gdy pan profesor przemawia jak pan Bόg, bowiem ma przynajmniej jedną z jego cech – wie jak się zakończy eksperyment, ktόry jest dopiero planowany. Niektόrzy profesorowie posiłkując się pojęciem transferu zdolności zaczynają się zresztą zachowywać jak bogowie we wszystkich dziedzinach, co widzowie polskiej telewizji mogą sobie unaocznić przerzucając pilotem na kanał transmisji sejmowej. I tak, nawet dworska łaska nauki renesansowej, ktόrej zaznawał Galileusz nie wyniosła go na takie wyżyny doskonałości duchowej jak wydawałoby się demokratyczny proces finansowania nauki. Jest to niewątpliwy dowόd że demokracja jest lepszym systemem przynajmniej dla naukowcόw. Z pozycji boskości ludność lokalna o zdanie nie jest pytana, co chyba jasne. Na ścianie mojego laboratorium widniał napis „Jaka jest największa zagadka wspόłczesnej nauki – na jaką sumę dostaniemy grant”.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8]
nfa.pl

© 2007 NFA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.051 | powered by jPORTAL 2