Nie ma chyba wątpliwości dla każdego rzeczywiście zatroskanego o stan nauki i edukacji w Polsce, że ten patologiczny system należy zmienić. Chów wsobny powoduje, że uczelnie - nawet te najlepsze - zapadają na nieuleczalne, permanentne schorzenia. Nepotyzm, klikowość, korupcja, brak krytyki naukowej, negatywna selekcja kadr, rządy samych swoich - to tylko kilka przykładów tych schorzeń. Trzeba podjąć radykalne kroki. Konieczne jest wprowadzenie programu ochrony różnorodności akademickiej.
Trzeba by wprowadzić ustawowo zakaz zatrudniania w uczelniach swoich wychowanków w ciągu co najmniej 5 lat po ukończeniu doktoratu, podobnie jak rzecz ma się w Niemczech. Tym samym ktoś, kto ukończył studia na jednej uczelni zakończone doktoratem obronionym przed komisją ogólnopolską a najlepiej międzynarodową, byłby zmuszony do mobilności – do pracy w innych ośrodkach naukowych- i nie wcześniej niż po 5 latach gdyby zechciał mógłby się ew. starać o miejsce na swojej macierzystej uczelni w ramach otwartego, a z reguły międzynarodowego konkursu. Oczywiście zarobki takiej osoby muszą umożliwiać przeprowadzkę do innego miasta i rozwiązanie problemu mieszkania.
Wprowadzenie otwartych rzeczywistych konkursów - zamiast obecnych fikcyjnych, rozpisywanych w ramach chowu wsobnego – wymusiłoby mobilność kadry naukowej, która bez doświadczeń z innych ośrodków nie miałaby szans powrotu na swoja macierzystą uczelnię.
Obsadzanie etatów w szkołach prywatnych winno się odbywać na podobnych zasadach. Likwidacja wieloetatowości zmusiłaby uczelnie do zatrudniania kompetentnych jednoetatowców, do obsadzania stanowisk według kwalifikacji a nie według ‘tytułów’ u nas od poziomu merytorycznego i etycznego niezależnych. Wieloetatowość w takiej postaci jak występuje w Polsce nie istnieje w USA, gdyż trudno sobie wyobrazić by ktoś mógł godzić obowiązki pracy w jednej uczelni z pracą w drugiej, konkurencyjnej placówce. Jednakże niezbędnym warunkiem usunięcia wieloetatowości oraz robienia rozmaitych chałtur przez naukowców jest po pierwsze wynagrodzenie umożliwiające życie na przyzwoitym poziomie z jednego etatu, a po drugie powiązanie wysokości tego wynagrodzenia z osiągnięciami naukowymi i dydaktycznymi.
Taki system winien działać na rzecz likwidacji uczelni obliczonych na kasowanie kasy przez profesorskich nomadów i na kasowanie dyplomów przez niedouczonych studentów pozbawionych rzeczywistego kontaktu ze środowiskiem naukowym.
Józef Wieczorek, Kraków
Cezary Wójcik, Dallas
Oryginalny tekst zgłoszony do druku w Forum Akademickim. Wersja opublikowana w FA nr 12, 2004 - Nomadyzm niemobilnychpatrz artykuł