Pobyt w Cambridge mnie ukształtował nie tylko naukowo lecz przede wszystkim światopoglądowo. Dzięki niemu podpisuję się własnym nazwiskiem i imieniem.
Lubimy emocje i sensacje.
Kto i co podpisał?
Ile dostał?
Jakie rachunki można mu udowodnić?
To nie jest miara wynagrodzeń w środowisku naukowym i akademickim. Apanaże w tym środowisku przekładają się na: awanse, stopnie i tytuły naukowe, obejmowanie stanowisk kierowniczych, aparaturę, doktorantów, personel pomocniczy i wreszcie zatwierdzone do realizacji granty.
Mój powrót nic mi nie przyniósł w tych kategoriach, pomimo, podtrzymywanej przeze mnie korespondencji z moim instytutem oraz wyraźnie demonstrowanym zainteresowaniem co do możliwości rozwinięcia interesujących mnie badań w Instytucie.
Pozostała moja korespondencja z tego okresu, która znakomicie oddaje trudności w odnalezieniu się w PRL-owskiej rzeczywistości młodego, ambitnego pracownika naukowego Polskiej Akademii Nauk w pierwszej połowie lat 80-tych. Załączona korespondencja zapoczątkowała poniekąd ścieżkę epistolarną mojego życia. To zdumiewające, że zarówno forma jak i tematy pozostają ogólnie rzecz biorąc bez zmian, przez 20 lat! Jakie to upiorne, że koszmar się pogłębia!
Powrót z mojego dwuletniego stażu na Uniwersytecie w Cambridge w Anglii opisałam jako powrót drugi w tekście “Moje trzy powroty do kraju” .
Pełnoprawni właściciele mojego służbowego paszportu przestali się wreszcie interesować korespondencją ze mną i wysłali pismo rozwiązujące umowę o pracę na adres mojej rodziny...Tym razem rodzina była już stęskniona i przerażona perspektywą mojego wyjazdu do USA.
Zdałam paszport.
Nikt nie zadawał mi żadnych pytań.
Zostałam ponownie przyjęta do pracy.
I nikt nie interesował się Uniwersytetem w Cambridge. Po moim jedynym wykładzie (choć planowałam wygłosić ich co najmniej trzy!) na temat moich badań z Cambridge, wszyscy jakby chcieli jak najszybciej zapomnieć, że ja w ogóle byłam gdziekolwiek i wiem cokolwiek więcej o nauce i o świecie...
Znowu byłam nikim.
W Polsce najlepiej jest być nikim.
Nie tylko, że nie było mowy o nowej aparaturze ale przez 6 miesięcy byłam pozbawiona własnego biurka, a siedem lat później nakłoniono mnie do wycofania przewodu habilitacyjnego.
Kara za dyskusje.
Kara za posiadane własne zdanie .
Przez dwa lata byłam stypendystką dwóch prestiżowych organizacji: Europejskiej Fundacji Naukowej oraz The Wellcome Trust na jednym z najlepszych europejskich uniwersytetów. Nikt nie był zainteresowany wykorzystaniem mojej wiedzy. Wszyscy – zainteresowani aby ją zniszczyć.
Co zatem trzeba sobą reprezentować, aby nowa wiedza zapewniła przyzwoity i adekwatny awans w naszym kraju? Kraju, który dla mnie (jak to znakomicie określił pewien khmara) , od tylu lat jest wyrodną macochą!
Co trzeba zmienić tym kraju, żeby tacy znakomici, bezinteresowni obserwatorzy życia społecznego jak khmara zaczęli podpisywać własne opinie imieniem i nazwiskiem?